Sen jako drogowskaz : jungowska analiza marzeń sennych
 8390487810

Citation preview

SEN JAKO DROGOWSKAZ Jungowska analiza marzen sennych

Przetozyli Robert Reszke Jerzy Prokopiuk Jozef Mar

L

Tytui oryginahi niemieckiego: Träume als Wegweiser Copyright © Walter-Verlag AG, Olten 1986 Autorzy i oryginalne tytuly poszczególnych czçsci: Verena Käst, Traumbild Wüste. Von Grenzerfahrungen unseres Lebens Karin Anderten, Traumbild Wasser. Von der Dynamik unserer Psyche Helmut Hark, Traumbild Baum. Vom Wurzelgrund der Seele Ruth Ammann, Traumbild Haus. Von den Lebensräumen der Seele Verena Käst, Traumbild Auto. Von unserem täglichen Unterwegssein Ingrid Riedel, Traumbild Fuchs. Von der Klugheit unserer Instinkte Mechthild Pouplier, Traumbild Fisch. Vom Leben in der Tiefe unserer Seele G. Sauer, Traumbild Schlange. Von der Vereinigung der Gegensätze Copyright © for the Polish translation by Robert Reszke, Warszawa 1995 Gisela Reiss, Traumbild Feuer. Von der elementaren Wandlungskraft Copyright © for the Polish translation by Józef Mar & Robert Reszke, Warszawa 1995

Anita von Raffay, Traumbild Unterwelt. Von den dunklen Göttern der Tiefe Copyright © for the Polish translation by Jerzy Prokopiuk, Warszawa 1995

Copyright © for the Polish edition by Ewa Korczewska L. C., Warszawa 1995 Projekt okladki, opracowanie graficzne i lamanie Lech Robakiewicz, studio tCHu, Warszawa, ul Fréta 3M3, tel 635 99 98 Na oktadce wykorzystano obraz Henryka Wañka Wizyta u Anubisa Copyright © by Henryk Waniek

Redakcja Ewa Korczewska, Robert Reszke, Krystyna Sobieraj

Wydawnictwo Ewa Korczewska L. C. 02-776 Warszawa, ul. Miklaszewskiego 13/17 tel. 641 19 61 ISBN 83-904878-1-0

SPIS TRESCI PRZEDM OW A................................................................................................................ 9 Verena Kast

PUSTYNIA W SNACH. O DOSWIADCZENIACH GRANICZNYCH W ŽYCIU CZEOWIEKA Pustynia....................................................................................................................... 13 Doswiadczenie graniczne: pelnia i pustka................................................................ 15 Porzucenie i kosmiczne niebezpieczeñstwo.............................................................19 Miejsce przem ijania.................................................................................................. 23 Zagroženie przez iluzje — wezwanie do przem iany...............................................27 Ograniczenie w bezgranicznym............................................................................... 30 Spustoszone, zmarnowane ........................................................................................ 32 Žycie skostniale..........................................................................................................33 Pustynie codziennosci............................................................................................... 34 Zagroženie przez zwierzeta.......................................................................................36 Egzystencja samotna i w odniesieniu do innych..................................................... 39 Karin Anderten

WODA W SNACH. O DYNAMICE DUSZY LUDZKIEJ Sny jako drogowskazy.............................................................................................. 45 Kompensacyjna funkcja snu (46)

Woda — podstawowe tworzywo žycia.....................................................................48 Woda we snie — bezksztaltna dynamika žycia........................................................ 49 Woda a doswiadczenie macierzymskiej kobiecošci (50) Zatopienie w wodach stanówpsychicznych (52) Zalanie przez afekty (53) Wybawienie z wody — krok w kienmku zrôznicowanego odczuwania (55)

Spis trešci

6

Woda i ziemia — dwa aspekty zywiolu kobieco-macierzyhskiego...................... 57 Woda w mitach stworzenia (58) Sila twórcza albo dzieci w jeziorze (62)

Zaczarowana woda — zaczarowany ero s............................................................... 64 Lzy odpręženia (64) Moczenia nocne —zmiana kierunku biegu energii witalnej (66) Alkoholizm — eros tonący (70) Skok do wody — skok w ž y d e ................................................................................ 73 Wjaki sposób zdobędę dostęp do zródla wody? (74) Paniczny lęk przed wodq i uczuciami (76) Skok do wody sii witalnych (80) Oswojenie się z woda jako podložem žycia psychicznego (82)

Gisela Reiss OGIEN W SNACH. O PODSTAWOWEJ ŠILE PRZEMIANY Ogien i jego symbolika.............................................................................................. 87 Ogien w marzeniach sennych....................................................................................90 Praogien — ogien jako energia w italna...................................................................93 Ogien kowalski — ogien jako symbol przemiany..................................................97 W piecu hutniczym — ogien jako sila lącząca..................................................... 102 Stos — ogien jako symbol zniszczenia i odnowienia.......................................... 106 W lažni parowej — ogien jako symbol e ro sa....................................................... 108 Sciana palającego ognia — ogien i transcendencja.............................................. 111 Obcowanie z ogniem ............................................................................................... 114 Helmut Hark DRZEWO W SNACH. O KORZENIACH DUSZY Szczęšcie w samotnošci wsród drzew ................................................................... 119 Samopoznanie i samourzeczyiwistnienie dzięki drzewom (119) Sen o zabandaiowanym drzewie (120) Drzewo jako schronienie (122) Drzewo podajqce pilkę (122)

Sen o drzewie a nowa tožsamošč czlowieka........................................................ 124 Sen dodaje otuchy (125) Samodzielne objašnianie snow (126) Drzewo jako osobisty symbol žycia (128)

Motywy archetypowe w snach o drzewach.......................................................... 130 Drzewo i siedem drzew obok niego (130) Jednorožec jako sila popędowa (132) Drzewa w księž)>cowejposwiacie (134) Sen o Drzewie Zycia —sen o šmierci (137) Cechy charakterystyczne archetypowych snow o drzewie (138)

Odnalezienie siebie w snach o drzewach............................................................. 139 Sen o zaorywaniu drzew (139) Konfrontacja z matkq (140) Ojciec i palma (141) Kobiecy i męski aspekt drzewa (143)

Osobiste podejšcie do snow i drzew......................................................................145 Wyczuc šilę snu (146) Rozmowy z drzewem (147) Poskaržyč się drzewu (149)

Spis trešci

7

Ruth Ammann DOM W SNACH. O PRZESTRZENI DUSZY Wzajemne oddzialyvvanie między czlovviekiem a domem..................................153 Symbolika domu..................................................................................................... 156 Dom wewnętrzny i dom zewnętrzny — šen o lustrze.......................................... 161 Przestrzenie žyciowe — marzenia žyciowe.......................................................... 166 Przejšcie z domu rodzicow do wtasnego domu....................................................168 Dom zamknięty — koncentracja na w nętrzu..........................................................174 Dom pramatki......................................................................................................... 175 Dom jako wspolna przestrzen podczas analizy....................................................178 Przemiana domu jako przemiana osobowošci........................ ............................. 180 Między wyruszeniem w drogę a przywiązaniem do dawnego miejsca pobytu.. 181 Dom krysztalovvy — dostęp do šwiata wewnętrznego........................................ 183 Verena Kast AUTO W SNACH. O CODZIENNYM WĘDROWANIU Usterki i možliwošci samochodu jako wyraz kondycji fizycznej...................... 187 Auto jako wyraz autonomii..................................................................................... 195 Auto jako wyraz poczucia bezpieczenstwa i žycia w ukryciu........................... 204 Auto jako wyraz samego siebie.............................................................................. 206 Samochod na jezdniach i parkingach jako wyraz bycia w drodze..................... 213 Stosunek kierowcy do przepisow drogowych jako wyraz związania obowiązującymi regulam i.......................................................................................220 Wypadki samochodowe jako wyraz konfliktovv zewnętrznych i wewnętrznych.. 223 Ingrid Riedel LIS W SNACH. O MĄDROŠCI NASZYCH INSTYNKTOW Wprowadzenie..........................................................................................................229 Lis jako towarzysz drogi i przyjaciel..................................................................... 233 Lis tvskazujący drogę do przebieglošci i agresji..................................................239 Wšciekly lis jako uosobienie nie kontrolowanych instynktow............................242 Lis jako symbol erosą i seksualnošci...................................................................... 246 Lis — powrot do dziecinstwa i mlodošci................................................................250 Lis jako przewodnik duchow y................................................................................252 Mechthild Pouplier RYBA W SNACH. O ŽYCIU W GLĘBI PSYCHE „Jak ryba w wodzie” ............................................................................................... 261 Ryba w aktywnej imaginacji...................................................................................262 Ryba jako pochlaniające monstrum........................................................................ 267

8

Spis trešci

Cudowna ry b a ..........................................................................................................272 Ryba jako symbol piodnošci...................................................................................274 Ryba jako symbol ja ž n i........................................................................................... 276 Chrystus i delfin (279) Ryby na drodze (280)

Symbol ryby w serii snow .......................................................................................282 Šen I: ofiarny taniec ryb (283) Šen II: dwie lyby (284) Šen III: iawica drapiežnych ryb (284) Šen IV: pocalunek ryby (285) Šen V: murena (286) Šen VI: Dzieciątko Jėzus i maly delfin (287)

Gert Sauer W ĄŽ W SNACH. O ZJEDNOCZENIU PRZECIWIENSTW Zbliženie do węža.....................................................................................................291 Spojrzeč węžowi prosto w oczy............................................................................. 295 Pienvsze spotkania z węžam i..................................................................................297 Wąž i niebezpieczenstwo........................................................................................ 300 Wąž jako symbol zjednoczenia przeciwienstw..................................................... 303 Wąž w procesie indywiduacji..................................................................................304 Anita von Raffay

SWIAT PODZIEMNY W SNACH. O CIEMNYCH BOGACH GLĘBI Sny o šwiecie podziemnym.....................................................................................313 Šwiat podziemny jako przestrzen žyciow a............................................................316 Droga do šwiata podziemnego — odejšcie od codziennošci................................321 Wezwano n a s............................................................................................................323 Swiat podziemny daje žycie....................................................................................326 Pierwiastek kobiecy — odejšcie i ucieczka od ojcow............................................330 Przygoda w ciemnošci............................................................................................. 336 Dary šwiata podziemnego.......................................................................................340 Ognisty demon šmierci............................................................................................ 345 INDEKS SY M B O LI...................................................................................................349 NOTY O AUTORACH.............................................................................................. 351

PRZEDMOWA Sny naležą do czlowieka tak šamo, jak rnysli, zamiaiy, uczucia. Sny to wazny aspekt powszedniej rzeczywistosci žycia ludzkicgo; pomyšlmy chocby o tym, jak „uskrzydleni” czujemy się przcz „dobry” sen i jak niepokoi nas sen ,,ziy” — petni obaw, wstajemy i zaczynamy nowy dzieri, ktory wydaje się nam jeszcze bardziej szary, niž jest. Ale wiasnic ten ,,zly” sen mozc bye wazny: može wstrząsnąč narni, tak že z punktu widzenia snu przyjrzymy się catemu naszemu žyciu, može on pokazač nam, jak odnosimy się do siebie, do bližnich, co robimy z naszym žyciem. Z tej perspektywy wydaje się, že nie ma „ztych” snow, są natomiast sny, ktore nie pozwalaja nam spoeząč, ktore alarmują, ktorych nie da się pušeič w niepamięč. Takie sny z wielka natarczywoscia usilują coš przekazač — coš, ezego nie dostrzegališmy za dnia lub co postrzegališmy niedostateeznie wyraznic. Sny mogą więc petnič funkeję drogowskazow; dzięki nim wiemy, dokąd idziemy, jestešmy pewni, že zmierzamy dobrą drogą. Na ogol cieszymy się, gdy w žyciu — często jakže trudnym — znajdujemy drogowskazy. Sny — owe „drogowskazy wew netrznc” — mają tę wielka zaletę, že pochodzą z duszy czlowieka, že nie zostaly nam narzuconc z zewnątrz. Pomimo to, często įnamy trudnošei z wlasciwym zrozumieniem snow, z wsluchaniem się w język, jakim do nas przemawiają. Aby rozumicc sny, musimy nauczyč się języka, ktoiym do nas mowią, musimy się wczuc w język symboli, opanowac umicjętnošč rozkladania obrazow onirycznych na mniejsze cząstki; musimy posiąšč sztukę kojarzenia snow z emoejami powszedniego žycia. Wažne jest tež i to, byšmy pozwolili snom wychodzic nam napr/eciw, byšmy dopušeili je do glosu, byšmy wygospodarowali trochę czasu na wstuchiwanie się w glos tego poslania, ktore przybywa z naszego wnętrza. Usilując zrozumieč symbole oniiyczne, možemy, rzecz jasna, liczyč na pomoc; z językiem symbolicznym spotykamy się bowiem nie tylko w marzeniach sennych, ale rownicž w bajkach, literaturze, sztuce. Ludzkošč stale podejmowata

10

Verena Kast

próby zrozumienia tych symboli, przetoženia ich na język powszedniej rzeczywistošci. Symbol — obraz sytuacji emocjonalnej — zawsze jest wieloznaczny, nigdy nie da sie go uczynič do konca zrozumialym, przeto wszystkie podejmowane przez nas próby wyjasnienia go trzeba uznac za prowizoryczne, dotyczą bowiem jednego jedynego symbolu — tego, który objawit się šniącemu czlowiekowi w danym šnie. Mam wrazenie, že bytoby nie od rzeczy nie tyle ukladac katalog znaczen okreslonych motywów onirycznych, ile raczej podjąč probę przedstawienia tego, w jaki sposób dany symbol — w kontckscie egzystencjalnej sytuacji šniącego czlowieka — pozwala ujrzeč rzeczy w nowej perspektywie. Ješli więc podejmujemy tę probę interpretacji, to czynimy to w tym celu, by nauczyc každego, kto šni, w jaki sposób ma się obchodzic ze snami. Oczywiscie, kazdy autor ujmujc dany motyw oniryczny w caiej wieloaspcktowosci jego znaczen — dzięki temų będziemy mo­ gli przekonač się co do tego, že každemu nasuvvają się w związku z marzeniami sennymi inne skojarzenia, že každy odnosi jc do historii wlasnego žycia, do osobistych doswiadczen. Zobaczymy jednak, že obrazy oniryczne — oprócz osobistego — mają r0wniež ogólnoludzkie znaczenie, totež mówimy o ich znaczeniu zbiorowym. Cel przedstawianych tu interpretacji polega na tym, by indywidualne skoja­ rzenia przedstawic w związku z tym, co zawsze kojarzylo się ludzkošci z okrešlonymi symbolami. Mamy nadzieję, že w ten sposób przed šniącym indywiduum otworza się nowe wymiary postrzegania i przezywania. Autorzy publikowanych tu prac wywodzą się ze szkoly Jungowskiej. Na podstawie wykladni snów będą oni przedstawiac možliwošci objašnienia symbolu, którym sie szczególnie interesują, totež Czytelnik otrzyma swego rodzaju leksykon wažniejszych symboli onirycznych — leksykon, który w pewien sposób uwzględni wieloznacznosc symbolu jako takiego. Przede wszystkim chodzi nam jednak o to, by niniejszy tom traktowac jako zachętę do osobistej pracy z obrazami onirycznymi — tylko bowiem w ten sposób možna się przekonač, jakie drogi žycia nam one wskazują. Verena Kast

PUSTYNIA W SNACH O doswiadczeniach granicznych w žydu czlowieka

Verena Kast

PUSTYNIA Symbol pustyni pojawia się w snach raczej rzadko. Ješli jednak sen wybiera na miejsce akcji wlasnie pustynię, to — zgodnie z moim doswiadczeniem — mamy do czynienia z bardzo waznym marzeniem sennym: takie sny wskazują bowiem na szczegolną sytuację egzystencjalną. Pustynia jest przeciež, przynajmniej dla Europejczyka, miejscem raczej niezwyklym: to przestrzen zyciowa, z ktorą wiąžemy wiele fantazji. Kiedy idziemy przez pustynię, czy tež gdy sen wiedzie nas na pustynię, to opuszczamy przestrzen powszedniego žycia, porzucamy obszar codziennych postrzežen i doznan — doswiadczamy siebie na nowo, doswiadczamy czegoš nowego. Zawsze, gdy opuszczamy obszar powszedniego przezywania i myšlenia, wkraczamy w przestrzen regenerującą psychikę. Taką przestrzenią jest pustynia, zaš bezkres pustyni može nam przybližyč doswiadczenie bezkresu wewnętrznej istoty czlovvieka. Doswiadczenie to može fascynowac lub wzbudzac lęk, tak jak pustynia fascynuje lub trwozy, czy tež i jedno, i drugie. Pustynia može byč miejscem wyzwania lub zagroženia — trudno byloby osiedlič się na pustyni na dtužszy czas, možemy się tam wybrac najwyžej na wycieczke. Kiedy juž się jest na pustyni, zawsze pojawia się koniecznošč przedsięwzięcia wyprawy w poszukiwaniu wody, ktorej tam nie ma — wlasnie dlatego pustynia jest pustynią; to miejsce z dala od wszelkiej cywilizacji, dzikie, a tym samym wrogie czlowiekowi. Czlowiek na pustyni zmuszony jest wiesc tryb žycia, jaki narzucają panujące tam warunki: na pustyni prawie každy prowadzi tryb žycia nomada. Takže w naszym codziennym žyciu jestešm y nomadami — zawsze wtedy, gdy uprzytomnimy sobie koniecz­ nošč mierzenia się z nowymi sytuacjami egzystencjalnymi, gdy okolicznošci zmuszają nas do „žycia na walizkach” czy žegnania się z bliskimi. Skoro więc sen wybiera pustynię jako miejsce akcji, to powiadamia nas tym samym, že przestrzen, w ktorej žyjemy, przybrala szczegolny wymiar, že jest to przestrzen wielkiego wyzwania. Oznacza to sytuację, w ktorej musimy mierzyč się ze šmiercią, ale tež nasze žy d e može zyskač nowy wymiar; pustynia to przestrzen,

14

Verena Kast

w ktorej dusza moze rozlozyc skrzydla; pustynia to przestrzen, gdzie czlowiek — maj^c wielk^ jasnosc widzenia — postrzega, sam nie b?d^c nie postrzegany przez nikogo, z dala od wplywow innych, ale tez bez nadziei na pomoc z ich strony. Pustynia to przestrzen, gdzie moze si? uzewnetrznic Pustka czlowieka — Pustka, ktorej nie da si? ukryc przez odwrocenie uwagi, skierowanie jej na jakies rzeczy zewn?trzne. Pustynia to miejsce bezlitosnej konfrontacji czlowieka z samym sob^. Nie wiadomo, czy w toku tej rozprawy spotkam y Boski Pierw iastek w nas, czy zmierzymy si? z wielk^ Pustk^, ktora jest jako to czyste Nic*; nie wiadomo, czy to przezycie Nicosci b?dzie dla nas przejsciowe, czy si? z niej zrodzi cala Pelnia bytu, czy tez Nic rozpetznie si? na caly obszar zycia, w yjalow ione i ziew ajace z nudy. Nie sposob odpowiedziec na to pytanie — moze to kwestia Laski. Z Biblii znamy pustyni? jako miejsce oddalenia od Boga — miejsce porzucenia, gdzie czlo­ wiek wystawiony jest na pokuszenie przez diabla; z drugiej jednak strony jest to tez miejsce, gdzie Bog moze si? objawic ze szczegolnq wyrazistosci^. Pustynia — ten pierwotny krajobraz, ziemia smagana wiatrem, rzezbiona skwarem i lodowatym chlodem (a zatem, b?d^ca calkowicie pod wladz^ slonca) — uczy nas prostoty i tego, ja k pi?kny jest proces rozkladu. Zycie na pustyni jest proste, czlowiek ogranicza swe potrzeby do najbardziej podstawowych, ma bowiem do dyspozycji jedynie slonce i ziemi?, ktora z wolna — w procesie erozji — rozpada si? na drobiny piasku. T? prostot?, za ktor^ czasem t?sknimy, mozna przezyc — na pustyni czy dzi?ki pustyni — jako duchow^ prostot? czlowieka. Wszystko, co zb?dne, nie ma znaczenia: zycie, czlowiek, redukuje si? do tego, co istotne. Czlowiek na pustyni doswiadcza, czym jest bezkres, a poniewaz nie moze go zniesc, szuka bezpiecznego schronienia. M oze znajdzie je w cieniu skaly, moze w cieniu terpentynowca — moze jednak uda mu si? je znalezc w gl?bi siebie. Przyzwyczajeni poslugiwac si? miar^ czlowieka, tu zmuszeni jestesm y mierzyc si? z przestrzeniami nie do ogami?cia: skonczony zywot ludzki na pustyni odbija si? w zwierciadle nieskonczonosci. A przeciez to my, a nie ktos inny, przezywamy i postrzegamy te nieskonczone przestrzenie, ogamiamy je intuicj^ i poznaniem w jednym tera z— w skonczonosci ludzkiego jestestwa. A wi?c pustynia jest nie tylko miejscem, gdzie niknie zycie — bezkres pustyni, jej prostota, osobliwa kondensacja czasoprzestrzeni, ktorej czlowiek tam do­ swiadcza, sprawiaj^, ze oto zycie staje przed nami w calej swej wielkosci i istotnosci. Pustynia jest wyzwaniem, ktore moze rzucic nas na kolana, ale nie tylko: mierzqc si? z tym wyzwaniem, mozemy zyskac sily witalne, wyksztalcic zmysl * „Czyste Nic” — defmicja Boga w uj?ciu Mistrza Eckharta. Por. Mistrz Eckhart, Kazania i traktaty, przelozyl i przedmow^ opatrzyl Jerzy Prokopiuk, IW PAX, Warszawa 1988, zwlaszcza Kazanie 32 Beati pauperes spiritu..., s. 227-232. [Przyp. ttum.]

Pustynia

15

postrzegania tego, co w ž y d u istotne, nauczyč się cenič prostotę. Každe przežycie pustyni pokaže nam równiez i to, jak wažne jest w ž y d u odniesienie do drugiego czlowieka, który može nam towarzyszyc w wędrowce i — w razie potrzeby — udzielič pomocy. Zawsze, gdy znajdziemy się na pustyni, będziemy zmuszeni wyruszyc na poszukiwanie wody — czy to w znaczeniu konkretnym, czy symbolicznym — Wody Ž y d ą, chroniącej przed šmiercią czy tež przed sczežnięciem na duchowym pustkowiu. Pustynia jako pewna przestrzeñ zyciowa — ale tež jako symboliczna przestrzeñ istnienia — jest miejscem wyzwania; može to bye wyzwanie rzucone przez cos nadludzkiego, choc równie dobrze može ono pochodzic od czegoš, co wydaje się nam nieludzkie; doswiadczenie pustyni jest podstawowym doswiadczeniem egzystencjalnym — ten, kogo ono dotyka, može zginąč, može jednak zacząč wszystko od nowa. Ješli więc sen obiera się na miejsce akcji pustynię, to znaczy, že pragnie przedstawic daną sytuację žyciową jako taką i zasugerowac, že wlasnie takie doswiadczenie graniczne jest nam potrzebne. Sen o pustyni može tež znaczyč, že wlasnie juž od dawna žyjemy na jalowej ziemi. W tym miejscu pragnę serdecznie podziękowač wszystkim, którzy pozwolili mi odwolac się do snów i danych biografícznych i wykorzystac je w tej ksiąžce.

DOŠWIADCZENIE GRANICZNE: PELNIA I PUSTKA Trzydziestoletnia kobieta, ktora postanowila poddač się psychoterapii, podczas drugiej sesji terapeutycznej opowiedziala mi taki oto šen: Znajduję się na skraju pustyni. Widzę szlaban graniczny, starannie pomalowany w biato-czerwone pasy. Pustynia za mną, pustynia przede mną. Slyszę, jak ktoš do mnie mowi, že muszę wrocič do miasteczka. Wracam więc do orientalnego miasteczka, ale i ono ležy na pustyni. W centrum miasteczka— kate­ dra, ogromna, monumentalna; do šrodka prowadzą schody; wspinam się z mozolem. U szczytu schodow — przed katedrą — stoi papiežyca spowita w dlugie miękkie szaty (jasnoniebieski przechodzi w fiolet, jedna warstwa narzucona na drugą). Papiežyca to kobieta wielkiej urody, piękna tak, že na jej widok dech mi zapiera. Gorączkowo się zastanawiam, jak powinnam się zachowywač, nie jestem bowiem katoliczką — mimo to nie chcialabym zrobič czegoš niestosownego. Przychodzi mi do glowy, že powinnam przyklęknąč — wręcz czuję potrzebę padnięcia na kolana. Papiežyca, mam wraženie, spogląda na mnie — czuję, jak pewnošč mnie opuszcza. Wtem slyszę od niej, že mam nie robič ceremonii — ot, powinnam popatrzeč sobie, potem wrocič do szlabanu.

Verena Kast

16

Cóz, wracam. Szlaban się podnosi. Wiem, že wychodzę na pustynię — na dhigo. Najlepszą lącznošc ze snami utrzymamy wtedy, gdy — po przebudzeniu — przebiegniemy w myšlach obrazy senne, gdy dopušcimy do siebte uczucia, które wzbudziiy, i spróbujemy je zrozumieé. Kobieta, której sen przytoczylam wyzej, twierdzila, že po przebudzeniu czula się szczęsliwa, chociaž nieco zaniepokojona. Byla jednak przekonana, že snila o czymš wažnym. Z jednej strony spotkanie z papiežycą wydawalo się jej absurdalne — z drugiej zas míala wrazenie, že byto to cudowne przežycie. Gdy jednak poprosilam ją o sprecyzowanie, jakie wtasciwie uczucia towarzyszyly jej podczas snu, przyznata, že byio to tylko uczucie „cudownosci” ; šniąca kobieta czuta się, jakby spotkala boginię; dopiero po przebudzeniu uswiadomiia sobie absurdalnošč tej sytuacji. Bądž co bądž moja pacjentka nie miataby nie przeciwko temų, gdyby istniaia papiežyca — Matka Swięta. Sen uswiadomil jej, že od dawna tkwi na pustyni — to ją zaniepokoilo. Zaniepokoila ją tež wiadomosc, že na diužszy czas muši wywędrowac na pustynię. Spytana o skojarzenia z pustynią, odparfa, že kiedyš zrobiia sobie wycieczkę na pustynię; z jednej strony pustynią ją pociągaia, z drugiej — wywolywala w niej poczucie zagroženia. W spomniaia rowniež, že pustynią može obrazowac sytuację, w jakiej się znalazia: zdecydovvaia się na terapię, gdyž ju ž od dawna jest jak odrętwiala — choc pracuje twórczo, zupetnie nie ma pomysiów, caiy zapal w niej wygasl. Ponadto wyznala, že doskwiera jej samotnošč, nie umie jednak nawiązywac kontaktów. Wątpi, ežy žycie ma sens, skoro jest takie trudne, bezbarwne, pozbawione znaczeñ. To wažne skojarzenia. Poniewaž zas taki sen nawiedzil pacjentkę zaraz na początku terapii, trzeba mu przyznac dodatkową wartosc: tak zwane sny inicjalne* na ogól obrazują sytuację egzystencjalną danego cziowieka. Skoro więc sen wybral pustynię jako symboliczny obraz sytuacji egzystencjalnej tej kobiety, to — jak sądzę — chodzi tu nie tylko o wyraženie „pustki wewnętrznej”, braku natchnienia i sensu; marzenie senne pokazuje rowniež, že daną sytuację trzeba traktowac z calą powagą, gdyž jest to sytuacja graniczna, z której albo zrodzi się nowe žycie, albo smierc. Wyraža to obraz szlabanu pomalowanego w bialo-czerwone pasy. Szlaban m a za zadanie pow strzym ac osobę šniącą, aby nie w ypraw iata się w gląb pustyni nie przygotowana; ale oprócz tego podstawowego, prymarnego znaczenia tkwi w tym obrazie jeszcze jeden sens: jaskraw a opozycja czerwieni i bieli može bowiem wyražac rowniež, który z cztonów opozycji žycie-šmierc ma

* Sny inicjalne to sny pojawiające się na początku terapii. [Przyp. ttum.]

Pustynia

17

pierwszenstwo. Pacjentka wprawdzie twierdzi, že przed nią i za nią rozciągają się piaski pustyni, w momencie jednak, gdy staje przed szlabanem, znajduje się w pobližu orientalnego miasteczka. Przygotowanie do wymarszu nie polega na gromadzeniu zapasow wody, wynajęciu wielbląda, kupnie prowiantu i cieplych okryč (noce na pustyni są bowiem chlodne), lecz na wizycie w katedrze, u papiežycy. Orientalne miasteczko na pewno ležy gdzieš w oazie, czyli tam, gdzie pragną dotrzeč zmęczeni wędrowcy, gdzie naocznie možna się przekonač, že wystarczy trochę wody, a piaski rozkwitną; potem zbiorą się tutaj ludzie, by wspolnie ksztaltowač swe žycie. Wolno więc wysnuč wniosek, že došwiadczenie žyciowe tej kobiety nie sprowadza się Ii tylko do przežywania jalowošci pustyni — zawiera się w nim rowniež došwiadczenie oazy. W omawianym šnie skrywa się więc pienviastek nadziei, ktora jest tym większa, ješli zwažyč, na czym polega przygotowanie do wyprawy na pustynię: na spotkaniu z papiežycą. Ješli chodzi o ten fragment snu, poznališmy juž kilka skojarzen nasuwających się osobie šniącej: przypisyvvala mu szczegolną donioslošč. Katedra, ktorą ujrzala, przypominala jej Bazylikę Grobu Panskiego w Jerozolimie, z ktorą z kolei skojarzyto się jej to, iž jej zdaniem byl to Srodek šwiata. Gdy po raz pienvszy ujrzala Bazylikę Grobu Panskiego, budovvla ta — przykryta kopulą — wywarla na niej ogromne wraženie; dostrzegala w niej coš, co przygam ia i chroni, coš macierzystego. Wewnątrz košciola czula się bezpiecznie. Skojarzenia te pozwalają nam wysnuc wniosek, že spotkanie z papiežycą odbywa się w miejscu, ktore dla pacjentki stanowi punkt Srodka, Centrum, a skoro tak, to znaczy, že chodzi tu o spotkanie przebiegające w atmosferze bezpieczenstwa, w obecnošci žyvviotu macierzynskiego. Spytana, co kojarzy się jej z osobliwym strojem papiežycy, kobieta odparla, že to ja — jej psychoterapeuta — podczas pienvszego seansu bylam ubrana w stroj o tych samych barwach. A więc spotkanie z papie­ žycą m a coš wspolnego z przeniesieniem*. Papiežyca — osoba, ktora dla pacjent­ ki m a tak duže znaczenie, okrešla ją bowiem mianem „Matki Swiętej”, twierdząc, iž jaw i się jej ona niczym „bez mala bogini” — odpowiada potrzebie nawiązywania relacji. Sniąca kobieta pragnie związač się z inną kobietą, charakteryzującą się cechami, ktore dostrzega u papiežycy. Owo pragnienie ma ryšy erotyczne, jest to jednak rovvniež tęsknota duchowa. Obraz cudownej kobiety odpowiada wažnemu aspektowi psychiki samej pacjentki: to, co przedstawia papiežyca, jest swego rodzaju duchową instancją istniejącą gdzieš w gtębi psyche osoby šniącej. Niezaležnie bowiem od tego, co wychodzi nam na spotkanie w snach — czy to zwierzęta, * W znaczeniu, jakie temu stowu nadaje praktyka psychoterapeutyczna; na temat donioslosci przeniesienia w procesie psychoterapii, por. C. G. Jung, Psychologia przeniesienia (1946; przedruk w: tegoz, Gesammelte Werke, Walter-Verlag, Olten und Freiburg im Breisgau, 1958, t. XVI), przelozyl Robert Reszke, Sen, Warszawa 1993. [Przyp. tlum.]

18

Verena Kast

czy ludzie, czy bogowie — są to wprawdzie ci, których widzimy, ale są to przede wszystkim obrazy pewnych aspektów naszej osobowosci*. Oniryczne wyobrazenia tych czy innych aspektów psyche ludzkiej mogą — jak to ma miejsce w omawianym przypadku — przybrac takie rozmiary, že wykraczają poza obszar zakreslony granicami psyche osobniczej: wtedy zwyklismy mawiac, že mamy do czynienia z bogami**. Poniewaz zas strój papiežycy przypomina do zludzenia to, co mialam na sobie w trakcie pierwszego seansu terapeutycznego, možemy wysnuc wniosek, že to wiasnie nasze spotkanie wyzwolito w psyche pacjentki wspomniany obraz bogini, która odsyla ją w miejsce, gdzie dozna poczucia bezpieczeñstwa kojarzonego z macierzyñskim schronieniem — z Początkiem. No, i proszę: wystarczylo drobne podobieñstwo między mną a papiežycą, a w duszy osoby šniącej zrodzil się caty obraz. Oczywiscie chodzi tu o podobieñstwo kolorów, przechodzenie przez calą tonację barw, od jasnoblękitnej po fíolet—jak sprecyzowala požniej pacjentka — a więc o ustanowienie związku z pierwiastkiem niebiañskim, duchowošcią, czynnikiem medytatywnym, skąd droga wiedzie do twórczego niepokoju, jaki powstal w duszy osoby šniącej; chodzi tu równiez o ustanowienie związku między mną a papiežycą. Zdarza się, i to wcale nierzadko, že pewne cechy charakterystyczne osobowosci spostrzegamy dopiero wtedy, gdy dostrzežemy je przeniesione na drugiego — w danym przypadku na analityka — który, o ile bierze udzial w terapii, skupia na sobie caly potencjal milošci lub nienawisci (pacjenta). Jako terapeutka zdawatam sobie sprawę z tego, že wskutek spotkania pacjent­ ki ze mną objawil się jej we snie wažny aspekt jej psyche. Bylam więc gotowa przyjąc wszystkie uczucia, jakimi ta kobieta darzyla papiežycę, mając swiadomošc, že w stosownym czasie będę musíala zrezygnowac z pierwszoplanowej roli, w jakiej obsadzila mnie pacjentka, kierując owe uczucia na tę postač ze snu, postrzeganąjako forma ekspresji jej psyche. Podczas spotkania z papiežycą — do której pacjentka muši się wspinac po schodach, do której muši zadzierač gtowę, przed ktorą chcialaby uklęknąč, jakby znalazla się w obecnošci czegoš šwiętego — osoba šniąca nawiązuje więž z boskim pierwiastkiem. Wažnym aspektem wędrowki przez pustynię będzie więc wymiar religijnošci, choč z dala od wszelkiej wyznaniowosci i ceremonialu. Fakt zaš, že sen ów zostal ewokowany przez spotkanie ze mną, dowodzi, že najprawdopodobniej jestem odpowiednią towarzyszką día mojej pacjentki w jej peregrynacji przez pustynię. * Chodzi o rozröznienie mi^dzy interpretacjq marzenia sennego napoziomie przedmiotu i na poziomie podmiotu; por. Jung, Ogölne uwagi na temat psychologii snu (1928; przedruk w: Gesammelte Werke, dz. cyt., 1967, t. VIII), w: tegoz, O istocie snöw, przelozyl Robert Reszke, KR-Sen, Warszawa 1993, s. 96 i nast. [Przyp. tlum.] ** Czyli archetypami. [Przyp. tlum.]

Pustynia

19

To, že pacjentka, zanim ruszyla na pustynię, gdzie nie mogla doswiadczyc bezpošredniej bliskosci tego, co macierzyñskie, musíala kontemplowac obraz wyniesionej nad wszystko, co ziemskie, „Matki Swiętej”, w której przeczula jednak wyniesioną nad caly swiat Matkę, szczególnie mnie poruszylo. Trzeba bowiem wiedziec, ¿e naturalna matka tej osoby zmarta przy porodzie i ¿e wychowalo ją kilka macoch. Ješli chodzi o omawiany sen, nie tylko obrazy wydają się wazne, ale równiez kolejnošc ich następowania. Oto bowiem šniąca kobieta postrzega siebie na pustyni: pozbawiona wszelkiej orientacji, porzucona, czuje, že juž nic nie znaczy. Zawsze zas wtedy, gdy przezywala „oddalenie od Boga”, przychodzila jej na mysl „papiežyca”. Pustynia oznaczata día niej równiez potrzebę postrzegania i akceptowania siebie taką, jaka jest, nie taką, jaką chciataby byé, choc calymi latami pracowala nad wcieleniem w žycie swego obrazu ¿yczeniowego. Sny inicjalne, nawiedzające pacjenta na początku procesu terapeutycznego, wskazują drogi terapii, w každym razie wytyczają jej kierunek. Omawiane marzenie senne okazalo się bardzo wazne — zarówno día pacjentki, jak dla mnie. Zaledwie proces terapeutyczny ruszyl z miejsca, a oto pacjentkę nawiedzil sen o tym, že muszą zacząc bič wszystkie zródia. Poniewaz jednak w marzeniu sennym položono nacisk na to, že pacjentka muši udac się na pustynię, trzeba bylo liczyc się z tym, že woda nie tryšnie zbyt szybko; wažne bylo jednak i to, že šniąca kobieta zaczęla postrzegač nie tylko zatnvažający aspekt pustyni — nie tylko jalowosc — lecz že pojęla, iž samotnosč wsród piasków to sytuacja graniczna; czlowiek, który znalazt się w takiej sytuacji, albo wychodzi z niej przemieniony, albo przepada. Wažne jest rowniež i to, že wspomniany sen przedstawia początek pracy terapeutycznej jako swiadome odejšcie na pustynię, przekroczenie granicy, której przedtem nie dalo się przejšc — czyli jako sytuację graniczną prowadzącą do innej sytuacji granicznej.

PORZUCENIE I KOSMICZNE NIEBEZPIECZEÑSTWO Kiedy dwudziestodziewięcioletnia kobieta dowiedziala się, že jej partner — o którym sądzila, že przemógt niszczącą go chorobę — znowu zachorowat, nawiedzil ją następujący sen: Noc. Lecimy malym samolotem. Z powodu awarii musimy wylądowač na pustyni. Zrazu nie mogę w to uwierzyó — coš podobnego zdarza się tylko w powiesciach. Slyszę, jak ktos ponagla ñas do szybkiego wyjscia z samolotu. Wychodząc przypominam sobie, že noce na pustyni są bardzo chlodne — szyb­ ko zgamiam koce.

20

Verena Kast

Jestem na zewnątrz. Nade mną cudowne niebo — fascynujący widok. Podekscytowana myšlę, že oto wreszcie na wlasne oczy widzę to, co opisywal SaintExupéry. Cudowny krajobraz skąpany w księžycowej poswiacie; rozlegla równina, lekko pofalowana — to wydmy. Bronię się przed zašnięciem, nie chcę niczego przegapič, pragnę sfotografowaó wydmy o wschodzie sloñca. Moich towarzyszy zdjąl strach — myšlą tylko o tym, že przyjdzie im umrzec z pragnienia i giodu, o ile nie zostaniemy odnalezieni w porę. Ich lęk irytuje mnie, jakoš nie mogę tego pogodzič z pięknem pierwotnego krajobrazu. Oddalam się od samolotu, chcę byc sama — sama na pustyni. Juž nie mogę dojrzeč samolotu. Teraz czuję się zupelnie samotna — mala įsto­ ta na olbrzymiej pustyni. Jestem zdana na szczęsliwy traf. Szukam miejsca, gdzie zostawilam moich towarzyszy. Razem mielibysmy większe szanse przežycia. Przeklinam moją dezynwolturę, przeklinam moment, kiedy dalam się porwac fascynacji piaskami. Potwomie zimno. Krzyczę — nikt nie odpowiada. Mam wrazenie, že poza mną nikogo nie ma, že jestem sama na swiecie. Zaczynam išč. Trzeba się ruszač, žeby nie zamarznąč. Wydaje mi się, že idę w dobrym kierunku. Orientuję się na podstawie gwiazd. Wprawdzie nie znam niebosklonu w tej szerokošci geograficznej, lecz widok nieba gwiazdzistego przemawia do mnie. Jestem zmęczona. Zaczynam odczuwac glód i sennošč. Zimno. Zmuszam się jednak do marszu, powtarzam sobie: „Wprawdzie wszystko jest coraz bardziej beznadziejne, ale nie poddam się bez walki”. Což, ješli przeznaczone mi umrzec, to calkiem niezle miejsce. No, tylko že ja wcale nie mam zamiam umierač. Co i rusz przychodzi mi do glowy nowy powód, día którego powinnam žyč — i to za wszelką cenę... W tym momencie osoba ta się obudzita, czując, jak wzbiera w niej wola žycia; chce žyč, i to niezaležnie od okolicznošci. Wola žycia to najwazniejsza emocja przekazana jej przez ten sen. To nie tylko idea — kobieta czuje wolę žycia, czuje, ja k przenika ona wszystkie tkanki jej cíala. Przebudzona, ležąc w ložku, jest na poly rozczarowana, na poly uspokojona. Szczególnie wažne byly dla niej obrazy pustynnej nocy: wędrowka przez morze piasku — coraz cięžsza — a przed oczami osobliwy obraz nieba gwiazdzistego i przekonanie, že ma się orientowac wedhig gwiazd. Zapytana o skojarzenia, kobieta odparta, že dotychczas nigdy nie byla na pu­ styni, oglądala jednak dužo filmów z pustynnymi krajobrazami, poza tym — i to wažne — byla wielbicielką twórczosci Saint-Exupéry’ego; przypomniata sobie rowniež powiedzenie Alberta Camus, že noc na pustyni przechodzi wszelkie gra­ nice. Podobne uczucie stato się jej udzialem w tym šnie. A chociaž doskwierala jej samotnosč, to jednak czula się bezpiecznie — sama w obcym srodowisku, nocą, zdana na wielką, bezgraniczną dal.

Pustynia

21

Razem z poczuciem lęku, zwątpienia, glodu i zmęczenia pojawilo się poczucie bezkresu, a z nim — wraženie piękna i doznanie wolnosci. Pojawily się one razem, jednoczešnie. Do poczucia bezkresu, wolnosci i piękna doskonale pasowata fascynacja, jaką wzbudzil w niej widok nieba gwiaždzistego wskazującego jej drogę, „jakby samemu niebu zaležalo na tym, bym wyszta calo z tej opresji” . Osoba šniąca stale jednak wskazywala na ambiwalencję uczuč: z jednej strony na fascynację, z drugiej — na poczucie zagroženia, jakie budzil w niej widok pustynnej nocy. Poprosilam pacjentkę, by ponownie dala owladnąč sobą temų obrazowi pustynnej nocy. Chcialam, by wytropila, w jakim kontekšcie jaw i się jej ten obraz: Jestem na pustyni. Noc, jasne, rozgwieždžone niebo, spoköj, swiat pogrąžyt się w bezkresnej ciszy. I ja czuję w sobie to wyciszenie, niczym nie skrępowana, wolno toczę wzrokiem. Pod tym niebem czuję się zupelnie bezpieczna. Teraz juž wiem, co znaczy slowo „niebosklon”; mam wraženie, jakby niebo „sktonilo się” nade mną. Tej nocy, pod rozgwiezdzonym, palającym srebrzystą tuną gwiazd niebem czuję tylko siebie. Jestem sama — sama z sobą. Czuję, že jestem cząstką tej catošci, že do niej naležę. Czuję, že JA jestem i že jestem w calej mej istotowosci. Gwiazdy w jakiš sposöb są ze mną związane, a ja z nimi. Nigdy w žyciu nie czutam się tak mocno zespolona ze swiatem. Gdy doktadnie wstuchamy się w tę relację, niewątpliwie będziemy pod wielkim wrazeniem pewnosci, z jaką šniąca twierdzi, že potrafi znaležč drogę, choč jest porzucona w sercu pustyni, w srodbezkresnej nocy. Zaimponuje nam jej ufnošč, ktorą poklada w intuicji, w wierze w „gwiazdy na niebie” *. Kobieta przeczuwa, že jest w niej coš — jakas instancja — co wie, dokąd ma zdąžač, totež zdaje się bez reszty na tę wewnętrzną pewnosc. Mimo to nie opuszcza jej poczucie zagroženia, przypominając, že sprawy potoczą się „coraz bardziej beznadziejnie”. Rozwaža tež ewentualnosc šmierci — pojawia się myšl, že ješli juž ma umrzeč, to pustynia * Aluzja do Tabulla Smaragdina pozostawionej — jak mowi legenda — przez Hermesa Trismegistosa. Wyryty na niej wiersz brzmi jak nižej: Niebo na gorze, Niebo na dole. Gwiazdy na gorze, Wszystko, co w gorze, To tež na dole. Pojmij to, I ciesz się. Odnosi się do tego Kant w swych rozwazaniach o prawie moralnym. [Przyp. ttam.]

22

Verena Kast

jest m iejscem wrçcz idealnym. Choč nie odsuwa od siebie tej m ozliwosci, wraz z myšlą o šmierci budzi się w niej wielka wola žycia i przezycia. Pytana o samolot i katastrofę lotniczą, odpowiada, že jakoš nie moze przywolac emocji związanych z tymi obrazami, za to latwo može odtworzyc uczucie poirytowania z powodu lekowych reakcji towarzyszy podrožy, ktorych w kohcu opušcila. Fakt, ¿e porzucila tych ludzi, tež wywolal w niej zlošc, bo przeciež dowodzii jej braku rozsądku — ktož bowiem wyrusza sam nocą na pustynię? Sama eskapada bylajednak wielce fascynującym przežyciem. To oczarowanie pustynią i nocą daje do myšlenia. Šen o katastrofie lotniczej kojarzyt się tej kobiecie z nawrotem choroby u jej partnera — ewentualnosc šmierci ukochanego czlowieka przychodzila jej na myšl coraz bardziej natarczywie. Straciia nadzieję. Gdy nastąpiia poprawa, ukladala plany, snula marzenia o wspolnej przyszlošci — ba, nawet myšlala o podrožach we dwoje. Žycie jednak „utrącilo” wszystkie te nadzieje, powalilo ją, zmusilo, by stane ta na twardym — i jalo wy m — g ran d e rzeczywistosci. Nie znala towarzyszy lotu, samolot byl maly. Przypominala sobie jedynie pa­ nikę, ktora owladnçla wszystkimi, a ktôra dla niej byla nie do wytrzymania. Latwo pojąč, dlaczego te obrazy oniryczne wydają się jej obee. Juž zapisując to marzenie senne paejentka data wyraz przekonaniu, že katastrofa lotnicza w sercu pustyni to coš, co ostateeznie može się zdarzyč w powiesci, w rzeczywistosci jednak nie ma miejsca. Zdystansowala się do tego wydarzenia, przenosząc je w krôlestwo fantazji — reakeja skądinąd dobrze znana, ludzie nie chcą bowiem dopuszczač do sie­ bie myšli o przykrych wydarzeniach — w pierwszym odruchu usilują je wyprzec. Co się tyczy ludzi, ktôrzy razem z nią przežyli katastrofę lotniczą, tež nie nie przychodzilo jej do glowy. Trzeba więc przyjąč, že ludzie ei symbolizują nie znane šniącej częšci skladowe jej osobowosci, ujawniające lęk, sktonne do paniki, gdy tymezasem šniąca kobieta sprawia wraženie nieustraszonej, zachowuje się rozsądnie, natychmiast po upadku przychodzi jej do glowy myšl, že noce na pu­ styni są zimne. Jest więc w niej coš, co na tę sytuację reaguje lçkliwie, a nawet wpada w panikę, ale te aspekty jej osobowošci szybko odsuwa na plan dalszy — ucieka od nich, oddając się fascynacji. Kobieta, o ktôrcj mowa, znala ksiąžki Saint-Exupéry’ego ze szkoly šredniej; stale do nich powracala. Fascynowalo ją zwlaszcza wyzwanie, jakie Saint-Exupéry rzueil samemu sobie. To wlašnie on obudzil w niej tęsknotę za pustynią, a chociaž on rowniež mierzyl się z granicznymi sytuaejami egzystencjalnymi, ostateeznie — cięžko došwiadczony — musial skapitulowae. Wydaje się, že wszystko to lączy się z fascynacją šniącej kobiety: „strącona”, porzucona na pustyni, opuszezona w miejscu, gdzie nie da się zamieszkac, dostrzegla w tej sytuacji coš pociągającego, przyjęla wyzwanie pochodzące z glębi, wiedziala bowiem, že istnieje jakieš wyžsze prawo, ktôre dominuje w jej žyciu,

Pustynia

23

prawo, którym —jak czula — jest związana. W drodze towarzyszy jej lęk. Lękowi towarzyszy ambiwalencja uczuč: myšl o šmierci i lęk przed nią, zarazem jednak intensywne przezywanie wspaniatosci nocy, poczucie bezpieczenstwa, które jej daje noe. Wszystko to prowadzi do oczarowania niezmierzoną cudovvnošcią žycia. Pacjentka dice dac zawladnąč sobą sile tej fascynacji. Przebudzona, czuje, jak uroda žycia przenika wszystkie jej tkanki, ma bardzo silną swiadomosc tego, dlaczego pragnie žyč dalėj. Sen budzi w niej wolę žycia. Aby mogia wyjsc calo z niebezpieczenstwa zawiedzionej nadziei, potrzebna jej byla wielka — prawie kosmiczna — fascynacja, niezaležna od niczego, co ludzkie. Zwrócmy jednak uwagę na to, že fascynacja rodzi się na pustyni i že šniąca kobieta marznie w pustynnym chlodzie. Bezpošrcdnie zagroženie nie oslablo, pomimo ogromnej sity fascynacji. Sniącej zaležy na tym, by m ogia sfotografowaé wschód storica nad wydmami — mimo to nie udaje się jej wykonac tego zdjęcia. Slorice nie wschodzi, noe cierpienia nie pierzehnie w blašku promieni — nad šniącą nadal ciąžy widmo šmierci, z ktorą się godzi, mimo calej wzbierającej w niej woli žycia. W omawianym šnie zagroženie žycia ukochanego czlowieka zostalo przedstawione w obrazie katastrofy lotniezej. Upadek na pustynię jest symbolem grožnej sytuacji žyciowej. Potem jednak —jako že wlasne žyde sniącej zostaje wystawione na niebezpieczenstwo — wzbiera w niej žądza žycia; przežywając chwile grožy, mówi wielkieTAK žyciu.Ale wlasnie owoTAK žyciu zostaje wypowiedziane nie bez udzialu lęku wywolanego trudną sytuacją žyciovvą — zostalo wypowiedziane dzięki zrozumieniu, które zrodzič się može wlasnie na pustyni: že, nawet gdy czlowiek zostaje wydany na lup wielkiej niepewnosci, w wyniku niebezpieczenstwa može zrodzič się poczucie zadomowienia w wielkich prawach rządzących swiatem — czlowiek bowiem zawsze się do nich odnosi.

MIEJSCE PRZEMIJANIA Pragnę teraz odwolac się do snow czterdziestoszešcioletniego męžczyzny — pokazują one, w jaki sposób pustynia jaw i się jako miejsce dezorientaeji i šmierci. Czlowiek ów cierpiat na cięžkie schorzenie somatyezne. Zglosil się na terapię, gdyž chcial dožyč swoich ostatnich lat w petni tego swiadom. A oto jego sen inicjalny: Jestem na pustyni. Krajobraz plaski jak stól. Jak okiem sięgnąč, nigdzie šladu zieleni. Horyzont — ostra linia. Chcę dotrzeč po kres horyzontu, on jednak oddala się. Chyba krąžę w kolo. Lepiej będzie, gdy usiądę i zastanowię się, co czynič.

24

Verena Kast

M ęžczyzna öw wyznal, že sen pozostawil w nim uczucie wielkiego zniechęcenia. Sam na pustyni, pod palającym sloncem, z dala od wszelkiego žycia, doznal uczucia „bezlitosnej nieobecnosci” . Poprosilam go, by spröbowal odtworzyc emocje związane z tym snem i by šnil go na jaw ie, poczynając od chwili, gdy zdecydowal się wędrowač w kierunku horyzontu. No, tak. W koncu czlowiek muši coš robič, ale to nie ma sensu, bo sity są nieproporcjonalnie male w poröwnaniu z ogromem zadania. Wprawdzie mam niewielki zapas wody, nie mam jednak kompasu. Nie, dalsza wędrčwka chyba nie ma sensu. Sniący męžczyzna dawniej często się wyprawial na pustynię, zawsze w gronie przyjaciöl. Twicrdzit, že zawsze bylo mu dobrze wsröd wiecznych piasköw, mial bowiem uczucie, že uciekl od szarej codziennosci. Ale wybrac się na pusty­ nię w pojedynkę, ja k w tym šnie, w dodatku na taką „straszną” pustynię... co to, to nie — to zbyt niebezpieczne, to mogloby się zakonczyč šmiercią. Dia owego czlowieka pustynia j ėst zatem miejscem, gdzie przežywa on swą samotnošč, gdzie przychodzi do siebte; jest to jednak rowniež miejsce, gdzie zostaje wystawiona na probę przyjažn — miejsce wyzwania rzuconego kręgowi przyjaciöl. Wyzwanie podejmuje on razem z innymi. W przytoczonym wyžej marzeniu sennym nie ma jednak ani slowa o przyjaciolach. Przežycie pustyni jaw i się z calą brutalnošcią: „Tylko žar leje się z nieba; palające slonce wypala, spopiela, nie ma niczego, co daloby schronienie przed skwarem”. Owszem, pacjent czuje pubudkę woli, pragnie podjąč wędrowkę až po krės — po linię horyzontu; žywi cichą nadzieję, že ūda mu się osiągnąč nowe horyzonty, ežy przynajmniej uciec z pustyni. Jednakže jego wysilki spelzną na niczym, bo horyzont jest zbyt odlegly. Ješli chodzi o tę częšč snu, męžczyzna przypomnial sobie, že gdy kiedyš byl na pustyni, zapędzil się i stracil przyjaciöl z oczu. Usiadl wtedy i zacząl wodzic palcem po piasku — czekal, až go znajdą, co tež się wkrötce stalo: znaležli go, zaopiekowali się nim itd. Skoro tak, to — mimo že šniący okrešla swe oniryczne przežycie pustyni mianem „bezlitosnego” i mowi, že samotna wędrowka wsröd piasköw može zakonczyč się šmiercią — byč može owo skojarzenie wiąžące się z koncową sceną marzenia sennego pozwala nam žywič slabą nadzieję. Bo — chočby za sprawą cudu — zawsze istnieje možliwošč, že ktoš, przechodząc, znajdzie zagubionego wędrowca. Oboje — i pacjent, i ja — dowiedzielismy się z tego inicjalnego snu, že nasze zadanie polega na konfrontacji z pustynią; mamy usiąšc i zastanowic się nad sobą.

Pustynia

25

Kto wie, može powinnismy zastanowic się nad swiadomym požegnaniem się z žyciem? Poniewaz sen wybral obraz pustyni jako symbol sytuacji egzystencjalnej męžczyzny, spytalam go, czy nie dostrzega związku między pustynią a trapiącą go chorobą. Odpart, že związek ten widzi przede wszystkim w doznaniu wielkiego osamotnienia: od kiedy zachorowal, opušcili go przyjaciele, nie umieją bowiem wspóizyc z cięžko chorym. M iai wrazenie, že naprawdę zostal porzucony w sercu pustyni, czut się tak, jakby jego cíalo rozpadalo się od wewnątrz, byl jakby wewnętrznie wyjalowiony. M iai tež wrazenie, že to nie on jest temu winien. Pustynia naležy do porządku natury — ot, po prostu jest; w ten sam sposób traktowal swoją chorobę. Pòi roku požniej znowu šnil o pustyni: Jestem na pustyni. Ale mam zapas wody, mam tež koc. Jest pięknie: z piasku wyrastają wspaniale formacje skalne o bardzo interesujących ksztaltach. W cieniu skat mogę odpocząč. Sycę się pięknem krajobrazu. Czekam na karawanę, choc wiem, že nie przybędzie. W porównaniu z pienvszym snem — stwierdzil sniący — w tym drugim panowata zupelnie inna atmosfera. Wiedzial, že znikąd nie otrzyma pomocy, a jednak czekal na ratunek. Byt „odpręžony” . Šmierc go dopadnie — dobrze; nadejdzie pomoc — drugie dobrze. Stante się to, co mu przeznaczone. Juž nie zdumiewal się, že jest taki samotny — ot, bywa; pogodzil się z tym. Gdy zas ponownie pogrąžyl się w strumieniu obrazów sennych, poczul, že nawet chce byč sam: sam na sam z pięknem pustyni. Albowiem pięknem swiata možna się sycič najintensywniej wtedy, gdy m a się swiadomosc rychlej šmierci. Sen mówi, že pacjent oswoil się z myslą o smierci, že pogodzil się ze swą chorobą. W idzimy rowniež, že nauczyt się žycia ku smierci, z drugiej jednak strony nie stracil z oczu možliwosci przežycia, choc jego wiara w to oslabla. Tym, co najwažniejsze, jest diañ možliwošč kontemplowania piękna pustyni. M iejsce wyzwania stracilo nieco ze swej grožy, w sytuacji granicznej pojawia się aspekt piękna, jest w tym coš wažnego. Pacjent juž nie cierpi pod brzemieniem samotnošci — teraz juž ją akceptuje. A oto jego ostatni sen o pustyni: Zostalem wygnany na pustynię. Dobrze, že przynajmniej mam samochód — jeepa. Ale samochód chyba ugrzązl w piasku. Siedzę. Czekam na pomoc. Zasypiam. Nagle budzę się — czuję, že ktos delikatnie položyl mi rękę na kark. Sięgam dlonią, chcę sięgnąc do ręki, która mnie dotknęla. Chwytam węža. Šmiertelnie przeražony, budzę się z krzykiem.

26

Verena Kast

Pacjenta zdziwilo przede wszystkim to, že owo dotknięcie bylo niestychanie delikatnc, niczym mušnięcie subtelnej dloni kobiecej. Byla w tym jakas czulošč; przypominato mu to dotknięcie dioni jogo corki, kiedy jeszcze byla malą dziewczynką. Což, tyle že wąž na karkų to šmierč — przeciež byl šmiertelnie przeražony. Nigdy nie zostal ukąszony przez węža, ale ten motyw oniryczny przypomnial m u ukąszenie przez žmiję z Matego Księcia Saint-Exupėry’ego. Maly Ksiąžę, ukąszony, mial wrocič na rodzinną planetę... Chory, rzecz jasna, zawsze uwažat, by nie wejšč na jadowitego gada, choc z drugiej strony wiedzial, že w rzeczywistošci nie są one až tak grožne, jak się powszechnie sądzi. Skojarzenie motywu sennego z zakonczeniemA/a/ego Księcia vvyražnie wskazuje na to, že w symbolu węža chory widzi zvviastuna šmierci, choč wąž dotyka go niezwykle czule. M ęžczyzna ciągle powraca myšlą do tego fragmentu snu; nie boi się šmierci — lęka się umierania. Mowi, že ten obraz senny pozwolil mu, przynajmniej w częšci, przezvvycięžyč ten lęk. Gdyby naprawdę šmierč nadeszla, gdyby mial tak lekką šmierč, jak czule bylo to dotknięcie, czulby się ostatecznie pocieszony. Fakt, že zostal wygnany na pustynię, uznal za jednoznaczny z tym, že juž nie ma dlan žadnej nadziei. Osobliwe, ale w každym kolejnym šnie o pustyni chory byl lepiej wyposažony w rzeczy niezbędne, aby przetnvač. Oczywišcie między jednym a drugim snem o pustyni mial inne marzenia senne, te jednak nie poruszaty go tak, jak obrazy pu­ styni. Gdy šnit o pustyni, mial wraženie, že widzi wtasną sytuację žyciową. W owym czasie zdolal się juž pogodzič z „pustynnošcią” swego žycia — zaakceptowal to, že žyje na granicy między žyciem a šmiercią. Nauczyt się rowniež postrzegač swe žycie — i žycie w ogole — z tego punktu widzenia. Ba, stač go bylo i na to, by wskrzesič dawne znajomošci — w koncu gdy jest się na pustyni jeepem , latwiej znaležč ludzi. Tyle, že jeep ugrzązl w piasku. Pacjent czul, že teraz to juž koniec — nie posunie się ani o krok. Trzy tygodnie požniej zmarl podczas snu. Sny o pustyni byly dla tego czlowieka nie tylko precyzyjnym odzwierciedleniem jego sytuacji egzystencjalnej — daly mu tež poczucie, že jego žycie zmierzające ku šmierci, jego konfrontacja z nieuchronnošcią umierania jest czymš wielkim. W skazaly mu one na to, že — skoro muši žyč ze šwiadomošcią tego — powinien się zadomowič w pewnym obszarze došwiadczenia wewnętrznego, ktore zawsze bylo dlan wažne: w obszarze naznaczonym piętnem rozkladu, ktory jed ­ nak nie jest wynikiem zaniedbania czy blędu ze strony cztowieka, lecz faktem z porządku natury, przeto przerasta czlowieka.

Pustynia

27

ZAGROŽENIE PRZEZ ILUZJE — WEZWANIE DO PRZEMIANY Opuszczenie na pustyni bynajmniej nie jest röwnoznaczne z koniecznošcią przygotowania się na šmierč. Ješli bowiem stracilišmy orientację, to nowa orientacja, jakąpovvinnišmy zdobyč, niekoniecznie muši byč orientacją ku šmierci. W tym miejscu pragnę przytoczyč marzenie senne szeščdzicsięcioczteroletniej kobiety: Jestem na pustyni. Pražy slonce. Nie mam gdzie się schowac przed skwarem. Jestem zrezygnowana. Nigdzie šladu ¿ywego ducha. Nagle w oddali widzę, jak plyną statki, drzewa, miasta... Zataczając się, biegnę w ich stronę. Wszystko na prožno. Znikąd pomocy. Nie chcę tu zostač, ale nie wiem, dokąd išč. Wszędzie pustynia. Zrezygnowana, budzę się. O, jak dobrze, ¿e to byl tylko šen. Kobiecie tej przysniia się sytuacja, z ktorej nie widziala wyjscia. M amila ją fatamorgana, tudziiy iluzje. Czula, že šen zwiastuje bliską šmierč. Zapytana o skojarzenia z pustymą, odparla, že kiedyš byla na urlopie w oazie. Zwröciia uwagę na to, jak uporczywie mieszkahcy oazy walczyli z wydmami, z nieustającą grožbą zasypania skrawka urodzajnej ziemi. Pustynia byla dla niej symbolem spustoszenia, ziemią jalową, miejscem przeražającym i niebezpiecznym. Spytalam pacjentkę, czy dostrzega pustynię we wlasnym wnętrzu. Po dlugim milczeniu odparla, že obraz pustyni wyraža to, co czuje, gdy pomyšli o swym žyciu. Wprawdzie czula, že cale žy d e wlasciwie uprawiala swöj zagon, miala jednak wraženie, že w rzeczywistosci nie dorosią do tego zadania. Wyzwania, jakie stawialo przed nią žyde, byly niczym bezlitosne sionce, przed ktörym nie možna się ukryč. Przed pięcioma laty kobieta ta stracila męža — byl od niej o dziesięč lat starszy; miala dzieci, ale mieszkaly daleko. Poniewaž byla bardzo przywiązana do męža, zaniedbala znajomych, nie dbala tež o rozwoj wlasnych zainteresowan. Žyla tylko dla męža, więc jego šmierč bardzo ją dotknęla. Nie došč, že musiala w jakiš sposöb pogodzič się z tą stratą — odkryla, že wlasciwie nie wie, co z sobą począč. Stala się osobą bardzo wymagającą — stale miala o coš pretensję; žądala, by ludzie czynili dla niej to, co ona ongiš czynila dla męža. Nie znalazla jednak nikogo, kto gotöw bylby zaspokoič jej roszczenia. Rozczarowana, podjęla terapię. W spomniany šen o pustyni nawiedzil ją trzy miesiące po rozpoczęciu terapii, byl to jeden z pierwszych snow, ktöre mogla sobie przypomnieč. Analizując sko­ jarzenia z nim związane dochodzimy do wniosku, že odzwierciedla on sytuację egzystencjalną kobiety — przedstawia stan postępującego spustoszenia, ktörego šniąca się lęka, oto bow iem spostrzega, že oddaje się zludzeniom . Tak w lasnie

28

Verena Kast

w rzeczy samej naležaioby okrešlič jej žyde: ludzi się, že wprawdzie žycie przysparza jej teraz trudnošci, lecz w koncu nadejdzie taka chwila, kiedy wszystko za jednym zamachem ulegnie zmianie; wystarczyloby, gdyby ktoreš z vvnucząt zdecydowato się z nią zamieszkač. Gdy jednak spytalam, czy rozm awiano o tym w gronie rodzinnym i czy rodzice byliby gotowi oddac jedno z dzieci — okazalo się, že nie tylko nie bylo o tym mowy, ale že wnuki są za male, by móc wyražac tego rodzaju žyczenia. A więc obraz fatamorgany trzeba ująč jako symbol tej iluzji — stara kobieta nie može polegač na swych fantazjach žyczeniowych, tak šamo j ak nie možna spodziewac się, že na pustyni nagle pojawi się morze. Sen bezwzględnie napomina kobietę — oto znalazlaš się na pustyni. Ješli zaš uwzględnimy podane przez nią skojarzenia, uznamy, že obraz jalowej ziemi symbolizuje to wszystko, czego osoba šniąca zaniechala, co przegapita, zaniedbala. Obraz pustyni powiada wręcz, že nie možna polegač na iluzjach, nie možna spodzie­ wac się, že kiedyš — w dalekiej przyszlošci — nadejdzie taki dzien, gdy wszystko ulegnie zmianie jakby za dotknięciem czarodziejskiej roždžki. Towarzysząca tej kobiecie šwiadomose; „Wszystko na prožno”, to diagnoza sytuacji, w której tkwi; zrozumienie tego sprawia bòi, ale tež dziala zbawiennie. Gdy bowiem zrozumiemy, že nasze ztudzenia snujemy na prožno, pojawia się možliwošč zdecydowanej zmiany sytuacji — rozpoczęcia wszystkiego od nowa. To, že šniąca kobieta nie widzi nikogo, kto gotów bylby przyjšč jej na pomoc, niewątpliwie wskazuje na koniecznošč wychodzenia z pustyni o wlasnych silach. M ože jednak paejentka weale nie musi opuszczač pustyni — može wystarezy jej sama šwiadomošč, že chcialaby się stąd wydostac, zwlaszcza zaš to, že budzi się zrezygnowana. W tej rezygnaeji dostrzega wszystkie zagroženia swej sytuacji egzystencjalnej; po raz pierwszy w žyciu pojmuje, že nie wystarezy žywič jakieš oczekiwania wobec innych, že spustoszenie wokól niej jest po częšci jej dzielem. Sen o pustyni zaintrygowal tę kobietę. Ciągle powtarzala, že wystarezy trochę wody, a jalow a zi ernia zakwitnie, ale že wystarezy niewielka chočby burza piaskowa, a wszystkie rošlinki zmamieją. Opowiešci te byly niczym drogowskazy dia postępowania terapeutycznego. Kiedy paejentka zrozumiala, že czlowiek nie tylko može coš dia siebie zrobič, ale že w ręczpowinien, by žycie nie ugrzęzlo na mieližnie, na podstawie obrazów žyczeniowych moglyšmy się przekonač, jakie m iala pragnienia i w jaki sposób niektóre z nich datoby się urzeczywistnic. Zawsze, gdy opadalająbezradnošč, czula, že pustynia w niej bierze gorę. Ale pustynia nie tylko ją przeražata — bylo w niej coš fascynującego. Kiedy minęlo dziewięč miesięcy od pierwszego marzenia sennego*, ponownie nawiedzil ją sen o pustyni: * W tym wypadku owe dziewięc miesięcy naležy traktowac jako okres „ciąžy psychicznej” — po šnie inicjalnym, inicjującym początek procesu terapeutycznego, pacjentkę

Pustynia

29

Jestem w oazie, podobnej do tej, ktorą znam. Mate osiedle, nic szczegolnego, jest tam jednak wszystko, co potrzebne do zycia: woda, ludzie, daktyle, zywnošč, nawet elektrycznošč. Ciągle wychodzę z oazy, zapuszczam się w gtąb pustyni. Jakis staruszek mowi, žebym nie chodzita za daleko, ja jednak robię dtugie eskapady. Gdy tylko wychodzę poza oazę, czuję się podekscytowana, myšlę, ¿e nie znajdę drogi powrotnej, boję się. Ale starzec zawsze mnie znajduje i odwozi na wielbiądzie do oazy. K obieta m iata w razenie, že owo zapuszczanie się w gtąb pustyni, gubienie i ratowanie, powtarzalo się kitką razy. Kiedy się przebudzita, šmiata się z siebie. My jednak powinnismy się zastanowic, co oznacza owo ciągte przepadanie na pustyni. Pamiętamy, od czego zaczyna się sen: kobieta znajduje się nie na pustyni, lecz w oazie. Pustynia i oaza to wręcz przeciwienstwa: pustynia jest ogotocona, oaza tryska žyciem; w oazie dose jest žywnošci, oaza zieleni się, ludzie žyją tu razem, pielęgnują kontakty, wnoszą žycie na pustynię. Ta częšč marzenia sennego wskazuje na to, že pacjentce udalo się zmienic swoją przestrzen egzystencjalną: wprawdzie wiedzie žycie gdzieš na skraju pu­ styni, lecz jest to miejsce, gdzie — jak ujmuje to sen — wszystkiego jest w brod. Šniącej kobiecie oaza kojarzy się z miejscem, gdzie možna odpocząč od uciąžliwosci žycia wsrod piaskow, gdzie možna cieszyč się žyciem. Uczucie towarzyszące jej podczas pobytu w oazie — wyznata — miewa od czasu do czasu; najbardziej jednak cieszy się z tego, že sen unaocznil jej, iž praca nad sobą, ktorą podjęia, przyniosla jakieš efekty. Ale czasami možna byto od niej ustyszeč, že oaza to w koncu nic szczegolnego. Przypominamy sobie zapewne, iž ta wzmianka znalazla się w samym šnie. N a pytanie, dlaczego jest niezadowolona z oazy, pacjentka odpowiedziala, že wolataby jakąš większą oazę — taką, z ktorą wiązaloby się więcej znaczen. „Mieč wszystko, czego potrzeba, by žyd” — o, nie, to juž jej nie wystarczyto. Owo uczucie nieusatysfakcjonowania byto zapewne m otorem jej wypraw na pustynię, ktore podejmowata w sposob wręcz ryzykancki; na pustyni zapominata drogi powrotnej, zapominata, že jej žycie to nie tylko pustynia. Przestrzegal ją przed tym we šnie starzec, ktorego nota bene šniąca nie znata. Miata wrazenie, že to Tuareg, dumny, wolny, ale bardzo zamyšlony, chyba czul się za nią odpowiedzialny. „No, ale w tej oazie wszyscy czują się trochę odpowiedzialni za wszystkich”. Sądzila, že to mędrzec, a ješli coš zalecil, miato to ręce i nogi.

nawiedza marzenie senne, ktore niejako stanowi „rozwiązanie” jej sytuacji psychologicznej; psychoterapeuta jest akuszerem tego „porodu”. [Przyp. ttum.]

30

Verena Kast

Moze więc wyprawiala się na pustynię, by dovviešc sobie, že jest ktos, kto się o nią troszczy? Na moje pytanie, czy owo zachowanie koresponduje w jakiš sposób z jej codziennošcią, odparla, ¿e zazwyczaj biadoli, choč czuje się calkiem dobrze i wlasciwie nie ma powodów do narzekania; w každym razie lubila užalač się nad sobą, by się przekonač, czy ludzie, do których zanosila swe skargi, przejmą się jej lošėm. Zachowanie to — mówi marzenie senne — jest zbędne. Ale mówi ono eos jeszcze: ryzykanckie wyprawy na pustynię mogą byč niebezpieczne, skoro starzec — mądry i zamyšlony, zatem odpowiadający temų aspektowi jej osobowošci, który možna by okrešlič jako refleksyjny — ciągle usiluje ją zatrzymač. Starzec ją ostrzega. Což, može jednak wyprawa na pustynię przysparza jakichš szczególnych wrazeñ, silniejszych niž pobyt w oazie, która przeciež, ja k slyszelismy, nie jest jakim š szczególnym miejscem. Sen jednak wyraznie wskazuje na niebezpieczeñstwa wiąžące się z samotną eskapadą, podkrešla, že pacjentka nie powinna zapędzač się zbyt daleko. Owszem, može i powinna wychodzié na pustynię, przynajmniej po to, by przekonač się, jak daleko ciągną się piaski. Z pewnošcią jednak nie powinna tracič z oczu tej wysepki zieleni w morzu piasków, powinna zacho wač áwiadomosc, že ta wyspa istnieje. A więc zagroženie przez pustynię može byč równoznaczne z koniecznoscią podjęcia próby užyžnienia jalowej ziemi, rozbudowania oazy.

OGRANICZENIE W BEZGRANICZNYM Nie tylko oazy powstają na pustyniach — bywa, že wyrastają tam cale miasta. Pięčdziesięciodwuletniego męžczyznę nawiedzil następujący šen: Jestem w miasteczku na pustyni. Bardzo ladna architektūra, piękne potoženie. Mam chronič miasto przed zasypaniem przez piaski. Bardzo mi na tym zaležy; widzę wydmy przed miastem, czuję, že nielatwo mi będzie sprostač temų zadaniu. Wlašciwie nie mam pojęcia, jak się do tego zabrač. Przychodzi mi do glowy myšl, že powinienem sypač szance. Postanawiam zrealizowač ten pomysl — z tylu szancow, od strony miasta, wytyczam kanaty, w ten sposob da się posadzič wokol miasta pas drzew. Szukam ludzi gotowych mi pomoc, nikt jednak nie umie docenič mojego pomyslu. Opada mnie uczucie zniechęcenia, jestem jednak zdecydowany sypač szance. Sniący byl jakiš czas temų w oazie — mogl się więc przekonač, jak wažna jest walka z piaskiem. Pierwsza reakcja na ten šen zawierala się w slowach: „Na pustyni liczy się tylko to, by oprzeč się wiatrowi, žeby wiatr nie miotal czlowiekiem tak, jak chce” .

Pustynia

31

W obrazach symbolicznych marzenie senne wyraza to, na czym zaležy šniącemu: wal chroniący przed piaskiem miotanym podmuchami wiatru, który može zasypač cziowieka, zniszczyč to, co zbudowane ręką ludzką. Pacjent odebral sen o pustyni jako fascynujący, ale zarazem bardzo grožny. „Albo czlowiek przystosuje się do pustyni, albo walcząc wielkim nakladem sil będzie usilowal umocnič wlasną pozycję”. W przytoczonym wyžej šnie objawia się nowy aspekt pustyni: pustynia može odebrač to, co czlowiek wydarl piaskom wkladając w to wiele wysilku; pustynia zagraža osiągnięciom cziowieka, po pra­ stu zasypuje je piaskiem. Zatem pustynia urasta do rangi symbolu tego, co bezgraniczne, nieokrešlone — tego, co može wedrzec się w žycic cziowieka, niszcząc je. Czlowiek, by umocnič swą pozycję, by przežyč, musí przeciwstawic się pu­ styni z wszystkich sil, angažując cata swą kreatywnosc, catą wolę. Broniąc się przed inwazją bezgranicznošci, musí wytyczac granice, w danym przypadku przedstawione jako miasto. Czlowiek utwierdza się ustanawiając granice przestrzeni, gdzie žyje, odrožniając się od tego, co bezgraniczne, co „zasypie” wszystko, zawieje. Sniący walczy o miejsce dla siebie, o piękne miasto. Nie wie, kto mu powierzyl zadanie obrony miasta, ale czuje, že jest w tym zadaniu eos, co sprawia, že nie može się wyeofae, že zadanie to jest szczególnie wažne. Což jednak znaczy sen o mieácie dla sytuacji egzystencjalnej sniącego czio­ wieka? Nawiedzil on artystę, cziowieka, który wiele w žyciu stworzyl — symbolizuje to piękna architektūra miasta. Ale czlowiek ten ciągle mūšiai przežywač chwile, w których wydawalo mu się, že to, co stworzyl, jest niewiele warte, lub že ma w každym razie względną wartosc. W porównaniu z powažnymi problemami globalnymi to, co tworzyl, wydawalo mu się malo wažne. W porównaniu z ogrom em czasoprzestrzeni žycia jako takiego wydawalo mu się, že i on jest czymš zgola niewažnym. Owszem, przeczucia tego cziowieka nie są bynajmniej pozbawione sensu — tylko niewielu wybitnym jednostkom udaje się zachowac pozycję, jaką zajmowali za žycia, rowniež w przyszlych wiekach. Ale czy jest to powód do dewaluowania wszystkiego, co się samemu stworzylo? Wydaje mi się, že sen o miescie na pustyni usituje uswiadomic šniącemu tę wtasnie kwestię: muši on chronič to, co udato mu się dotąd stworzyc, to bowiem stanowi o jego miejscu w swiecie, to jest przestrzeñ, ktorą sam uksztaltowal; piasek jej nie zasypie, o ile zechce o nią walczyc. Pustynia može jednak wedrzec się do m iasta z gwaltownoscią lawiny sniežnej — wtedy každy na wtasne oczy przekona się, ja k szybko przemija každe dzielo rąk ludzkich. No, ale wlasnie dlatego zasluguje ono na szczegolną ochronę.

Verena Kast

32

SPUSTOSZONE, ZMARNOWANE We wszystkich przytoczonych wyzej snach pustynia pojawiala się tam, gdzie — geograficznie rzecz ujmując — występuje. W marzeniu sennym, które teraz pragnę omówic, pustynia pojawia się w miejscu, gdzie jej nie ma. A oto sen czterdziestodwuletniego męžczyzny: Z okna mego domu wyglądam na ogród. Nie wierzę wlasnym oczom: tam, gdzie normalnie kwitną kwiaty, zielenieje trawnik, jest plac zabaw, teraz rozciąga się lawica piasku. Mój dom stoi w sercu ogromnej pustyni. Drzewa, które zasadzilem, znikty — zostaly tylko warsztaty. Wotam žonę i dzieci, nikt jednak nie odpowiada. Pędzę do ogrodu na dachu. Ale tam, gdzie powinien byč ogród na dachu, teraz znajduje się lądowisko helikopterów. Dziwię się, že tyle się zmienilo, ajatego nie zauwaiyíem. Šniący męžczyzna opowiadaí ten sen glosem držącym z oburzenia: wszystko zostalo spustoszone. Nie tyle jednak przejmowal się samym spustoszeniem, ile raczej kwestią, kto mu to wszystko zrobil, jak moglo do tego dojsč. Spytalam go, co znaczyl dlañ ogród. Kiedyš — odpari — byto to miejsce bardzo wažne, poswięcal dužo czasu na dobieranie i sadzenie kwiatów, dzisiaj wtaáciwie prawie go nie zauwaza, no, ostatecznie od czasu do czasu rzuci okiem na plac zabaw. Czy bawi się z dziečmi? Owszem, chętnie by to robil, ale nie ma czasu, koncentruje się na interesach. Spytalam go o ogród na dachu. O, tak, kiedys byl z niego bardzo dumny — odpowiedzial. Wieczorami zawsze spędzal tam kilka chwil razem z zoną. Teraz jednak i na to nie ma czasu. W miarę, jak przybywalo skojarzeñ, męžczyzna ów uswiadamiat sobie, že to, co sen przedstawil w stanie spustoszenia, w ž y d u na jaw ie i tak nie bylo wykorzystywane — nie tylko ležalo odlogiem, ale naprawdę bylo dlañ wyjalowione ze znaczeñ. W przytoczonym marzeniu sennym pustynia jaw i się jako ziemia ležąca odlo­ giem, zmamowana, bo nie uprawiana. Analizując skojarzenia sniącego dochodzimy do wniosku, že sen przedstawia sytuację, w której ów czlowiek nie ma czasu día natury, nie zajmuje się wzrostem, nie zajmuje się dziečmi, którym — zamiast siebie — daje zabawki; poza tym wyražnie widac, že jego erotyczne więzi z žoną ulegly oslabieniu. Día sniącego liczą się tylko warsztaty i wydajnosc. Sen nazywa ów stan rzeczy spustoszeniem.

Pustynia

33

M ęžczyzna, o którym mowa, w wieku trzydziestu szešciu lat przejąl interes ojea; ojeiee byt przekonany, že syn w krótkim czasie doprowadzi firmę do ruiny, totež syn zdobyl się na nieslychany wysilek, by pracowac pilniej niž ojciec. Owszem, dopiąl swego, ale za jaką cenę! Sen przedstawia jego sytuację w bardzo drastyezny sposób — pokazuje, ¿e w otoezeniu tego czlowieka zmamialo wszelkie žycie, že dlugo nie uprawiany ogród zamienil się w pustynię. Brak wody žycia — mitošei dia tego, co žyje, erosa. Czlowiek ów pyta, kto jest winien temų spustoszeniu — to wažne pytanie, zwlaszcza gdy zwažymy na przedstawiony wyžej kontekst. Nie chodzi jednak o to, že ktoš, kto mu žle žyczy, przyszedl i dokonal spustoszenia w ogrodzie. To on sam sprawil, že kwitnąca ziemia zamienila się w pustynię, dal bowiem dojsc do glosu jedynie materialnym dąženiom, „wyjalowil” žycie uczuciowe. Z tym, co powiedziano wyžej, koresponduje fakt, že gdy zglosil się na terapię, miai problemy z pracą serca, mimo že lekarze nie znaležli žadnej przyczyny organieznej tego schorzenia, ta bowiem ležala w sferze emoeji. M arzenie senne zrazu nie wskazuje drogi wyjscia z tej sytuacji — zmusza sniącego, by znalazl szkodnika — rzecz j asna, chodzi tu o pewien aspekt jego osobowosci. Wkrótce tež paejent uswiadamia sobie, že to wtasnie on — posluszny syn — nie mògi się zdobyč na odwagę žycia wlasnym žyciem, lecz próbowal rywalizowac z ojcem w ten sposób, iž chcial go przescignąc we wtasciwej mu dziedzinie dzialalnosci. Fakt, že ogród we šnie zniknąl, odpowiada wygašnięciu więzi, wygašnięciu erosa. Dopiero wtedy, gdy zabraklo zieleni, paejent odkryl w sobie intensywne umilowanie zieleni, znów dostrzegl swój ogród. W omawianym snie symbol pustyni to obraz spustoszenia, zaniedbania, zmarnowania. Pustynia rozciąga się tam, gdzie wlasciwie nie sposób dostrzec jej golym okiem, gdzie na dobrą sprawę — zgodnie z zasadami logiki — powinien się znajdowac zaniedbany, zarošnięty ogród. Przeraženie, j akie budzi ten obraz, sprawia, že dokonuje się to, o czym mielišmy juž okazję mówic w przypadku symbolu „praw dziwej” pustyni — ze stanu spustoszenia, pozornej martwoty, zaniedbania i zmamowania rodzi się dzika miloše do žycia.

ŽYCIE SKOSTNIALE Bezplodnošč i związane z nią zagroženie najlepiej wyraža obraz pustyni lodowej. Bezkresne pola wieeznego lodu nie dają czlowiekowi szans na przežycie. Dobrze to ilustruje marzenie senne trzydziestodwuletniego męžczyzny; sen ów nawiedzil go po wypadku motorowym, w którym stracil žycie jego przyjaciel:

Verena Kast

34

Jestem na pustyni lodowej. Przede mną zwaly lodu — nic więcej. Samotny, marznę do szpiku košei. Ani šladu žycia. Nie wiem, dokąd mam išč. Zamarznę, ješli szybko nie pojawi się w okolicy lodolamacz. Cziowiek ten obudzii się, czując, jak marznie — spadla z niego koidra. Oczywiscie, možna by powiedziec, že sen o pustyni lodowej nawiedzil go dlatego, že zrzucil koldrę i zmarzt. Ale može byč na odwrot: to sen spowodowal owo uczucie marznięcia. Poza tym obrazy oniryczne dobrze oddaly sytuację psychiczną tego czlowieka, wyrazaly bowiem stan zagroženia egzystencjalnego. Sniący, ktory w owym czasie przebywal jeszcze w szpitalu, powiedziat, že byt skostnialy, nie czul w sobie žycia. Sen nie przyprawil go o lęk, raczej natchnąl go uczuciem, ktore daloby się wyrazic w slowach: „Bože, i tak przeciež nic nie poradzę, m oję žycie juž przeminęlo”. Skostnienie duchowe, symbolizowane przez obraz pustyni lodowej, odpowiada pierwszej fazie žaloby, gdy cziowiek jest owiadnięty przem ožnym poczuciem straty, i to do tego stopnia, že w ogole niczego nie czuje*. Owo zakrzepnięcie psychiczne obrazuje wielka przestrzen skuta lodem; šniącemu wydawalo się, že pustynia sięga až po horyzont, co wiąže się z tym, iž do bolu po stracie przyjaciela dolączylo się natarczywe poczucie winy — czlowiekowi temų wydawalo się, že jest winny. Nie došč, že czul się winny, to jeszcze gnębita go samotnošč, nie widziat znikąd pomocy. Sen jednak w koncowej fazie zwiastuje možliwošč ratunku i, mimo že sytuaeja wydaje się beznadziejna, zza chmur przeswituje promien nadziei, choč sam sniący uwaža, že gdyby w okolicy pojawil się lodolamacz, bylby to wprost „kretynsko szczęšliwy tr a f ’. Ale dopiero gdyby zjawita się pomoc, odzyskalby poczucie, že ma prawo žyč dalėj. W roli lodolamacza wystąpila jako pierwsza corka chorego. Widok ponurego, nieruchomego ojea — nie mogl się poruszač z powodu zlamania košei — zdjąl ją smutkiem tak wielkim, že rozplakala się i nic nie moglo jej pocieszyč. Wtedy i ojciec się rozplakal — jego placz byl początkiem dlugiej drogi.

PUSTYME CODZIENNOŠCI Sny często ustanawiaja związek między „prawdziwą” pustynią a betonowymi pustyniami, gdzie, wieeznie zagonieni, spędzamy žycie. Trzydziestopięcioletnią kobietę nawiedzil następujący sen: * Por. moje Trauern. Phasen und Chancen des seelischen Prozeßes , Kreuz, Stuttgart 1982.

Pustynia

35

Biegnę przez ulicę. Juž nie pamiętam, j akim samochodem przyjechalam i gdzie go zaparkowatam. Moze zostal ukradziony? Dzialam pod presją czasu; muszę jeszcze porozmawiac o interesach, dzieci zaraz wrocą ze szkoiy, trzeba ugotowač obiad. Czując, j ak przygniata mnie nawal spraw do zalatwienia, kluczę wsröd blokow, przeklinając architektow, ktörzy nie umieją tak zaprojektowac osiedla, zeby ulice rožniiy się czymš między sobą. Z naprzeciwka biegnie möj najmlodszy syn; podskakuje na trotuarze i wola: „Mamusiu, dlaczego nie przeprowadzimy się na prawdziwą pustynię?”. Oczyma wyobrazni widzę przed sobą pustynię; spokoj, cisza; mdwię dziecku, že to bardzo dobry pomysi. Kobieta wspomniala, že akėja snu przebiegala w nieslychanym pošpiechu — w pošpiechu charakterystycznym dla jej codziennych zajęč. Nie musialo jej się to przyšnič — i najaw ie moglo się jej zdarzyč zapomnieč o tym, j akim samochodem pojechala do miasta i gdzie go zostawila. W dodatku ciągle nękaty ją wyrzuty sumienia — przeciež chciala byč kobietą interesu co się zowie, dobrą partnerką dla męža — röwniez w žyciu zawodowym. Ale nie koniec na tym — chciala byč dobrą matką. Poniewaz zaš miala fatalną w tym wypadku sklonnošč do perfekcji, ciągle byla przepracowana. Na domiar zlego nie umiala się zdecydotvač, co jest wažne, a co možna odložyč na požniej. Cierpiala. Jak we šnie — chętnie zwalala winę za wszystkie niepowodzenia na innych. Przywolany šen odnosi się do codziennošci tej kobiety, wskazuje jednak na to, že — ješli traktowac samochöd jako Symbol* — coraz większe tempo žycia pozbawia ją samodzielnošci. Kobieta, o ktörej mowa, bynajmniej nie czuje się dobrze w tej sytuacji egzystencjalnej, coraz bardziej się zatraca — szuka samochodu i nie znajduje go. Ale najmlodszy syn wie, jak rozwiązač tę sytuację: trzeba pojšč na prawdziwą pusty­ nię. Skoro jednak möwi o prawdziwej pustyni, to sugeruje, že matka znajduje się na jakiejš pustyni wyimaginowanej. Gdy pada sformulowanie „prawdziwa pusty­ nia” , šniąca doznaje ukojenia. Ten nagly zwrot — wyznala požniej — wiązat się z bardzo sugestyw nym przežyciem em ocjonalnym : byto to ja k nagle przejšcie z nieznošnej atmosfery gorączkowego pošpiechu do wspanialej ciszy. Czuta, že wreszcie ma czas, že wreszcie može zapanowac nad bezmiarem czasu, že wreszcie jest wo Ina. Pustynię znala tylko z filmöw; z pustynią kojarzylo się jej uczucie bezmiemego spokoju, nie zaklöcanego przez koniecznošč skupiania uwagi na jakichkol-

* N a tem at onirycznej sym boliki sam ochodu, zob.: V. Yj&st,Auto w snach, s. 185 i nast. niniejszego tom u. [Przyp. tlum .]

Verena Kast

36

w iek obowiązkach. Pustynia to prostota, možnošč skoncentrowania się na samej sobie. Czyžby więc šen sugerowal koniecznošč wędrowki na pustynię? Czyž nie jest tak, že nawet malė dzieci — chočby syn tej kobiety — zdają sobie sprawę z tego, iž žycie ma rožne aspekty i že — skoro gotowa byla zaryzykowač przygodę žycia w gorączkowym pošpiechu — može rowniež podjąč ryzyko innej przygody? Nie trzeba jednak wędrowač na pustynię, by skoncentrowač się na samym sobie, chociaž pustynia niewątpliwie stymuluje nastroj skupienia. Liczy się przede wszystkim to, že šniąca osoba sama odczuwa potrzebę spokoju, odosobnienia, namystu nad šamą sobą. Istniejejednak možliwošč prowadzenia normalnego žycia i urządzania sobie od czasu do czasu „dni pustynnych”, czyli odenvania się od tego, co angažuje i popędza, na rzecz skupienia się na samej sobie, wsluchiwania się we wtasne pragnienia. Ale codziennošč dziala niczym narkotyk: kiedy wreszcie nadszedl ow „dzien pustynny”, kobieta m iala trudnošci ze zniesieniem tej konfrontację z šamą sobą — nie m inęlo dužo czasu, a spokoju miala po dziurki w nosie. Mimo to dane jej bylo przežyč coš, co staje się udzialem ludzi na pustyni: nie byl to zwykly dzien, doznala wielu nowych došwiadczen, zresztą nie zawsze milych. Ale w przypadku tej kobiety oddzialyvvanie snu bylo jeszcze glębsze: odkryla w sobie tęsknotę za nieznanym krajobrazem , zupetnie innym od w szystkiego, z czym miala do czynienia na co dzien; obudzilo się w niej pragnienie wielkiej, nieznanej przestrzeni, gdzie moglaby nawiązač lącznošč z czymš, co miatoby wielkie znaczenie w jej žyciu. Gdyby miato się to wiązač z ryzykiem przygody — proszę bardzo. Owa tęsknota sprawila, že gorączka codziennošci stracila znacze­ nie czegoš absolutnego, sukces štai się czymš względnym. Tak więc krotka wzmianka o pustyni spowodowala, že klimat snu zmienil się w jednej chwili, a zmiana przeniosla się rowniež na codzienne žycie šniącej; przyczynila się do zakwestiowania wyznawanych przez nią wartošci, zrelatywizowala j e i obudzila w niej pragnienie poszerzenia przestrzeni wewnętrznej — przekonania się, jakie možliwošci drzemią w jej osobowošci.

ZAGROZENIE PRZEZ ZWIERZĘTA Obraz pustyni jako zagroženia przedstawia przytoczony nižej šen dziewiętnastoletniego chlopca: Jestem na pustyni, sam. Bardzo się boję. Lękam się dzikich zwierząt, zwtaszcza lw6w. Zastanawiam się, j ak się zachowac w obliczu lwa. Nie mam broni.

Pustynia

37

Wtem widzę, že w moją stronę nadciągają węže. Opada mnie przeraženie. Wzywam matkę — budzę się, slysząc wiasny krzyk. Zapytany o skojarzenia, odpovviada, že oglądal filmy kręcone w scenerii pustynnej; aktorzy walczyli z dzikimi zwierzętami. Na pustyni nie možna się schowač — czlowiek stoi oko w oko z bestią. Nigdy nie odczuwal potrzeby wywędrowania na pustynię — czulby się zbyt samotnie. Ani nie chcial išc na pustynię, ani pogrąžyč się w samotnošci; nie umiatby zadbač o wlasny byt. Nie chcial ryzykovvač, že znajdzie się w sytuacji, kiedy będzie mūšiai się zmierzyč z žyciem, nie tylko przyjmując, lecz dając, wytęžając tworcze sity „ja” až po ostatecznošč, napręžając wolę až po granice možliwošci. A mimo to marzenie senne przedstawia go na pustyni —jakby nie došč tego, muši walczyč z dzikimi zwierzętami. Nie szukal wprawdzie takiego došvviadczenia, jednak — ujmując rzecz z symbolicznego punktu widzenia — jest to obraz jego položenia egzystencjalnego. W jego ž y d u zdarzaiy się sytuacje, gdy byt Zda­ ny na samego siebie, nie mogąc liczyč na pomoc innych. To wiašnie te chwile przežywat jako „sytuacje pustynne” — sytuacje zagroženia, poiegające na zdaniu się na wlasne sity. Bat się dzikich zvvierząt, ktore mogiy go zaatakovvač. Myslai przy tym glownie o lwach. Zwierzęta we šnie symbolizują zwierzęcy aspekt psyche cziowieka; ješli są to zwierzęta dające się oswoič, czy tež, gdy we šnie pojawiają się obtaskawione, przedstawiają ow zwierzęcy aspekt jako kontrolowany przez šwiadomošč i wolę. Ba, ale nie každemu udaje się poskromič lwa; a zatem lew w marzeniu sennym przedstawia lwią, kocią naturę cztowieka, nieokietznaną formę energii, ktorą wykorzystuje się jedynie w potrzebie. Lew — krol zwierząt — to coš wtadczego; m a wladzę, ale i podsyca žądzę wtadzy. Chlopiec dostrzega we lwie jedynie aspekt agresywny: lwy, j ak sądzi, to zwierzęta, ktore m ogą zaatakowač cztowieka, rozszarpač go na strzępy. A więc w symbolu lwa wychodzi mu na spotkanie destruktywny aspekt jego natury — ten aspekt, ktory bierze cztowieka w posiadanie, nim ktokolwiek zdąžy pomyšleč. W mitologii egipskiej bogini-m atka przedstaw iana byla, między innymi, w postaci lwicy, z lwią gtową; miato to wyražač jej dąženie do celu, niszczącą a zarazem porywającą naturę; bogini ta mieszkata na pustyni, symbolizowata patające ognistym blaskiem, spopielające stonce. Ješli wežmiemy to pod uwagę, možemy wysnuč wniosek, že šniący dostrzega zagroženie nie tylko w lwim, popędowym aspekcie swej natury, lecz že osiągnąl stadium, w ktorym ujawnia się — przyprawiając o lęk — kompleks matki. Chlopiec juž nie može liczyč na to, že dobra matka zapewni mu utrzymanie — to dlatego martwi się, w jaki sposob zaopatrzyč się na pustyni w jadlo i napoje.

38

Verena Kast

Šniący, mowiąc o lwie, przyznaje, že nie ma pojęcia, jak się zachowac w obliczu króla zwierząt; jednoczešnie zas — mimo ¿e mysli o lwie — zostaje otoczony przez węže. Jeszcze nie przyszla pora na rozprawę z lwem. Z węžami kojarzy mu się zrazu jedynie jadow ite ukąszenie, potem przychodzi mu do glowy niebezpieczeñstwo uduszenia przez gada. Mówi, že we snie widzial ogromne węže; z pewnošcią by go udusily, odcięlyby mu doplyw powietrza. Na moje pytanie, co wtedy czul, odpart: „Ciasnota, dusznošci, lęk”. Nie powiedzial jednak, že ta sytuacja ograniczenia przyprawiala go o wscieklosc. Potem przyszlo mu do glowy, že — zgodnie z pewnym powiedzonkiem — kobiety to žmije. M a to znaczyč, že kobiety mogą kusič męžczyzn — jak Ewa skusila Adama*. Pokusa seksualna coraz wyražniej dawala o sobie znač, przystępowata don, on zaš czul, že się dusi, že zabraknie mu powietrza, o ile nie nauczy się z nią obchodzič. Na razie jednak sytuacja ta napawa go lękiem. Fakt zaš, že sen wybral na miejsce akcji pustynię, wskazuje na to, iž wystawiony na pokusy seksualne mlody czlow iek czuje, že jest wykluczony z grona innych ludzi, choc — przyznajm y — z wszystkich pokus ta jest najbardziej ludzka. To bardzo typowe nastawienie: wielu ludzi sądzi', že tylko oni muszą się zmagač z tymi pokusami, že tylko do nich mają dostęp te popędy. Zdjęty lękiem, mlodzieniec wota matkę. Wątpię, czy w danym przypadku bylo to najlepsze posunięcie. Což bowiem innego, ješli nie siine przywiązanie do matki utrudnialo mu pogodzenie się z tymi pokusami i rozlužnienie związkow, które go z nią lączyly — tak, by mògi nawiązac inne, nowe związki. Sen przedstawia mtodego czlowieka w sytuacji odizolowania; tym, co go izoluje, jest pokusa seksualnošci; ale i on podchodzi do tej pokusy izolując ją z calošci žycia, totež przežywa ją na pustyni — z dala od domu. Przywolane marzenie senne przedstawia nie tylko obecną sytuację egzystencjalną šniącego — sytuację napawającą go lękiem; przywodzi mu tež przed oczy koniecznosč przebudzenia. Powinien się przebudzič, odzyskač swiadomosc wtašnie w chwili, gdy wola matkę, gdy — zamiast podjąč samodzielną decyzję — prosi matkę o pociechę, powierza jej zadanie roztoczenia opieki nad sobą. Chlopiec, jak sam stwierdzil, byl zawsze bardzo lękliwym dzieckiem. Zglosil się na terapię, gdyž cierpial na rožne Stany lękowe, jednak na plan pierwszy wysuw at się nie tyle lęk, co raczej bezradnošč czy biemošč. Postawy te doprowadzil do perfekcji, bo — powolując się na lęk — wzywal ludzi do swiadczenia mu pomocy; mechanizm ten na ogól dziatal bez zarzutu. Dobre efekty osiągnąt przede wszyst* N a tem at onirycznej sym boliki w ęža, por. G. Sauer, Wąž w snach, s. 289 i nast. niniejszego tom u. [Przyp. thim .]

Pustynia

39

kim w odniesieniu do matki, która pragnąc oszczędzic mu lęku, otoczyia go przesadną opieką i ubezwlasnowolnita go na dluzej, niž bytoby to konieczne. W ten sposób každa konfrontacja ze swiatem tylko wzmacniala jego lęk. Przytoczone wyzej marzenie senne nawiedziio mtodego czlowieka niedtugo potem, gdy pewna dziewczyna dala mu do zrozumienia, že darzy go sympatią. Z jednej strony bardzo go to ucieszylo, napawalo dūmą, z drugiej zas — wpadl w panikę: czul, ¿e w spotkaniu z dziewczyną będzie sam, nikt mu nie pomože. Te motywy równiez znalazly odzwierciedlenie we snie.

EGZYSTENCJA SAMOTNAI W ODNIESIENIU DO INNYCH Fakt, ze na swiecie sa pustynie i ze zycie na pustyni wymaga dostosowania si? do warunków, jakie tam panuj^, powoduje, ze wyznawane przez ñas wartosci m usim y uznac za relatywne lub — przynajmniej — opatrzyc je znakiem zapytania. Poucza ñas o tym sen, który nawiedzil trzydziestoosmioletniego m?zczyzn? — czlowiek ten byl wlasnie w trakcie budowania domu. Míalo to byc dlañ miejsce, gdzie sp?dzi reszt? zycia — miejsce ucieczki od swiata, miejsce schronienia. Skoro tak, to traktowal juz sam proces budowy jako eos waznego, co w danej chwili bez reszty go zajmowalo, co zas w przysztosci míalo przes^dzic o jego zyciu*. W owym czasie przysnila mu si§ rzecz nast^puj^ca: Jestem na pustyni. Jad? na wielbladzie. Towarzyszy mi kilku Beduinów. Karawana statecznie posuwa si? naprzód. Cingle spotykamy ludzi, z którymi wymieniamy towary — spotykamy ich w miejscach, gdzie nie widac ani áladu namiotów. Rozbijamy obóz. Bardzo prymitywny, prowizoryczny. Skarz? si?. Mówi?, ze w razie burzy piaskowej nie b?dziemy mogli liczyc na schronienie. Starszy Beduin odpowiada na moje narzekania: „Na pustyni nie buduje si? domów, na pustyni czlowiek w?druje przed siebie”. Sen wyzwolil w nim uczucie zdziwienia i melancholii. Dziwilo go, ze znalazl si? na pustyni jako czlonek karawany, a mimo to nie wiedzial, na czym polega jego zadanie — przeciez powinien miec jakies zadanie do wykonania. Me lanchó­ l a zas napawal go tryb zycia polegaj^cy na w?drówce przed siebie. Cóz jednak mialby znaczyc ten sen wlasnie teraz? Przeciez zdecydowal si? osiíjsc na stale, co bylo dlañ równoznaczne z obraniem okreslonego stylu zycia — symbolem jego mial byc dom.

* N a tem at onirycznej sym boliki dom u, por. R. A m m ann, Dom vv snach, s. 151 i nast. niniejszego tom u. [Przyp. tlum.]

40

Verena Kast

Raz podrózowat przez pustynię — przede wszystkim zafascynowali go Bedu­ ini. Miai wrazenie, že ei ludzie cieszą się pelnią wolnosci. Miai jednak okazję przekonač się, že ceną tej wolnosci byla koniecznosc wyrzeczenia — ograniczenia się do tego, co najniezbędniejsze. Przez kilka dni pustynia bardzo mu się podobala, ale nie chcialby zostač tam na dlužej, wolat miasto. Pustynia interesow ala go o tyle, že ciekaw byl, w jaki sposób tak niewielu ludzi rozrzuconych na tak wielkiej przestrzeni utrzymuje stosunki ze sobą — miai okazję przekonač się, že Beduini, dia samej možliwošci porozmawiania z drugim czlowiekiem, nierzadko gotowi są przemierzač wielkie dystanse. Dia šniącego męžczyzny nie tyle pustynia j est wažna, ile jej mieszkañcy. We šnie towarzyszą mu Beduini, ješli zaš potraktujemy ich jako symbole aspektów jego osobowosci, to dojdziemy do wniosku, že zajmują oni — a takže wszystko, co się z nimi wiąže — poczesne miejsce w jego psyche. Chodzi tu bowiem nie tylko o Beduinów, lecz o pewien tryb žycia; nomadzi pozostają na jednym miejscu dopóty, dopóki wystarcza im jedzenia i karmy dia zvvierząt — potem idą dalėj. Nomadzi muszą jednak žyč razem, w przeciwnym razie nie mogliby przežyč — uwiktani są w sieč zaležnošci, których Europejczyk nie može zrozumieč. Sen akcentuje moment wym iany towarów, i to tam, gdzie w ogóle nie ma namiotów: chodzi tu o wym ianę dokonywaną jakby mimochodem; wymiany dokonują ludzie, którzy pojawiają się tam, gdzie wręcz tmdno się ich spodziewac — dodaje sen. Wspomina tež, že ta „wymiana” stanowi wažny aspekt wędrowki przez pustynię —jeden daje drugiemu to, co ma — i idzie dalėj. W ten sposób nie dose, že wszyscy mogą przežyč, to jeszcze wchodzą w posiadanie rzeczy niezbędnych do žycia. Ta wymiana, podezas której každy dostaje od každego to, czego mu potrzeba, može się odbywac w sposób w pelni satysfakcjonujący jedynie wtedy, gdy jest się w drodze. Owo marzenie senne odwoluje się do tego aspektu osobowosci šniącego, który ma w sobie coš z nomadycznosci. Nomadzi žyją zgodnie z natūrą, akceptując prawo wzrostu i przemijania. Ich tryb žycia, wpleciony w rytm rozwoju i rozpadu, sklada daninę przemijaniu. Są niejako napiętnowani koniecznošcią ciąglego wędrowania, ale czyž može byč cos bardziej odpowiedniego dia istoty, której žycie przebiega w czasie i konezy się šmiercią? W omawianym šnie koniecznošč tę wyraža obraz prym ityw nego, tymezasowego obozowiska — obraz pozostający w jaskrawej sprzecznošci z wizją solidnego domu, który wlašnie buduje sobie ów męžczyzna. Obozowiska nie ochronią przed burzą, ale šniący chcialby mieč jakąš gw arancję bezpieczeñstw a. Slysząc jego narzekania, stary Beduin m ówi mu, že prožno się spodziewac schronienia na pustyni: tutaj nie wznosi się domów. Wydaje się, že najskuteczniejsze schronienie to ciągla wędrowka, rozstawanie się z tym, co juž się posiadlo, i przenoszenie się gdzie indziej — tam, gdzie znowu rozbija się obóz.

Pustynia

41

Sen sugeruje, že w danėj sytuacji egzystencjalnej cztowiek ow nie može się spodziewac, iž dom będzie dlan tnvalym i „ostatecznym” schronieniem. Wydaje się, ¿e zbyt mocno przywiązat się do tego pomystu. Sen daje mu do zrozumienia, iž žycie, ktore wiedzie, jest jak žycie mieszkanca pustyni — že w swiecie, w ktorym žyje, nie ma miejsc „stalych”, a nawet najsolidniejszy dom nie uchroni go przed koniecznošcią wędrowania, pogodzenia się z tym, že choč cztowiek jest w žyciu „sam na sam z sobą”, to jednak muši pozostawac w relacjach z innymi. Dlatego, choč može mieč dom, gdzie zawsze može się wycofac, to jednak muši wychodzic „na zewnątrz”, wydawac się na tup swiatu, pogodzič się z myšlą, že w gruncie rzeczy jest bezdomny. Oczywiscie, sen spowodowal, iž cztowiek ow zacząt się zastanawiac nad tym, czy sam pomyst budowania domu nie jest z gruntu chybiony. Opadty go wątpliwošci: može, w glębi ducha, jest bardziej nomadą, niž przypuszczat, može tak naprawdę jest cztowiekiem pustyni? Rzecz jasna i taka interpretacja zastuguje na staranne rozwaženie, ja jednak sądzę, že zadaniem marzenia sennego byto zrelatywizowanie euforii tego cztowieka, zmiana j ego nastawienia, pobudzenie go do dostrzeženia innego wymiaru žycia. W tasnie pustynia mowi nam o przemijaniu i uczy žycia w odosobnieniu — ate dzięki niej može w nas zakielkowac pragnienie tworzenia. Przeloiyl Robert Reszke

WODA W SNACH O dynamice duszy ludzkiej

Karin Anderten

SNY JAKO DROGOWSKAZY Woda može tež koic serce* Często dopiero wtedy zvvracamy uwagę na sny, gdy znajdziemy się w jakiejš szczegolnej sytuacji egzystencjalnej — nierzadko muši wydarzyč się coš niezwyklego, byšmy zadali sobie pytanie, jakie sity w nas są odpowiedzialne za povvstanie konfliktu, zamiast doszukiwač się jego przyczyn w okolicznošciach czysto zewnętrznych. Pewnego ražu mialam do czynienia z męžczyzną, ktory nie m ogl sobie poradzič z powažnymi problemami w žyciu emocjonalnym. Kiedy wyrazilam przypuszczenie, že przyczyną wszystkich jego klopotow jest najprawdopodobniej nie rozwiązany konflikt rodzinny, catymi godzinami coraz usilniej zapewnial mnie, že nie ma mowy o žadnych „wypartych” problemach, wszystko zaš, co mogloby j e wywolač, omawia się zupelnie otwarcie na lonie rodziny. Sytuacja ta utrzymywala się do momentu, gdy pewnej nocy nawiedzil go następujący šen: Wchodzę do pokoju. Pod dywanem spostrzegam wiele kopczykow podobnych do krecich. W pienvszej chwili chcę „przejšč nad tym” [do porządku], ale zdjęty ciekawošcią, podnoszę dywan. Zamiast kopczykow widzę malė pogorzeliska — plomyki držą lekko w powietrzu. Dopiero teraz zaczynam się zastanawiač, czy przypadkiem nie ukrylem „pod dywanem” problemow, ktore w koncu zaognily się, urastając do rangi malych „ognisk zapalnych”. Coš podobnego stato się udzialem kobiety, ktora — przytloczona problemami — zmuszona byla rozejrzeč się w poszukiwaniu pomocy. W prawdzie zdawala so­ bie sprawę z tego, že ma trudnošci z šamą sobą, ale w gruncie rzeczy spychala

* A. de Saint-Exupėry, M aty Ksiąžę, przeložyta Marta Cywinska, KAW, Bialystok 1993, s. 49. [Przyp. thim.]

46

Karin Anderten

brzemię odpowiedzialnosci na męža — to on byl winny, že nie mogia dojšč do ladu ze sobą. Równiez w tym przypadku pacjentka mozolnie próbowala mnie przekonac co do slusznošci swego punktu widzenia, ale przytoczony nižej šen sklonil ją do zmiany zapatrywan: . Wchodzimy z męžem na strych. Chcemy zobaczyč, czy wszystko jest w porządku. Nagle odkrywam dziurę w podlodze; dziura szybko się powiększa. Czuję, jak wzbiera we mnie lęk — rozglądam się, gdyž chcę sprawdzic, skąd wzięla się ta dziura i dlaczego robi się coraz większa. W koncu patrzę na siebie — na paku wskazującym rošnie mi coš w rodzaju parazytu, i to w tym samym tempie, jak dziura w podlodze. Budzę się, przestraszona, zadając sobie pytanie, w jakim stopniu jestem winna „narastającym trudnošciom” malženskim. Dopiero wtedy przekonala się, ¿e šen „wytyka” jej, niczym palec wskazujący, pewne procesy psychiczne; teraz mogla zadač sobie pytanie, co zrobila z „budowli” malženstwa, w jaki sposob przyczynila się do powstania trudnošci. Oba wspomniane wyžej marzenia senne spowodowaly zmianę punktow widzenia; zmiana ta polega przede wszystkim na tym, ze oboje pacjenci zadają sobie pytanie, jakie sily we wnętrzu ichpsyche doszly do glosu, powodując zauwažalne w žyciu zewnętrznym spustoszenia. Ješli na oba te sny spojrzymy z takiej perspektywy, okaže się, ze wskazują one drogę, gdyž przedstawiając symptomy (to, co zewnętrzne, powlokę danego procesu), umožliwiają skupienie uwagi na wewnętrznym konflikcie, ktory wywolal dane objawy. Ješli więc šwiadomošč zrozumie, o co chodzi „wytykającej” blędy niešwiadomošci, ješli zastosuje się do tych wskazowek, wtedy spostrzežemy, že otwierają się przed narni zupelnie nowe možliwošci rozwiązania nękającego nas problemų — inne od tych, ktore przedstawia nam šwiadomošč „ja”, ogamięta potrzebą wymyšlenia strategii i rožnych koncepcji.

Kompensacyjna funkcja snu Oba przywolane wyžej sny dowodzą, že między šwiadomošcią a niešwiadomošcią istnieje žywa więž, že dochodzi między nimi do wymiany. Przypominam sobie, jak przed wielu laty musialam zdawač egzamin pisemny. Kiedy podyktowano temat, wpadlam w euforię, sądzilam bowiem, že mam w tej sprawie tak wiele do powiedzenia, iž zdam egzamin bez trudu. Nastroj ten jednak zalamal się, gdy następnej nocy navviedzit mnie šen, w ktorym byla mowa o tym, že oblalam. Wielkie nieba! Po przebudzeniu zaczętam sobie wyrzucač, iž tak lekkomyšlnie potraktowalam temat, že przecenitam swe možliwošci — w ten sposob euforia zamienila się w skrajne przygnębienie. Bylam przytloczona i smutna. Następnej

Woda

47

nocy przyšnilo mi się, že zdalam egzamin, ale na zalechvie šrednią ocenę. Dopiero teraz jednak — na poziomie žycia šwiadomego — udalo mi się osiągnąč „šredni poziom nastroju”, czyli daleki od wszelkich ekstremizmow. I kiedy oczekiwalam na wynik egzaminu — a trwalo to kilka tygodni — towarzyszyly mi bardzo stonowane emocje; gdy zakomunikowano mi, že zdalam z wynikiem dostatecznym, bynajmniej nie bytam tym zdumiona. Owo przežycie oniryczne po raz kolejny ušwiadomito mi fakt, na ktory Carl Gustav Jung kladzie szczegolny nacisk, stale wspominając o tym w swym dziele, a mianowicie, že marzenia senne zachowują się kompensacyjnie w stosunku do šwiadomego nastawienia šniącej osoby, czyli wyrownują, kompensują*. W ten oto sposob akėja marzenia sennego wyrownuje jednostronnošci występujące w rozwoju žycia psychicznego, šwiadomošč bowiem zawsze wykazuje sklonnošč do krešlenia strategii i podsuwania konceptow, ktore nie dopuszczają do žadnych odchylen od raz przyjętego planu. Tymczasem dynamika ludzkiego žycia nie da się skierowač w okrešlonym „kierunku”, nie da narzucič sobie jakiejš tematyki — przeto snom przypada zadanie otwierania nam oczu na te dziedziny žycia, ktore šwiadomošč często pomija. Možemy więc postawič hipotezę, že obrazy oniryczne, ksztaltujące się w šniącym ,j a ” — nocą, gdy šwiadomošč znajduje się w stanie zamroczenia — nie są dowolnymi tworami fantazji, lecz odnoszą się do tego, co czynimy za dnia, co myšlimy, czego zaniechališmy lub co zostalo przez nas zaniedbane. Sny przynoszą odpowiedž na aktywnošč czy tež biemošč šwiadomošci — w ten sposob spelniają funkcję kompensacyjną. Mimo to jednak często nie udaje nam się zachowač sil witalnych w rownowadze. Zmierzając do osiągnięcia jasno wytyczonego celu, koncentrując na tym calą swoją energię, stajemy się jednostronni — inne dziedziny žycia uwzględniamy w stopniu niedostatecznym. W takiej sytuacji rozwoj indywiduum przebiega w spo­ sob problematyczny: albo nie dopuszczamy do glosu tego, co się domaga wyartykulowania, albo dochodzi do zaklocenia rownowagi — wybuchają konflikty. Gdy do tego dojdzie, w snach często zaczyna się pojawiač coš, co nie zdarza się w konkretnej sytuacji žyciowej; zadaniem šwiadomošci j ėst wowczas zintegrowanie wszystkich tych trešci. Ješli się to ūda, dochodzi do poszerzenia funda­ mentu, na ktorym wznosimy swe žycie — zyskujemy nowe možliwošci ksztahowania i tworzenia, wzbierają w nas sity žywotne. Gdy jednak zadanie to spali na panewce, nie uwzględnione w žyciu šwiadomym moce i tak dadzą o sobie znač, coraz bardziej natrętne, coraz grožniejsze.

* O kompensacyjnej funkcji snu, zob. Jung, O istocie snow, przetožyl Robert Reszke, KR-SEN, Warszawa 1993, s. 1-17. [Przyp. tlum.]

48

Karin Anderten

M ožemy więc przyjąč, že do swiadomego nastawienia osoby šniącej odnosi się nie tylko sam fakt šnienia, lecz rowniez symboliczna forma marzenia sennego; przeto — zajmując się symbolem wody w snach — pragniemy rozpatrywac go wlasnie pod tym kątem widzenia. Nie chodzi nam bowiem li tylko o częstotliwošč występowania i wieloaspektowosc symboliki akwatycznej, chodzi nam raczej o kwestię, dlaczego w danym stanie swiadomosci pojawia się wlasnie zywiol wody?

WODA — PODSTAWOWE TWORZYWO ZYCIA Bez wody nie ma žycia na Ziemi — wie o tym každy, ješli więc pozwolilam sobie o tym przypomnieč, to dlatego, že chcialam podkrešlič szczegolną donioslošc zywiolu wody w žydu czlowieka. Wiemy, že ciato ludzkie sklada się w przewažającej mierze wlasnie z wody; každy czlowiek, nim przyjdzie na swiat, przebywa w oslonie wod plodowych. Gdy spojrzymy na jalow e piaski pustyni, nader wyražnie uswiadomimy sobie, že wszelki wzrost možliwy jest tylko dzięki wodzie. Wystarczy jedna deszczowa noc, by žy d e — ukryte w zarodkach — wybujalo, przeobražając nawet pustynny krajobraz w kwitnący ogrod. Porownajmy cztery žywioly: trzy charakteryzują się tym, že są w ciąglym ruchu; tylko jeden — ziemia —jest statyczny, nieporuszony. Powietrze z samej swej natury jest w ruchu, gdyž krąžy nawet wowczas, gdy nie wieje wiatr; dzięki wiatrowi možna odczuc, jak masy powietrza się poruszają. Takže ogien jest ruchliwy, choc nie znajduje się w ruchu z samej swej natury; by ogien zaplonąl, trzeba powietrza — tlenu — oraz drewna czy tež innego mate­ rialu palnego. Powietrze i wiatr zawsze prą naprzod, pomijając anomalie w rodzaju trąb powietrznych. Ogien, plonąc (zatem będąc w ruchu) zmienia substancję: drewno się spopiela. Przeto ogien stanowi raczej dynamiczną šilę przemiany, lecz — podobnie jak powietrze — jest postrzegany (a więc istnieje) jedynie dzięki temų, že jest w ruchu. Inaczej jest w przypadku wody, ktorą možna postrzegač zarowno w spoczynku, jak w ruchu. Ciche jezioro gorskie wywiera na nas rownie silne wraženie, jak rozszalale morze. Obsenvując odplyw jestešm y pewni, že — zgodnie z prawami kosmicznego rytmu — wkrotce nastąpi przyptyw itp., zatem možemy powiedziec, iž w oda—tak, jak ją postrzegamy —jest tožsama z šamą sobą, i to zarowno w stanach, w jakich się przejawia, jak w e wtasciwosciach, ktore dane jest nam dostrzegač. W Yijing — chihskiej Księdze Przemian — czytamy o wodzie, že „przybywa z gory, na ziemi zaš znajduje się w ruchu w rzekach i strumieniach”, oraz že „sprawia, že powstaje ž y d e ” .

Woda

49

Dalėj czytamy tam: Woda plynie zawsze, napelniając wszystko, przez co przeplywa; nie boi się miejsc niebezpiecznych ani upadku; nic nie može sprawič, by utracila wlašciwą sobie naturę. We wszystkich okolicznošciach woda dochowuje wiemošci sobie. I dalėj — co, jak sądzę, jest nie bez znaczenia dla naszych rozwažan — dowiadujemy się z Księgi Przemian, že woda, ptynąc, nigdzie nie gromadzi się ani nie zatrzymuje, istotą wody jest bowiem przeplyw, ruch. Te myšli powinny nam ulatwič zrozumienie, czym jest woda jako žywiol žycia. Yijing powiada, že w oda — postrzegana z perspektyw y ludzkiego istnienia — oznacza zam kniętą w ciele duszę. W tym miejscu jeszcze raz pragnę odwolac się do cytatu: W sercu boska istota zamknięta jest w obrębie naturalnych sklonnošci i požądan, totež groži jej, že utonie w žądzach i namiętnošciach.

WODA WE SNIE — BEZKSZTAETNA DYNAMIKA ŽYCIA Najlepszym odpowiednikiem wlasciwoáci wody jest z pewnošcią stan pobudzenia žądzy i namiętnošci ludzkich. W žyciu psychicznym spotykamy się z tym, co bezgraniczne, w dziedzinie panowania afektów i stanów emocjonalnych, gdyž žądze i namiętnošci nie znają ograniczen, przeto są bezksztaltne, nie mają formy, są po prostu drzemiącymi w nas silami dynamicznymi. Carl Gustaw Jung omawia symbolikę akwatyczną w Symbole der Wandlung*, powotując się na cytaty z dziela Ludwiga Tiecka — autora epoki romantyzmu. W tym miejscu pragnę odwolac się do przytoczonego przez Junga fragmenta: Wielką tajemnicą natury czlowieka jest žądza. Zmyslowosc to kolo zamachowe maszyny, ktorą jest czlowiek, porusza bowiem istnienie, daje nam radošč i žycie.

* 1912; Symbole der Wandlung. Analyse des Vorspiels zu einer Schizophrenie to nowe opracowanie ksiazki Junga pt. Wandlungen und Symbole der Libido („Jahrbuch für Psy­ choanalytische und Psychopathologische Forschungen”, t. III, Deuticke, Leipzig und Wien); przedruk w: tegoz, Gesammelte Werke, 1973, t. V. [Przyp. tlum.]

50

Karin Anderten

Woda a doswiadczenie macierzynskiej kobiecošci Niezaležnie od tego, w jakim stopniu przytoczony wyzej cytat jest przeniknięty duchem romantycznego rozumienia žycia, w odniesieniu do žycia jako takiego mowi wiele o podstawowym doswiadczeniu kazdego cztowieka. Na początku žycia poznajemy więc warunki, w jakich przyszlo nam zaistnieč: przezywanie dokonuje się w stalcj metamorfozie harmonii i dysharmonii, zmiana ta zaš nadaje mu impet; pierwsze czynnošci cztowieka mają na celu wyvvarcie wptywu na srodowisko žycia, by —ješli stan harmonii z otoczeniem zostat utracony — znow go osiągnąč i czerpac z tego przyjemnošč. Dopiero požniej, w trakcie procesu rozwoju niešwiadomošci, uprzytamniamy sobie bezksztattnošc samego stanu przežywania. Wspomniane wyžej doswiadczenia przebiegają z reguly jako proces stalej wymiany z matką, gdyž to ona jako pierw sza uczy nas, w jaki sposob obchodzič się z sytuacjami žyciowymi, wpaja nam, že možna je ksztaltowac, a więc že są one ograniczone. To wtasnie matka jako pierwsza przyjmuje wysytane przez nas sygnaty, informujące o tym, že jest nam žle, co w konsekwencji wyzwala u niej reakcję polegającą na tym, iž usituje zniwelowac stan napięcia przyprawiający nas o dyskomfort. W miarę, jak rozwija się w nas umiejętnošč swiadomego postrzegania, sami rejestrujemy te procesy; juž nie lękamy się napięč i dysharmonii, wiemy bowiem, že možna nad nimi zapanowac. W ten sposob w coraz większym stopniu sami zaczynamy się troszczyč o to, by byto nam dobrze. Z tego, co powiedziano wyžej, vvynika jednak, že pierwsze przežycie wtasnej tožsamošci przez cztowieka jest rownoznaczne z przežyciem utožsamienia z sytuacją, w jakiej się on znalazt, nad ktorą musiat zapanowac. Przežycie to žadną miarą nie da się p o row nad z doswiadczeniem tožsamošci z samym sobą — doswiadczeniem wtasciwym cztowiekowi dorostemu —jest ono bowiem efektem pewnych dokonan, wynika z pozycji spolecznej, uzdolnien danėj osoby, a takže jej ograniczen. Tožsamošč pienvotna to raczej bycie tožsamym z istotą, ktorą się jest jako cztowiek — stan tožsamošci z sytuacją, w jakiej przyszlo nam žyč. Stan 6w w pewnym sensie odpowiada charakterystyce žywiotu wody zawartej w Yijing — woda, niezaležnie od okolicznošci, zawsze jest taka sama, nigdy nie traci swej specyfiki. Gdy jednak zwrocimy uwagę na jeszcze jeden aspekt sytuacji cztowieka na początku žycia, zrozumiemy jedno: skoro bowiem pierwsze postrzeženia i doswiadczenia cztowieka są natury emocjonalnej, skoro przebiegają one w dialogu z matką, to trudno się dziwič, že wyzwalane przez nie sity witalne obrazują symbole m acierzynskie, pojaw iające się w bašniach, m itach i w snach. Carl Gustaw Jung w rozprawie pt. Psychologiczne aspekty archetypu matki* tak oto charakteryzuje „praobraz matki” : * 1939; przedruk w: Gesammelte Werke, 1976, t. IX; w: tegož, O naturze kobiety, wybral i przeložyt Magnus Starski, Brama-KsiąžnicaWtoczęg6w i Uczonych, Poznari 1992, s. 1-48. [Przyp. ttum.]

Woda

51

Trzy istotne aspekty matki to: troskliwa i ožywiająca dobroč, orgiastyczna emocjonalnošč i charakterystyczna dia swiata podziemnego mrocznošc. W prawdzie nie są to wszystkie aspekty zywiotu kobieco-macierzynskiego, z pewnošcią jednak są to te jego cechy, ktore znajdują wyraz w symbolice wody; dlatego tež — jak usilowalam tego wyzej dowiesc — woda, dzięki swym wtasciwosciom, najpelniej odzwierciedla dynamikę žycia ludzkiego. Na podstawie tego, co dane nam byto dotychczas stwierdzic, možna dojšč do wniosku, ¿e to, w jaki sposob pojawia się w naszych snach symbol wody i w jaki sposob go odbieramy, wiąže się z tym, jakiego rodzaju doswiadczenia byly naszym udzialem w pierwszych latach žycia. Dotychczas przedstawilam jedynie pozytywne aspekty doswiadczania matki, pragnęlam bowiem wyznaczyc z grubsza punkt wyjscia nas wszystkich. Nie znaczy to jednak, že wszystkie doswiad­ czenia związane z obrazem matki są pozytywne i dają zadowolenie, žadna matka nie da się bowiem zredukowac do roli tej, ktora karmi i zaspokaja. Tego rodzaju ujęcie nie mialoby większego sensu, bo przeciež wszyscy musimy uczyč się, w jaki sposob powstrzymywac popędy, jak dawac sobie radę z koniecznošcią rezygnowania z zaspokojenia tych czy innych pragnieri, z frustracją i rozczarowaniem. Nie ūda się nam przežyč, ješli nie posiądziemy umiejętnošci przezwyciezania sytuacji stresowych. Patrząc z tej perspektywy, dochodzimy do wniosku, že nawet ješli matka w czymš zawiedzie, to powstala w ten sposob koniecznošč zmierzenia się z tą sytuacją jest niezbędna dia dalszego rozwoju osobowosci czlowieka. Zdarzają się jednak sytuacje, los tak chce, že matka — mniejsza w tej chwili o przyczyny — nie može zapewnic dziecku w wystarczającym stopniu poczucia zaspokojenia, totež jego udzialem staje się nadmieme rozczarowanie, przežycie wielkiego braku. Poniewaž zachodzi wowczas koniecznošč dlugotrwalego pozostawania w przykrym napięciu — gdy, dajmy na to, dziecko gloduje lub nie može zaspokoič swych potrzeb emocjonalnych — budzi się uczucie lęku egzystencjalnego, odbieranego jako zagroženie, gdyž nie da się go ani zneutralizowac, ani opanowac. Fale emocji przytlaczają czlowieka, wydaje się, že nawal uczuč jest jak potop — bezgraniczny i niepohamowany. W takim przypadku mawiamy, že dotknąl nas „zly los” — nic nie možemy na to poradzič, možemy tylko mieč nadzieję, iž przy odrobinie szczęšcia ūda się nam przelamač zlą passę i —ješli los się do nas ušmiechnie — wyjsc z tego calo. Byč može ktoš pomyšli sobie, že to przesada — niestety, taka jest twarda rzeczywistošč. Ješli w pierwszych momentach žycia dane nam będzie doznač lęku i nie będziemy umieli dač sobie z nim rady, zapanowac nad nim i zneutralizowac go, lęk ow ujawni się w požniejszych formach przežywania i zachowania. Može się nawet zdarzyč, že wystarczy najdrobniejszy impuls psychiczny, jakikolwiek afekt, by ogamęla nas fala panicznego lęku, poniewaž przypominamy sobie o

Karin Anderten

52

tym, iž stany emocjonalne bywają bolesne i grožne. Cztowiek, który zostal postawiony wobec takiej ekstremalnej sytuacji, može byč wręcz sparalizowany, totež nie stač go na wykazanie się chočby odrobiną inicjatywy, nie robi nic, by wydostač się z przykrego položenia. W tej sytuacji žycie jest wprawdzie zdominowane przez uczucie pustki, nonsensu i glodu uczuč, nie stač nas jednak na to, by to zmienič. Co więcej, zwazywszy na przebyte doswiadczenia, postawa ta wydaje się zupelnie logiczna, juž bowiem w pierwszych chwilach žycia bylo tak, že nie moglišmy przeiamač ograniającej nas uciąžliwej fhistracji.

Zatopienie w wodach stanów psychicznych Jest zatem logiczne, že gdy cztowiek, który znalazt się w podobnej sytuacji, widzi w swych snach obraz wody, czuje się podwójnie zagrožony. Woda często pojawia się w marzeniach sennych w postaci potoków — wydaje się, že nawal wód pochtonie šniącego, czy tež že powódz uniesie go i zatopi, itp. Siine przežycie rozczarowania može sprawic, iž cztowiek nie znajduje w rzeczywistosci zewnętrznej žadnego punktu zaczepienia, nie widzi suchego lądu, gdzie mógtby zarzucič kotwicę. Coš takiego dane byto przežyč pewnemu męžczyžnie, który zgtosit się do mnie na terapię. Jak mi wyznal, „odzwyczait” się wyražač swe potrzeby i pragnienia, byl „zatopiony” w samym sobie niczym šlimak w muszli, nie wysadzat nosa na swiat w obawie, že rozczaruje się jeszcze bardziej. Ale taka postawa nie mogta mu na dtužszą metę pomóc, gdyž w koncu „przestat czuč žycie” — zwalila mu się na glowę gòra problemów, i to powažnych. W owym czasie nawiedzit go następujący šen: Znajduję się „pod wodą”. Ušwiadamiam to sobie z ogromnym zdumieniem — wiem, že nie jest to idealne miejsce do žycia. Stwierdzam jednak, iž w koncu nauczytem się oddychač pod wodą. Akcja tego snu wyražnie obrazuje „odwrot od šwiata zewnętrznego”, ale nie tylko to. Ješli bowiem uznamy, že woda jest symbolem žycia psychicznego — zdolnošci do žycia w ogole — zwrocimy wowczas uwagę na fakt, že šniący nie nosi „w sobie” tego šwiata przežyč, lecz že przyszedl on don „z zewnątrz”. Przyjmiemy więc zatoženie, iž cztowiek, ktory nie wstępuje w „strumien” žycia, zamyka žycie psychiczne we wtasnym wnętrzu, chowa j e niczym do kasy pancemej. Z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku wspomnianego pacjenta. Šen jed­ nak nie mowi o tym, že „dalo wchtonęlo duszę”, jak možna wyczytač w Yijing — przeciwnie, šniący „plywa w w odachpsych e'. Gdy wystuchatam relacji z tego snu, przypom niata mi się bašn Anderseną o Syrence. Istoty zamieszkujące šwiaty podwodne charakteryzują się tym, že nie

Woda

53

mają duszy niešmiertelnej — a Syrenka wtasnie tego najbardziej pragnie. Pyta więc starą wiedžmę, což ma uczynič, by zdobyč duszę, wiedzma zaš odpowiada, že je s tn a to tylko jeden sposob: muši zdobyc milošč czlowieka. Ješli to się jej ūda, przejdzie w nią jego dusza i otrzyma udzial w jego niešmiertelnošci. Syrenka pra­ gnie zatem jak najszybciej wydostac się na powierzchnię. W iedžma gotowa jest jej w tym pomöc, lecz žąda w zaptacie pięknego glosu Syrenki, jej języka. Bruno Bettelheim, dzieląc się spostrzeženiami ze swej pracy z dziečmi autystycznym i — z tym i, ktore j už zrezygnow aly z form ulow ania žyczen i potrzeb, i zwracania się z nimi do swiata zewnętrznego — stwierdza, že otoczyly się one swego rodzaju murem, ktory nie przepuszcza nikogo, by nikt nie przysporzyl im bölu. Ale nie dzieje się tak za darmo — dzieci te stracily umiejętnošč poslugiwania s ię ,językiem pragnien”, totež, nawet gdy chcą, nie potrafią ubrac w slowa swych žyczen, nie potrafią wyrazic tęsknot*. Niezaležnie od tego, jakie przeslanie chcial przekazač w bašni o Syrence sam Andersen, zastanawiam się, czy i ten aspekt się tam nie znalazl, albowiem istota, ktöra nie ma ludzkiej duszy, nie wyslawia się rowniež ludzkim językiem, to zaš oznacza, že w ogöle nie umie się porozumiewac.

Zalanie przez afekty W związku z tym przychodzi mi na myšl historia początkowej fazy w terapii pewnej kobiety. Kiedy osoba ta przyszla do mnie po raz pierwszy, caty czas plaka­ tą, m usiata więc wyjšč. Row niež drugi seans przybral ten sam obröt. Za trzecim i czwartym razem usitowatam z niej wydobyc, o co chodzi. Daremnie — wszystko rozptynęio się w Izach. W ten sposob terapia przebiegala przez jakiš czas. Przybratam postavvę wyczekującą, probowalam zrozumieč, o co tu chodzi, nie miatam jednak zielonego pojęcia, czego się uchwycic, gdyž wszystkie moje wysitki juž na początku spelzaly na niczym, by wreszcie utonąč w morzu lez. Tak mijaly dni i tygodnie. Wreszcie coš się zmienilo — wpadtam w zlošč, choč nie rozumialam, dlaczego. No, bo proszę sobie wyobrazic: przede mną siedzi placząca kobieta, a ja wpadam z tego powodu w szal. Uznalam, že mam serce z kamienia. W koncu zadalam sobie pytanie, czy möj gniew jest w jakiš sposob zvviązany z pacjentką. Kto wie, može ta skora do lez osoba, placząc, rozpuszcza we Izach ukryty gniew, sprawia, že gniew staje się aforemny i bezksztaltny? Kiedy * Por. B. Bettelheim, D ie Geburt des Selbst, Kindler-Verlag, München 1977. [Jesli chodzi o Bettelheimowsk^ interpretacj^ basni, por. röwniez tegoz: Cudowne i pozyteczne. O znaczeniach i wartosciach basni, t. I-II, przelozyla i przedmow^ opatrzyla Danuta Danek, PIW, Warszawa 1985 — przyp. thim.]

54

Karin Anderten

spytalam ją, jak sobie radzi z gniewem, znowu za lata się tzami, jednak gdy przyszla na następny seans, opowiedziala mi seri, którego fragment pragnę teraz przedstawic: Jestem w pracy — mam wykonac odpowiedzialne zadanie. Nagle wpadam w pa­ nikę. Uciekam. Biegnę przez dhigie korytarze wielkiego gmachu — wszędzie woda. Usiluję wejsc do windy, ale i ona jest zalana; kiedy otwieram drzwi, wylewa się strumien wody. Gdziekolwiek nie spojrzę, wszędzie woda. W koncu jednak znajduję suchy kącik — tam się chronię. Od šniącej dowiedzialam się, že w pracy często wpada w gniew, którego nie umie wyartykulowac, ująč w slowa. Ješli jednak znajdzie wlašciwą formę wyrazu dia swej wscieklosci, to ma to tak gwaitowna postaci, že ją šamą ogamia przeraženie z powodu impulsywnosci wybuchu. Tak oto z wolna dochodzilyšmy do zrozumienia, skąd i po co te Izy — mialy one „rozpušcič ’ silny afekt. Ale šen uswiadomil nam coš jeszcze: wszystkie drogi ucieczki (lub, jak kto woli, metody kontrolowania afektu) byly zalane. Ješli więc šen daje do zrozumienia, že pacjentka, usilując nabrac dystansu do afektów, musi stwierdzic, iž nie može się od nich uwolnic ani uciec, poniewaž one „optywają” ją, a wobec tego nie da się ich zlokalizowac w jednym šcišle okrešlonym miejscu, staly się bowiem formą odniesienia do swiata i do samej siebie, to przeczuwamy, jaki wtasciwie proces zachodzi w tym przypadku. Albowiem to, w jaki sposób pacjentka obchodzi się ze swym gniew em, przesądza o tym, w jaki sposób traktuje siebie, swoje žycie i bližnich. Cala sfera emocjonalna znajduję się pod „wodą” afektów, pacjentka nie može wzbudzic w sobie konkretnego, ukierunkowanego uczucia, totež nie može powstac w niej nic pozytywnego, zwróconego ku innej osobie, nic nacechowanego milošcią. Uczucia nie dają się „zrožnicowac”. W koncu cziowiek nie znajduję w sobie niczego poza tym, czego wlasnie usilowal uniknąc — gdziekolwiek spojrzeč, w’szedzic czai się ten sam problem, gdyž wskutek pracy wyparcia odžywa on doslownie w každym zakątku duszy. Przeciež možemy wydobyc na swiatlo dzienne jedynie to, co w nas jest — czyli wlasnie ów problem, przed którym chcemy uciec; sen nader wyraznie przedstawia tę sytuację. Gdziekolwiek pacjentka spojrzala, wszedzie widziala bezksztaltne, aforemne wody, w których tonęly wszystkie szczególy. W opisywanym przypad­ ku terapii chodzilo przede wszystkim o to, w jaki sposób pacjentka ma się obchodzič z agrcsywnymi impulsami — im lepiej je znosila, tym bardziej potrafila nad nimi zapanowac. W jakiš czas potem następny sen podjąl znowu tę šamą tematykę: Znów znajduję się w miejscu pracy. Znów mam podjąč odpowiedzialne zada­ nie. Teraz jednak nie sprawia mi to klopotu, z ulgą stwierdzam: „Nigdzie nie widac nawalu wód”.

Woda

55

Często sie zdarza, že wywoiane agresją konflikty między dorostymi a dziečmi są trudne do zniesienia. Ješli więc nie widac mozliwosci podjęcia ozywionego dialogu, nie ma tež sposobu, by je opanowac, a wöwczas agresywne afekty wymykają się spod kontroli i, samowolne, w mniejszym lub większym stopniu dopną swego. W takim przypadku stosunki z innymi ludžmi zostają nacechowane agresją, ale nie tylko one — röwniez to, w jaki sposob postrzegamy samych siebte, nie jest od tego wolne. Agresją czyha wszedzie — niczym woda we šnie. Często dopiero na podstawie reakcji innych spostrzegamy, že znöw powiedzielismy lub uczynilišmy coš, czego „wcale nie chcielišmy”. Trudno się jednak temų dziwic — do dziatania przystępuje bowiem to, co jest w nas žywe; afekty, ktöre pragniemy wyprzec, bynajm niej nie znikają, lecz, nie kontrolowane, zm ierzają do osiągnięcia swe­ go celu. Sytuacje tego rodzaju często wpędzają nas w zaklęte kolo. W wyniku przežycia frustracji w stosunkach międzyludzkich rodzi się nadmiar wscieklosci i zgorzknienia, te zaš uniemožliwiają nawiązanie nowych — byč može pozytywnych — związkow. Z poczucia, že nikt nie darzy nas milošcią, z uczucia osamotnienia czerpiem y uspraw iedliw ienie dla w zbierającej w nas agresji i zgorzknienia — w ten sposob zostaje puszczone w ruch wahadlo negatywnych emocji, ktöre dziaia na zasadzie perpetuum mobile. W koncu dochodzimy do wniosku, že jakoš trzeba by bylo zlikwidowac agresywne uczucia, to jednak jest röwnoznaczne — jak usilowalam dowiesc — z ograniczeniem zdolnošci przežywania w ogole.

Wybawienie z wody



krok w kierunku zrožnicowanego odczuwania

Wažną cechą žycia ludzkiego jest to, že w znacznym stopniu kierujemy się podtug przežyč psychicznych, nie zaš instynktu, ten mamy bowiem stabiej rozwinięty niž inne ssaki wyžsze. Nawet wtedy, gdy powoduja narni popędy biologiczne, to wspoldzialają one z przežyciami psychicznymi: w zaležnošci od tego, jakim piętnem odcisną się one na przežyciu psychicznym, dzialamy lub przežywamy tak czy inaczej. Koniec kohcöw ksztaltujemy naszą indywidualną przestrzen žyciową w zaležnošci od tego, jak przežywamy. W rozprawie pt. Instinkt und Unbewußtes Carl Gustav Jung wyczerpująco om awia te problem atykę, dowodząc, že dziatanie czlowieka spowodowane jest nie tylko procesami zachodzącymi w sferze instynktöw czy tež popędow, lecz že w znacznie większym stopniu owo dzialanie zaležy od obrazu lub wyobrazenia, jakie sobie czynim y na ich temat. Doniostošč przežycia psychicznego najwyražniej ujawnia się w dziedzinie stosunköw międzyludzkich, nie jestešm y bowiem powodowani „popędem stadnym ” (jak na przyklad niektöre zwierzęta), a w každym razie popęd öw nie mögt

56

Karin Anderten

dotychczas powodow ač narni w sposob absolutny. Czlovviek može zvviązač się z drugim cziovviekiem o tyle, o ile m a zdolnošč do tworzenia związkow opartych na dziaianiu erosą. W przecivvienstvvie do wilka, ktory nie može zagryžč poddającego się przeciwnika, nie odczuwamy tego rodzaju zahamowan — w przypadku czlowieka następuje tu swego rodzaju „hamowanie agresji” oparte na uczuciu sympatii. W ten oto sposob možemy respektovvač nie tylko samych siebie, lecz rowniež innych, a takže prawa natury. Dzięki temų došwiadczamy siebie jako częšci šwiata — nie mniej i nie więcej — jako zaš jego „częšč” w mniejszym stopniu jestešm y naraženi na niebezpieczenstvvo przeceniania vvlasnej roli w otoczeniu, na niebezpieczenstvvo „vvystąpienia z brzegovv” . Jedna z moich pacjentek rozpoczęla terapię, gdy byla w stanie glębokiej depresji. Wkrotce jednak, na podstawie tego, co mowila, a takže dzięki pomocy marzen sennych, wywnioskowatam, že gdy tylko j ej się polepsza, pacjentka sama wpędza się w stan cięžkiej depresji. Zrazu nie m oglam zrozumieč dlaczego, ale pom ogt mi w tym šen, ktory nawiedzil tę kobietę. Oto on: Jestem na wycieczce rowerowej razem z przyjaciolmi. Panuje nastroj ogolnego zrozumienia i radošci, naprawdę czujemy się dobrze. Jadę na koncu kolumny. Nagle droga się rozwidla: na wprost znajduje się malė wzniesienie — wszyscy wježdžają pod gorę — na lewo zaš lekko spadzista šciežka wiedzie wprost do jeziora. Nagle „diabel mnie podkusil”, bym przyšpieszyla i skręcila w lewo. Styszę, jak wszyscy mnie ostrzegają, krzyczą, žebym wracata. Což, skoro nie mogę. Wpadam do wody. Nie potrafię wydostač się na brzeg — jestem zdana na czyjąs pomoc. Šniąca stvvierdzila, že wjechala do jeziora „umyšlnie”, choč sama nie miata pojęcia dlaczego. Wiedziala tylko, že podobnie zachowuje się w žyciu na jawie: najpienv czyni coš na opak, a potem muši liczyč na pomoc innych. Dopiero w trakcie dokladniejszej analizy tego snu przypomniala sobie, že jako dziecko naprawdę wpadla do jeziora i že najadla się wtedy porządnego strachu. Ktoš jednak wyciągnąl ją z wody — od tego czasu czuta się „wybawiona”. I jako dziecko, i jako dorosią, nie potrafila zadzierzgnąč satysfakcjonujących związkow emocjonalnych opartych na zaufaniu, ale chwila, gdy ktoš wyciągnąl ją z wody, byla owym elementamym przežyciem lącznošci z drugim cziovviekiem, ktore — choč trvvalo krotko — wystarczylo, by požniej podjąč probę vvykorzystania go jako punktu zaczepienia. G dy terapia osiągnęta taki stopien zaaw ansow ania, že pacjentka m ogta o vvlasnych silach sprobovvač nawiązač stosunek emocjonalny, przestala vvpędzač się w depresję. Pozostavvanie w lącznošci z sobą, z žyciem i švviatem je s t—jakusitovvalam to przedstawič na podstavvie serii przykladow — piervvszym krokiem na drodze roz-

Woda

57

woju psychicznego czlowieka. W chwili, gdy wazym y się na ten krok, zaczynamy zdobywac i ksztaltowac przestrzeñ naszego žycia. Rozwijając się, nawiązując stosunki z innymi i swiatem, przyczyniamy się do rozwoju naszej indywidualnosci. W ten sposób wychodzimy z „wody, bezksztaitnosci i afektów”; nadając wlasciwe sobie, niepow tarzalne ksztaity, zyskujem y um iejętnošc odrózniania się od innych. Te trešci psychiczne, które domagają się urzeczywistnienia, które jednak w danėj chwili nie m ogą zostač zrealizowane, pozostają w stanie in potentia — afórenme i bezksztaltne. Zatem m orze tresci psychicznych, nawetjesli nasze žy d e juž od dawna ma dające się zauwazyc kontury, ciągle pozostaje niewyczerpane i bez dna — krąg sw iatia sw iadom osci stale obejm uje nowe tresci, przenikając z naszych snów i fantazji. W ksiąžce Hedwig von Beit pt. Sym bolik der M ärchens* uczennica Carla Gustawa Junga, M arie-Louise von Franz, mówi o symbolice akwatycznej: Woda, w której spoczywa to, co utonęlo, której glębi nie sposób przejrzeč, jest symbolem nieáwiadomosci, od której pochodzi cale realne istnienie; woda, oplywając rzeczywistosc, može ją pochtonąc, przywracając stan prapoczątku. Poniewaz zas w nieáwiadomosci drzemie twórcza sila duszy, woda często symbolizuje owe gtębie, gdzie spoczywa ukryty skarb — wartosc, ktorą pragnie zdobyč wyruszający na dtugą wyprawę heros. Ta tw órcza sita, nadająca ksztalt tem ų, co bezksztaltne, odciskająca formę w tym, co afórenme, wydaje mi się mocą, z której plynie poczucie sensu. To ona, w najprawdziwszym znaczeniu tego slowa, stwarza rzeczywistosc. W następnych rozdzialach wnikliwiej poruszę ten wątck.

WODA I ZIEMIA — DWA ASPEKTY ZYWIOLU KOBIECOMACIERZYN SKIEGO W poprzednim rozdziale usilowalam naszkicowac początki indywidualnego rozwoju czlowieka. Więž psychiczna, powstająca m iędzy matką a dzieckiem juž w pienvszych dniach žycia dziecka, stwarza przeslanki do dojrzewania i wzrostu. Funkcje i wlasciwosci niezbędne czlowiekowi w požniejszym žyciu zostają pobudzone przez procesy stymulujące juž w tej wczesnej fazie istnienia. Wynika stąd, že wszystkie procesy dojrzewania mają wlasciwy sobie czas rozwoju, którego * Francke-Verlag, Bern 1952; zob. tež: M. - L. von Franz, C. G. Jung, Verlag Huber, Frauenfeld 1972, s. 163, przypis 39.

Karin Anderten

58

nie da się samowolnie skrode, o ile nie elice się wywolac požniej powaznych konfliktów. Funkcje i wlasciwosci, które nie są pobudzone — a zatem nie tworzą ¿ywego systemu gotowosci, dzięki któremu w stosownym czasie mogą wszcząč proces dalszego rozwoju — pozostają w nieswiadomosci, ješli zaš z niej wystąpity, ponownie do niej zstępują. Mowiąc w sposób obrazowy — stają się na powrót bezksztaltną wodą. Bezksztaltny i chaotyczny staje się równiez tkvviący w nich potencjal energetyczny. Jednakže nie ma rozwoju bez ograniezen. Juž sama niedoskonalošč ludzka sprawia, ¿e daleko nam do idealu. Patrząc zatem na drogi rozwoju czlowieka nie možemy ponad wszelka wątpliwošč dokladnie okrešlič, w jaki sposób móglby przebiegac dany proces rozwoju, gdyby ich naturalna forma nie podlegala zmianom wynikającym z wszelkiego rodzaju ograniezen i trudnosci.

Woda w mitach stworzenia Mozliwosc ujrzenia idealnego procesu rozwoju oferują nasze bašnie i mity; to, w jaki sposób z „bezksztaltu” z wolna wylanial się ksztalt, w sposób szczególnie sugestywny unaoczniają nam mity stworzenia. W szystko, co przechodzi indywiduum w procesie swego rozwoju, j est równiez udzialem ludzkošei jako gatunku. Wyobrazenia róznych ludów dotyczące „początku swiata” przedstawiają každemu z nas coš z owego stanu pogrąženia w nieswiadomosci — stanu, w jakim každy cztow iek znajdow at się na początku žycia. Sw iadom osé pow staje pow oli: z wolna postrzegamy ksztalty i formy, minie wiele czasu, nim nauczymy się dostrzegač wlasne istnienie i dzialanie. Spytalam pewnego męžczyznę w początkowym Stadium analizy, co mu się šnilo. Odparl, že wlasciwie šni mu się „ciągle to šamo”. Uwagę zwracat fakt, iž w jego marzeniach sennych stale panowaly ciemnošci, w których zawsze pojawiata się woda. Sny często wywotywaly u šniącego męžczyzny poczucie lęku. Gdy męžczyzna ów przyszedl do mnie na drugi seans, opowiedzial mi taki oto šen: Jest ciemno, chociaž to dzien. Jestem w lesie. Mam przejšč przez rzekę, ale nie widzę mostu. Zalękniony, krąžę bez celu. Nagle styszę, že wokól szemrze i bulgocze — wzbiera woda gmntowa. Przeražony, myšlę, že trafilem na ba­ gna, czuję, jak grunt ucieka mi spod stop. Poniewaž jest ciemno, nie mogę się zorientowac, ktorędy uciekač. Budzę się, sparaližowany strachem. Akcja tego snu pokazuje, že šniącemu usuwa się ziemia spod stop — chociaž dotychczas stai na twardym gründe, nagle czuje on, iž znalazt się na bagnach; dzieje się tak m iędzy innymi dlatego, že šniący „brodzi w m rokach”, czyli nie jest

Woda

59

swiadom tego, co się w nim dzieje. (Nota bene\ niedawno pewna pacjentka wyznata mi, že czuje się w srodku dziwnie „plynna” i od ostatecznego rozplynięcia chroni ją tylko mocna skorupa cíala. Gdyby nie míala korpusu, na pewno by się to stalo.) Obie przytoczone wyzej wypowiedzi ukazują nam, že sily psychiczne wydają się nam bezksztaltne i chaotyczne — w taki wlasnie sposób doznajemy ich oddzialywania, o ile nie przystąpią do akcji ksztaltujące sily swiadomosci. Podobny proces možemy obserwowac w mitach stworzenia. I tak mit biblijny powiada, že na początku bylo ciemno i pusto. Ciemno i pusto byto jeszcze przed wlasciwym aktem stworzenia — w czasie, gdy jeszcze nic nie míalo nazwy ani ksztaltu. Biblia mówi jedynie tyle: [...] a tchnienie Boga unosilo się nad tymi wodami.* W przewažającej liczbie mitów stworzenia podaje się, že na początku swiat skladal się z wody. Jest to stan prapoczątku, z którego dopiero wyloni się kosmos. W mitologii germañskiej dusza, nim czlowiek przyjdzie na swiat, przebywa pod wodą, i wraca tam po šmierci. Ten mit w szczególnie obrazowy sposób przedstawia drogę žycia czlowieka: powstajemy z žywiolu o witalnym znaczeniu, gdy zas staniemy u kresu, obracamy się w niego z powrotem. W wyobraženiach ludów polinezyjskich stwarzanie to „proces wzrostu i rozwoju ze stanu nieuchwytnego w stan uchwytny”. Przyjmuje się rcnvniež istnienie „wszechwiednego bóstwa”, które dzięki „twórczemu dzialaniu powolalo byt do istnienia i temu, co bezksztaltne, nadalo ksztalt”. Tym stworcą byl bowiemTangaloa, który „unosil się nad bezkresem w ód”. Ptaszek Tuli — jego poslaniec — fruwal nad bezkresnym morzem, szukając miejsca wytchnienia. Opowiadanie to w szczególnie obrazowy sposób przedstawia cykliczny pro­ ces przechodzenia od ruchu do spoczynku. Cykl žycia, przežytego po krės, wygasa — tak brzmi ogólnc prawo cyklicznosci. Ze spoczynku powstaje cos nowego, co jednak juž istnialo, tyle že w formie zarodkowej — w spoczynku zbieralo sily, które dają impuls nowemu cyklowi. To, w jaki nowy wymiar žycia može zaprowadzic pragnienie spokoju, przed­ stawia mit stworzenia Papuasów z Nowej Gwinei. M it ten powiada: Na początku nie bylo ani lądu, ani gór, ani ludzi. Powierzchnię ziemi skrywaly wody. Byla tylko jedna žywa įstota — olbrzymi zólw, który powoli plywal * Rdz I 1; przelozyl ks. Czeslaw Jakubiec; podaję za: Pismo Swięte Starego i Nowego Testamentu iv przekladzie z jyzyków oryginalnych, opracowat zespól polskich biblistów pod redakcją benedyktynów tynieckich, Wydawnictwo Pallotinum, Poznan 1965. [Przyp. tlum.]

Karin Anderten

60

w wodach, až wreszcie powstato w nim pragnienie spoczynku. Olbrzymimi pletwami zacząt więc przerzucac ziemię z dna morza na gorę. Pracowai tak dtugo, až na powierzchni wöd pojawiiy się pierwsze skrawki lądu, ktöry swiecit i promienial, gdyž bylo w nim wszelkie zycie. Dalėj mit powiada: Ląd powifkszal się, až žolw mögl się nah wspiąč i odpocząc. Gdy zaš odpocząl, wygrzebat w ziemi dziury większe od domu, po czym zložyl tam jaja. Potem oddalil się i znowu wygrzebal dziury, i znowu zložyl jaja. Po j akims czasie z jaj wykluli się pienvsi ludzie. Wiele mitöw stworzenia opowiada o tym, že ziemia powstala z morza — z ilu dna morskiego. Plemię Indian pölnocnoamerykanskich tak opisuje historię stwo­ rzenia: Na początku swiat byl pod wodą; woda byla wszędzie, jak okiem sięgnąč. Nie bylo lądu, byly jednak zwierzęta lądowe, te nie wiedzialy jednak, gdzie mogą žyč, bo przeciež nie bylo lądu. Rak więc zaproponowal, by przyniešc ziemię z dna morza i w ten sposöb stworzyc ląd. Tak tež się stalo. Z kolei indyjski mit opisuje stworzenie swiata w ten sposöb: Z potopöw, z wöd, na początku powstalo Wszystko, na ktörym w postaci wiatm poruszal się „Pan Stworzenia”. Spostrzegl, že z wody wygląda platek loto­ su i pomyšlal, že muši istnieč coš, na czym on spoczywa. I tak Pan Stworzenia odkryl ziemię, štai się więc dzikiem i wygrzebal ziemię z wody. Rozložyl ją na platku lotosu i utwierdzil kamieniami. Czytelnik powinien mi darowac, že ograniczę się do tych kilku przykladöw, odnoszę jednak wraženie, iž nader obrazowo przedstawiają one przechodzenie ze stanu ruchu w stan spoczynku. Woda oznacza w nich zywiol nošny i poruszający, czyli po prastu dynamikę žycia. Z pragnienia spokoju, pragnienia zdobycia odpowiedniej przestrzeni žyciowej powstaje w koncu ziem ia — to jedno stwierdzenie powinno wystarczyc jako dowöd na poparcie tezy, iž mity stworzenia nie tylko opisują powstanie swiata i powolanie do istnienia istot žyjących, ale že wyražają rowniež doswiadczenia psychiczne, jakie czlowiekowi dane jest przežyč na indywidualnej drodze žycia. Opowiesci mityczne korespondują z empirią žycia psychicznego. Ješli ziemia powstaje z wody, znaczy to, že z tego, co aforemne i bezksztaltne, wylania się

Woda

61

ksztatt — to, co tnvale, mocne, co daje się poznač. Oba žywioly — woda i ziemia — odpowiadają w perspektywie mitologicznej žywiolowi kobieco-macierzynskiemu i zvviązanemu z nim procesowi naturalnemu, choč ucielešniają rožne j ego aspekty. Ješli więc woda przedstawia šilę wprawiającą w ruch, dynamikę žycia, to, z czego pochodzi wszelkie žycie (wszystko bowiem, co žyje, ma udzial w tej šile), to zie­ mia — trwale tono macierzynskie — rodzi poszczegolne istoty žywe. Dzięki ziemi otrzymują one formę i ksztatt — zyskują indywidualnošč. W związku z tym przypominam sobie terapię szešcioletniego chlopca — przyprowadzono go do mnie, poniewaž osoblivvie się zachowywat. Przede wszystkim zwracal uwagę fakt, že chlopiec zupetnie nie wykazywat inicjatywy, a przy tym ignorowat wlasne žyczenia i potrzeby. Byto w nim dužo agresji, nie ūmiai jej jednak wyrazič. Proces ušwiadomienia zacząl się \v tym przypadku — jak w mitach stworzenia — od wody i ziemi. Chtopca nawiedzil następujący šen: Jestem w domu. Siedzę w piaskownicy w ogrodku, lepię postač „dužego męžczyzny”. Nagle postač ožywa. Czuję się zagrožony. Myšlę, že jestem bezsilny i nie potrafię się bronič. Wtem wpadam we wšcieklošč. Opluwam zbližającą się do mnie postač, ktora staje jak wryta. Myšlę sobie: zatrzymalem go šliną. Chtopiec tak skomentowai to marzenie senne: „Moja šlina byla niczym bron, niczym cala moja wšciektošč” . Dopiero w tej chwili chtopiec ušwiadomit sobie tkwiącą w nim agresję, ktora dotychczas ukryta byta w sferze postrzežen podprogowych. Z psychologicznego punktu widzenia w przypadku tych procesow chodzi o rozwoj šwiadomošci, obejmującej przeciež rowniež emocjonalną wiedzę o sobie samym. Na początku žycia postrzegamy siebie jako pewne Stany — mamy dostęp do wiedzy o zmianach, przeksztalceniach dokonujących się między glodem a sytošcią. Z wolna jednak dochodzimy do stanu, gdy potrafimy porządkowač doznawane wraženia; wyksztatca się w nas zdolnošč przypominania, do wspomnien zaš možemy się odwotywač w procesie porządkowania zdarzen. Powoli zaczynamy odrožniač ludzi od przedmiotow, poznajemy, že są one rožne. Dzięki šwiadomemu postrzeganiu rowniež m y otrzym ujemy formę i ksztatt, zdobywamy umiejętnošč rozrožniania, a tym samym zdolnošč orientacji. W nader niewyszukany sposob opisuje się ow proces powolnego zm ierzania do šwiadomej, ukierunkowanej woli, w maoryjskim hymnie opiewającym dzieio stworzenia: Od poczęcia do wzrostu, Od wzrostu do pęcznienia, Od pęcznienia do myšli, Od myšli do wspomnienia,

Karin Anderten

62

Od wspomnienia do swiadomosci, Do požądania. W przytoczonych wyzej fragmentach mitow stworzenia ziemię wydobywa się z morza dopiero wtedy, gdy rodzi się pragnienie — chodzi o pragnienie odpoczynku, pragnienie osiągnięcia pewnej stabilnosci. Owo pragnienie stanowi w tym wypadku wlašciwą šilę sprawczą — to ona powoduje, že powstaje cos nowego. To nie „gtowne bostwo” žąda, by „wreszcie cos powstalo”, lecz cykliczny proces przechodzenia ze stanu ruchu w stan spoczynku, po ktorym znow następuje ruch; w ramach tego cyklu opisuje się rowniez dzielo stworzenia. Odpowiada to chinskim wyobrazeniom yin i yang — temų, co przyjmujące (yin — ziemia) i temu, co tworcze (yang— niebo). Oba te zywioly są wobec siebie komplementame, wspoldzialając zaš, przedstawiają proces cykliczny — rytm natury jako taki. O zasadzicyin wiemy, že: jest doskonalym przeciwienstwem pierwiastka tworczego — przeciwienstwem, ale nie sprzecznošcią, jest bowiem uzupelnieniem, a nie šitą przeciwną.*

Sila iworcza albo dzieci w jeziorze Kiedyš przyszta do mnie bardzo zdeprymowana szescioletnia dziewczynka. Poprzedniego dnia uswiadamiano ją, w sposob bardzo rzeczowy, co do plodzenia i rodzenia dzieci, znata więc wszystkie fakty niezbędne do zrozumienia tych procesow. A m im o to byla nieszczęšliwa. Powiedziala, že juz wczesniej o tym w szystkim wiedziala (od rodzenstwa), ale jest rozczarowana. Nie tego chciala się dowiedziec, to wszystko jest przeciež inaczej. W trakcie rozmowy wpadla na pomysl, že przedstawi, o co jej chodzi, w formie teatrzyku. Wymyslila następujący scenariusz: Malženstwo pragnie mieč dziecko, rusza więc przez ciemny las do „starej kobiety”. Stara kobieta mieszka w lesie i w jeziorze za domem trzyma dzieci. Ješli więc rodzice chcą mieč dziecko, muszą udač się do tej kobiety i jej o tym powiedziec. Stara kobieta wysluchuje prošby, jednak kaže išč rodzicom precz. * Zrödlo cytatu nie zlokalizovvane. Na temat wspölistnienia yin i yang por. tez: Jung, Przedmowa do «Yijing» (1950; przedmk w: Gesammelte Werke, 1963, t. XI), przelozyli Wojciech Chelminski i Erdmute Sobaszek, w: tegoz, Podröz na Wschöd, wybor, wst?p i opracowanie Leszek Kolankiewicz, Pusty Oblok, (wydanie I) Warszawa 1989, s. 178195; i: R. Wilhelm, Wprowadzenie do «Yijing», przelozyt Wojciech Chelminski, w: tamze, s. 199-210. [Przyp. tlum.]

Woda

63

Mają wrocic za jakiš czas, wtedy będzie miala dziecko, ktore im da. Wszyscy rodzice muszą najpierw išč precz, gdyž nie trzeba, aby widzieli, co robi stara kobieta, zresztą nie powinni tego widziec. To, co robi stara kobieta, jest tajemnicą. Dziewczynka powiedziata, že tę historię o stawie z dziečmi (jeziorze czy tež studni) zaslyszala od kogoš. A chociaž scenariusz przedstawienia jest bardzo sugestywny, to jednak jego wlasciwe przeslanie ležy o wiele glębiej, niž mogloby się wydawac na pienvszy rzut oka. Dobrze rozumialam to, že przedstawiając tę historię dziewczynka na swoj sposob rozprawia się z problemem powstania žycia. W ostatnim czasie wiele się dowiedzielismy na temat procesow witalnych, ewolucja odslania przed narni coraz więcej tajeninic. I tak, na przyklad, metodą zdjęč klatkowych možemy odtworzyc proces rozwoju kwiatu czy tež proces rozwoju innych istot zywych. Nie znam jednak metody, dzięki ktorej moglibyšmy zarejestrowac tę jedną chwilę, w ktorej w materię wstępuje žycie, totež skazani jestešmy na oglądanie tylko „rezultatow” procesu rozwoju žycia. Widzimy formę, ktora powstala, lecz nie dostrzegamy dynamiki, ksztaltującej ją sity. Ješli więc dziew­ czynka powiada, že nie možna oglądač tego, co robi stara kobieta, to w prostych slowach wyraza coš, nad czym na ogol się nie zastanawiamy. Nie wiadomo, jak wlasciwie powstaje „nowe” — to przeslanie zawarte jest, jak sądzę, we wspomnianych wyžej mitach stworzenia. W chwili, gdy zolwica pragnie odpocząč, dochodzi do zwiastowania nowej formy žycia — forma ta jest czymš więcej niž tylko „poruszeniem” . Jak wskazalam na początku tego rozdzialu, celowo odwolalam się do wybranych mitow stworzenia, pragnęlam bowiem zobrazowac „czysty” proces rozwoju i ewolucji. Teraz czuję się zmuszona powtorzyc: žaden tego rodzaju proces nie przebiega w prosty sposob od początku do konca. Zbyt często dają o sobie znac interesy „ja”, potem zaš — gdy dopušcimy je do glosu — w zbyt malym stopniu uwzględniane są te trešci psychiczne, ktore wlasnie teraz pragnęlyby otrzymač miejsce w naszym žyciu. Ograniczają nas mechanizmy przystosowawcze, ktorych dzialania nie možemy wyeliminowac, poza tym zbyt często kierujemy się w žyciu normami zbiorowymi — rzecz jasna, kosztem wlasnej indywidualnosci. W szystko, co z natury do nas naležy, a nie može otrzymač miejsca w sferze rzeczywistego žycia, pozostaje amorficzne i bezksztaltne —jak woda; w ten spo­ sob często dochodzi do powažnych zaburzeh osobowosci, występujących dopoty, dopoki to, co dotychczas pozostawalo wyparte, nie otrzyma naležnego sobie miejsca w žyciu.

Karin Anderten

64

ZACZAROWANA WODA — ZACZAROWANY EROS Motyw zaczarowanej wody nie pojawia się w basniach. Owszem, znamy motyw „przeklętej wody” występujący w bajce o Braciszku i siostrzyczce, znamy tez sytuację, w ktorej pojawia się niebezpieczenstwo, bo wiedzma groži potopem, by heros spelnit zbawczy czyn itp.; gdy jednak chodzi o šamą wodę, to — jak powiada Yijing — nie mozna spowodowac, že straci ona „wlašciwą sobie naturę” . Ten, kto napije się wody z jeziora, ulega mocy czarow, jednak sama woda zachowuje swe wlasciwosci. Skoro tak, to dlaczego zatytulowalam niniejszy rozdzial Zaczarowana woda? Coz, w ten sposob pragnę zwrocic uwagę Czytelnika na cos bardzo specyficznego. Ješli wezmiemy pod uwagę tematykę akwatyczną w obrazie sennym, przede wszystkim pomyšlimy o tym, co w związku z wodą spotykamy w naturze, zatem: morze, jezioro, deszcz, rzeki, žrodta, studnie, rosę, 16d (zamarznięta woda), šnieg, a takze gwaltowny przyptyw i susza, czyli skutki nadmiaru lub niedoboru wody.

Lzy odpręžertia Woda we šnie na ogoi pojawia się w formie jednego z przywotanych wyzej obrazow; to jednak, co wiąže się z wodą w sensie psychologicznym, može ujawnič się nie tylko w marzeniu sennym; na przyklad tzy są powszechnie znanym wyrazem stanu emocjonalnego cztowieka. Ronimy lzy wtedy, gdy wzbiera w nas zarowno žal, j ak radošč. M ianem beksy okrešlamy osobę, ktora wylewa morze iez z byle jakiego powodu. To wtasnie dzięki Izom možemy najlepiej się przekonač, ¿e woda obrazuje stan emocjonalny. W Bajce o braciach, pochodzącej ze starožytnego Egiptu, jest epizod, w ktorym mowa o tym, jak Anubis wyruszyt na poszukiwanie serca zabitego Bata — swego mtodszego brata. Kiedy je znalazi, poiožyt j e do miseczki z wodą, gdzie ležalo przez noc. Skoro šwit, podai zabitemu miseczkę z sercem i šwiežą wodą do wypicia — w ten sposob przywrocii go do žycia. A oto inne opowiadanie, bližsze wspolczesnosci. Maty Ksiąžę w opowiesci Exupery’ego powiada: „Woda tež može koič serce”. Ponicwaz zaš narrator przede wszystkim pragnie ugasič pragnienie, zrazu nie rozumie prawdziwego sensu tych stow, dopiero požniej swita mu, co one wtasciwie znaczą, gdyž czytamy: Radowala serce —jakpodarek. Swieczki choinkowe, muzykaPasterki, radosne ušmiechy dodawaly blašku prezentom, jakie otrzymywalem na Bože Narodzenie jeszcze jako maty chlopiec.* * A. de Saint-Exupery, M aly Ksiąžę, dz. cyt, s. 51. [Przyp. ttum.]

Woda

65

Na podstawie tego przykladu wyraznie widac, že wrazenie pozostawiają nie tyle rzeczy i wydarzenia jako takie, lecz to, w jaki sposöb się ich doznaje — to wlasnie zapada w pamięc. Bo, koniec koncöw, to dopiero przežycie psychiczne sprawia, že przezywamy istnienie jako interesujące lub nudne, wartosciowe lub bezwartosciowe i zbędne. To šamo dotyczy dręczących nas problemöw i trudnošci — to nie problemy jako takie są winne temų, že czasem czujemy się ubezwlasnowolnieni, že wątpimy w sens czegokolwiek, lecz to, jak sobie z nimi radzimy, jak je przežyvvamy. Niektöre problemy tym się charakteryzują, že — skoro nie zostaly rozwiązane w dziecinstwie — powracają, zatem gdy czlowiek dorosly znöw muši się zmierzyc z nimi, od razu „wie”, iž wszelkie pröby rozwiązania ich graniczą z niemožliwošcią, przeto w danėj sytuacji nawet nie zadajemy sobie trudu poszukiwania jakiejš drogi wyjscia. W celu uniknięcia znalezienia się w sytuacji bez wyjscia często usitujemy nie „dzielič wlosa na czworo” i nie wczuwamy się zbyt glęboko w trudnošci spiętrzone na naszej drodze žycia. Ješli bowiem blokujemy emocje, nie nam nie može przysporzyč bölu, a w ten sposöb da się uniknąč cierpienia. Potem jednak z reguly okazuje się, že to „awaryjne rozwiązanie” pociąga za sobą niepožądane konsekwencje. Przypominam sobie, jak przed wielu laty pewien paejent chelpit się, že odgrodzil się od swiata wysokifn murem; nikt nie mögt wyrządzič mu krzywdy. Po pewnym czasie, w trakeie następnego spotkania, nawiązal do tej rozmowy — najwidoczniej bardzo go trapi! öw problem. Tym razem jednak mur wewnętrzny wydawal się mu nader wątpliwą ochroną przed swiatem — owszem, wprawdzie nie dosięgaly go zatrute strzaly, ale rowniež nie docieralo don žadne dobro. Uswiadomil to sobie dopiero po dlužszym czasie žycia w izolacji. Pewnego ražu spytalam pacjentkę, czego się spodziewa po terapii, co chcialaby osiągnąč. Odpowiedziala zupelnie spontanicznie: „Chciatabym odzyskac zdolnosc czucia”. Dowiedzialam się wöwezas, že juž od dawna nie može plakač. W mlodosci osoba ta byla „beksą”, ale nikt nie okazal zrozumienia dla jej częstych wybuchöw placzu. W koncu udato się jej „wyeliminowac” te stany, jednak — wkonsekwencji — z wolna zatracala zdolnošč odezuwania. Na szczęšcie doszlo w jej žyciu do wybuchu konfliktu — tlumiona agresja rozgorzala gwaltownym plomieniem i paejentka bardzo z tego powodu cierpiata, oto bowiem dzialo się z nią coš, nad czym nie mogla zapanowac, czego weale nie chciata przežywac. Wybuchy agresji nosily Charakter reakeji refleksywnych. Wyhamowanie dynamiki žycia psychicznego spowodowalo jednak, že kobieta nie miala wielkiego pola manewru — zdawala sobie z tego sprawę juž na początku terapii. Tymczasem dręczący ją problem w nieswiadomosci pojawil się w formie snu, ktöry teraz pragnę przytoczyc: Znajduję się w kanale sciekowym pod powierzchnią ziemi. Obiema rękami trzymam pręty kraty, ktöra przykrywa rynsztok. Nagle do kraty zbliža się

Karin Anderten

66

nieznajoma. Przystaje. Lękam się, že mnie zobaczy — chcę tego uniknąc, i to za wszelką cenę. Z ulgą stwierdzam, že mam brudne ręce — są czarne, kolorem nie rožnią się od barwy kraty przykrywającej šciek. Mam nadzieję, že dzięki takiemu kamuflazowi nikt mnie nie zauwazy. Nie trzeba slow, by zrozumieč, o czym mowi ten sen: šniąca kobieta wypadla ze strumienia žycia, gdyž zamknęla się na przezywanie žywych trešci psychicznych. Skoro jednak zrezygnowala z przezywania tego, co bylo w niej, musiala chwycic się czegoš poza nią, co dawaloby jej punkt zaczepienia — najczęšciej są to jakieš zasady lub normy, ktore nie mają nic lub mają tylko niewiele wspolnego z prawdziwą natūrą czlowieka. Kiedy pacjentka wyszla z rynsztoka, odzyskala zdolnošč do placzu — we Izach znow mogta znaležč zagubione uczucia i Stany emocjonalne.

Moczenia nocne



zmiana kierunku biegu energii witalnej

Wydaje się zupelnie zrozumiate, že žyjemy uczuciami, oczywiscie zakladając, iž chodzi o sympatię lub milošč. Jak jednak przedstawia się ta kwestia w przypadku agresji? Czy uczucia agresywne naležy rowniez przežywač „bez zahamowan”? Wychowanie kladzie silny nacisk na to, by agresja nie odgrywala žadnej roli w stosunkach międzyludzkich — trudno nie przyznač slusznošci takiemu stanowisku, wiemy bowiem, jak grožne mogą byč dopuszczone do gtosu wrogie afekty. Historia — zwlaszcza ta najnowsza — pokazuje, jak destruktywnie može oddzialywac agresja, nic więc dziwnego w tym, že się ją wypiera. Ktož chciatby niszczyč? Przed laty poznalam chlopca, ktorego skierowano na terapię z powodu moczen nocnych. M ial dziesięč lat, byl starannie ubrany, uprzejmy i dobrze uložony. Zachowywal się jak „wzorowy chlopczyk”. Uwagę zwracaly jego dobre wyniki w nauce — byl pilnym uczniem. Gdy opowiadal mi, jak wygląda jego dzien pracy, miatam wraženie, že slucham zaprogramowanego co do najdrobniejszego szczegolu rozkladu zajęč, ktory nie dopuszcza najmniejszych odstępstw. Dowiedzialam się, že 6w chlopiec wykazuje duže zdolnošci przystosowawcze i nie przysparza žadnych problemow. Jedynie od czasu do czasu „coš go ponosi” — wpada wtedy we wscieklosc, „miota się” jak szalony. Potem jednak sprząta wszystko, co porozrzucal, i znow przez dlužszy czas zachowuje się przykladnie. Chlopiec zapewnial mnie, že nigdy nie daje się poniešč furii — coš takiego w ogole nie wchodzi w rachubę. Poza tym zachowanie agresywne jest zbyt niebezpiėczne — do czego to prowadzi, možna się przekonač studiując kwestię eskalacji zbrojen. Ale gdy go spytalam, co robi, gdy wpada we wscieklosc, zdenerwowal się, postą-

Woda

67

nowitam więc na razie nie poruszač tego tematu. Następne wizyty przebiegaly w zupeinym odrętwieniu — nic nie drgnęlo, nie bylo mowy nawet o najlžejszym poruszeniu wewnętrznym. Gdy pewnego dnia chiopak dostai się przypadkowo w zamieszki uliczne — między demonstrantovv a policję — opowiadal potem z triumfalną miną, jak stusznie postąpii, nie okazując agresji, gdyž byloby to związane z nadmiernym zagroženiem. Což, ale w ten sposob sam poruszyl temat tabu — problematyka zachovvan agresywnych zaczęla się pojawiač w naszych rozmowach coraz częšciej. W koncu — po jakim š czasie — chiopiec stw ierdzil, že boi się wyzw olič w sobie agresję, sądzi bowiem, iž nie będzie się mogl povvstrzymač. Gdy zauwažytam, že zapewne istnieje jakas granica, ktorej nie zna, gdyž nigdy nie dal upustu nagromadzonej w sobie wšciektošci, ostrzegt mnie, že powinnam się modlič, by nie doszio do tego. Zaproponowalam mu jednak zabawę: rzucanie kulami z gazet. Po chwili wahania przystal na tę propozycję. Papierowe kūle byly lekkie, więc obrzucališmy się bez pardonu. W koncu chiopak opadl z sil, stwierdzil, že juž dlužej nie može, že juž się „wywalczyl”. Ale wlašnie dopiero wtedy spostrzegl, iž istnieje „naturalna granica” agresji. Po tej bitwie jego dalszy rozwoj potoczyl się w pozytywnym kierunku. Wzbieranie uczuč to proces zawsze noszący znamiona czegoš mniej lub bardziej chaotycznego. W padamy wtedy w Stany emocjonalne, ktorych z reguty nie da się zrožnicowač. Ukierunkowana agresja, radošč z jakiegoš powodu, rozczarowanie wywolane tym lub owym wydarzeniem itp. — wszystko to može wywolač wybitnie silny afekt, ktory z kolei može prowadzič do okrešlonej aktywnošci (tej zaš možemy potem gorzko žalowač), nigdy jednak nie zdarza się przežyvvač uczuč w stanie chaosu. Powinnišmy zdawač sobie sprawę z tego, že w sytuacji, gdy nie ušwiadamiamy sobie, jakiego rodzaju uczucia narni owladnęly, gdy nie chcemy się z nim rozprawič, lecz usilujemy traktowač je „rzeczowo” i „chlodno”, rošnie niebezpieczenstwo, že utoniemy w przyplywie rozhukanych žywiolow emocji. Uczucia w stanie chaosu nie dają się kontrolowač, niezaležnie od tego, czy w danym wypadku chodzi o sympatię czy o agresję — są wybuchowe i nader rzadko zrozumiale dla otoczenia, nie mowiąc juž o tym, že są nie do pojęcia dla tego, kim owladnęly. Pewna pacjentka, ktora w trakcie dlugotnvalej terapii jako tako uporządkowala swe žycie wewnętrzne, wyrazi!a się o tym procesie w następujący sposob: „Teraz moję uczucia zostaly nazwane” . Gra w kūle z tlumiącym agresję dziesięciolatkiem ušwiadomila mi, že gdy chiopiec zacząl panowač nad emocjami, to nie tylko lepiej radzil sobie z agresją, lecz rowniež wprowadzil lad w chaos wzbierających w nim pragnien, rozczarowan, potrzeb i tęsknot — zacząl je šwiadomie przežywač. Dopiero wowczas zacząl wyražač się w sposob sensowny i zrozumialy, wczešniej zaš wyrzucal z siebie strzępy nabrzmialych emocją zdan, ktorych nikt nie pojmowal. Aby uporządkowač chaos, potrzebujemy tego wiašnie, co jakže często vvypieramy: agresji.

68

Karin Anderten

Powyzsze stwierdzenie može zrazu wydawac się dziwne, na ogöl sądzimy bowiem, že agresja to nie więcej, jak tylko pęd do niszczenia, utožsamiany z tendenejami destruktywnymi. Gdy jednak zwröcim y uwagę na etymologię stowa „agresja” , dojdziemy do calkiem innego wniosku. „Agresja” pochodzi od lacinskiego czasownika aggredere, znaczącego tyle, co „przystępowač”, „brač się” do czegoš, „starač się coš pozyskač” itp. — tylko jedno z wielu znaczen tego slowa jest tozsame ze slowem „zniszczyč” w sensie destrukeji. Ješli przyjmujemy tę wykladnię, bez trudu zrozumiemy, ze nie da się „podejšč” do žycia bez krzty agresji. Nawet bowiem wtedy, gdy chcę okazač komuš sympatię i podarowac mu bukiet kwiatöw, potrzebuję do realizaeji tego impulsu agresji. Drzemiące w každym z nas sity ladu, porządkowania i ksztaltowania sprawiają, ze dzialamy w sposöb ukierunkowany, przeto gdy usitujemy usunąč agresję ze swiadomego žycia, pozbaw iam y się zdolnošci ukierunkow anego czucia, m yslenia i dzialania. Dotychczas usilowalam przedstawic to, jak poruszana w tej pracy problematyka pojawia się w snach. Sen jednak nie jest bynajmniej jedyną okazją, by uswiadomič sobie „chaotyczny” aspekt wtasnego žycia psychicznego. Jak juž niejednokrotnie wspominalam, w momencie, gdy usitujem y nie dopuscic do urzeczywistnienia danėj tręšti žycia wewnętrznego, ograniezeniu ulegają wszystkie funkeje psychiczne. Odwotam się do przykladu: ješli jakiš organ ciala zachoruje, cierpi cale cialo — nie inaczej jest z žyciem psychicznym: ješli jakaš dziedzina žycia psychicznego przestaje funkcjonowac, cate žyciepsyche zostaje powažnie zaklöcone. W zaležnošei od warunköw, w jakich doszlo do zaklocenia, powstają rožne schorzenia žycia psychicznego — w tych wtašnie patologicznych formach, w bynajmniej nie oględny sposöb, zmusza nas do poshichu nie uwzględniana dotychczas trešč psychiczna. A więc na przyklad, w przypadku moezen nocnych i choroby alkoholowej mamy do czynienia z symptomem tego samego zaklocenia, ktöre daje o sobie znač w snach openij ących symboliką akwatyczną. Nie jest zapewne przypadkową zbiežnošcią fakt, že w obu tych sytuacjach mamy do czynienia z symbolem wody czy — ogölniej — cieczy. W trakeie wieloletniej praktyki psychoterapeutycznej bardzo często spotykalam się z problemem moezen nocnych. W fantazjach i snach dzieci, ktöre miaty te dolegliwosci, woda zawsze grala pierwszoplanową rolę. Pamiętam na przyklad siedmioletniego chlopca, ktöry nie došč, že moczyl się we šnie, to jeszcze na jawie mial powažne ktopoty. Byl mato kontaktowy, nie mögt się wyžyč w zabawie z röwiesnikami, w szkole m ialproblem y z koncentracją. Mawiano, že jest „wstydliwy” . Nie dawal się do niezego zobowiązač, nie dotrzymywal umöw, choč poza tym byl „calkiem milym dzieciaczkiem” . Nigdy nie zachowywat się nieprzyjažnie lub agresywnie, nigdy jednak nie udalo się nikomu pobudzič go do dzialania. Od aktywnošci wolat marzenia na jaw ie; chętnie się im oddawal.

Woda

69

Chlopiec powiedzial mi, ze często šni mu się woda, nie chcial jednak wdawac się w szczególy, lękal się tego. Míalo to cos wspólnego z czarami. W trakcie jednego z pierwszych seansów terapeutycznych przedstawil mi jedną ze swych fantazji, w której niewątpliwie skondensowalo się cale jego doswiadczenie oniryczne. Wyznal mi, že ta fantazja często go nawiedza. Oto ona: Na samotnej wyspie žyje profesor. Nie utrzymuje kontaktów z lądem, nie zadaje się z ludžmi, którzy go nie lubią. Uwažają, že jest dziwakiem, posiada bowiem pewien dar i wszyscy mu go zazdroszczą. Otož profesor rozumie mowę zwierząt, može więc z nimi rozmawiaé, zna ich myšli, a zwlaszcza wie, co zwierzęta sądzą o ludziach. Profesor „dowiadywal” się od zwierząt, kiedy ludzie są szczerzy, a kiedy ktamią. Dlugi czas po rozpoczęciu terapii, gdy tylko cos powiedziatam, chlopiec zadawal mi to samo pytanie: „Naprawdę masz na mysli to, co mówisz?”. W ten sposób uswiadomitam sobie, že chlopiec w gruncie rzeczy nikomu nie dowierza. Kiedy go o to zapytalam, usmiechnąl się przebiegle i od tej рогу wystawial mnie na wszelkiego rodzaju próby, na przyklad sprawdzal, czy mój zegarek wskazuje dokladny czas, czy moje nazwisko figuruje w ksiąžce telefonicznej pod wlasciwym adresem itd. Wreszcie gdy wydawato się, že jest juž pewien, že j ak cos powiem, to wszystko się zgadza, do fantazji o profesorze na samotnej wyspie wkradly się następujące zmiany: Profesor juž nie chce mieszkač na samotnej wyspie — pragnie dostac się na staty ląd, ale woda wydaje się mu przeszkodą nie do pokonania. Nie ma lodzi, nie umie zbudowaò tratwy, nie ma telefonu, w ogóle wyspa nie ma žadnej lącznosci ze stalym lądem; za daleko, žeby przeplynąč, a sygnalów SOS i tak nikt by nie zrozumial. Metodą aktywnej imaginacji chlopak poszukiwal rožnych rozwiązan, zas pro­ blem moczenia w owym czasie przybral na sile. Nie widac bylo žadnego wyjscia, woda byla bowiem „nie do pokonania” . Chlopiec wielokrotnie podkreslal, že to „czarodziejska sztuczka” . Owszem, w omawianym przypadku terapii woda i związana z nią problematyka nastręczyty niemalo klopotów, lecz przeciež byly rowniež pomocne: dzięki nini chlopiec mògi doswiadczyc uczuč, mògi doznac związanego z nimi cierpienia. Poznal, czym jest smutek, wscieklosc, rozczarowanie, gorycz, poczucie niemocy, a takže nadzieja i przyplyw šmiatošci. Proces ten ciągnąl się wiele lat, gdy zas w koñcu wszystkie uczucia „zostaly nazwane” i dopuszczone do sfery swiadomego przežywania, znalazlo się rozwiązanie. Maly pacjent doszedl do wnios-

Karin Anderten

70

ku, že to ja jestem poslanką ze „stalego lądu” , przeto postanowilism y zacząč budowę mostu — on od strony wyspy, ja od strony lądu. Mielišmy nadzieję, že gdzieš się spotkamy. Так tež się stalo. Wreszcie budowa mostu dobiegla konca, gdy zaš most byl juž gotow, chlopiec doszedl do wniosku, že može skoczyc do wody i poplynąč, gdyž „staly ląd” wcale nie jest až tak daleko, jak sądzit, a doplynięcie tam nie przedstawia tak wielkich trudnošci. W tym okrcsie przestal się moczyč. Može ten epizod pomože zrozumieč, dlaczego w niniejszym rozdziale mowię o „zaczarowanej wodzie”. Linię graniczną w žyciu tego chlopca wyznaczal swiat emocji, ktorych nie potrafil przežywač; ješli potrzeby psychiczne nie znajdują dla siebie m iejsca w rzeczywistosci, wowczas nie može powstac poczucie związku z sobą i z bližnimi — najlepszym odzwierciedleniem takiej sytuacji jest obraz wegetacji na samotnej wyspie. W tym miejscu pragnę wspomniec o innym pacjencie — rowniež chlopcu cierpiącym na moczenia; chlopiec ten byl bardzo agresywny. Nawet gdy chcial byč mily, w jego uprzejm ošciach pobrzm iew ala z trudem skrywana wrogosc, z czego nie zdawal sobie sprawy. Zapytany, reagowal zaklopotaniem lub obrazą. W trakcie terapii chlopiec przedstawil swą ulubioną fantazję: w nieco surowym krajobrazie, znanym mu z filmow o Indianach i westemow, doszlo do starcia między dwiema wrogimi sobie grupami, ktore zaciekle walczyly trującymi strumieniami moczu — taka byla ich najsilniejsza bron. Mamy tu do czynienia z agresywnymi impulsami w stanie „czystym” — bezksztaltnymi, „wodnistymi” — to wlasnie owe impulsy možna bylo zauwažyč w zachowaniu tego chlopca, ktory nie mogl nad nimi zapanowac. Wyzwalaly się zupelnie nie kontrolowane, w stanie chaosu, nawet vvtcdy, gdy chlopiec chcial zachowywac się przyjažnie.

Alkoholizm



eros tonący

Jak juž wspomniano, tematyka akwatyczna w specyficzny sposob lączy się z problem em alkoholizmu. Cierpiącą na chorobę alkoholową kobietę nawiedzit następujący sen: Spacemję z męžczyzną, ktorego przyjažn cenię bardzo wysoko. Dochodzimy do malego stawu z jalową wodą. Na šrodku rosną dwie rože. Bardzo bym chciala mieč te rože, wiem jednak, že jalowa woda stanowi przeszkodę nie do przezwycięženia. Budzę się smutna. To, w jaki sposob šniącej ukazaly się we šnie rože, pozwolilo mi przyjąč hipo­ tezę, že stanowią one symbol Calkowitosci — wyraz Pelni psychicznej. W со-

Woda

71

dziennym žyciu za pošrednictwem kwiatow dajemy wyraz uczuciom — rože zajmują tu szczegolną pozycję. Ješli więc chcemy komuš zložyč žyczenia lub pocieszyč, czy tež gdy pragniemy zapewnič go o naszej sympatii, wręczamy mu bukiet — w ten sposob wyražam y nasze uczucia. W przytoczonym wyžej šnie mowi się 0 jaiowej wodzie — to wlašnie przez nią šniąca nie može dotrzeč do rož. W owym czasie pacjentka powiedziala mi: „Przypuszczam, že mnie pani lubi; nie czuję tego, ale tak to sobie «wyrozumowalam». Zawsze mnie pani shicha, zbiera pani relacje z moich snow i nie ocenia m nie”. M oim zdaniem w slowach tych pobrzmiewa motyvv „jalowej wody”. Cala energia psychiczna pacjentki skierovvanazostala na p icie, со spow odow alo zaham ow anie rozw oju osobow ošci 1procesu tworczego ksztaltowania žycia. M amy więc do czynienia z nader wyražnym motywem „zaczarowanej wody” — wody pozbawionej wlašciwej jej dynamiki. Pacjentka spravviaia wraženie osoby, ktora nie ma dostępu do samej siebie, ale tęsknota za rožami pozwolila jej otworzyč zatrzašnięte drzwi, choč minęlo sporo czasu, zanim povvstala uczuciowa więž między tęsknotą za rožami a tą tęsknotą, ktora tkwila u podstaw nalogu picia. Kobieta powiedziala mi, že początkowo sięgala po alkohol w celu dostąpienia przežycia harmonii \vewnętrznej, gdyž na trzežwo nie mogla jej došwiadczyč; po kilku kuflach pi\va czy kieliszkach wina czula się dobrze — na tyle dobrze, že nawet nawiązywaia kontakt uczuciowy z innymi. Analizując wspomniany šen, doszlam do wniosku, že jedna z dwoch rož nawiązuje do męžczyzny, z ktorym pacjentka spacerowala. Miala do niego podobny stosunek jak do mnie na początku terapii — czlowiek ow niewątpliwie usitowal podač jej pomocną dloii, totež kobieta „wyrozumowala”, že ją lubi, nie mogla jednak zaakceptowač tego uczucia ani wyjšč mu na spotkanie, obdarzając męžczyznę uczuciem wzajemnošci. Požniej nawiedzil ją inny šen: Spaceruję przez odludną okolicę. Nagle na skraju drogi znajduję dziecko, ktore rozpaczliwie kwili. Kiedy opocviedziala mi šen, zauwažyta, že nie miala pojęcia, со począč z tym dzieckiem. Ale gdy jej podpowiedziatam, iž zapewne chciala zająč się niemowlęciem, pokochač je, pacjentka zaskoczona stvvierdzila, že „czula wlašnie to”, со powiedzialam. Bylo to dla niej zupelnie nowe przežycie, totež przez dlužszy czas pošwięcaia mu uwagę. Byl to początek procesu wewnętrznego otwarcia, ktory powoli posuwal się naprzod. W tej pienvszej fazie kobieta stwierdzila, že dostępuje došwiadczen, ktore može okrešlič wylącznie w kategoriach pojęč „žycia religijnego” — to tak, jakby došwiadczala bliskošci Boga. Wydaje mi się, že symbol rožy, pojawiający się w snach, wskazuje wlašnie na tego rodzaju uczucia.

72

Karin Anderten

Często przekonywalam się, že w owej wstępnej fazie duchowego otwarcia przežywający je ludzie sięgają po kategorie religijne. Pewna kobieta, która z wolna podnosila się z depresji, gdy jej žycie nabralo kolorów wyznala mi: „Teraz juž wiem, czym j est religia” . Cari Gustav Jung przez cale žycie zajmowal się symboliką Calkowitosci wyražaną w formie mandali, totež w tym miejscu naszych rozwazañ pragnę odeslac Czytelników do lektury jego dziel*. Dodajmy, že mowiąc o „Calkowitosci psychicznej” mamy na mysli nie tylko oddanie się do dyspozycji wszystkich fiinkcji psychicznych dzialających w obrębie, j a ” . Tam, gdzie przežycie nabiera cech doswiadczenia religijnego, možna raw niež zaobserwowac, že dany czlowiek przyjmuje otwartą postawę wobec žycia, i to bez žadnych warunków wstępnych. W ten wlaánie sposób rytm ludzkiego žycia wtącza się w rytm pulsowania kosmosu, choc i tak pozostaje w lącznosci z nim. Często jednak zdarza się, že duchowe otwarcie przychodzi nam z trudem; wydaje się, že to umiejętnošč, ktorą možna posiąšč jedynie na drodze najwyžszego wysilku — tym większego, jesli okaže się, že proces ewolucji erosa utknąl gdzies w pòi drogi. Eros to uczucie milošci; dzięki niemu czujemy się związani z žyciem i bližnimi, to wlasnie eros umožliwia duchowe otwarcie. Jest zatem rzeczą wažną, by juž w początkowej fazie žycia wszystkie nasze potrzeby spotykaly się z przepojonymi milošcią odpowiedziami ze strony innych ludzi, w przeciwnym bowiem razie „рогу psychiczne” zostaną zatkane; w takiej sytuacji potrzeby zamieniają się w roszczenia, a milošc przeradza się w žądzę wtadzy. Pewna kobieta w šrednim wieku — rowniež alkoholiczka — míala następujący sen: Jestem w lesie. Nigdzie ani šladu drogi, ale po lewej stranie widzę szeroką rzekę — silny prąd toczy wielkie masy wód. Wydaje mi się, že to „nurt žycia”. Gdy zauwazam, že wody się podnoszą i grožą wystąpieniem z koryta rzeki, opada mnie lęk. Silny prąd móglby mnie ponvač, nigdzie nie znalazlabym punktu zaczepienia. W žyciu na jaw ie kobieta miala wraženie, že žyje jakby „obok siebie” . „Žycie przeplywa obok” — zwykla powtarzač w swoim czasie. Ješli więc w marzeniu sennym widzi obraz wzbierających wod, to rozumie to jako ostrzeženie: nie powinna bagatelizowač problemų alkoholizmu. O ile w najbližszym czasie nie ūda * Ješli chodzi o Jungowskie rozumienie mandali jako symbolu Calkowitosci psychicznej, por. zwlaszcza tekst Junga pt. M andate (1955; przedruk w: Gesammelte Werke, 1976, t. IX/II), w: tegož, Mandala. Symboliką czlowieka doskonalego, przeložyl Magnus Starski, Brama-Ksiąžnica W16częg6w i Uczonych, Poznan 1993, s. 1-5. [Przyp. thim.]

Woda

73

się jej przenvač zaklętego kręgu nalogu, prąd alkoholizmu ponvie ją, tak že nawet nie zdąžy znaležč punktu zaczepienia —jak we šnie. W trakcie dalszej analizy tego marzenia sennego okazato się, že dla kobiety duže znaczenie rniat motyw „žycia przeptywającego obok”. Okazato się bowiem, že witalne potrzeby i istotne aspekty jej natury nie znajdują w žyciu odpowiednio dužo miejsca, totež pacjentka stanęia wobec niebezpieczenstwa polegającego na tym, iž rozminie się z žyciem. Žeby temų zapobiec, musiala — by tak rzec — wstąpič do wlašciwego tožyska žycia; w koncu jej się to udato, byt to jednak bardzo mozolny proces. Což, dzisiaj žyje w harmonii z sobą, znajduje swą rację bytu w samej sobie, juž nie czuje, že „przechodzi obok” wtašciwego nurtu žycia. Przywotany wyžej šen w gruncie rzeczy wskazuje na coš, co w rzeczywistošci nie može mieč miejsca, bo i jak možna žyc „obok” siebie, rozmijając się z wlasną witalnošcią? Zycie jest možliwe jedynie wtedy, gdy pelną garšcią czerpiemy ze strumienia sil witalnych. A jednak šen ujmuje to wtašnie tak, nie inaczej, zapoczątkowując pewien proces w psychice šniącej kobiety. W związku z tym stale musimy mieč na względzie fakt, že tym, co odczuwamy, co može zostač wypelnione trešciami psychicznymi, jest pewna rzcczyvvistošč w nas — pewna žywa skutecznošč — i tylko ona. Popędy biologiczne nie zapewnią nam więzi z žyciem, gdyž m ąją one wartošč jedynie o tyle, o ile je przežywamy i ksztaitujem y— w zaležnošci od tego są one przez nas wartošciowane. Fakt, že mamy stosunek uczuciowy do šwiata zewnętrznego i wewnętrznego sprawia, iž czujemy się związani z žyciem; dzięki temų možemy je ksztaltowač. W sytuacji, gdy ow związek zostaje zerwany czy tylko zaklocony, wydaje się nam, že wszystko jest „jakzaklęte” : niczego nie možemy poznač w jego pienvotnej wartošci, niczego nie potrafimy ulokowač na wtašciwym miejscu, nie potrafimy zorientowač się co do wtašciwego znaczenia rzeczy, brakuje nam bowiem najwažniejszego zmyshi orientacji, ktoryjest dany czlowiekowi. Daje się rowniež we znaki brak pienvotnej tožsamošci z „tym, czym wlašciwie się jest”.

SKOK DO WODY — SKOK W ZYCIE Sytuacja, ktorą pragnę tu przedstawič, miala miejsce przed laty. Chlopiec, o ktorym będzie mowa, jest juž doroslym męžczyzną, idzie wlasną drogą, gdy jed ­ nak byt dzieckiem, musiat zmierzyč się z powažnymi trudnošciami — w tym starciu miatam powažny udziat. Nigdy nie zapomnę sugestywnej symboliki, za pomocą ktorej przedstawiat trapiące go problemy.

74

Karin Anderten

Wjaki sposób zdobędę dostęp do zródla wody? Syn moich przyjaciól — bo o nini mowa — miai wtedy pięč, može szešč lat. Coraz bardziej przejmowal się obovviązkami szkolnymi, wkrótce miai bowiem zacząc naukę. Od starszego rodzenstwa wiedzial, že gdy pójdzie do szkoly, bezpowrotnie minie beztroski czas zabaw. Byi najmlodszym z rodzenstwa, ukochanym dzieckiem matki, ktorą darzyi równie gorącym uczuciem, jak ona jego. W tej sytuacji szkota bynajmniej go nie pociągala, totež wobec nadchodzących zmian miai ambiwalentne uczucia. Z jednej strony usiiowal opanowac sztukę pisania, nawet z niejakim sukcesem, z drugiej zaš obawial się tego, že juž nie będzie mògi wiesc zycia takiego, jak elice — dając ujšcie impulsywnym pragnieniom — gdyž będzie się mūšiai podporządkowac koniecznošci wykonywania rožnego rodzaju zadan: to one będą miaty pierwszenstwo przed wszystkim innym. Owo wewnętrzne rozdarcie byio zauwazalne na co dzien. W owym czasie chlopiec zacząc namiętnie bawic się ogniem. Tak się zapalit do zabawy, že wkrótce zwykie swiece i zapaiki juž mu nie wystarczyly. Przydzielono mu specjalne miejsce w ogródku — tam mògi rozpalac ogniska. Czasami piomicnie strzelaiy naprawdę wysoko, chlopiec zaš przekonal się, že nie može zostaw ic ognia, by pionąl — musi go jakoš uregulow ac. Kiedy spotykaiam go w ogrodzie, często wyczerpująco opowiadai mi, w jaki sposób trzeba „strzec ognia” — dzielii się ze mną swymi doswiadczeniami. Nagle ochota do zabaw z ogniem odeszla — równie niespodziewanie i szybko, jak przyszia. Teraz chlopiec zacząi zadręczač wszystkich pytaniami, skąd pochodzi woda, plynąca rurami. Kazal sobie wyjasniac z najdrobniejszymi szczegótami, w jaki sposób woda z jeziora trafia do kranu. Wreszcie wpadl na pomysl, že zbuduje wiasne przylącze, že musi mieč wlasny dostęp do rurociągu. Bardzo się tym przejąl, wszyscy czuli, že niezmiemie mu zaležy na powodzeniu tego przedsięwzięcia. Zacząi krešlič plany, opracowai poszczególne etapy robot. W ogrodzie powstala wiclka sieč kanalów. Ale nad calym przedsięwzięciem wisiaio zasadniczc pytanie: „Co zrobič, žeby podlączyč wlasną siec kanalizacyjną do odpowiedniego miejsca wielkiej sieci wodociągowej?” Zabawa ta trwaia diugo, chlopiec wkladal w nią wszystkie siiy, angažowal caią wyobražnię. Gdy jednak zainteresowanie wodą z wolna wygasio, okazalo się, že równoczesnie opadta cala awersja, jaką žywil do szkoiy. Teraz chlopiec byi gotów zmierzyč się z ogólnymi normami i wymaganiami, które stawaiy przed nini w formie obowiązkow szkolnych. Najwidoczniej znalazt wlasciwe miejsce „podlączenia” się do większej sieci. Chlopcu nie wystarczaly rzeczowe informacje dotyczące szkoly — bylo to za malo, by mògi pogodzič się z nową sytuacją žyciową. Na piętrzące się przed nini pytania szukal takich odpowiedzi, które zadowolilyby go w sensie emocjonal-

Woda

75

nym. Podczas zabaw z ogniem przekonai się, že nie mozna zostawic zywiotu samemu sobie — trzeba go ograniczyč i kontrolowac. Dotychczas codziennie mògi podąžač za nurtującymi go impulsami, robit to, co chcial, to zaš, co mu się nie podobato, odsuwal na bok. Plonący ogien musiat mu jednak uswiadomic fakt, ¿e równiez impulsy wewnętrzne wymagają kontròlowania, zacząl więc szukač owych wewnętrznych kanatów, którymi plynęly — zacząl szukac sposobu, by znaležc do nich dostęp. W swoim czasie wydawalo mi się, že ta ludyczna konfrontacja z impulsywnym žyciem wewnętrznym prowadzi do poszerzenia swiadomosci, sama bowiem wiedza, že chlopiec ma pójsc do szkoly i przyjąč na siebie nowe obowiązki, nie wystarczyla, by mògi on się odnaležč w zupelnie nowej sytuacji egzystencjalnej. Te chlopięce zabawy zrobily na mnie ogromne wrazenie — zwlaszcza zaš to, z jaką pasją chlopiec ów oddawal się wprowadzaniu w žy d e swych fantazji. Dzisiaj, gdyjuž wiem więcej o tym, jakiej dziedzinie žycia psychicznego odpowiada symbolika wody, latwiej mi pojąc, co wtasciwie robil. Dzięki temų, že zajmowat się wodą, mògi „przylączyc się” do nowego obszaru žycia, mògi się z nim zidentyfikowac, i to nie tylko racjonalnie, lecz rowniež emocjonalnie — calym swym jestestwem. Rozpoczynając więc nowy etap žycia, mūšiai uczynič to nie tylko ze šwiadomošcią intelektualną — tu trzeba bylo zaangažovvania swiadomosci emocjonalnej. W ten sposób chlopiec zrobil decydujący krok — nie powinnismy lekcewažyč tego dokonania. Często, mowiąc o „swiadomosci” , myšlimy vvylącznie o zdolno­ šci do racjonalnego myšlenia, przeoczając fakt, že zdolnošci racjonalne stanowią tylko jeden aspekt natury czlowieka. Tymczasem w chwili, gdy otwiera się przed narni nowy etap žycia, potrzebujemy doplywu czegoš šwiežego — czegoš, co wyžej okrešlitam mianem „pienvotnej tožsamošci” . „To, czym jestem ” musi się urzeczywistnic rowniež na tym nowym odcinku žycia. Žaiste, to zadanie z powodzeniem rozwiązal chlopiec w trakcie swych zabaw z zywiotami: skoncentrowai wokól tego swe sily witalne i, dzięki ich pomocy, przekroczyl ramy swej dotychczasowej egzystencji. Poczucie woli, czyli tego, co pomoglo mu spętač energie witalne, pomoglo ruszyč w drogę ku nowym celom. W micie stworzenia Indian Navajo znalazlam epizod, który zdaje się potwierdzač wyražone wyžej spostrzeženia. Chodzi mianowicie o „brzask swiata”, czyli chwilę, gdy zaczęta switac swiadomosc — o początek zdolnošci rožnicowania. „Pienvszy Czlowiek” i „Pienvsza Kobieta” zostali juž zrožnicowani, w postaci obtoków znajdowali się na niebie. Czytamy: Pienvszy Czlowiek trzymal krysztal górski — symbol pojmowania, jasnošci myšli, rozumu i ognia. I gdy krysztal rozgorzal blaskiem, duch Pierwszego

76

Karin Anderten

Czlowieka przebudzii się ze stanu bezczynnego trwania w mroku Pienvszego Stworzenia, i Pierwszy Czlowiek pojąl, že jest. „Symbol rozumu i symbol žycia” — fakt, že krysztal gorski ma dwa aspekty symboliczne, dowodzi, jak sądzę, iž tylko w harmonijnym wspotgraniu sil rozu­ mu i energii witalnych može dojšč do aktu zrozumienia, že coš jest. Jak juž wspomnialam, bajki i mity w obrazowy sposob przedstawiają rožne procesy ewolucji — odnajdujemy w nich wyražone w koherentnej formie to, co sami przezywamy podzielone na etapy, swiadomosc jest bowiem došč ograniczona, przeto m am y dostęp jed y n ie do izolow anych częšci procesu rozw oju. To, z czego jeszcze wczoraj zdaw alism y sobie sprawę, dzisiaj m ože się pogrąžyč w wodach nieswiadomosci, a z nich powstają nowe trešci, na ktorych skupia się nasza uwaga. „Swiadomosc bezgraniczna”, „calkowite rozumienie bytu” to postulaty z katalogu pobožnych žyczen, chociaž relacje ludzi, ktorzy znajdowali się w stanie šmierci klinicznej, mowią o tym, že nagle cate žy d e staje przed oczami, naraz wszystko zostaje uswiadomione. Rowniež w stanie glębokiej medytacji doznač možna chwil otwarcia, kiedy „to, co jest”, nagle daje się pojąč w jednym przeblysku swiadomosci. Gdy jednak chodzi o možliwošci pojmowania „normalnej” swiadomosci, trzeba się cieszyč, gdy ūda się nam zachowac na tyle otwartą postawę wobec žycia, že dopuszczam y do glosu i przežywam y dwa aspekty, dwie sily witalne: naturalną i duchową. Dzięki wspotgrze wražen wewnętrznych i zewnętrznych najszybciej zyskamy možliwošč urzeczywistnienia tego, do czego — z natury —jestešmy przeznaczeni, czyli stania się indywidualną osobowošcią, ktora od samego początku žycia czlowieka dana mu jest jako pewna možliwošč pragnąca zyskač formę, stač się rzeczywistošcią.

Paniczny lęk przed xvodą i uczuciami Losy ludzi jednak często przebiegają w ten sposob, že nie wszystko, co domaga się urzeczywistnienia, može natychmiast przybrač realne ksztalty. Powstaje więc koniecznošč takiego uksztaltowania žycia, byle się tylko utrzymač na powierzchni wody i ewentualnie požniej — na przyklad podczas psychoterapii — nadrobič wszystkie zaniedbania. Pani P. zglosila się do mnie na terapię, poniewaž cierpiala z powodu stanow lękowych i mdlošci — obie dolegliwosci wywarly znaczny wplyw na calejej žycie. Pani P. chodzila od lekarza do lekarza, przeszla wszelkie moži iwe kuracje, ale žadna jej nie pomogta. Wkrotce po pierwszej wizycie zwierzyta mi się, že ma wraženie, iž jej dolegliwosci mają coš wspolnego z marzeniami sennymi. Często

Woda

77

šnila, zwlaszcza o wodzie; gdy jednak nawiedzal ją taki šen, po przebudzeniu czuia się gorzej niž zwykle. A oto jeden z pienvszych snow, jakie miala po rozpoczęciu terapii: Idę z pewną kobietą. Dochodzimy do domu otoczonego rusztowaniem. Spostrzegam drzwi do piwnicy. Otwieram je — woda; cala piwnica jest petna wody. Wzbiera we mnie fala przeraženia. Z trzaskiem zamykam drzwi, postanawiając, že juž nigdy w žyciu ich nie otworzę. Zdjęta lękiem usiluję uciec, wspinając się po rusztowaniu, ktore jednak zaczyna się niebezpiecznie chwiač — strach rošnie. Następnego dnia stan pacjentki pogorszyl się. Wkrotce powiedziala mi, že juž od dtužszego czasu usiiuje walczyč ze sklonnošcią do nadužywania alkoholu — sprawa ta urosla z czasem do rangi prawdziwego problemų. W lęku przed wodą wyražal się jej strach przed popadnięciem w uzaležnienie od alkoholu. Kiedy poprosilam ją o zgodę na publikację snow, pani P. zareagowala spontanicznym „alež, proszę!” . W trakcie dlugiej i intensywnej konfrontacji z tą sferą problemow zrozumiala, že wprawdzie sama muši sobie poradzič z osobistymi klopotami, przekonala się jednak rovvniež, že nie dotyczą one tylko jej, že odbija się w nich rowniež duch czasu — epoki, w ktorej dorosią i žyla. Pani P. pojęla, že nawet jej najintymniejsze problemy dotyczą wspolczesnej cywilizacji, totež doszla do wniosku, iž sny, dzięki ktorym dostąpila „przebudzenia”, mogą zwrocič uwagę innym — tym, ktorzy jak ona szukają drogi do siebie samych. M am wraženie, že zgoda pani P. nie wynikla z przekonania, jakoby jej sny byly tak doniosle, iž dotyczyly dobra powszechnego; chodzilo tu raczej o šwiadomošč cierpienia wywotanego przez trapiące ją problemy. Pani P. zgodzila się przejšč tą ciem istą drogą, u jej kresu znalazla wybawienie; w jej spontanicznej zgodzie na moją propozycję krylo się to przestanie: „tak, istnieje možliwošč wybawienia” . To wlašnie chciata przekazač innym. W rzeczy samej nalogi i wszelkie formy uzaležnienia od naiogow osiągnęly w naszej epoce takie rozmiary, že wydąje się, iž jest to cechą szczegolna czasu, w ktorym žyjemy. Ješli we šnie pani P. problematyka alkoholizmu znalazla odzwierciedlenie w symbolice akwatycznej, to znaczy, že coš w niej pragnęto zyskač ksztalt, stač się rzeczywistošcią — coš, nad czym jednak ona sama nie mogla zapanowač, dlatego musiala przed tym uciekač w natog. Ta proba ucieczki przed trešciami psychicznymi, dającymi o sobie znač w marzeniach sennych, nie jest bynajmniej odizolowanym przypadkiem. Kiedy w rozmowie calkiem ogolnikowo poruszy się temat snow, najczęšciej slyszy się opinię, že sny to bzdura, natomiast w rzeczywistošci liczą się tylko „niezbite fakty” . Do nich zaš najczęšciej zalicza się wartošci powszechnie cenione, czyli na przyklad

78

Karin Anderten

dobra materialne, prestiž spoteczny, karierę zawodową itd. Trešci, ktore w snach najczęšciej dają o sobie znač, z reguly nie pasują do priorytetow šwiadomošci, przeto są niepožądane. Pozostają one „pod wodą” lub — trafniej rzecz ujmując — pozostają bezksztaltne, amorficzne, jak woda. Došč często jednak zdarza się tak, že — jak zwyklišmy mawiac — „nie mamy dobrego startu w žyciu” : možliwošci wyboru jest niewiele, možna pojšč tylko wąską šciežką, žadnej innej drogi rozwoju nie ma. Tak wlašnie bylo w przypadku pani P. Urodziia się pod koniec wojny, matka musiaia uciekač przed frontem z nią — wowczas kilkudniowym niemowlęciem — i trojgiem starszych dzieci, po czym sama zajęla się ich wychowaniem. Ojciec nie wrocik Latwo sobie wyobrazič, že w takich warunkach dziecko nie otrzymalo ze strony matki opieki niezbędnej do wlašciwego rozwoju. Z pewnošcią zabrakto przepojonych czuloscią odpowiedzi skierowanych na potrzeby dziecka, z trudem tež mogl się dokonač proces zakorzenienia dziecka w glebie stosunkow międzyludzkich. Což, ostatecznie to niewažne, z jakich powodow nie udaje się dziecku wystarczająco wczešnie nawiązač więzi z opiekunczym otoczeniem. Došwiadczenie dowodzi, že zawsze, gdy nie može się zrodzič pienvotne poczucie ufnošci, więž emocjonalna jest bardzo siaba czy zgola wcale jej nie ma. Dziecko juž w pierwszych chwilach žycia potrzebuje pewnošci, že jest akceptowane przez otoczenie — tylko wtedy može odvvzajemniač się tym samym, i to bezwarunkowo. W sytuacji, gdy nie može powstac owo pienvotne uczucie pewnošci, každy sam sobie muši byč bližnim. Ješli dziecko przekona się, že ani ono, ani jego po­ trzeby nie spotykają się z žyczliwym odzewem innych, będzie usitovvato „ukryč” potrzeby, pragnienia i tęsknoty; zdolnošč komunikowania nie može się wtedy rozwijač — to šamo dotyczy zdolnošci do nawiązywania więzi i do otwartošci w stosunku do drugiego czlowieka. Czlowiek jest wtedy jakby otoczony rusztowaniem — obraz rusztowania wokol domu pojawia się w przywolanym wyžej šnie. Cala psychika pozostaje wowczas w stanie nie zorganizowanym, zachowuje się w sposob napawający lękiem. „Nie ūmiem sobie poradzič z uczuciami” — często powtarzala pani P. na początku terapii. Zwrocilam uwagę na to, že podczas pierwszych wizyt byla „mato dynamiczna” psychicznie. Z uporem trzym ala się tego, co osiągnęta w žyciu rodzinnym i zawodowym. Z czasem okazalo się jednak, že strategia „zatoru myšlowego” to nader chwiejne rusztowanie, problemy zaš związane z popadnięciem w natog al­ koholizmu spowodowaly, že sity witalne pacjentki w niematym stopniu ostabty. Jak większošč ludzi, pani P. podjęia probę racjonalnego wyjašnienia tego kon­ fliktu. Sądzila w ięc, že to „klopoty m atženskie” popychają ją do kieliszka i, w konsekw encji, zaczęta nosie się z m yšlą o rozw odzie; chciata odejšč razem z synem, przedsięvvzięta nawet to i owo w tym kierunku. Ale fakt, že Stany lękowe

Woda

79

przybraiy potem na šile, a takze reakcja jej rodziny sprawily, iz szybko porzucila tę myšl. Podczas terapii wydarzenie to odzwierciedlilo się w formie obrazu sennego. Oto on: Jestem w miešcie. Szukam męža i syna. Wreszcie pojawia się syn, idziemy spacerkiem w kierunku studni. Pijemy wodę, po czym ruszamy dalėj przez ruchliwe ulice, až docieramy do jeziora. Tutaj po bardzo chwiejnym pomošcie usitujemy dojšč do lodzi, ktorą mamy przeplynąc na drugi brzeg. Wpadam do wody. Wprawdzie plynę, ale tylko do bariery dla osöb nie umiejących ptywac. Potem lęk przybiera na sile. Wracam. Dotychczas pani P. usilowala analizowac znaczenie swych prob ucieczki w kategoriach czysto racjonalnych. Wtedy jednak, gdy nawiedzil ją öw sen, odniosla wrazenie, jakby „weszla dalėj w gtąb siebte” — wrazenie to bylo spowodowane glöwnie onirycznym przežyciem wpadnięcia do wody. Öw sen byl zarodkiem, woköl ktörego zaczęlo się ksztaltowac poczucie bliskošci siebte, a chociaz pacjentka musiata pokonac wielki lęk, w przezyciu onirycznym dalo się zauwazyc „male otwarcie” . Dzięki przytoczonemu wyzej snowi pani P. zrozumiala jeszcze jedno. Otöz, jak pamiętamy, pojawia się tam obraz picia wody ze studni. Dia nas studnia w znacznym stopniu stracila znaczenie, jakie miata dla starszych pokolen — dawniej często zdarzato się bowiem, ze z jednej studni czerpala wode cala wies — studnia byla jedynym žrodlcm žyciodajnej wody dla wszystkich mieszkancöw. Osady powstawaly woköl zrödta. Ješli więc we šnie pojawia się m otyw pragnienia, naležy go rozum ieč jako tęsknotę do zyciodajnych poktadöw psyche — dotyczy to i matki, i syna. Pani P. mogla się najlepiej porozumieč z synem na plaszczyznie emocjonalnej, to wlasnie z nim lączyla ją wyrazna więž uczuciowa, oboje zaš wiązato wspölne pragnienie. Zatem i stosunck do syna štai się częšcią sktadową jej rozprawy z šamą sobą. Pani P. wskrzesila macierzynskie uczucia i, przerazona, stwierdzila, ze nie jest to tylko milošč. Ješli chodzi o jej stosunek do syna, wyraznie ujawnit się konflikt charakterystyczny zresztą nie tylko dla przypadku pani P., jest bowiem powszechną prawidlowošcią to, ze ambiwalentne uczucia stanowią zarzewie konfliktu, zwlaszcza zaš wtedy, gdy zmuszeni jestešm y stwierdzic, že milošč i nienawisc odnoszą się do tej samej osoby. Cöz, ktöra matka potrafi pogodzič z holubionym idealem macierzynstwa przykrą prawdę, iž zywi wobec dziecka uczucia podminowane silną agresją? Dzieci tež z trudem zauwažają, že niekiedy wzbiera w nich nieokietznana wsciektosc na rodzicöw. Nawet w związku partnerskim przejšcie od jednego ekstremum uczuciowego do drugiego rnože stač się przyczyną bardzo powaznych trudnošci.

Karin Anderten

80

Myšlenie racjonalne, do którego zostališmy wdrozeni, z reguty dopuszcza mozliwosc przyjęcia tylko jednej z dwóch przeciwnych ewentualnosci jako obowiązującej normy; w sytuacji, gdy calkowicie się identyfikujemy z tym typem rozumowania, popadamy w konflikty nie do rozwiązania, wystarczy tylko zauwažyč, že znajdujemy się w kleszczach ambiwalencji uczuc. Nie dziwota, iž usilujemy wyprzec ów konflikt, ale im bardziej się staramy, tym bardziej stabnie dynamika psychiczna — w rezultacie može pozostac z niej jedynie coš w rodzaju rusztowania opinającego žycie — swego rodzaju zbiór obowiązkow i zachowan przystosowawczych, zupetnie bezkrwistych, poniewaz nie odczuwamy juž žadnego zadowolenia z žycia; „kieliszek wina wieczorem” može byc wtedy jedyną pociechą, spajającą wewnętrzne rozszczepienie.

Skok do wody sii witalnych Pani P. z wolna zaczyna uswiadamiac sobie konflikt, w którym tkwi, dlatego podjęla starania w celu dokladniejszego obserwowania swych afektów w sferze emocjonalnej, a pomógl jej w tym pewien sen. Idę. Nadeptuję na martwego węža. Chociaž w pierwszej chwili wzbiera we mnie fala lęku, zaraz potem usituję poruszyč zwtoki kijem. Nie się nie dzieje. W koncu, po dlužszych wysilkach z mojej strony, wąž zamienia się w rybę, ale i ona wygląda na martwą. Ani drgnie. Znowu dotykam jej kijem, ryba ležy jednak bez mehu. Budzę się smutna. Tematyka akwatyczna poj avvia się w tym šnie w sposób niebezpošredni — ryba jest zvvierzęciem wodnym, zresztą niektóre gatunki węžy tež žyją w wodzie. Tutaj jednak ryba nie znajduje się w swoim zywiole. Pani P. przeczuwa to i robi się smutna; melancholia utrzymuje się až do czasu, gdy nawiedza ją następny sen, w którym wrzuca rybę do wody. O symbolach węža i ryby možna by powiedzied niejedno*, a w związku z symboliką akwatyczną i problemami pani P. symbol ryby ma wielce doniosle znaczenie. ¿yw iolem ryby jest woda — žyje w wodzie i tylko w wodzie ma zdolnošc orientaeji. Ješli porównamy sytuację zarysowaną we šnie z dręczącym šniącą na początku terapii lękiem przed wodą, dojdziemy do wniosku, že pani P. zrobila decydujący krok, poniewaž ryba to przeciež symbol jej samej. Juž nie groži jej, že wskutek niezręcznošci wpadnie do wody —jej dzialanie jest celowe, staje oko w oko ze sferą wlasnego žycia psychicznego. * Por. G. Sauer, W ąi w snach, s. 289 i nast. niniejszego tomu, i M. Pouplier, Ryba w snach, s. 259 i nast. niniejszego tomu. [Przyp. thom.]

Woda

81

Przyponinijmy, že ryby naležą do zimnokrwistych, o czym pacjentka dužo myšlala w dalszym ciągu terapii. Z wielkim respektem obserwowalam, jak odwaznie mierzyla się z wlasnymi uczuciami, choc dotychczas uciekala przed nimi. Ale teraz ju ž nie byla „zim nokrwista” (w znaczeniu: pozbawiona uczuč); natomiast w porównaniu ze stalą gotowošcią do wpadania w panikę na początku analizy, byla teraz chtodna i peina dystansu. W tym czasie pañi P. musíala się skonfrontowac z aspektem swego cienia — to przežycie, które dla nikogo nie jest przyjemne. Dotychczas pacjentka zawsze czula się o fiara samowoli innych, natomiast teraz zauwazyla, že sama jest „bardzo wym agająca”, že ztosci się, gdy nie dostaje tego, со chce itd. Dotąd sądzila, že to caty swiat jest odpowiedzialny za jej napady wscieklosci, bo przeciež wszyscy ciągle ją irytowali, teraz zaš zaczęla widziec wszystko w innym swietle. Stwierdzita, iž wystarczy najdrobniejsze rozczarowanie, a reaguje z przesadną agresją. Bez trudu zrozumialam, že pañi P. nieíatwo bylo pogodzič się z uczuciem rozczarowania, bo zbyt w id e frustracji m usíala zniesč juž we wczesnym dzieciñstwie. Dobrze wiedziata, ile poczucia samotnošci i zagubienia niesie z sobą owo przežycie, ale w chwili, gdy ryba wrócila do wody — motyw przewodni drugiego snu — wszystkie wypierane dotąd uczucia wyszly na jaw, zaczęly się dopominač, by wtączyč je do swiadomego žycia. Zrazu pañi P. usilnie się bronila — symbol wody, znowu pojawiający się w snach, ponownie przypom inal o zagroženiu: Snilo mi się, že chcialam pojšc na terapię. Muszę jednak przejsč przez wodę. Chociaž początkowo wzbraniam się przed tym, w koñcu decyduję się to zrobič. W owym czasie pani P. przežywa wiele rozczarowañ, których powodem — jak sądzi — jestem ja; stwierdza, že w związku ze m ną nagromadzilo się w niej dužo wscieklosci. To wszystko može wyrazic dopiero teraz, znajduje odpowiednie slow a, m ože przežyw ač swe uczucia. Та faza terapii trw ala došč dlugo, w koñcu pacjentka zauwažyla, že to nie ja jestem przyczyną jej frustracji, i wyražnie to przyznala. Dopiero teraz zaczęla się zastanawiac nad swym stosunkiem do matki — dotychczas sądzila, že byla ona jedynie wielkim zródlem rozczarowañ. Ale teraz zadala sobie pytanie, kim wlasciwie byla w jej ž y d u matka, jakim byla czlowiekiem. Do tej рогу postrzegala ją w perspektywie pragnienie milosci i, jak juž wspominalam, doznata wielu rozczarowañ w tym względzie. Teraz uswiadomila sobie jednak, že matka przez cale ž y d e m usíala się mierzyc z zadaniami, które wlasciwie przerastaly jej možliwošci — tak oto przed panią P. otwaría się nowa perspektywa; doszla do przekonania, že zadawniony konflikt powstal na gruncie ambiwalencji uczuč wobec matki. Z wolna pani P. zaczęla się uwalniac od napięcia ambiwalencji. Widaé bylo, že odzyskiwala dynamikę, zdobywala większe pole manewru, zaczęla przyznawac

Karin Anderten

82

innym prawo do vviększej swobody emocjonalnej. Wreszcie mogla cieszyč się žyciem, takže w stosunku do nmie zachowywala się bardzięj swobodnie. W owym czasie nawiedzil ją następujący šen: Spaceruję brzegiem morza z pewną kobietą. Przystajemy na skalistym zboczu, oglądamy wspaniaty, odšwiežający przyboj wod. Nagle moja tovvarzyszka ni stąd, ni zowąd rzuca się do wody. Czuję ukhicie žądia zazdrošci: „No tak, ona to juž potrafi...” Ja tež bym tak chciala. Nagle pojawia się jakiš czlowiek; mowi, že jeszcze nie nadszedt ozas, že przedtem muszę się rozprawič z dziecinstwem. Z jednej strony pani P. miala wraženie, že kobietą, ktora skoczyla do morza, je ste m ja , z drugiej zaš postrzegala ją jako „aspekt siebie samej”, gdyž widok rzucającej się w wody przyplywu kobiety obudzit w niej uczucie wolnošci i „przywiązania do žycia” . Bylo jednak w niej coš, z czym musiala się rozprawič.

Oswojenie się z wodąjako podiožem žycia psychicznego W žyciu wielu ludzi možna znaležč wiele takich miejsc — bolesnych punkto w — gdzie przežyta frustracja stale jest žyvvotna, przeto latwo zrozumieč proby „znieczulenia” tych miejsc, pozbavvienia ich czucia. Najbardziej niezawodną metodą jest wyeliminowanie z žycia pragnien i potrzeb —ješli nie spodziewam się niczego od innych, nie mogą mnie rozczarowač. Na szczęšcie rzadko się to udaje, natomiast powstaje inny problem: „ušpiona” sfera emocji niczego nie odbija, o niczym nie informuje. Uczucia są najczęšciej przenoszone wprost na stosunki międzyludzkie, wskutek czego powstaje często ta sama sytuacja, ktora juž raz wywolala nierozwiązywalny konflikt. Potrzeba zamienia się w roszczenie rozumiane jako chęč powrotu do pienvotnego wzoru relacji. Cztowiek, ktory popadl w tego rodzaju konflikt, oczekuje, že inni bezwarunkowo dostosują się do j ego žyczen, co miato miejsce w okresie j ego niemowlęctwa. Tym „kanatem” plyną dalėj rozczarowania, nikt nie będzie bowiem w stanie dostarczyč mu w požniejszym okresie žycia tego, co otrzymyvval w wieku niemowlęctwa. Przypominam sobie historię pewnego pacjenta, ktory byl bardzo glęboko zanurzony w tym konflikcie. Ciąglc poszukiwal „matki”, ktora dostarczylaby mu wszystkiego, czego nie otrzymal w dostatecznej ilošci. Šen przedstawil tę sytuację w następujący sposob: Jestem na pokladzie lodzi, plynę wąskim kanalem. Siedzę skulony, mocno się trzymam. Nagle otwiera się przede mną bezmiar wod — to morze. Bardzo

Woda

83

bym chciat wyplyn^c na szerokie wody, gdyz — czuj? to — tam kwitnie zycie, tam wrze aktywnosc, tam mozna cieszyc si? zyciem i doznac satysfakcji. Nie mog? jednak ruszyc si? z miejsca, siedz? jak sparalizowany w lodzi w wqskim kanale i „przygl^dam si? zyciu”. Ta sama problematyka, z ktora mielismy do czynienia w przypadku pani P., rowniez tutaj znajduje odzwierciedlenie w symbolice akwatycznej, przy czym szczegolna uwag? zwraca aspekt kobieco-macierzynski. Witalnosc, domagajijca si? ksztaltu i formy w nawiqzywanych przez nas stosunkach z innymi, zaczyna wyksztalcac pierwsze struktury w prym am ym odniesieniu do matki; struktury te daj^ si? rozpoznawac i wielokrotnie wykorzystywac — dzi?ki nim orientujemy si? w zyciu. Gdy jednak zawile sploty losu postaraj^ sie o to, by te prym arne form acje i sposoby kontrolowania energii witalnej nie spelnily wyznaczonego im zadania, wtedy dotkni?ty nimi czlow iek zostanie zm uszony do uprzytom nienia sobie, w jakim konflikcie uczuciowym stale si? pogr^za, poniewaz „nie wie, eo czyni” . Moim zdaniem ow proces uswiadomienia mozna okreslic mianem „pojmowania istnienia”. Kiedy pani R wreszcie uzyskala swiadomosc samej siebie, nagle zacz?la stawiac sobie — i zyciu — inne niz dotychczas pytania. Wczesniej chciala wiedziec, gdzie m oze zaspokoic glod, teraz zas zacz?lo interesow ac to, co m oze dac z siebie innym. Z tej perspektywy spojrzala na swe malzenstwo, stwicrdzajac, ze stala sie bardziej tolerancyjna, ze lepiej moze sie zaangazowac w partnerstwo. Przysnilo jej si?, ze w obecnosci m?za rzucila si? do morza w przyboju — czula si? lepiej, kamien spadl jej z serca. Po tym snie zmienil si? sposob, w jaki przezywala swq seksualnosc, dotychczas bowiem wlasciwie nie miala odwagi zdobyc si? na intensywne uczucia. Teraz to uczynila. Gdy terapia dobiegala konca, panifj P. nawiedzil jeszcze jeden sen o skakaniu do wody. Rowniez temu marzeniu sennemu towarzyszylo uczucie, ze wlasciwie jest to skok do strumienia zycia — czula si? w nim ,ja k ryba w wodzie”. Zdecydowanej zmianie ulegl sposob jej przezywania. Kiedy si? u mnie pojawita, nie umiala poradzic sobie z ambiwalencj^ uczuc: z dwoch wspolgraj^cych sil — milosci i nienawisci — odczuwala jedynie nienawisc, z tej zas rodzilo si? rozczarowanie. Na gruncie frustracji nie mogla uksztaltowac nowych zwiazkow, a skoro tak, w ogole zrezygnow ata z naw i^zyw ania kontaktow. Poniew az zas w konsekwencji rowniez w?drowka w gl^b psyche utkn?la w martwym punkcie, dynamika psychiczna zostala sparalizowana, pani P. nie umiala zorientowac si? co do natury swego problemu. Ale w chwili, gdy uswiadomita sobie, co wlasciwie robi, co przezywa i kim jest, konflikt milosci i nienawisci przybral zupelnie inny

84

Karin Anderten

obrót; z konfrontacji ambiwalentnych uczuc zostal nadmiar mitošci, dzięki której každa sytuacja zyciowa byla podatna na zmiany i twórcze przeksztaicenia. W Czarodziejskim flecie M ozarta glówni bohaterowie opery — Tamino i Pa­ mina — muszą przejsč probę ognia i wody. Jest to akt wybitnie symboliczny, przeto pod koniec tych rozwazañ chciaiabym nawiązač do niego w kilku stowach. Ogieñ i woda to wrogie ¿ywioly; ogieñ powoduje, že woda ulatnia się w postaci рагу, woda gasi ogieñ. We wszystkich fazach žycia stajemy przed zadaniem dokonania syntezy przeciwieñstw — syntezy, która z reguty tworzy podstawę día następnych etapów i zadañ ¿yciowych. N a drodze žycia często spotykamy paradoksy czy przeciwieñstwa: dobro — zlo, milošc — wladza, kobieta — męžczyzna, czy tež inne, wytwarzające napięcie; w trakcie calego žycia doswiadczamy dzialania opozycji natury i ducha. Raz zapędzamy się w jedno ekstremum, raz w drugie, raz przeceniamy naturę, raz ducha, lecz—jako ludzie — žyjemy zanurzeni równoczesnie w obu dziedzinach, ješli zas nasze ž y d e doznaje spelnienia, to dzieje się tak dzięki temų, že przeciwieñstwa wzajemnie się dopelniają i przenikają, pozostają w lącznošci. W tych warunkach žycie staje się prawdziwie twórcze i podatne na zmiany. Sny w niemalym stopniu przyczyniają się do tego procesu. P rzeioiyl Robert Reszke

OGIEN W SNACH O podstawowej sile przemiany

Gisela Reiss

OGIEN I JEGO SYMBOLIKA Ogien to najbardziej elementama i najbardziej frapujaca sila przemiany, dziataj^ca zarowno w swiecie fizycznym, jak i w sferze duchowej. Ogien w marzeniu sennym symbolizuje konieczne przeobrazenia, ktorym nalezy si? poddac. Jesli komus spali si? w marzeniu sennym dom, moze to wskazywac na dawno juz nalezna decyzj? zmiany zawodu lub miejsca pobytu. Erupcja wulkanu b?dzie zwykle zapowiadala eksplozj? nagromadzonych emocji. Pojawiaj^cy si? we snie ogien plon^cy w kuzni moze bye znakiem konieeznej, bolesnej przemiany psychiki sniacego. Ogien moze rowniez stopic w now^ calosc oddzielne cz?sci rozbitego duchowo eziowieka, zas ogien miiosci stapia m?zczyzn? i kobiet? w jedno. Ogien jest takze symbolem Boga; przejscie przez ogien, dzielacy od sfery Boskosci, pozwala doswiadezye transcendencji miiosci. Analizujijc sny przekraezamy ten sam most, poprzez ktory sen — w formie symbolieznej — podsuwa dziennej swiadomosci tresci nieswiadome, swiatlo swiadomosci do zrodia snu, aby rozjasnic panuj^ce tarn mroki. Nieswiadomosc pozada swiatla i intensywnosci zycia psyche swiadomej — bowiem tylko dzi?ki nim mozna doswiadezye jej ukiytej madrosci i petni; swiadomosc zas pozqda tajemniczego swiatla i ognia uczucpsyche nieswiadomej — dzi?ki nim moze zwi^zac si? ze zrodlem wszelkiego zycia, dzi?ki nim moze zostac przenikni?ta przez ten pierwotny strumien. Kazdy sen jest tworezym produktem nieswiadomosci i przede wszystkim odnosi si? do nas samych. Postacie, symbole czy okreslone sytuacje oniryezne mogq otwarcie lub w sposob zawoalowany przedstawiac znane osoby b^dz konkretne relacje w terazniejszosci lub przeszlosci sniacego eziowieka. Zrozumienie snu odpowiadaloby zatem interpretaeji na poziomie przedmiotu*. Postacie oniiyczne * Jeili chodzi o interpretacj? marzenia sennego na poziomie przedmiotu i podmiotu, zob. Jung, O istocie snow , dz. cyt., s. 96 i nast.

88

G isela R eiss

mog^ jednak odzwierciedlac istotne komponenty naszej natury, to zas, jak si? z nimi obchodzimy we snie, moze odzwierciedlac wewn?trzne odniesienia róznych aspektów naszej osobowosci. Ten punkt widzenia odpowiadalby zatem interpretacji na „poziomie podm iotu” . Nasuwa si? on, gdy cztowiek sni^cy nie potrafi skojarzyc z tresciami sennymi zadnych konkretnych doswiadczen osobistych czy wspomnieñ. Cz?sto zdarza si? i tak, ze mozna zrozumiec sen zarówno na poziomie przedmiotu, jak na poziomie podmiotu. A chociaz sny odnoszíj si? do konkretnej sytuacji indywiduum, moga tez dawac wglíjd w ogólnoludzkie, zbiorowe procesy i doswiadczenia odzw ierciedlone na przyklad w bajkach — przenosz^c sni^cego w szerszy kontekst znaczeniowy; w ten sposób moze on przezyc siebie jako cz?sc obszemiejszej calosci. Gdziekolwiek spotkamy ogieñ, musimy poddac si? sile jego dzialania. Zar grzeje, dobroczynny i pozyteczny, plomienie daj^ swiatlo i oczyszczajq, a chociaz moc ognia, sama w sobie niszczycielska, wzbudza l?k i przerazenie, zarazem jed ­ nak fascynuje. Osobiscie przezylam t? niezwykl^ fascynacj? ogniem, gdy jako dziecko bieglam przez plonace po bombardowaniu miasto. Sloñce pata najsilniejsza encrgiq; kosmiczna kula ognista oswietla i ogrzewa Ziemi?, podtrzymuje zycie, daje wzrost, przemienia, choc zarazem oslepia, wypala i parzy, gdy bez osiony wystawimy si? na dzialanie ciepla. B lyskaw ica, podobnie ja k sloñce, je st skoncentrow an^ energi^, sw iatlem i ogniem, który — zst?pujac z wysoka — l^czy niebo i ziemi?, roztadowuje napi?t^ atmosfer?, moze rozplomienic zycie na ziemi, zaplodnic, ale moze tez zniszczyc, niczym ciskaj^cy gromy antyczny Zeus, który mógl si? objawic jako bóstwo zapladniajqce i oswiecajace, lub jako ten, który karze. Innym zródlem energii jest ogieñ we wn?trzu ziemi; bezposrednio nie odczuwamy jego mocy, lecz moze on j§ objawic pod postaci^ pot?znego strumienia lawy; tryskajac, niszczy zycie, gdy ziemia zadrzy w posadach. Ogieñ w uj?ciu psychologicznym to palaj^ca energía witalna, paralela spalaj^cego zaru uczuc i afektów — milosci i nienawisci; to symbol ich ozywiajqcej, przemieniaj^cej energii, ale zarazem obraz ich sily niszcz^cej; ogieñ to symbol jasnej swiadomosci i pot?gi umyslu. Obrazowanie naszego j?zyka codziennego kr^zy wokól ognia. Gdy „zapalilismy si? do czegos” lub „zapalalismy milosci^”, jcstesm y „zapaleñcami”. „Skrzymy si?” radosciíj zycia, mamy „ogieñ w zylach”, podchodzimy do czegos z ,,píomiennym zapalem”, czy tez czujemy si? jak „wypaleni”. „Pali” nam si? w r?kach czy tez „siedzimy ja k na rozzarzonych w?glach”, gdy jestesm y zniecieipliwieni. Nagle eos m oze nam „dopiec do zywego” lub „trafíc jak grom ” . „Gotujem y si? z wscieklosci”, cierpimy od „plomiennych udr?k” lub w chorobie od „goraczki” czy „zapalenia” . Gdy „dostaniemy si? w dwa ognie”, sytuacja moze byc powazna, gdy zas si? na czyms „sparzymy”, mozemy cierpiec. Zdarza nam si? „dolewac

O gien

89

oliwy do ognia”, „rozognič się” lub „tlumič plomien gniewu”. We wszystkich tych przypadkach mamy do czynienia z energiami psychicznymi, które možemy wykorzystac lub które nas niszczą. W języku znalazla odbicie równiez symbolika swiatla: „zaczyna nani switac”, doznajemy „olšnienia” lub mamy „przeblysk”. Možemy tež przedstawiac coš w ,,falszywym swietle” . W mistyce „žarliwą milošc do Boga” — ba, nawet šamą boskošč — porównuje się z ogniem, który wiecznie plonie. W NowymTestamencie Duch Šwięty zstępuje w dzien Pięčdziesiątnicy w postaci językow ognia, spoczyw ając na každym z apostolów. Do swietlistego aspektu ognia naležy takže jego funkcja sygnalizująca, wskazująca i kierująca. Plonąca šwieca ežy pochodnia rozjašnia drogę w ciemnošci. Swiatlo latami morskiej wskazuje žeglarzom bezpieczną przystan. Ostrzegawczy ogien clironi przed niebezpieczenstwem, a ogien alarmowy može w porę pomóc m arynarzom podczas sztormu lub zagubionym na pustkowiu wędrowcom. Ogien ów ma zawsze charakter wezwania. d i c e coš spowodowac, sklonič do podąžania za jego blaskiem. Gdy zauwazymy dym lub doleci nas swąd spalenizny i pójdziemy za tym sygnalem, dotrzemy do ukrytego ogniska, gošcinnego žrodla ciepla, bądž do m iejsca, gdzie szaleje požar. M ože to oznaczač nieszczęšcie — šmierč w plomieniach. W sredniowieczu karano stosem podpalaczy, czarownice i heretyków nie tylko dlatego, žeby ich ukarac za zbrodnie, lecz by wypalic i zniszczyc w nidi to, co „nieczyste” oraz „grzeszne”. Trawiący ogien može jednak spowodowac rów­ niez wewnętrzne oczyszczenie, uwolnic od grzechów, przemienič, j ak poucza chrzešcijanskie wyobrazenie czyščca. Natomiast w ogniu piekielnym potępiency doznają wiecznej udręki. Ogien jako zródlo swiatla i ciepla tworzy poczucie wspólnoty. Gdy ludzie zasiadają wokót roztanczonych plomieni, doznają poczucia bezpieczenstwa i więzi, spokoju i zgody. Ogien rowniež clironi — strzeže przed napašcią dzikich zwierząt na spowitym nocą stepie, odpędza, jak dawniej wierzono, „zie duchy”, zaklina czyhające w mroku „potęgi ciemnošci”, rozprasza lęk przed wydaniem na pastwę zlych mocy, przed nieznanym, przed niespodziewanym atakiem. Z psychologicznego punktu widzenia chroniący, zaklinający „zie duchy” ogieh možna porównac z glęboko zakorzenioną pienvotną ufnošcią, która — pošrod obaw i zagrožen zewnętrznych i wewnętrznych — pragnie znaležc schronienie i bezpieczenstwo w większej — kryjącej i chroniącej catošci, w macierzynskim podložu wszystkiego, co žyje; pragnie się utaic niczym w ognistym kręgu wszechobejmującej milošci. Ognisty krąg može jednak stač się pulapką, ješli ufnošč, która zachęca nas do przekroczenia paša ognia, przeobrazi się raptem w atawistyczne lęki, uniemožliwiające przejšcie przez ogieh przemiany i milošci i dojšcie do Ty. W sadze o Nibelungach spowijająca Branhildę oslona migotliwych plomieni staje się

G isela Reiss

90

día niej więzieniem. Tylko ten, kto jest silny milošcią, odwagą i ufnošcią, može ją uwolnic od lękow i samotnošci. Zygfryd przedostaje się przez ostonę plomienia i bierze ją za žonę.

OGIEÑ W MARZENIACH SENNYCH Metafory ognia, jakže liczne w naszym języku, oraz rozmaite znaczenia, j akie može mieč ogieñ, \ve šnie często są „doslownie” przekladane na obraz. Jesli skupimy się na tym obrazie, može się zdarzyč, že doznamy naglego „olšnienia” i juž nie musimy doszukiwac się ich znaczenia. Jednakže obok ogólnej symboliki ognia zawsze trzeba uwzględniač skojarzenia i indyvvidualną sytuację šniącego, oraz to, co w danym šnie može mieč mu do przekazania ten symbol. Widziany we šnie plonący dom može byč dla kogoš zwiastunem nadciągającej katastrofy žyciowej, ukrytego „ogniska” choroby ežy tež niebezpiecznie zaogniającego się „domowego” konfliktu. Dla innego zaš ten sam sen mógtby oznaczač, iž c / - juž „pali”, by stary gmach žycia splonąl, že pora opušcič dawne miejsce pobytu i wzniešc sobie nowy dom, z którego okien odslaniają się widoki na nowe možliwošci žyciowe. Takie znaczenie mialby przytoczony nižej sen trzydziestopięcioletniej kobiety, która znalazta się w takiej fazie žycia, gdy zmiana miejsca zamieszkania ežy pracy bylaby wielce požądana, i to od dawna. Jednak kobieta ta z wielkim trudem odnajdowala się w obliczu koniecznošci zdystansowania się do juž „przežytego” — przeto obumarlego — žycia. Sytuację tę przedstawil sen w obrazie mieszkania w starym budynku. W podobnym „mieszkaniu” dotychczas žyla. W usytuowanym w starym piętrowym budynku mieszkaniu, o którym wiem, že jest moje (choc w rzeczywistosci mieszkam calkiem inaczej), zapalam šwiąteczne swiece. Mam wraženie, že szykuje się coš waznego, jakby uroczystosč. Nagle plomieñ ogamia zaslonę w salonie. Zamiast ją gasič, spokojnie patrzę, jak ogieñ się rozprzestrzenia. W koñcu wychodze z domu, schodzę po schodach, wychodzę na ulicę, idę na przedmiešcie. Dopiero tu, na skraju šwiežo zaoranego pola, przystaję i spoglądam za siebie, na miasto. Widok luny nad domem budzi we mnie ból požegnania, zarazem jednak ogamia mnie podniosle uczucie, jakbym się z czyms uporata, coš przemogla. Oniryczny symbol ognia može oznaczač wszystko, co nam „dopieka” , co sta­ lo się „palącymproblem em ”; „gorące” uczucia, tęsknotę, „plomienną” mitošč zintensyflkowaną do „žarliwej” namiętnošci, „tlącą się” lub „palającą” nienawišč,

i

Ogieri

91

„kipiącą” wšciektošč i žądzę zemsty, zazdrošč i zawisc, niecierpliwosc i chciwosc, ale równiez zacieklošč, strapienie, cierpienie psychiczne, smutek i poczucie osamotnienia, obawe i troškę, poczucie winy i skruchę to wszystko, co nam „doskwiera”, ležy na sumieniu. Ogien we šnie može grzac, chronič, zapewniac poczucie bezpieczenstwa i dawac schronienie w Ionie wspólnoty. Moze rozjašniač sytuację i drogę lub byč wyrazem zapalu, emocji oraz radošci. Može ostrzegač i przywolywač do przytomnošci. Ješli we šnie pali się samochód, dom lub drzewo, znaczy to, že energie psy­ chiczne przybraty niszczycielski charakter; šen zwraca na to uwagę. Wažne jest, by znaležc przyczynę požaru i ustalic, gdzie się pali, co się pali, kto lub co spowodowalo požar, jakie będzie miai skutki, i zadač sobie pytanie, jaki jest tego sens. Ješli na przyklad we šnie doszlo do stluczki samochodowej i w rezultacie auta stanęly w plomieniach, to — z psychologicznego punktu widzenia — može to oznaczač, iž nasze potrzcby, afekty czy sklonnošci kolidują ze šwiatem zewnetrznym, stając się zarzewiem konfliktu; može to tež znaczyč, že zakochališmy się po uszy — ptoniemy. Interpretując ten obraz na plaszczyžnie psychicznej, naležy stwierdzic, že zderzyty się w nas siine tendencje przeciwstawne, które — nie znajdując rozwiązania — doprowadzily do konfliktu. Ješli w marzeniu sennym pali się nasze auto, to musimy zapytač, co oznacza dia nas samochód*. Auto w marzeniu sennym mogloby symbolizowac tę sferę osobowošci, gdzie ster przejmuje „ja”; može jednak symbolizowac takže sity popędowe i napędowe, dąženie do „auto-nomii”, do samookrešlenia i niezaležnošci; bywa, že jest to Symbol sii autonomicznych, dysponujących wlasną dynamiką, nad ktorą , j a ” nie umie juž zapanowac. W zamkniętej przestrzeni wcwnętrznej može zrodzič się poczucie bezpieczenstwa i przytulnošci, jakby w wirze ruchu ulicznego ktoš znalazl się nagle w zacisznej jaskini — macicy, do której možna się wycofac, bo jest tam dobrze. Samochodcm možna pokonywac wielkie odleglošci, przekraczac granice, wyruszac ku nowym celom. Ale auto može rowniež ograniczač, zamykač, blokowac dostęp do natury, kusič do ucieczki od tego, co jest — w ten sposób uciekamy przed rzeczywistošcią, zamiast nią žyč. Aby zrozumieč, jakie znaczenie ma dia šniącego oniryczny obraz plonącego auta, trzeba rowniež uwzględnič skojarzcnia, jakie nasuwają się mu co do miejsca, okolicznošci towarzyszących, występujących w šnie osób; trzeba tež wiedziec, co kojarzy się šniącemu z ptonącą częšcią samochodu. Ptonąč može silnik, skrzynia biegów, miejsce przy kierownicy lub zamknięty bagažnik, który — z psycholo­ gicznego punktu widzenia — može oznaczač sferę niešwiadomošci osobniczej,

* Na temat onirycznego obrazu samochodu, zob. V. Kast,Auto, s. 185 i nast. niniejszego tomu. [Przyp. wyd. poi.]

G isela Reiss

92

gdzie pi?trzy si? to, co odparte, wyparte lub jeszcze nie uzywane, nieznane, w czym zas tli si? bye moze zarzewie konfliktu. Podobnie z domem, ktory plonie, lub z jakim s miejscem w domu, gdzie wybucha pozar. Moze to bye dom rodzicow, nasz dom albo czyjs, zamek, kosciol, dwor; mamy wtedy do czynienia z — odpowiednio — tlacym si? lub jaw nym konfliktem. Pomieszczenia takiego domu symbol) zuj^ rozne obszary naszej osobowosci, a nawet odpowiadaj^ce im obszary ciala. Jesli pozar wybuchl na dachu, znaezy to, ze swiatlu swiadomosci mog^ zagrazac rozpalone emocje, przyprawiajqce o zmieszanie fantazmaty i przesadny idealizm; moze to rowniez znaezye, ze w spichlerzu wspomnien zaezynaja bolesnie dopiekac stare rany, zepchni?te w niepami?c poczucie winy, z ktorym nie dalismy sobie rady, lub inne zaniedbania. Ogien w salonie moze oznaczac konflikt w sferze uczuciowej, zaklocenia we wspoipracy sit ,,ja” lub w dziedzinie stosunkow mi?dzyludzkich; ogien w sypialni symbolizuje nasz problem seksualny lub klopoty naszego partnera; ogien w kuchni — konflikt w sferze oralnej, zaklocenia w psychicznym „trawieniu” problemow, czy tez w kobiecej — macierzynskiej — sferze instynktowej. Ogien w piwnicy moze wskazywac na nieswiadomy konflikt pop?dow albo, jak w spichlerzu, na material zapalny zgromadzony w nieswiadomosci osobniczej *. Z drzewem natomiast kojarzy si? raezej pierwotny wzrost i dojrzewanie, naturalny proces indywidualnego rozwoju, dokonuj^cy si? w mysl prawa rozwoju wewn?trznego — proces, ktory — jak natura wpisany w rytm por roku — podlega stalej przemianie. Podobnie jak drzewo, ktore zakwita, rodzi owoce, rozdaje je, traci liscie, zapada w sen zimowy, a na w iosn? znow u w ypuszcza pqki, rosnie i odktada sloje, tak i my wzrastamy od jednej fazy do nast?pnej, odkladaj^c „sloje wzrostu”. Jesli dom si? spali, na zgliszczach mozemy wzniesc nowy. Gdy jednak ogien obejmie drzewo, odcina doptyw sit zywotnych. To, co spalone, nie odrosnie. Drzewo moze przezyc i wypuscic nowe gal?zie, pozostaje wszakze napi?tnowane i kalekie**. Totez plon^ce we snie drzewo moze oznaczac powazne zagrozenie naturalnego procesu rozwoju psychicznego. Jesli plonie korona drzewa, to glowa — dziedzina umyslu — jest w wielkim niebezpieczenstwie: zagrozone jest miejsce, gdzie — niezym ptaki — gniezdz^ si? marzenia i inspiraeje, gdzie si? wykluwaj^ mysli. Drzewo traci funkcj? ochronn^ — nie daje cienia. Drzewo:-pot?zny pien laczy si?gaj^c do nieba koron? z korzeniami, ktore wrastajq gl?boko w ziemi?. Strzelistosc drzewa symbolizuje to, co m?skie, falliczne; obcjmujaca zas korona ma

4

* Na temat onirycznego obrazu domu, zob. R. Ammann, Dom, s. 151 i nast. niniejszego tomu. [Przyp. wyd. pol.] ** Na temat onirycznego obrazu drzewa, zob. H. Hark, Drzewo, s. 117 i nast. niniejszego tomu. [Przyp. wyd. pol.]

O gien

93

znaczenie tego, co — ogarniając — ochrania, tego, co m acierzynskie. N arodziny z drzewa to prastary m otyw mitologiczny. Ješli więc ogien ogamia pien, može to oznaczač, že otoczce „ja” groži wypalenie, že zostaly przekroczone ostateczne granice, a coraz większy pęd wzrostu i rozwoju groži samounicestwieniem, strumien žycia wysechl. Drzewo žycia staje się drzewem šmierci, pien — sarkofagiem, korzenie obumierają w glębi ziemi. Oniryczny obraz plonącego drzewa nie zawsze jednak muši zwiastowač nieszczęšcie. W Australii są drzewa, ktorych nasiona kieikują dopiero wtedy, gdy drzewo splonie — podobnie ogien wewnętrzny može wywolač tajeinny proces przemiany, o ile osobowošč jest w stanie go \vytrzymač.

PRAOGIEN — OGIEN JAKO ENERGIA WITALNA Przytoczone nižej marzenia senne opowiedziala mi zaprzyjažniona czterdziestodwuletnia kobieta-teolog. Z wielkim trudem ja i kilku kolegow docieramy — najpienv samochodem, potem na piechotę — na szczyt stromej gory, gdzie stoi košciol. Gdy styszę, že wlašnie będzie naboženstwo dla dzieci, opada mnie rozczarowanie — nie chcę w nim uczestniczyč. Odchodzę. Usiluję zejšč na dol po przeciwlegiym zboczu. Stok jest jednak tak stromy i gladki, že się šlizgam — chvvila nieuwagi, a stoczę się w dol. Šciągam buty, može na bosaka będzie wygodniej i pewniej. Po stromym štoku schodzę na wielki brukowany plac; usihiję się zorientowač w tym obcym miejscu. Wtem podchodzą do mnie Murzyn oraz przepiękna, smukia Murzynka — zwracają mi uwagę, že jestem bosą. Zupeinie zapomniaiam o butach, wcale nie zauwažyiam, že jestem na bosaka. Koniecznie muszę znaiežč buty. Szukając ich, odkrywam wejšcie do jaskini wiodącej do wnętrza gory, na ktorą się wdrapaiam. Przez labirynt wąskich i niskich korytarzy bmę coraz glębiej, až przejšcie się poszerza — docieram do wielkiej pieczary w sercu gory, gdzie spostrzegam kilku krzątających się Murzynow. Podczas gdy rozglądam się za butami, z glębi jaskini wychodzi ku įnnie wspaniale przyodziany wysoki Murzyn, „ksiąžę šwiata podziemnego”; towarzyszy mu inny Murzyn, ktorego juž spotkalam na zewnątrz, i pyta mnie, czego tu szukam. Odpowiadam: „Szukam butow”. taskaw ie pozwala mi się rozejrzec. W trakcie poszukiwan odkrywam nagle za niewysokim walem ziemi ogromny, tryskający z ziemi czenvony slup ognia. Wokol krzątają się Murzyni — dozorują ogien, podsycają go i pilnują, by ogrzewat šwiat podziemny i nadziemny. Bez tego ognia žycie na ziemi by zamarlo. Wzruszona, okrąžam slup ognia i ruszam w drogę powrotną — tym razem idę przez szersze korytarze. Po wyjšciu na powierzchnię stwierdzam zdumiona, že mam na nogach buty.

94

G isela R eiss

Šniąca przez w id e lat pelnila duszpasterską poslugę sumiennie i z radošcią, ale odjakiegoš czasu czula niewytlumaczalny niepokój i napięcie. Podczas kazañ nie przychodzito jej do glowy nie nowego. Zdwoila wysilki, lecz wewnctrzne ¿ródlo coraz bardziej wysychalo. Stala się niepewna, zaczęla w siebie wątpic i zauwazyla, i¿ niepowstrzymanie popada w wewnętrzny kryzys. Wtedy nawiedzit ją sen o praogniu. Poszukując znaczenia tego snu, wczuwatysmy się w jego akcję, pozwalając się wiese wewnętrznej dynamice m arzenia sennego. Co oznaczala dla šniącej žmudna wspinaczka do košciola na szczycie gory, gdzie ku jej rozczarowaniu míalo się odbyc „tylko” nabozeñstwo dla dzieci? Jej „dziecięca” ufnošc w „Ojca Niebieskiego” zalamala się. W ychowana w domu pastora, związana z ukochanym ojcem, calkowicie pochlonięta przez religijną atmosferę rodzinnego domu, uznala za oczywiste pójsc w šlady ojea i zostač pastorem. „Košcioi štai się dla mnie większą m atką” — wyznala — „poszerzonym domem rodzinnym” . Dopiero dzięki snowi šniąca uprzytomnila sobie, že ,jej Košcioi juž nie znajduje się na w si”, w centrum jej žycia, lecz niepostrzeženie przesunąl się w dal i wzwyz. Przeczuwata, že depresja može miec eos wspólnego z rozpoczynającym się procesem rozpadu obrazu Boga, jaki sobie stworzyía, ze stopniowym obumieraniem odziedziczonych wartosci, symboli i dogmatów, ze wzmagającym się poczuciem braku bezpieczeñstwa w Kosciele. Jednoczešnie czula, že w chwili, gdy zaczęla się odlączač od Boga Ojea i M atki Kosciola, zainicjowala proces uwalniania się od naturalnego ojea i naturalnej matki; czy odwrotnie — w miarę, jak uwalniala się od naturalnych rodziców, rowniež swojski Kosciói lat jej dzieciñstwa odsuwal się coraz dalėj. Juž wyrosla z dziecinnych bucików, ale spostrzegla to dopiero we šnie, wtedy, gdy poezula się rozczarowana „naboženstwem dla dzie­ ci”, gdy wzbraniala się wziąč w nim udziat. W zbierająca w niej agresja pomaga jej wszakže wyrwac się z więzow dzieciñstwa i na wlasną rękę wyruszyc w nieznane. Gdy we šnie odwrócila się od Košciola, zaczęla schodzič po stromym štoku; nagle poezula, že traci oparcie w wypróbowanych, rozchodzonych butach, že lada chwila upadnie i potoezy się w dól. Ješli chce zejšč bezpiecznie, muši šciągnąč buty, odzyskac bezpošredni kontakt z ziemią. Dobre, rozchodzone buty dają nam niezawodne oparcie i ochronę — dzięki nim možerny pokonac trudną drogę nie raniąc stop. W perspektywie symbolicznej buty mogą oznaczač normalne, przystosowane do srodowiska mechanizmy obronne, sposoby radzenia sobie z žyciem, stanowezose, postawę, sposób poruszania się w realiach i sposób pojmowania rzeczywistosci. Niebezpieczne zejšcic w dól štoku przypomina stare praktyki inicjacyjne; obrzęd iniejaeji odbywal się przy przechodzeniu od utartego sposobu bycia do nowego, od jednej fazy žycia do następnej, na przyklad w okresie dojrzewania lub w innych sytuacjach „progowych”, kiedy indywiduum muši wystąpič ze zbioro-

O gien

95

wošci. Ten motyw przypomina stare ryty wtajemniczen misteryjnych, na\viązuje do sytuacji wchodzenia w obszar „šwiętošci”, gdzie zdejmowanie butow jest wyrazem bojažni božej, symbolem oddania się na dzialanic bostwa. Na drodze tej — po trudnym i niebezpiecznym zejšciu w dol štoku — šniąca kobieta spotyka w nieznanej okolicy parę Murzynow. Ludzie ei uprzytamniają jej, že chodzi boso, przeto pilnie potrzebuje butow. Zapytana, co jej się kojarzy z postacią Murzyna, odpowiada, že „poganin” — ktoš, kto nie wierzy w chrzešcijanskiego Boga Ojca, kto žyje w „ciemnošciach”, tkwi w zabobonach, calkowicie uzaležniony od wspolnoty plemiennej. Poganin byl dla niej „nieodkupionym ciemnym bratem” chrzešcijanina, kimš, kogo wprawdzie \vinnišmy kochač, kim jednak gardzila z powodu „prymitywizmu i nieobliczalnej impulsywnošci”, kogo się bala: „Nie chcialabym go spotkač w ciemnošci” . Tym większe byio jej zdziwienie, že para M urzynow wywarta na niej zgola inne wraženie. Byla zafascynowana wysoką, smukią, przepiękną ciemną kobietą, jej przepojoną erotyzmem aurą. W porownaniu z nią ona sama byla mizema i bezbarwna. Przypuszczala, iž Murzynka može byč jej ciemnym „aspektem siostrzanym”, dotychczas niedostateeznie uwzględnianym, raczej odrzucanym, ktory jed ­ nak šen przywiodl jej przed oczy, przedstawiając go nie bez sympatii; Murzyn wydawal się jej ciemnym aspektem męskim jej osobowošci, obawiala się go. W rzeczywistošci onirycznej te dwa aspekty — upersonifikowane — lączą się harmonijnie; otwarte, respektujące trzeciego, bynajmniej nie piymitywne. Šame nawiązują kontakt ze šniącym „ja”, \vskazują na pewien brak — na brak butow — wyzwalając u šniącej impuls, ktory popycha ją na drogę niebezpiecznych poszukiwan. Ješli, schodząc z gory po stromym zboezu, trzeba bylo \vyrzec się zwyczajowych mechanizmow ochronnych, wypraktykowanych sposobow na žycie, o tyle teraz trzeba je odzyskač, by — džwigając došwiadczenie glębi — kontynuowač drogę do šwiata codziennošci. Z perspektywy psychologicznej para Murzynow moglaby oznaczač pienvotną, jeszcze ciemną, instynktową wiedzę, ktorą šniąca posiada, ktora zaš przypomina o sobie i chce wzrastač; novvą witalnošč, mającą swe žrodla glęboko w niešwiadomošei. Idąc za zniewalającym impulsem poszukiwania, šniąca dociera do wnętrza gory, do vvielkiej, przypominającej šwiątynię pieczary. Mozolne przechodzenie przez podziemny labirynt bylo dla niej niezym „powrot przez drogi rodne do tona wielkiej matki ziemi”, niezym zstąpienie do „do mrocznej krainy šmierci, krolestwa cieni” . Šen ukazuje nam jednak, iž w glębi ziemi, \v „mrocznej krainie šmierci, krolestwie cieni” jest coš žywego, czego šniąca nie mogla odezuč i poznač „na ziemi”, to znaczy w sferze šwiadomošci. Tu, we wnętrzu gory, spotyka wspaniale ubranego, pelnego godnošei Murzyna, „księcia šwiata podziemnego” ; pyta on ją, czego

G isela R eiss

96

szuka, i pozwala jej rozejrzeč się za butami. Poniewaž šniąca kobieta zna mitologię grecką, kojarzy tę postač z Hadesem, bogiem šwiata podziemnego i bratem niebianskiego ojca bogow — Zeusa. W ujęciu symbolicznym ow „ksiąžę podziem ia” moglby przedstawiač spowity cieniem, wydzielony aspekt chrzešcijanskiego Boga Ojca, ciemny aspekt Chrystusa, ktory zstąpil do „krolestwa šmierci”, a wobec tego jest rowniež wladcą krolestwa poza šwiatem naszej šwiadomošci. Na tę myšl naprowadzil šniącą werset z Psalmu 138: Gdziež się oddalę od ducha Tvvojego? Gdzie ucieknę od Twego oblicza? Gdy wstąpię do nieba, tam jesteš; jesteš przy mnie, gdy się w Otchlan položę.* Zrozumienie tego nagle stalo się dla šniącej sprawą o žyciowej doniostošci; dzięki temų mogla przerzucič most między swym wczešniejszym rozumieniem teologii — dawnym wyobraženiem Boga — a egzotycznym jeszcze przežyciem glębi, do ktorego zyskala dostęp dzięki snowi**. To przerzucenie mostu między gorą a dolem, między tym a tamtym šwiatem, ta funkcja transcendentalna, znajduje symboliczny wyraz w postaci Murzyna, ktory, gdy šniąca juž zeszta z gory, zwrocit jej uwagę na to, že nie m a butow, ušwiadomil jej ow brak, pchnąl ją na trop; potem ponownie ukazal się jej we wnętrzu gory w towarzystwie murzyriskiego księcia. Ta ciemna postač, ktorą — w perspektyvvie psychologicznej — možemy rozumieč jako symbol niešwiadomej, męskiej częšci duszy, jako wewnętrzną postač animusa šniącej, jest pogranicznikiem i pošrednikiem między wyžszym duchowym šwiatem ojcow a macierzynskim krolestwem ziemi, towarzyszem duszy w drodze do niešwiadomošci. Na wzor greckiego boga Hermesa doprowadza on — jako tajemny „inspirator” i inicjator — do spotkania między šniącym ,j a ” a „księciem podziem ia”, ktory zachęca šniącą do svvobodnego kontynuowania poszukiwan w sferze glębi. W trakcie tego poszukiwania dociera ona w koncu do wlašciwego celu wędrowki inicjacyjnej, do macierzynskiego praognia w centrum ziemi. To fascynujące przežycie ognia w marzeniu sennym stalo się dla šniącej došwiadczeniem religijnym, zapalito ogien, ktorego nie sposob wygasič, dotarla ona bowiem do žrodla wszelkich energii tworczych, do bezpošredniej bliskošci ognistego pražrodla, ktore rodzi i karmi wszelkie žyde, rozgrzewa je, rozjašnia i podtrzymuje. Podziemny ogien byl dla niej niczym ogien Erosą i macierzynski ogien * Ps CXXXVIII 7-8 b, przeložyli Benedyktyni Tynieccy. [Przyp. wyd. pol.] ** Zob. podobne doswiadczenia oniryczne: M. Kassel, Das Auge im Bauch.

O gien

97

duchowy, w przeciwienstwie do ognia slonecznego, ktory pala w gorze, przeto kojarzy się go z zywioiem męskim. Te dwa žrodla ognia, ujrzane w šnie, mogą ewokowac doswiadczenie religijne; nie zawsze zachodzi koniecznošc przyporządkowania ich zywioiowi kobiecemu lub męskiemu.

OGIEN KOWALSKI — OGIEN JAKO SYMBOL PRZEMIANY Szešc m iesięcy požniej tę šamą kobietę nawiedzil następujący sen: Wędruję przez rozlegte, ošniežone pustkowie; idę na wschod, w koncu dochodzę do starego cmentarza z wysokimi, rozsypującymi się nagrobkami. Idę powoli przez cmentarz až do pagorka z owalnym otworem. Wchodzę do šrodka. Korytarz skalny wiedzie w dol, do olbrzymiej pieczary. Rozglądam się. W glębi, w lewym kącie spostrzegam wielki kamienny oltarz, na ktorym plonie wysoki žolto-czenvony ogien. Na brzegu oltarza ležą narzędzia, z czego wnioskuję, že jaskinia jest prastarą kužnią. Podchodzę do oltarza z ogniem kowalskim, przystaję gtęboko poruszona i rozglądam się, czy nie ma w pobližu žywego ducha. Pusto. Wracam na cmentarz. Kręci się tam teraz między nagrobkami okazala blondynka w dlugiej czamej sukni, z ręką na czole; rozgląda się w zadumie, jak gdyby zbudzita się wlasnie z dlugiego kamiennego snu i wlasnie dochodzila do siebie. Przechodzę w milczeniu, by jej nie przeszkadzač; potem widzę siebie w ciemnošciach na skrzyzowaniu drog, ktore gwiazdziscie rozchodzą się we wszystkie strony swiata; trzymam w dloniach gliniany wazon z rožami; są biale, lekko rozowawe. Skręcam w lewo i spotykam corkę. Opowiadam jej sen o ogniu kowalskim w jaskini. Zdziwiona, stwierdza, že tež miala podobny sen, tylko že obok oltarza widziala wielkiego, brunatnego niedžwiedzia na dwoch lapach. I znowu znajduję się w jaskini — teraz i ja spostrzegam z prawej stro­ ny oltarza wielkiego niedzwiedzia. Dlugo przyglądamy się sobie, wręcz namacalnie czuję jego obecnošč. Myšlę: „A więc to ty jesteš tajemniczo dzialającą šilą, kryjącą się za tym kowalskim ogniem”. Sniąca wędruje przez „rozlegle, ošniežone pustkowia, na wschod”. Po podnioslym nastroju, w jaki wprawil ją poprzedni sen, popadla w depresję, w glęboki kryzys wiary i tožsamošci. Zupelnie stracita orientację: „Bog, ktorego znalam, juž nie odpowiadal na me rozterki, czulam, že porzucil mnie w ciemnošciach, bylam samotna wsrod ludzi”. Wszystko, co w niej žylo, zostalo pogrzebane jak pod grubą pokrywą šniežną, niczym pod bialym „calunem” . Doszlo do spadku energii, skostnienia uczuč. Zima to czas umierania, ale zarazem okres inkubacji; zimą žycie się wykluwa i odnawia, aby na wiosne zakielkowac i vvypušcič pędy.

98

G isela R eiss

W ędrowka przez ošniežone pustkowia odpowiada — z perspektywy mitologicznej — „nocnej podrožy morskiej herosa”, podrózowaniu zgodnie z rytmem następowania nowiów lub biegu slonca nocą, gdy nie widzimy swiatla slonecznego, gdy cieplo promieni slonecznych nie dociera. Ale kiedy na wschodzie wstaje sloñce, z nocy rodzi się nowy dzieñ. Tak więc wschodni kierunek onirycznej wędrówki wskazuje na paschalny proces umierania i powstawania, na nowe swiatlo, którego sniąca, spowita mrokiem, jeszcze nie može rozpoznač. Jeszcze nie dotarla na samo dno. Dociera do starego cmentarza, gdzie stoją kruszejące, wyniosle nagrobki. Cmentarz to miejsce zmarlych — tego, co niegdys žylo, lecz teraz powrócilo do lona matki ziemi; w ujęciu psychologicznym symbol cmentarza przedstawia to, co zapadlo w niesw iadom osc. M ogą to byč „zaspokojone” popędy, w yciszone i urzeczywistnione, može to byč cos, co wprawdzie ciągle daje o sobie znač, lecz co zostalo wyparte i oddzielone od žycia swiadomego. Mogą to byč zatem jakosci, k tórym i,j a ” juž nie dysponuje, które są w nim nieobecne i prowadzą w nieswiadomosci osobne žycie, zaklocając funkcjonow aniepsyche swiadomej, jak w wierzeniach ludowych bląkające się duchy zmarlych czy upiory, które nie doczekaly się zbawienia. Z drugiej strony to, co swiadomosci wydaje się „obumarle”, zapadlo się w nieswiadomosc, aby tam doznač przemiany. Grób, trumna i urna to naczynia zamknięte, symbole tulącej „matki šmierci”, do której powraca wszelkie žycie; tam rozpada się, aby w odpowiednim czasie odrodzič się w nowej postaci. Skoro tak, to owe naczynia smierci są naczyniami przemiany, w których može się dokonywac proces odrodzenia. Zniszczale nagrobki wskazują na cos, co dawno umarle i pogrzebane, i co, niezaležnie od tego, jaką wartosc przedstawia dla sniącego, musíalo zaginąč día swiadom osci zbiorow ej, c o je d n a k jeszcze žyje w ukryciu; kam ienie — tw arde i niezmienne — oznaczają eos niezniszczalnego, tnvąjącego mimo uplywu czasu. Nagrobki zachowują tožsamošč zmarlego, utnvaląją pamięč o nim. Są to kamie­ nie graniczne między królestwem žywych i zmarlych, ale tež przerzucają pomost między nimi. W skazują na wejscie do swiata podziemnego, w ujęciu zas symbolicznym na miejsce spoczynku tego wszystkiego, co kiedyš bylo dla nas žywe, i z czym — jesli to dla nas wažne — možemy na nowo nawiązač kontakt. Aby się dowiedziec, co umarlo, sniąca musí najpierw sama zstąpič do podziemia, do wnętrza mogily. W przeciwieñstwie do poprzedniego snu nie spotyka buchającego z gtębi ziemi praognia, lecz ogieñ kowalski, plonący na kamiennym oharzu; na skraju oltarza ležą narzędzia kowalskie. Kamieñ služy tu za oltarz, na którym w prawie wszystkich religiach skladano ofiary i odprawiano obrzędy sakralne. Sniąca nie wie, co przekuwa się w ogniu kowalskim, ani kto wykonuje kowalską robotę.

O gien

99

M ožemy więc tylko zdač się na grę swobodnych skojarzen i przypuszczač, že dynamika i przeobražająca sita samego ognia jest tajemniczym „kowalem dusz” , który dziala w nieswiadomosci. W ogniu kowalskim materia jest rozgrzewana, przetapiana, formowana i hartowana. Ogien rozdziela częšci skladow e, rozktada na sktadniki, które jednak w ogniu mogą się ze sobą stopič. Ogien ma dzialanie oczyszczające, trawi wszystko, co zbędne, sprowadzając do tego, co istotne, trwaie. Ujarzmiony ogien jest tworczą energią transform ującą— šitą, która umozliwia przejšcie z jednej formy bytu do drugiej; tam, gdzie ma to miejsce, možna przetwarzac i ksztaltowac na nowo to, co stare; možna zbudzič sity witalne ze šmiertelnego snu. Sam proces przemiany ma zawsze bolesny przebieg. Šniąca przežyta to najpierw jako oziębienie, skostnienie i spustoszenie sfery uczuciowej i wrazeniowej, czuta się jak „w šrodku žirny”. Cierpiata, zamknęta się w sobie, czula się opuszczona przez Boga, samotna i smutna z powodu straty; palilo ją jak žywym ogniem, który przesuwal się w dot ku ognisku energiipsyche nieswiadomej. Gdyby nie to marzenie senne, nie uswiadomitaby sobie, co się wtasciwie z nią dzieje. Sen ukazat jej, že idąc za ukierunkowaną w dot energią zdąžata do nieznanego królestwa swej psyche, gdzie dokonywat się nie rozpoznany dotąd przez swiadomosc, a tyl­ ko bolešnie odczuwany proces sktadania w ofierze, przekuwania i odnawiania. Šniąca podsunęta w rozmowie jeszcze inną myšl, wykraczającą poza osobiste znaczenie tego przežycia. W teologii protestanckiej kobiecošč nie znalazta naležnego jej miejsca obok męskiej Trójcy — Ojca, Syna i Ducha Šwiętego — tak jak M aryja w Košciele katolickim. To brakujące odniesienie do kobiecošci — obejmującej to, co męskie — przežyta dopiero teraz w formie „zuboženia” žycia religijnego; wiara w męską Trojcę byla dia niej swego rodzaju „zdradą” pramacierzynskiej kobiecošci. Tak więc oniryczna wędrowka, ktorą šniąca ma dopiero przebyč w žyciu na jawie, moglaby stač się drogą wielu męžczyzn i kobiet, odciętych od swego wnętrza — drogą, której celem jest odnowienie i zjednoczenie možliwošci zyciowych, nawiązanie stosunków między m ęskim i kobiecym aspektem psychiki, które mają się do siebie odnosič na rožnych plaszczyznach. Šniąca przebyta tę drogę prekursorsko, niejako w zastępstwie innych kobiet i męžczyzn. Zdaje się wskazywac na to rowniež wspomniane wyžej drugie marzenie sen­ ne. Šniąca stoi na gwieždzistym skrzyžowaniu dróg i trzyma w dtoniach gliniany wazon z biatymi, rožowawymi rožami. Gdy namalowata to skrzyžowanie, powstata z tego promienista mandala — wedlug Carla Gustava Junga symbol Catkowitošci obejmującej šwiadomošc i niešwiadom ošč — symbol, który pojaw ia się w snach zwtaszcza wtedy, gdy w sytuacjach konfliktowych trzeba przywrócic zaktoconą rownowagę, gdy ma się uksztaltowac coš nowego. W tej mandali uwidaczniają się oba aspekty: porządkujące, ogniskujące centrum, gdzie stoi šniąca,

100

G isela Reiss

oraz szešč nowych možliwošci drogi, jakie się przed nią otwierają. Niezaležnie od tego, jakie zajmie stanowisko, zawsze trzy drogi wiodą naprzod, trzy wstecz, wszystkie zaš zbiegają się w centrum. W ogolnej symbolice liczb trojka može, między innymi, wskazywač na dynamiczny, tworczy rozwoj, pozostając tym samym w bezpošrednim związku z drogą. Szostka zawiera dwakroč trzy možliwošci drogi; w perspektywie symbolicznej oznacza polączcnie przeciwstawnych aspektovv i kierunkow: postępowanie ku jasnošci, wyžszej šwiadomošci oraz regresję do ciemnej, niezglębionej niešwiadomošci, dostęp do wewnętrznej sfery męskiej i ženskiej, sprzęgnięcie yin i yang — starych chinskich symboli zasady kobiecej i męskiej w ich wzajemnym odniesieniu. Ješli wrocim y do skojarzenia šniącej co do jednego Boga w trzech osobach i tego, czego jej brakowalo w tym wyobraženiu, to dojdziemy do wniosku, že trzy postępujące ku šwiadomošci drogi odpovviadają męskiej Trojcy, trzy zaš drogi vviodące wstecz, w niešwiadomošč, to symbol znanej z davvnych mitovvTrojcy kobie­ cej. M ity wyražają pienvotne došwiadczenia ludzkošci; w okrešlonych epokach są one bardziej intensywne, bližsze šwiadomošci i bardziej znaczące, w innych zaš — przykryte warstwą nowych došwiadczen — zapadają w niešwiadomošč zbiorową, nie tracąc jednak sity dzialania. Takie wyobraženie trynitamej bogini znamy chociažby z mitologii greckiej, gdzie Persefona przedstawia dziewiczą boginię wiosny, Demeter — dojrzaią boginię milošci i matkę, Hekate zaš — ciemną matkę, boginię šmierci. Wszystkie trzy personifikacje to aspekty jednego wielkiego bostwa kobiecego, jego empiryczne przejawy. Szešcioramienne skrzyžowanie drog mogloby przedstawiač symboliczne dopclnienie i wzajemne odniesienie dwoch idei Trojcy: chrzešcijanskiej i dawnej, mitologicznej. Obie wywodzą się ze wspolnego punktu šrodkowego i wracają do niego. Kobiecošč, ktorą spotyka šniąca, przejawia się w dwoch rožnych aspektach. Šniąca stoi bowiem na skrzyžowaniu; w dloniach trzyma gliniany wazon z bialymi rožami, ktory przypomina umę, gdzie przechowuje się prochy zmarlych. Podobnie j ak šniąca wydostala się przedtem z mogily. a martwa kobieta na cmentarzu, przebudzona do žycia, powstala z grobu, tak teraz otwarla się urna — naczynie šmierci. Biale rože wyrastają niejako z popiolu — to archetypowy symbol zmartwychwstania, porownywalny z mistycznym wyobraženiem Feniksą, ktoiy powstaje z popiolow. Šen trzykrotnie podkrešla proces odrodzenia, ožywienia, na co wskazuje rowniež delikatny rož bialego kwiecia šmierci, jak gdyby trupia bladošč z wolna rožowiala pod tchnieniem žycia, w objęciach Erosą. Starožytni Grecy przyporządkowywali symbol rožy Afrodycie — bogini milošci; w dawnym Egipcie roža byla symbolem zmartwychwstalego ciala, w šredniowieczu — symbolem Matki Boskiej i niebianskiej milošci. W marzeniu sennym bukiet rož može symbolizovvac rozkwit i dzialanie zmyslowej, erotycznej milošci, ktora przenika rowniež sferę

O gien

101

umyslowo-duchową, gotowošč na przyjęcie tego, co chce się w šniącej rozwinąč. W strukturze mandali roža odpowiada gwiaždzistemu skrzyžowaniu drog i stanowi Symbol možliwej do urzeczywistnienia Calkowitošci. Droga ku Calkčwitošci može byč jednak „ciernista” i bolesna, wiedzie przez ciągle na nowo przežyvvaną šmierč psychiczną. Ostatnia częšč snu jeszcze dwa razy podejmuje motyw „wchodzenia do kurhanu”. Chodzi tu zatem o coš szczegolnie wažnego dla šniącej; przede wszystkim znaczące jest to, czego nie dostrzegla podczas pienvszej bytnošci w jaskini: vvielki niedžwiedž przy oltarzu ognia. Dopiero corka zwrocila uwagę na jego obecnošč — spotkala go w ten sam sposob: w šnie o ogniu. Zaintrygowana, šniąca zstępuje jeszcze raz do wnętrza kurhanu — tym razem widzi \vielkiego niedžwiedzia, stojącego obok oltarza ognia. Patrzy nan. I gdy tak na siebie spoglądają — trwa to došč dlugo — czuje jego aurę; myšli: „A więc to ty jesteš tą tajemniczą šilą, kryjącą się za procesem trawienia w ogniu” . Nowe postacie tej sceny to corka šniącej i niedžwiedž, ktory kojarzy się jej z kobiecošcią; czuje, že to niedžwiedzica. Ješli ponadto zwrocimy uwagę na przebudzoną ze šmierci, spowitą w czem kobietę na cmentarzu, to spostrzežemy trojaki aspekt kobiecošci, ktory možna rozumieč jako wewnętrzny aspekt šniącej: corka jako swego rodzaju mloda kobiecošč, ktora w niej dojrzaia, przywrocona do žycia dojrzala kobieta oraz wielka niedžwiedzica w jaskini. Z niedžwiedzicą kojarzy się jej brunatne, ziemiste, ciepte „przytulne” futro, z nim zaš „gorąca” milošč macierzynska, bezpieczenstwo i ochrona. Bala się ciemnej, instynktowej, dzikiej popędowošci tego zwierzęcia, zarazem zaš ją podziwiata. Dalszym skojarzeniem byl šen zimowy, w ktory zapada mieszkający na ogol w jaskini niedž\viedž. Sniąca kobieta widziala w tym paralelę do „zimowego nastroju” na początku snu, i do zejšcia w gląb kurhanu, gdzie po raz drugi spotkala niedžwiedzicę. W mitologicznych wyobraženiach Grekow bogini lowow i šmierci występowala w najwczešniejszym okresie w postaci niedžwiedzicy, požniej zaš jako wladczyni zwierząt w towarzystwie niedžcviedzia. Ješli zestawimy wszystkie te skojarzenia, to niedžwiedzica w ujęciu psychologicznym moglaby oznaczač ciemny aspekt kobiecošci w jej budzącej grožę, emocjonalnej, instynktowej i popędowej naturze, ktora — gdy jest nieokielznana lub „glodna”, to znaczy nieodpowiednio karmiona i przežywana — može stač się zwierzęciem drapiežnym, rozszarpującym i pochtaniającym ,ja ” . Jest to wlašciwy jej aspekt chaosu i šmierci; ale respektowana i uwzględniana w dostatccznym stopniu, owa ciemna kobieca „zw ierzęcošč” može się stač wielką, cieplą, chroniącą i otulającą matką, darzącą nas pienvotną ufnošcią do žycia — ufnošcią, dzięki ktorej možemy zaryzykovvač niebezpieczną drogę w gląb niešwiadomošci. Wiemy, že szamani podczas obrzędow inicjacyjnych usuwali się do šamotai na pustkowiu, aby w wizjonerskich poszukiwaniach spotkač zwierzę patronų ące

102

G isela R eiss

i užyczające sit. Ješli ukazalo się ono, na przyklad, w postaci niedzwiedzia, wowczas to on byl ich duchem opiekuriczym, z jego šilą się kontaktowali. Stawal się ich „mistrzem inicjacji”, ktory — w animalnej postaci — byl uosobieniem istoty boskiej, towarzyszącęj szamanowi w trakcie jego prob inicjacyjnych w swiecie podziemnyra, i przekazującej mu doswiadczenie religijne, dzięki ktoremu wykraczal poza swą przyrodzoną naturę i uzyskiwal dostęp do ukrytej rzeczywistosci, do nowych mocy duchowych. Ucząc się panowania nad nimi, zostawal uzdrowicielem — kimš, kto dzięki swemu doswiadczeniu zna „tamten swiat” nieswiadomošci, i przy pomocy patronującego i užyczającego sil zwierzęcia može towarzyszyc innym w ich drodze przez podziemie w poszukiwaniu ich „utraconej duszy” *. Sniąca czula takže, j ak gdyby wraz z utratą dawnej dziecięcej wiary zapodzialo się gdzieš jej odniesienie do Boga i wlasnej natury, jak gdyby w calej akcji snu poszukiwata „utraconej duszy”, nowej, poglębionej wiary, nowej ufnošci. Dziwilo ją, že na tej drodze spotykala tak w id e aspektow kobiecošci; przede wszystkim wielką niedžwiedzicę, „mistrzynię inicjacji”, wtadczynię kowalskiego ognia rozpalonego w gtębi. Czyžby nie zawęžona do teologii wiara w Boga obejmowala rowniez kobiecy aspekt bostwa? Myšl ta byla dla šniącej calkiem nowa i osobliwa**. We šnie to wlasnie corka przywraca związek z wielką niedžwiedzicą. Postač corki pojmujemy w tym kontekšcie jako dorastającą kobiecošč, ktora jest jeszcze na pograniczu nieswiadomosci, przeto može spelniač funkcję pošredniczącą, umožliwiając odnowienie związku z kobieco-macierzynskim dnem duszy***. Przežycie oniryczne, ktorego skutki trwaly rowniez po przebudzeniu, sprawilo, že sniąca uswiadomila sobie, iž jej wiara zyskala na gtębi i zywotnosci o tyle, o ile ona sama zdolala wniknąč w swą wlasną glębię, w swą nieswiadomosc, ktorej doswiadczyla w symbolice onirycznej. Dalėj więc szla tą drogą w nieznane, pokladając coraz większą ufnošč w wewnętrznym kierownictwie, ktore, jak czula, bynajmniej nie klocito się z religijnym nastawieniem; z biegiem czasu zyskala nowe rozumienie samej siebie — jako kobiety i jako pastora, ba, jako calej osoby.

W PIECU HUTNICZYM — OGIEÑ JAKO SILA EĄCZĄCA Przytoczone nižej marzenie senne nawiedzito trzydziestosiedmioletniego męžczyznę, który znajdowat się w stanie glębokiego kryzysu i zglosil się na terapię.

* Por. Hamer, Der Weg des Schamanen. ** Por. Riedel, Wiederentdeckung der weiblichen Aspekte Gottes. *** Por. Brinton-Perera, Der Weg zur Göttin der Tiefe.

O gieñ

103

O ile w obujuž relacjonowanych snach chodzilo o spotkanie sniącego,j a ” z ogniem, 0 zbliženie i poddanie się jego promieniującej šile, o tyle tutaj mlody męžczyzna sam dostaje się do šrodka ognia, by przejšc w nim proces przetopienia. W holu wielkiego gmachu spostrzegam drzwi z wywieszką: „Osobom postronnym przejscie wzbronione!”. Wbrew zakazowi otwieram drzwi. Wchodzę do ciemnego pokoju, w którym wokól centralnie usytuowanego pieca stoi wielu męžczyzn i profesor. Pod ácianami stoją dhigie stoty, na których ležą częsci ciata ludzkiego: nogi, ręce, częsci tutowia, osobno wnętrznošci. To dziwne, ale nie są zakrwawione; sprawiają wrazenie jeszcze cieptych i swiezych. Panuje nabožne milczenie. Wydaje się, že pod kierunkiem profesora dzieje się eos dziwnego. Gdy profesor po chwili wychodzi, podehodzę do pieca i otwieram klapę. Widzę, jak ležący z tylu na wsuniętej blasze, spowity w biel mlody męžczyzna powoli podnosi glowę, jak gdyby wtasnie przychodzil do siebie. Z przodu ležy kilka starannie poukladanych fragmentów cíala. Nagle przychodzi mi do glowy, že toezy się tu proces przemiany. Pokrajane uprzednio częsci cíala mają się stopič w nowego czlowieka. Wiem, že nie možna zaklócac przebiegu tego procesu, totež szybko zamykam zasuwkę. Taki sen jest przeblyskiem swiatla w mrokach kryzysu, olsnieniem posród chaosu uezue — olsnieniem, które nagle rozjašnia ów wewnętrzny proces, i to zarówno día sniącego, jak día terapeuty. Sniący wiedzial przy przebudzeniu: „to mój brat-cieñ” . W rozmowie ze mną powiedzial: „Nareszcie wiem, dlaczego jestem wewnętrznie rozdarty, ogamięty gwaltownymi emoejami — muszę to wszystko przetrzymač” . W trakcie intensywnej pracy nad „problemem cienia” rozzarzyly się w nim uczucia. M ianem cienia okrešlamy w psychologii glębi to, co ležy w „d en iu ” naszej swiadomosci, co zostalo z niej wyparte, usunięte, poniewaz nie možemy tego pogodzič z obrazem samych siebie i wyznawanym przez ñas systemem wartosci; cien jest tym, co przezywamy jako obce i nie naležące do ,j a ”, co jednak postrzegamy u innych, co deprecjonujemy, potępiamy, ale tež podziwiamy i kochamy; w cieniu ležy takže to, czego jeszcze nie možemy sobie uswiadomic, co tkwi w nieswiadomosci jako potencjalne, lecz jeszcze nie zaktualizowane i nie zintegrowane w swiadomej osobowosci. Do swiadomosci sniącego męžczyzny dochodzą wlasnie te ciemne, wzgardzone 1 zdeprecjonowane aspekty cienia; wylaniają się w jego snach jako prymitywni Murzyni, podstępni zbójcy, pospolici morderey, žebracy i wloczędzy; dochodząc do swiadomosci, irytują go, zmuszają do rokowañ. Konfrontacja ta wywotala ostry kryzys; czlowiek ów zatracil nieztomne, naiwne poczucie Calkowitosci. Jego obraz

104

G isela Reiss

samego siebie rozpadl się na kawalki, ktorych nie ūm iai scalič. Jego šwiat runą! z posad. Czul się rozdarty, „poszatkowany”, jakby coš mu „amputowano”, stracil orientację. Jednoczešnie mial wraženie, že „we wnętrznošciach szaleje nieznošny ogien”, ktorego się lękai, bowiem ogien ten mogi go spalič. Wtedy to nawiedzilo go marzenie senne o piecu hutniczym; šen ow dai mu wgląd i dostęp do procesow wewnętrznych, jakie w nim zachodzą, zachęcając go zarazem do przetrzymania ognia emocji. Jego ,j a ” dzięki podjętej wczešniej pracy psychologicznej tak okrzepio i zakorzenilo się w glebie rzeczywistošci, že istniaia uzasadniona nadzieja, iž przy wsparciu ze strony terapeutki bez szwanku przetrvva napor ognia wznieconego wskutek przedarcia się do šwiadomošci nieprzyjemnych trešci niešwiadomych; analityczny proces rozdzielania i rozrožniania mogi byč mu pomocą. Nadzieję tę wzmaga fakt, že we šnie pojawia się postač profesora, gdyž šame tylko siiy ,ja ” pacjenta — nawet przy pomocy terapeuty — nie wystarczają, by proces przetapiania osobowošci doprowadzič do pomyšlnego korica. Trzeba do tego osiony i kierownictwa wewnętrznego „mistrza inicjacji”, ktory by sam znajdowai się w ogniu, wytrzymai probę ogniową i nauczyl się obcowač z silami ognia, na wzor mitycznego kowala*. Jak we šnie o ogniu kowalskim wielka niedžwiedzica, tak tutaj profesor wraz ze swymi asystentami przejmųje rolę mistrza inicjacji. Tam wlašciwy proces przemiany byi dla šniącej zakryty, tu šniący sam dziaia, gdyž šmiaio i z zaciekawieniem przekracza barierę tabu, otvviera drzwi do pokoju, gdzie „wstęp wzbroniony”, wchodzi i przygląda się temų, co się stalo — rozczionko\vaniu „brata-cienia”. Proces rozrožnienia między šniącym „ja” a „nie-ja”, „bratem-cieniem ”, oraz przedstawiony w symbolu počwiartowanych czlonkow akt rožnicowania w lonie kom pleksu cienia ju ž dokonaly się pod kierownictwem profesora w niešwiadomošci, w intymnej przestrzeni procesu analizy, do ktorej „nieupowažnionym wstęp wzbroniony”; niebezpieczenstwo, že šniący zginie w potoku trešci niešwiadomych lub utožsami się z nimi, jest zažegnane. Profesor jest došwiadczonym, mądrym pedagogiem, zna swe rzemiosio; rnože więc towarzyszyč uczniom, wspierac ich na drodzc poznania i dojrzevvania. W procesach analitycznych funkcja ta može byč przejšciowo przeniesiona na terapeute do chwili, gdy „ja” znajdzie dostęp do vvlasnej — poglębionej — vviedzy i umiejętnošci, gdy nawiąže kontakt z tą šilą w lonie niešwiadomošci, ktorą we šnie symbolizuje postač profesora. Ten ostatni występuje w roli chirurgą, ktory — jak možna przypuszczač — przeprowadzil operację, počwiartowal psychiczne ciato „bratacienia”; zrobil to „bezkrwawo”, co šwiadczy o jego biegtošci, gdyž nie zmamovvat * Por. M. Eliade, Kowale i alchemicy, przetožyl Andrzej Leder, Aletheia, Warszawa 1993. [Przyp. wyd. pol.]

O gieñ

105

ani kropli cennej krwi, ¿adnej substancji duchowej. Częšci cíala, pocwiartowane ze sterylną czystoscią, ležą na stolach. Analityczny proces uswiadamiania i róznicowania aspektów cienia jest día pacjenta często równie bolesny, jak zabieg chirurgiczny bez znieczulenia. Naležy on do najtrudniejszych zabiegów terapeutycznych, w toku których „ja” može po­ pase w przejsciowy stan rozszczepienia. Dotychczasowy, pozomie niewzruszony system wartosci pacjenta ulega dezintegraeji, jego obraz siebie kruszeje i rozpada się. Pacjent czuje się rozdarty, „pokawalkowany” . Zatraca poczucie Šrodka i Catkowitoáci. Ten stan utraty, braku orientaeji, rozdarcia i wydania na pastwę przemožnych sil w nieswiadomosci moze stač się día „ja” psychicznym przezyciem smierci. Umieranie i odradzaniejestpierw otnym doswiadczeniem czlowieka. Rozklad i zniszczenie dawnego „ja” to warunek wstępny osiągnięcia dojrzalošci, nowej formy istnienia; rzecz ma się podobnie jak z ziamem, które wrzucone do ziemi, obumiera, lecz potem kielkuje i odradza się w nowym ksztalcie. W procesie terapeutyeznym motyw ewiartowania odpowiada pracy analitycznej, uswiadamianiu i róznicowaniu tresci nieswiadomych, skladanie ich zas na povvrót — procesowi integraeji ezęsei w większą calosč, obejmującą švviadomošc i niešvviadomošč. Aby jednak do tego doszlo, potrzebne jest žaroodpome naczynie, które wytrzyma šilę ptomienia. W sytuacji, gdy struktūra ,j a ” jest slabo utrwalona, a jego granice są zbyt plynne, istnieje niebezpieczeñstwo, že naczynie zostanie rozsadzone, ogieñ zaš, niezym strumieñ lawy, zaleje osobowosc i wypali się jak wygasty wulkan. Poza tym, gdy wydzielony kompleks uaktywni się do tego stopnia, že zaeznie dom inow ac w žyciu pacjenta, „ja” calkow icie utožsam i się z nim, i — w skrajnym przypadku — uwierzy, že jest na przyklad mesjaszem lub diablem. Omawiany sen przedstawia to žaroodpome zamknięte naczynie w fomiie pieca hutniezego, w alchemii znanego jako alembik, w którym rožne substaneje poddawane byly pod wptywem ognia procesowi transmutaeji. Bližszy nam jest piec piekarski, gdzie ciasto pod wptywem ciepla fermentuje i staje się zdatne do spožycia. Piec uchodzi powszechnie za symbol „W ielkiej M atki”, kobiecego lona, w którego cieple zawiązuje się, przemienia i wylega nowe žycie, które jednak — gdy žar jest zbyt wielki — može się spalič, ulec zniszczeniu. Wsuwanie do pieca može przeto symbolizowac powrót do macierzyñskiej macicy, regresję do stanu nieswiadomosci, w który sniący popada pod wplywem ognistego kompleksu, kom­ pleksu cienia. Sam ból wewnetrznego rozdarcia podsyca jednak ogieñ niezbędny do wszczecia procesu ponownego stopienia się pocwiartowanych cztonków w piecu hutniezym. Proces trawienia przez ogieñ ma, jak się zdaje, cos wspólnego z tajemniezym wydarzeniem odrodzenia. W skazują na to biale szaty „brata-cienia” oraz fakt, že najpierw ožywa jego gtowa, ktorą ostrožnie podnosi, aby się rozejrzeč, co się z

106

G isela R eiss

nim dzieje. W dawnych misteriach odrodzenia, w rytualach chrzcielnych i ceremoniach na czešč zmarlych, spowijano adepta w b iaie szaty, wyražając w ten sposob psychiczną mękę umierania, przeobraženia w šmierci, odnowienia žycia i wewnętrznego ošwiecenia*. Męžczyzna w ogniu powoli odzyskuje šwiadomošč w chwili, gdy šniący otwiera zasuwkę pieca i uprzytamnia sobie zachodzący tam proces. Coš jednak podpowiada šniącemu, že muši szybko zamknąč piec, aby ciekawošcią i przedwczesną chęcią rozum ienia nie zaklocič calego procesu przemiany. W iašciw y „chrzest z ognia” dokonuje się w ukrytej sferze niešwiadomošci pod czujnym nadzorem došwiadczonego i mądrego profesora, bez udziaiu šwiadomego ,j a ”. Tym, c o ,j a ” može wniešč ze swej strony, jest w iara w dziatanie niešwiadom ošci, cierpliwošč i gotowošč do czynnego doznawania i znoszenia emocjonalnego procesu spalania, bez wypierania ze šwiadomošci konfliktu, ktory rozniecil ow proces. Dziafającą šitą, ktora može pogodzič przeciwieristwa między šwiadomošcią a niešwiadomošcią oraz między trešciami niešwiadomymi jest ogien, ktory zaplonąl u šniącego vvskutek konfliktu z aspektami cienia i ktory zostal spotęgowany przez intensywne „przeniesienie” na terapeutkę, towarzyszącą mu — niczym profesor we šnie — w jego drodze przez „ogien” .

STOS — OGIEN JAKO SYMBOL ZNISZCZENIA I ODNOWIENIA Ptonięcie w ogniu može prowadzic do šmierci, przy czym nie sposob przewidzieč, czy będzie to krės, czy przejšcie do nowego etapu rozwoju; šmierč w plomieniach przežyla we šnie trzydziestodwuletnia kobieta. Oto šen: Ogamia mnie ogien. Pionę... Przychodzę znowu do siebie; raam uczucie, jakbym vvznosila się z popiolow stosu. Stara skora spalila się, czuję się jednak jak nowonarodzona. Na ziemi wokol mnie ležą biate piora — widok ten bardzo mnie dziwi. Kilka tygodni wczešniej porzucil ją wieloletni partner — odszedl do innej kobiety. Ich związek legt w gruzach; šniąca nosila się z myšlą o samobojstwie. Wtedy nawiedzifo ją marzenie senne o stosie — obiecujące rozwiązanie proble­ mų; šen sklonil ją do odwiedzenia psychoterapeuty. Chciala zanalizowač, dlaczego związek — dla niej zdecydowanie symbiotyczny — ulegl rozbiciu. W związku * Por. Eliade, Das M ysterium der Wiedergeburt.

O gien

107

symbiotycznym dochodzi do niešwiadomego utožsamienia się partnerow, ktorzy nie potrafią się od siebie odrožnič; wažne aspekty psychiki przenoszą na partnera. Každy žyje przez drugiego, spodziewając się, že to ten drugi da mu szczęšcie. Ideatem jest tu caikowite stopienie się, pelne wystarczanie sobie nawzajem, „my” . Rozrožnianie czy wręcz oddzielanie ,j a ” i „ty” przcžywa się jako zagroženie, niewiem ošč i zdradę, zniszczenie zaš tej symbiozy — jako wygnanie z raju*. To wlašnie przežywala šniąca kobieta w chwili, gdy porzucil ją partner. Czula się „naga, mala, bezradna, samiutenka jak palec”, porzucona w zagražającym ze wszystkich stron, niegošcinnym šwiecie, niezdolna do dalszego žycia w samotnošci. Jej tęsknota za symbiozą, ktora mimo rozczarovvania jeszcze nie wygasla, szukala spelnienia w „wiecznej symbiozie”, w šmierci. Smierč przežywa w marzeniu sennym, ale calkiem inaczej, niž wyobražala ją sobie w rojeniach samobojczych, w ktorych lagodnie przešlizgiwala się do sfery „wiecznego spokoju i bezpieczenstwa”, niczym do cieplego, chroniącego lona Wielkiej Matki Smierci. Tęsknota ta zepchnęla wszelkie emocje na plan dalszy — we šnie wybuchty one gwaltownym ogniem, ktory i ją ogamąl. Ogien ten odpowiada chaosowi rozžarzonych uczuč i afektow; dzięki owemu przežyciu pacjentka ušwiadomila sobie to wszystko, co w niej plonęlo, choč proces ušwiadamiania byt diugotnvaly. Byly to bolesne urazy i rozczarowania, paląca wšcieklošč na partnera, ktory ją porzucil, piekący wstyd i zazdrošč o inną kobietę, bezsilna rozpacz z powodu „straconego czasu” i „roztnvonionych uczuč”. Niczym strumienie lawy wezbraly w niej obsesyjne lęki i zwątpienie, trawiąc resztkę jej wiary w siebie i w ludzi, w „milošč i sens žycia”. Cieszyla się na wspolne žy d e z ukochanym męžczyzną, na rodzinę i dzieci. Nadzieje te rozwialy się jak dym, obrocily się w popiol. We šnie czula się , ja k plonąca w ogniu salamandra”, jak „w ogniu czyščcowym, ktory spala na popiol” . Gdyby šen na tym się zakoriczyl, widoki na wyjšcie calo z tego kryzysu bylyby raczej mame. Ale pacjentka — ku swemu zdumieniu — powstaje z popiolow, czuje się jak nowonarodzona. Sptonęla tylko stara skora, na ziemi ležy kilka bialych pior. Oczywišcie nie obeszlo się bcz strat, ale z procesu oczyszczenia i przemiany šniąca wychodzi odnowiona i umocniona. Skora chroni i odgranicza cialo na zewnątrz, reguluje wymianę między procesami wewnętrznymi i zewnętrznymi, na przyklad między oddechem a cieplotą. Przez skorę odbieramy jednak to, co jest czutc w stosunkach międzyludzkich, czule bodžce; przez skorę przenikają one do duszy, wywotując w niej wibracje. Z psychologicznego punktu vvidzenia skora odpowiada granicom ,j a ”, ktore chronią je od wewnątrz i odgraniczają od „ty”, umožliwiając jednak pewną wyPor. V. Käst, Wege aus A ngst und Symbiose, Walter 1985.

108

G isela Reiss

mían?. Zrogowacenie skóry — uszczelnienie granic — oznacza izolacj? i stan uwiezienia, rozmi?kczanie zas grozi zatarciem i dezintegracj^ ,j a ” . W symbiozie wtasna „skóra” zrasta si? ze skór^ partnera jak u braci syjamskich, tráete specyficzn^ día ,j a ” funkej?. Istnieje tylko granica ,,my” — granica zewn?trzna. Jesli ta jednosc zostanie rozszczepiona, mamy do czynienia z czyms w rodzaju amputaeji, ,j a ” moze si? wykrwawic. Uzdrowic „ja” mozna tylko w ten sposób, ze te aspekty psyche, które krzyzowaly sie z aspektamipsyche partnera — projektowane n a ñ — zostají) uswiadomione, wycofane i zintegrowane z osobowosciq partnerów zwiqzku. Dzi?ki intensyfíkowaniu swiadomosci „ja”, dzi?ki krzepni?ciu ,j a ” z wolna tworza sic nowe granice „ja”, rosnie nowa skóra. To, co plonie u sniqcej w ogniu jej emoeji, to ,,skóra-my” czy tez rozmi?kczona ,,skóra-ja”, która juz nie moze petnic swej funkeji. W celu uformowania nowych granic ochronnych i rozbudowania struktury „ja”, sniíjea m usíala odkryc i wypróbowac jeszcze nieswiadome i nie rozwini?te mpskie aspekty swej natury, które zastepezo przezywal za nía partner. Oznaczalo to día niej wyjscie ze stanu biernosci, przej?cie inicjatywy, rozwój duchow ych zdolnosci, zm ierzenie si? z lckami egzystencjalnymi — odwag? i ryzyko pójscia wíasn^ drog^. Jesli zas chodzi o pióra, sniaca skojarzyla sobie z tym obrazem upierzenie ptaka, którego zywiolem jest powietrzna sfera „ducha” ; pióra moglyby wskazywac na problem duchowy. Biate pióra, które po smierci w ogniu spadaj^ na ziemi?, to byc moze symbol przemicnionej, „rozjasnionej” swiadomosci, mozliwosci „nowego” poez^tku z odrodzonymi, „niespozytymi” silami po „sczemieniu” w popiolach stosu. Smierc na stosie i biale pióra przywolujc} na mysl mitologiczny motyw Feniksa, który si? sam spala i powstaje z popiotów — symbol wciaz odnawiaj^cego si? zyeia.

W LAZNI PAROWEJ — OGIEÑ JAKO SYMBOL EROSA We wszystkich snach, w których zblizamy si? do ognia lub w nim ploniemy, eos si? w ñas dzieje; zostajemy obj?ci dziataniem ozywczej sity — przeobrazajacej lub niszczaccj. Droga do praognia sprawita, ze sniaca znalazla w swej wierze nowy wymiar gt?bi. Ogieñ kowalski spowodowal ozywienie pogr^zonego w nieswiadomosci zywioíu kobiecego. W piecu hutniczym oddzielone od siebie cz?sci na nowo sprz?gly sie jedna calóse, a ogieñ stosu rozdzielil zwi^zek symbiotyczny, spowodowal rozpad starej skóry, zainicjowal proces wzrostu nowej. W przytoczonym nizej marzeniu sennym dwudziestodziewi?cioletniej kobiety m?zczyzna i kobieta slap iaja si? w hermafrodytycznq jednosc w zarze lazni parow ej.

O gieñ

109

W zarošniętym, zaczarowanym ogrodzie odkrywam starą wannę z wodą; pod wanną plonie silny ogieñ. Mowię do mego towarzysza: „Jakie piękne gniazdko!” Potem widzę, jak siedzimy razem w wannie. Z coraz gęsciejszych ktębów pary nagle wznosi się postae stopiona z dwóch osób*. Prawa polowa j est męska i ciemna, lewa zas ¿eñska i jasna. Osoby występujące w tym šnie lączylo wspólne przežycie. Męžczyzną, zaprzyjažniony lekarz rodziny, odbieral przed kilkoma miesiącami poród sniącej. W jej oczach byl on męžczyzną fascynującym, lecz niestalym, nieco posępnym i chaotycznym, o glębokiej umyslowosci; w jakis sposób byl jej bliski. Byl día niej „ciemnym bratem” . Poniewaz na plaszczyžnie swiadomoáci nie lączyl ich stosunek milosny, možemy przypuszczač, iž w akeji snu nie chodzi o tego konkretnego męžczyznę, lecz o ciemny, czyli nieswiadomy žyvviol męski w niej saniej; jej aspekt meski charakteryzowaly te same wlasciwoáci, które spostrzegala u owego męžczyzny — tylko u niego m ogia je dostrzec. W ciemnym męskim aspekeie jej psyche moglyby się kryc zdolnosci, które — o ile zostalyby rozwinięte — speinialyby funkeję analogiczną do um iejętnosci lekarza asystującego przy porodziejej córeczki. W každym razie wydaje się, že spotkanie z owym męžczyzną ozywilo wjej duszy, pobudzilo do rozwoju sily, które w „zaczarowanym ogrodzie” jej swiata uczuciowego wyrastają z macierzyñskiej glėby bujną, soezystą zielenią. W sym­ bolice barw zielen oznacza tworczą matkę naturę, wiosnę, pierwotne žycie wegetatywne, naturalny wzrost i dojrzewanie, nadzieję na wiecznie odnawiające sily, tkwiące we wszystkim, co žyje. W dzikiej zieleni ogrodu stoi stara wanna z wodą; pod wanną ptonie silny ogieñ. Sniąca žartuje: „Jakie piękne gniazdko!”, kusząc męžczyznę, by w szedlznią do wanny. „Gniazdko” to tajemna wylegamia, gdzie w ogniu namiętnošci kochankowie stapiają się w jednosč; mogą sptodzič, poeząč i wydac na swiat nową istotę. Ogieñ seksualnego libido ogrzewa wodę, tajemnieze pratworzywo, symbol twórczej macierzyñskiej nieswiadoniosci, z której rodzi się wszelkie žycie, wszelka swiadomosé; symbolizowana przez wodę nieswiadomosc na powrót je wchlania, by je przeobrazič i powolac do istnienia w nowej postaci**. Wanna to naczynie przemiany, na równi z macierzydską macicą, gdzie we wrzących „wodach ptodowyeh” kochankowie mogą się stopic ze sobą. Bez ochronnej powtoki naczynia woda ugasilaby ogieñ i rozplynęlaby się, oba žywioty utracilyby funkeję tego, co przemienia i nadaje sens. * Por. Jung, Psychologia przeniesienia, dz. cyt. s. 136, ryc. 7. [Przyp. wyd. poi.] ** Por. K. Anderten, Woda w snack , s. 43 i nast. niniejszego tomu.

по

G isela R eiss

W polączeniu ognia i wody dochodzi do glosu sila erosą, ktory jednoczy przeciwienstwa, sprawiając, ¿e męžczyzna i kobieta stapiają się we vvrzątku w dwuplciową, hermafrodytyczną istotę — w jednošč psychiczną. Kilka miesięcy požniej kobietę tę nawiedzil inny šen; szla z tym samym męžczyzną przez bagna i znalazta dziecko, ktore urodzilo się z mutu i bylo podobne do nich obojga. Nazwala je „dzieckiem bagien”. O ile ogien w początkowym stadium snu doprowadzil do stopienia się obojga we wrzątku, to znaczy w pobudzonej, rozpalonej niešwiadomošci, to teraz docho­ dzi do procesu destylacji. Stopiona dwojnia unosi się w klębach рагу z wody, ujawniając się šniącemu „ja”, ktore jako obsenvator stoi w pewnym oddaleniu. Tworząca się z wrząccj wody i wzbijająca w gorę para to nowa jakošč, ktora wyiania się jak o coš trzeciego, pow stalego ze w spoldzialania ognia i wody. Duch i materia, šwiadomošč i niešwiadomošč, ulegają rozdzieleniu w ogniu, j ak w micie o stvvorzeniu niebo i ziemia, woda i šwiatio gwiazd. Caty proces staje się transcendentny, zostaje przedstawiony w sposob symboliczny, ale jednošč hermafrodytycznej postaci jeszcze się nie rozpadla na dwie istoty, ktore mogą nawiązač ze sobą kontakt. Ludzka dwojnia unosi się w powietrzu niczym w „siodmym niebie”, tracąc grunt pod nogami. Ten obraz ožywil w šniącej fantazję „wiecznego stopienia”, myšl o doskonatym zespoleniu, nie zakloconym codziennošcią — tęskne wyobraženie przywoiujące na myšl wieczny ušcisk boskiej рагу Siwa-Siakti*. W omawianym marzeniu sennym proces stopienia przebiega w wodzie — symbolu niešwiadomošci — skąd droga wiedzie w gorę, do šwiadomošci. Sniące , j a ” ju ž się z tym nie utožsamia — zdystansowalo się, dzięki czemu trešci niešwiadomošci mogą zostač ušwiadomione. Ješli ūda się nam uprzytomnič marzenia senne zaraz po przebudzeniu, ješli zdotamy się w nie wczuč i zrozumieč ich sens, zaistnieje wtedy možliwošč odrožnienia siebie od nich, navviązania z nimi kontaktu i otwarcia się na ich trešci, bez jednoczesnego ulegania im; možemy tego dokonač za pom ocą wlašciwego šwiadomego nastawienia. Dystansując się, šniące „ja” može tež rožnicowač stopioną w jedno herm afro­ dytyczną parę, rozrožniač to, со jasne i ciemne, męskie i ženskie. Poniewaž dla šniącej aspekt kobiecy bližszy jest jej šwiadomošci, bardziej znany, jaw i się on jako jasny, męski zaš aspekt psychiki postrzega ona we šnie jako ciemny. Oba te aspekty zdają się jednak jeszcze ze sobą zrošnięte, choč juž nie zmieszane. Poznanie i rozrožnienie przeciwnych biegunow psyche na zewnątrz oraz wewnętrzne ich zrozumienie to pienvszy krok, rozdzielenie to krok następny, ale w omawianym marzeniu sennym nie doszlo do tego. Fakt, že šen zostawil tę možliwošč jako otwartą, daje wskazowkę со do dalszego postępowania terapeutycznego. * Рог. V. Kast, Paare. Beziehungsphantasien, Kreuz 1985.

O gieñ

111

Zaprzyjazniony lekarz zmarl. Pojawiat si? od dawna w snach pacjentki; tuliia si? w jego ramionach, míala uczucie, jakby zaszta z nim w ci^z?. Potem postae „ciemnego brata” schodzita coraz bardziej na drugi plan, by ostatecznie odejsc. Po serii milostek przyszla faza wewn?trznego odosobnienia, introwersji. Sni^ca miala uczucie, ja k gdyby „cos w sobie donosila”, musíala skoncentrowac energi? na tym, aby ptód mógl wzrastac bez przeszkód, by m ogla byc akuszerk^ tego porodu — tak, ja k zmarly lekarz asystowal przy porodzie jej córki.

ŠCIANA PALAJĄCEGO OGNIA — OGIEÑ I TRANSCENDENCIA W przywolanym nizej marzeniu sennym czterdziestoletniego ¿onatego męžczyzny tajem ny związek m ilosny z zamęžną kobietą nabiera znaezenia, które wykracza poza to, jaką wartosc osobistą ma on dia dwojga kochanków. Związek pozamalzeñski uchodzi za niemoralny, za fatalne w skutkach naruszenie tabu. Ale w pewnych okolicznosciach taki „zakazany” związek možna ujmowac jako symboliczną interakeję w tym sensie, že wlasciwie nie chodzi tu o realnego patinerà, nie chodzi o konkretyzację milošei w žyciu codziennym, lecz o to, že przez rozniecenie erosa aktyvvizują się glębsze warstwy nieswiadomosci — przekracza się granice i poznaje się nowe wymiary. Sugcstywnym przykladem tego rodzaju sytuacji jest następujący sen: Podczas galowego przedstawienia razem z przyjaciolką zostajemy wybrani do odegrania roli рагу ksiąžęcej, która pod kierunkiem režysera ma przejsč w blękitnych kostiumach baletowych przez szešč cykli žycia. W pienvszym cyklu musimy przejsč przez bramę, tak wąską, že tylko moeno objęci možemy się przez nią przecisnąč — uszczęsliwiające przežycie jednosci, w którym zanika siine napięcie. W dužej pustej sali po drugiej stronie ciasnej bramy przežyvvamy drugi cykl zyciowy. Gdy jeszcze trzymamy się w ušeisku, oto nagle rozbrzmiewa piękna muzyka; zaczynamy tanezyč. Wtem zdumieni patrzymy, jak w poprzek sali wyrasta sciana palającego ognia, który jednak niezego nie spala ani się nie wypala. Zafascynowani tym widokiem, przerywamy tantee i powoli posuwamy się ku ogniowi. Jego promieniowanie jest tak siine i przenikliwe, že pod jego wplywem nie mogę przy przebudzeniu ogamąč myšlą następnej sceny. Mam tylko niejasne uczucie, jakbysmy przežyli wspólnie takže trzeci, czy nawet czwarty cykl zyciowy. W marzeniu sennym tajemna para kochanków zostaje wybrana do odegrania roli рагу ksiąžęcej; w swego rodzaju m isteriach publieznie przedstaw ia się

112

G isela Reiss

krolewską drogę inicjacyjną wiodącą do milošci i došwiadczenia siebie samego. Nie tylko bašnie, ale i my sklonni jestešm y wiązač z parą ksiąžęcą wyobraženie szczegolnego, idealnego związku, na ktory przenosimy tęsknotę za „doskonalą milošcią” . Oczekujemy, že zlączeni nim ludzie oderwą się od panującego kodeksu vvartošci, od prawa i porządku, od uczuč i stosunkow, ktore juž nie są dostosowane do przemienionej šwiadomošci. Aby jednak stač się parą krolewską, wybrancy muszą išč wlasną drogą inicjacyjną — przez trudy i cierpienia — až dojrzeją do roli pary krolewskiej, ktora na podstawie swego došwiadczenia može szerzyč nowe wartošci duchowe, zaprowadzac nowy lad w sferze uczuc. Tę inicjacyjną drogę pary ksiąžęcej sugestywnie przedstawia opera M ozarta Czarodziejski flet. Jak každa glęboka milošč dwojga ludzi podlega procesowi zmiany i dojrzewania, tak i na plaszczyžnie psychicznej zdolnošč do milošci može rozwijač się i dojrzewač przez spotkanie i relację m iędzy męskimi i ženskimi aspektami wlasne]psyche. Analizując przytoczone wyžej marzenie senne, možemy z jednej strony ując księcia i księžniczkę oraz ich wzajemny stosunek jako ideę partnerstwa doskonalego, lączącego šniącego męžczyznę z jego ukochaną, z drugiej zaš — jako postacie uosabiające aspekty osobowošci šniącego męžczyzny, zdąžające na drodze inicjacji do milošci doskonalej; ich wędrowka odbywa się pod kierunkiem režysera, „mistrza inicjacji”, ktorego rnožna porownač z wielką niedžwiedzicą ze snu o ogniu kowalskim i z profesorėm ze snu o piecu hutniczym. On to wybiera parę z tiumu, šciąga ją na scenę, przygotowuje i prowadzi przez cykle žycia. „Szešč cykli žycia” kojarzy się šniącemu z szešcioma dniami stworzenia, ktore mogtyby odpowiadač tworczemu procesowi rozwoju i dojrzewania erosą. Szešč to wynik množenia 2 x 3 , przy czym dwojka w symbolice liczb odpowiada mię­ dzy innymi zasadzie ženskiej, spoczywającej w sobie, przyjmującej, trojka zaš — męskiej, dynamicznej, plodząccj. Liczba szešč kojarzy się šniącemu z „seksem”, seksualnošcią jednoczącą žywiol męski i ženski, wskutek czego rozplomienia się ogien m ilošei, w ktorym oba žywioly na nowo się poznają. W obrzędzie wtajemniczenia adept zdejmuje codzienny ubior i przyobleka nową szatę šwiąteczną, ktora jest symbolicznym wyrazem tego, co się z nim dzieje. W dawnych misteriach, rytualach um ierania i regeneraeji, adepta spowijano w bialą szatę. W omawianym marzeniu sennym para kochankow otrzymuje blękitny kostium baletowy, wskazujący na specyficzny, inicjacyjny charakter tanca. Tak przy got owaną do inicjacji parę kochankow režyser prowadzi do bardzo vvąskich drzwi, przez ktore muszą się przecisnąč; będzie to možliwe tylko wtedy, gdy moeno się obejmą. M otyw ciasnej bram y symbolizuje niezwyklošč i inicja­ cyjny charakter trudnego przejšcia z codziennošci do sfery transcendentnej, ze švviadomej do gtębszej, jeszcze niešwiadomej ptaszczyzny związku mitosnego; sfera ta jaw i się we šnie jako wielka pusta sala po drugiej stronie ciasnej bramy. Moeno objęta, bezgranieznie oddana para ksiąžęcą przechodząc przez wąskie wrota

O gien

113

przežywa uszczęšliwiającc uczucie jednošci i harmonii, ktore przywodzi ich dusze do wspolbrzmienia i zgodnego wibrowania. Wibracje te są odczuwalne we šnie jako cudowna m uzyka rozbrzmiewająca w calej skali; rytmiczne ruchy taneczne są tego uzevvnętrznieniem. W tancu wyzwalają się tworcze sily, w tancu przežywa się radošč, milošč, tęsknotę lub smutek. Taniec može przywiešč do har­ monii, do zgodnošci z partnerėm i z wlasną natūrą, со w chwilach szczęšcia može zaowocowač uczuciem, že oto ponvat nas potęžny rytm wszelkiego žycia, doznaniem, iž rytm ten nas unosi i porusza. Przez muzykę i taniec nasila się wewnętrzny žar рагу ksiąžęcej, aktywizują się glębsze warstwy niešwiadomošci, z ktorych nagle strzela czenvony język ognia, przenikający prog šwiadomych postrzežen. Rozplywa się po calej sali niczym palająca jasnym ptomieniem šciana ognia, ktora w tajemniczy sposob plonie, niczego nie spalając ani się nie wypalając. Dlaczego jednak tajemniczy ogien jaw i się we šnie jako šciana? Dlaczego akcentuje się motyw šciany? Šciana przedziela pomieszczenie, ogranicza je, przeto chroni; w ujęciu psychologicznym chroni takže przed „rozmyciem granic”, przed wywolującą inflację manią wielkošci, przed zalaniem przez ogniste energie witalne, przekraczające zdolnošci ludzkiego pojmowania. Šciana ptomieni krępowala swobodę ruchow tanczącej рагу, nakazywala zatrzymač się i zwrocič ku niej, wejšč z nią w kontakt i poddač się jej oddzialywaniu. Šniący mial uczucie, j ak gdyby stwarzala ona dystans, wzywala do rozrožnienia między jego osobistym przežyciem ognia mitošci a šamą bezosobową šilą ognia, jak gdyby przestrzegala, by nie utožsamiač się z nią, mimo szczęšliwego upojenia. W chwili rozplomienienia się odgraniczającej šciany ognistej, w chwili glębokiego wzruszenia, ktore przepelnialo šniącego jeszcze po przebudzeniu, konczyt się „drugi cykl žyciowy”. Šniący mial niejasne uczucie — nie mogl bowiem przywolač na myšl žadnych obrazow — že razem ze swą partnerką przežyt jeszcze „trzeci cykl žyciowy” . Ješli pragniemy ožywič zapomniane, pogrąžone w niešwiadomošci trešci oniryczne, možemy wejšč w marzenie senne za pomocą metody aktywnej imaginacji; w ten sposob wywolamy i rozbudujemy formacje wyobražni. Formacje te z pewnošcią nie będą identyczne z trešciami snow, ale — jak marzenie senne — będą się wywodzic z niešwiadomošci, obrazując naszą sytuację psychiczną. Šniący odczuwal palące pragnienie dowiedzenia się, со tež mogl przežyc w następnym „cyklu žyciowym” ; przywolal więc raz jeszcze oniryczny obraz šciany ognistej. Uslyszal muzykę, podobną do Czarodziejskiego fle tu M ozarta — do partii, w ktorej Tamino i Pam ina slyszą wezwanie, by przejšč przez ogien, w ktorym mają wyprobowač i utwierdzič swą milošč. Šniącego zdjąl wielki niepokoj, czut się jakby przyciągany magiczną šilą ognia, odczuwal nieodpartą chęč przejšcia przez ogien. Gdy lękliwie się ociągal, nagle spostrzegl režysera, ktory šledzil przebieg wydarzen;

G isela R eiss

114

teraz rezyser w zyw al go zach^caj^cym i, lecz energicznym i gestam i, by razem z partnerka przeszedt przez ogien. Para kochanków wyszla z tej próby milosci bez szwanku. Po drugiej stronie sciany ognia niby drzwi rozwarla si sciana; teraz mògi przejsc do przepi?knej, skapanej w promieniach slonca krainy. Ale sni^cy nie byl w stame dokonac tego. Byla tam wewn?trzna granica, której nie potrafil czy nie mògi przezwyci?zyc. Nast?pny „cykl zyciowy” byl juz dia niego niedost?pny. G ranici t? odczuwal takze w prawdziwym tajemnym zwi^zku mitosnym ze sw£| partnerk^ — tej granicy nie mogli przekroczyc razem. Po fazie intensywnego „przezywania ognia”, kobieta pogodzila si? ze swoim m?zem i oboje przeniesli si? do innej miejscowosci, éni^cy natorniast uwolnil si? z wi?zów malzenstwa. Dalej jednak nosil w sobie ów wewn?trzny ogien, który zarzyl si? w nim niezaleznie od coraz wi?kszego oswobodzenia spod wptywów bylej kochanki; dzi?ki niemu mògi si? stac osobowosci^ twórczij. Sam zacz^l grac, pisac wiersze, poswi?cal wi?cej uwagi snom, wnikal gl?biej w nieswiadomosc, i przekonal si?, jak jego stosunki z bliznimi nabraly ciepla, serdecznosci i zycia. Sen o sciame ognistej stai si? dlan „zarzewiem”; dzi?ki niemu przyst^pil do analizy, w trakcie której wciijz spotykal ogien.

9

OBCOWANIE Z OGNIEM I w ogniu lezy dobry czyn, Gdy nad nim czuwa ludzki syn; Cokolwiek czyni i co tworzy, Zawdzi?cza owej sile Bozej. Lecz straszna bywa to pot?ga, Kiedy si? z wi?zów swych rozprz?ga, Gdy z wolna w wlasny wkroczy slad I dziko burzy wszelki lad.* Zgodnie ze starym greckim wyobrazeniem, wladza nad ogniem — t^ „dobroczynn^, a zarazem straszmj silq niebiansk^” — pierwotnie spoczywata w r?kach bogów. Gdy ojciec bogów, Zeus, po sporze z Prometeuszem ukryl przed ludzmi ogieñ, Prometeusz przy pomocy Ateny wdarl si? na Olimp, wykradl z ognistego rydwanu slonca lub z warsztatu boskiego kowala, Hefaj stosa, tlqcy si? w?giel * Fryderyk Schiller, Piesn o dzwonie, przelozyt Boguslaw Butrymowicz, w: tegoz, Dziela wybrane, PIW, Warszawa 1985, s. 75. [Przyp. wyd. poi.]

O gien

115

drzewny, zrzucil go na ziemię i potajemnie uszedl. W ten sposób ogien dostal się w ręce ludzi, którzy m usieli się nauczyč obcow ac z tym žywiolem i w lasciw ie z niego korzystac. Z psychologicznego punktu widzenia mit ów mógtby oznaczač, iž nie jest rzeczą oczywistą, že rozporządzamy twórczymi energiami witalnymi, przychodzą bow iem chw ile, gdy czujem y się odcięci od ich žrodla — ogien zostaje ukryty w „tamtym swiecie” nieswiadomosci. Wykradanie ognia przez Prometeusza odpowiadatoby zatem dokonamu, ja ”, swiadomemu przedarciu się i wniknięciu w ciemnosc, w której sily witalne są ukryte; odpowiadaloby sprowadzeniu na „ziemię” ich swiatla i ognia, naprowadzeniu ich na wlašciwą drogę, prawidlowemu ich wykorzystaniu. Obcowanie z ogniem i z emocjami, energiami popędowymi i psychicznymi, to sztuka, której uczą nas instynkty oraz doswiadczenie. Ješli instynkt jest uszkodzony, energie te są ze strachu lub gwoli moralnej obrony hamowane czy blokowane; mogą wtedy, piętrząc się w nieswiadomosci, wytworzyc tak wysokie napięcie i taką sitę wybuchową, ze wystarczy jedna iskra, by rozniecič nie kontrolowany ogien ernocji czy wywolac eksplozję afektów. Tę dynamikę nie sterowanych energii može wyrazac oniryczny obraz wybuchu ognia, eksplozji lub inne symbole zniszczenia. Dystansowanie się od rozpętanych afektów i ucieczka z niebezpiecznej sytuacji — to często jedyna možliwošč, aby nie ulec potędze ognia. Može tež jednak okazac się, že trzeba wytrzymac ogien wrzących emocji, plonąč w nim j ak w ogniu kowalskim czy nawet spalio się, jak we šnie o stòsie, žeby z popiolów mogio powstac coš nowego. Niekiedy udaje się nam we šnie ugasič ogien — samodzielnie bądž przy pomocy „stražy požam ej” — lub tež staje się on nieszkodliwy przez to, iž zwracamy się ku niemu rozpoznając przyczynę požaru i kryjący się za tym sens. Ów tajemniczy bezosobowy ogien možemy spotkac tylko wtedy, gdy przyjmiemy postawę religijną, lub tež možemy go okrąžyč i dac się przezen ogamąc. Skąd wiemy, jak w danym przypadku obchodzic się z energiami witalnymi, które w nas ploną? Sny o ogniu mogą —ješli je rozumiemy — wskazywac nam, co w nas plonie i gdzie ptonie. M ogą udzielač w yjasnien co do przyczyny, funkcji i znaczenia wznieconego ognia, stając się w ten sposób doradcami w kwestii wlasciwego z nim obcowania. Niczym rozšwietlające mroki nieswiadomosci i pozwalające poznač možliwe rozwiązania palących konfliktów swiatlo latami morskiej — sny m ogą stač się drogowskazami wskazującymi cel jeszcze nam nie znany, do którego — o ile im zawierzymy — mogą nas zaprowadzic obudzone, palające žywym ogniem energie witalne. Przeiožyi J ó ze f M ar Opra cow ai Robert Reszke

DRZEWO W SNACH O korzeniach duszy

Helmut Hark

SZCZĘŠCIE W SAMOTNOŠCIWSROD DRZEW

Samopoznanie i s amourzeczywistnienie dzięki drzewom Drzewa w snach mogą dawac nam wazne wskazowki co do stanu naszej p sy­ che. N a podstaw ie obrazu drzew a m ozem y rozpoznac problem y pacjenta. Jak w tešcie Kocha, z narysowanego przez pacjenta drzewa mozna wysnuc wniosek co do tego, z jaką sferą žycia dany czlowiek ma problemy, tak i psyche daje nam wazne wskazowki diagnostyczne za posrednictwem marzen sennych. Diagnoza to poznanie i nazwanie choroby lub danego stanu psychicznego. Wiele snow wskazuje na to, gdzie w naszym ciele lub psyche panuje dysharmonia. Jak wiadomo, dusza i ciato pozostają w zmiennych, wieloaspektowych relacjach, nie dziwi więc to, že sny przedstawiają w sposob symboliczny psychofizyczną kondycję cztowieka. Z diagnostyką najsilniej związane jest samopoznanie. Zwlaszcza sny o drzewach dają wskazowki doniosle, ješli chodzi o proces poznania samego siebie. Jako najdawniejszy symbol osobowosci czlowieka drzewo jest wykorzystywane przez psychikę w celu przedstawienia tego, co się z narni dzieje w danėj chwili. Jak zdjęcie rentgenowskie przedstawia zlamaną koše albo wrzod, tak psychika moze w symboliczny sposob unaocznic ukryty problem. Sny o drzewach odzwierciedlają indywidualne doswiadezenia i wrazenia związane z drzewami zebrane z calej historii žycia, przedstawiając aktualną problematykę za pomocą obrazow z przeszlošci. Oniiyczne obrazy drzew często przedstawiają problemy osobiste i zaburzenia psychosomatyczne. To, co widzimy w drzewach, i to, czego doswiadezamy, czę­ sto pozostaje w związku ze swiatem naszych przežyč — somatycznych i psychicznych. Za posrednictwem symbolu drzewa marzenie senne može natchnąč nas odwagą i udzielič niezbędnej pomocy, drzewa są bowiem najczęšciej symbolem rozwoju

Helmut Hark

120

psychicznego i indywidualnego. Symbol drzewa ukazuje swiadomemu ž y d u možliwosci tkwiące w pokladach žydą nieswiadomego — drzewa są symbolem wszechogamiającej calkowitosci Jažni, do ktorej zdąža nasze žyde. Wiele snow pelni funkcję kompensacyjną*, to znaczy, že jednostronnie zorientowane žy d e swiadome znajduje dopelnienie w nieswiadomosci, w ktorej pogrąža się šniący cziowiek. Zgodnie z psychologią analityczną Carla Gustavą Junga to, co nieswiadome, zachowuje się wobec swiadomosci kompensacyjnie, przemawiając językiem obrazow, odwohijąc się do drzemiącej w nich sily oddziatywania.

Šen o zabandažowanym drzewie Podczas seminarium pošwięconego tematyce marzen sennych pewna pięčdziesięcioletnia kobieta opowiedziala następujący šen: W ogrodku przed domem mojej matki chrzestnej widzę cztery wysokie šwierki. Ku mojemu zdumieniu zostaty one zasadzone na tytach domu — na rozlegtym trawniku. Idąc dalėj, widzę na skraju trawnika osobliwie obandazowane drzewo. Gatęzie zostaly przywiązane do pnia. Zrobilo mi się przykro, že naturalny rozwoj drzewa zostal w ten sposob zahamowany. Ješli chodzi o pienvszą częšč snu, pacjentka mowi, že juž od lat irytuje się z powodu czterech swierkow, ktore rosly sttoczone w ogrodku przed domem. Trzydziešci lat temu, gdy posadzono drzewa, bylo došč miejsca, lecz dzięki troskliwej opiece matki chrzestnej wyrosly one na olbrzymow. Odwiedzając matkę chrzestną, pacjentka zawsze się denenvuje, že drzewa zaslaniają dom. Gdyby to od niej zaležalo, zostalyby one šcięte, a na ich miejsce posadzono by nowe — to wlasnie dlatego we wspomnianym wyžej marzeniu sennym znalazly się one na tylach domu. Kiedy pacjentka opowiadala o skojarzeniach wywolywanych przez ow šen, przypomniala sobie nagle, že we šnie nawozila ogrodek wanilią. Bardzo ją to rozbawilo. Owszem, lubi lody waniliowe, lubi smak wanilii. W trakcie rozmowy ušwiadomila sobie, že bardziej niž dotąd muši się troszczyc o ziemię w ogrodku — o matkę ziemię. Ostatnio zainteresowanie pacjentki žyciem psychicznym i procesem samourzeczywistnienia wzroslo, totež bardzo się przestraszyla na widok obandažowanego drzewa. Jako prowadzący seminarium zaproponowatem wykonanie cwiczenia, dzięki ktoremu czlonkowie grupy mogliby się wczuc w owo wewnętrzne drzewo wzra* O kompensacyjnej funkcji snu, zob. Jung, O istocie snów, dz. cyt., s. 14 i nast., a takže s. 46 i nast. niniejszego tomu. [Przyp. thim.]

Drzewo

121

stające w duszy každego z nich. Poprosilem pacjentkę o przedstawienie za pomocą wlasnego cíala, jak wyglądalo obandažowane drzewo. Kobieta przybrala pozycję žolnierza stojącego na bacznošc: wyprostowana, ręce sztywno przycišnięte do cíala. Poprosilem więc calą grupę, žeby przybrala identyczną postawę. Pacjentka, trochę zazenowana, wydaje rozkazy: „Wciągnąč brzuch, wypiąč pierš!” . Aby lepiej wczuli się w sytuację zabandazowanego drzewa, proszę uczestników grupy, žeby jeszcze mocniej przycisnęli ręce do cíala i napięli mięšnie pleców. Po chwili proszę, žeby się rozlužnili, przyjęli taką pozycję, jaka będzie dla každego z nich najdogodniejsza. W szyscy odetchnęli; widzą wyražną rožnicę, lepiej się czują w swobodnej postawie. Dzięki tem ų cwiczeniu w szyscy spontanicznie zrozum ieli przeslanie snu 0 zabandažowanym drzewie. W tym miejscu pragnąlbym podsumowac rožne punkty widzenia dotyczące procesu samopoznania, które pojawily się w trakcie naszej rozmowy. Sniąca kobieta uswiadomila sobie, že drzewo žycia wzrastające w jej wnętrzu jest związane i zabandažowane, podobnie ja k to, które ujrzala we šnie. M imo že w žyciu swiadomym w ciągu ostatnich kilku lat zdolala juž wiele zdzialac, i marzenie seime przedstawia te osiągnięcia w symbolicznym obrazie zadbanego ogródka, jednak w glębszych pokladachpsyche istnieją blokady, które pacjentka dopiero teraz z wolna poznaje — na podstawie obrazu onirycznego dostrzega je zwtaszcza w strukturze charakteru i w osobistym nastawieniu. Kobieta mówi, že pochodzi z rodziny pruskiej —jej ojciec byl oficerem — dla której najwyžszymi wartosciami byly wlasciwa postawa i dyscyplina. Problem w tym, že bardzo trudno bylo jej uwolnic się od skutków takiego wychowania i „rozlužnič się”. Godny uwagi wydaje się związek postawy cíala z obrazem zabandažowanego drzewa. Pacjentce przyszlo do glowy, že te galęzie, które są najmocniej związane, w największym stopniu przyczyniają się do wzrostu pnia. Podobnie rzecz się m a z pacjentką charakteryzującą się szczuptą budow ą ciala: najm niejsza sita wzrostu 1 energía byly w ramionach, czyli w zdolnosci podejmowania kontaktu z ludžmi. Rowniež drzewo zostalo powstrzymane w swym naturalnym rozwoju, zwlaszcza zaš jesli chodzi o „koñczyny gom e” — spętane bandažami galęzie. Sniąca kobieta z prawdziwym zaklopotaniem odniosta ów sen do procesu poznawania samej siebie i czuta się do gtębi poruszona tym, jak trafnie wylaniające się z gtębi psyche obrazy krėslą ryšy jej charaktem i ukryte aspekty jej osobowosci.

Helmut Hark

122

Drzewo jako schronienie Pewna czterdziestoošmioletnia kobieta miala taki oto šen: Skaczę z okna i ląduję na drzewie plynącym po wzburzonej wodzie. Wielkie fale wzbudzają we įnnie lęk. Ale drzewo plynie, dając mi schronienie i bezpieczenstvvo. Šniąca kobieta ma klopoty z opuszczeniem rodzinnego dom u i rozlužnieniem zbyt šcislych związkow z rodzicami. Mimo že we šnie wyskoczyta z okna, i w ten sposob opušcita dom, w rzeczyvvistošci jej zvviązki z rodzicami sąjeszcze bardzo silne. Jednak w jej wieku porzucenie domu rodzinnego to koniecznošč. N a razie myšl o tym wywoluje lęk i drženie, czuje to až do najgtębszych pokladow psychiki — wyrazem tego j ėst oniryczny obraz wysokich, zagražających žyciu fal. Šen, odwotując się do prostych obrazow, podpowiada kobiecie, že opuszczając dom rodzinny nie powinna się poddawač wzburzonym uczuciom, j ėst bowiem drzewo služące za schronienie, dające ratunek. Ješli pacjentka uchwyci się pnia, utrzyma się na powierzchni wody i nie pojdzie na dno. W tym miejscu powinnišmy pomyšleč oDrzewie Wiadomošci Dobrego i Zlego z historii biblijnej. W snach drzewa często są symbolem schronienia lub podpowiadają, jak ma dalėj biec droga žycia. Scena z omavvianego snu przyvvodzi na myšl rycinę z Biblii Salzburskiej z XV wieku, na ktorej widzim y Jonasza ratującego się przed potworem morskim ucieczką na drzewo. (Potwor to symbol pierwotnej, kobiecej praprzyczyny/p.vj'c/ze). Mo yw ten powraca we šnie kobiety, ktorej psychika wystawiona jest na niebezpieczenstwo — skacze ona do wody i zostaje uratovvana przez drzewo.

1

Drzewo podające piikę Stoję na balkonie. Moja piętnastoletnia corka tvspina się po balustradzie. Grupa ludzi rzuca mi z dolu czervvoną piikę. Nie mogę jej zlapač, poniewaž nie dolatuje ona do mnie tak blisko, abym wychylając się przez balustradę, mogla ją schwycič. Zdarza się jednak coš bardzo dziwnego. Spadająca pilka odbija się od drzewa stojącego za grupą ludzi i leci wprost w moję ręce. Z radošcią lapię piikę i budzę się z uczuciem szczęšcia.

Drzewo

123

Owo m arzenie senne nawiedzilo pięčdziesięciodw uletnią kobietę następnego dnia po seminarium na temat snow, w ktorym uczestniczyla. Czas spędzony razem z grupą ožywil jej aktywnošč psychiczną. W rozmowach z ucžestnikami seminarium pacjentka odczutawiele serdecznošci skierowanej podjej adresem, ajednak nie rozumiala, dlaczego nie zlapala czenvonej pilki; w miarę uplywu czasu, w trakcie rozmow, ušwiadomila sobie, že ma to związek z niechęcią, ktorą — jej zdaniem — žywili wobec niej pozostali uczestnicy sem inarium . Zarow no we šnie, ja k w rzeczywistošci pacjentka ma klopoty z nawiązywaniem bližszych stosunkow z ludžmi. Z powodu lęku wywolywanego bliskošcią drugiego cztow ieka kobieta ta z reguly trzyma się šcišle wytyczonych granic, nie przekracza ich, a nawet woli się nie zbližač do nich. Jej corka — ta sama, ktorą pojawila się w omawianym marzeniu sennym —j ėst natomiast odwažniejsza, posuwa się znacznie dalėj. Szczegolnie zadziwiająca j ėst druga częšč snu. Dopiero gdy odbita od drzewa pilka nabrala impetu, pacjentka mogla ją zlapač. Ježeli bowiem nie umiemy się zbližyč do innych wprost, ješli nie potrafim y žyw ič w obec nich serdecznych uczuč, staje się to možliwe dzięki drzewu. Pacjentka wspomina, že drzewo ze snubylo bezlistne,jakw zim ie. Lubi spoglądač na takie drzewa, poniewaž wyražniej widzi galęzie, ai do najmniejszych pędow. Obraz bezlistnego drzewa oraz fakt, že pilka podbijana przez grupę ludzi nie dociera do pacjentki, odzwierciedlają jej postawę i nastawienie wobec innych; skoro bowiem ogolocone z lišci drzewo wydaje jej się bardziej žywe od pokrytego liščmi, to znaczy, že wobec innych kobieta zachowuje dystans i ozięblošč. Dopiero wtedy, gdypodczas rozmovvy pozna zam iary i pragnienia innych, gdy zrozumie, o co im chodzi, može ich zaakceptowač. Šen przedstawia trudnošci w nawiązywaniu kontaktow, jakže trafnie odwolując się do obrazu czenvonej pilki, ktorą šniąca može zlapač dopiero dzięki pomocy udzielonej jej przez innych. Podczas przeprowadzonej w grupie rozmowy na temat tego marzenia sennego poruszylišmy kwestię symboliki Drzewa Žycia i Drzewa Poznania. Šen ukazuje pacjentce pewien nie uwzględniany dotychczas aspekt jej istnienia, w ktorym

124

Helmut Hark

dostrzeglišmy funkcję i donioslošč Drzewa Žycia. Symbol Drzewa Poznania ujawnia się w tym šnie o tyle, o ile šniąca može zaakceptowac swe emocje, gdy zostaną one zaakceptowane przez jej aparat poznawczy i myšlenie. Ješli chodzi o scenę z pilką, šniącej przychodzą na myšl wspomnienia z dziecinstwa. Nękaly ją wowczas powazne problemy zdrowotne, totež nie m ogla grač w pilkę z innymi dziečmi. W skutek tego często czula się wykluczona ze wspolnoty i zabaw rowiesnikow, a chociaž požniej osiągnęla wysoką pozycję zawodową i spoleczną — co sen przedstawil w symbolicznym obrazie wywyzszenia na balkonie — to jednak w gruncie rzeczy czula się nadal wykluczona ze wspolnoty. Jej žy d e przez wiele lat okreslalo poczucie wyzszosci intelektualnej i wyniesienia nad szarych ludzi. Dopiero sen uswiadomil jej to, jak trudno bylo jej znajomym i przyjaciolom rzucič do niej pilkę. Dzięki stalej intensywnej pracy psychicznej nauczyta się akceptowac žycie w calej jego wieloaspektowosci. Czenvoną pilkę ze snu naležy rozumieč jako obraz pelni žycia — pelni, ktorą kobieta može uchwycič. W języku symbolicznym pilka može oznaczač rowniež Jažn, ktora — jako najglębsze žrodto doswiadczenia samego siebie — nie pojawia się w stosunkach i spotkaniach z ludžmi, ale jako symbol jest niezaležna od innych i tak nam się objawia. W tym sensie naležy rozumieč oniryczne obrazy drzew, ktore umožliwiają nam przežycie nowego, nie znanego aspektu žycia.

SEN O DRZEWIE A NOWA TOŽSAMOŠČ CZLOWIEKA M iędzy drzewem i cztowiekiem dochodzi do ustanowienia bardzo osobistego związku — związek ten nabiera szczególnej intensywnosci zwtaszcza wtedy, gdy chodzi o ludzi otwartych. Ješli w trakcie dotychczasowego žycia mielišmy pozytywne doswiadczenia z drzewami i potrafilišmy je zintemalizowac — a więc žywo zachowac we wspomnieniach i kultywowac je — w okresie przežywania žyciowych problemów te obrazy wspomnieniowe mogą nawiedzac nas w marzeniach sennych. Ješli więc przy calej wražliwošci i uczuciowošci czlowieka wywolanej egzystencjalnymi kryzysami pojawi się koniecznošč zmiany osobowosci, wtedy sny o drzewach mogą pomóc odnaležč dostęp do ukrytych korzeni samego siebie. Ponižszy przyklad powinien pokazac, w jaki sposób w okresie wewnętrznych trudnošci i wstrząsow dzięki snom o drzewach wzmocnilo się poczucie tožsamošci czlowieka z samym sobą. Pani Hann (pseudonim) liczyta sobie w owym czasie czterdziešci szešč lat, za kilka dni miala byč wypisana ze szpitala, gdzie przeszla operację narządow plciowych, po której nastąpily bolesne i dlugotnvale komplikacje. Przez ostatnie lata czula się žle i žywila nadzieję, že po operacji będzie mogla wiešč žycie bez „globulek” i lęku przed niechcianą ciąžą.

Drzewo

125

Sen dodaje otuchy Oto kilka informacji na temat sytuacji rodzinnej i zawodowej pacjentki. Kobieta (pracownik opieki spolecznej) czuje się wyczerpana pracą i przeciąžona obowiązkami rodzinnymi. Marzenie, aby choč przez jakiš czas byč sama i zrobič eos día siebie, nie može się spetnič. Mąž — inžynier, silna osobowosc, czlowiek wiecznie zapracowany — ma día niej malo zrozumienia. Pacjentka ma troje dzieci w wieku osiemnastu, szesnastu i dwunastu lat. Najstarszy syn sprawia ostatnio wiele klopotów, zamyka się w sobie i zaniedbuje szkolę. Sytuacja w rodzinie jest praktycznie taka, že každy ¿yje día siebie: nie rozmawia się o problemach; nie ma otwartych konfliktów, ale nie ma równiez wzajemnej pomocy. Z tej pokrótce naszkicowanej sytuacji rozumiemy, dlaczego pañi Hann nie spodziewa się pomocy ze strony męža lub innych ludzi, lecz wiasnie od drzewa we šnie. Najwazniejszy día niej sen o drzewie miat następujący przebieg: Widzę drzewo, wysokie i rozložyste. Stoi samotnie. Jest intensywnie zielone. Kiedy mu się przyglądam, porusza galęziami. Teraz jestem wewnątrz drzewa, czuję moene ruchy gatęzi; poruszam się razem z nimi. Uwalniam z gatęzi ręce i nogi, potem zas cate ciato. Odchodzę. Czuję, jakbym byla częscią tego drzewa, jednak czuję się tež sobą. Jestem cudownie wzmoeniona. Pacjentka mówi, že kilka dni przed tym snem wyszta ze szpitala. „Od kilku lat czuję się bardzo staba. M am nadzieję odpocząč, nie lękając się ciąžy i «globulek»”. Jesli chodzi o drzewo, przypomina sobie pierwsze wakaeje w 1955 roku za zarobione przez siebie pieniądze: Jadąc przez Harz widzialam piękne samotne drzewo — wyrošnięty buk. Patrząc na to drzewo doznatam uczucia szczęšcia, którego przysporzyty mi rów­ niez cate te wakacje. Bytam wówczas sama i nie musiatam się do nikogo przystosowywac. Niebezpieczeñstwo rezygnowania z wtasnych žyczen i przystosowywania się do pragnien innych jest w moim wypadku bardzo powazne. Wakacje te, zwtaszcza zaš przežycie związane z drzewem, mają dla mnie duže znaczenie. Dzięki mojej samodzielnošci i niezaležnošci zawodowej mogtam zenvac stare związki (odejšcie z domu rodzinnego). Zaraz po wakacjach zadzierzgnętam nowy związek — matženski — który stat się nową formą uzaležnienia. Ale nie bytam w stanie wytworzyc w sobie wystarczająco dužo wolnošei wewnętrznej i niezaležnošci.

126

Helmut Hark

Samodzielne objasnianie snów Tytuiem uzupeínienia i poszerzenia marzenia sennego (amplifikacja), pacjentka zanotowaia, co nastcpuje: Jako dziecko czesto ogl^dalam ksi^zk? z bajkami ilustrowan^ przez Gustava Dore. Zachwycaly mnie obrazy lasów: ciemnosci kt^bi^ce si? od korzeni i g?stwy okazalych gal?zi. Wydawato mi si? wtedy, ze drzewa s^ zaczarowanymi ludzmi. Przez dhigie lata fascynowala mnie literatura romantyczna, bujne opísy natury czytalam tak, jakby wyszly spod mojego pióra. Dzisiaj bardziej mi sí? podoba opis realistyczny lub mistyczny, jak u Camusa albo Petera Handke. Mój stosunek do drzew i do snu o drzewie oddaje wazny día mnie wiersz Ezry Pounda: Drzewo wst^pilo w moje r?ce Sok wezbral w mych ramionach Drzewo wyrosto w mojej piersi W gór? I gal?zie wyrosly ze mnie jak ramiona Jestes drzewem Jestes mchem Fiolkiem jestes, a nad toba wiatr Dzieckiem jestes — tak wielkim A wszystko to glupstwem día swiata. Dalej pacjentka mówi, ze wielkie wrazenie wywarlo na niej drzewo genealogiczne rodziny ojea. Cz?sto przystawala przed pi?kn^ rycina bardzo silnie rozgal?zionego drzewa, spogl^dajqc na imiona, daty urodzin i smierci przodków. Ale od dnia, gdy naw iedzitj^ sen o drzewie, pañi Hann zajmuje si? drzewami nietylko jako symbolami. Mówi równiez o tym, w jaki sposób traktuje drzewa w rzeczywistosci: Mieszkamy na skraju lasu. Mam tam „mój” swierk. Czasami chodz? do niego. Dotykam pnia albo siadam oparta o niego. Swierk nie jest zdrowy — jak ja (cierpi? na niewydolnosc kr^zenia i na angin? pectoris). Po jednej stronie, tuz nad korzeniami, píen jest spróchnialy, ale gal?zie i igly s^ jeszcze calkiem zdrowe. Gdy tak opieram si? o drzewo, wyobrazam sobie, ze wypuszczam korzenie, którymi wrastam gl?boko w ziemi?. Czuj? si? dobrze i pewnie. Czuj? zwazek z odzywczymi siíami ziemi, z podlozem, które mnie utrzymuje i odzywia. Na takiej podstawie moze wzrosn^c mój pieñ, to znaczy, mog? podniesc si? na duchu, swobodnie rozwinqc wszystkie zdolnosci i mozliwosci; mog?

Drzewo

127

się stač pięknym, mocnym i zdrowym drzewem. Moję silne gatęzie. bogata korona z lišci będą schronieniem, spokojem i radošcią dla innych. Zatrzymuję w sobie ten pozytywny obraz. Odchodzę od drzewa i mogę išc swoją drogą, szukač swojej drogi. Zachowuję w sobie šilę, ktorą dalo mi drzewo, i biorę ją ze sobą. Biorąc pod uwagę to wszystko, czego dotychczas się dovviedzielišmy, latwiej nam zrozumieč, dlaczego pani Hann jest, by tak rzec, duszą i ciatem zespolona z drzewami. Ten sugestywny šen porusza calą jej osobowošc. Owo calošciovve przežycie možna jeszcze bardziej zrožnicowač i wnikliwiej wyjašnič na podstavvie czterech funlccji orientacyjnych, znanych dzięki odkryciom psychologii analitycznej Carla Gustavą Junga. Každy czlowiek ksztaltuje swe žycie za pomocą myšlenia, czucia, postrzegania i intuicji. Te cztery aspekty osobowošci u každego czlowieka znajdują się zrazu w stanie niejakiego chaosu, a mimo to są ze sobą nierozervvalnie zlączone. Cechy charaktem i rožne częšci osobowošci odzwierciedlają się takže w nawiedzających nas marzeniach sennych. Každy šen i každy symbol wyrasta na „nawozie” wytwarzanym przez pojedynczego czlowieka, totež w ksiąžce o typach psychologicznych Carl Gustav Jung pisze, že symbol sktada się [...] z danych wszystkich funkcji psychicznych. [...] Bogactvvo intuicji i donioslošč symbolu odwoluje się zarowno do myšlenia, jak do czucia, jego zaš wyjątkowa obrazowošč — o ile zostal on przedstawiony w sposob zmystovvy — pobudza zarowno doznawanie, jak intuicję.* Na podstawie pytan pomocniczych postawionych w mojej ksiąžce Traume als Ratgeber** pani Hann opisuje rožne aspekty swego, uzaležnionego od typu psychicznego, postrzegania omawianego snu: Doznania — we šnie doznaję i silnie przežywam stalošc drzewa, ale i dynamicznošč korony. Calym ciatem odczuwamjego wražliwošč, przetwarzam ją na ruch zstępujący i skierowany naprzod. Myšli — jasno rozumiem, že jestem osobą chorą, przepracovvaną, religijnie wykorzenioną, orientuję się jednak podlug obrazu drzewa, zdrowego, silnego i pięknego. * Por. C. G. Jung, Psychologische Typen, w tegoz, Gesammelte Werke, Walter-Verlag, Olten und Freiburg im Breisgau 1960, t. VI, s. 520. W przekladzie Jerzego Prokopiuka (we fragmentach) w: Jung, Archelypy i Symbole. Pisma wybrane, wydanie I: Czytelnik, War­ szawa 1976; i w: tegoz, Rebis, czyli kamieh filozoföw, PWN, Warszawa 1989. [Przyp. tlum.] ** Walter Verlag, Olten und Freiburg im Breisgau, 1983.

Helmut Hark

128

Uczucia — czuję, že we šnie i w mojej psyche stato się coš niezwyklego, jestem w nastroju podnioslym, niemal mistycznym. Intuicja — sen podpowiada mi, že wydostanę się z przygnębiającej, chaotycznej sytuacji zagubienia, ješli będę się orientowac podtug dobrego, uzdrawiającego obrazu. Będzie jeszcze lepiej, ješli odkryję ten obraz i rozwinę go w sobie. Na pytanie, w jaki sposob to marzenie senne može wptynąč na proces jej samourzeczywistnienia się, pani Hann sformutowala następującą myšl: Obraz dobrze ukorzenionego drzewa, stojącego pewnie, czerpiącego ze žrodet žycia — ten obraz, ktory nawiedzit mnie w marzeniu sennym — wyražnie pokazuje, že jestem wykorzeniona. Oznacza to, že nie mam prawdziwego punk­ tu zaczepienia, že religia nie jest dla mnie podporą. Oznacza to rowniez, že ješli chcę siebie poznac i uksztaltowac, to muszę nad tym pracowac. Ješli znajdę dostęp do žrodet, to będę mogta spokojnie, niespiesznie, bez maia automatycznie rozwijac me zdolnošci. Niebezpieczenstwo, že 6w trud mnie wycienczy, zostanie odparte. Ješli jestem zakorzeniona, to nie muszę pędzič do innych ludzi, žeby domagač się od nich rozwiązywania moich problemow. Wystarczy, ješli sprobuję zapanowac nad zadaniami, jakie zostaly na mnie natožone. Poza tym nie muszę robič tego wylącznie o wlasnych sitach, jestem bowiem związana ze žrodlem, z ktorego sptywa orzežwiająca woda.

Drzewo jako osobisty symbol žycia Wreszcie pragnę przytoczyč kilka notatek pani Harm dotyczących rozumienia drzewa jako symbolu: Drzewo jest dla mnie symbolem žycia, a takže symbolem przemiany. Na przyktad coroczna metamorfoza drzewa: wypuszczanie pąkow, dojrzewanie owocow, mieniące się barwami listowie, opadanie lišci i ogotocone drzewo w zimie — te przemiany zawsze mnie fascynowaty, przypominając o mojej metamorfozie, moich przemianach i dojrzewaniu — pozbywaniu się tego, co w miarę uptywu czasu stawaio się niepotrzebne. Krzyž jest dla mnie symbolem Drzewa Žycia. W krzyžu zbawienie i wybawienie. W formie krzyža — w desce poziomej i pionowej — spotykają się i przenikają žyde boskie i ludzkie. Przestaniem snu byla wiadomosc o možliwošciach ksztattowania žycia, o tym, že mam prawo, a može nawet obowiązek, zrobič coš dla siebie, w petni się roz­ wijac, cieszyč się, przežywač piękno. W celu urzeczywistnienia tego, niezbędne jest žycie przez jakiš czas w samotnošci.

Drzewo

129

Ale tu pojavvia się niebezpieczenstwo. Ow šen, i wiele innych, ktore mnie nawiedzają, charakteryzuje się tym, že nie występują w nim inni ludzie — tylko ja. Fakt ten ušwiadamia mi, že nie oczekuję pomocy od innych, a takže, iž w chwili, gdy pojawiają się konflikty, nie usiluję ich roz\viązač. Wprawdzie w pracy stale się tym zajmuję, w žyciu prywatnym jednak staram się tego unikač. Šen pokazuje mi rowniež, že bardziej pociąga mnie mistyka natury (buk) niž mistyka chrzešcijanska (krzyž). Z pewnošcią jestem w pewien sposob religijna, ale ow šen nie posluguje się symbolami religijnošci chrzešcijanskiej. Poniewaž jednak wszelka religijnošč jest zakorzeniona w tym samym podložu, z ktorego wszystko pochodzi i do ktorego wszystko wraca, jestem spokojna. Na koniec chcialbym zwrocič uwagę na kwestię, dlaczego vvlašnie w tak bolesnej sytuacji žyciowej, po operacji narządow plciowych, poja\vit się ow pozytywny šen o drzewie? W symbolicznej mowie duszy i w ogolnie obovviązującej symbolice drzewo jest praobrazem kobiecym i macierzynskim*. Operacja to wtargnięcie w obszar intymnošci pacjentki, „pozbawienie” jej kobiecošci. W celu lepszego zniesienia bolesnego zabiegu i przezwycięženia b6\u,psyche stvvorzyla obraz intymnego stosunku do drzewa. Jakjuž powiedzielišmy, drzewo jest symbolem macierzynskim, odwolując się zaš do języka psychologii glębi, možna by nawet mowic o drzewie jako o symbolu powrotu do lona matki. Tę powažną regresję do początkowej formy przežywania možna by okrešlič jako formę odniesienia do pienvotnej Jažni lub poszukiwanie pienvotnej tožsamošci czlowieka. Podczas intensywnego spotkania z drzewem jako pienvotnym symbolem macierzynskim pacjentka ma takie wlašnie odczucia, nie odnosi jednak wraženia, že pozostaje w lonie matki (= drzewo), przeciwnie — w koncowej fazie snu, oczyszczona i przemieniona, staje na wlasnych nogach. Te dwa aspekty žycia odczuwamy jako „bycie częšcią drzewa i niepodzielne bycie šamą sobą” . Z perspektywy psychologii glębi možna powiedziec, že „ja” i ponadosobnicza Jažn ustanoAvily związek i od tej chwili dzialąją razem. W tym miejscu naležy zauwažyc, že czym innym jest ustanowienie silnego związku między „ja” a Jažnią, czym innym zaš jest stopienie się ,j a ” i Jažni w przypadku psychozy. Czlowiek psychotyczny, ktory „stracil rozum ”, ktoregopsyche „struga dum ia”, prawdopodobnie z wielkim zapalem przekonywalby psychiatrę: „ja jestem drzewem!” . Z fantazją, w nader rožnorodnych obrazach staralby się oddač ow stan polegający na tym, že czuje się korzeniami, pniem lub galęziami.

* „P raobraz” to p o ję c ie u tw o r z o n e p r z e z Jak ob a B u rckhardta, p ie r w o tn ie sto so w a n e p rzez C. G . Junga ja k o o k r e šle n ie arch etyp u . Por. Jung, Wspomnienia, sny, myšli. Spisane i podane do druku przez Antelę Jąffė, p r z e lo ž y li R o b ert R e s z k e i L e s z e k K o la n k ie w ic z , W R O T A -K R , W a rsza w a 1 9 9 3 , s. 4 9 6 . [P rzyp. tlu m .]

130

Helmut Hark

Moze opisalby system nerwowy jako zložony z niezliczonych lišci — takim opisom može nie byč konca. Ja jednak pragnąlbym zwrocic uwage na odgraniczenie i rozrožnienie tego, co jest normalnym sposobem przezywania, co zaš psychotyeznym. O ile psychotyk, twierdząc „ja jestem drzewem”, chciaiby przybrac w stowa stan niesamowitego wzburzenia psyche, czlowiek z „normalnie” funkejonującym ,ja ” moglby powiedziec: „czuję się jak drzewo!” .

MOTYWY ARCHETYPOWE W SNACH O DRZEWACH W niektorych snach o drzewach ich symboliczny charakter objawia się w ten sposob, že w osobniczym obrazie šwiata pojawia się obraz ponadosobovvy, ktory Carl Gustav Jung okrešlil mianem archetypowego. Archetyp jako taki jest czynnikiem nievvidzialnym, jak na przyklad Bog. Poznajemy go jako czynnik porządkujący o nadzwyczajnej šile oddzialywania, jako že wyobraža on w okrešlonych symbolach došwiadczenia psychiczne i typowe motywy. Archetypy to znajdujące się w psychice systemy gotovvošci, ktore objaw iają się rownoczešnie jako obraz i emoeja, podobnie jak šwiatlo jest zarazem falą i cząsteczką. Archetypy czy, inaczej mowiąc, praobrazy, zdaniem Junga nie rozpowszechniają się bynajmniej jedynie za pošrednictwem tradycji, języka czy migraeji ludnošei — spontanieznie powstają coraz to na nowo wszędzie i w každej epoce w formie, ktora nie zaležy od žadnych czynnikow zewnętrznych. To stwierdzenie oznacza ni mniej ni więcej, tylko že w každej psyche dane są gotowošci i formy, ktore instynktownie preformują jej myšlenie, czucie i dzialanie, i wptywają na nie.

Drzewo i siedem drzew obok niego Pewien zakonnik šnil o zielonym drzewku, ktore mialo zlamaną koronę. Potem obraz senny zmienil się — šniący ujrzal stary, sękaty dąb, a na nim przybitą tablicę. Nie mogl odezytač napisu. Wielkie galęzie silnie chylity się ku ziemi. Gdy jednak zakonnik przyjrzal się uwažniej, okazalo się, že pochylone galęzie tworzą pnie siedmiu malych drzewek, glęboko zakorzenionych w ziemi. Cztowiek, ktorego navviedzil ow šen, mowi, že w owym czasie przežyvval konflikt wewnętrzny: toczyl wewnętrzną walkę z regulami swego zakonu. Jak drzewo mialo zlamaną koronę, tak i on czul, že coš w jego osobowošci i woli zostalo ztamane. Wymagano oden posluszenstwa — žądano, by podporządkovval się pewnej decyzji podjętej przez konwent. W mocnym pniu dębu ten pięčdziesięciopięcioletni duchowny widzial obraz swej osobowošci. Gdy zastanawial się nad napisem dostrzežonym na tablicy przybitej do drzewa — napisem, ktorego jednak

Drzewo

131

nie m ögt odczytač — przyszlo mu na myšl pojęcie „natura”. Drzewo, jak sadzil, bylo w yrazem jego charakteru, jego natury i jego osobowosci. W trakcie rozwazania przeslania tego marzenia sennego w grupie, wielu jej uczestnikom z dębem kojarzylo się pojęcie sity witalnej, poczucie panowania nad ciaiem, a takže odwagi ¿yciowej i wytrwalosci. Ludzie, ktörych natura przypomina naturę dębu, mają praktyczną inteligencję i silne poczucie rzeczywistosci, co potwierdzil sam šniący męžczyzna. Z drugiej zaš strony grupa krytykowala skojarzenia duchownego zwiazanc z omawianym marzeniem sennym — krytykowala je za to, že są sztywne, a on sam röwniez sprawia wrazenie sztywnego czlowieka. Wspomniany konflikt z zakonem i reprymenda, ktorą mnich otrzymal od przeložonych powolujących się na surowe reguty žycia zakonnego, odniesiono do obrazu pochylonych galęzi, ktöre wypuscily wlasne korzenie i staly się samodzielnymi drzewkami. Opowiadając öw sen, mnich zacząl liczyc galęzie i stwierdzil, že bylo ich siedem i že zapušcily korzenie. Biorąc pod uwagę reguty zakonne i cnoty duchowe, zakonnik odniöst te nowe drzewa do siedmiu Sakramentöw w Košciele katolickim; są to: Chrzest, Bierzmowanie, Najšwiętszy Sakrament, Pokuta, Namaszczenie Chorych, Kaplanstwo, Malženstwo. Rowniež gdy chodzi o Uczynki M ilosieme i Cnoty Boskie (na przyklad Wiara, Nadzieja, Miloše, Sprawiedliwosc, Umiarkowanie itd.) powraca liezba siedem, tak samo w przypadku Siedmiu Grzechöw Gtöwnych, ujmowanych jako cienie siedmiu Cnöt (na przyklad Skąpstwo, Požądanie, Rozpusta itd.). Siödemka jest liczbą šwiętą w wielu mitach i wyobraženiach religijnych, poniewaž jest sumą tröjki (liezba symbolizująca to, co boskie) i czwörki (liezba symbolizująca to, co swiatowe). Liezba ta pojaw ia się w rožnych kontekstach, ale najczęšciej ma ona związek z religią. Na pieczę ciach pochodzących z epoki cywilizacji mezopotamskiej i babilohsko-asyryjskiej często przewija się motyw Drzewa Žycia o sied­ miu galęziach. Liezba ta, poprzez swe odniesienie do faz Księžyca (4 x 7), byla uwažana za šwiętą zwlaszcza dla rytmöw žycia. W snach o drzewach siödemka symbolizuje zakorzenienie w wegetatywnym kręgu žycia i w kosmicznym ladzie swiata. Inny uczestnik grupy skojarzyl potęžny dąb ze snu zakonnika z dębami Donara scinanymi w okresie chrystianizacji Germanöw*. Powstalo pytanie, czy paejent,

* Donar jest w wierzeniach germanskich bogiem piorunöw, odpowiednikiem Zeusa Gromowladnego z mitologii greckiej. [Przyp. tlum.]

Helmut Hark

132

sniqc o d?bie, nie chcial wyrazic swego stosunku do istoty germanskosci, czy nie byla to wskazowka co do z gruntu poganskich korzeni jegopsyche. Zastanawiano si?, w jaki sposob pol^czyc i zharmonizowac owo zakorzenienie w przeszlosci, a wiec w tak zwanym poganskim aspekcie ludzkiej psyche, z innym aspektem osobowosci, czyli cnotami chrzescijanskimi i trescitj wiary chrzescijanskiej. Uczestnicy seminarium pytali, czy poganski aspekt ludzkiej osobowosci naprawd? musi zostac „wyciety” lub „zlamany” (obraz zlamanej korony), czy nie ma innych mozliwosci wzrostu i rozwoju w wierze — takich, ktore uwzgl?dnilyby zycie naturalne i przezywanie psychiczne? Wreszcie zastanawiano si? nad tym, czy doszloby do rozgal?zienia po siedemkroc i czy nie udaloby si? zasadzic siedmiu nowych drzewek wtedy, gdyby korona drzewa nie zostala zlamana. W tej perspektywie sen ow nalezy uznac za sugestywny Symbol calego zycia psychicznego sniqcego czlowieka. Symbolika drzewa pokazuje, w jaki sposob psyche kondensuje roznorodne doswiadczenia w obrazy, nadaj^c w ten sposob form? przezyciom wewn?trznym, przekladaj^c je nast?pnie na obrazy informu jacc czlowieka o jego najgl?bszej naturze.

Jednorozec jako sila popgdowa Pewna kobiet? w kwiecie wieku, majtjc^ silne sklonnosci do wypierania naturalnych sil i pop?dow, cz?sto nawiedzal nast?pujqcy koszmar: Cz?sto sni? o lesie, po ktorym biega dziki, nieposkromiony kon. Slysz? wyraznie zblizajqcy si? t?tent. Podejrzewam, a nawet wiem, ze na tym dzikim koniu przyb?dzie dziki jezdziec. Kiedy l?k rosnie, chowam si? za grubym pniem drzewa. Gdy kon przegalopuje, wyglqdam zza drzewa i widz?, ze jezdziec spadl z wierzchowca. Gruby pien d?bu stal si? dia mnie kryjowk^ i ochrona. Skojarzenia pacjentki: spi?ta i speszona, opowiada o trudnosciach zwi^zanych z dopuszczeniem pop?dow i fantazji seksualnych. Rozumie, ze p?dz^cy przez las i budz^cy w niej l?k kon to wyraz owych sil, ktore wyparla do nieswiadomosci. Dzi?ki pracy z symbolami, bajkami, j?zykiem obrazow, mitami, pacjentka uswiadomila sobie, ze las symbolizuje obszar nieswiadomosci. To bardzo wazne, ze nie zostala wprost wydana na lup tym silom, ze nie musiala bezposrednio si? z nimi konfrontowac, lecz ze m ogla znalezc schronienie za pniem drzewa i stamtqd oglqdac

Drzewo

133

niebezpieczenstwo. Kiedy bylo juž po wszystkim, gdy kon i ježdziec przegalopowali, mogfa się wychylič. To wažny symbol, ukazujący pacjentce, že lepiej rozumie nękające ją problemy wtedy, gdy jest juž po wszystkim, gdy može przemyšleč je w spokoju. Ježdziec, ktory spadl z konia, przypomina jej o tym, že lęka się spotkania z męžczyzną. Šniąca kobieta, snując fantazje na temat tego powtarzającego się koszmaru, pow iada, že gdyby kon popędzil w prost na drzew o, roztrzaskalby sobie leb — w taki oto sposob niebezpieczenstwo zostaloby zažegnane, a vvzbierające žądania popędowe zostalyby unicestwione. W związku z tą fantazją przyszly mi na myšl šredniowieczne opowiešci o jednorožcu, ktore opowiedzialcm pacjentce, aby mogly dojšč do gtosu klębiące się w jej psychice lęki. Jednorožec to bajeczny stwor z jednym rogiem na glowie. Banvne fantazje opowiadają o jednorožnych koniach, osiach, smokach — ba, nawet o rybach. Dla czytelnika jest jasne i jednoznaczne, že w onirycznym obrazie dzikiego ježdžca i w fantazji o jednorožcu mamy do czynienia z przenikaniem do šwiadomošci šniącej kobiety vvypieranego przez nią popędowego aspektu jej osobo\vošci. Rog jednorožca, ktory može przebijač lub na ktory možna coš nadziač, to nader często sugestywny symbol mocy natury. Zwlaszcza symbolika šredniovvieczna ujmovvala jednorožca jako silnego ducha žycia. W wielu šredniowiecznych tekstach religijnych jednorožec występuje jako symbol gniewnego, žądnego zemsty Boga, ktory w tonie Dziewicy przemieni się i ztagodnieje dzięki milošci. Carl Gustav Jung w swym dzielePsychologie undAlchemie* przedsta\via liczne motywy jednorožca, ukazujące go rowniež jako symbol zla i demonicznošci. Totež napomina šwięty Bazyli: Spojrz i ty, czlowiecze, wež baczenie na jednorožca, a mianovvicie na demo­ ną. On to knuje bowiem wespol ze Ztym przeciw czto\viekowi, a szczwany jest w czynieniu zla...** Skoro dzięki šile wyobražen onirycznych czlo\viek zostanie skonfronto\vany z wypartym popędem, jest dlan pomocne, ješli ma on drzewo schronienia, za ktorym može się ukryč, by nic byč stratowanym przez nieokielznanego konia.

* Gesammelte Werke, dz. cyt., t. XII; w przekladzie Jerzego Prokopiuka (we fragmcntach), w: tegož, Psychologia a religia. Wybör pism, KiW, Warszawa 1970; i w: tegož, Archetypy i Symbole, dz. cyt. [Przyp. tlum.] ** Tamže, s. 508.

134

Helmut Hark

Drzewa w księžycowej poswiacie Niektóre sny o drzewach uzyskują znaczenie symboliczne dzięki odniesieniu ich do innych obrazów i symboli. Jako przyklad takiego procesu pragnę przedstawiò marzenie senne teologa, który šnil o drzewie w ksiczycowej poswiacie. Czlowiek ten to męžczyzna w sile wieku, ksztalci się w dziedzinie psychologiczno-duszpasterskiej; wyrazil zgodę na opublikowanie tego snu i związanych z nini doswiadczen psychicznych. Widzę nad dachem košciota wschodzący księžyc. Jasna kula wzbija się nad niebosklon, oswietla drzewa rosnące na starym cmentarzu przykošcielnym. Po dokladniejszym przyjrzeniu się widzę, že to kwitną kasztany. Dlugo przyglądam się kwiatom, bialym jak plonące gromnice. Z daleka wyglądają jak choinki ze swieczkami na gatązkach. Listowie dębu, zalane matowym blaskiem, pala w mroku, na granicy swiatla i ciemnošci. Widok drzew w księžycowej poswiacie wywotuje we mnie uczucie spokoju, ale jednoczešnie powoduje glębokie poruszenie psychiczne. Dia šniącego męžczyzny siine uczucie i poruszenie psychiczne to doswiadczenie dose osobliwe. Jako teolog rozwinąl swe zdolnošci intelektualne znaczne silniej niž žycie emocjonalne, które stalo się mu bližsze dopiero dzięki pracy analitycznej nad snami. W trakeie naszych wspólnych zajęč zebra! on doswiadezenia, dzięki którym mògi powiązac marzenia senne z doswiadezeniami osobistymi. Dia šniącego męžczyzny do tak zwanych resztek dnia snu naležy równiez to, že uczniowie uczęszczający na prowadzone przezeh lekeje religii bardzo się przejęli opowicšcią o šwiętym Bonifacym* wycinającym dęby kultowe Donara koto Kassel, a takže tym, že Košciol często chrystianizowal šilą, co mlodziež krytykowala. Wywolalo to ožywioną dyskusję o misji chrzešcijanskiej w Saksonii, ktorą ukoronowala rzež nieskorych do nawrócenia tubyleów. Jedna z dziewcząt przypom niala sobie, že gdzieš czytala, iž dawniej nielegalna wycinka drzew byla karana šmiercią. Kto šciąl drzewo, byl zabijany. Klasa doszla do wniosku, že dęby byly dia Germanów drzewami swietymi. Wiele dębow kultowych pošwięconych bylo Donarowi — bogu burzy i wojny. Z rozmowy wynikalo, že korzenie chrzescijanstwa tkwią w pogahstwie i wczesniejszych religiach. Teolog, który dotychczas fanatyeznie i w pelni przekonany glosil doktrynę chrzešcijanską, wskutek tej rozmowy zacząl się powažnie zastanawiac nad tym, gdzie napraw de ma swój początek w yznaw ana i gloszona przezen wiara. * Šwięty Bonifacy — benedyktyn angielski wyslany przcz papieža Grzegorza II z misją do Germanii, uwazany za apostola Niemiec. Zamordowany przez Fryzóvv w Dokkum 5 czerwca 754 roku. [Przyp. tham.]

Drzewo

135

Jednak znacznie silniej niz d?by poruszyly go wyst?pujqce we snie kwitn^ce kasztany. Zawsze wzruszal go widok kwitnacych na cmentarzu przykoscielnym kasztanowcow, przemawiaj^cych don w sposob wielce sugestywny i dojmuj^cy. Gdy zapytalem go, czy widok ten nie przypomina mu czegos znanego z dziecinstwa, odparl, ze widzial takie drzewa w rodzinnej wsi, bawd si? w ich cieniu razem z innymi dziecmi. A jednak ten pochodz^cy z dziecinstwa obraz drzew utkwil w je g o psyche znacznie gl?biej, nizby si? to zrazu moglo wydawac. Kwiaty przypominajace mu plon^ce swieczki przywotaly obraz choinki. W lagodnej poswiacie ksiezyca piramidowy ksztalt kwiatow-swieczek stal sie jeszcze bardziej wyrazisty. Szczegolnie przemawial don, oprocz kolom, ksztalt kwiatow, wyzwalajac w nim gl^bokie przezycia psychiczne, o ktorych byla mowa we snie. Dla sni^cego czlowieka wazne byto rowniez to, gdzie rosly drzewa — przykoscielny cmentarz, na ktorym przystawal niekiedy dla odpoczynku i kontemplacji. Bylo to dlan miejsce symboliczne — miejsce, gdzie zmarli spiq snem wiecznym, a nad grobami rosn^ drzewa — symbol zycia. Ksiezyc wedruj^cy nad dachem kosciola, zalewajqcy potokiem lagodnej poswiaty kwitnqce kasztanowce skojarzyl mu si? spontanicznie z freskiem wymalowanym na absydzie, przcdstawiaj acym Maryj? stojijca na polksi?zycu. Kiedy modl^c si? lub uczestnicz^c w liturgii zerkat na oltarz, widzial ten obraz. Przypomina! sobie, ze Objawicnie sw. Jana* mowi o Kobiecie, ktora wyda na swiat Boskie Dziecko. Kobieta ubrana jest w slonce, na glowie ma koron? z gwiazd, a ksi?zyc pod stopami. Dotychczas obraz ten nie wywolywal w nim szczegolnych emocji, dopiero gdy nawiedzil go ow sen, urosl on do rangi symbolu. Mimo ze dotychczas nie interesowal si? teologi^ feministyczn^, teraz zrozumial, ze ten praobraz Kobiecosci zyje w jego duszy. Jak M aiyja stoi na ksi?zycu, tak w j?zyku symboli Kobiecosc jest nierozeiwalnic zwiazana z ksi?zycem, mozna by nawet rzec, ze s^ to dwie strony tego samego medalu. Tytulem uzupelnienia pragn? dodac, ze co si? tyczy obrazu ksi?zyca nad drzewami, dawne sagi i mity wspominaja o drzewach ksi?zycowych. Jako przyklad chcialbym zwrocic uwag? na kilka rysunkow drzew ksi?zycowych opublikowanych przez Esther Harding, ktora tak o tym pisze: Czasami swi?te drzewo ksi?zycowe przedstawia si? jako zwykle drzewo, w ktorego gat?ziach wisi polksi?zyc lub bog ksi?zycowy, niekiedy jednak przedstawienie to jest bardzo schematyczne — drzewo wygl^da jak pal. Znane rowniez obrazy, na ktorych wszystko jest tak uproszczone i odmienione, ze drzewo przypomina kamienna kolumn?. Pien drzewa wyst?puje w mitach

* Zob. Ap XII. [Przyp. tlum.]

136

Helmut Hark

odnoszących się do bóstw księžycowych. W niektórych religiach lunamych dužą rolę odgrywa šcinanie drzewa, ponawiane w dorocznych rytualach smierci lub męki boga.* W obrazie drzewa i księžyca teolog rozpoznal coš zupeinie pienvotnego. Košciol, obok ktorego znajdowal się cmentarz, drzewa i księžyc byly czymš więcej niž tylko epifenomenem codziennego žycia. Te ksztalty i obrazy byly symbolami, ktore ožyvvily zwlaszcza kobiece aspekty psychiki tego czlow ieka i zainicjowaly proces rozwoju psychicznego. Kilka tygodni požniej męžczyzna powrocil do swego snu. Zatamanie emocjonalne spowodowaio „uziemienie um yslu” pacjenta, ktory dotychczas nie šmial nawet šnič o tym, že jego nastawienie chrzešcijanskie i teologiczny z ducha umysl zostaną powiązane z natūrą dzięki snowi o drzewach w księžycowej poswiacie. Jednak w miarę uptywu czasu coraz wnikliwiej rozumiat glęboką mądrošc zawartą w symbolice drzewa i księžyca. Jak wielu innych ludzi, ktorzy dzięki teologii feministycznej odkryli kobiece i macierzynskie aspekty obrazu Boga, takže ow teo­ log pojąl tę mądrošc jako nowy symbol noszący cechy bogini-matki. Dzięki pracy nad mądrošciami ukrytymi w literaturze biblijnej na nowo zrozumial ustęp z M ądrošci Syracha: (L

U

Jak terebint galęzie swoje roztožylam, a galęzie moję — galęzie chwaly i wdzięku. Jak szczep winny wypuscilam pelne krasy latorošle, a kwiat mój [wyda] owoc stawy i bogactwa. Przyjdžcie do mnie, którzy mnie pragniecie, nasyccie się moimi owocami!** Przytoczony wyzej przyklad pokazuje, w jaki sposób księžyc rzuca swiatlo na rozwój psychiczny męžczyzny — oniiyczny obraz drzew skąpanych w promieniach slonca w przypadku kobiety wplywa na obudzenie się w jej ž y d u nowych sit duchowych. Ješli zatem męžczyzna lub kobieta šnią o drzewach, trzeba zwrócic uwagę na to, w jakim swietle się one ukazują, w ten sposób možemy bowiem — dzięki snowi — zajrzec za kulisy wydarzen psychicznych rozgrywających się w duszy každego z nas. Trzeba równiez zwrócic uwagę na „resztki dnia” ujawniające się w marzeniach sennych — dzięki temų možemy lepiej zrozumieč, dlaczego w danym šnie * E. Harding, Frauen-Mysterien, Zurich 1949, s. 42. [Przyp. tlum.] ** Syr XXIV 16-19. Przetožyl o. Karol Winiarski CScR. [Przyp. tlum.]

Drzewo

137

pojawiają się te a nie inne obrazy i symbole, nawiązujące do vvydarzen, ktore nas ostatnio poruszyiy czy tež ktorymi się zajmowališmy. Przy okazji mamy možliwošč odkrycia, že w psyche nie odbijają się po prostu obrazy i rzeczy wzięte z rzeczywistošci, ale že z reguiy opracowuje je ona dalėj. Okrešlone zdarzenia šiužą tylko jako punkty zaczepienia, są jak nitka, na ktorej tworzą się krysztalki i w ten sposob nanizane są na lancuch dalszych došwiadczen. Može się zdarzyč, že w snach ukazują się obrazy zapowiadające przyszte wydarzenia.

Šen o Drzewie Žycia



šen o šmierci

Stara kobieta, ktorej bliska byla antropozofia* Rudolfą Steinera, šnila na ložu šmierci, že przechodzi przez zlotą bramę i idzie w kierunku Drzewa Žycia rosnącego vv raju. Ten archetypowy symbol Drzewa Žycia, znany nam z przekazovv biblijnych, niekiedy pojawia się vv snach zwiastujących šmierc, ktore navviedzają umierających vv ostatnich minutach ich žycia. Osoby towarzyszące umierającym często opow iadają, že tw arze um ierających prom ienieją w tedy osobliw ym pięknem i spokojem. W przypadku takich došvviadczen staje się rzeczyvvistošcią to, co przekaz biblijny podaje na temat Drzevva Žycia vv Księdze Rodzaju i w Objavvieniu šw. Jana: Pomiędzy rynkiem miasta a rzeką po obu brzegach drzewo žycia, rodzące dwanašcie owocow wydające swoj owoc každego miesiąca a lišcie drzevva šiužą do leczenia narodovv.** We fragmencie tym szczegolną uwagę zvvraca się na miejsce, gdzie rošnie Drzewo, i na jego plodnošč. Drzewo Žycia rošnie \v Miešcie Niebianskim; nie tak, jak ziemskie drzevva — na poboczach ulic — ale na šrodku miasta, tak, jak zgodnie z Księgą Rodzaju Drzevvo Wiadomošci roslo pošrodku Edenu. W ten sposob dochodzimy do vvniosku, že Drzevvo jest centram raju, novvego Jerazalem — centram vvszelkiego žycia. Srodek nie jest przeciež jakim š miejscem vv przestrzeni, nie jest pojęciem z porządku švviata — to symbol spotkania i dojšcia do centram žycia. Ponievvaž umierająca kobieta podchodzi vve šnie do Drzevva Žycia, vvydaje się, že ovvo drzevvo jest punktem šrodkovvym między žyciem a šmiercią, * Antropozofia (= „vviedza o cztovvieku”) — szkola duchovva zatožona przez niemieckiego filozofa, mistrza žycia duchowego Rudolfą Steinera (1861-1925). [Przyp. tlum.] ** Ap XXII 2. Przeložyl o. Augustyn Jankovvski OSB. [Przyp. tlum.]

138

Helmut Hark

między swiatem doczesnym a zaswiatem. W tym indywidualnym doswiadczeniu uzewnętrznia się motyw archetypowy, w porządku archetypowym Drzewo Žycia jest bowiem rowniez Drzewem Kosmicznym, w ktorym lączą się trzy sfery kosmiczne (niebo, ziemia i pieklo), totež jest symbolem jednoczącym, jak na przyklad Drabina Jakubowa, po ktorej wstępują i zstcpują Aniolowic.

Cechy charakteiystyczne archetypowych snow o drzewie Koncząc, pragnę podač kilka cech charakterystycznych, za pomocą ktorych będzie možna rozpoznac, czy sen pokazuje nam symbol indywidualny, odnoszący się do žycia indywiduum, czy tez przedstawia ponadindywidualny praobraz. Ješli sen „przemawia w sposob bezwarunkowy” (Paul Tillich), ješli robi duze wrazenie, naležy go uznac za archetypowy. O ile sny odnoszące się do kwestii dnia powszedniego i osobistych problemow danego czlowieka poruszają nas warunkowo, o tyle sny archetypowe przemawiają bezwarunkowo, gdyž domagają się bezwarunkowego uznania i natychmiastowej reakcji. W šnie archetypowym emocje są dužo silniejsze i jest ich więcej niž w marzeniu sennym spowodowanym poruszeniem emocjonalnym, podnieceniem psychicznym lub stanem uczuc. Osoba, ktorą nawiedzil sen archetypowy, będzie nie tylko poruszona i pobudzona, ale tež zwroci uwagę na przyczynę tego poruszenia — glębszą i ogolniejszą niž jej indywidualne žycie i przežywanie psychiczne. Mimo že to, co emocjonalne, i to, co obrazowe, jest ze sobą nierozerwalnie związane, chcialbym te zjawiska opisač z osobna, jedno po drugini. Archetypowe są te praobrazy, ktore religie uznają za šwięte symbole, na przyklad Drzewo Žycia lub drzewo o siedmiu galęziach znane nam z obrazow widniejących na rolach akkadyjskich i sumeryjskich, czy zobrazowane w formie žydowskiego swiecznika siedm ioramienngo. Rowniež mity ludowe odzwierciedlają archetypowe systemy symboliczne. Ješli więc w jakim š marzeniu sennym rozpoznamy fragment jakiegoš mitu (lub caty mit), možemy się czuč podniesieni na duchu. Ješli pragniemy bližej się z tym zapoznač, powinnišmy sięgnąč do literatury przedmiotu; nie znając faktow, skazani jestešmy na blądzenie w mrokach, nie zrozumiemy przeslania snow archetypowych. Sny takie przynoszą sugestywne informacje, ktorych oddziatywania nie unikniemy. W owych snach objawia się nie tylko coš, co przychodzi z naszego wnetrza — to coš niezaležnego od nas. Nie sposob traktowac w sposob doslowny tych trojwymiarowych obrazow, trzeba je rozumieč symbolicznie — tylko w ten sposob možemy bowiem wskazac na „calkiem inne”*.

* Aliucl valde (tac.) —termin Rudolfą Otto na oznaczenie czegoš, co wypada z zasięgu rzeczy zwyklych i wypetnia duszę wstrząsającym poczuciem nieoczekiwanego. Por.

Drzewo

139

Na zakoñczenie pozostaje stwierdzic, ze nie sposób wytlumaczyc istoty archetypów, ale trzeba uznac skutecznosc ich i wytwarzanych przez nie praobrazów.

ODNALEZIENIE SIEBIE W SNACH O DRZEWACH Drzewa rosna wzdluz dróg i ulic, moga jednak wyznaczac drog? zycia wewn?trznego czíowieka. W tym miejscu chcialbym przedstawic przyklad tego, w jaki sposób najwazniejsze doswiadczenia procesu samourzeczywistnienia pewnej kobiety podporzíjdkowane byly pojawiajacej si? we snach symbolice drzewa. Chodzi o osob?, która — przechodz^c na przetomie zycia gleboki kryzys, rozpacz i smiertelny lek — za pomocq snów przemawiajqcych poprzez symbolike drzew uswiadomila sobie korzenie wlasnej egzystencji. Kobieta ta jest mczatka, ma troje dzieci w wieku osiemnastu, szesnastu i cztem astu lat. Jej dluga i mozolna drogo w poszukiwaniu wlasnego wnetrza wyznaczaía miedzy innymi wieloletnia praca nad marzeniami sennymi, polegaj^ca na zapisywaniu i analizowaniu snów, które ja nawiedzaly. Po uczestnictwie w pewnym seminarium poswieconym onirycznej sym bolice drzew zauw azyla, przegl^dajqc swój dziennik, ze míala wiele snów 0 drzewach, które wywaríy silny wplyw na przebiegajacy w niej proces samourze­ czywistnienia. M iriam (pseudonim) udost?pnila mi niektóre z relacji o tych snach 1 o zwi^zanych z nimi skojarzeniach — uczynila to dlatego, by dodac odwagi innym ludziom, sklonic ich, aby nastawili ucha na glos wewnetrzny, cicho rozlegajacy si? w ich duszach, przede wszystkim zas po to, aby przejawiajacej si? w marzeniach sennych sile terapeutycznej dac moznosc zapuszczenia korzeni w swiadomym zyciu.

Sen o zaorywaniu drzew Patrz?, jak mtoda zona pastora orze ogródek przy plebanii. Skiby ziemi równo ktad^ si? po obu stronach plugu. Zdumiewam si?, z jaka sitq ta mloda kobieta pcha plug, jak pewnie go prowadzi i z jak^ sil^ trzyma. Kosztuje ja to duzo pracy i wysilku. Niektóre drzewa wyorala z korzeniami. Zrazu wydawalo mi si?, ze to male drzewka, ale gdy padly na ziemi?, zauwazytam, ze s§ dobrze ukorzenione i majq gmbe pnie. Nie sadzilam, ze pastorowa poradzi sobie z ork^. Kiedy zblizyla si? do muru, raczka plugu uderzyta j^ w oko, ale nic si? jej nie stalo. Potem pastorowa chciala przeniesc plug przez bram? do innej cz?sci ogrodu.

R. Otto, Swi^tosc. Element}’ racjonalne i irracjonalne w pojpciu bóstwa, przelozyt Bogdan Kupis, (wydanie II) Thesauras Press, Wroclaw 1993. [Przyp. thim.]

Helmut Hark

140

Obraz orki przedstawia sytuację przelomową w ž y d u pacjentki. Jak przeoruje się bruzdy ziemi, tak M iriam usiiuje skruszyč skamieniale formy žycia i neurotyczne postawy wobec ludzi. N astępny sen za posrednictw em obrazu drzew a przedstaw ia konfrontację z matką oraz z kobiecą praprzyczyną psyche. Od jednego marzenia sennego do drugiego minęlo póltora roku; w tym czasie pacjentka dzięki intensywnej pracy psychicznej ušwiadomila sobie, na czym polegają jej problemy osobiste i gdzie tkwią mozliwosci jej rozwoju — dzięki temų mogia poradzič sobie z klopotami.

Konfrontacja z matką Idę przez džunglę. Jestem Murzynką, wycinam wielkie drzewo. Czuję wielką odwagę, która popycha mnie do tego czynu. Drzewo jest w šrodku catkowicie przežarte przez szczury i robactwo, które tak dlugo podgryzaty korzenie, až przerwaly doptyw soków zywotnych. Poniewaz drzewo jest w šrodku puste, muszę przeciąc tylko korę. W miejscu, gdzie roslo drzewo, widzę nową rošlinę o wielu lišciach. Jeszcze nie wiem, jak się nazywa. To egzotyczna rošlina ze Wschodu o tajemniczym kwieciu. Wokól tej rošliny wyróst juž mlody las mieszany. O ile we šnie M iriam dziclnie sobie radzi ze zmurszalym drzewem, w rzeczywistosci sytuacja wcale nie sklania do optymizmu. Stosunki malženskie bardzo się skomplikowaty — mąž musi položyc się na kwartal do kliniki psychosomatycznej, ona zaš rozpoczyna w tym czasie terapię grupową. Poniewaz sytuacja jest powazna, budzą się w niej sity, których istnienia dotąd nie przeczuwala, wzbiera w niej odwaga dotychczas ukryta. Zanim kryzys się zaostrzyl, M iriam zdąžyla odkryč w sobie te aspekty osobowosci, które są bliskie natury — przejawiają się one w onirycznym obrazie Murzynki. Jak odwaznie przedziera się przez las, tak z wielką odwagą podejmujc się w ramach terapii pracy nad niešwiadomošcią. Las — zwlaszcza zaš las tropikalny — często jest obrazem nieswiadomosci. Opisując swój sen z Murzynką, M iriam dodajc, že od tego czasu zaczęla się interesowac innymi kulturami, wsród których upodobala sobie mądrošč žyciową Indian z Ameryki Poludniowej; M iriam chętnie porównuje się z mądrymi kobietami z tych plemion, identyfikuje się takže z matkami plemiennymi žyjącymi wsród ludów afrykanskich — z kobietami žyjącymi zgodnie z rytmem natury. Ten nowy i pienvotny obraz kobiety dal Miriam šilę do skonfrontowania się z wlasną przeszlošcią, z doswiadczeniami, jakie wyniosla z obcowania z matką, i z niešwiadomošcią. Obraz drzewa, które nadaje się tylko na šcięcie, jest dia niej symbolem koniecznošci doprowadzenia konfrontacji z matką do konca. Doswiadczenia te — przez dlugie lata nie opracowane i nie przemyšlane — spustoszyly i przežarty na wskros jej

Drzewo

141

ž y d e , tak šamo jak robactwo przežarlo drzewo. Z m o t i e m tym M iriam kojarzy się bajka O diable z trzema ziotymi wiosami, w ktorej mowa o tym, jak mysz z ropuchą podgryzają korzenie drzewa, aby nie moglo ono wydac owocow. Jak we šnie, korzenie drzewa zostaly podgryzione, šoki žywotne przestaly ptynąč, powstala sytuacja odzwierciedlająca žyciowe položenie šniącej kobiety, takže odciętej od doplywu šit žywotnych, odciętej od korzeni. Z tajemniczą, egzotyczną rošliną kojarzy się Miriam lilia wodna plywającapo stawie i kwiat lotosu, jakže często pojawiający się w symbolice orientalnej. W ostatnim okresie kwiat štai się dla M iriam symbolem pelni žycia — zaczęla malowač kwiaty na talerzach i przedstawiač je w formie mandali. Kiedy opadal ją smutek, a jej myšli byty wzburzone, symbolika kwiatu stawala się glovvnym motywem jej rysunkow. We šnie ow tajemniczy kwiat pochodzil z kraju orientalnego. Pacjentkę juž vvczešniej fascynowata filozofia i religia Wschodu, najbardziej zaš fascynowaly ją spowite w barwne szaty kobiety Wschodu. W przeciwienstwie do niej matka oceniata to wszystko negatywnie, uvvažając, že to wręcz diabelskie sztuczki, odciągające corkę od wiary chrzešcijanskiej. Dzięki temų doš\viadczeniu zrozumiemy, dlaczego trzeba bylo šciąc przežarte przez robaki drzewo — to Symbol matki i jej poglądow, zintemalizowanych przez corkę. Dopiero vvtedy, gdy negatywny wplyw matki zostanie przezwycięžony, wyrošnie i zakvvitnie egzotyczną rošlina symbolizująca nową Jažn šniącej kobiety. Mimo že w naszym języku slowo „drzew o” [der Baum] jest rodzaju męskiego, w języku naszej psyche często jest to symbol kobiecy, macierzynski. Negatywny wplyw matki i macierzynska praprzyczyna duszy mogą wplywač na sposob indywidualnego przežywania, zwlaszcza wtedy, gdy —jak w przypadku M iriam — brakuje ojca jako obrazu przeciwnego.

Ojciec i paima Schodzę po schodach mostu nad kanalem lączącym Baltyk i Morze Polnocne. Schody wiodą do czegoš w rodzaju bunkra. Jestem malą dzievvczynką, chcialabym spotkač tam ojca. Chcę byč z nim sam na sam. Chcę go mieč tylko dla siebie, ale siostra przeszkadza mi. Poniewaž nie mogę zbližyc się do ojca, biegnę po plažy. Na horyzoncie widzę zatopioną pod wodą palmę. Wyciągam ją za lišcie z wody, chcę osuszyč na powietrzu. Ow šen przedstawia zrządzoną przez los utratę ojca. Obraz palmy pod wodą ukazuje jeszcze niešwiadomą identyfikację z kobiecošcią. Niešwiadomy związek z poleglym na wojnie ojcem sprawia, že w psyche pacjentki powstaje obraz ponadindywidualnego ojca duchowego, wobec ktorego czuje się jak mala dziewczynka. W rzeczywistošci pacjentka przed czterema tygodniami miala ostre zapalenie wątroby, jak co roku na jesieni i na wiosnę — to przypadlošč psychosomatyczna.

142

Helmut Hark

M iriam czuje się wtedy niczym palma pod wodą, z drugiej zas strony — kiedy ta faza žycia, charakteryzująca się tym, ¿e M iriam czuje się zdana na wlasne sily, minie — czuje, že osiągnęla nowy pozioni samourzeczywistnienia. Jesli chodzi o poszczególne motywy snu, przychodzą jej na mysl następujące skojarzenia: Co do obrazu palmy, chcę powiedziec, ¿e wydaje mi się, iž jest to moje drzewo. Gdy na urlopie siedzę pod palmą i opieram się o jej pien, czuję się bardzo silnie z nią związana. Oparcie się o drzewo to nader specyficzne doswiadczenie: mam uczucie, ¿e moje plecy są slabe i že zaraz zwinę się w ktębek, bo nie znajduję wsparcia ani w ojcu, ani w matee. Przez fizyczny kontakt z drzewem czuję jednošč z natūrą i sobą. Kiedy oprę się o drzewo, czuję się niezaležna od ludzi i mogę zatopic się w sobie. W czasie takiej medytaeji przychodzi mi do glowy dužo dobrych pomyslów. Czuję wtedy, j ak przeplywa przeze mnie strumieñ duchowego poznania — nagle mam jasnošč co do wielu spraw mojego žycia. Obrazy przywolane w pierwszej częšci snu przywodzą na mysl wspomnienia 0 utracie ojea. Miriam elice się z nim spotkač w bunkrze i byč z nini sani na sani. Opowiada, že ojciec zginąt na Wschodzie, w Estonii, gdy míala trzy lata. Jest to największa strata w moim žydu. Poniewaž ojciec znalazl tam wieczny odpoczynek, czuję tęsknotę za Wschodem. To dlatego zajętam się religią Wschodu i wschodnim sposobem žycia. Pamięc o fizycznym ojcu i jego stracie juž od dziecinstwa wywolywata w paejentee zainteresowanie ojeem duchowym — Ojcem Niebieskim. Wtasnie dlatego rozwój M iriam jako kobiety zdominowany byl intensywną pobožnošcią, ajej rozwój psychiczny nie byl wolny od przesady i niejakiej jednostronnosci noszącej wszelkie cechy fanatyzmu. Wyrazem tych trudnošei są pojawiające się na wiosnę 1 na jesieni schorzenia na tie psychosomatycznym. N a to doswiadezenie wskazuje obraz palmy, w którym šniąca rozpoznaje symbol przechodzonego w tym czasie ostrego zapalenia wątroby. Tak o tym mówi: Podczas tych czterech tygodni, kiedy z powodu choroby siedzialam w domu, aby się czymš zająč, zaczęlam malowac motywy roslín i drzew. W tym czasie namalowalam rdwniež palmę — na jej pniu možna zobaczyč dziwaczną narosl. Može to orzech kokosowy — zarodek nowego procesu wzrostu. Kiedy spontanieznie namalowalam ten obraz, przyszlo mi na mysl, že przeciež przedstawilam zapalenie wątroby. Na górze namalowalam spiralę, która jest dia mnie obrazem koncentracji i ladu. Jak w pniu palmy istnieje to, co uporząd-

Drzewo

143

kowane i dające zdrowie (forma spirali), ale tež rozrošnięty owoc jako obraz mojej choroby, tak i we mnie samej istnieją choroby i to, co chore, ale tež sity uzdrawiające. Spirala jest symbolem cyklicznošci procesu žycia — powrotu i odnowy — co dla mnie jako kobiety wyraza się w periodzie zgodnym z fazami księžyca. Miriam wyrzezbila z gliny drzewo owocowe (30 na 28 cm) o siedmiu korzeniach. Z tylu drzewo ma formę posągu bogini drzewa, na ktôrej glowic i na kolanach w id n icje Symbol drzew a. Z suw ający się z gôry wąž piję mleko z miski osadzonej na jej piersiach. M otyw miski powtarza się w szesnastoezęsciowej koronie-szali. Szesnašcie to symbol poczwômej liczby pelni — czw ôrki — ktorą znam y z pôr roku albo z kierunkôw swiata. Następny i ostatni šen okrešla dwa inne aspekty drzewa.

Kobiecy i męski aspekt drzewa Moja przyjaciôlka Anna-Liza przyslala mi ogloszenie o konkursie na obraz drzewa. Pien byt juž naszkicowany, trzeba bylo dorobič koronę i korzenie. Widzialam formę pnia. Jakiš męžczyzna namalowal koronę w ksztalcie miski, a jakas kobieta namalowala koronę w ksztalcie fallusa. Bylam zachwycona. Pienvszą myšlą M iriam po przebudzeniu bylo, že wygra konkurs i pojedzie w podrôz dookota swiata. Chciataby dostac taką nagrodę. Pojcchalaby wtedy na Wschôd. Miriam, doswiadezona w pracy nad objašnianiem marzen sennych, zdaje sobie sprawę z tego, že w jçzyku obrazôw onirycznych motyw podrôzy na Wschôd często oznacza rozwôj psychiczny. Takže w obeenej fazie žycia osobistego i malženskiego rozwôj bylby jej bardzo potrzebny. Motyw konkursu pokazuje, že nie chodzi tu bynajmniej o jakąš rozrywkową podrož turystyczną, ale o rozwôj, za ktôry sklada się ofiarę z žycia osobistego. Jak powiada šen, do zadan konkursowych naležy namalowanie przez kobietę korony w ksztalcie fallusa i namalowanie przez męžczyznę korony w ksztalcie miski. Zrôznicowanie form koron možemy sobie wyobrazic mniej wiecej tak: z jednej strony mamy stožkowatą koronę swierku albo wysmuklą topolę (formy falliczne), z drugiej zaš kopulastą koronę jakiegoš

144

Helmut Hark

drzewa lišciastego. Sen pobudzil Miriam do namalowania wlasnego drzewa. W jej rysunku widzimy z jednej strony koronę dzwigającą owoce, a z drugiej sterczący pien o ksztaicie fallicznym. To, co falliczne w tym rysunku, je st sym bolem pobudzonej sity s* v tworczej i duchowej — to obraz pcwnej fantazji, krąžącej wokol teniatu uzewnętrznie- j į f ,t nia tego, co ptodne i tworcze w žyciu kobiety. ; j f Wezwanie snu do namalowania korony M A . ¿~t w ksztaiciefallusaprzypom inam ipiętnastoif wieczną symbolikę alchemiczną — ryciny ...... ....J J opublikowane przez Carla Gustavą Junga w ^ n jego dzielach pošwięconych psychologicznej interpretacji alchemii*. Na jednej z nich widzimy, jak z glowy kobiety wyrasta Drzewo Zycia, odpowiadająca zaš jej rycina przedstawiająca rozwoj psychiki męskiej ukazuje to samo drzewo, tyle ¿e wyrastające z penisa. To, co na pierwszym rysunku wydawac by się moglo falliczne, nie jest bynajmniej doslownym przedstawieniem fallusa — to symbol sity duchowej, tworczosci i plodnošci cechujących žy d e kobie­ ty. Tak jak to, co falliczne, w žyciu męžczyzny, jest czymš więcej niž tylko potencją i ptodnošcią seksualną — to zdolnosč i potencja duchowej. Te možliwošci rozwojowe tkwiące w męžczyžnie i kobiecie wyzwalane są przez cierpienie i związane z wewnctrznym obumieraniem czlowieka neurotycznego, totež na rycinie z kodeksu alchemicznego šmierč kobiety przedstawia czaszka ležąca na symbolu Calkowitosci. Męžczyzna zraniony jest strzalem padającym z palca wskazującego boga Merkuriusza, dzięki zaš swej męce odkrywa on nowe žrodla sity i možliwošci rozwoju symbolizowane przez wyrastające zeh drzewo. Ten žywy i dynamiczny proces to sugestywny symbol samourzeczywistnienia m ęžczyzny i kobiety. Kiedy po okresie konfrontacji z niešwiadomošcią dojdzie do integracji w Calkowitosci, centrum wzrastającej ku swej pelni osobowosci nie będzie juž ,ja ”, lecz Jažn. Tę trudną i często bolesną drogę rozwoju psychicznego pienviastka kobiecego opisuje Erich Neumann: W trakcie indywiduacji to, co kobiece w psychice, w pewnej mierze wycofuje się z rzeczywistej relacji do zewnętrznego partnera i, wznosząc się na wyžszy * Ješli chodzi o ryciny zamieszczone w najbardziej znanym traktacie alchemicznym, a mianowicie Rosarium Philosophonim (Francofurti 1550), zob. Jung,Psychologiaprzeniesienia, dz. cyt. [Przyp. thim.]

Drzewo

145

pozioni, doáwiadcza dzialania instaneJji wey c h — z czego musíalo zrezygnowac na początku procesu rozwoju. W ten sposób dochodzi do przežycia na nowo męskiego aspektu wlasnej natury, która zrazu przežywana byla na zewnątrz — w projekeji na herosa lub patriarchalnego Ouroborosa. Proces przemiany prowadzi do spotkania z tym, co boskie i męskie — na wyzszym poziomie, do przežycia narodzin Boskiego Dziecka i tych wszystkich procesów, które zostaly przedstawione w micie o Erosíe i Psyche. Teraz jednak następuje powrót tego pierwotnego stosunku, tym razem przezywanego w nowej, wyzszej formie — do spotkania kobiecego „ja” z kobiecą Jažnią. Rozwój ten wieñczy spotkanie i ponowne polączenie się z Wielką Matką — Matką Ziemią, Sophią, a więc kobiecą Jažnią, dając początek ustanowieniu Jednošci osobowosci. To, co kobiece, odnawia się wewnętrznie w momencie wylonienia się wywyzszonej ouroborycznej postaci Jažni, dochodzi zas do tego w ten sposób, že postae Wielkiej Matki i patriarchalnego Ouroborosa lub Wielkiego Ojea dostępują zjednoezenia. Odnowienie to przyjmuje specyficzną formę plodnošci emocjonalno-intelektualnej i najwyzszego spoáród mozliwych do przežycia doswiadezenia Calkowitosci psyche* žūtUttį

į,

:

w

n

ę

t

r

z

n

OSOBISTE PODEJŠCIE DO SNÓW I DRZEW Nasze marzenia senne są najczęšciej ustrukturyzowane podtug struktury naszej osobowosci — jest z nimi jak z jabíkiem , z którego pestki wyrosnie nowa jabloñ, nie grusza. A jednak to prawo natury obowiązuje w przypadku snów jedynie w ograniezonym zakresie, marzenia senne kompensują bowiem często braki w swiadomym nastawieniu czlowieka. M owiąc o kompensaeji mam na myšli dziatanie wyrownujące wywierane na swiadome žycie przez sen lub nieswiadomosc. Kompensaeja przyczynia się do procesu calosciowego uksztaltowania osobowosci. Zwracając uwagę na nasze marzenia senne, popieramy dąženiqpsyche mające na celu uzyskanie calosciowej orientaeji. Ješli w swiadomym žyciu ktadziemy

* E. Neumann, Zur Psychologie des Weiblichen, Rascher Verlag, Zürich und Stuttgart 1953, s. 64.

146

Helmut Hark

zbyt silny nacisk na myslenie i nastawienie racjonalne, to wyrownujące i kompensujące oddziatywanie m arzeñ sennych moze polegac na przekazywaniu silnych emocji i odczuč. Jesli natomiast glowną funkcją orientacyjną cztowieka jest ¿ycie uczuciowe i funkcja czucia, tak že bez mala plywamy w potoku uczuč, kompensacyjne oddzialywanie snu moze polegac na pobudzaniu nas do refleksji na temat tego, co nas spotyka. Podobną parę przeciwieñstw jak myslenie i czucie tworzą doznawanie i intuicja. Ješli dobrze dajemy sobie radę z wyczuciem cíala i postrzeženiami, nie powinnism y zaniedbywac intuicji i pielęgnowač ją w ten sposób, že zadajemy pytania o to, do czego mogą stužyč doznania i skąd one pochodzą. I odwrotnie — w przypadku czlowieka z wyrobioną intuicją pojawia się zadanie polegające na ksztaltowaniu wyczucia cíala i postrzežen zmyslowych.

Wyczuc šilę snu Ješli prowadzimy dziennik, w którym notujemy wszystkie marzenia senne lub tylko te, które wydają się nam szczególnie donioste, dužą uwagę powinnismy przykladač do stanu uczuciowego, w jakim znajdowalismy się w chwili, gdy nawiedzil nas dany sen. Atmosfera marzenia sennego, a takže stan psychiczny, w ja ­ kim w danym czasie się znajdowalismy, powinnismy ujmowac w slowa i zapisywac. Trzeba umieč podąžač sladem wlasnych uczuč, próbowaò zrozumieč ich przyczyny i odkrywac ich korzenie. Powinnismy umieč uswiadamiac sobie uczucia pozytywne i przyczyniač się do ich wzrostu. Wyobražmy sobie rzecz następującą: „moje emocje pomagają mi we wzroscie duchowym i psychicznym niczym šok plynący od korzeni drzewa do korony, do najmniejszych galązek i lisci” . Ješli chodzi o wyrobienie osobistego stosunku do marzeñ sennych, jest rzeczą wažną, byšmy wyczuli kierunek, w którym dziala sila snow. M arzenia senne nie są bynajmniej przypadkowym tworem natury ludzkiej. Jak przekonališmy się, omawiając przytoczone wyzej przyktady, dzięki snom o drzewach šniący dowiadyvvali się czegoš waznego, co wplywato na trwający w nich proces poznania samych siebie — proces samourzeczywistnienia. Ješli pragniemy wyczuc i poznač kierunek dzialania sily snu, powinnismy przez pewien czas „ptawic się” w strumieniu emocji, jak plywak poddąjący się wartkiemu nurtowi rzeki. Nie obawiajmy się, že wezbrane uczucia porwą nas w nieznane czy zgota zaleją nas i utoniemy. Ješli wykonujemy to cwiczenie w trakcie dnia, w pelni wtadz šwiadomošci, w každej chwili m ožem y odwotac się do rozsądku. W symbolicznym języku psyche, drzewa są zwykle pozytywnym symbolem rozwoju i wzrostu osobowošci, totež naležy się mocno trzymač wyobrazenia drze­ wa, obierając je za przedmiot wszechstronnej medytacji. Dzięki tej aktywnošci fantazji obraz ów oddziatuje na czlowieka, wywierając nañ wplyw sięgający naj-

Drzewo

147

glębszych pokladow nieswiadomosci, samych jej korzeni. Ješli czlowiekowi uda się zaszczepic Drzewo Žycia na gruncie emocji, ješli wypusci ono korzenie, poczucie žycia takiego czlowieka zostanie w znaczny sposob wzmocnione i uporządkowane. Symbol drzewa to prawdziwa szansa rozwoju dla ukrytych sil witalnych czlowieka. O ile zahamowania i odparcie stawiane sile snu w bolesny sposob powiększają nasze problemy egzystencjalne i kompleksy nižszošci, dzięki symbolowi drzewa može się zadzierzgnąc trwaly związek między dziedziną nieswiado­ mosci a žrodlami energii, šwiadomošcią intelektualną a ksztaltującą šilą plodnošci. Ješli przeprowadzimy opisane wyžej došwiadczenia, stwierdzimy, že sny przynoszą nam pewne przeslanie, ktore — o ile zostanie przyjęte — može znacznie uiatwic žyde. Drzewa to poslancy naszej osobistej sity witalnej, przynoszący nam przeczucie i doznanie žycia w Calkowitošci. Zwracajmy więc baczną uwagę na to, co oferują nam marzenia senne, w ktorych przejawiają się symbole drzew, ješli bowiem urzeczywistnimy wysuwane przez nie sugestie, zaczniemy wzrastac w naszej osobowošci —jak drzewo.

Rozmowy z drzewem Ješli nie rozumiemy przeslania jakiegoš snu, može nam pomoc nawiązanie dialogu z nim, šwiadomie sterowana rozmowa. Sugestywnym przyktadem takie­ go postępowania jest relacja dotycząca fragmentu marzenia sennego przekazana przez Ann Faraday. Christine — šniąca kobieta — jest gospodynią domową, ma dwoje dorastających dzieci uczęszczających do college’u. Po šmierci męža zaczęla studiowac wschodnie systemy religijne i praktykowac medytację. Jako nauczycielka jogi tęsknila za czystym šwiatlem šwiadomošci i nic dziwnego, že przyjmując taką postawę, nie przypisywata žadnego znaczenia nawiedzającym ją snom. A jednak poczuta się zafascynowana snem o drzewie, i to do tego stopnia, že zaczęla zadawac sobie pytania o jego znaczenie. Oto sen: Jadę samochodem. W tylnym lusterku zauwazam wielkie rozložyste drzewo na tylnym siedzeniu. Wydaje mi się, že znam je z dziecinstwa. M imo podejmowania prob, Christine žadną miarą nie potrafila powiązač tego obrazu z teražniejszošcią. W koncu udalo się jej to dzięki dialogowi, ktorego trešč pragnę przedstawic: Christine: Co robisz na tylnym siedzeniu mojego samochodu? Zaslaniasz mi widok, mogę spowodowac wypadek. Drzewo: Na milošč boską, przeciež to ty mnie tu posadzilas, mimo že wcale

148

Helmut Hark

mi się tu nie podoba. Samochod to nie j ėst wlašciwe miejsce dla drzewa. Zobacz, usychają mi korzenie, bo nie mają wody i ziemi... Christine: To co mam robic? W tej chwili jestem bardzo zajęta... Drzewo: Ješli nie posadzisz mnie w ziemi, umrę. Christine: Przykro mi. Ale nie jestem za ciebie odpowiedzialna. Mam pracę, dlaczego mi przeszkadzasz wlašnie wtedy, gdy jestem bliska osiągnięcia wyžszych stanow šwiadomošci? Drzewo: Poniewaž musisz mnie posadzič wlašnie teraz. Christine: Nie mogę patrzeč, jak obumiera takie šliczne drzewo. Lubię drzewa — ale muszę zalatwič wlasne spravvy, poza tym nie jestem ogrodnikiem. Nie mam pojęcia, jak się sadzi drzewa. Pojdę jednak na uklad z tobą: ješli wysiądziesz i dasz mi dojechač do celu, wtedy cię posadzę. Drzewo: Na šwięty Nigdy, dobrze o tym wiesz. Dojedziesz do swego celu, potem ruszysz do następnego, zaczniesz gnač przed siebie, by osiągnąč to taki stan, to siaki, by zrobič to lub owo... Nie, zamknę okno i zostanę tu, gdzie jestem, až zwolnisz lub spowodujesz wypadek. Musisz mnie posadzič — po prostu to jest w tej chwili najwažniejsze. Christine czula, že w drzewie tkwią zaląžki jej osobistego wzrostu — psychicznego i intelektualnego. Dotychczas sądzila, že powinna tlumič swe naturalne žycie i žyczenia osobiste, ale oto drzewo ze snu powiada, že ješli będzie nadal žyla w ten sposob, spowoduje wypadek. W trakcie następnego dialogu drzewo przekazalo jej następujące przeslanie: Drzewo: Sądzisz, že znalazlaš się na ziemi ot tak, bez powodu? Uwažasz, že niczego nie možesz się nauczyč od ziemi? Ja jestem twym prawdziwym wzrostem duchowym — nie jestem bynajmniej tylko natūrą, Drzewem Žycia. Korzeniami sięgam glębi ziemi, znam jej tajemnice i przekazuję je niebu. Moję galęzie, wzniesione wysoko, poznają tajemnice nieba i przekazują je na ziemię. Noszę w sobie tajemnice obu šwiatow — ciala i duszy — jestem miejscem, gdzie stworzenia natury znajdują schronienie i wzrost, wytwarzam powietrze, dzięki ktoremu žyją. Nie ulega wątpliwošci, že Christine znalazla się w takim oto punkcie žycia, gdy sercem i umystem gotowa byla dokonač nowej, bardziej pozytywnej oceny žycia naturalnego. W tym miejscu przypomnialy mi się slowa Junga, ktory powiedzial, že wielkie przemiany nigdy nie przychodzą z gory, lecz zawsze z dolu — tak jak drzewa nie rosną korzeniami do gory, ale z ziemi do nieba. Przypomnialem sobie rowniež ideę Teilharda de Chardin, ktorego zdaniem šwiadomošč rozwija się dzięki „wzbieraniu sokow wewnętrznych” .

Drzewo

149

Šniącej kobiecie przyszlo do glowy, že drzewo ze snu przedstavvia proces jej duchowego wzrostu, ktoremu —jak drzewu usychającemu w samochodzie — zagraža šmierč, o ile nie zakorzeni go w swym žyciu naturalnym i przežywaniu psychicznym. Zgodnie ze swymi przekonaniami religijnymi i poglądami na šwiat Christine sądzila, že powinna tlumič žy d e fizyczne i potrzeby naturalne: dąžąc do duchowego samourzeczywistnienia, nie uwzględniala drzewa jako symbolu žycia i procesu urzeczywistnienia samej siebie, totež zamknęta j c w samochodzie na tylnym siedzeniu; ale drzewo zmusza ją do przemyšlenia i zmiany postawy. To, w jaki sposob Christine obchodzi się z drzewem, powinno sklonič nas do podjęcia wysilkow zmierzających do przeprowadzenia podobnego dialogu z drzewem, ktore pojawi się w naszych marzeniach sennych. Jak mielišmy okazję przekonač się na powyžszym przykladzie, nie muši to byč šen na wskroš pozytywny — w každym razie nie od ražu. Rowniež negatywne w swej wymowie obrazy oniryczne pragną nam coš przekazač, skoro zaš dają nam možliwošč ujęcia w slowa ukrytego w nich przeslania, mogą nam pomoc usunąč z drogi, ktorą kroczymy, wszystkie niebezpieczenstwa i zahamovvania. Gdyby Christine nie uwzględnila swego Drzewa Žycia, prawdopodobnie spowodowalaby „vvypadek”, to znaczy, w jej žyciu pojawilyby się dające się odczuč problemy psychiczne czy zgola choroba nerwicowa.

Poskaržyč się drzewu Drzewo može shržyč za podporę; opierając się o drzewo, možemy się wyprostowač. Možemy się rowniež poskaržyč drzewu jako milczącemu shichaczovvi. Drzewa nie stawiają pytari, oporu, nie uciekają, jak ludzie, ktorzy nie mają dla nas czasu. Po prostu stoją i czekają, až przyjdziemy. Drzewa są stale, zakorzenione i nie przewracają się, nawet wtedy, gdy powierzamy im povvažne problemy i obarczamy j e naszym cierpieniem. Niektorzy mogą zapytač, czyž to nie osobliwy pomysl — skaržyč się drzewu. W odpowiedzi na to pytanie pragnę przytoczyč przyklad, dzięki ktoremu wpadlem na ten pomysl. Zw rocita mi na to uwagę ogarnięta zw ątpieniem i szukająca rady kobieta w šrednim wieku, ktora w trakcie rozmowy uskaržala się, že ostatnio nikt jej nie rozumie i nie potrafi się wczuč w jej klopoty. Najprędzej dochodzi do siebie, odbywając samotne spacery. Pewien przyjaciel dal jej taką oto radę: „Ješli nie ei nie idzie, pojdž na spacer!”. Od tej chvvili samotne przechadzki staly się dla niej prawdziwą pomocą. Odetchnąwszy na lonie natury, može się uspokoič i odzyskač poczucie wewnętrznej wolnošci. Zwlaszcza widok drzew podnosi ją na duchu — podezas tych spacerow zaprzyjažnila się ze starą gruszą rosnącą samotnie na poboezu dro­ gi. Często spędza tam czas, oparta o pien drzewa z zamkniętymi oezami.

150

Helmut Hark

Kiedy tak stoi, czasami nachodzi ją fantazja, že drzewo z nią rozmawia. Gdy to ustyszalem, przypomniaiy mi się slowa starego, doswiadczonego Indianina, ktore natychmiast przytoczylem owej kobiecie: Czy wiesz, že drzewa mowią?Tak, drzewa mowią. Rozmawiają ze sobą, rnöwitj takže do ciebie, o ile umiesz się wsluchac w ich g los. Ale biali ludzie nie umieją wshichiwac się w glos drzew. Ba, nigdy nie zadali sobie trudu, by wsluchac się w to, co möwimy do nich my — Indianie. Wiele dowiedzialem się od drzew: czasem bylo to coš o pogodzie, czasem o zwierzętach, czasem 0 Bogu. Zachęcitem tę kobietę do tego, by jeszcze raz przeprowadzila rozmowę z gruszą, poniewaz zaš byla to osoba, ktöra dobrze wladata piorem, po kilku tygodniach od naszego spotkania przyslala mi tekst, w ktörym dala wyraz swym doswiadczeniom i przežyciom: Opieram się o starą gruszę. Pien jest krzywy, wygięty przez wiatr i brzemię lat, ale wlasnie dlatego tak wygodnie možna się o niego oprzeč. Zamykam oczy, wsluchuję się w dobiegające zewsząd odglosy. Coraz mocniej przyciskam się do drzewa, powierzam mu się bez reszty. Stopy mam na korzeniach. Chcialabym czuč się jutro tak silnie zakorzeniona w žyciu, j ak ta grusza jest zakorzeniona w ziemi. Odpręžam się z každym oddechem. Wydycham wszystkie napięcia i klopoty, przenoszę je na drzewo. Wyobrazam sobie, že razem ze zužytym powietrzem grusza przyjmuje wszystkie me zužyte sity i wszystkie me troški. Z wolna czuję, že coraz lžej mi na sercu. W koncu muszę ziewnąč 1przeciągnąč się. Odpręžona, ruszam w drogę powrotną. Jeszcze raz oglądam się za siebte — z wdzięcznošcią. Trzeba czasu — niekiedy bardzo dlugiego czasu, bywa, že jest to czas cierpienia — žeby pojąc drzewo. Exupery möwi, že trzeba się przyglądač drzewu tak dlugo, až zacznie ono wzrastac w nas. Przeioiyi Robert Reszke

DOM W SNACH O przestrzeni duszy

Ruth Ammann

WZAJEMNE ODDZIAEYWANIE MIĘDZY CZLOWIEKIEM A DOMEM Ten, kto chce się dow iedziec, co oznacza sym bol dom u w m arzeniach sennych, najpierw musi zastanowic się nad kompleksową rzeczywistošcią domu. W naszej epoce, gdy prawie zupetnie stracilišmy poczucie duchowo-religijnego znaczenia domu, musimy na nowo uswiadomic sobie fakt, že domy są dzielami rąk ludzkich i že wznoszone są dla ludzi. Ješli spojrzymy na to z tego punktu widzenia, okaže się, že architektūra jest nierozerwalnie związana z religią. Jak w žyciu codziennym to lub inne pomieszczenie jest tiem lub miejscem, gdzie przebiega przežywanie psychiczne, tak jest nim tež we wspomnieniach i w snach. To, w jaki sposob odczuwamy, czym jest przestrzeh rzeczywistych domow, jest šcišle związane z doznawaniem domu jako symbolu onirycznego. Z tego wtasnie powodu pragnę podzielič się kilkoma uwagami na temat domu. Za punkt wyjscia obieram proste, choč bardzo wažne zdanie: „Ludzie budują domy — domy budują czlowieka”. Architektūra zawsze wiązala się z ingerencją czlowieka w naturę — architektūra to częšč kultury ludzkiej. Owo fundamentalne doswiadczenie dochodzące do glosu w przyw olanym przed chwilą zdaniu jest odzwierciedleniem pewnego procesu, przenikającego ze swiata wewnętrznego do swiata zewnętrznego, stamtąd zaš povvracającego do wewnetrznego swiata czlo­ wieka. Oto bowiem od czlowieka wychodzi impuls, czlowiek wpada na pomysl budowy domu. Urzeczywistnia tę ideę w swiecie zewnetrznym i w ten sposob powstaje jakiš budynek. Poniewaž budowla jest trwala, oddzialywa przez dziesięciolecia i wieki na wielu ludzi — w ten sposob dom odciska się piętnem na ludz­ kiej osobowosci. Nie wolno zapominač o tym, že dom y to specyficzne dobra kultury; nie musimy kupowac nudnej ksiąžki, nie musimy stuchac nieciekawej muzyki, ktora — nie sluchana — popada w zapomnienie; ba, nawet „druga skora” czlowieka — ubrania — nie m ogą nas cieszyc lub irytowac przez dziesięciolecia, gdyž moda zmienia się o wiele szybciej. A jednak mieszkanie — nasza „trzecia skora” — lub budynki užytku publicznego są na stale związane z ziemią; powinny

154

Ruth Ammann

byč tnvale — tego się po nich spodziewamy. Oznacza to, že domy mogą oddziaiywač na czlovvieka przez dlužszy czas. Nawet taki dom, ktory nam się nie podoba, będzie štai na swoim miejscu; nie mozemy go usunąč z pola widzenia. Przez cate žycie mamy do czynienia z domami; widok domovv stale nas porusza — fizycznie, psychicznie, intelektualnie. M ožna by powiedzieč, že charakter domu lączy się z charakterem cztowieka i že z tego związku powstaje coš nowego. Ješli jestešm y empatyczni i czujemy się związani ze šrodovviskiem, w ktorym žyjemy, to wchodząc do malego przytulnego domu, jestešm y inni niž wtedy, gdy wchodzimy do novvoczesnej, funkcjonalnej budowli. Zewnętrze domovv rožni się od sam egoge­ nius loci, w yzw ala w nas inne reakcje. Za každym razem m iędzy czlow iekiem a domem dochodzi do wzajemnych oddziatyvvan. Na ogol jednak nie myšlimy o duszy domu lub o jego osobowošci — raczej myšlimy o sobie jako mieszkancach domu; sądzimy, že to my decydujemy o tym, jaka panuje w nim atmosfera. Ba, wielu sklania się do tego, by wynosič się ponad wszystko — takže ponad naturalne šrodowisko žycia — zvvlaszcza zaš ponad dom, ktory — zdavvatoby się — j ėst niczym innym, j ak tylko m artwą materią. Ludzie tacy zapominają o tym, že są zvviązani z otoczeniem, že między osobowošcią mieszkancow a osobowošcią domu istnieje jakas zaležnošč. Ješli więc pragniemy zrozumieč sny, w ktorych pojawiają się obrazy domu, to powinnišmy bardzo wnikliwie się w nie wczuwač. Jak vvyglądalo „cialo” domu, jak vvyglądaly šciany, okna, drzwi i dach? W jaki sposob odbierališmy te lub inne szczegoty konstrukcji, jak reagowališmy na nie? Jaki kolor dominowal? Ciemny ežy jasny, cieply ežy zimny? Jakie zapachy moglišmy poczuč? Czy coš bylo slychač? Može muzykę? Jaki duch przenikal pomieszczenia? Czy dalo się w nich wyczuč radošč žycia, czy raczej trącilo niesamowitošcią? W szystko to jest wažne, ješli chcemy uchwycič atmosferę domu, gdyž wszystkie te okolicznošci przesądzają o pozytyvvnych lub ncgatyvvnych cechach domu, tworzą žywą naturę budowli i — gdy chodzi o m arzenia senne — odzwierciedlają nasz, najczęšciej niešwiadomy, dom duszy, ową fizyczną, psychiczną i duchovvą budowlę, ktorą stwarzamy i ktorą nas stwarza. „Žyč”, znaczy „byč uduchowionym”. Jak to rozumieč? Czy znaczy to, že každa materia poddana obrobce, w jakiš sposob uksztaltowana przez czlowieka, m a duszę? Možna by nawet powiedzieč, že vvszelka materia ma dwie dusze — immanentną, tę, ktorą trzeba obudzič, i tę stanovviącą częšč duszy tego, kto ją uksztaltovval i obrobil — tego, kto nadal jej nową formę. Wyobražmy sobie zwykle drewniane krzeslo. Aby to krzesto mogto powstač, stolarz mūšiai wczuč się w naturę drewna, następnie mūšiai wybrač starannie odpowiedni kawalek drewna — taki, ktory najlepiej odpowiada \vymaganiom stawianym formie krzesla. Potem stolarz wszcząl osobliwy dialog z materią: oglądal ją z zewnątrz, usilując dokladnie zbadač jej stmkturę, kolor, polysk, tak aby w trakcie

Dom

155

dalszej obrobki wydobyč na švviatlo dzienne wszystkie jej specyficzne cechy. Zarazem jednak stolarz wejrzal niejako do vvnętrza materii — oczyma wyobražni ujrzal obraz gotowego krzesla. W ten oto sposob proces ksztaltowania przebiega w dwoch kiemnkach, tam i z powrotem, od zewnątrz do wewnątrz i odvvrotnie; powiadamy wtedy, že stolarz wykonuje swoj zawod „z zamilowaniem” — odnosi się to do materialu, ale tež do cztovvieka, ktory potem będzie užywal tego krzesla, ktory powinien czuč się dobrze siedząc na tym krzešle, ktoremu mebel ow powinien się podobač. Stolarz pracuje jednak „z zamilowaniem” do siebie, on tež jest bowiem szczęšliwy, o ile ūda mu się przekuč obraz wewnętrzny na materialny przedmiot. W ten sposob krzeslo ožywa, promieniuje milošcią, dobroczynnie oddzialującą na czlowieka. Niewielu jest dzisiaj stolarzy, ktorzy w ten sposob robią krzesla. Ale nawet krzeslo z plastiku —jedno z tysięcy identycznych — može w jakiš sposob odnosič się do czlowieka, o ile projektant, krešląc wzory na desce krešlarskiej, myšlal o innych, wczuwając się w ich potrzeby. Tam jednak, gdzie ow stosunek zastąpila obojętnošč i žądza zysku, przedmioty oddzialują w sposob przeciwny žyciu — trudno się temų dziwič. Przyklad krzesla možna odniešč do budowy i urządzania domu, tyle že budynek mieszkalny to coš znacznie bardziej skomplikowanego. M ožna powiedzieč, že dobry architekt to taki, ktory pracuje calym swym jestestwem, pamiętając o koniecznošci uw zględnienia potrzeb i žyczen inw estora, w lašciw ošciach dzialki (i, w dalszej kolejnošci, šrodowiska w ogole), materiatow budowlanych, ale rowniež vvlasnej psychiki, wiedzy, došwiadczenia i možliwošci. Architekt znajduje się, by tak rzec, w punkcie przecięcia pionowej i poprzecznej beiki krzyža i, niczym do naczynia, zbiera informacje doptywające don z czterech kierunkow. Jest to stan przyjmovvania, kontemplacji — stan uaktywnienia kobiecego aspektu jego osobow ošci. Požniej jednak architekt przekuw a w czyn zebrane inform acje — w trakcie budowy domu ožywa męski aspekt jego osobovvošci. Owo przyjmowanie i oddawanie, ow ruch przbiegający tam i z powrotem, proces przemiany w stužbie czlowieka, dla ktorego wznosi dom, w stužbie materii, natury i siebie samego, to tworcze osiągnięcie architektą. Proces ow pozostawia piętno na duszy domu, by nie rzec: decyduje o fluidzie danėj budovvli. (Wyobraženie, že dom ma duszę, nie jest bynajmniej moim wymyslem, wynika bowiem z analizy opisow archaicznych rytow budowania, zgodnie z ktorymi w murach nowo wznoszonej budowli naležalo — gwoli zapewnienia budynkowi tnvalošci — zamurowač zwierzę lub czlowieka, najlepiej zaš matkę, siostrę lub žonę budowniczego. O jednym z takich rytow opowiada M ircea Eliade w swej ksiąžce D e Zalmoxis a Dschingis-Khan; opis owego obrzędu zachowal się w rumuriskiej balladzie o mistrzu Manole, ktory, by dokonczyč budowę wznoszonego klasztoru, mūšiai zamurowač w jego mu­ rach swą ukochaną).

156

Ruth Ammann

I oto znowu przypomina się nam przytoczone na wstępie powiedzenie: „Ludzie budują domy — domy budują czlowicka” . Mówi nam ono tylko tyle, ¿e owa dusza domu — niezaležnie od tego, w jaki sposób ją sobie wyobrazamy — sprzyja powstawaniu žycia i je ksztaltuje, wplywa na ludzi i promieniuje energią.

SYMBOLIKA DOMU Reprodukowane w tym miejscu obrazy są mi szczegolnie bliskie, poniewaz w symboliczny sposob przedstawiają moję osobiste refleksje o symbolice domu — myšli, ktore są dia mnie bardzo waznc. Reprodukcje te przedstawiają fragment po­ rtalu katedry w Chatres — obraz Maryi spoczywającej na tožu, ujętym w ramy czegoš w rodzaju domku, dającego šp iącej p o c z u c ie bezpieczenstwa i ochronę. Obok, po lewicy, stoi Jozef; lewą dlon kladzie na do­ mku, jakby chciat powiedzieč: „Ja w znioslem ten dom”, co niewątpliwie odpow iada praw dzie, gdyž O b lu b ie n ie c M ary i b y l ciešlą. G est 6w dow odzi jed n ak nie tylko tego, že J o z e f je s t b udow niczym tego domu —jest bowiem w nim coš opiekunczego. Oto Jozef stoi nad ložėm Maryi i oslania ją, by mogla w spokoju wypocząč po powiciu Jezusa. Owo Boskie Dziecko, ktorego narodziny dają początek nowej religii, nie ležy przy matce, lecz na dachu domku, ktory dzwiga Jezusa — niezam yka go. Boskie Dzieciątko ležy na dachu jak na oltarzu — wzrok wznosi ku niebu, wprost do Boga Ojca.

Dom

157

M ožemy jednak spojrzeč na ow obraz, abstrahując od wszelkiej wiedzy na temat wydarzenia, ktore zostalo tu przedstawione — wystarczy, ješli skupimy się na podstawowej strukturze obrazu. W obrazie stojącego męžczyzny i ležącej kobiety ujrzymy wtedy, jasno i wyraznie, linie poziome i pionowe, powtarzające się w zarysach loža i domku otaczającego Maryje. Linie poziome i pionowe to zasadnicze elementy konstrukcji architektonicznej, totež i budowniczy nie rozstaje się z poziomicą i pionem. W celu lepszego uswiadomienia sobie znaczenia linii poziomych i pionowych powinnismy spojrzeč na wlasne ciaio. Ležąc, znajdujemy się w pozycji poziomej — ciaio zakrešla linię poziomą: od stop do glow zlączeni jestešmy z ziemią, jestešmy uspokojeni, odpręženi, caly nasz cięžar džwiga ziemia. Ješli ziemia jest „do­ bra”, a więc ciepta i miękka, odczuwamy ją jako coš macierzynskiego, coš, co daje nam poczucie komfortu. W pozycji poziomej zasypiamy i wędrujemy w krainę snow. W ten sposob doznajemy, czym jest poziom, w dwojaki sposob: dzięki ziemi — praobrazowi poziomu unoszącego, i dzięki wlasnemu cialu — poziomowi unoszonemu. Tego, czym jest poziom, doswiadczamy rowniez wtedy, gdy zapatrzeni jestešm y w linię horyzontu lub w linię wody. Gdy zajmujemy się budowaniem, potrzebujem y przeciež w asserw agi, gdyž w oda [ Wasser], dzięki šile grawitacji, zawsze dąžy do pozycji poziomej. Gdy jednak przybieramy postawę stojącą, czujemy wlasne ciaio w zupetnie inny sposob. Oto bowiem z ziem ią stykamy się jedynie stopami, reszta ciala zwraca się ku niebu, przybiera pozycję pionową, jak drzewo, slup, kolumna. W tej pozycji raczej nie zašniemy, jestešm y aktywni i przytomni, gotowi do ruchu. By jednak utrzymač ciaio w pozycji pionowej, potrzebujemy sity — tym mniej, im lepiej wywažymy cięžar ciala, im lepiej wyczujemy pion. O tym, jak wazne jest wywazenie cięžaru ciala wokol centralnego pionu, možemy się przekonač wtedy, gdy caly cięžar przeniesiemy na glowę, gdy niejako uczynimy z ciala kolumnę džwigającą glowę. W takiej sytuacji každe wychylenie się od pionu będzie wymagalo od nas wtoženia dodatkowej energii, szybciej się zmęczymy, w koncu zaš opadniemy catym cialem na bok. A więc pion jest praobrazem sily grawitacji — sily przyciągania ziemskiego. W ten sposob na wlasnym ciele možemy się przekonač co do znaczenia podstawowych elementow konstrukcji domu, czy w ogole budowli. Ziemia jest unoszącym poziomem, pionowe šciany, slupy i kolumny to elementy unoszone, stojące w pozycji wyprostowanej. Sufity i beiki poziome są ograniczone przez elementy pionowe, gdy jednak same są wystarczająco silne, stają się konstrukcjami nošnymi dla nowych šcian. Jak w budowli, tak — w mniejszej skali — u czlowieka spotykamy stalą wymianę przeciwienstw: tego, co poziome, i tego, co pionowe, tego, co stoi, i tego, co ležy, tego, co unosi, i co jest unoszone, co czynne i bieme, czuwające i špiące, i —

Ruth Ammann

158

w pewnym stopniu — swiadome i nieswiadome, męskie i ženskie; w wymiarze biologicznym možna mowic o opozycji pary męžczyzny i kobiety, ta bowiem — jako že jest ptodna — pozostaje w stalym związku z ziemią. Nie chodzi tu jednak 0 opozycję m ęžczyzny i kobiety jako takich, lecz o przeciwienstwo między tym, co męskie, i tym, co kobiece w czlowieku, o wspolistnienie przeciwienstw jako rožnych aspektow ludzkiej osobowosci. Ješli jednak zechcemy spojrzec na naturę poziomego i pionowego z innej perspektywy, dostrzežemy między nimi istotną rožnicę. Kiedy ležymy calym ciatem šcišle przylegając do ziemi, lączymy się z jej sitami, by nie rzec z duchem ziemi. Nie bez powodu symbolem sity ziemi, energii ziemskiej jest wąž. Doswiadczenie sity ziemi, czerpanej dzięki staiemu związkowi z ziemią, to jedno z podstawowych doswiadczen cziowieka*. Kiedy stoimy w pozycji pionowej, oddalamy się od ziemi na dlugošč ciala ludzkiego, zbližamy się do nieba i šwiatla. W ten sposob czlowiek staje się obrazem związku nieba i ziemi, podobnie j ak gora, drzewo, kolumna, wieža košcielna, siup dymu wzbijającego się nad ziemią, lub džwięki muzyki. Pion lączący ziemię 1 niebo lączy więc dwa poziomy kosmiczne — Ziemię i Niebo — oznacza to dla cziowieka pienvotne przežycie tącznošci z silami nieba, z energią, ktora zstępuje z gory. Tak więc Jozef symbolizuje na reprodukowanej rycinie związek cziowieka z niebem — z duchem i energiami nieba, M aryja zaš, jako kobieta, symbolizuje związek z duchem ziemi i jej silami. Stanowią przeciwienstwa, lecz są rowni co do wartosci, naležą do siebie jako symbol Calošci. Ze związku Jozefą i Maryi rodzi się symbol zjednoczenia przeciwienstw — Boskie Dziecko, symbol Calkowitošci cziowieka. Na przedstawionej wyžej rycinie widzimy jeszcze jedną parę przeciwienstw, ktore nie mogą się bez siebie obyc. To wnętrze i zewnętrze; poniewaz razem tworzą Calošč — rowniez naležą do siebie. W idzimy M aryję w domu, a Jozefą poza domem. Jak z punktu widzenia cziowieka swiat wewnętrzny i swiat zewnętrzny nie są identyczne, a jednak w obu tych swiatach m a on udziat (to znaczy czlowiek doswiadcza siebie jedynie jako calošč odnoszącą się do každego z nich), tak i dom jest przestrzenią wewnętrzną, to zaš, co na zewnątrz, jest przestrzenią zewnętrzną. W domu wažne jest przeciež to, že možemy wejšč do šrodka i wyjšč na zewnątrz, že možemy swobodnie się poruszač między dwoma swiatami. Maryja przedstawia šwiat wewnętrzny, možna powiedziec: kontemplacyjny aspekt osobowošci cziowieka, Jozef zaš šwiat zewnętrzny — aspekt aktywnošci, dziatania. Dziecko natomiast to Calkowitošč — to, co nowe, zrodzone ze zjednoczenia przeciwienstw, unoszone przez dwa przeciwne žywioly. * Por. G. Sauer, Wąž, s. 289 i nast. niniejszego tomu. [Przyp. tlum.]

159

D om

W ten sposob dochodzimy do odkrycia następnego, glębszego znaczenia ryciny — wlašnie dlatego jest to moj ulubiony obraz. Sądzę bowiem, že Bog to pierwotna sila energii tvvorczej, ktora — plynąc — podlega nieustannej przemianie, stale się urzeczyvvistniając w czlowieku. Bog potrzebuje czlowieka, by dzięki niemu stač się rzeczywistošcią. Ową tvvorczą energię Boga možna rovvniež dostrzec w šile, ktora plynie z ludzkiej Jažni — Calkowitošci zrožnicowanej, šwiadomej i niešwiadomej, osobowošci czlovvieka, ktora przemawia w nim glosem vvevvnętrznym, ujawnia się w obrazach wewnętrznych, daje o sobie znač w chwili wewnętrznego poruszenia. Jažn može nawiązač kontakt ze švviadomym „ja” na wiele sposobow, przede wszystkim jednak czyni to za pomocą snow — mostow prowadzących do niešwiadomego aspektu osobowošci, Jažni czy w koncu do tego, co nazywamy „boskim pienviastkiem ” w nas. Nie možemy wycofač się z owego spotkania z tym, co zstępuje do nas po owym mošcie (nawet wowczas, gdy schodzi ono, potykając się na drodze — a więc, gdy jest vvypierane — bo i tak się objawi, tyle že w innej formie, przechodząc przez inny most!), albowiem to, co zstępuje do czlovvieka ze švviata wewnętrznego, pragnie urzeczywistnič się w jego žydu, pragnie zostač ušvviadomione. Jako ludzie jestešm y naczyniami przemiany owej energii piervvotnej. Carl Gustav Jung tak o tym mowi w swej autobiografii: Zadaniem czlovvieka powinno byč [...] ušwiadomienie sobie tego, co napiera nan od strony niešwiadomošci, miast utožsamiania się z tym lub pozostawania vv blogiej nievviedzy. W obu przypadkach zdradzamy przeznaczenie, ktorym jest tworzenie švviadomošci. O ile možna się zorientowač, caly sens ludzkiego istnienia sprowadza się do zapalenia šwiatelka, rozjašniającego mroki bytu. Naležatoby nawet przyjąč, že jak šwiadomošč dziala na nas, tak na nią dziala nasza zvviększona šwiadomošc.* Myšl ową spotkamy na kartach tej rozprawy povvracającą w coraz to innym ujęciu; w tym micjscu pragnę ją wyjašnič na podstavvie interpretacji marzenia sennego, ktore nawiedzilo pewną kobietę: Widzę dom. Na poinoc od domu plaski, bialy, okrągly kamien o šrednicy okolo czterech metrovv. Ležy niczym otvvarta w kierunku nieba plaska szala (albo antena radaru). W šrodku zaglębienia siedzi w pozycji lotosu czlovviek, twarz ma zwroconą na poinoc. Teraz widzę, jak z obu stron — a więc z polnocnego zachodu i z polnocnego wschodu — uderzają w cztowieka promienie, ktore, odbijając się w zaglębieniu kamienia — padają na poludniovvy zachod i polu* C. G. Jung, Wspomnienia, sn y myšli. Spisane i podane do druku przez Antelę Jaffė, przetožyli Robert Reszke i Leszck Kolankiewicz, KR-WROTA, Warszawa 1993, s. 382. [Przyp. tlum.]

Ruth Ammann

160

dniowy wschod; przebiegają z obu stron domu, z lewej i z prawej, niejako otaczając budynek. Ješli wczujemy się w ten obraz, ješli wczujemy się w položenie czlowieka siedzącego w kamiennym kręgu w pozycji lotosu, z pewnošcią najpierw zwrocimy uwagę na to, že czlowiek ow ani nie stoi, ani nie ležy, lecz že zajmuje osobliwą pozycję, niejako siedzącą i stojącą jednoczešnie. Czlowiek ow jest mocno związany z ziemią, zarazem jednakjego ciato jest skierowane kuniebu. Odpoczywa, lecz jednoczešnie czuwa, kontempluje, ale jest tež aktyvvny, w nim bowiem promienie ulegają przemianie. Ješli więc teraz przypomnimy sobie to, co powiedzialam wyžej o przeciwienstwach, uznamy, že postač ze snu znajduje się w osobliwym stanie, lączącym w sobie przeciwienstwa. Czujemy rowniež, že ow czlowiek w centrum kamiennego kręgu jest symbolem každego, kto štai się naczyniem przemiany skupiających się w nim promieni, ktore možna okrešlič mianem energii tworczych lub sil boskich. Jak Maryja nie zawahala się przyjąč Dzieciątka i stač się naczy­ niem j ego vvzrostu (chociaž Ewangelia wedlug tu k a sz a podaje, že postanie Aniola bardzo ją przerazilo, gdyž bylo „dziwne i przemožne”, a w Ewangelii wedtug M ateusza czytamy, že Jozef, gdy dowiedzial się, že Maryja jest brzemienna, chcial ją skrycie porzucic, i dopiero Aniol Pariski nakazal mu we šnie przyjąč ją do siebie*), tak i czlowiek z owego snu nie wzbrania się przyjąč promieni, przemienič ich i odbič. Przeslanie owego marzenia sennego polegaloby więc na tym, by powierzyč šniącej kobiecie zadanie wykorzystania danych jej sil lub, w dalszej konsekwencji, zadanie zajęcia się „domem” . Ow czlowiek siedzący w pozycji lotosu, ktory byl bliskim przyjacielem šniącej kobiety, tak jak ona przejąt się przeslaniem snu, zacząl na šerio zajmowač się egzo- i ezoterycznym znaczeniem symbolu domu jako takiego. Uznal, že jest to jego zadanie i že otrzymal w celu wykonania go przyplyw nowych energii, we šnie symbolizowanych przez promienie. Czyž bowiem m ožemy uciekač przed zadaniem, ktore naklada na nas Jažn? Wročmy jednak do ogolnego znaczenia tego snu. Fakt, že czlowiek nie przebywa w domu, lecz na zewnątrz, skupiając padające z nieba promienie, wydaje mi się nadzwyczaj doniosly, oznacza bowiem calkowitą otwartošč na przyptyvv ener­ gii, by tak rzec „bezpošredni kontakt” z boską šilą. Každy dom jest przeciež wyrazem kultury czasu, w ktorym powstal, odciska się na nim piętno ducha epoki. Rowniež gmach idei, ktory možemy okrešlič mianem domu wewnątrzpsychicznego, powstaje z budulca dominującej w danym czasie šwiadomošci — zbiorowej lub osobniczej. Ješli więc pragniemy byč wolni, otwarci na nowe impulsy i sily, musimy dokonač symbolicznego vvyjšcia z domu — z gmachu idei naszego czasu. Czlowiek ze snu siedzi pod otwartym niebem na kamieniu, ktory z jednej strony * Por. Lk I 29 i nast. i Mt I 19. [Przyp. thim.]

Dom

161

silnie lączy go z mocami ziemi, z drugiej zaš, poniewaz zasiada na szali, zbiera on w sobie energie niebieskie. Oznacza to, že cztowiek 6w jest otwarty na to, co don przyjdzie, že nie jest niczym obciąžony, ale rowniez, že nie ostaniają go mūry žadnej budowli. Ponownie skierujmy się do ryciny przedstawiającej portal katedry w Char­ tres. M aryja byla naczyniem przemiany tworczej sily Boga. Jej cialo bylo przestrzenią powstania i dojrzewania Boskiego Dziecka, bylo — symbolicznie rzecz ujmując — domem, w ktorym Duch Boga štai się Czlowiekiem. Przekonamy się wkrotce, že oniryczny obraz domu często symbolizuje ludzkie cialo jako widzialne mieszkanie Ducha Swiętego, podobnie jak korpus budowli jest mieszkaniem duszy lub ducha domu. Jednakže cialo jako naturalny dom duszy jest podatne na uszkodzenia, nie jest chronione przed dziataniem sil natury i przed agresją ze strony innych ludzi lub zwierząt, dlatego potrzebuje drugiego, trwalszego domu, zapewniającego mu spokoj i cieplo. Rowniež M aryja potrzebowala takiego domu, totež nie bez powodu Jozef byl z zaw odu ciešlą — czlow iekiem , ktory m ial dose w yobrazni, wiedzy i sily tworczej, by moc wzniesc taki dom. Pozwolic wzrastac žyciu, rodzič žy d e to znaezy swiadomie i ze znajomošcią rzeezy tworzyc przestrzen wzrostu, totež dom często pojawia się w snach jako symbol swiadomosci i kultury — czlowieka lub zbiorowosci. Fakt, že przedstawione na reprodukowanej rycinie Dzieciątko nie znajduje się w domu zbudowanym przez Jozefą dla Maryi, wydaje się oczywisty, Dziecko symbolizuje bowiem to, co nowe, co transcenduje starą religię žydowską. Dziec­ ko jest unoszone przez budowlę kultury religijnej swych rodzicow; jak kwiat tkwi korzeniami w ziemi, tak Dziecko powinno bye zakorzenione w kulturze swych rodzicow; kwiat jednak swobodnie otworzy się ku niebu, przyjmųjąc nowe sily, skupiając w sobie coraz to nowe prądy. Czyž bowiem nie jest tak, že každe nowe pokolenie zmienia kulturę rodzicow, že ją rozwija? Gdyby nowe generaeje poprzestawaly na przebywaniu w zastanej budowli cywilizacji, udusilyby się i zmamialy. Jėzus — Dzieciątko z katedralnego portalu — ktory dla nas jest symbolem chrzescijahskiej religii milošei, rowniež dzisiaj musi bye unoszony przez naszą kulturę, nie može byč zamknięty w obrębie schematow ideologicznych, o ile ma nie zmamieč.

DOM WEWNĘTRZNYI DOM ZEWNĘTRZNY — SEN O LUSTRZE Gdy zaczęlam tropič oniryczną symbolikę domu, często siedziatam przy biurku, spoglądając na otaczającą mnie przestrzen. Przez szklane drzwi widziatam

162

Ruth Ammann

centram domu — okrągty stot w jadalni. Na šrodku stotu stat bukiet kolorowych kwiatöw. Jednak nie tylko spoglądatam na przestrzen; usitow atam w czuc się w nią i czerpac z niej radošč. Cieszytam się, že pozostaję w harmonii z duszą domu. Z duszą domu?... Tak, jak zauwazytam wczesniej, wydaje mi się, že dom jest uduchowiony, že nie jest to tylko martwe naczynie dające wyraz žyciu rodziny czy jakiejš spotecznošci — religijnej lub swieckiej — ale že ma wlasne žycie, wtasną duszę. Nie sposöb dowiesc istnienia duszy, czujemy jednak, že ona jest, doswiadczamy jej žycia, dzien w dzien pozostajemy pod jej wplywem. Z dragiej zaš strony jestem przekonana, že o ksztatcie duszy czy osobowosci domu decydują architekci, to zaš upowažnia mnie do stwierdzenia, že my wszyscy, mieszkając w jakimš domu, znajdujemy się pod silnym wplywem osobowosci budowniczych. Myšl ta mnie przeraža. Zadaję sobie pytanie: kim są ei ludzie, ktörzy wznoszą domy? Co myšlą o przysztych mieszkancach wznoszonych przez siebie budowli? Na ile znają się na ludzkiej psyche, co wiedzą o wzajemnym oddziatywaniu zewnętrznego i wewnętrznego swiata czlowieka? Pytania te zajmują mnie juž od dawna — to z nich wyroslo moje zainteresowanie kwestią wzajemnego oddziatywania architektury i psychologii. Pisząc tę rozprawę prowadzitam przede wszystkim dialog z duszą mojego domu, rozwažając z jednej strony to, jakie uczucia žywię dla mėgo domu, jakie znaczenie wewnętrzne ma dla mnie budynek, w ktörym mieszkam, z dragiej zaš strony zastanawiaiam się nad tym, co widzę, spoglądając na každy inny dom, koncentrując się na nim tak moeno, jak potrafię. W jaki sposöb architektūra oddzialuje na czlowieka? W owym czasie nawiedzit mnie następujący šen: Znajduję się na placu w jakimš miešeie. Obok mnie siedzi nieznajomy męžczyzna i zajmuje się czamym kamieniem wielkosci cegty. Czamy kamien przecinają zlote žytki — męžczyzna najwyražniej usiluje wydtubac z kamienia zloto. Pytam, czy užywa do tego diamentu, gdyž ja röwniez mam czamy kamieh, w ktörym chciatabym coš wyryc. (Naprawdę miatam w owym czasie okrągly, ptaski czamy kamien; ležat na moim biurku, chciatam w nim wyryc diamentem jakąš inskrypeję). W chwili, gdy zadatam męžczyžnie to pytanie, zauwažytam, že trzymam w dtoni möj czamy kamien; ujrzatam na nim jakiš obraz. Kamien rosi z každą chwilą, až zostatam w nim zamknięta — wyryty na nim obraz widziatam teraz w formie przestrzennej. Przede mną byto okno. Prawe skrzydto okna bylo otwarte na zewnątrz, lewe skrzydto byto zwröcone ku wnętrzu, tworząc kąt okoto 120 stopni, a więc tak, že mogtam widziec w szybie wlasne odbicie. Ale nie dostrzeglam swego odbicia — widziatam natomiast katedrę zuryską; byto to lustrzane odbicie tej budowli, lekko znieksztalcone przez szybę.

Dom

163

W pierwszej chwili wszystko wydaje się jasne — dlaczego w oknie nie mialaby się odbijac katedra? Gdy jednak bližej przyjrzymy się sytuacji, dojdziemy do wniosku, že to niemozliwe, by jakiš przedm iot znajdujący się na zewnątrz budynku mògi się odbijac w oknie tak ustawionym — može ono bowiem odbijac jedynie to, co znajduje się we wnętrzu pomieszczenia. A więc w oknie powinnam się odbijac ja lub wnętrze czamego kamienia, ja jednak widzialam zuryską katedrę. „Oczy, drogie me okienka...” — powiada w jednym z wierszy Gottfried Keller. Okno ze snu w rzeczy samej daloby się porównac do oczu, przestrzen zaš, w której się w owym marzeniu sennym znajdowalam, daloby się porównac do ciala, gdzie jestem „u siebie w domu”. M ožna powiedziec, že między zewnętrznym, obiektywnym obrazem katedry a wewnętrznym, refleksyjnym jego wyobrazeniem istnieje šcisly związek ujawniający się spoglądającemu na te dwa obrazy czlowiekowi. Može się zdarzyč, že obraz zewnętrzny odcišnie się w duszy czlowieka, že nastąpi projekcja obrazu wewnętrznego na zewnątrz lub že obraz powstanie w swiecie zewnętrznym przez twórcze ksztaltowanie go. Oznacza to, že srodowisko žycia czlowieka — piękne lub brzydkie, radosne lub przytlaczające — odbija się w psyche ludzkiej jako częšč osobowosci. I odwrotnie: obrazy wewnętrzne, osobowosc wewnątrzpsychiczna przesądzają o dzialaniu czlowieka w swiecie zewnętrznym (czyli, na przyklad, rowniež o budowaniu domów!). Ten fragment snu byl dia mnie bardzo wažny, mówil mi bowiem, že między onirycznym obrazem domu a domami stojącymi w swiecie zewnętrznym istnieje bezpošredni związek, i že jednych nie možna oddzielič od drugich. Powrócmy teraz do początkowego fragmentu przywolanego wyžej snu. Pojawia się w nim wiele sprzecznych motywów, które jednak są šcišle ze sobą związane. Ješli o mnie chodzi, kojarzy mi się z nimi obraz wagi, której szale utrzymują się w równowadze, mimo že dzialają one na siebie przeciwnie skierowanymi silami. Widzimy więc, že na placu w jakim š miešcie — w miejscu užytecznosci publicznej — jakiš męžczyzna obrabia kanciasty, czam y kamien. Z drugiej zaš strony kobieta (czyli ja) znajdująca się we w nętrzu domu ogląda obraz wy!aniający się z czamego, okrąglego kamienia. Z jednej strony widzimy więc aktywnego, skupionego na pracy męžczyznę, z dmgiej — kontemplującą, oglądającą go kobietę. M amy więc przed sobą dwa aspekty osobowošci, które naležą do siebie i które są dwiema częšciami jednego czlowieka. Przywotane marzenie seime rozpoczyna się na placu miejskim. Miasto to zwarta, zaplanowana przestrzen žyciowa dia wielu ludzi. Oglądając stare plany miast možemy się przekonač, že miasta są otoczone murami, chroniącymi mieszkanców niczym siine ramiona — indywidualne przestrzenie žycia i mieszkania są więc zlączone murem w budowlę zbiorową. Indywiduum i dom prywatny to zaledwie drobne cząsteczki w tkance dužego miasta, cząstki te mają swą, jakže specyficzną, rację bytu, muszą jednak podporządkowač się calošci. Otwarty plac

164

Ruth Ammann

miejski to przeciwienstwo zamkniętej przestrzeni domu, to nie-dom otoczony domami. Plac to przyciągająca ludzi wolna przestrzen — przestrzen, gdzie možna się zebrač gwoli wspolnego dzialania. Plac to takie miejsce w miešcie, gdzie w spontaniczny sposob može powstač coš nowego. Ješli więc postrzegamy oniryczny obraz miasta jako symbol Catkowitošci ludzkiej osobowošci — Jažni — to možemy powiedzieč, ¿e w mojej Jažni otwiera się jakieš miejsce — plac — przestrzen dla czegoš nowego, czyli možliwošč wejrzenia w okrągly czam y kamien, a więc prze­ strzen, ktorą powinnam wypelnič šwiadomošcią dotychczas nie ušwiadomionych związkow psychicznych. Na owym placu stoję obok męžczyzny wydlubującego žylki zlotą z czamego kamienia. Od ražu zwraca uwagę fakt, že kamien jest wielkošci cegty, že ma ksztalt cegly; mimo powszechnošci užywania betonu i innych nowoczesnych materialow budowlanych, to wlašnie cegla jest podstawowym budulcem domu. Jako częšč calošci, cegla može byč uznana za symbol calego domu. Co jednak mialyby oznaczač zlote žylki w czam ym kamieniu? Zloto to nie tylko kosztowny kruszec — zlotu przyshiguje rowniež doniosle znaczenie przenošne. Zloto blyszczy jak slonce — to symbol ošwiecenia, šwiatla, šwiadomošci. M awiamy o jakiejš drogiej rzeczy lub cennym pomyšle, že jest on na wagę zlotą, co ma oznaczač, že w danėj chwili ma on dla nas najwyžszą wartošč. Zdarza się, že owe „pomysly na wagę zlotą” przychodzą na myšl ot tak, niespodziewanie, najczęšciej jednak w pocie i znoju musimy wyrywač j e z mrokow niewiedzy czy niešwiadomošci. Nierzadko zdarza się, že to wlašnie sny naprovvadzają nas na polyskującą w czem i žylę zlotą, my jednak, nie kto inny, musimy wziąč do ręki kilof i wykuč cenny kruszec z materii mniej szlachetnej. A więc męžczyzna ze snu to symbol aktywno-tworczej zasady we mnie, obraz procesu žyciowego usilującego wydobyč sens z mrokow, czy — by wyrazič to w inny sposob — šwiatlo rzucone na ciemny aspekt symbolu domu. Zadalam sobie jeszcze pytanie, dlaczego czlowiek ow pracuje na placu w centrum miasta, a więc publicznie. Otož zasiadlszy do pisania tej rozprawy w miarę uplywu czasu stwierdzalam, že kvvestia związku psychologii z architektūrą jest przedmiotem žywego zainteresowania wielu ludzi, nie tylko mojego osobistego. Totež pozwolę sobie na następującą interpretację: męžczyzna obrabiający czamy kamien to wykonujący zadanie duch czasu, ktory we mnie znalazl odpowiednie dla siebie miejsce i wszcząl wlašciwą sobie dzialalnošč. Idžmy jednak dalėj. Przyglądając się (we šnie) pracującemu męžczyžnie, dostrzegam we wlasnej dloni okrągly kamien — w ten sposob šen przejmuje element mojej codziennej rzeczywistošci. W czamym kamieniu przechowywanymnabiurku chcialam wyryč jakąš inskrypcję, we šnie jednak nie došč, že zobaczylam gotowy rysunek na kamieniu, to jeszcze kamien mnie wciąga; z dwuwymiarowego rysunku robi się przestrzen trojwymiarowa, obraz nabiera cech przestrzennego przežy-

Dom

165

čia. To wažny element marzenia sennego, ktoremu teraz pragnę pošvvięcic więcej uwagi. Projekty architektoniczne krešli się na papierze, na plaszczyžnie dwuwymiarowej, a jednak, o ile zostaną urzeczywistnione, przežywane są w przestrzeni trojwymiarowej, w ruchu. Ješli jednak architekt nie ma došč talentu lub nie žada sobie trudu, by ująč przežycie czlowieka w formie gotowego planu lub by wczuč się w uwarunkowania šrodowiska, jego plany pozostają na papierze, on zaš — jako tworca — rozmija się z rzeczywistošcią. Stwierdzenie to dotyczy rowniež innych dziedzin aktywnošci czlovvieka, na przyklad nauczania czy aktyvvnošci psychoterapeutycznej, možemy bowiem posiąšc wybitną wiedzę na temat teorii psychologicznych czy przeczytač wielką liczbę opisow procesow psychicznych, a jednak zrozumiemy je, wczujemy się w nie dopiero wtedy, gdy odczujemy je na wlasnej skorze. Dlatego sądzę, že ow šen przekazuje mi następujące poslanie: „W nikliwie zbadaj kwestię wzajemnego oddzialywania architektury i psychologii, zbadaj prawdziwe przežycie cztowieka, nie poprzestawaj na oglądzie teoretycznym!” . Wnikając w czarny kamien, przybywam we šnie do domu, do jakiejš prze­ strzeni wewnętrznej, gdzie widzę dziwne okno. Ješli przyjąč, že owa przestrzen przedstawia moję cialo, okno zaš symbolizuje moję oczy, to muszę uznač, že we šnie udaje mi się coš wielce szczegolnego: jednym spojrzeniem ogamiam dwie zupelnie rožne rzeczy. To znaczy: jednym okiem widzę zevvnętrze, postrzegam obiektywny obraz katedry, taki sam, jaki mogą vvidzieč inni ludzie, drugim zaš okiem wnikam do wewnętrza i rozpoznaję wewnętrzny obraz katedry, trochę inny, gdyž odvvrocony — odwolując się do metafory, možna by powiedzieč, že jest on odwrocony za sprawą moich uwarunkowan psychicznych, že to tkvviąca we mnie idea katedry. Šen wskazuje zatem na to, že nie wystarczy zwracač uwagę na rzeczywistošč zewnętrzną — w oglądzie rzeczy trzeba rowniež uwzględnič, jako rownowažną, rzeczywistošč wewnętrzną. Obie częšci są nieroztącznie związane ze sobą jako dwa aspekty symbolu domu. Symballein znaczy po grecku „sktadač ze sobą”, lączyč, przywodzič do wspolnego miejsca. Symbollon to przedmiot podzielony na dwie częšci, ktore — w celu odzyskania dawnego znaczenia — trzeba bylo zložyč razem. A więc symbol rozdziela i lączy, to zarazem rozdzielenie i polączenie rozdzielonego. W ten sam sposob lączy się widzialne i niewidzialne, šwiadome i niešwiadome. W naszym przypadku — przy okazji om awiania symbolu domu — obraz duchowy lączy się z obrazem rzeczywistošci zewnętrznej. W koncu zadajmy pytanie, dlaczego šen wybral obraz katedry, a nie, na przy­ klad, obraz zwyklego domu. Katedra to „dom Božy” — wyraža związek ludzi žyjących w epoce, gdy byla wznoszona, z tym, co boskie. Može więc šen chciat zwrocič uwagę na to, že wznoszenie domu nie može byč czynnošcią šwiecką (ktorą

166

Ruth Ammann

dawniej nigdy nie bylo!), poniewaž ten, dla kogo žycie ludzkie, rozumiane jako wyraz dzialania boskiej sity tworczej, j ėst šwięte, rovvniež budowę domu — naczynia žycia — uzna za czynnošč ušwięconą.

PRZESTRZENIE ZYCIOWE - MARZENIA ZYCIOWE Gdy bylam dzieckiem, ciągle rysowatam domy: domy z ogrodkiem lub bez, zarysy domow, fasady, pokoje w coraz to innym ukladzie, zamieszkiwane przez coraz to innych ludzi. Te domy nie byty dla mnie zwyklymi dwuwymiarowymi rysunkami — tworzyly przestrzen žyciową mej wyobražni, a — mowiąc doktadniej — w wyobražni kreowalam przestrzenie dla coraz to nowych sytuacji žyciowych. Zycie potrzebuje przestrzeni, by moc się objawič; instynktownie przeczuwa to každe dziecko bawiące się w domu lalek, budujące namiot z chust przerzuconych przez stol, czy chatę na drzewie — wszystko po to, by z dala od rodziny stworzyč dla siebie domėk — przestrzen žycia osobistego. Zycie potrzebuje przestrzeni; možna jednak rowniež powiedzieč: przestrzen pozwala wzrastač žyciu. Wežmy pod uwagę proste przyklady: kladziemy przed dzieckiem kartkę papieru i dajemy mu kredki — na ogot w tej sytuacji dziecko bez wahania zacznie coš rysowač. Rysunki, ktore wyjdą spod jego ręki, potrzebują przestrzeni — nowe žycie potrzebuje nowych obszarow. Zrozumiale, že nie tylko dzieci, ale rowniež dorošli, ješli mają popušcič wodze fantazji, potrzebują wszelkiego rodzaju pustych przestrzeni — žywotnošč fantazji lub fantazyjnošč žycia polega na tym, že ptynąca energia znajduje nową formę, w ktorą da się ją ując. Ale strumien fantazji nie da się spętač w jednej formie — plynie dalėj w poszukiwaniu innych form. Fantazje plyną, są w nieustannym ruchu, stale znajdują nowe formy — potrzebują jednak przestrzeni! Ciasnota i przepetnienie w przestrzeni naszego žycia są vvrogami fantazji i procesu žycia. Dotyczy to nie tylko šwiata zewnętrznego, lecz rowniež — w sensie przenošnym — prze­ strzeni žycia psychicznego. Glowy mamy przepelnione wiedzą i wszelkiego ro­ dzaju informacjami, uszy puchną od halasu ulicznego, radia i chaosu glosow wewnętrznych, ktore stale nam szepczą: „M usisz to, musisz tamto...” . Halas ow powoduje, že nasze žycie przepelnione jest pracą, spotkaniami, przemieszczaniem się z miejsca na miejsce, a w sercu vvzbierają uczucia, dla ktorych nie ma miejsca do žycia. Serce takže jest przestrzenią, ktorej nie možna przepelniač, w przeciwnym bowiem razie „pęknie”. Czyž nie byloby dobrze stworzyč rowniež w sercu przestrzen zawsze wolną, tak by z jednej strony ogien, ktory w nim plonie, nigdy nie wygasl, z drugiej zaš, by zawsze bylo w nim wolne miejsce dla niespodziewanego gošcia?

167

Dom

A jednak w miastach i domach, gdzie žyjemy, często brakuje wolnej przestrzeni, ktora podsyca plomien žycia. Nie ma przeciež nic gorszego niz mieszkanie, w ktorym nie sposob znaležč wolnego kąta do zabawy, snucia fantazji... Czasami zadaję sobie pytanie, czy ludzie mieszkający w zagraconej przestrzeni w ogole šnią. Gdyby wszyscy wiedzieli, jak wazny dla zdrowia czlowieka jest sen, budując domy, pamiętaliby o tym, co powiedzial Gaston Bachelard w Poetyce przestrzeni'. Zapytani o największą przyjemnošč, jaką daje nam dom, odpowiedzielibyšmy: dom ochrania šnienie, dom pozwala nam šnič w spokoju. Wartosci ludzkie usprawiedliwiają nie tylko myšli i doswiadczenia. Rowmez šnienie ma wartosci charakteryzujące czlowieka w j ego glębi. Šnienie ma nawet przywilej nadawania wartosci. Šnienie w sposob bezpošredni rozkoszuje się wlasnym bytem. Miejsca przezywania šnienia same z siebie przeradzają się w nowe šnienie. Poniewaz wspomnienia o wczesniejszych snach dają się ponownie ozywic, tak jak šnienie, dlatego mieszkania przeszlošci są w nas nieprzemijalne. Teraz nasz cel jest jasny: musimy pokazac, že dom jest wielką šilą integracyjną dla myšli, wspomnien i snow czlowieka*. I oto teraz powstaje we mnie inne pytanie: powiedzialam, že potrzebne są nam wolne, puste przestrzenie, gdzie moglyby w nieskrępowany sposob powstawac sny, marzenia, przejawy tworczosci i nowe formy ekspresji zycia. Czy jednak nie jest to niebezpieczna sytuacja? Czyz bowiem nowe formy ekspresji zycia nie przejawiają tendencji do dzikiego wzrostu, czy — o ile zaczną się krzewic bez opamiętania — nie sprawią, že žycie juž istniejące utraci rownowagę? Žaiste, groži nam to niebezpieczenstwo, gdyž jak natūra ma sklonnošč do porastania w mozliwie najkrotszym czasie každej wolnej powierzchni, tak rowniež idee i fantazje, pozostawione samym sobie, rozrastają się w nieskonczonošč, rozsadzając mozliwosci i sens, w ktorych obrębie przebiega žycie czlowieka. Rosnące w ogrodzie drzewa i krzewy przycinamy — dzięki temų stają się silniejsze i dają więcej owocow, zielsko zaš wyrywamy, aby požyteczne rošliny mialy więcej miejsca. Sądzę jednak, že przycinanie i pielęgnowanie rošlin i fanta­ zji dopiero wtedy jest m ožliwe i konieczne, gdy da się im szansę wzrostu. Wszelkie žycie najpienv pragnie się ujawnic i przybrač ksztalt — dopiero wtedy možna j e ograniczač. To, co staje się z žyciem stloczonym w ciasnych ramach, možemy obsenvowač na przykladzie ludzi, ktorzy lękają się pustki — wewnętrznej i zewnętrznej, * G. Bachelard La Poétique de l ’espace, cyt. wg. : tegoz, Poetik des Raumes, Ullstein, Berlin 1975.

168

Ruth Ammann

przestrzennej i czasowej—ponievvaž nigdy nie mogli wypelnič jej wtasnym žyciem. Ludzi takich ju ž za mlodu nauczono, že nie ich sprawą jest wypelnianie tych przestrzeni wlasną myšlą i czuciem, tworczym ksztaltowaniem przestrzeni mieszkalnej i žyciowej, wykorzystywaniem czasu zgodnie z wlasnym rytmem žycia, czyli zgodnie z wlasnymi možliwošciami. Ludziom takim wpajano juž od dziecka, že inni wszystko wiedzą lepiej: rodzice, nauczyciele, pracodawcy, dyktatorzy mody, panstwo lub Košciol. Wychowanie do samodzielnego myšlenia, czucia i dzialania to zadanie trudne i niemodne, totež i zm ysl przystosowania mieszkania do wlasnych potrzeb, umiejętnošč urządzenia wnętrza harmonizującego z wtasną osobowošcią, to zdolnošci będące u większošci wspolczesnych w zaniku. Czy jednak nie može byč tak, že wielu ludzi lęka się pustych przestrzeni, poniewaž wzbudzają w nich zdrowy respekt? Owszem, znamy pojęcie horror vacui - „lęku przed pustką” . Chodzi tu o powstającą w cztowieku niepewnošč — taką šamą, j aka rodzi się w nas wtedy, gdy zasiadamy nad czystą kartką papieru lub gdy wchodzimy do pustego domu. Jest to niepevvnošč co do wtasnych reakcji na pustkę lub, ujmując to w bardziej adekwatny sposob, niepewnošč co do tego, co wydobędziemy z gtębi wlasnejpsyche, by zapelnič puste przestrzenie. Przeciež klębią się w nas rožne obrazy i wyobraženia, nie wszystkie zaš gotowi jestešm y uznac za piękne i dobre — nosimy w glębi siebie rowniež obrazy budzące tnvogę, demony i cienie, ktore — wyprojektowane w bezm iar pustej przestrzeni — wyzwalają w nas lęk przed narni samymi. Nie od rzeczy więc będzie zachowač niejaki respekt przed pustką.

PRZEJŠCIE Z DOMU RODZICOW DO WLASNEGO DOMU W pierwszym rozdziale wspomniatam, že dusza domu — niezaležnie od tego, jak rozumiemy to pojęcie — može przyczyniač się do rozwoju žycia lub mu szkodzič i že, oddziatując na czlowieka, wplywa na j ego rozwoj. Szczegolnie silny wplyw wywiera na czlowieka atmosfera jego domu rodzinnego. To wlasnie tam dziecko ulega wptywom decydującym o jego požniejszym zachowaniu, i to zarowno zwroconym do wewnątrz — do samego siebie —jak i na zewnątrz, czyli na swiat zewnętrzny. Eono matki jest pierwszym do mem czlowieka; dom rodzicow — ogoi wplywow matki i ojca — jest jego drugim domem. Owo „lono rodzicielskie” stwarza przestrzen zdominowaną cechami osobowosci obojga rodzicow — panują w niej dwie zasady: macierzynska i ojcowska. Tu, w domu rodzinnym, dziecko uczy się, že jest on miejscem schronienia, že oslania, daje požywienie, stwarza možliwošč bezpiecznego spania i šnienia, przede wszystkim jednak daje dziecku pewnosc co

Dom

169

do tego, iž otoczone jest ludžmi, ktorzy je kochają i dobrze mu žyczą. W sytuacji negatywnej dziecko može się jednak przekonač, že ow dom jest odpychająco zimny, niestabilny, že žyje w nim samotnie, nie doznając m itošci ze strony innych. W obu przypadkach može się to odnosič do samego domu i do panującej w nim atmosfery. A jednak przyjazny, opiekunczy dom — przyjazna czlowiekowi dusza domu — može pomoc mu uwolnič się od przytlaczającej atmosfery tworzonej przez innych domownikow. Dom rodzinny oddzialuje na dziecko nie tylko poprzez panujący w nim klimat uczuciowy, ktory možemy okrešlič jako m acierzynską wlašciwošc domu. W domu rodzinnym dziecko uczy się poznawač rowniež jego ojcowskie jakošci — zasady konstrukcji i porządku. Dalėj, dziecko poznaje uktad i funkcje poszczegolnych pomieszczen, przebywając zaš w nich uczy się, jak są urządzone i jaką funkcję pelnią znajdujące się tam przedmioty. Z jednej strony zdobyvva umiejętnošč dostosowywania się do zbiorowošci rodzinnej, z drugiej zaš uczy się, w jaki sposob odrožniač się od innych jako indywiduum. Sądzę, že na dziecko w decydującym stopniu wptywa nastroj i zasady ladu panujące w domu rodzinnym, te zaš przenoszone są — w ksztalcie najczęšciej nie zmienionym — na šrodowisko wewnętrzne i zewnętrzne, chociaž niektore dzieci juž w domu rodzinnym usitują się dystansowač do dominujących tam wartošci i wznoszą wlasny dom duszy. Takim wlašnie dzieckiem byi Piotr, ktorego sny w bardzo sugestywny sposob przedstawiają proces uwalniania się od wplywu domu rodzinnego i wędrowkę w poszukiwaniu samego siebie — nawiedzily go w wieku niespetna dwunastu lat w kilkumiesięcznych odstępach. A oto one: 1. W domu rodzicow są jeszcze inne pomieszczenia, ktorych dotychczas nie znatem. 2. Na trawniku za domem (terenie w rzeczywistošci nie zabudovvanym) postawilem sobie wlasny dom, polączony mostem z domem rodzicow. 3. Most lączący moj dom z domem rodzicow zniknąl, a dzialka, na ktorej štai, zostala otoczona wysokim plotem. Teraz stoi tam tylko moj dom, otoczony pięknym ogrodem z kvviatami i zvvierzętami. 4. Tam, gdzie w poprzednim šnie jeszcze štai moj dom, teraz nie ma juž nic, tylko otoczony ogrodzeniem ogrod z kwiatami, drzewami i zvvierzętami. Dom zaš wznosi się teraz na sąsiedniej dzialce, položonej nieco wyžej, i w przeciwienstwie do domow, j akie widzialem w poprzednich snach, wygląda bardzo dziwnie: zbudowany jest na planie ošmiokąta, jest parterowy, pokryty spiczastym dachem, niczym namiot. Wygląda jak dom azjatycki, przypomina coš w rodzaju pagody.

170

R uth A m m an n

Rodzice Piotrą są z zawodu architektami — sami zaprojektowali i zbudowali swoj dom. Piotr, rzecz wielce znamienna, w miarę dojrzewania stale zmienial pokoje, przenosil się z miejsca na miejsce, a gdy juž zmienit pokoj, za každym razem bral się do zmienianiajego urządzenia, ciągle przestawial meble lub uzupelnial je, dodając do gotowych sprzętow jakieš zmajstrowane przez siebie częšci. W ten sposob juž od wczesnego dziecinstwa objawial rozpierający go pęd do samodzielnošci; mimo to — a može wlašnie dlatego, že nikt mu w tym nie przeszkadzal — byl dzieckiem pogodnym* jego rozwoj zaš przebiegal harmonijnie. Biorąc pod uwagę to, co uslyszelišmy na wstępie o ksztaltującym osobowošč dziecka charakterze domu rodzicielskiego, možemy powiedzieč, že dom rodzicow Piotrą — przez nich wlasnoręcznie zaprojektowany i zbudowany — nosit silne piętno ich obojga, byli oni bowiem nie tylko jego mieszkancami, lecz i budowniczymi. W tej sytuacji tatwo wyobrazič sobie, že ich syn, wtloczony w materialnopsy ch iczn ą budow lę w zn iesio n ą p rzez rodzicow , czul się p rzy tloczony oddzialywaniem ich osobowošci i usilowat bronič się przed zbyt stlnymi wplywami. Stale więc zmienial pokoje, w ktorych mieszkal, i ciągle podejmowal proby takiego zaprojektowania otaczającej go przestrzeni, by wyražala onajeg o osobowošč. Trudno się dziwič, že gdy wszystkie možliwošci poszerzenia wlasnej prze­ strzeni žyciowej zostaly vvyczerpane, niešwiadomošč Piotrą przyszla mu we šnie z pomocą, mowiąc: „Nie jest až tak žle, masz bowiem jeszcze dužo wlasnej prze­ strzeni, tyle že jej nie znasz!” . M otyw odnajdywania we wlasnym domu prze­ strzeni dotychczas nie znanych bardzo często pojawia się w marzeniach sennych — odnosi się on do bašniowego motywu pokoi, do ktorych wstęp jest wzbroniony, jednak ten czy inny bohater usiluje tam wejšč*. Rzecz w tym, že nie wiadomo, co się tam odkryje: czy za drzwiami znajdzie się ukryty skarb, czy czai się tam tylko lęk? Jak wspomnialam wyžej, w obrębie przestrzeni zakazanej, nieznanej lub pustej pragnie się objawič žądne rozpoznania žy d e — to šamo žycie, ktore pragnie znaležč dla siebie przestrzen w psyche bašniowego bohatera czy šniącego indywiduum. Ješli przestrzen naszego žycia skurczyla się, a w dalszym rozwoju naszej osobowošci napotkamy przeszkody, w tedypsyche w celu zapewnienia sobie rozwoju sama wyrusza na poszukivvanie nowych przestrzeni žyciovvych, nowych možliwošci žycia. Jažn — wewnętrzny przewodnik czlowieka — objawia się w marzeniach sennych, by zwrocič uwagę na to, že trešci psychiczne — jasne lub ciemne, mite lub niemile — domagają się nowej przestrzeni žyciowej. W tym wlašnie przejawia się wyžsza wiedza niešwiadomej Jažni, gorująca nad ograniczoną wiedzą šwiadomego ,ja ” . * Por. I. Riedel, Tabu im Märchen Die Rache der eingesperrten Natur, Walter-Verlag, Olten und Freiburg im Breisgau 1986.

D om

171

Ješli chodzi o to, co znajdowalo się w nieznanych pokojach ze snu Piotrą, a takže o to, dokąd chciat go zaprowadzic jego nieswiadomy przewodnik, odpow iedžznajdziem y w drugim šnie: dom P iotrą Iączy z dom em rodzicow m ost. Z mostem kojarzy się nam pępowina lącząca plod z organizmem matki. W tym jednakw ypadku obraz ow nie jest adekwatny do sytuacji: Piotr przyszedl na swiat juz dwanascie lat temu. Cos w rodzaju pepowiny Iączy natomiast dom rodzicow z do­ mem Piotrą — domem, ktory, jak wiemy, sam sobie zbudowat. Chodzi więc o aktywne opuszczenie domu rodzinnego i o budowę wlasnego swiata — o cos w rodzaju powtomych narodzin. Tym razem jednak to nie matka wydaje dziecko na swiat, nie wysyla go na wędrowkę ani nie porzuca go w dziczy (motywy często pojawiające się w bajkach) — dziecko šamo opuszcza dom rodzinny i zamieszkuje we wlasnym domu duszy. Oznacza to dla Piotrą zapoczątkowanie žycia indywidualnego, za ktore sam będzie ponosil odpowiedzialnosc. Nie jest to jednak jednoznaczne z przerwaniem pępowiny — zawsze pozostaje mozliwosc odwiedzin, przejšcia przez lączący pomost. W trzecim z serii snow m ost znika, wokoi domu rodzicow pojawia się ogrodzenie. Obraz ten može zrazu przeražač: przeciež dziecko w wieku Piotrą potrzebuje związku z rodzicami, potrzebuje ich wyciągniętej dloni. Ale domostwa nie otacza nieprzenikniony mur ani grobia — to zwykte ogrodzenie, choc wysokie. M oim zdaniem jest to swego rodzaju manifestacja, wyzwanie, ktore možna ująč w następujące slowa: „Tu mieszka Piotr. Respektujcie jego terytorium” . Otaczający dom Piotrą ogrod to kawalek ziemi wyrwanej naturze — to ziemia naležąca do niego i przezen pielęgnowana. Lubimy ogrody, choc nie zawsze — utrzymanie ogrodu wym aga pracy! A jednak to wlasnie w ogrodzie obserwujemy zjawisko rozwoju i wzrostu rošlin, przekonujemy się, jak nieskonczonajest rožnorodnošč drzew, krzewow, traw, kwiatow i kolorow, ktore rok w rok rozwijają się niczym dar ziemi i nieba. Nawet bowiem wtedy, gdy wkladamy w utrzymanie ogrodu ogromny wysilek, gdy pielęgnujemy go z petnym oddaniem, to i tak zycie natury to dar dla nas — dar ciągle na nowo nam ofiarowy wany. Powinnismy wziąč pod uwagę jeszcze jeden aspekt sym bolu ogrodu — rajski ogrod. W ten sposob przechodzim y do czwartego i ostatniego snu Piotrą. Najpierw zwraca uwagę fakt, že ogrod, natūra i dom — wytwor kultury — w przeciwienstwie do trzeciego snu juž nie stanowią zamkniętej calošci, ale že zostaly rozdzielone. Dom stoi na wyzynie, nie jest to jednak zwykly budynek mieszkalny, lecz cos w rodzaju pagody, budowla wzniesiona na planie ošmiokąta — jak šwiątynia! Przeglądając

172

R uth A m m an n

reprodukcje, znalazlam zdjęcie japoñskiej šwiątyni, której wygląd odpowiada opisowi podanemu przez Piotrą — budynek ten nosi nazwę „sali snów” . Piotr z pewnošcią nie miai pojęcia o istnieniu owej sali snów, w ogóle ów czwarty sen wydawal mu się bardzo dziwny. Ale wlasnie fakt, ze budynek ów sprawil wrazenie czegos zupelnie mu obcego, pozwala mi wysnuc pewien wniosek: dzięki pracy terapeutycznej z dziecmi dowiedzialam się, že dzieci, bawiąc się w piaskownicy, wyražają obce im tręšti psychiczne — te trešci, które ušwiadomią sobie dopiero w požniejszym žyciu — za pomocą równie obcych, dziwacznych symboli i figur. Przyjmuję więc hipotezę, že ów sen — bynajmniej nie infantylny — wskazuje na przyszly rozwój Piotrą; hipoteza ta wydaje mi się wiarygodna równiez dlatego, že osobisty dom duszy Piotrą przeksztalcil się w šwiątynię — budowlę kultową — wywyžszoną nad symbolizujący naturę ogród, usytuowaną na nowym, dotychczas nie istniejącym poziomie. Podejmijmy teraz probę wyimaginowanej wędrowki po okolicy, której obraz krešli marzenie senne. Aby dojšc do budowli w ksztalcie pagody musimy podjąc wspinaczkę; idąc, spoglądamy w niebo, zbližamy się do nieba. W spinaczka przychodzi nam z większym trudem niž schodzenie w dól, wymaga od nas wysilku, przywodzi na myšl drogę rozwoju z pierwotnego, nieswiadomego i nie zrožnicowanego stanu dzieciñstwa, dzwiganie się czlowieka do swiadomej, cywilizowanej Calkowitosci wieku dojrzalego. Gdy usiluję wyobrazic sobie ów obraz, przychodzi mi na myšl fasada katedry w Chartres, gdzie nad glowami wielu swiętych, których figury zdobią portal katedralny, znajduje się cos w rodzaju baldachimu w postaci ošmiokątnej budowli czy tež ošmiokątnego muru miejskiego. Owe ošmiokątne konstmkcje unoszą się nad glowami šwiętych postaci, są niczym wizja gmachu wyžszego žycia — žycia šwiętszego, bardziej natchnionego, žycia, do którego dąžyc powinien každy czlowiek. Aby wlasciwie zrozumieč znaczenie symbolu ošmiokąta, powinnismy sobie najpierw uswiadomic, že jest to forma przejsciowa między kwadratem a kolem. Podstawowa forma kwadratu symbolizuje lad ziemski i tad czterech žywiolow — ziemi, powietrza, ognia i wody — porządek następowania czterech por roku, cztery strony swiata. Dwa obrócone o czterdziešci pięč stopni kwadraty tworzą ošmiokąt i podwajają symboliczne sity jednego kwadratu. O ile kwadrat symbolizuje ziernię, 0 tyle koto — figura absolutnie doskonala — symbolizuje nieskoñczonosc symbolicznych odniesieñ — niebo. Ošmiokąt oznacza więc przejšcie z królestwa czysto ziemskiego do doskonalego królestwa niebieskiego. Uwzględniając te znaczenia, možna powiedziec, že następowanie po sobie form kwadratu, ošmiokąta i kola przedstawia drogę ze šwiata do niebiañskiej wiecznošci, wędrowkę od zasady ziemskiej do zasady niebiañskiej. Kwadrat jako Symbol ziemi wyraža zasadę tadu, która jest przeciw ieñstw em chaosu; ten, kto orientuje się w czterech stronach šwiata 1zdaje sobie sprawę z ograniczeñ narzucanych przez kwadrat ziemi, ma orientację

Dom

173

w swiecie i zna swoje w nim miejsce. A jednak ow tad — zaprowadzony przez cztowieka — podlega nieustannej zmianie. Inaczej z tadem niebieskim. Wiecznie ten sam bieg stonca, niezalezny od zmian por roku, wiecznie ten sam cykl w zmianach ksi?zyca i ruchach gwiazd, w srod ktorych wyodr?bniam y tzw. gwiazdy state, wyobrazaj^ wyzszy od ziemskiego tad — tad wiecznotrwaty. Lad niebianski sym bolizuje pewnosc co do w iecznego trw ania przeciwstawionq zmiennosci i przemijalnosci porz^dku ziemskiego. Znam y dojrzalych, na ogol starych ludzi, ktorzy — poniewaz zyja dtugo — zdobyli gt?boki wgl^d w sprawy ludzkie i zyskali niejaki dystans do nich; o takich ludziach mawiamy, ze posiedli madrosc i ze s^ blisko nieba. Rowniez dzieci s^ blisko nieba, tyle ze w zupetnie inny sposob. Nie wyrobity sobie one swiadomego spojrzenia na sprawy ludzkie, charakterystycznego dla ludzi starych, ale zyj$ w nieswiadomej tozsamosci ze swiatem i niebem. Dzieci przcbywaj