Deklaracja ideowo-polityczna Obozu Zjednoczenia Narodowego z dnia 21.11.1937 r.

Citation preview

DEKLARACJA IDEOWO-POLITYCZNA

O bozu Z je d n o c z e n ia N arodow ego Z DNIA 21.II. 1937 R.

W tik OBÓZ Z J E D N O C Z E N I A N A R O D O W E G O O D D Z I A Ł P R O P A G A N D Y

0

O d d ział P ro p a g a n d y Nr 28/38. W yd. Or.uk, DOM PRASY S. A .

UL,

Dnia 24 m aja 1936 ro k u M arszałek E dw ard Sm igły-R ydz p rz ep ro w ad ził w m ow ie sw ojej g łę b o k ą an alizę s y ­ tuacji w P o lsce i w sk a zał zad an ia, k tó ­ re p rz e d sp o łe c z e ń stw e m p olskim sto ją i cele, ja k ie m usim y o siągnąć. W skazał „drogę, na której na p ew no m ożem y dorów nać naszym sąsiadom . Jest to spraw a zorganizow ania w o li ludzkiej". „Jak m ożna organizow ać państw o — m ów i M a rsz a łe k SmigłyRydz — jak m ożna m y śleć o uzdro­ w ieniu czeg o k o lw iek w p ań stw ie w te ­ dy, k ied y s ię n ie ma tej zorgan izow a­ nej, jed n olicie kierow anej woli". „W im ię c z e g o trzeba ją organ izo­ wać?". „Uważam, ż e jedynym naszym ha­ słem , które m o że b y ć tym p ion em m o­ ralnym, jest h asło ob ron y Polski". „Chodzi o u jęcie te g o program u s z e ­ rzej". „W tym p rogram ie w sz y stk o s ię

3

znajdzie, znajdzie się droga wyjścia z naszych stosunków gospodarczych, znajdzie się droga, która nas dopro­ w adzi do w yzw olenia sil moralnych i tw órczych w narodzie, do skupienia ich, do w ytworzenia nowych wartości, których nam tak bardzo potrzeba". Takie b y ły w skazania M arszałka Śm igłego-Rydza. P osłuszni n ak azo w i p atrio ty czn eg o obow iązku i m ając d o b rą w o lę słu żen ia jak najlepiej Ojczyźnie, zab ieram y głos i zw racam y się do tych w narodzie, k tó rz y chcą b y ć św iadom ym i w spółtw órcam i te ra ź ­ n iejszo ści i p rzy szło ści Polski, k tó rzy p rag n ą życie w e w n ę trz n e Polski n astaw ić n a styl i poziom godny w ielk ieg o n aro d u , tw o rz ą c cen n e dziedzictw o tradycyj dla p rz y sz ły c h p o k o le ń i pom yślny start dla ich w ysiłków . Z abieram y głos, m ając g łęb o k ie poczucie p ra w o ­ ści n aszej in icjaty w y i słuszności o b ran eg o p rzez n a ­ szą m yśl kieru n k u . Ż ycie n a ro d u m a sw ą du ch o w ą ciągłość, k tó ra trw a p o p rz e z stu lecia, stan o w iąc istotną zasadę h isto ­ ry czn y c h jeg o p rz e o b ra ż e ń . K ażde „dziś" m a swoje ..w czoraj" i sw oje „jutro". Polskiego „w czoraj" w o b szern y m zn aczen iu h isto ry czn ej p rzeszło ści an a­ lizo w ać n ie m am y zam iaru. H istoriografia p rz e p ro ­ w ad ziła analizę naszej daw nej w ielkości i błędów , a n ie d aw n o je szc ze ro zb rzm iew ał w śró d nas głos M ar­ szałka P iłsu d sk ieg o , k tó ry — naw iązując do czynni­ k ó w b o h a te rstw a i w ielk o ści d u ch a polskiego, g ro ­ m iąc zaś n ie u stęp liw ie jego w ad y — całego życia n ie sz c z ę d n y m e k sp en sem o d rab iał szkody i n a p ra ­ w iał b łę d y p o lsk iej p rzeszło ści.

Jakież jest po lsk ie „dzisiaj"? Polska dzisiejsza jest d ziełem Jó zefa P iłsu d sk ie­ go. On w ytw orzył jej zasad n icze elem en ty m o ra ln e i m aterialne, dokonując teg o w n ie zw y k le tru d n y c h w arunkach w ojny i n astęp u jąceg o p o niej p o k o ju . Zbudował państw o, b ę d ą c e n ie o d zo w n ą p o trz e b ą dla narodu, chcącego żyć i w y p ełn iać sw ą m isję d z ie ­ jową. Polacy, podniesieni elem en tem ż o łn ie rsk ie g o b o ­ h aterstw a i w yprostow ani duchow o zw y cię stw e m w ojennym p od naczelnictw em P ierw szeg o M a rsz a łk a Polski, ośw ieceni p rzez N iego w rz ą d z e n iu się i re g u ­ low aniu sw ych obow iązków w sto su n k u do s p ra w y publicznej, okazują dużo szczerej ch ęci słu żen ia Oj­ czyźnie. W ytw arzają się w n aro d zie p e w n e p r ą d y uczuciow e i myśli, k tó re jednak, nie defin iu jąc się dość jasno i nie obejm ując całości zag a d n ień , m o g ą łatw o w yładow ać się w taniej choć b u ń czu c zn ej fra­ zeologii i nie skoo rd y n o w an y ch o d ru ch ach , p rz e m ie ­ niając w zło i słabość to, co pow in n o stać się źró d łem siły i dobra. Nie tylko do b re chęci, lecz n aw et re a ln y w y siłek , jako też i p raca ożyw iona najlep szy m d u ch em n ie w y ­ dadzą zam ierzonych rezu ltató w , jeśli n ie b ę d z ie p o ­ rządku w tej pracy, jeśli się nie ustali celó w i d ró g , do tych celów p row adzących. N ajlep sza w o la i n a j­ ofiarniejszy zapał m ogą stać się p rz e s z k o d ą w fun­ kcjonow aniu skom plikow anego o rg an izm u p ań stw a, jeżeli nie są w łączone w jed n o licie k ie ro w a n y , m ą­ drze orientow any i do p o trz e b d o sto so w a n y w y siłek . Nasz pogląd na n ajw ażn iejsze zag a d n ie n ia i n a ­ sze zasady, w ytyczające d ro g ę ku Ju tru : 1) N orm ę naszego w ew n ętrzn eg o ży cia stan o w i Konstytucja kw ietniow a. J e st ona p o d s ta w ą ła d u

5

i p o rz ą d k u w p ań stw ie; ukracając sam ow olę d aw n e­ go sejm ow ładztw a, zapew nia p ań stw u silną i s p rę ­ żystą w ładzę, o p artą o p rzem o żn y a u to ry tet G łow y Państw a, P rezy d en ta R zeczypospolitej, któ ry , sto jąc n a szczycie p ań stw o w ej struktury, d zierży w sw ym rę k u w ład zę zasad n iczy ch rozstrzygnięć. 2) D rugim w ażnym , ch arak tery sty czn y m i dodatnim elem entem n aszego dzisiejszego życia p ań stw o ­ w eg o je st arm ia. M arszałek Piłsudski u kochał ją nad e w szystko. W iedział, że b ęd zie ona dla n aro d u w zo­ rem hartu, d y scy p lin y i obyw atelskiej cnoty. W ie­ dział, że n a ró d w każdym n ieb ezp ieczeń stw ie dokoła niej zjed n o czy ć się potrafi. D latego w alczył w y trw a ­ le i k o n sek w en tn ie o sp ecjaln e p re ro g a ty w y dla W o­ dza arm ii, d la teg o w sp o só b p rzew id u jący teg o W o­ dza, jako sw eg o n a stę p c ę w yznaczył. Je ste śm y św iad k am i w y jątk o w eg o na tle d ziejó w Polski zjaw iska. Oto arm ię otacza m iłość i szacu n ek całego sp o łeczeń stw a, k tó re rozum ie jej ro lę i k o n ie­ czności, zw iązan e z o b ro n ą Państw a. M arszałek Smigły-Rydz w sk azał na id e ę o b ro n y Państw a, zw racając się do w szystkich, k tó rzy tej idei chcą służyć. Siła o b ro n n a państw a, w y w o d z ąca się w p ro stej linii z d o b rze zo rg an izo w an eg o i k ie ro w a ­ nego jego życia w ew n ętrzn eg o , iest n ajb ard ziej p rz y ­ rodzoną, a ró w n o cześn ie n ajk ard y n aln iejszą ideą, p o d k tó rą sp o łeczeń stw o pow inno się skupić, zap o ­ minając o jałow ych a d em oralizujących sp o rach , o so ­ b isty ch urazach , p o rach u n k ach p rzeszło ści i m ę d rk u ­ jącym pieniactwie. Z espolenie skoordynow anego w y ­ siłku p o d tym sztandarem um ożliwi naszem u pokole­ niu w ykonanie ogrom nego zadania, w ynikającego z konieczności:

a) O drobienia istn iejący ch ciąg le je szc ze p o d w zględem gospo d arczy m i cyw ilizacyjnym szkód, w yrządzonych nam p rzez zaborców . b) Z agw arantow ania naszej O jczyźnie sp o k o jn eg o rozw oju i p ew no ści ju tra w śró d n iep ew n ej atm osfe­ ry świata. 3) Państw o jest jed y n ą form ą p ra w id ło w e g o 1 zdrow ego bytu narodu; daje n aro d o w i te ch n ik ę p o ­ tęg i i organizację jego w ieczn eg o rozwoju,- n ie ma ted y sprzeczności p o m ięd zy in teresem n a ro d u a in te ­ resem Państw a. 4) N aród polski zw iązał się d u ch o w o n a p ro g u sw ego cyw ilizow anego ro zw o ju z k ato lick im K ościo­ łem, i stw ierdził n ie jed n o k ro tn ie p rz y n a le ż n o ść do niego b o h aterstw em p rzelan ej krw i. N aró d p o lsk i, w olbrzym iej w iększości katolicki, p rzy w ią z a n y jest do sw ego Kościoła, d lateg o K ościół k ato lick i w in ien b y ć otoczony należytą opieką. W sto su n k u do in n y ch w yznań stoim y na stan o w isk u o k reślo n y m w K onsty­ tucji, a w ynikającym z trad y cy jn ej p o lsk iej to le ra n c ji religijnej. 5) Żyjemy w o k resie p rzem ian g o sp o d a rc z y c h i społecznych. Jesteśm y w tej d o b rej sy tu acji, że nie p rzech o d ząc w e w łasnym k raju d o św iad cze ń , o k u p y ­ w anych tak często strum ieniam i k rw i i ru in ą k u ltu ry , m ożem y je o sądzić na p o d sta w ie c u d zy c h w y ników . Jakakolw iek o d erw an a o d ży cia lu b te ż jed n ej grupie, a nie całości sp o łecz eń stw a słu ż ą c a d o k try n a g o sp o d arcza czy sp o łeczn a, n ie m o że b y ć d la n as odpow iednia, ani p o ży teczn a. Komunizm w zało żen iach sw ych, c e la c h i m e to ­ dach, jest tak ob cy d u ch o w i p o lsk iem u , że w P o lsce

7

nie m a dla n iego m iejsca. Polska k o m unistyczna p rzesta łab y być Polską. P rzelew aliśm y k re w za Pol­ skę, b y b y ła w olną i b y m ogła rozw ijać w łasną k u l­ turę, jako w y raz polsk ieg o ducha i polskiej woli. N iechaj k ażd e p ań stw o w y b iera ustrój taki, jaki uw aża dla siebie za najodpow iedniejszy. M yśm y o d ­ rzucili kom unizm na polach bitew 1919 i 1920 roku. Rozw iązujem y zag ad n ien ia g o sp o d arcze i sp o łeczn e, w ychodząc z naszej naczelnej idei, k tó rą jest o b ro n n a siła i p o tę g a Państw a. Cel ten m oże b y ć o siąg n ięty nie zniszczeniem tego, co jest p o ży teczn e, nie m eto ­ dam i rew olucyjnym i, lecz u d oskonaleniem istn ieją­ cych i tw orzen iem now ych w artości. P olska m usi ro z ­ w ijać się bez w strząsó w i gw ałtów , w p ro w ad zający ch zaw sze p ań stw o w g ro źn ą sytuację. P ow iedzieliśm y już, że siła o b ro n n a p ań stw a w y ­ w odzi się w p ro stej linii z d o b rze zo rg an izo w an eg o i k iero w an eg o życia tego państw a. W ym aga ona nie tylko zaso b ó w m oralnych, lecz i m aterialnych. W y­ m aga ona d o b rze zo rg an izo w an eg o , b ijąceg o silnym tętnem życia g o sp o d arczeg o , w ym aga d obrej o rg a ­ nizacji i intensyw nej p ra c y w szy stk ich w arsz ta tó w polskiej produkcji. R ealizując te w ym agania, u d o stęp n im y zaro b e k i ludzką eg zy sten cję nie m ogącym zd o b y ć p ra c y b e z ­ robotnym p raco w n ik o m um ysłow ym i fizycznym , któ ry ch nie w y k o rzy stan e siły idą n a m arne. Zachow ując zasad y w łasności p ry w atn ej, jako też p rzed się b io rczo ści pry w atn ej jednostek, p ań stw o musi m ieć p raw o w p ły w u na harm onijny rozw ój c a ­ łokształtu produkcji. Szczególną tro sk liw o ścią i k o n ­ trolą m usi p ań stw o otoczyć te g ałęzie p rzem ysłu, k tó re m ają swój zw iązek z obroną. 8

Społeczna stru k tu ra Polski o p ie ra się w sw y ch podstaw ach na szerokiej m asie ro b o tn ik ó w i w ło ś­ cian. Od losów tych w arstw , ich d o b ro b y tu jako też kultury i poczucia o b y w atelsk ieg o zależy w o g ro m ­ nym stopniu harm onijny rozw ój Polski i Jej p rz y ­ szłości. O tym pam iętać m usi k ie ro w n ic tw o p a ń stw a, z tym należy się liczyć w e w szelkim p la n o w a n iu i konstruow aniu p rzy szłeg o życia Polski. K rzew ienie nienaw iści klasow ej je st o b c e d u ­ chowi polskiem u. Każdy rzeteln y p ra c o w n ik i w y k o ­ nujący swe obow iązki w sto su n k u do p a ń stw a , je st pełnow artościow ym obyw atelem . Ż adna p ra c a nie poniża — poniża lenistw o i n ieró b stw o . U znając tę zasadę, troską państw a m usi b y ć z a tru d n ie n ie lu d n o ­ ści, by jej w ten sposób um ożliw ić o sią g n ię c ie p ełn ej w artości obyw atelskiej. Państw o otacza o pieką in icjaty w ę p ry w a tn ą i ustala zasady, zapew niające w łaściw e w a ru n k i d la p racy rąk i użyteczności kapitałów . Rola pozytyw na inicjatyw y p ry w a tn e j i d z ia ła l­ ności kapitałów kończy się tam, g d zie z a c z y n a się n a ­ ruszenie rów now agi in teresó w sp o łecz n y ch lu b z u b o ­ żenie m ajątku narodow ego. Stosunki m iędzy p ra c o d a w c ą a p ra c o w n ik ie m muszą się p od kontrolą i nacisk iem p a ń s tw a w te n sposób ułożyć, aby zapew nić w arsztato m ra c jo n a ln e w arunki produkcji, a rzeszom p ra c o w n ic z y m p e w ­ ność jutra i stopniow y, ale stały w zro st p o z io m u ży ­ cia. P racodaw cy i p raco w n icy m uszą się n a u c z y ć zasiadać p rzy jednym stole i ułożyć w sp ó łż y c ie i w spółpracę w rzeteln y ch ram ach re a ln y c h m o ż li­ wości, pam iętając o w arsztatach p racy , z k tó ry m i nie tylko ich los, ale i b y t Polski jest zw iązany. 1

P rzeciw staw iając się każdem u w yzyskow i, p a ń ­ stw o m usi sieb ie u w ażać za jedyny i w yłączny czyn­ nik p o w o łan y do reg u lo w an ia w zajem nych stosun­ k ó w p o sz c z e g ó ln y c h w arstw obyw ateli; tak sam o m usi p ań stw o k a te g o ry c z n ie przeciw staw ić się wszel* kim p ró b o m p o d p o rząd k o w an ia naszego życia w e­ w n ę trz n e g o n ak azo m przy ch o d zący m z zew nątrz. 6) Z ag ad n ien ie w si — jest jednym z najw ażniej­ szy ch i n ajtru d n iejsz y ch zag ad n ień w Polsce. Od je­ go ro zw iąz an ia zależy w dużym stopniu p ro ces n a ra ­ stan ia sił p ań stw a. O b ecn e p o ło ż en ie w si n ie jest objaw em p rzej­ ściow ym , w y w o łan y m k o n iu n k tu rą lub zbiegiem oko­ liczności. Na d zisiejszy stan w si składa się długa p rzeszło ść . K oniunktura w pływ a na złagodzenie lub z a o strz e n ie zag ad n ien ia. Na d zisiejszy stan w si złożyły się liczne lata i liczn e p rzy czy n y . Z te g o w ynika, że jeden jakiś za­ b ie g lub ś ro d e k nie p o trafi p o p raw ić tego stanu. Ko­ n ie c z n e je st zasto so w an ie całego zespołu środków za ra d c z y c h , k tó re d o p ie ro razem , działając rów no­ c ze śn ie i w sp o só b sk o o rd y n o w an y , dadzą w rezu l­ ta c ie in n y u k ła d stru k tu ra ln y wsi, w łączając ją w sp o ­ só b o w iele ściślejszy i zd ro w szy w życie organizm u n a ro d o w e g o , i sp ro w a d zając w konsekw encji p o p ra ­ w ę b y tu lu d n o ści w iejskiej o raz ko rzy ści dla p a ń ­ stw a. W idzim y n a stę p u ją c e śro d k i zaradcze: a) w d ąż e n iu do p rz e b u d o w y naszeg o u stroju ro l­ n e g o — z n ac zn e zw ięk szen ie sum y globalnej wło10

ściańskiego posiad an ia ziemi. P rzeb u d o w ę tę n ależy przep ro w ad zić w sposób racjo n aln y i celo w y , u n i­ kając obniżenia naszej p ro d u k cji rolnej. b) Komasacja i m elioracja. c) Podniesienie k u ltu ry ro ln ej, b y p o p rz e z p o d ­ niesienie i udosko n alen ie p ro d u k cji z w ięk szy ć d o ­ chód posiadacza. d) Zracjonalizow anie zb y tu p ro d u k c ji o ra z u d o ­ skonalenie jej w ym iany. e) U staw ow e p rzeciw d ziałan ie d alsze m u ro z d ra ­ bnianiu w łasności w łościańskiej. i) O rganizacja celow ego i d o g o d n e g o k re d y tu d la p o trze b w łościaństw a. g) P odniesienie ośw iaty i w y ro b ie n ia o b y w a te l­ skiego ludności wsi. Ale te w szystkie śro d k i n ie u su n ą w ca ło śc i p r z e ­ ludnienia wsi. W zm ożenie n aszeg o ży cia g o sp o d a rc z e g o , r o z ­ wój m iast oraz przem ysłu, h an d lu i rzem io sła m u szą um ożliw ić części lu d n o ści w iejsk iej o d p ły w ze w si i znalezienie w arsztató w p ra c y i ś ro d k ó w e g z y ­ stencji. Jeszcze raz p o d k reślam y , że ty lk o s k o o rd y n o w a ­ n e stosow anie w szystkich ty c h śro d k ó w w y d a p o ż ą ­ dany rezultat. A w ym aga te g o w zg ląd n a m a te ria ln ą siłę p ań stw a i w zg ląd na je g o siłę m o ralną. 7) Rozwój miast, intensyfikacja życia m iejsk iego, rozwój rzemiosła, przem ysłu i handlu p o lsk ieg o , n ie

11

tylko um ożliw ią o d p ły w nadm iaru ludności ze wsi, ale ró w n ież w sp o só b w y bitny p rzy czy n ią się do lik w id acji tak d o tk liw eg o b ezro b o cia. Rozw ój rzem io sła i p rzem y słu usunie koniecz­ n o ść n a d m iern eg o im p o rtu gotow ych to w aró w zag ra­ n iczn y ch i stw arzać b ę d z ie coraz w iększe m ożliw o­ ści e k sp o rtu , w zm ag ająceg o siły finansow e państw a. R ozw ój h a n d lu i jego racjonalizacja na rów ni z ro z­ w ojem rzem io sła i p rzem y słu są elem entam i w zm o­ żen ia siły g o sp o d arczej państw a. O siąg n ięcie p o w y ższy ch celów zw iązane jest z p rz y g o to w a n ie m m iast i m iasteczek do spełnienia tej w ielkiej m isji pań stw o w ej. W zm ożenie p o lsk ie g o m ieszczaństw a o d eg ra w życiu n aszy m nie tylko w ielką rolę gospodarczą, ale i kulturaln ą. 8) K ultura p o lsk a w n auce, sztu ce i obyczaju w in­ n a b y ć w y k ład n ik iem g en iu sza n aro d o w eg o . N auka p o lsk a, cz e rp ią c z ogólno - ludzkiego s k a rb c a i d o d ając do n ieg o sw e zdobycze, pow inna zn aleźć swój b e z p o śre d n i, p rzy ro d zo n y cel w po szu ­ kiw aniu i d o starcz an iu dla n aro d u i p ań stw a now ych elem en tó w b o g a c tw a i siły. M usi ją łączyć pod tym w zg lęd e m ścisłe w sp ó łd ziałan ie z kierow nictw em p ań stw a. L iteratura i sztu k a m o g ą w y p ełnić sw e w ysokie p o słan n ictw o tylko w o p arciu o w łaściw ości i p o ­ trz e b y d u ch a p o lsk ieg o . W yrastając z rodzinnego p o d ło ż a i k ie ru jąc się jego p otrzebam i, zachow ają o n ę sw ą o d rę b n o ść kultu raln ą, cech u jącą w szystkie n ie śm ierte ln e d zieła w tej dziedzinie. 12

N auka literatu ra i sztu k a tak p o jęte, b ę d ą c ź ró d ­ łem duchow ych i m aterialn y ch w arto ści n aro d u , w in ­ n y być p rzez p ań stw o o to czo n e tro sk liw ą opieką. 9) W ytyczną naszą w sto su n k u do m n iejszo ści narodow ych jest chęć b ra tn ie g o w sp ó łży cia o b y w a ­ telskiego na tej ziemi, za k tó rą w ciągu w iek ó w p r z e ­ lew aliśm y krew , zak ład ając o g n isk a cy w ilizacji i b r o ­ niąc ich p rz e d zalew em b a rb a rz y ń stw a . W h is to ry ­ cznych p ro cesach sp lo tły się n asze losy. W n asze w spółżycie w bijały się kliny in te re só w o b cy ch dla nas i dla nich. Po latach w spólnej nied o li znaleźliśm y się znow u w ram ach jednej R zeczy p o sp o litej. Z da­ jem y sobie sp raw ę z o d ręb n o ści, stan o w iący ch ró ż ­ nice m iędzy nimi a nami. U znajem y te o d rę b n o śc i, jak długo nie go d zą w in te re sy p ań stw a i o ile nie są rozm yślnie w yzy sk iw an e dla w zn o szen ia m ięd zy nam i m uru chińskiego i g ru n to w an ia nien aw iści. W stosunku do lu d n o ści ży dow skiej — sta n o w i­ sko nasze jest n astęp u jące: zb y t w y so k o cen im y p o ­ ziom i treść n aszeg o życia k u ltu raln eg o , jak ró w n ież porządek, ład i spokój, b e z k tó re g o żad n e p ań stw o obejść się nie m oże — abyśm y m ogli a p ro b o w a ć ak ty sam ow oli i b ru taln y ch o d ru ch ó w an ty ży d o w sk ich , uchybiających g o d n o ści i p o w a d z e w ielk ieg o n a ro ­ du. Zrozum iałym natom iast jest in sty n k t sa m o o b ro n y kulturalnej i n atu raln ą jest d ążn o ść sp o łe c z e ń stw a polskiego do sam o d zieln o ści g o sp o d arczej. Tym b a r ­ dziej jest to zrozum iałe w o k resie p rz e z n as p rz e ż y ­ wanym , w o k resie w strząsó w ek o n o m iczn y ch i fin an ­ sow ych, g d y jedy n ie g łęb o k ie p o czu c ie o b y w atelsk ie, ofiarność w stosunku do p a ń stw a i b e z k o m p ro m iso w e zw iązanie z pań stw em sw eg o życia i m ienia m o g ą mu um ożliw ić w yjście z tych w strząsó w w sta n ie nieosłabionym . 13

Formułując nasz pogląd na dzisiej­ sze położenie Polski, i wyłuszczając ram ow o nasze najbardziej kardynalne zasady, określając kierunek, w jakim chcem y prow adzić prace, wyciągamy ręk ę do tych wszystkich, którzy, p o ­ dzielając nasze zapatrywania, chcą przystąpić do wspólnego wysiłku. Wy­ ciągam y rękę ponad płoty i mury, któ­ re w rzeczyw istości czy w wyobraźni dotychczas dzieliły naród. Nienaru­ szalności tych murów niech strzegą gracze polityczni, niech je wzmacniają drutam i kolczastymi w obronie osobi­ stych lub partyjnych ambicji i intere­ sów. Z antykwariuszami tej smutnej przeszłości nie chcemy mieć nic w spólnego. O żywieni rzetelną intencją zw raca­ my się do ludzi rzetelnych, chcących pracow ać dla Ojczyzny. Długo obserwowaliśmy w ewnętrz­ ne życie Polsku Czekaliśmy długo, by doczekać się tej chwili, kiedy w społeczeństwie ugruntuje się przekonanie, że Polaków

f

nie stać na chodzenie sam opas osob­ nymi ścieżkami, łączącym i się tylko w pew nych chwilach, od św ięta. Czas najw yższy skupić w ytrw ały, codzienny wysiłek, by każdą en erg ię wyzyskać jak najekonom iczniej i naj­ racjonalniej. Nie w olno tracić czasu, bo gdzie indziej od daw na już zarosły trawą dróżki i ścieżki ideow ych so b ie­ panów, a natom iast rozleg a się żelaz­ ny krok potężnych i dyscyplinow a­ nych szeregów , prow adzonych jed n ą wolą, ku jednem u celowi.

iS