Święty Mikołaj z Myr Licyjskich w świetle greckich i łacińskich źródeł starożytnych i średniowiecznych
 9788382064544

Citation preview

w świetle greckich i łacińskich źródeł starożytnych i średniowiecznych

ŚWIĘTY MIKOŁAJ ZMYR LICYJSKICH

riaTiTtcp NiKokćap

Tatiana Krynicka

ŚWIĘTY MIKOŁAJ ZMYH LICYJSKICH w świetle greckich i łacińskich źródeł starożytnych i średniowiecznych

Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego Gdańsk 2022

Recenzent drhab. Dominika Budzanowska-Weglenda, prof. UKSW Redaktor Wydawnictwa Paweł Wielopolski Projekt okładki i stron tytułowych Jan Rutka

Ilustracja na okładce Nieznany apulijski malarz, Sw. rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIH Mikołaj i historia jego życia, XIII w., tempera na desce, z zasobów Wikimedia Commons (prawo wolnego dostępu). Obraz czczony pierwotnie w kościele św. Małgorzaty w Bisceglie, dziś znajduje się w zbiorach muzeum Pinacoteca Metropolitana di Bari Skład i łamanie Mariusz Szewczyk

Publikacja sfinansowana ze środków Prodziekana ds. Nauki i Współpracy Międzynarodowej Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Gdańskiego

© Copyright by Uniwersytet Gdański Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego

ISBN 978-83-8206-454-4

Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego ul. Armii Krajowej 119/121, 81-824 Sopot tel. +48 58 523 11 37, tel. kom. +48 725 991 206 e-mail: [email protected] wydawnictwo.ug.edu.pl

Księgarnia internetowa: wydawnictwo.ug.edu.pl/sklep/ Druk i oprawa Zakład Poligrafii Uniwersytetu Gdańskiego ul. Armii Krajowej 119/121,81-824 Sopot tel.+48 58 523 14 49

Spis treści Święty Mikołaj, biskup Myr Licyjskich: próba przybliżenia........................

7

Źródła greckie Opisy cudów i żywoty......................................................................................... 21rqponmlkjihgfe Cudowne uratowanie wojskowych dowódców przez naszego świętego ojca Mikołaja, biskupa Myr w Licji................................................................ 21 Cud, który uczynił nasz święty ojciec i biskup metropolii Myry Mikołaj . 30 Michał Archimandryta Opowieść o żywocie, obyczajach oraz niektórych cudach uczynionych przez naszego świętego ojca Mikołaja, biskupa Myr Licyjskich....................35 Symeon Metafrastes Żywot i obyczaje sławnego cudotwórcy Mikołaja, arcybiskupa Myr w prowincji licyjskiej, a także opowieść o niektórych cudach przez niego uczynionych.............................................................................. 53 Cudowna historia o obrazie Świętego Mikołaja ............................................ 75 O kapłanie Filoteosie, pochodzącym z Sycylii ............................................ 79 Katański cud .................................................................................................. 80 Cudowna opowieść o paralityku Leonie...................................................... 83 Opowieść o cudzie dokonanym w cesarskim skarbcu przez Świętego Mikołaja oraz Jana Chrzciciela ............................................ 84 Cudowna opowieść o koliwie.......................................................................... 86 Cudowna opowieść o kolczykach ................................................................ 90 Cudowna opowieść o pasterzu..................................................................... 90 Cudowna opowieść o Saracenie .................................................................... 91 Cudowna opowieść o samotnym żeglarzu ................................................. 93 Homiletyka............................................................................................................ 95 Proklos, arcybiskup Konstantynopola, Pochwała naszego świętego ojca Mikołaja.................................................................................................. 95 Andrzej, biskup Krety, Pochwała naszego świętego ojca Mikołaja ... 99 Poezja................................................................................................................. 107 Pseudo-Roman Melodos, O Świętym Mikołaju (1).................................. 107 Opowieść o Świętym Mikołaju (2)............................................................... 117 5

Źródła łacińskie.............................................................................................. 123 Jan, diakon kościoła Świętego Januarego, Żywot rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLK Świętego Mikołaja . . 123 Niccfor, Opowieść o przeniesieniu Świętego Mikołaja wyznawcy . . . . 146 Orderyk Witalis, Opowieść o przeniesieniu relikwii Świętego Mikołaja (Historia Kościelna VII12 — 13) ................................................................... 165 Jakub de Voragine, O Świętym Mikołaju (Złota legenda 3).................... 175 Sekwencja ku czci Świętego Mikołaja .......................................................... 184 Pieśń o Świętym Mikołaju z M yr.............................................................. 187 Pieśń o Świętym Mikołaju z M yr.............................................................. 188

Pieśni o Świętym Mikołaju............................................................................ 191 Chwałę Bogu oddawajmy ............................................................................ 191 Niech wesoły śpiew nasz, bracia ................................................................... 194 Witaj, ojcze i puklerzu ................................................................................. 196 Bibliografia........................................................................................................ 197 Źródła........................................................................................................ 197 Opracowania............................................................................................... 201 Materiały z internetu................................................................................. 208

Święty Mikołaj, biskup Myr Licyjskich: próba przybliżenia

„Trwoży mój umysł nawał wątpliwości, jakim sposobem można godnie opiewać cuda twoje, błogosławiony Mikołaju? Bo nikt nie zdoła ich wyliczyć, choćby umiał wiele języków i chciał nimi mówić. Należałoby naprawdę, ojcze Mikołaju, sławić cię pieśniami niebieskimi, a nie ziemskimi, bo któż z ludzi potrafi opowiedzieć wielkość twojej świątobliwości?” - wyznaje autorrqponmlkj Akatystu'. Również przymierzający się do pisania o biskupie Myr Licyjskich filolog, teolog, historyk zdaje sobie sprawę z trudności zadania, jakiego się podejmuje, zwłaszcza wówczas, gdy - nawiązując do przytoczonego wyżej urywku - rozumie, jak liczne są zarówno świadectwa cudownych ingerencji świętego, jak też publikacje poświęcone jego kultowi na przestrzeni dziejów, wciąż ukazujące się w całym świecie, w różnych krajach i językach12. Nie mamy jakichkolwiek wiadomości o Mikołaju z czasów jemu współ­ czesnych czy niewiele późniejszych. Nie przyciągnął uwagi hagiografów, gdyż nie był męczennikiem, mnichem-pustelnikiem czy chrześcijańskim pisarzem3. W świadomości Licyjczyków pozostał biskupem trwającym przy Chrystusie w obliczu prześladowań i herezji, wspomożycielem potrzebu­ jących i obrońcą zagrożonych, dzielnym duszpasterzem, o którym pamięć 1 Akatyst do św. Mikołaja, tłum. R. Piętka, kontakion 4; kontakion 3. Przekład zamieszczony na stronie Greckokatolickiej Parafii w Cyganku, https://www.cyganek.ndg.pl/akatyst-ku-czci-swietego-mikolaja/ [dostęp: 5.04.2022]. 2 Obecny wstęp ma stanowić jedynie najbardziej ogólne wprowadzenie do lektury proponowa­ nych czytelnikowi polskiemu tekstów, nie zaś wyczerpującą prezentacją postaci biskupa Myr czy szcze­ gółowe omówienie jego miejsca w dziejach świata. Obszerną bibliografię na temat Świętego Mikołaja można znaleźć m.in. w pracach M. Bacciego (San Nicola. 11 grandę taumaturgo, Roma-Bari 2009, s. 217-245), L. Carcereriego oraz R. Martucci (Saggio di bibliografia nicolaiana, „Lares” 1969, nr 1, s. 161-190); C. W. Jonesa (Saint Nicholas ofMyra, Bari, and Manhattan. Biography ofa Legend, Chicago 1978, s. 463-492), K. Kowalowa-Sluczewskiego (K. Kovalev-Slućevskij, Nikołaj Cudotrorec. Santa Klaus i Russkij Bog. Hożenic rżitie, Moskva 2019, s. 577-596), S. Longosza (Bibliografia o św. Mikołaju z Myry, „Vox Patrum” 2000, t. 38-39, nr 20, s. 687-702; idem, Św. Mikołaj z Myry - patron kościoła, [w:] W. Tabasz (red.), Brzeziny 500 lat kościoła św. Mikołaja 1501-2001. Materiały z sesji popularno­ naukowej odbytej w dniu 6.10.2001 r. w Brzezinach, Brzeziny-Ropczyce 2001, s. 60-74). 3 A. Witkowska, Hagiografia, „Encyklopedia katolicka”, l. 4, Lublin 1993, kol. 475.

7

nie zaginęła po jego śmierci. Cennym źródłem poświadczającym istnienie kultu Mikołaja w ojczystych stronach jest żywot jego imiennika, założyciela i przełożonego klasztoru Święty Syjon, a następnie biskupa licyjskiego miasta Pinary, napisany wkrótce po jego śmierci w 564 roku. Autor utworu wspomina o tym, że Mikołaj Pinarski nawiedzał kościół, w którym zostały złożone doczesne szczątki naszego Mikołaja, a także brał udział w synodzie biskupów odbywającym się w Myrach 6 grudnia, w dniu uroczyście obchodzonego przez miejscowych wiernych wspomnienia urodzin dla nieba tego ostatniego1. Zasługuje na uwagę, że w kilka wieków później twórcy pierwszych żywotów biskupa Myr Licyjskich - anonimowy autorrqpon Żywota składanego oraz bazujący na tym piśmie Metafrastes - nie odróżniając go zbyt wyraźnie od Mikołaja Pinarskiego, włączyli do swych utworów fakty z życia tego ostatniego, doprowadzając - według trafnego ujęcia Stanisława Longosza - „do pełnej fuzji dwóch licyjskich Mikołajów w jedną osobę”*5. Z leżącej na obrzeżach rzymskiego świata, mało znaczącej małoazjatyckiej prowincji Licji Mikołaj wyruszył w triumfalny pochód przez wieki i kontynenty, wciąż dokonując nowych cudów wszędzie tam, gdzie jest przyzywany na pomoc. W V wieku arcybiskup Konstantynopola Proklos w mowie pochwalnej przywołuje go jako „poranną gwiazdę, niebiańskiego człowieka i ziemskiego anioła, [...] stającego pod broń, skoro tylko usłyszy krzyki uciśnionych”6. W VI wieku cesarz Justynian Wielki buduje pierwszą świątynię pod wezwaniem świętego w Konstantynopolu. W VII wieku imię Mikołaja zostaje wpisane do Martyrologium Rzymskiego oraz jerozolimskiego kalendarza liturgicznego na Golgocie7. W VIII wieku sławny kaznodzieja, biskup Krety Andrzej stwierdza, że jest on „filarem i podporą Kościoła, lampą wypełnioną oliwą oświecającego świat, życiodajnego Słowa, [... ] najlepszym wśród pasterzy, najsławniejszym wśród arcykapłanów”8. W IX wieku, w trakcie chrystianizacji ludów słowiańskich, biskup Myr jest ukazywany nowym wyznawcom jako jeden z czołowych

* 5 6 7 8

8

S. Longosz, Sw Mikołaj, s. 28. Ibidem, s. 18. Proklos, Pochwała naszego świętego ojca Mikołaja (Encomium Proch), s. 2. S. Longosz, św. Mikołaj, s. 28-29. Andrzej, biskup Krety, Pochwała naszego świętego ojca Mikołaja, s. 1 -3.

świętych Kościoła9. W Powieści rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA minionych lat pod rokiem 882 umieszczona jest informacja o cerkwi pod wezwaniem Mikołaja, zbudowanej w Kijowie, na mogile księcia Askolda, pierwszego chrześcijańskiego władcy Rusi10. Zasługuje na uwagę, że w tymże czasie postawiono pierwszą świątynię ku jego czci w Rzymie11. W X wieku biskup Eichstatt Reginald tworzy oficjum ku czci świętego, w którym, mówiąc o cudownie ocalonych dowódcach, używa na ich określenie zamiast innocentes synonimicznego wyrazu pueri, przyczyniając się w ten sposób do rozwoju kultu biskupa Myr jako patrona dzieci12. W XI wieku nabożeństwo do Mikołaja krzewi w Polsce żona Mieszka II, Rycheza Lotaryńska, wielka czcicielka świętego13; na Rusi zaś powstają żywoty i opisy jego cudów, których autorzy zarówno przekazują wiado­ mości zaczerpnięte ze znanych im pism greckich, jak również relacjonują cudowne ingerencje Mikołaja na ziemiach ruskich14. W XII wieku pojawiają się pierwsze dedykowane świętemu mirakle - krótkie utwory dramatyczne, przedstawiające cudowne wydarzenia z jego życia; liczba zachowanych sztuk dorównuje liczbie średniowiecznych dramatów poświęconych Matce Bożej15. W XIII wieku Tomasz z Akwinu ukazuje Mikołaja jako chwalebny przykład hojnego dobroczyńcy, który wspiera potrzebujących, unikając ludzkiego rozgłosu16; w tymże czasie w Europie powstaje zwyczaj rozdawania szkolnych zapomóg i stypendiów pod patronatem biskupa Myr17. 9 A. Dejnowicz, Wprowadzenie, [w:] eadem (red.), Kult Świętego Mikołaja w tradycji prawo ­ sławnej, Poznań 2004, s. 11. 10 Powieść minionych lat, tłum, i oprać. F. Sielicki, Wrocław 1968, s. 226. W XI w. Mikołaja ukazują wśród najbardziej czczonych świętych autorzy mozaik Soboru Mądrości Bożej (Sofijskiego Soboru), por. A.M. Lidov, „Russkij Bog". Opoćitanii obraza Sv. Nikolaa vDrevnej Rusi, [w:] A. Belaev (red.), Archeologia Abrahamica, Moskva 2009, s. 138-140. 11 M. Mazurczak, Święty Mikołaj - kim jest, skąd przychodzi i dlaczego jest taki dobry,Warszawa 1995, s. 26. 12 S. Longosz, Św. Mikołaj, s. 19-20. 13 A. Bujak, J. Sosnowska, Mikołaj Święty. Żywot, dzieło i cuda wielkiego biskupa z Miry, Kraków 2021, s. 105-106. 14 S. Longosz, Św. Mikołaj, s. 38. 15 M. Mazurczak, Święty Mikołaj, s. 27. 16 Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, II 2, zagadnienie 107, artykuł 3, tłum. EW. Bednarski et al., t. 1-35, t. 20, London 1971, s. 46-47; G. Cioffari, San Nicola di Bari, Milano 1997, s. 48-49. O wyjątkowym nabożeństwie, którym Doktor Anielski darzył Mikołaja, pisze P.A. Kwaśniewski, por. idem, A Tale o/Two Wonderworkers: St. Nicholas of Myra in the Writings and Life o/St. Thomas Aąuinas, „Angclicum” 2005, vol. 82, no. 1, s. 19-53. 17 A. Bujak, J. Sosnowska, Mikołaj, s. 107.

9

W XIV wieku patriarcha konstantynopolitański Izydor Bycharis kom­ ponuje Akatyst rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA do świętego ojca naszego Mikołaja, arcybiskupa Miry w Lycji, cudotwórcy - pierwszy w dziejach tego gatunku utwór poświęcony pozabiblijnej postaci18. W XV wieku ukazują się Żywoty świętych (Catalogus sanctorum et gestoruni eoriun exdiversis voluminibus) Piotra de Natalibusa, zawierające najwcześniejszą wzmiankę o tym, jak w czasie obrad Soboru Nicejskiego ogarnięty świętym oburzeniem Mikołaj spoliczkował herezjarchę Ariusza19. W XVI wieku wchodzą Żywoty świętych Starego i Nowego Testamentu Piotra Skargi, w których uczony jezuita, wielki czciciel biskupa Myr oraz założyciel wspierającej ubogie panny krakowskiej fundacji pod jego patronatem, zamieszcza również Żywot Świętego Mikołaja, mirreńskiego biskupa, z greckich pisarzy zebrany, zwłaszcza od Metafrasta i od Leonarda Justyniana, patrycjusza weneckiego i innych, położony od Lippomana 20. W XVII wieku pożar niszczy Pierściec, wieś koło Skoczowa na Śląsku Cieszyńskim; płomienie oszczędzają jedynie drewnianą figurkę Świętego Mikołaja, aż do dziś słynącą łaskami i przyciągającą pielgrzymów do miej­ scowego sanktuarium21. W XVIII wieku kult biskupa Myr zapoczątkowują v Nowym Jorku potomkowie holenderskich kupców, którzy czcili go jako >atrona swych statków. Wierzą oni, że Sinter Klaas przybywa wieczorem 5 grudnia, aby w wigilię swego święta napełnić prezentami dziecięce buciki. W wieku XIX zainspirowana przez nich społeczność Ameryki kreuje nowy obraz Mikołaja - jowialnego, korpulentnego, otoczonego aureolą, którą tworzy wydobywający się z jego fajki dym, Santa Klausa22. Będzie on ewo­ luował, oddalając się coraz dalej od prawdziwego biskupa Myr, aż całkowicie zeświecczony zmieni się w „przerośniętego, opływowych kształtów, sędziwego i brodatego krasnoluda w czerwonym kubraku i w tego samego koloru uroczej mycy z białym, włochatym pomponem, [...] najsympatyczniejszego i najmilszego, słodko pokasłującego, mlekiem i ciasteczkami się zajadającego, ” A. Dejnowicz, Akatyst, [w:] Kult, s. 93-103. ” K. Kovalev-Slućevskij, Nikołaj, s. 349-350. 20 P. Skarga, Żywoty świętych Starego i Nowego Testamentu na każdy dzień przez cały rok, t. 4, Kraków 1936, s. 383-392. Por. S. Longosz, Św. Mikołaj, s. 20; A. Bujak, J. Sosnowska, Mikołaj, s. 23-28. 21 A. Bujak, J. Sosnowska, Mikołaj, s. 75-83. Mikołajowi z Pierśćca poświęciła osobne opo­ wiadanie Z. Kossak-Szczucka, Legenda o Świętym Mikołaju z Pierśćca, [w:] eadem, Ognisty wóz. Warszawa 1963, s. 69-85. 22 C.W. Jones, Saint Nicholas, s. 333; M. Mazurczak, święty Mikołaj, s. 29-31.

10

w elfiej asyście zaprzęgniętymi w renifery saniami dookoła świata w wielkim pośpiechu mknącego, żeby mieszkańcom każdego domu, nie bez wysiłku przecisnąwszy się przody przez komin, złożyć pod świątecznie ubranym drzewkiem wymarzone i wyśnione gwiazdkowe podarki i prezenta”23. Podczas gdy rysownicy amerykańscy na zmianę przymierzają Sancie płaszcze z gwiezdno-pasiastej ojczystej flagi oraz tuniki zdobione gronosta­ jami, a także wieńce z ostrokrzewu, z bryłkami lodu oraz bez24, w pobożnej Polsce wciąż pozostaje on przede wszystkim patronem pasterzy oraz ich dobytku. W 1886 roku lubelski biskup Franciszek Jaczewski w skierowa­ nej do dziekanów diecezji odezwie zakazuje umieszczania na ołtarzach bydła i drobiu, ofiarowanego świętemu w dniu jego święta; zgromadzo­ nym dawały się we znaki zwłaszcza kury, uniemożliwiające wygłoszenie uroczystego kazania25. W XX wieku Mikołaj towarzyszy swoim czcicielom, doświadczanym przez potężne dziejowe kataklizmy. Sportretowany przez Mariana Hemara, w grudniu 1939 roku szuka polskich dzieci „w obcym, dalekim mieście” Bukareszcie, odnalezionym zaś obiecuje, że spełni prośbę, którą jednogłośnie do niego zanoszą, i zaprowadzi ich z powrotem do Warszawy, Krakowa, Wilna i Lwowa26. W chwili gdy są pisane te słowa, pozostaje on w swych relikwiach z mieszkańcami Kijowa, którzy za jego przyczyną zanoszą do Boga modlitwy o ocalenie, zwycięstwo, pokój, a na emitowanym przez Pocztę Ukrainy znaczku broni przed pociskami maluchy, znajdujące schronienie w jego ramionach 27.

23 L. Libowski, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Czcigodny pedagog miłości. Glosa do życiorysu Świętego Mikołaja z Miry, http:// vvww.mikolajkk.pl/index.php/mocllilewnik [dostęp: 4.04.2022]; A. Dębowski, Mikołaj. Święty nie­ znany, Kraków 2006, s. 5-6. 24 M. Mazurczak, Święty Mikołaj, s. 32. 25 M. Kunowska-Porębna, Święty Mikołaj w kulturze polskiej (kult i obrzędy), [w:] W. Tabasz (red.), Brzeziny, s. 135-136. 26 M. Hemar, Historia o Świętym Mikołaju Polskim w Rumunii, [w:] idem, Poezje zebrane. Wrze­ sień 1939 - maj 1945, oprać. A.K. Kunert, Łomianki 2006, s. 35-38, zwł. s. 37. Bardzo interesujące studium postrzegania Mikołaja przez polskie dzieci pod koniec XX w. opracowała M. Mazurczak, por. eadem, Święty Mikołaj, s. 59-81. 27 Duśpastirs'ki ogolośenna na V nedilu Velykogo Postu. Parafie! svatogo Mikolaa, Kii'v, https:// kiev.omi.org.ua/sample-page/ [dostęp: 8.04.2022]; Uprifrontovomu „misti korabelir"pogasili liniitovanu marku „Svatij Mikołaj oboronae Mikolaiv”, https://niklife.com.ua/ru/cityIook/74659 [dostęp: 29.08.2022].

11

Wraz z rozkrzewianiein kultu świętego rozpowszechniało się imię ‘Mikołaj’; od świątyń pod jego wezwaniem przechodziło ono na nazwy topograficzne (toponimy, hydronimy, oronimy)28. Spisywano też poświę­ cone mu utwory: relacje o wspaniałych czynach dokonanych za życia oraz o pośmiertnych cudach, homilie, żywoty, hymny, legendy i opisy przeniesienia relikwii. Autorzy tych tekstów, nawet jeśli powstawały w kilka wieków po śmierci biskupa Myr, opierali się jednak, jak się wydaje, na wcześniejszych, pisanych i ustnych, źródłach, pieczołowicie zbierając okruchy wiadomości o życiu świętego. Ich prace zawierają bowiem wzmianki o znanych z innych godnych zaufania przekazów postaciach oraz nawiązania do poświadczonych gdzie indziej wydarzeń29. Nie możemy więc przyznać racji hiperkrytycznym badaczom, którzy twierdzą, że nie dysponujemy informacjami historycznymi o Mikołaju30, aczkolwiek mamy świadomość, że autorzy poświęconych mu pism, wycho­ dząc naprzeciw oczekiwaniom żądnego szczegółów czytelnika, uzupełniali swój przekaz wiadomościami zaczerpniętymi z relacji o innych, niekiedy epiej znanych, bo bliższych czasowo postaciach, operując analogiami lo poświęconych im utworów, to jest sięgali po tradycyjne w hagiografii motywy31. Darzymy całkowitym zaufaniem słowa hagiografa, gdy czytamy, że Mikołaj - podobnie jak tylu innych świętych32 - zmierzał do doskonałości chrześcijańskiej poprzez modlitwę, post i jałmużnę, które Kościół wciąż ukazuje człowiekowi jako podstawowe dobre uczynki, wyrażające nawrócenie wobec Boga, siebie samego oraz innych33. Możemy jednak zastanawiać się, czy będąc niemowlęciem w środy i piątki naprawdę powstrzymywał się on od ssania matczynej piersi, czy w epoce przedkonstantyńskiej w jego ojczystej Patarze funkcjonowały świątynie, w których mógł spędzać długie godziny na modlitwie, wreszcie czy wzdragał się przed przebywaniem z kobietami

28 A. Dejnowicz, Wprowadzenie, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDC s. 11. 29 A.V. Bugaevskij, Grećeskie teksty deanij i ćudes svatitela Nikolaa kak istorićeskij istoćnik, [w:] idem (red.), Dobryj kormćij. Poćitanie sratitela Nikolaa v hristianskoni mirę, Moskva 2011, s. 98. 50 Por. S. Brzozecki et al.» Mikołaj, tycie, „Encyklopedia katolicka”, 1.12, Lublin 2008, kol. 967. ” J. Woroniecki, Hagiografia. Jej przedmiot, trudności i zadania w Polsce. Rzecz o świętych polskich, Kraków 1940, s. 25-26. 22 A. Kowalska-Pictrzak, Wątki parenetyczne w hagiografii polskiej czasów piastowskich, „Biografistyka Pedagogiczna” 2021, t. 6, nr 2, s. 37-38. ” Katechizm Kościoła Katolickiego 1434, Poznań 1994, s. 343.

12

i unikał niczym zarazy ich towarzystwa34, skoro pierwszy wspaniały, rozsła­ wiający go uczynek miłosierdzia dokonał właśnie ratując przed pohańbieniem trzy piękne i zacne, niemające posagu panny35? Zmierzając od ujęcia historycznego w kierunku literackiej idealizacji, hagiografowie opowiadali o Mikołaju zgodnie z obowiązującymi schematami, obudowywali jego biografię materiałem legendarnym, zmieniali człowieka z ki wi i kości w personifikację cnót oraz upiększali fakty z jego życia36, mimo że są one w istocie piękniejsze i ciekawsze niż niemowlęce posty, jałowa pobożność unikająca jakiegokolwiek zaangażowania w sprawy świata czy wykorzystanie oliwy dobrych uczynków do podsycania płomieni buchających z pochodni czystości37. Kompetentny czytelnik ma jednak świadomość, że średniowieczny hagiograf korzysta z poetyckich, cudownych ozdobników, by wyrazić tę fascynację swym bohaterem, która dzisiaj każę nam sięgać głębiej niż ozdobniki, by dotrzeć do prawdy o nim38. Najstarszym pismem poświęconym naszemu świętemu jest Cudowne rqponmlkjihgfe uratowanie wojskowych dowódców przez naszego świętego ojca Mikołaja, biskupa Myr w Licji (Praxis de stratelatis), opowiadanie o wybawieniu trzech wysokiej rangi dowódców wojskowych, skazanych na śmierć przez cesarza Konstantyna Wielkiego na podstawie oczerniającego ich donosu39. Anoni­ mowy autor dobrze zna opisywane realia, toteż badacze przypuszczają, że działał on w Myrach, w czasach świętego lub korzystał ze współczesnych Mikołajowi źródeł. Do opowiedzianej przezeń historii odwołuje się żyjący w VI wieku Eustracjusz, kapłan kościoła Mądrości Bożej, najwyższej rangą

34 Johannes Diaconus, [ Vita sanctiNicolai], ed. P. Corsi, „Nicolaus Rivista di teologia ecumenico-patristica” 1979, vol. 7, issue 2, s. 8. 35 Z. Kossak-Szczucka dokonuje modyfikacji legendy oraz ukazuje Mikołaja, który z litości wobec głodujących dzieci, w nocy, po kryjomu podrzuca im słodkie ciastka. Por. Z. Kossak-Szczucka, Pierwsze dary Świętego Mikołaja, [w:j eadem, Szaleńcy Boży, Warszawa 1998, s. 16-29. 36 M. Michałowska, Średniowiecze, Warszawa 1995, s. 72-76; A. Witkowska, Legenda hagiograficzna i etiologiczna świętych miejsc i obrazów. Refleksja metodologiczna, [w:] Z. Piłat, D. Prucnal, L. Wojciechowski (red.), Legenda. Problem badawczy. I Warsztaty Mcdiewistyczne, Lublin 2013, s. 14-17. 37 Michał Archimandryta, Opowieść o żywocie, obyczajach oraz niektórych cudach uczynionych przez naszego świętego ojca Mikołaja, biskupa Myr Licyjskich (Vita per Michaelom), s. 6-8. 38 J. Woroniecki, Hagiografia, s. 29. 39 J. Naumowicz, Święty Mikołaj - rzeczywistość czy legenda?, „Społeczeństwo Otwarte” 1997, nr 9, z. 12, s. III-I V.

13

świątyni w Bizancjum40* . Wspomina przy tym, że stanowi ona część jakiegoś 42 żywota Mikołaja, zauważmy, zaginionego i nieustalonego”. Znają ją i przy­ taczają swoim czytelnikom autorzy późniejszych żywotów (1) i legend (2), kaznodzieje (3) i poeci (4): 1) Michał Archimandryta w rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONML Opowieści o żywocie, obyczajach oraz nie­ których cudach uczynionych przez naszego świętego ojca Mikołaja, biskupa Myr Licyjskich, Symeon Metafrastes w Żywocie i obyczajach sławnego cudotwórcy Mikołaja, arcybiskupa Myr w prowincji licyjskiej, Jan Diakon w Żywocie Świętego Mikołaja-, 2) Jakub de Voragine w Złotej legendzie, a także wzorujący się na nim autorzy, m.in. Rodrigo de Cerrato (Żywoty świętych) oraz Juan Gil de Zamora (Legendy o świętych)-, 3) arcybiskup Konstantynopola Proklos oraz biskup Krety Andrzej w mowach pochwalnych ku czci Mikołaja, Peregryn z Opola w kazaniu na uroczystość świętego; 4) Pseudo-Roman Melodos w poświęconych Mikołajowi kontakionach oraz anonimowi autorzy rozsławiających biskupa Myr za pomocą pieśni łacińskich. Na podstawie wiadomości, jakie dziś posiadamy, przyjmujemy, że Mikołaj zył na przełomie III i IV wieku12. Urodził się około 270 roku w mieście Patara, w dobrze sytuowanej rodzinie chrześcijańskiej. Od młodości czcił Boga, oddając się modlitwie i lekturze Pisma oraz pełniąc uczynki miłosierdzia. Wcześnie osierocony postanowił poświęcić odziedziczony spadek na wsparcie potrzebujących i dokonał jednego z najsłynniejszych swych dzieł, podrzucając zubożałemu mieszkańcowi Patary złoto, aby w ten sposób zapewnić posag trzem jego córkom i „wynieść do honoru ich młodość”43. Gerardo Cioffari sytuuje to wydarzenie na lata 280-290 i uznaje za najwcześniejszy znany nam fakt z biografii świętego44. Około 300 roku Mikołaj został wybrany biskupem Myr Licyjskich. W czasie prześladowań za Domicjana był więziony za wiarę. 40 A. Różycka-Bryzek, Hagia Sophia, [w:] O. Jurewicz, (red ). Encyklopedia kultury bizantyjskiej, Warszawa 2002 [dalej jako: „EBiz"],s. 193-195. 4 * S. Longosz, św. Mikołaj, s. 11 -12. 42 Rekonstruuję losy św. Mikołaja, korzystając z ustaleń: G. Cioffariego (San Nicola di Bari, s. 27-111) oraz S. Longosza (Św. Mikołaj, s. 23-32). 42 Dante, Boska komedia. Czyściec, XX 30-31, tłum. J. Mikołajewski, Kraków 2021, s. 313. 44 G. Cioffari, San Nicola, s. 30-49.

14

Członkowie komisji pod kierunkiem profesora Luigiego Martino, którą powołano w 1953 roku na polecenie Piusa XII do zbadania relikwii świętego45, ustalili, że obszerne zgrubienie na kościach czaszki Mikołaja może stanowić ślad po wieloletnim przebywaniu w wilgotnych więziennych lochach46. W 325 roku Mikołaj przypuszczalnie wziął udział w obradach Soboru Nicejskiego. Wprawdzie jako pierwszy wspomniał o tym dopiero żyjący w VI wieku Teodor Anagnostes, lektor w kościele Mądrości Bożej i historyk Kościoła47, jednakże swą listę48 ojców soborowych sporządził on na podstawie wcześniejszych, zasługujących na zaufanie źródeł49. Zauważmy ponadto, że łączenie kultu Mikołaja z Niceą jest bardzo wczesne, zarówno w tradycji pisanej, jak również w ikonografii50. Mikołaj otrzymał od Boga dar spoglądania na świat miłosiernym i odważ­ nym, wnikliwym, a zarazem szerokim spojrzeniem. W jego odczuciu rze­ czywistość doczesna oraz wieczna przenikały się i składały na całość Bożego dzieła. Nie przeciwstawiał duchowych potrzeb powierzonych mu wiernych ich potrzebom materialnym, lecz potrafił mądrze i skutecznie przychodzić im z pomocą w każdym ciężkim położeniu. Po roku 327, gdy w Cesarstwie przeprowadzono nowy spis ludności i podniesiono opodatkowanie, ponieważ prace budowlane w Konstantynopolu pochłaniały znaczne środki, obowiązek uiszczenia ogromnej daniny nałożono również na myrejczyków. Wówczas Mikołaj osobiście udał się do władcy i uzyskał zmniejszenie opodatkowania51. Prawdopodobnie po roku 332, gdy ukazał się edykt Konstantyna Wiel­ kiego o niszczeniu świątyń pogańskich, święty doprowadził do zburzenia

45 Komisja działała w latach 1953-1957. Wyniki jej prac zostały opublikowane, por. L. Martino,rqponmlkji Ricognizione anatomica c studio antropometria) delle reliąuie ossee di San Nicola di Bari, Bari 1957. 46 K. Kovalev-Slućevskij, Nikołaj, s. 481. 47 O. Jurewicz, Historia literatury bizantyńskiej. Zarys, Wrocław 2007, s. 45. 4B Mikołaj występuje w niej pod numerem 151 jako jeden z dwóch, obok Eudemosa z Patary (nr 152) licyjskich biskupów (por. Theodori Lectoris, Index, [w:] H. Gelzer, H. Hilgenfeld, O. Cuntz (red.), Pat rum Niceanorum nomina latinc, graece, coptice, syriace, arabice, armeniace, Lipsiae 1883, s. 61-70, spec. s. 67: NiKÓkaoę Mupaw AuKlaę). 49 H. Leclercą, Nicee, [w:] F. Cabrol, H. Leclercq (red.), Dictionnaire darchćologie et de litur­ gie, vol. 12, carnel 1, Paris 1934, kol. 1215-1216. A. Bugajewskij przypuszcza, że imię Mikołaja nie pojawia się na większości list ojców soborowych w związku z tym, że nie były one kompletne (por. A.V. Bugaevskij, Grećeskic, s. 66; zob. także S. Longosz, Liczba uczestnikówISoboru Nicejskiego (325) w relacji Ojców Kościoła, [w:] S. Koczwara (red.), Ku prawdzie w miłości: księga pamiątkowa poświęcona księdzu biskupowi profesorowi Janowi Śrutwie, Lublin 2002, s. 71- 86, s. 81). 50 A. Dejnowicz, Wprowadzenie, s. 15. 51 A.V. Bugaevskij, Grećeskic, s. 63-64; S. Longosz, św. Mikołaj, s. 23-24.

15

Artemizjonu w Myrach. Uratował Licyjczyków od głodu, nękającego pro­ wincję na skutek suszy, która spustoszyła wschodnie ziemie Cesarstwa w 333 roku52. W latach 330-336 ocalił trzech niewinnych mieszkańców Myr, dzielnie stając w ich obronie i wyrywając z ręki kata zaniesiony już nad ich głowami miecz, a następnie uratował skazanych na podstawie donosu wysokiej rangi dowódców, którzy byli świadkami wspomnianego wydarzenia, toteż w obliczu śmierci wezwali świętego biskupa na pomoc. Zrzeszeni w komisji Martiniego medycy doszli do wniosku, że Mikołaj zmarł w wieku 70-80 lat53. Wychodząc od ich ustaleń, przyjmujemy jako datę jego śmierci 345 rok. Śmiertelne resztki swego biskupa myrejczycy złożyli w portyku, dobudowanym do jednej z trzech bazylik w porcie Andriake. W początkach V wieku na położonym między My ram i i Andriake wcześniej­ szym martyrionie lokalnych męczenników Krescensa, Dioskoridesa i Nikoklesa wzniesiono kościół grobowy, który za panowania cesarza Justyniana Wielkiego zamieniono w pierwszą oficjalną bazylikę świętego. Wielokrotnie niszczona i odbudowywana54, przyciągała ona coraz liczniejszych pielgrzy­ mów, przybywających tu, aby pomodlić się przy śmiertelnych szczątkach ;więtego aż do czasu, gdy w 1087 roku zabrali je i przewieźli do ojczystego miasta kupcy z apulijskiego Bari. Zauważmy, że ich część pozostała w Myrach i została wywieziona przez krzyżowców do Wenecji w latach 1099-1101. Dziś fragmenty relikwii świętego znajdują się w wielu miejscach na świecie55, również w Polsce - w Pierśćcu koło Skoczowa (Śląsk Cieszyński)56, Lisowie (Świętokrzyskie)57 oraz w Cyganku-Żelichowie (Żuławy)58.

52 A.V. Bugaevskij, Grećeskie, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA s. 61-62; M.B. Leszka, M.J. Leszka, Konstantyn Wielki i założenie Miasta, [w:] M.J. Leszka, T. Wolińska (red.), Konstantynopol nowy Rzym. Miasto i ludzie w okresie wczesnobizantyńskini, Warszawa 2011, s. 34,36. 55 K. Kovalev-Slućevskij, Nikołaj, s. 483. A.O. Vinogradov, Svatoj Nikołaj tneżdu agiografiej i arheologiej, [w:] A.V. Bugaevskij (red.), Dobryj kormĆij, s. 39-42. Dzieje świątyni Mikołaja w Myrach śledzą m.in. M. Bacci (San Nicola, s. 37-38,114-116), S. Longosz (Św. Mikołaj, s. 53-55), J. Naumowicz (Święty Mikołaj, s. VII-X). 55 K. Kovalev-Slućevskij, Nikołaj, s. 494-508. 56 A. Wolna, Szczątki św. Mikołaja na Śląsku, https://bielskobiala.naszemiasto.pl/szczatki-sw-mikolaja-na-slasku/ar/cl -5448343 [dostęp: 4.04.2022). ” Dziar, Relikwie św. Mikołaja trafiły do Lisowa, https://www.diecezja.kielcc.pl/relikwie-sw-

-mikolaja-trafily-do-lisowa [dostęp: 4.04.2022). 58 święty Mikołaj z Miry, https://www.cyganek.ndg.pl/historia-swiatyni/relikwie-2/swiety-mikolaj-z-miry/ [dostęp: 5.04.2022).

16

Sprowadzenie relikwii Mikołaja z Myr do Bari sprzyjało rozwojowi jego kultu na łacińskim Zachodzie. Propagowali go benedyktyni, cystersi, fran­ ciszkanie i dominikanie59, jak również świeccy pielgrzymi, żeglarze i kupcy Święty był czczony jako jeden z Czternastu Wspomożycieli60 i przyzywany we wszystkich nagłych potrzebach aż do czasów, gdy nabożeństwo do niego wyparł kult Antoniego z Padwy. Wciąż patronuje on licznym i bardzo róż­ norodnym grupom wiekowym, społecznym, zawodowym, a więc: dzieciom, uczniom, studentom, pannom na wydaniu, narzeczonym, rodzinom, sierotom; cierpiącym (chorym, prześladowanym, jeńcom, więźniom); pielgrzymom i wszystkim w ogóle podróżującym - lądem, morzem, powietrzem; kupcom (szczególnie tym handlującym olejem, ziołami, lekarstwami), strażakom, pasterzom, żeglarzom, flisakom, rybakom, literatom, rzemieślnikom (w tym m.in. piekarzom, bednarzom, młynarzom, piwowarom, rzeźnikom, krawcom, tkaczom, introligatorom), osobom duchownym (mnichom i księżom), wład­ com oraz sędziom, jak również złodziejaszkom. Jest opiekunem bractw i sto­ warzyszeń religijnych, miast, prowincji, państw oraz Morza Śródziemnego61, uniwersalnym świętym, który skutecznie wstawia się u Boga za wszystkimi narodami62 i za wszystkimi ludźmi dobrego serca6364 . W polskich wierzeniach ludowych Mikołaj opiekuje się również wilkami. Drapieżniki posłusznie „zdają mu raport” z liczby zagryzionych zwierząt, on zaś odsyła je do lasu, z jednej strony zabraniając mordowania ludzi i bydła, z drugiej broniąc ich przed okrucieństwem człowieka61. Jedna z „wilczych modlitewek” głosi:

Święty Mikołaju! Trzymaj wilka w raju! Trzymaj go za nogę, Aż trafię na drogę65.

59 G. Cioffari, San rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Nicola, s. 188-199. 60 A. Bazielich, Czternastu Wspomożycieli, „Encyklopedia katolicka”, t. 3, Lublin 1979, kol. 925926; S. Longosz, Św Mikołaj, s. 36-37. 61 S. Longosz, Św Mikołaj, s. 135; J. Naumowicz, Święty Mikołaj, s. XI. 62 J. Nowak, Tradycyjneformy kultu św. Mikołaja w tomaszowskich dekanatach diecezji zamojsko-lubaczowskiej, „Vox Patrum” 2001, nr 21, t. 40-41, s. 31-32. 65 Czuwa święty Mikołaj (pieśń), [w:] [Ł. Libowski (red.)], Modlitewnik ku czci św. Mikołaja, Racibórz 2014, s. 26. 64 E. Marszałek, Leśnymi ścieżkami świętych Pańskich, Warszawa 2021, s. 135-141. 65 M. Konopnicka, Na werendzie, [w:] eadem, Pisma zebrane, t. 2, Warszawa 1974, s. 228.

17

Święty Mikołaj towarzyszy zmagającym się z losem na ziemi i morzu, ratując przed wszelkim nieszczęściem, również tym najstraszniejszym, którym jest grzech. Stara ukraińska pieśń ludowa głosi: A kto, kto śpieszy w twoje dwory, tego ty na ziemi i morzu, będziesz chronił przed nieszczęściem, nie pozwolisz popaść w grzechy, Mikołaju!66

„Zawiadowca szczurów i myszy” oraz przewodnik dusz do Raju67 przy­ chodzi z pomocą w potrzebach wielkich i błahych, w sytuacjach wyjątko­ wych, jak też w biedach i rozterkach codzienności, niekiedy nawet szybciej, niż potrzebujący zdąży ująć w słowa i skierować doń swoją prośbę. Autorrqpon Nowenny do św. Mikołaja nieprzypadkowo pyta biskupa Myr: „Kto zresztą zdoła zliczyć tych wszystkich, którzy przez ciebie otrzymali pociechę i pomoc, której ciągle obficie udzielasz?”68. Ktoś, kto spotkał świętego chociaż raz, nigdy tego nie zapomni i będzie narzył o kolejnym spotkaniu, również po to, by go ugościć, odpłacając się na niarę swych możliwości za jego dobroć. Mówi o tym bohaterka wierszyka• modlitwy ukraińskiej poetki Mariany Kaczmar: Znowu zima przyszła biała, Drobnym śniegiem świat zawiała. Wstąp, odpocznij przy herbatce, Ogrzej się w mej ciepłej chatce69.

Ktoś, kto spotkał świętego chociaż raz, pociągnięty czarem jego cudownej dobroci, sam stanie się kimś lepszym i trochę, na miarę swych możliwości, 66 Tłumaczenie T Krynicka. Ukraiński oryginał: „Om , x t o , x t o cniiuiiTb b Tb o T ABopit / Cero Th Ha 3eNtni i b Mopi / Bce xopoHHiu Bijj HanacTH,/ He jjacm My b rpixii Bnacrii, / MiiKonato”(por. Oj, hto, hto Mikolaa lubif, https://dityinfo.com/kalendarno-obriadovi-pisni/oi-hto-hto-mikolaya-lyubit-kalendarno-obryadova-pisnya.html (dostęp: 11.04.2022]). Literackie tłumaczenie całości w: Modlitewnik, s. 32-33. 67 J. Nowak, Tradycyjne formy kultu św. Mikołaja, s. 430. 6fl Nowenna do św. Mikołaja. Wersja 1, [w:] [Ł. Libowski (red.)], Modlitewnik, s. 37. 69 Tłumaczenie T. Krynicka. Ukraiński oryginał: „3po6;no a ropmiTKo wato / juta CBHToro MiiKonajt. / 3Mep3 Bin, MaóyTb, b pyKit ii h o f m ,/Yt o n im b c r i3 floponi” (por. M. Kaczmar, [Do Miko­ laa], N. Malctić, Kniźkovi mikolajćiki, hltp://www.barabooka.com.ua/knizhkovi-mikolajchiki/ (dostęp: 4.04.2022).

18

cudotwórcą. Wbrew panującym w świecie modom będzie chciał pozostać człowiekiem żyjącym w przyjaźni z Bogiem, otwartym na ludzi, szczerym, dzielnym i dobrym. A zwracając się do Mikołaja o kolejne dary, pomyśli najpierw o tych, których kocha, oraz poprosi - jak bohaterowie mikołaj­ kowych wierszy - o szczęście dla swego domu i kraju, o zdrowie dla bli­ skich, o podarunki dla sierot, a wreszcie o ratunek dla zajączka marznącego w zimowym lesie70. Pisząc o kulcie świętych, ojciec Jacek Woroniecki stwierdza: „Święty, któ­ rego czcimy, to nie tylko przeszłość, to teraźniejszość; na dnie bowiem kultu, który mu składamy, tkwi to przekonanie, że i dziś jest on czynny w naszych sprawach i że poprzez granice śmierci możemy z nim utrzymywać stosunki duchowe i czerpać z nich i zachętę, i pomoc w postaci wstawiennictwa przed Bogiem”71. Jak na świętych przystało, biskup Myr Licyjskich Mikołaj wciąż oręduje za nami u Boga i zachwyca nas pięknem swego ducha, fascynującym pięknem człowieka, który potrafi przeżywać cudzy ból bardziej niż własny i nieustraszenie trwać przy prawdzie. Właśnie dlatego Bóg czyni jego rękami niezliczone cuda, a my widzimy w nim archetyp przyjaciela, którego każdy z nas chciałby mieć i którym każdym z nas chciałby być. Wydania tekstów, na podstawie których dokonano tłumaczenia, zostały podane w przypisach i zamieszczone w bibliografii. Wyrazy umieszczone w kwadratowych nawiasach wprowadzono, by uczynić przekład bardziej jednoznacznym, zrozumiałym i płynnym. Oddając toponimy dla nazw miejscowości wymienionych w źródłach antycznych, przyjmuję odpowiedniki istniejące w polskiej literaturze starożytniczej, dla tych późniejszych - nazwy współczesne. W tym miejscu chciałabym wspomnieć osoby, bez których ta książka by nie powstała. Niech łaskawie zechcą przyjąć podziękowania: Profesor Stanisław Longosz, który przed wielu laty wprowadził mnie w cudowny świat greckich żywotów Mikołaja z Myr Licyjskich; 70 Por. N. Gumenuk, Molitva rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA doMikolaa, https://rn.facebook.com/915I01901902012/photos/ a.925259307552938.1073741833.915101901902012/925263167552552/?_se_imp=2BPKFDZq3M ZsHaqka; T. Ćornovil, Mikolaevi ćary, https://rn.faccbook.com/915101901902012/photos/ a.925259307552938. 1073741833.915101901902012/9252631 67552552/?_se_imp=2BPKFDZq3MZsHaqka; L. Voznuk, Prohannd do Mikolaci, https://rn.facebook.com/915101901902012/photos/a.925259 307552938.1073741833.915101901902012/925263167552552/?_seJmp=2BPKFDZq3MZsHaqka [dostęp: 5.04.2022J. 71 J. Woroniecki, Hagiografia, s. 18.

19

Doktor Joanna Nastalska-Wiśnicka, której niezawodna dobroć wcieliła się w kilogramy kserokopii i gigabajty skanów; Magister Patryk Dopke, który skomponował melodie do przetłumaczo­ nych łacińskich poezji o Mikołaju, przybliżając je czcicielom świętego oraz uatrakcyjniając publikację; Profesor Maciej Jońca, profesor Jose Carlos Martin-Iglesias, profesor Ireneusz Milewski, doktor Adam Wilczyński (w porządku alfabetycznym), którzy wspierali mnie przy opracowaniu komentarza, a których wymieniam ponadto w przypisach; Profesor Dominika Budzanowska-Weglenda, która przyczyniła się do ulepszenia tej pracy jako wnikliwa i życzliwa recenzentka. Przekazuję Czytelnikom przekład ukazujących Mikołaja w greckich i łacińskich źródłach z serdeczną nadzieją, że lektura zaowocuje w ich życiu zadzierzgnięciem przyjaźni z tym wspaniałym świętym.

Źródła greckie

Opisy cudów i żywotyrqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSR Cudowne uratowanie wojskowych dowódców

przez naszego świętego ojca Mikołaja, biskupa Myr w Licji72 1. Za czasów cesarza Konstantyna73 we Frygii74 zbuntowali się Tajfalowie75. Doniesiono o tym bogobojnemu cesarzowi. Natychmiast więc wysłał tam

72 Tłumaczenie na podstawie: Praxis de stratelatis I, [w:] G. Anrich, Hagios Nikolaos. Der Heilige Nikolaos in der Griechischen Kirche. Texte und Untersuchungen, Bd. 1, Leipzig-Berlin 1913, s. 67-77. 73 Gajusz Flawiusz Waleriusz Konstantyn August, Konstantyn I Wielki (ok. 280-337) - panował od 306 r. z innymi cesarzami, a po zwycięstwie nad Licyniuszem w 324 r. samodzielnie. Zwycięski wódz, reformator, pierwszy władca, który przeszedł na chrześcijaństwo i położył podwaliny pod relacje państwa i Kościoła. Przekształcił greckie miasto Byzantion w nową stolicę Cesarstwa - Kon­ stantynopol. Por. A. Krawczuk, Poczet cesarzy rzymskich, Warszawa 2006, s. 546-585; W. Ceran, Kon ­ stantyn, EBiz, s. 271-272; M. Jaczynowska, Religie świata rzymskiego. Warszawa 1990, s. 239-240. 74 Kraina w Azji Mniejszej. Pierwotnie nazwą Frygia określano północno-zachodnią i centralną Anatolię od rzeki Halis na wschodzie do zachodnich pasm Taurusu na południu. Na początku IV w. podzielono ją na dwie prowincje (Frygię Pierwszą i Frygię Drugą) ze stolicami odpowiednio w Laodycci i Synnadzie; należały do diecezji Azja i podlegały kościelnemu egzarchatowi w Efezie. Por. P. Krupczyński, Frygia, EBiz, s. 181. 75 Germańskie plemię, w źródłach wymieniane zawsze obok Gotów. Pierwsza wzmianka o Tajfalach dotyczy wydarzeń 248-250, gdy wraz z Gotami najechali Mezję i Dację. W połowie IV w. zamieszkiwali głównie Dację, lecz jako lud jeźdźców mieli stosunkowo mało stałych siedzib (por. M. Mączyńska, Wędrówki ludów. Historia niespokojnej epoki IV i V wieku, Warszawa 1996, s. 75; J. Strzelczyk, Goci - rzeczywistość i legenda, Warszawa 1984, s. 88; H. Wolfram, Historia Gotów, Warszawa 2003, s. 65,115). W 328 r. Konstantyn Wielki zdobył zamieszkiwane przez Tajfalów tereny oraz przesiedlił ich do Frygii (por. E.A. Thompson, The Yisigoths in the Time ofUlfila, Oxford 1966, s. 11; T.D. Barnes, Constans and Gratian in Romę, „Harvard Studies in Classical Philology" 1975, vol. 79, s. 331). Opisywany bunt Tajafałów wybuchnął po 330 r., gdy Konstantynopol, z którego wyruszyli dowódcy, stał się stolicą Cesarstwa (por. A.V. Bugaevskij, Grećeskie, s. 58), a nawet po 334, gdy władca na stałe się tam przeprowadził (por. M.B. Leszka, M.J. Leszka, Konstantyn Wielki, s. 36).

21

trzech dowódców76 zwanych Nepocjanem77, Ursusem78 i Herpilionem 79 wraz z ich żołnierzami. Wyruszyli ze szczęśliwego miasta Konstantynopola i przy­ płynęli do portu Andriake, który znajduje się w prowincji Licja, w odległości trzech mil od metropolii, miasta Myry. 2. Tam zeszli ze statków, na których wypłynęli, gdyż żegluga nie była pomyślna. Zeszli też niektórzy żołnierze, chcąc zakupić prowiant do spożycia i na zapas oraz pragnąc zabawić się. Znieważani [przez miejscową ludność] odpłacali się jej zniewagami, jak to żołnierze. W dzielnicy zwanej Plakoma podniósł się zatem bunt i wybuchły zamieszki, a wieść o tym dotarła aż do Myr80. Również tam ludność wzburzyła się przeciwko żołnierskiej swawoli, z powodu której doszło do rozruchów. 3. Usłyszawszy o tym, święty biskup Boży Mikołaj, pasterz i nauczyciel tamtejszego kościoła, zwołał i uciszył lud, prosząc wszystkich, by nie postę­ powali w sposób nierozważny i zuchwały. Zaraz po tym przybył również do Andriake. Ujrzawszy go, cała miejscowa ludność z należytą czcią oddała mu pokłon. 4. Kiedy dowódcy dowiedzieli się o tym, również oddali mu pokłon i serdecznie go powitali. A gdy ich zapytał, kim są oraz skąd i z jakiego powodu przybywają, odrzekli: „Nasz najpobożniejszy cesarz wysłał nas,

76 W oryginale: crrpan/Adra/. W1V-VI w. najwyżsi rzymscy dowódcy wojskowi (łac. rqponmlkji magistri militum). Stanowisko wprowadzone przez Konstantyna Wielkiego w związku z oddzieleniem władzy cywilnej od wojskowej. Początkowo było ich dwóch, następnie liczba oficerów tych wzrosła. Byli podporządkowani bezpośrednio cesarzowi. Por. P. Krupczyński, Magistri niilitum, EBiz, s. 320. 77 Flawiusz Wiriusz Nepocjan - konsul z 336 r., prawdopodobnie syn Wiriusza Nepocjana, konsula z 301 r.; przypuszczalnie ojciec Juliusza Nepocjana, uzurpatora w 350 r.» a także mąż Eutropii, siostry Konstantyna. Por. A.H.iM. Jones, J.R. Martindale, The Prosopography of the Later Roman Empire. Vol. 1: AD. 260-395, Cambridge 1971, s. 624-625. Brak wzmianki o konsulacie Nepo­ cjana pozwala badaczom sytuować powstanie tekstu przed 336 r., por. A.V. Bugaevskij, Grećeskie,

s. 57-58. 78 Flawiusz Ursus - konsul z 338 r., przypuszczalnie adresat traktatu o leczeniu koni, napisanego przez Apsyrtosa (por. A.H.M. Jones, J.R. Martindale, The Prosopography, s. 989; A.V. Bugaevskij, Grećeskie, s. 58), naczelnego wojskowego weterynarza cesarza Konstantyna (por. R.E. Walker, Roman Veterinary Medicine, Jw:] J.M.C. Toynbee, Animals in Roman Life and Art, Cornell University Press 1973,s. 303). 79 Informacji o tym dowódcy wyższej rangi nie znajdujemy w innych źródłach, jednak jego występowanie oprócz postaci lak dobrze poświadczonych jak Nepocjan i Ursus pozwala, zdaniem A. Bugajewskiego, przyjąć za pewne jego rzeczywiste istnienie. Por. A.V. Bugaevskij, Grećeskie, s. 58. 80 W oryginale: ćv rą>LIAaKtópan. Plakoma to dzielnica w pobliżu portu w Andriake. Do dziś zachowały się tam kamienne płyt)', którymi był wymoszczony handlowy plac, miejsce pierwszego spotkania Mikołaja z dowódcami. Por. A.O. Vinogradov, Srdtoj, s. 38; A.V. Bugaevskij, Grećeskie, s. 58-59.

22

byśmy zaprowadzili pokój, do Frygi i, tam też zmierzamy z wojskiem, które swawoli. Święty ojcze, módl się o pomyślność naszej wyprawy”. W odpowiedzi święty biskup zaprosił ich, by wstąpili do miasta i przyjęli jego błogosławień­ stwo. Poruszeni przyjściem biskupa oraz jego łagodnością, dowódcy nakazali, aby wszyscy zachowywali się pokojowo i aby żaden z żołnierzy nie ośmielił się wyrządzić komuś krzywdę czy dopuścić się jakiegoś warcholstwa. 5. Tymczasem z miasta przychodzą ludzie, oddają świętemu pokłon i mówią: „Panie, gdybyś był w mieście, nie doszłoby do śmierci trzech nie­ winnych osób. Otóż przekupiony namiestnik rozkazał ściąć trzech mężów, a całe miasto pogrążyło się w smutku, ponieważ ciebie tutaj nie było”. 6. Usłyszawszy to, święty biskup zmartwił się, natychmiast przywołał do siebie dowódców i wraz z nimi wyruszył do miasta. Po przybyciu na miejsce zwane Lwem zapytał obecnych, czy oskarżeni jeszcze żyją. Powiedziano mu, że tak oraz że przebywają przy ulicy Dioskurów. Następnie przyszedł na miejsce męczeństwa świętych Krescensa i Dioskoridesa81, znowu zapylał o skazańców i dowiedział się, że w tej właśnie chwili mieli wychodzić za bramę miasta. Udał się do bramy, gdzie oznajmiono mu, że poprowadzono ich do Berry, a było to miejsce wymierzania kar i dokonywania kaźni. 7. Szybko pobiegł i zastał tam wielki tłum oraz kata, który trzymał w ręku miecz, by ich uśmiercić, lecz zauważył nadchodzącego świętego. Przystąpiwszy [doń], Mikołaj ujrzał trzech skazańców z oczyma zawiązanymi chustami, klęczących, z pochylonymi na uderzenie miecza głowami. Szybko podbiegł, wyrwał katowi miecz i odrzucił go precz, ich zaś uwolnił z więzów i przyprowadził do miasta. Powiedział też: „Jestem gotów umrzeć zamiast tych niewinnych”, nikt zaś z oddziału nie odważył się stawić opór, a nawet powiedzieć mu coś na przekór, znając jego miłość Boga i odwagę. Stało się zatem zgodnie ze słowem Pisma: „Sprawiedliwy jest jak lew”82. 8. A gdy przyszedł do pałacu namiestnika, wyłamał drzwi. Tymczasem namiestnik Eustacjusz83, skoro usłyszał od swego sługi o przybyciu świę­ tego, wybiegł i oddał mu pokłon. Mikołaj jednak odepchnął go i zgromił 81 Krescens i Dioskoridcs - myrejscy święci z III w., rzymscy prozelici, którzy przyjęli śmierć męczeńską po tym. jak odmówili złożenia ofiar pogańskim bóstwom. Ich wspomnienie liturgiczne Kościół obchodzi 28 maja. Por. P. Janowski, Krescens, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Dioskorydes, Paweł t Helladiusz, „Encyklopedia katolicka”, t. 9, Lublin 2002, kol. 1267. 82 Prz28,l. 83 Postać niepoświadczona w innych źródłach. Por. A.V. Bugaevskij, Grećeskie, s. 58.

23

tak, jak on na to zasłużył. Zwyzywał go od świętokradców, krwiopijców, niegodziwców, wrogów Bożych i powiedział: „Strachu Bożego nie znasz, niewinnych zabijasz, a miałeś czelność wyjść przed moje oczy! Tyle krzywd wyrządziłeś, i to jakich krzywd! Nie myślże, że ja cię oszczędzę! «Kręte drogi daje Bóg mężom występnym»84. Dowie się o tobie najpobożniejszy cesarz, dowie się, jak rządzisz tą prowincją, a raczej jak ją plądrujesz, wbrew prawna, bez sądu mordując ludzi, wiedziony chciwością nieprawego serca”. 9. Wówczas namiestnik upadł na kolana i błagał go tymi słowy: „Nie racz się na mnie gniewać, panie ojcze! Wiedz, że nie ja jestem temu winny, lecz starszyzna miasta, a mianowicie Eudoksjusz i Symonides, którzy wystąpili przeciwko nim z oskarżeniem”. A biskup mu na to: „Dosyć kłamstw! Nie Eudoksiusz ani nie Symonides, lecz Chrysafiusz i Argyriusz85 za pomocą pieniędzy przekonali cię, abyś to uczynił”. Wcześniej bowiem dowiedział się, iż namiestnik wziął dwieście funtów złota za to, że ich zgładzi86. W ten oto sposób mąż Boży udaremnił niesprawiedliwe zamysły namiestnika przeciwko trzem wspomnianym mężom, a następnie przebaczył mu jego występek, gdyż gorąco błagali go o to dowódcy. 10. Wówczas Nepocjan, Ursus i Herpilion, obficie ugoszczeni przez świę­ tego biskupa, poprosili go, aby się za nich pomodlił, a otrzymawszy od niego błogosławieństwo, pożegnali się i popłynęli dalej. Przybyli do Frygii oraz zaprowadzili tam pokój, pogodziwszy wszystkich zbuntowanych i walczą­ cych. Zdobywszy zaś dla ojczyzny pokój, powrócili do szczęśliwego miasta Konstantynopola, a stacjonujące tam wojska i niemal cały senat87 hucznie

M Prz21,8. 8S Imiona mówiące, por. greckie:rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFED xpuoóę - złoto, apyupoę - srebro. 86 Bizantyński funt (litra - A/rpa) wynosił 324 g złota. Składały się nań 72 solidy (solidus, vópiopa) - monety o wadze ok. 4,54 g, o zawartości złota 99-9598. Wprowadzony przez Konstantyna Wielkiego (w 309) system monetarny aż do XI w. zapewniał bizantyńskiemu solidowi charakter światowego pieniądza o wysokiej wartości. Por. C. Enwistle, Byzantine Wcights, [w:] A.E. Laiou (red.), The EconomicHistory of Byzantium. From the Seventh to the Fifteeenth Century, Washington 2002, s. 611-614; M. Whittow, Gospodarka okresu średniego Bizancjum (600-1204), [w:] J. Shepard (red.), Bizancjum, 1.1, Warszawa 2012, tłum. K. Pachniak, J.S. Partyka, Warszawa 2012, s. 454-455; W. Ceran, Bizantyńskie Cesarstwo, EBiz, s. 102. 87 Senat Konstantynopola funkcjonował jako rada miejska i z wyjątkiem okresów bezkrólewia odgrywał w życiu państwa podrzędną rolę. Z grona powoływanych przez siebie senatorów cesarz mianował wysokich urzędników, a senat formalnie zatwierdzał wybór nowego cesarza. W skład senatu wchodzili konsulowie. Por. K. Dąbrowski, Administracja Bizancjum - upadek i rozwój, „Studenckie Zeszyty Naukowe” 2002, t. 5, nr 8, s. 76; M.B. Leszka, M.J. Leszka, Konstantyn Wielki, s. 37-38.

24

ich witały jako tych, którzy odnieśli wielkie, wspaniale zwycięstwo. Złożyli też hołd cesarzowi, powiadomili go, że przywrócono pokój, i zostali otoczeni wielkimi honorami w pałacu cesarskim. 11. Tymczasem diabeł wzbudził w sercach tamtejszych dowódców88 zawiść wobec nich. Przekonali prefekta89 Ablabiusza90, że trzej dowódcy spiskują przeciwko cesarzowi, że poczynione przez nich zapewnienia o lojalności są nieszczere i podstępne, a skoro tylko nadarzy się sposobność, wyjdzie na jaw ich złość. Nalegali też, że w związku z tym byłoby korzystniej wytępić w zarodku podstęp zagrażający przywróconemu pokojowi. Powiedzieli: „To oznajmiliśmy, abyś wziął sprawę pod uwagę i w tajemnicy, zanim się ockną, doniósł o wszystkim władcy świata, tak by ich natychmiast, po cichu zgładzić”. Powiedziawszy to, obiecali mu także dary, tysiąc siedemset funtów złota. 12. Usłyszawszy to i uwierzywszy, że otrzyma od nich obiecane podarunki, prefekt idzie do cesarza i mówi: „Wielki władco, rządzisz państwem pobożnie, w miłości Chrystusa, a cały świat pod twoim łagodnym panowaniem cieszy się pokojem. To dlatego diabeł, zapłonąwszy nienawiścią wobec tak wielkiego dobra, spośród nas samych wzbudził nam wrogów. Wstąpił mianowicie w serca dowódców, którzy odbyli wyprawę do Frygii i stamtąd powrócili, 88 Przebywających bezpośrednio przy cesarzu dowódców najwyższej rangi (arparz/Aara/) zwano magistri rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA militum in praesenti lub praesentales. Por. P. Krupczyński, Magistri, s. 320. 89 Prefekt pretorium (ezrap/oę rd>v npairopiuw, praefectuspraetorio) - od czasów Konstantyna Wielkiego najwyższy urzędnik cywilny w prefekturze (dzielącej się na diecezje, składających się z prowincji, do których wchodziły okręgi) jednostce regionalnej. Do kompetencji tego urzędnika należało m in.: wcielanie w życie prawa, sprawowanie nadzoru nad wikariuszami i namiestnikami prowincji, zarządzanie pocztą cesarską i budowlami publicznymi (poza Rzymem i Konstantyno­ polem), budowa dróg, ściąganie podatków, zaopatrzenie armii, wypłacanie żołdów, nadzorowanie pracy sądów. Najważniejszy wśród czterech prefektów pretorium (Wschodu, Italii, Ilirii, Galii) był prefekt pretorium Wschodu, druga osoba w państwie po cesarzu. Por. W. Ceran, Prefekt pretorium, EBiz, s. 407; K. Dąbrowski, Administracja, s. 78; S. Olszaniec, Comites consistoriani w wieku IV. Studium prosopograficzne elity dworskiej Cesarstwa Rzymskiego 320-395 n.e., Toruń 2007, s. 49-50. 90 Urodzony na Krecie, pochodzący z niskiego rodu faworyt i zaufany doradca Konstantyna, wikariusz Aziany (324-326), konsul z 331 r., prefekt pretorium Wschodu (w latach 329-335 [336?]). Nadużywając zaufania władcy, „spowodował podstępnie, z zazdrości o przyjaźń z Konstantynem, śmierć filozofa Sopatra" (por. Zosimos, Nowa historia, II 40,2, tłum. H. Cichocka, Warszawa 1993, s. 139). Odsunięty przez Konstancjusza, spiskował przeciwko władcy i został zamordowany w 337 r. (338?). jako prefekt pretorium dowodził gwardią cesarską i odpowiadał za bezpieczeństwo władcy, toteż jest zrozumiałe, że to właśnie on doniósł Konstantynowi o rzekomym spisku. Por. A.H.M. Jones, J.R. Martindale, Prosopography, s. 3-4; A. Krawczuk, Ród Konstantyna, Warszawa 1972, s. 29-30; A.V. Bugaevskij, GreĆeskie, s. 57-58.

25

a oni uknuli spisek przeciwko twojej władzy, by zniszczyć twoje pokojowe panowanie. Tym, którzy za nimi z całym zapałem podążą, obiecują wspaniałe wysokie stanowiska, nagrody i obfitość dóbr. Diabeł zaś, ten oto wróg i nie­ przyjaciel naszego pokoju, niezmiennie pragnie tego dokonać rękami dających mu posłuch. Jednak kochający ludzi Bóg, który kieruje twoim pobożnym panowaniem i troszczy się o cały rodzaj ludzki, nie pozwolił, by sprawa ta dłużej pozostawała w tajemnicy, lecz natchnął niektórych spośród wtajemni­ czonych, by przyszli do mnie i odważnie wszystko wyznali. Dowiedziawszy się o tym, nie mogłem milczeć, lękając się Bożej sprawiedliwości i twego groźnego gniewu. Zatem donoszę o wszystkim twojej boskiej wysokości, abyś uczynił to, co do ciebie należy”. 13. Usłyszawszy, że przeciwko niemu i jego władzy uknuto spisek, cesarz bardzo się rozgniewał. Myśląc, że prefekt mówi prawdę, nakazuje niezwłocznie, bez zbadania sprawy skuć ich i wrzucić do więzienia. Dzięki zrządzeniom Bożej Opatrzność stało się jednak tak, że w owych dniach zajmowały go pilne sprawy. 14. Po upływie pewnego czasu oczerniający dowódców wrogowie prawdy przyszli do prefekta, przynieśli mu obiecane pieniądze oraz ponaglali go .o ich uśmiercenia, mówiąc: „Dlaczego pozwoliłeś, aby wciąż pozostawali przy życiu, dlaczego nie zostali natychmiast zgładzeni? Dopóki żyją, nawet w więzieniu mogą zostać uwolnieni i ułaskawieni dzięki zabiegom kogoś spo­ śród ich przyjaciół. Wobec tego daremne są nasze żarliwe starania o pokój!”. 15. Podburzony przez nich prefekt przyszedł zatem do cesarza i rzekł: „Władco, pozwoliliśmy, by pozostawali przy życiu owi niegodziwcy, którzy spiskowali przeciwko twojej władzy. I oto wiem z całą pewnością, że nie zaprzestali swych starań, wspierani przez pozostających na wolności wspólników”. Gdy cesarz usłyszał, że nawet przebywając w lochach, [dowódcy] przeciwko niemu knują, kazał, by o świcie zostali ścięci. Otrzymawszy rozkaz, prefekt oznajmił stróżowi więziennemu: „Tych trzech mężów, których masz w więzieniu, przygotuj dla mnie, gdyż o świcie mają być straceni”. 16. A stróż więzienny Hilarion, usłyszawszy to, mocno się zasmucił i plącząc, powiedział do nich: „Mężowie zacni, panowie moi, wielki strach mnie ogrania, lęk i drżenie, gdy myślę o waszym losie. Nie wiem, jak mam się do was odezwać, ale muszę wam to oznajmić. Wołałbym was nie znać, [lecz znam was] i przez to bardziej boleję i smucę się, z wami rozmawiając. Oto bowiem rozdzielono nas na wieki, ponieważ wydano rozkaz, abyście o świcie zostali straceni. Jeśli uważacie za potrzebne, pomyślcie i wydajcie 26

rozporządzenia odnośnie do waszych spraw. Powiadomiłem was bowiem o tym, co mi oznajmił prefekt”. 17. Usłyszawszy to, gorzko zapłakali, rozdarli szaty i rwali na sobie włosy. Zaskoczeni bliskością niespodziewanej śmierci, posypali [głowy] popiołem i wołali, płacząc: „Czym żeśmy zawinili, jakiejże dopuściliśmy się niepra­ wości, że nagle, bez sądu i dochodzenia, niczym jacyś złoczyńcy, giniemy?” 18. Wówczas jeden z nich, Nepocjan, przypomniał sobie, co uczynił Święty Mikołaj, biskup miasta Myry, [i o tym,] jak wybawił on trzech mężów, których już miano stracić. Rzekł też, pełen bólu, obfite łzy lejąc i zawodząc: „Panie, Boże oddającego Ci cześć Mikołaja, zlituj się nad nami dla Twego miłosierdzia i dla wstawiennictwa twego sławnego sługi. A jak za jego pośrednictwem okazałeś łaskę owym trzem niewinnie oskarżonym mężom i wybawiłeś ich od śmierci, tak teraz również nas przywołaj, poruszony wstawiennictwem twego świętego kapłana. Wierzymy bowiem, że nieobecny ciałem, jest tu jednak obecny duchem, a widząc udrękę i cierpienie naszych dusz, wybłaga dla nas niezawodnie Twoje zmiłowanie”. 19. I zawołali razem, mówiąc: „Święty Mikołaju, jesteś wprawdzie daleko od nas, lecz niech dojdzie do ciebie nasze wołanie! Wstaw się za nami do kochającego ludzi Boga. Niech spełni pragnienie tych, którzy się Go boją, niech wysłucha naszej prośby91. My zaś, dzięki twojemu wstawiennictwu uwolnieni od zagrażającego nam niebezpieczeństwa, będziemy mogli udać się do ciebie i oddać ci pokłon, święty, przesławny ojcze”. Powiedziawszy to, wszyscy trzej niejako jednym głosem zanosili do Boga korne błagania, nie tracąc nadziei na pomoc i wspar­ cie z nieba. 20. Owej nocy z łaski Boga, który nad wszystkimi się lituje, szybko przy­ chodzi z pomocą tym, którzy z całego serca Go szukają, zawsze otacza czcią tych, którzy Go czczą oraz wybawia ludzi pokornego serca92, Święty Mikołaj ukazał się cesarzowi i mówi do niego: „Konstantynie, wstań i uwolnij trzech dowódców, których trzymasz w więzieniu, gdyż zostali tam wrzuceni wbrew sprawiedliwości. Jeśli zaś mnie nie posłuchasz, rozpocznę ci wojnę w Dyrrachium93, oddam twoje ciało na pożarcie zwierzętom i ptakom oraz urządzę 91 Ps 145,19. 92 Mdr 11,23; Ps 119,2.10; 1 Sm 2,30; 34,19. 9J Greckie Epidamnos, łacińskie Dyrrachium, włoskie Durazzo, serbskie Drać, obecnie portowe miasto Durres w Albanii. Stolica rzymskiej prowincji Nowy Epir. W skład Cesarstwa Bizantyńskiego weszło w 395 r. Odgrywało wyjątkowo ważną rolę w ustanowieniu bizantyńskiego władania na

27

ci spotkanie z Wielkim Królem, Chrystusem”. I rzeki cesarz: „Kim ty jesteś i jak o tej porze wszedłeś tutaj, do mojego pałacu?”. I odrzekł mu głos: „Jestem grzesznik Mikołaj, biskup Myr, metropolii Licji”. Powiedziawszy to, odszedł. 21. Ukazał się również prefektowi i mówi do niego: „Ablabiuszu, pozba­ wiony rozumu szaleńcze, wstań i uwolnij trzech dowódców, których trzymasz w więzieniu oraz, wiedziony chciwością, zamierzasz uśmiercić. A jeśli nie zechcesz ich uwolnić, urządzę ci spotkanie z Wielkim Królem, Chrystusem. Doświadczy cię ciężką chorobą, staniesz się pokarmem dla robactwa, a cały twój dom marnie zginie”. Rzecze prefekt: „Kim jesteś ty, który mówisz do mnie takie słowa?” On zaś odpowiedział: „Jestem grzesznik Mikołaj, biskup metropolii Myry”. Powiedziawszy to, odszedł. 22. Obudziwszy się, cesarz przywołał swego najszybszego posłańca i mówi do niego: „Idź, opowiedz prefektowi mój sen, oznajmij mu, że to i to widzia­ łem”. Również prefekt wysłał swego posłańca do cesarza, aby doniósł mu o tym, co on zobaczył. Tak więc gdy nastał ranek, cesarz rozkazał przyprowadzić dowódców przed swoje oblicze. Zebrał też radę [cesarską]94 i wezwał prefekta. 23. Gdy zaś [trzej mężowie] stanęli przed nim, rzekł do nich cesarz: „Powiedzcie mi, jakimi magicznymi sztuczkami posłużyliście się, aby zesłać na nas takie senne widzenia?”. Lecz oni milczeli. Zapytał ich więc po raz drugi, a wówczas w imieniu wszystkich odpowiedział Nepocjan: „Wielki władco, nie znamy się na czarnoksięstwie. Jeśli jednak okaże się, że naprawdę to uczyniliśmy, czy też uknuliśmy przeciwko twojej władzy inną niegodziwość, poniesiemy, o panie, najsroższą karę”. 24. Mówi do nich cesarz: „Czy znacie niejakiego Mikołaja?” Usłyszawszy imię męża Bożego, uradowali się i zawołali: „Panie, Boże Świętego Mikołaja, który za jego wstawiennictwem uratowałeś niegdyś niesłusznie skazanych, teraz wyrwij również nas z zagra­ żających nam nieszczęść, gdyż jesteśmy niewinni”. Na to cesarz: „Powiedzcie mi, kim jest ten Mikołaj i co wy macie z nim wspólnego ”. Wówczas Nepocjan opowiedział, kim jest Mikołaj, czym się zajmuje oraz jak na ich oczach ura­ tował od śmierci trzech skazańców. Oznajmił też cesarzowi: „Teraz również Bałkanach. Por. G. Anrich, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Hagios Nikolaos, Bd. 1, s. 75; O. Jurewicz, Dyrrachiiim, EBiz, s. 153-154; J. Dudek, „Cała Ziemia Dyrracheńska” pod panowaniem bizantyńskim w latach 1005-1205, Zielona Góra 1999, s. 5. 94 Rada cesarska (inaczej święty konsystorz; consistoritim, o i X ć v t io v ) składała się z najwyższych urzędników Cesarstwa oraz innych ważnych osobistości, powoływanych przez władcę; stanowiła platformę dialogu możnych z cesarzem. Por. K. Dąbrowski, Administracja, s. 76.

28

my, władco, w tej naszej potrzebie i udręce prosiliśmy, aby wzniósł za nami swe święte modlitwy, i błagaliśmy, aby orędował za nami do kochającego ludzi Boga”. 25. Wówczas mówi cesarz: „Jesteście wolni, a bądźcie wdzięczni temu mężowi, gdyż to nie ja daruję wam życie, ale Bóg i Mikołaj, którego wezwa­ liście. Udajcie się więc do niego, ostrzyżcie włosy, które wam odrosły, gdy byliście w więzieniu95, podziękujcie mu i przekażcie ode mnie te słowa: „Oto wypełniłem twój nakaz, nie zatracaj mnie, lecz módl się za mnie, za moje państwo i za pokój w świecie do Boga, Władcy i Pana wszystkiego”. Dał im też cenne dary: złoty ewangeliarz96, dwa złote świeczniki oraz złote naczynie wysadzane kosztownymi kamieniami, by wraz z listem zanieśli świętemu mężowi. 26. Wziąwszy podarunki, Nepocjan, Ursus i Herpilion przybyli do Licji. Tam oddali Mikołajowi pokłon i opowiedzieli o tym, co się im przydarzyło. Przekazali tez list cesarza i kosztowności, ścięli włosy i z własnych dóbr obdarowali biednych. Święty biskup Mikołaj ucieszył się na ich widok, pobło­ gosławił im oraz odesłał z listami i błogosławieństwami. Trzej zaś mężowie, pomodliwszy się i pożegnawszy z nim, powrócili z wielką radością, chwaląc za swoje cudowne ocalenie kochającego ludzi Boga. Jemu niech będzie chwała i panowanie na wieki wieków. Amen.

95 Jak się wydaje, polecenie cesarza wynika ze świadomości, że postrzyżenie włosów symbolizuje oddanie się w służbę Bogu (por. E. Smykowska, Chirotezja, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONM [w:] eadem, Liturgia prawosławna. Mały słownik. Warszawa 2008, s. 17; K. Banek, Opowieść o włosach. Zwyczaje - rytuały - symbolika, Warszawa 2010, s. 108). Badacze me są jednak zgodni co do jego interpretacji. Zauważają, że wydając je, Konstantyn mógł również zachęcać dowódców, by wyrazili lojalność wobec Mikołaja, czy też po prostu do tego, by po dniach spędzonych w więzieniu zadbali o swój wygląd. Por. K. Kovalev-Slućevskij, Nikołaj, s. 293-294. 96 Być może Konstantyn wręcza dowódcom jeden z pięćdziesięciu bogato oprawionych odpisów Biblii, które zlecił przygotować Euzebiuszowi z Cezarei (por. Euzebiusz z Cezarei, Żywot Konstantyna III 1; IV 34, 36-37). Tego zdania jest również A.V. Bugaevskij, Grećeskie, s. 58.

29

Cud, który uczynił nasz święty ojciec i biskup metropolii Myry Mikołaj97zyxwvutsrqpon 1. Za czasów naszego najpobożniejszego cesarza Konstantyna wyszło roz­ porządzenie Skarbu Państwa, by metropolitalne miasto Myry wypłaciło tysiąc złotych solidów podatku98. Po tej uchwale udał się tam wraz z całym swoim oddziałem cesarski urzędnik99. Gdy przybyli do miasta, zbudowano podium, [na którym miał zasiadać,] on zaś spędził cały wieczór, a następnie noc namyślając się, jak ma nazajutrz postępować. O poranku natomiast zasiadł na podwyższeniu oraz zaczął nękać i gnębić wszystkich mieszkańców miasta. 2.1 tak oto okrutny szaleniec ciemiężył lud, wpędzając go w skrajne ubóstwo i doprowadzając wszystkich do głodu100. Wówczas mieszkańcy metropolii zgromadzili się, przyszli do naszego ojca Mikołaja i upadli do stóp sławnego, wielkiego pasterza, na klęczkach błagając go i prosząc, by napisał list o upodleniu, którego doświadczają, o wszystkim, co przydarzyło się im oraz ich miastu, i wysłał go pobożnemu cesarzowi. 3. A święty nasz ojciec Mikołaj, widząc uciemiężenie i ucisk, których doświadczały Myry, obiecał 97 Tłumaczenie na podstawie: Praxis de tributo I, [w:] G. Anrich, Hagios Nikolaos, Bd. 1, . 98-102. Analizując zawarty w relacji opis sprawowania liturgii, M. Żełtow dochodzi do wniosku, że tekst prawdopodobnie sięga początkami VIII—IX w., aczkolwiek przyznaje, że w ostateczności mógł on powstać nawet w V-X w. Por. M.S. Żeltov, Liturgićeskie dannye, soderźaśiesa v „Deanii o Podati" (Praxis de Tributo) Svatitela Nikolaa ćudotvorca (k voprosu o vozmoźtwj datirovke, [w:] A.V. Bugaevskij (red.), „Prauilo very i obraz krotosti.. Obraz svt. Nikolaa, arhicpiskopa Mirlikijskogo, v yizantijskoj i slawinskoj agiografii, gimnografii i ikonografii, Moskva 2004, s. 63-67. 9S Rygorystyczny system podatkowy ustanowiony w ostatnich wiekach Cesarstwa był szczegól­ nie uciążliwy dla mieszkańców wschodnich prowincji. Mieszkańcy miast uiszczali podatek spadkowy i majątkowy, ponadto rzemieślnicy i kupcy co pięć lat spłacali w monetach srebrnych i złotych collatio lustralis (inaczej xpvoapyvpov)-, z członków rad miejskich ściągano doraźnie aurum coronariutn. Por. P. Filipczak, Bunty i niepokoje w miastach wczesnego Bizancjum (IV wiek n.e.), Łódź 2009, s. 55; A. Andreades, Finanse publiczne, (w:] N.B. Baynes, H.St.L.B. Moss (red.), Bizancjum. Wstęp do cywilizacji wschodniorzymskiej, tłum. E. Zwolski, Warszawa 1964, s. 83-84; R. Kamienik, Ucisk podatkowy i nadużycia ze strony administracji rzymskiej w ostatnich wiekach Cesarstwa, „Rocznik Lubelski” 1971,1.14, s. 10-11. 99 A. Bugajewskij przypuszcza, że wydarzenia opisane w tekście mogły mieć miejsce ok. 327 r., gdy w Cesarstwie przeprowadzono nowy spis ludności i podniesiono opodatkowanie, ponieważ prace budowlane w Konstantynopolu pochłaniały znaczne środki. Por. idem, Grećeskie, s. 62-63. 100 Pobór podatków pociągał za sobą liczne nadużycia ze strony urzędników państwowych i samorządowych. Zdarzało się, że powodowały one gwałtowne reakcje ludności. Zasługującego na uwagę zestawienia starożytnych testimoniów na temat bezwzględności antycznego fiskusa dokonuje R. Kamienik; por. idem, Ucisk, s. 11 -19. Zob. także P. Filipczak, Bunty, s. 55-56.

30

im: „Dzieci moje drogie, dzieci moje kochane, nie napiszę, lecz jako naoczny świadek osobiście udam się do naszego pana i najwyższego władcy i nie przestanę go prosić, pełnymi dobroci słowami budząc w jego sercu dobroć, aż wyda rozporządzenie, by zmniejszono ten ciężar, którym okrutni szydercy nas obarczyli, zmuszając do płacenia [tego podatku]”.rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLK 4. Powziąwszy takie postanowienie, nasz święty ojciec poczynił przy­ gotowania do wyprawy, wyruszył w podróż i przebył całą drogę z Bożym błogosławieństwem. Przybył [na miejsce] późnym wieczorem i zatrzymał się w Blachernach, w otoczonym powszechną czcią i nabożeństwem kościele naszej Pani, Matki Jezusa Chrystusa, Boga wszechrzeczy101. Tam wzniósł do Boga wieczorne śpiewy, a następnie razem z miejscowym biskupem i miesz­ kającymi w klasztorze mnichami bez chwili wytchnienia modlił się przez całą noc aż do świtu, aby Pan Bóg wypełnił łaskawością serce władcy, do którego miał udać się ze skargą. 5. Wczesnym porankiem wszyscy biskupi świętego miasta dowiedzieli się o przybyciu wielkiego, podobnego do aniołów i sław­ nego w całym świecie Mikołaja. Zgromadzili się zatem, wznosząc wspólne błagania i słowa uwielbienia, wśród [płomieni] świec i [dymu spalanego] kadzidła, w wielkim kościele Najświętszej Pani, Matki Bożej. Ujrzawszy zaś naszego świętego ojca, upadli mu do stóp, gorąco błagając, by im pobłogosła­ wił i udzielił odpuszczenia grzechów. Święty każdego z nich serdecznie objął i wszystkim bez wyjątku, jednemu po drugim, przekazał pocałunek pokoju. A gdy usiedli, opowiedział im, jaką nieludzką, straszną krzywdę wyrządzono Myrom oraz wszystkim ich mieszkańcom. 6. Dowiedziawszy się o tym, ogromnie się zasmucili. Poprosili też naszego zacnego ojca, by zechciał wspólnie z nimi sprawować liturgię oraz uznał ich za godnych przyjęcia z jego świętych rąk drogocennych Ciała i Krwi naszego Pana. Uczyniwszy ich prośbom zadość, mąż Boży wraz z nimi sprawował boskie obrzędy, wznosząc do Boga słowa świętych śpiewów. A gdy

101 Blacherny (BXaxćpvcu) - dzielnica w północno-zachodniej części Konstantynopola, przy­ legająca do Złotego Rogu. Włączona w system murów miejskich dopiero przez cesarza Herakliusza (610-641), za czasów Mikołaja leżała za murem Teodozjusza II. Najsłynniejszym spośród kilku znajdujących się tu świątyń był Wielki Kościół (Mćyaę Naóę). Czczono w nim cudowną ikonę Matki Boskiej, w której widziano patronkę i obrończynię miasta, a także Jej świętą Chustę. Zbudowano go jednak później, staraniami świętej Pulcherii, żony cesarza Marcjana (450-457) lub za cesarza Justyna I (518-527). Por. S. Bralewski, Konstantynopolitańskie kościoły, [w:] M.J. Leszka, T. Wolińska (red.), Konstantynopol, s. 140-142; W. Ceran, Blacherny, EBiz, s. 102.

31

zaintonował [modlitwę] nad chlebem i rozległy się słowa „Święte świętym”102, wydobył się z jego ust jak gdyby lśniący płomień. Ci, którzy stali najbliżej niego, ujrzawszy to, przerazili się i oddali Bogu chwałę za cuda, które czyni przez swoich świętych. Kiedy śpiewy dobiegły końca, przyjął on komunię, po nim [uczynili to inni] biskupi. A gdy się pomodlili, z wielką żarliwo­ ścią przyjęli ją z jego czcigodnych rąk, niczym od anioła, wszyscy wierni. 7. Po odprawieniu świętych boskich obrzędów rozdzielił między nimi pozo­ stałe resztki świętych pokarmów i rozesłał zgromadzony lud. Biskupi zaś, diakoni i całe duchowieństwo tego kościoła pozostali z nim i przez cały dzień cieszyli się jego towarzystwem. A kiedy przyszła pora wieczornego nabożeństwa, zebrali się, połączyli się z nim w modlitwie, skończyli, usiedli. Następnie, gdy zrobiło się późno, znowu powstali na modlitwę, a skończywszy, pochylili głowy i drzemali aż do świtu. Znowu powstawszy, odśpiewali psalmy, a skończywszy, usiedli. 8.0 poranku Mikołaj udał się do pałacu, aby stanąć przed naszym najpobożniejszym władcą103. Gdy przyszedł tam, promienie słońca przedostały się 'rzez drzwi [komnaty], w której przebywał cesarz. Wówczas zarzucił on swój łaszcz na promień, płaszcz zaś został [w powietrzu] zawieszony na promieiu. Cesarz, widząc, że płaszcz w cudowny sposób unosi się w powietrzu, zląkł się, powstał i serdecznie przywitał naszego czcigodnego ojca Mikołaja. Następnie zaprosił go, by usiadł obok niego, i przemówił tymi słowy: „A cóż to do nas, nędznych, sprowadza naszego czcigodnego ojca Mikołaja?”. 9. A nasz czcigodny ojciec Mikołaj powiada: „Mój panie, cesarzu! Twój majestat steruje całym chrześcijańskim światem i opiekuje się nim niczym gniazdem, które oczekuje, że ty, podniebny pan i władca, oddalisz od niego i od [złożonych] w nim piskląt jastrzębia oraz inne drapieżniki, to jest bar­ barzyńców oraz innowierców, jak również wszelkie okropne nieszczęście. Sądziłem więc, że tak się sprawy mają i wyglądają również w mojej ojczyźnie, ale [dziś] wydaj e mi się, że jest inaczej”. „Cóż się stało w twej ojczyźnie,

102 Pierwsze słowa modlitwy odmawianej przez prawosławnego kapłana przed przyjęciem Komunii przy podniesieniu konsekrowanej Hostii nad pateną. Por. K. Bondaruk, O rqponmlkjihg nabożeństwie prawosławnym. Warszawa 2020, s. 205. ,0’ Był to tzw. Wielki Pałac, położony we wschodniej części miasta okazały zespół pałaców i kościołów, wyposażony we własne wodociągi, cysterny, łaźnie, stadiony i ogrody. Por. W.H. Haussig, Historia kultury bizantyńskiej, tłum. T. Zabłudowski, Warszawa 1969, s. 207-208; M.I. Leszka, T. Wolińska, Obiekty świeckie, [w:] M.J. Leszka, T. Wolińska (red.), Konstantynopol, s. 109-116.

32

ojcze?” - zapytał bardzo zaniepokojony cesarz. On zaś odrzekł: „Wielki władco! Ludzie nieżyczliwi, żywiący zawiść w stosunku czy to do mnie, czy to do kogoś [innego] z mieszkańców, podnieśli podatek metropolii Myry do dziesięciu tysięcy solidów. W ten sposób doprowadzono cały lud do skrajnego ubóstwa, [tak że wielu) umarło i wciąż umiera z głodu, urzędnik natomiast aż do dzisiaj nęka ich żądaniami, którym nie są w stanie podołać, gdyż są zbyt ubodzy. Dlatego proszę twą cesarską miłość [o zmiłowanie]”. 10. Usłyszawszy jego słowa, najpobożniejszy cesarz zaniemówił. Następnie przywołał Teodozjusza, swego pierwszego notariusza oraz sekretarza104, i powiedział doń: „Przynieś mi skrawek papirusu, żebym wykonał prośbę czcigodnego męża”. Teodozjusz pośpieszył się i przyniósł papirus105. „Do jakiej kwoty chcesz zmniejszyć podatek, ojcze?” - zapytał Mikołaja cesarz. „Uczyń zgodnie z Bożym poruszeniem, cesarzu” - odpowiedział. „Zapisz: sto złotych monet” - rzekł cesarz106. 11. Sekretarz napisał; pismo wydano świętemu; pomodliwszy się, opuścił pałac. 12. A znalazłszy trzcinę, przywiązał do niej pismo i wrzucił je do morza. 13. I w tejże godzinie, na rozkaz Boży trzcina z papirusem dotarła do Andriake, portu metropolii Myry. 14. Jacyś rybacy zobaczyli ją i zanieśli do najznakomitszych obywateli miasta. 15. Popatrzywszy na pismo, udali się do cesarskiego urzędnika, aby mu je pokazać. On zaś, gdy przyjrzał mu się i rozpoznał na nim pieczęć władcy, nie odważył się im przeciwstawić, lecz zląkł się, z szacunkiem je ucałował i złożył w kancelarii107. 16. Po upływie trzech dni, gdy nasz święty ojciec i arcykapłan wciąż jeszcze przebywał w Konstantynopolu, jacyś ludzie

,łowo i Syna Odwiecznego Ojca w dwóch pełnych naturach, który w każdej naturze, równocześnie, bez ich rozdzielenia, z zachowaniem między nimi zgody dokonywał wyborów i działał. A zatem Mikołaj czynił wszystko, by właściwości dwóch natur Pana były znane i niedosiężne dla oszczerców, aby wierzono w nierozdzielność Jego Osoby, aby był poznany przez każdą istotę

tylko Ojciec, który ukazywał się niekiedy jako Syn, zbawiający to, co Ojciec stworzył, lub jako Duch, uświęcający zbawione stworzenie. Do zobrazowania tego twierdzenia herezjarcha używał analogii słońca. Jego zdaniem Ojciec byłby zatem boską istotą (pojedynczym ciałem niebieskim, wysyłającym promienie), a Syn i Duch sposobami jego samowyrażania się (światłem i ciepłem). Por. J.N.D. Kelly,rqpo Początki doktryny chrześcijańskiej, tłum. J. Mrukówna, red. E. Stanula, Warszawa 1988, s. 99. Zob. także E. Stanula, Sabelianizm, EBiz, s. 427; idem, Sabeliusz. 155 Ariusz (ok. 256-336) - kapłan z Aleksandrii, twórca herezji nazwanej jego imieniem (arianizm). Nauczał, że tylko Ojciec jest jedynymi, niezrodzonym, niemającym początku, prawdziwymi Bogiem, zaś Syn (Logos) nie jest z Nim współistotny, gdyż otrzymał od Ojca istnienie jako pierwsze i najdoskonalsze stworzenie. Nauka ta, ciesząca się niezwykłą popularnością, została potępiona na zwołanym przez cesarza Konstantyna Soborze w Nicei (325). Por. W. Ceran, Arianie, EBiz, s. 48-49. ,w 1 Tm 6,20. 157 ITm 3,15-16.

44

rozumną i obdarzoną boską mądrością jako Bóg i Człowiek, dokonujący dzieł ludzkich i boskich w każdej ze swoich natur. 28. Przekazując tę, krótko mówiąc, zdrową i nieskazitelną naukę wiary swoim owcom, aby ją wyznawali, prawdziwie świątobliwy nauczyciel prawd Bożych138, mąż pełen zapału Bożego, o duszy oświeconej zamieszkującym w nim Duchem Świętym, mężnie staje również do walki z demonami. Widząc ohydę zwodniczych wizerunków pogańskich bóstw, wciąż istniejące w myrejskiej metropolii ich ołtarze oraz złośliwe demony, które przy nich ucztowały, zwodząc nierozsądnych ludzi przez swoje przepowiednie, Mikołaj powstaje przeciwko bezbożności. Rozpala się niewzruszoną nadzieją w Bogu, uzbraja się nie w broń widzialną, lecz w ufność pokładaną w Chrystusie, po czym obchodzi całą powierzoną mu metropolię, obalając i burząc do podstaw świątynie bogów, w ten zaś sposób przepędzając stamtąd demony oraz udaremniając ich przebiegłość i nieprawość. 29. Tak więc po tym, gdy święty wytoczył otwartą walkę przeciwko złym duchom, dążąc do tego, by raz i na zawsze stłumić ich kłamliwe moce, za natchnieniem Bożym podejmuje wyjątkowo odważny zamiar: obalić, podobnie do innych, istniejącą jeszcze świątynię Artemidy139. Przewyższała ona pozostałe wysokością i różnorodnością budowli oraz [liczebnością] przebywających [w niej] demonów, toteż skuteczniej niż tamte skłaniała błądzących do bezbożnych czynów. Tak więc Mikołaj z całą żarliwością swojej wypełnionej łaską Chrystusa duszy zapragnął położyć temu kres oraz na zawsze zniszczyć znajdującą się na terenie powierzonego mu miasta ostoję zwiedzenia, niosącą zgubę świątynię demonów. Zbliża się zatem do 138 W oryginale: ó rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA iepótppaw TEXtT(xpx>lG czyli dosłownie: założyciel misteriów o świętym umy­ śle. O wyrazach, pochodzących od rzeczownika rcAcn/ (‘obrzęd’) i czasownika rrAćw (‘dokonuję obrzędu’), a używanych w odniesieniu do kultów misteryjnych; por. L. Trzcionkowski, Misteria, [w:] T. Gadacz (red.), Religia. Encyklopedia PWN, t. 7, Warszawa 2001, s. 75-76. 139 Kult Artemidy był najważniejszym kultem w starożytnych Myrach. Mieszkańcy miasta widzieli w bogini swoją opiekunkę i patronkę, ku jej czci urządzano uroczyste obchody i igrzyska. W XIX w. archeologowie znaleźli wykonaną w II w. inskrypcję pochwalną euergety Opramoasa z Rodiapolis (por. G. Alfbidy. Historia społeczna starożytnego Rzymu, tłum. A. Gierlińska, Poznań 2003, s. 176), który „w zburzonych trzęsieniem ziemi Myrach [141 r. n.e.] zbudował świątynię Eleutery, najwspanialszą i największą w Licji” (por. R. Heberdey, Opranioas. Inschriften von Heroon von Rhodiapolis, Wien 1897, XIIIC, XIX AB, podaję za: A.V. Bugaevskij, Grećeskie, s. 64; nowe wyda­ nie inskrypcji: Die Opramoas-Inschrift von Rhodiapolis, ed. C. Kokkina, Bonn 2000). Dokładna lokalizacja nie została ustalona. Por. A.V. Bugaevskij, Grećeskie, s. 63-64; zob. też M. Bacci, San Nicola, s. 24-27.

45

przeklętego gmachu i nie tylko obala na ziemię jego szczyty, lecz nawet podwaliny wyburza, a gnieżdżące się tam właśnie demony precz wyrzuca. Przepędzone za przyczyną naszego świętego ojca niewidzialną sprawczą mocą Władcy świata, uznały one, że Mikołaj najwyraźniej je skrzywdził oraz wygonił z ich posiadłości, w których na mocy dopustu Bożego przebywali. 30. Niech tyle wystarczy, by pokrótce opowiedzieć o wierze tego sławnego i zesłanego nam przez Boga arcykapłana. Cóż natomiast powiemy o jego zapobiegliwej trosce wobec uciśnionych i potrzebujących? Może [dodamy], że był on odważny i surowy wobec ludzi, którzy zostali przekupieni i chcieli zgładzić niewinnych? Otóż w swoim ojczystym kraju, którego był pasterzem, Mikołaj stał się zasobnym zaopatrującym. Zaspokajając potrzeby dotkniętych niedostatkiem i głodem, ukazał się jako ojciec sierot, opiekun wdów oraz wielkoduszny pocieszyciel najuboższych spośród ludu. Dlatego też wszyscy czcili go jako jednego z apostołów i z całego serca przywoływali na ratunek w dotykających ich nieszczęściach. Działo się tak również wtedy, gdy surowo potępiał tych, którzy chcieli oskarżyć niewinnych, okrutni zaś i niesprawie­ dliwi władcy nie tylko znosili jego sprawiedliwe wyrzuty' bez słowa oburzenia, lecz trzęsąc się ze strachu, natychmiast ulegali woli świętego oraz uniżenie starali się go przebłagać. 31. Pełni niebiańskiej radości przeczytaliście chociażby [opowieść] o przy­ pisywanym mu czynie i dobrze wiecie o tym, jak naśladując swego Pana, Mikołaj wydał własną duszę za trzech mężów, niesprawiedliwie oskarżonych przez przekupnego namiestnika Eustacjusza. Mieli zostać ścięci, lecz wnet przybył i uratował ich od śmierci, rzucił na ziemię miecz, skazańców uwolnił z więzów śmierci, a oślepionego złotem sędziego, mimo właściwej sobie wielkiej łagodności, obrzucił zniewagami, na które tamten zasłużył, gdy zaś ów zmienił się na lepsze, przebaczył mu, gdyż był bardzo litościwy. Troszczył się o niesłusznie oskarżonych i wbrew woli Bożej krzywdzonych przez możnych tego świata nie tylko wtedy, gdy był blisko nich, nie tylko na jawie. Również wówczas, gdy skazani na śmierć niewinni ludzie znajdowali się daleko od męża sprawiedliwego, przychodził do ich sędziów w widzeniach sennych oraz grożąc im klęskami uwalniał nieszczęśników. 32. A oto ludzie bojący się Boga, których [umysłom] dostarcza pożywienia niebiańska mądrość, powinni uznać moje słowa za godne wiary. Albowiem nasz święty ojciec Mikołaj od wczesnego dzieciństwa pędził anielski żywot, stał się mężem doskonałym i do wymiarów wieku pełni Chrystusa godnie 46

doszedł140, od początku namaszczony oliwą dobrych czynów. Dlatego otrzy­ mał od Boga dar wspierania umęczonych poprzez widzialne przybycie nie tylko w ciele do mieszkających w pobliżu, lecz również do będących od niego daleko i wzywających z wiarą jego pomocy. 33. Wszyscy o tym wiedzą dzięki wielu cudownym czynom, których dokonał i wciąż dokonuje, a do których należy błyskawiczne wzięcie w obronę trzech przesławnych dowódców. Skoro tylko z niezłomną, płomienną wiarą wezwali go na ratunek, zjawił się, jak powiadają, we śnie samowładnie panującemu sprawiedliwemu Konstanty­ nowi oraz prefektowi miasta Ablabiuszowi. Cesarza zdołał od nieprawości odciągnąć i uwolnić od przelania niewinnej krwi, grożąc i podając swe imię, jako że został on oszukany. Ablabiusza natomiast, który z własnej woli ściągnął na siebie nieszczęście, gdyż dał się przekupić, zgromił i straszył nie­ szczęściami, jakie miały znienacka na niego spaść, gdyby nie oddalił od swej duszy podstępu i natychmiast nie uwolnił skazanych na śmierć Nepocjana oraz jego towarzyszy. 34. Dzięki tym i podobnym do tych sprawiedliwym, dobrym czynom Mikołaja wieść o jego świętości i opiece, którą sprawuje [nad nieszczęśni­ kami], zasłużenie rozeszła się po całym niemal świecie i wypełniła usta wszyst­ kich. Pewnego razu płynęli po morzu jacyś żeglarze. Znienacka podstępny, gwałtowny wiatr wzburzył fale i rozpętał burzę. Zrozumieli, że z każdej strony czyha na nich nieunikniona śmierć. Wówczas przyszedł im na pamięć sługa Boży Mikołaj, toteż po imieniu przywołali go na pomoc. Nasz święty ojciec, który szybko wysłuchuje wzywających go skruszonych nieszczęśników, na rozkaz Boży zjawia się żeglarzom w ich godzinie próby oraz powiada do nich: „Oto wołaliście mnie i przychodzę, aby wam pomóc”. Następnie widzieli go w każdym zakątku statku, gdzie ich pokrzepiał, dodawał otuchy, pomagał przy bosakach i linach oraz razem z nimi stawiał opór wzburzonemu żywiołowi, aż z Bożą pomocą uratował ich z niebezpieczeństwa i ocaliwszy, doprowadził do spokojnej przystani. 35. Oni natomiast po zejściu ze statku, wypytując wszystkich z miłością i wiarą, szukali swego wybawiciela od najsroższej śmierci, aby dziękując, oddać mu pokłon. Gdy dowiedzieli się, że jest w kościele, stawili się tam i ujrzeli głosiciela świętej nauki Chrystusowej, który niczym nie wyróżniał się spośród wielu duchownych. Mimo że żeglarze nigdy wcześniej nie widzieli 40 Ef4,13.

47

Mikołaja, rozpoznali go bez niczyjej pomocy, porównując świętego z człowie­ kiem, który przyszedł im z pomocą na statku. Zbliżają się do niego po cichu, padają do jego stóp, składają mu dary wdzięczności i rozpowiadają, jak zjawił im się, gdy żeglowali po morzu, skoro tylko go przywołali oraz przyszedł z pomocą, wybawiając od przerażającego, niosącego zgubę wzburzenia wiatrów. 36. A święty sługa Chrystusa spojrzał na tych ludzi, przenikliwym wzrokiem swojej najczystszej duszy dostrzegł ich nieznane nikomu uczynki i powiada: „Dzieci, proszę was, poznajcie siebie samych141 i naprostujcie wasze serca, aby podobały się dobremu i miłosiernemu Władcy oraz Zbawicielowi naszych dusz. Albowiem zakorzeniona w was niegodziwość oraz zachłanność, hojnie użyczająca środków ohydnej, uśmiercającej rozpuście, ustawicznie przywołują miłującego ludzi boskiego wychowawcę, by wkroczył do waszego życia, tak jak choroby [przywołują] lekarzy. «Nie czyńcie zatem zła, a zło was nie opanuje»142, jak mówi Pismo. Nauczcie się raczej dobrze postępować i przyobleczcie się w uświęcenie ciała, będące koniecznym do zbawienia środkiem, bez którego nikt nie ujrzy Pana143, zgodnie z nauką, jakiej udziela nam święty apostoł Paweł. Niech odtąd w doświadczeniach, które wam się przydarzą, On sam będzie waszym pomocnikiem, gdyż człowiek, który złoży Mu w ofierze niczym wspaniały owoc dzielność duszy, uzyska w zamian za to Jego pomoc i opiekę”. Tyle na ten temat. 37. Opowiedzmy też o innym uczynionym przez niego, godnym podziwu, cudownym dziele. Pewnego razu, gdy w Licji zabrakło żywności144, do portu Andriake wpłynęły aleksandryjskie statki do pełna załadowane zbożem. Pracownicy portu donoszą o nich Mikołajowi. Wówczas święty wyrusza z miasta Myry do Andriake oraz prosi kapitanów, aby wyładowali trochę zboża z każdego statku, „żebyśmy - powiada - nie umarli z głodu”. A gdy odpowiedzieli mu, że nie mogą tego uczynić, ponieważ zboże jest własnością

141 W oryginale: /va>re rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDC łaviovę d)TĆKva. W relacji Michała Archimandryty Mikołaj zwraca się do żeglarzy, posługując się słynną sentencją greckich mędrców yy&Ot uavTÓv. Zamieszczona na frontonie świątyni w Delfach (por. Pausanias, Graeciae descriptio, X 24,1), została ona spopula­ ryzowana przez Sokratesa (G. Reale, Historia filozofii starożytnej, t. 1: Od początków do Sokratesa, tłum. I. Zieliński, Lublin 1999, s. 318-325). 142 Syr7,l. *4’ Hbr 12,14. 144 Jak się wydaje, mogło do tego dojść na skutek suszy, która pustoszyła wschodnie ziemie Cesarstwa w 333 r. Por. Hieronymus, Chronicon, anno 333: Pestilenlia et fanie innunierabilis niultitudo in Syria Ciliciaąue perit. Za pomoc w ustaleniu źródła dziękuję profesorowi I. Milewskiemu.

48

państwa i powinno być dostarczone do stolicy Cesarstwa, powiedział im tak: „Z ładunku każdego statku odsypcie po sto modiów145, a ja sprawię, że gdy staniecie przed przyjmującym [ładunek urzędnikiem] w Konstantynopolu, będziecie mieli dokładnie tyle ziarna, ile załadowaliście w Aleksandrii”146. 38. Chętnie to uczynili, dali zboże i wyruszyli do Bizancjum, gdyż wiał pomyślny dla nich wiatr. A gdy przybyli na miejsce, w którym dokonywano mierzenia, okazało się, że mieli na swoich statkach tyle zboża, ile otrzymali, wyruszając z Aleksandrii. Pełni podziwu zaczęli opowiadać podejmującym [ich tamtejszym mieszkańcom] o cudownych czynach Świętego Mikołaja, a wszyscy oddali chwałę Bogu, który miłujących Go zawsze darzy łaską. 39. Święty zaś, otrzymawszy zboże, zmierzył je i rozdał, a wszyscy chwalili za to Boga147. Obdarowani przez niego, żywili się tym zbożem przez dwa lata, zaś pozostałą jego częścią zasiali pola. Tak oto dostąpili dobrodziejstw Boga za wstawiennictwem Jego sługi Mikołaja. 40. Ponadto pewien zaprzyjaźniony ze mną, wyjątkowo pobożny mnich mówił mi, że zgodnie z bardzo dawną tradycją Święty Mikołaj miał świą­ tobliwy, anielski wygląd i wszędzie roztaczał wonne powiewy świętości, tak że na sam jego widok ci, którzy przypadkowo go spotykali, stawali się lepsi, a pociągnięci dobrym przykładem, zmierzali ku temu, co zbawienne. Gdy zaś zdarzało się, że spotykał go jakiś heretyk, natychmiast pokonywał nękającą go od dłuższego czasu chorobę bezbożności oraz całym sercem przyjmował wiarę [wyznawaną przez] świętego. 41. Tak oto postępując, przeżył swe dni Mikołaj w metropolii Myry. Wszystkich namaścił [niczym] wonnym [olejkiem] świętością obyczajów i posługi kapłańskiej, po czym pożegnał śmiertelne życie i przeszedł do wiecznego odpoczynku, a wraz z nim cieszyły się przy tym chóry anielskie 145 W oryginale: €rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA k c it ó v [io8iovę, por. łac. tnodius - miara rzeczy sypkich, zwł. zboża, ok. 8,751. 146 Spichlerzem Konstantynopola byl Egipt. Zboże transportowano drogą morską, na statkach nalężących do armatorów, którzy byli zorganizowani w korporację zawodową, będącą pod stałą kon­ trolą państwowych urzędników - prefektów annony. Ci ostatni pilnowali przestrzegania terminów dostaw oraz rozpatrywali każdy przypadek utraty ładunku. Ziarno traktowano jako własność pań­ stwa (onuspublicum): przy załadowywaniu i rozładowywaniu było ono rzetelnie ważone. Dostaw}' chleba do Konstantynopola z Aleksandrii rozpoczęto w 332 r.; w tym roku w stolicy Cesarstwa rozdawano codziennie ok. 80 tys. bochenków chleba. Por. P. Filipczak, Bunty, s. 51-54; A.V. Bugaevskij, Grećeskie, s. 61. 147 Do dziś zachowały się pozostałości zbudowanych przez cesarza Hadriana portowego maga­ zynu (granarium), do którego zasypano otrzymane od płynących do Konstantynopola armatorów zboże. Por. A.O. Vinogradov, Svatoj Nikołaj, s. 39; A.V. Bugaevskij, Grećeskie, s. 59-60.

49

i radowały się zastępy patriarchów. Przebywając tani, nieustannie wstawia się za tymi, którzy z radosną wiarą go przyzywają, przede wszystkim zaś za nieszczęśliwymi i pokrzywdzonymi. Tymczasem z czcigodnego i namasz­ czonego wonią cnót ciała świętego, które złożono w jego kościele, wkrótce po tym obficie wypłynął słodko pachnący olejek. Oddala on wszelką wrogą i zgubną moc oraz dostarcza zbawiennego, chroniącego od zła, uzdrawiają­ cego lekarstwa na chwałę Chrystusa, naszego prawdziwego Boga, który sam okrył chwałą Mikołaja. 42. Od tamtej pory i aż do naszych dni zgodnie z postanowieniem Bożym objawia się dokonująca cudów łaskawość naszego świętego ojca i obrońcy świata Mikołaja, a źródło jego dobrodziejstw wobec potrzebujących jest niewyczerpalne. Nie ma bowiem wśród pobożnych synów ludzkich nikogo, kto dotknięty nagłą klęska słałby do niego swe błagania i nie otrzymałby dowodu jego zdecydowanej pomocy, niewątpliwych cudów, wspaniałych inge­ rencji oraz wypełnienia prawdziwych przepowiedni. A gdyby ktoś zechciał wyczerpująco o tym wszystkim napisać, nie byłby w stanie tego uczynić, ponieważ niejeden jego godny podziwu czyn jest mniej znany niż inne, które irzedstawnli jego pełni ducha towarzysze i krajanie. 43. Właśnie dlatego dołączymy do tego, co już powiedzieliśmy, opowieść - jednym tylko z tych cudów, które nastąpiły już po jego śmierci i zakończymy w ten sposób spisaną przez nas z wiarą poświęconą mu opowieść. 44. Tak więc po tym jak nasz święty ojciec, sławny kapłan Chrystusowy Mikołaj, odszedł do Boga, szczodrze dokonywał wobec ludzi, którzy są tego godni, różnych cudownych czynów'. W całej swojej ojczyźnie pociągnął zastępy bojących się Boga, by wspólnie oddawali mu cześć i hołd. Wraz z nimi również mieszkańcy obcych, dalekich krain wybierali się do jego tryskającego wonnym olejkiem, uzdrawiającego grobu, zagrzewani miłością do świętego i niejako oświeceni przez jego łaskę. 45. Gdy zobaczył ich nikczemny, złośliwy czart, który wcześniej mieszkał w świątyni Artemidy, lecz wraz z druhami został stamtąd przepędzony przez naszego świętego ojca, czyniącego cuda Mikołaja, gdy dowiedział się, że zamierzają odbyć podróż do metropolii Myry, przyjął postać kobiety, podszedł do mężów i wręczył im naczynie, rzekomo wypełnione oliwą - było zaś zgoła inaczej, a choć wydawało się, że w środku jest oliwa, pełne było wrogiej, złej mocy - i powiedział: „Mężowie, weźcie, proszę was usilnie, tę moją ofiarę dla świętego. Przyjdźcie z pomocą mojej słabości! Nie mogę wybrać się z wami,

50

lecz wy, gdy przybędziecie do upragnionego świętego miejsca, napełnijcie w moim imieniu lampki płonące w świątyni”. Albowiem demony, które Mikołaj przepędził od ołtarza Artemidy, atakowały go przez całe jego życie, lecz nie zdołały wymierzyć mu nikczemnej zemsty. W swej pamiętliwości skrzętnie gromadziły złość, a po jego śmierci umyśliły posłużyć się udającymi się do świętego pielgrzymami, by zaszkodzić przesławnej świątyni Mikołaja oraz złożonym w niej jego szczątkom148. 46. Tymczasem ludzie ci wzięli od zwodniczego ducha naczynie i wypły­ nęli na morski szlak prowadzący do Myr. Po pokonaniu odległości pierwszego dnia, gdy nadeszła noc, najszybszy, najserdeczniejszy obrońca wszystkich zagrożonych Mikołaj zjawia się któremuś z żeglarzy oraz powiada: „Wstań skoro świt i wrzuć w głębinę morską cudze naczynie, które wnieśliście na swój statek”. Rankiem człowiek ten obudził się oraz wrzucił do morza naczynie, ściśle wypełniając nakaz tego, który przemówił doń we śnie. 47. Skoro tylko to uczynił, aż do nieba wzbił się słup ognia, a wszystko wokoło znikło w obłokach nieznośnie cuchnącego dymu. Niosąca statek morska fala zatrzymała się w miejscu i zawrzała, z hukiem drgnęła i wyrzuciła w górę podobne do iskier strumienie wody. Widząc, co się dzieje, przerazili się. Wówczas wzburzone morze z mocą rzuciło statkiem, a żeglarze ze strachu stracili rozum, oszołomieni zarówno siłą niewidzialnego wiatru, jak też wszystkim, co widzieli, toteż zupełnie zapomnieli o nadających statkowi kierunek wiosłach i linach. W tej beznadziejnej sytuacji nadeszło do nich ocalenie. 48. Oto niezwłocznie przyszedł im z pomocą ten, który wcześniej się ukazał i kazał ów zatopiony szatański kolec w morskiej głębinie pogrzebać. Wyrwał ich z okropnego niebezpieczeństwa i sprawił, że dostrzegli podstęp szatana. Gdy wkrótce potem zeszli ze statku, uwolnieni z mocy strachu i nie­ jako oświeceni światłem radości zrozumieli, że wrzucone przez nich do morza naczynie było pełne wrogiej mocy, [im] zaś zostało podstępnie ofiarowane na szkodę Mikołajowej świątyni. Wówczas podziękowali za jej obronę oraz

148 Wielokrotnie niszczony i przebudowywany kościół świętego w Demre sięga początkami V w. Po śmierci Mikołaja jego relikwie byty przechowywane w portyku dobudowanym do jednej z trzech andriackich bazylik znajdujących się w pobliżu Plakomy. Pierwsza oficjalna bazylika świętego została zbudowana za panowania cesarza Justyniana Wielkiego (527-565) na kościele grobowym, wzniesionym na wcześniejszym marlyrionie lokalnych męczenników Krescensa, Dioskoridesa i Nikoklesa, między Myrami i Andriake. Por. A.O. Vinogradov, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSR Svdtoj Nikołaj, s. 39-42. Dzieje świątyni Mikołaja w Myrach śledzi S. Longosz, por. Sw. Mikołaj, s. 53-55; zob. także M. Bacci, San Nicola,s. 37-38, 114-116.

51

za własne wybawienie Bogu, Stwórcy i Stróżowi Jego stworzenia, a także Mikołajowi, pośrednikowi dóbr Bożych oraz sprawcy wspaniałego ocalenia. 49. Oto pochwalna opowieść o nielicznych spośród wielu wspaniałych obyczajów i cudownych dzieł wielkiego Mikołaja, naszego świętego ojca oraz obrońcy wszystkich, których zahartowały trudności. Dzięki niemu dostąpiliśmy wielkiej łaski, toteż postanowiliśmy z jego pomocą podążyć za jego wezwaniem, aby stać się uczestnikami anielskiego życia i sprawcami godnych podziwu czynów przez naśladowanie - w miarę [naszych] możli­ wości -jego cnoty. Nie inaczej przecież ci, którzy z należytą wiarą wystawiają w widocznym miejscu jego świętą podobiznę i otaczają ją miłością, mając go przy sobie nieprzerwanie [niczym] umiłowanego towarzysza, dzięki jego wstawiennictwu u Boga zostają na oczach wszystkich uwolnieni z rozmaitych sideł i zasadzek burzliwej, pełnej utrapień codzienności, a wreszcie dostępują łaski prowadzenia spokojnego, beztroskiego żywota. 50. Nuże, ojcze, powierniku świętych tajemnic, namaszczony przybytku Ducha Świętego, najczystsze mieszkanie odwiecznej mądrości, świątynio niestworzonej i wszystko tworzącej Trójcy, widzialny obrazie aniołów, imien­ niku zwycięstwa twego wybranego ludu, najodważniejszy niszczycielu idoli, mjskuteczniejszy pogromco demonów, sławny nauczycielu roztropności, szczodry szafarzu obfitych Chrystusowych darów; najsurowszy sędzio występ­ nych, najszybszy wyzwolicielu oczernionych, bezbrzeżne morze wspaniałych cudów, słynny mistrzu czystości i dziewictwa, donośny zwiastunie poboż­ ności, najdoskonalszy wzorze biskupstwa, miodopłynny głosicielu prawd Bożych, najjaśniejsza latarnio morska Chrystusowego Kościoła, pocieszenie od Boga udręczonym zapewnione! 51. Nie zwlekaj już, przybądź do nas, którzy z miłością cię wzywamy i obchodzimy przepiękne uroczystości ku twej czci. Przez twoje święte, anielskie przyjście, uświęć nas i uwolnij ze wszystkich niebezpieczeństw; Niegodni, przynosimy ci te oto troski i smutki, nie zaś wieńce wonnych i kwitnących słów. Znękani, [lecz] pełni bojaźni Bożej, niech doznamy twej pomocy, orędownictwa, opieki, obrony i dobrotliwej obecności. Ratuj nas, gdy doświadczamy gnębiących nas smutków, uwolnij od pokus, wybaw z udręk. Zgaś płomień zagrażających nam nieszczęść. Niebiańska rosa twego wstawiennictwa niech rozproszy knowania tych, którzy nad nami bezbożnie wynoszą się, niech zniweczy gniazdo tych, którzy w swoim szaleń­ stwie nami pomiatają. 52. Obyśmy w ten sposób, ciesząc się twoją ustawiczną opieką i obroną, uniknęli wszelkiej czyhającej na nas niedoli oraz uwolnili się 52

od wszelkiego oszczerstwa. Albowiem pośród niepokojów życia ustanowił nam ciebie potężnym pomocnikiem Chrystus, któremu z Ojcem i Duchem Świętym zgodnie z tym, co słuszne, służymy i cześć składamy. Jemu bowiem należy się chwała, cześć i uwielbienie, wraz z Jego odwiecznym i równym Jemu Ojcem oraz z wszechpotężnym i współistotnym Mu Duchem, od początku świata, teraz, zawsze i przez niemające końca wieki wieków. Amen.

Symeon Metafrastes149rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLK Żywot i obyczaje sławnego cudotwórcy Mikołaja, arcybiskupa Myr w prowincji licyjskiej, a także opowieść o niektórych cudach przez niego uczynionych150 Biegła jest ręka malarza, wspaniale naśladuje rzeczywisty świat, wspaniale tworzy wyraziste podobizny przedmiotów i zjawisk. Jednakże jeszcze bardziej biegłe jest słowo, które oddaje dowolne treści o wiele wyraźniej niż obraz: stawia je przed oczy, duszę zaś z mocą porusza, zagrzewa do współzawod­ nictwa i pobudza do naśladowania. Dlatego ukazany za pomocą słów żywot ludzi, którzy żyli zgodnie z naukami Bożymi, wielu pociągnął, zagrzał do krzewienia cnoty i w ogóle wypełnił ich podobną gorliwością w czynieniu dobra. Dzieje się tak również w przypadku żywota naszego świętego ojca Mikołaja, zwłaszcza że cieszy on ucho, raduje duszę i z wyjątkową mocą pobudza do szlachetnego postępowania. Toteż teraz opowiemy o Mikołaju i spróbujemy w miarę naszych możliwości ująć jego dzieje w słowa. Zresztą większości są one od dawna znane, toteż rozpowiadamy o nich tylko po to, by je przypomnieć i podać ku rozpamiętywaniu, a poprzez to rozradować dusze kochających cnotę.

149 Symeon Metafrastes (IX-X w.) - jeden z najwybitniejszych bizantyńskich hagiografów. Autor mów, kolekcji sentencji, a przede wszystkim potężnego zbioru żywotów świętych, spisanych na podstawie wcześniejszych źródeł, poddanych literackiej obróbce i ubogaconych w informacje o pośmiertnych cudach bohaterów (por. O. Jurewicz, Historia, s. 170—172). Tłumaczenie żywota Mikołaja jego autorstwa należy do najbardziej popularnych pism o świętym, które znano na Rusi. Por. A. Dejnowicz, Wprowadzenie, s. 13. 150 Tłumaczenie na podstawie: Vita per Metaphrasten, (w:J G. Anrich, Hagios Nikolaos, Bd. 1, s. 235-267.

53

1. A zatem ojczyzną tego wielkiego, godnego podziwu ojca jest Patara, wspaniałe niegdyś miasto w Licji. Jego pochodzący ze szlachetnego rodu rodzice posiadali wystarczająco wielki majątek, ale nie żyli w zbytku, nie doświadczali chwały tego świata ani bezbożnego przepychu, lecz stanowili dla swego dziecka piękny wzór umiarkowania, chcąc jednemu tylko dobru się poświęcać i tylko jego na wszelki sposób szukać. I oto zasadzeni nad potokami wód pobożności, wydają oni owoc w najwłaściwszym czasie151, a jest nim mąż Boży Mikołaj. Wraz z jego urodzeniem łono matki zostało zamknięte: odtąd pozostała niepłodna i bezdzietna, jak gdyby natura stwierdziła, że drugiego takiego [potomka] zrodzić nie będzie mogła. Zrodziła jednak wraz ze współ­ małżonkiem ten pierwszy i zarazem ostatni szlachetny pęd, owoc zaprawdę obfitujący w dary Ducha, ocean cnót, morze dobrych czynów, czyli pod każdym względem wspaniałego Mikołaja. Z takich oto rodziców zrodzony, uczynił bezpłodność matki dowodem swej bliskości Janowi Chrzcicielowi, ponieważ tamten rodząc się, otworzył łono matki152, Mikołaj zaś na odwrót je zamknął. A już wówczas, gdy, jak przystało niemowlęciu, karmiony był Mikołaj matczynym mlekiem i spoczywał przy jej piersi, objawił Bóg, jak wielki będzie, gdy osiągnie rozumny wiek. Przez cały tydzień, podobnie ak inne niemowlęta, ssał pierś, lecz w środy i piątki jadł tylko raz dziennie, . to wieczorową porą. Zanim osiągnął dziecięcy wiek, był chowany według doskonałej reguły, od początku ukazując, jak bliska mu była wstrzemięźliwość. 2. Zatem w ten oto sposób go wychowywano, a on naśladował dobre zwy­ czaje swoich rodziców, jak też sam z siebie wydawał je i pielęgnował, niczym ziemia dobra i szlachetna, aż osiągnął odpowiedni wiek i został powierzony gramatykowi. Dzięki sile charakteru i bystrości umysłu w krótkim czasie zebrał bardzo liczne owoce nauk. Wzgardził jednak sprawami publicznymi i przebywaniem z pospólstwem, unikał towarzystwa i rozmów, które nie zdobią, całkowicie wyrzekł się rozmów z niewiastami, a nawet spoglądania na nie, zabiegał natomiast o prawdziwą mądrość. Raz na zawsze pożegnawszy światowe zajęcia, pędził życie w przybytkach Bożych, czyniąc siebie samego godnym przybytkiem Najwyższego. A gdy już dość napracował się, by poznać Pismo i nauki o Bogu, gdy został ozdobiony niezliczonymi łaskami i zajaśniał nieskazitelnością, która Psl,3. Łk 1.5-25.

54

przystoi kapłanom - był bowiem jeszcze młodzieniaszkiem, lecz jego zwyczaje cechowały powaga i stałość starca - proszono, by ustanowiono go prezbiterem. Dzięki wstawiennictwu jego stryja ówczesny biskup Myr Mikołaja wyświęcił. Tak oto ten, którego Bóg darował na skutek modlitw rodziców, zostaje Mu zwrócony jako dar wdzięczności. Tymczasem wspomniany arcykapłan Myr, prowadzony, jak wierzono, przez Ducha Bożego, widząc przyozdobioną cnotami duszę Mikołaja, przepowiedział, że młodzieńca obficie wypełni łaska, powiadając, że stanie się on litościwym pocieszycielem strapionych i dobrym pasterzem dusz, że zbierze na pastwiska pobożności tych, którzy zbłądzili, oraz ukaże się jako wybawiciel zagrożonych. W dalszej części opowieści pokażemy, że w późniejszym czasie słowa te się wypełniły. 3. Czyż mam mówić o tym, jak gorliwie praktykował cnoty po święce­ niach? O tym, jak oddawał się czuwaniom, postom i modłom, gorliwie dążąc do tego, by pędzić anielski żywot w śmiertelnym ciele? Właśnie dlatego wielu darzyło go tak wielkim podziwem. A jego stryj, o którym już wspominaliśmy, a który również miał na imię Mikołaj, widząc, że młodzieniec posiadł tak wielką cnotę, powierzył mu pieczę nad świątynią Bożą pod wezwaniem świętej góry Syjon, którą sam niegdyś zbudował i założył przy niej klasztor. Dał też Mikołajowi towarzyszy, którzy - o czym wiedział - odznaczali się podobną cnotą, by wraz z nim dźwigali ciężar trosk o kościół oraz gorliwie dbali o rzeczy święte. Wówczas zaś, gdy godny podziwu Mikołaj wyruszył do Palestyny, by pokłonić się dającemu życie Grobowi Pańskiemu i niosącemu zbawienie Drzewu Krzyża, zgromadzili się oni w tym miejscu i troszczyli się o świątynię, jak gdyby on sam był tam obecny. Lecz o tym opowiemy później. 4. Po tym jak jego rodzice odeszli z tego świata, Mikołaj stał się dziedzi­ cem ich dóbr. Wówczas postąpił tak, jak powinno postępować kochające rodziców dziecko po śmierci kochających rodziców. Nie popędził chyżo do spadku ani się zbytnio nie troszczył o to, by majątek pomnożyć i zachować. Albowiem wyrzekłszy się już wcześniej pragnień tego świata, dążył odtąd do ukazywania swym postępowaniem prawdziwych początków życia oraz do uzgodnienia z tymi początkami wszystkiego, co miało nastąpić później. Dlatego powierzył wszystko Bogu oraz rzekł: „Daj mi poznać drogę, którą mam kroczyć, ponieważ do Ciebie wznoszę moją duszę”, a także „Naucz mnie pełnić Twoją wolę, ponieważ jesteś moim Bogiem”153, gdyż „Tobie *” Ps 143,8.10.

55

zostałem oddany od łona matki, od żywota mej matki, Ty jesteś moim Bogiem”154. Znał też słowa męża Bożego Dawida, który powiada: „Choćby bogactwo się rozlewało, nie przykładajcie do niego serca”155, oraz mędrca Salomona, który rzecze: „Miłosierdzie i wiara niech cię nie opuszczą”156. Dlatego też nie przestawał dobrze czynić, lecz stał się dla potrzebujących ręką otwartą, rzeką pełnowodną, acz cicho płynącą. Warto wszakże opowiedzieć o tym szczegółowo, abyście lepiej poznali skarby jego dobroci. 5. Pewien sławny i bogaty człowiek utracił sławę i bogactwo. Ach, do czegóż doprowadza człowieka nędza! Gdy wszystkiego mu zabrakło, gdy nie miał już nawet rzeczy niezbędnych, postanowił swoje córki - a miał je trzy, i wszystkie wyjątkowo piękne - oddać chętnym na rozpustę za zapłatę, z tego zaś, co w ten sposób zarobią, zapewnić sobie i swoim dzieciom pożywienie. Nie mógł bowiem wydać ich za mąż, ponieważ z powodu skrajnego ubóstwa dziewczęta natychmiast otoczono wzgardą. W tak wielkim nieszczęściu powziął ten szpetny zamiar i niezwłocznie zaczął wcielać go w życie, żałosny nędznik. Ale Ty, Panie, Ty, który jesteś samym dobrem i źródłem wszelkiego dobra, który w swej miłości do człowieka pochylasz się nad naszymi potrze>ami, Ty sprawiłeś, że to wszystko doszło do uszu Mikołaja, oraz wysłałeś go, dobrego anioła i żarliwego wspomożyciela, do tego człowieka, nad którego duszą wielkie niebezpieczeństwo zawisło, aby pocieszył go w nędzy, a zarazem wybawił od czynu okropniejszego niż nędza. Popatrz jednak na świętego, popatrz, jak łączy współczucie z rozwagą! Otóż nie udał się do tego myrejczyka, nic mu nie powiedział ani nie zechciał, by zobaczył on rękę, która świadczyła mu dobro, jak zazwyczaj czynią ci, którzy oddają się dziełom miłosierdzia, lecz nie wiedzą, czym jest wspania­ łomyślność. Wiedział bowiem, jaką przykrość sprawia takie postępowanie ludziom niegdyś bogatym i sławnym, jak ich zawstydza oraz każę rozpamię­ tywać minione szczęśliwe dni. Pragnąc niejako przewyższyć również tę radę ewangeliczną, która każę nie powierzać lewicy tego, co czynimy [prawicą]157, nie chciał, by stał się świadkiem jego dobrego czynu nawet człowiek, któremu świadczył dobrodziejstwo. Tak wielce miał się na baczności przed szukaniem próżnej sławy, że zabiegał o to, by działać w ukryciu, postępując dobrze, 154 Ps 22,10. *” Ps 62,11. ”6 Prz3,3. Mt6,3.

56

bardziej niż inni, gdy czynią zło. Wziął zatem dużą sakiewkę pełną złota, późną nocą przyszedł pod dom męża i przez jedno z okien wrzucił złoto do środka, a sam szybko powrócił do domu, jak gdyby lękając się, że ktoś zobaczy, jak obdarowuje [potrzebującego]. 6. Tymczasem o poranku biedak powstał ze snu i zobaczył złoto. A gdy rozwiązał sakiewkę, osłupiał i pomyślał, że sam siebie zwodzi, obawiając się, że to, co widzi, nie jest złotem. Jak bowiem miałby w to uwierzyć, skoro sam dobroczyńca nie chciał mieć za świadka człowieka, któremu dobrze czynił? Dlatego tarł je koniuszkami palców i dociekliwie mu się przyglądał, a gdy zrozumiał, że jest to prawdziwe złoto, radował się, zdumiewał, powątpiewał oraz wylewał gorące łzy szczęścia. Po dłuższym zastanowieniu uznał, że tego, co zaszło, nie mógł przypisać nikomu ze swoich znajomych, toteż pomyślał, że sprawił to Bóg i płacząc, nie przestawał Mu dziękować. Rzecz jasna, nie zwlekając usunął przyczynę swego wobec Boga przewinienia i natychmiast wydał za mąż jedną z córek, najstarszą, zapewniając jej wystarczająco dobry posag - otrzymane złoto. Gdy wieść o tym dotarła do przedziwnego męża Bożego, gdy dowiedział się, że człowiek ten postąpił po jego myśli - bo przecież Mikołaj także zabiegał o to, aby przez ślub usunąć powód do grzechu - postanowił uczynić to samo również dla drugiej córki. Zatem przyszedł w nocy i w tajemnicy przed wszystkimi inną sakiewkę złota, równą wagą tej pierwszej, wrzucił mu przez okno. O poranku biedak obudził się, podobnie jak poprzednio znalazł złoto, i znowu, jak za pierwszym razem, poczuł się oszołomiony. Wówczas przypadł twarzą do ziemi i wylał najgorętsze łzy, mówiąc: „Boże miłosierny, sprawco naszego zbawienia, Ty, który kiedyś z powodu mego nieposłuszeństwa sta­ łeś się człowiekiem, a teraz wyrwałeś mnie wraz z moimi dziećmi z sideł nieprzyjaciela, Ty sam daj mi poznać, kim jest ten sługa spełniający Twoją wolę, Twój naśladowca, anioł Twej dobroci [przebywający] wśród ludzi, ten, który nas podźwignął z gnębiącej nędzy i od zgubnego zamiaru mnie uwolnił. Albowiem dzięki Twemu zmiłowaniu poślubiam także drugą moją córkę, ubogi grzesznik. Miała ona przynosić mi zysk gorszy od wszelkiego uszczerbku, lecz uniknie tego losu nie stanie się łupem diabła”. 7. Tak rzekł i nie zwlekając, wydał za mąż drugą córkę, a nadzieja na to, że również trzecia wkrótce otrzyma małżonka, orzeźwiła i uskrzydliła jego duszę. Uważał bowiem, że już ma w ręku gotowy posag, słusznie ufając, że również jej przydarzy się to, co dwóm starszym. A zatem był czujny i spędzał

57

noce na czuwaniu w obawie, by wspaniały darczyńca, gdy przyjdzie, nie ukrył się przed nim. Postanowił też, że jeśli znów się pojawi, pochwyci go obiema rękami oraz wypyta, kim jest i skąd ma złoto. Przeto tak oto czuwał, oczekując jego przyjścia. Głęboką nocą dobroczyńca bezszelestną stopą przychodzi po raz trzeci, zatrzymuje się tam gdzie zwykle, znowu wrzuca przez to samo okno sakiewkę złota takiej wielkości jak dwie pierwsze oraz niezwłocznie oddala się do domu. Tymczasem ojciec trzech córek, usłyszawszy, że na podłogę upadło złoto, i zrozumiawszy, że znowu nadszedł tenże hojny dawca, zerwał się na równe nogi i natychmiast za nim pobiegł. A gdy go pochwycił i rozpoznał - Mikołaj był bowiem znany dla swojej cnoty i znakomitego pochodzenia - upadł do jego stóp i nazwał go wybawcą, wspomożycielem, wybawicielem dusz, stojących już na krawędzi zagłady. Powiedział: „Gdyby wielki w swoim miłosierdziu Pan nie wzbudził twojego zmiłowania, już bym zginął, godny pożałowania ojciec wraz z trzema nieszczęsnymi córkami. Lecz oto teraz za twoim pośrednictwem wybawił [On] nas i powstrzymał przed bolesnym upadkiem, podniósł ubogich z gnojowiska, z prochu podźwignął biedaków”158. Tak mówił, roniąc łzy radości i ożywiony zorącym duchem wiary, długo też klęczał przy jego błogosławionych stopach. \ Mikołaj, gdy zrozumiał, że został rozpoznany, podniósł go i związał jego duszę najmocniejszymi przysięgami, że do końca życia nikomu nie opowie o tym, co zaszło, ani nie będzie rozpowiadał o miłosierdziu!, którego doznał]. Oto jeden z czynów tego męża, największy i najbardziej znany. Jednakże nikt nie potrafi nawet pokrótce opowiedzieć o tym, jak codziennie wspierał potrzebujących, jak karmił chlebem ubogich, jak nasycał głodnych, jak dusze łaknące napełniał dobrami159. 8. A gdy wydoskonalił się w cnocie i przybliżył się ku Bogu, umiłował milczenie. Ogarnęło go bolesne pragnienie odsunięcia się od ludzi, ponieważ tylko w ten sposób mógł uzyskać to, czego pożądał. Jak zostało powiedziane: „Odpocznijcie i poznajcie”160. Dlatego zdecydował się oddalić oraz - idąc w ślady proroka - zamieszkać pod gołym niebem na pustyni161. Wówczas postanowił wyruszyć do Palestyny, aby ujrzeć święte miejsca, gdzie Pan, który za nas cierpiał, przebywał na tym świecie. Wsiadł na statek *” Psi 13,7. Ps 107,9. 160 Ps 46,11. 161 Ps55,8.

58

płynący z Egiptu i przybył do Palestyny, szukając tam wytęsknionej pustyni, a także - jak powiedziałem - wiedziony pragnieniem ujrzenia świętych miejsc. Lecz o tym opowiemy później, teraz natomiast zatrzymamy się nieco przy jego podróży. Popłynął więc prosto do Egiptu. Żeglarze nie przeczuwali, co miało nastąpić, lecz on przepowiedział im burzę i okrutną wichurę. Powiedział mianowicie, że widział, jak Zły wsiada na statek, przecina mieczem liny masztu i steru, chwyta statek i kręci nim w kółko, usiłując pogrążyć go wraz z ludźmi w morskiej głębinie. Skoro tylko wyrzekł te słowa, niczym na jakiś niewidzialny znak, potężny, niosący chmury huragan wzburzył ogromne fale morskie. Nie mniej wzburzyły się dusze towarzyszy podróży Mikołaja. Zgromadziwszy się przy wielkim mężu Bożym, wznieśli modlitwy do Boga, jak również błagali Mikołaja, by obronił narażonych na srogie niebezpie­ czeństwo i pozbawionych wszelkiej nadziei, by ratował ich w nieszczęściu, które sam przepowiedział, i z którego, jak spodziewali się, mógł ich wybawić. On natomiast kazał im nie tracić nadziei i obiecał rychłą pomoc. I rzeczy­ wiście, sztorm wkrótce się skończył: morze ucichło i zupełnie uspokoiło się, oni zaś zaniechali płaczu i rozradowali, dając wyraz wdzięczności Bogu i Jego słudze oraz podziwiając Mikołaja, który zarówno przepowiedział zagrożenie, jak też [ich] od niego uwolnił. 9. Kiedy tak się weselili, jeden z żeglarzy wspiął się na wierzchołek środko­ wej rei, aby ustawić żagle. Gdy już miał schodzić, ześliznął się, spadł na środek statku i leżał bez oddechu, niczym martwy. Jednak Mikołaj, przyzwyczajony do przychodzenia z pomocą wcześniej, niż się go przyzywa, swoją modlitwą wskrzesił zmarłego szybciej, niż gdyby budził go ze snu, po czym żywego przekazał żeglarzom. Następnie rozwinęli wszystkie żagle i odbyli resztę podróży przy lekkim, sprzyjającym wietrze. A gdy już przybili do brzegu, Pan dokonał za pośrednictwem Mikołaja licznych uzdrowień: ślepi natych­ miast ujrzeli lube światło, cierpiący na okrutne choroby zostali wybawieni od swych udręk. Krótko mówiąc, nie było tam nikogo zbolałego, chorego, przygnębionego troską, kto przyszedł do Mikołaja i nie został natychmiast uleczony, nie zrzucił dręczącego go ciężaru. Dokonywał zaś uzdrowień nie tylko szybko, lecz również nieodpłatnie, toteż [w okolicy tej] nie zostało cierpiących, a jak liczni byli uzdrowieni, tak wielka była wdzięczność wobec Boga, tak wielką oddawano Mu chwałę i cześć. 10. Wyruszywszy stamtąd, przybył do Grobu Chrystusa, a następnie na świętą górę Golgotę, gdzie dla naszego zbawienia stanął [niegdyś] Krzyż.

59

Potem przyszedł w nocy do drzewa boskiego Krzyża, a bramy świątyni same przed nim się otworzyły. Wzniósł wówczas do Boga gorącą modlitwę, z całego serca złożył Mu hołd i doświadczył wielkiej mocy Ducha Świętego. A po spędzeniu w Palestynie wystarczająco długiego czasu, powrócił, znowu drogą morską, do ojczyzny, ponieważ Bóg w widzeniu kazał mu to uczynić, gdyż nie chciał, by trzoda męża Bożego zostawała dłużej pozba­ wiona jego słodkiego głosu. Gdy zaś czcigodny mąż wsiadł na statek, obna­ żona została nikczemność żeglarzy, a w Mikołaju objawiła się zadziwiająca moc Ducha. Chciał bowiem płynąć do ojczyzny, tak też nasamprzód ustalił z nikczemnymi żeglarzami, a dopiero potem wszedł na pokład. Oni natomiast, gdy podnieśli kotwice, pomyśleli o domu. Wypłynęli z portu, rozwinęli żagle i ciesząc się pomyślnym wiatrem popłynęli do swojej ojczyzny. Jednakże boska sprawiedliwość w żaden sposób nie pozostawiła tego bez uwagi, ale krok w krok ich ścigała. Wkrótce potem rozpętała się potężna burza, odwróciła ster statku, naraziła ich na okropne niebezpieczeństwo, męża zaś Bożego doprowadziła do ojczystej przystani. Cóż na to Mikołaj, dusza współczująca i wspaniałomyślna? Nie skierował do nich ani gorzkiego, ani cierpkiego ;łowa, lecz skoro tylko ujrzał, że są skruszeni, uległ właściwej sobie dobroci >raz odesłał ich w bezpieczną drogę do ojczyzny. Sam natomiast powrócił do dasztoru pod wezwaniem świętej góry Syjon, który, jak już powiedziałem, zbudował kiedyś przepięknie jego stryj. Tam był serdecznie witany, wypeł­ niając wszystkich radością i nasycając obfitością darzonej uznaniem łaski. Jakże mądry wyrok wydała wobec niego Opatrzność, gdy zechciała to wiel­ kie światło umieścić na wysokim świeczniku, gdy na powrót przyprowadziła do miasta tę niestrudzoną pszczołę, raczącą wiernych boskim miodem cnoty! 11. Przeto szukając odosobnienia, pragnąc ukryć się przed ludzkim wzrokiem, Mikołaj stał się jeszcze bardziej sławny i szanowany. Cnota bowiem nie osłaniała sprawiedliwego, podobnie jak światło nie osłania tych, którzy w nim kroczą. Owoce trudów męża Bożego wkrótce ujawniły szlachetność drzewa162. Również Ojciec, widząc rzeczy utajone w jego sercu163, nie mógł dłużej ukrywać swego sługę, toteż ukazał go wszystkim. A jak to się stało, należy opowiedzieć.

162 Mt7,20. ,6ł Mt 6,2-5.

60

Właśnie w tym czasie pasterz Kościoła w Myrach opuścił tron biskupi i świat oraz odszedł ku Bogu, zaś w biskupów oraz najlepszych spośród duchownych wstąpiła miła Bogu troska o to, by na jego tronie zasiadł godny następca. Wtenczas, gdy wszyscy się zebrali, któryś z nich, kierowany przez Boga i własną mądrość, zaproponował, by powierzyć tę sprawę modlitwie. Wszyscy byli jednomyślni, a Bóg, czyniący wolę tych, którzy się Go boją, wysłuchał ich próśb164 oraz ujawnił jednemu z nich, kto będzie stał na czele Kościoła. Zatem modlący się mąż miał widzenie, a głos Boży mu oznajmił: „Idź do świątyni, stań przy wejściu. Człowiek, który jako pierwszy wejdzie do świątyni, będzie tym prowadzonym przez mego Ducha. Na imię ma Mikołaj. Jemu macie powierzyć godność biskupią, gdyż jest mu przeznaczona”. 12. Tak oto pouczony mąż Boży nie zachował tego w tajemnicy, lecz opo­ wiedział o wszystkim zgromadzeniu biskupów i duchownym. A gdy wszyscy usilnie trwali na modlitwie, ten, któremu Bóg objawił wielkiego męża, udał się tam, gdzie mu nakazano. I oto nad ranem, poruszony przez Ducha Bożego, przyszedł do kościoła również Święty Mikołaj. Gdy wszedł do przedsionka, naprzeciwko mu wyszedł ów biskup, uznany za godnego boskiego widzenia, i natychmiast zapytał: „Dziecko, jak masz na imię?” On zaś odpowiedział mu grzecznie i skromnie: „Panie, jestem grzesznik Mikołaj, sługa twojej świąto­ bliwości”. Gdy mąż Boży usłyszał te uprzejme i pokorne słowa, zrozumiał, że jest on mężem wskazanym przez Boga. A stało się tak zarazem dzięki temu, że miał na imię Mikołaj - jak Bóg w widzeniu przepowiedział - jak też dla jego wielkiej pokory, [biskup] pamiętał bowiem słowa: „Na kogóż Bóg spogląda, jeśli nie na łagodnego i cichego?”165. Natychmiast rozradował się niczym człowiek, który przypadkiem znalazł ukryty skarb166, a uznawszy znalezienie Mikołaja za szczęście, powiedział do niego: „Idź za mną, dziecko”, i zaraz zaprowadził go do biskupów. Oni zaś wnet przypomnieli, co mąż Boży wcześniej im mówił, a ich dusze również wypełniła radość Boża. Uznają też, że cnota Mikołaja odpowiada wyrokowi Bożemu. Wówczas nie zwlekając, wprowadzają go do świątyni. Wieść o tak wspaniałych wydarzeniach mknie zazwyczaj na chyżych, szybkich skrzy­ dłach. Kiedy więc dotarła wszędzie, zbiegła się niezliczona rzesza ludzi, biskupi zaś natychmiast donośnym głosem oznajmili zgromadzonym: „Przyjmijcie, bracia, waszego pasterza, którego Duch Święty wam namaścił, powierzając mu 164 Ps 145,19. ,M Iz 66,2. 166 Mt 13,44.

61

kierowanie i wychowywanie waszych dusz. Przyjmijcie męża, którego nie ludzie, lecz Bóg postawił na czele Kościoła. Oto ten, którego gorąco pragnęliśmy; oto otrzymaliśmy tego, którego szukaliśmy. A gdy będzie nas pasł i prostymi drogami prowadził, jako wspaniały lud Pana ufnie staniemy w Jego obliczu w dniu Jego przyjścia i objawienia”. Zgromadzony zaś tłum dodał do ich słów słowa własnej wdzięczności wobec Boga oraz trudnej do wyrażenia radości. 13. Święte zgromadzenie biskupów i duchowieństwa najpierw dopełniło wobec Mikołaja wszystkiego, co nakazuje zwyczaj, a następnie namaściło go na arcykapłana, chociaż Mikołaj zwlekał i wahał się przed przyjęciem tej godności, ponieważ przepełniała go zaprawdę godna pochwały bojaźń. Skoro zaś stanął na czele Kościoła w Myrach, szedł prostymi drogami wytyczonymi przez słowo prawdy, zdrowo też pojmował naukę wiary i ją głosił. Lecz oto Zły popatrzył na to, co się działo, zawistnym okiem, a nie mogąc zdzierżyć widoku kwitnącej pobożności, opanował bez reszty władców oraz wszczął niezwykle okrutne prześladowanie. Wszędzie docierały cesarskie rozkazy nawołujące wiernych do odstąpienia od bogobojnej wiary. Tym natomiast, którzy nie ulegli, zgotowano pęta i okowy, srogie katusze, wreszcie okropne kaźnie167. Wkrótce to [bezprawie] dotarło aż do Myr, posługując się niłośnikami bezbożności niczym skrzydlatymi sługami. Również mąż Boży Nikołaj, sławny przywódca chrześcijan i odważny zwiastun Ewangelii, został przez władze miasta pochwycony, skuty, skatowany, na tysiąc innych sposo­ bów umęczony, a następnie wraz z wieloma innymi chrześcijanami wrzucony do lochów. Pozbawiony wszelkich dóbr przebywał tam przez dłuższy czas, lecz udręki więzienia znosił dzielniej, niż ktoś inny zażywa lubych rozkoszy. Ponadto nawet w tych okolicznościach nie przestaje poić swoje [owce] wodą ze źródeł pobożności oraz posilać ich wiarę, stawiając ich stopy na trwałych podwalinach oraz czyniąc ich odważnymi żołnierzami prawdy. 14. Lecz zaraz po burzy słońce, po wichurze łagodny wiatr. I oto nasz kochający ludzi Pan Chrystus spojrzał z wysokości na swój lud, zdruzgotał

167 Chodzi o ostatnie wielkie prześladowanie chrześcijan w latach 303-304. W kolejnych edyktach tetrarchowie zabraniali nabożeństw chrześcijańskich, nakazywali burzenie świątyń, konfiskatę i niszczenie ksiąg oraz przedmiotów liturgicznych, uwięzienie duchowieństwa; skazywali wiernych na tortury i ustanawiali dla nich karę śmierci czy pracy przymusowej w kopalniach. Por. M. Jaczynowska, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Religie, s. 237-238.

62

berła niegodziwców oraz sprowadził gorzki lament na dioklecjanów168, maksymianów169 oraz na tych wszystkich, którzy wraz z nimi stanęli na czele zwolenników pogaństwa; podniósł natomiast róg zbawienia swego ludu, a znakiem krzyża, który rozbłysnął wśród gwiazd, powołał Konstantyna, syna Konstancjusza i Heleny, oraz przekazał mu władzę nad Rzymem170. On zaś złożył w Panu swoją ufność, gdyż był mądry i dobrze wiedział, kim jest Ten, który go powołuje. Obalił wszystkich wrogów, gorliwie bronił pobożności i wyrzekł się poglądów tych, którzy przed nim panowali, nakazał zburzyć pogańskie sanktuaria i wypuścić na wolność uwięzionych za imię Chrystu­ sowe, odbudować świątynie chrześcijan oraz przywrócić Bożym kościołom utracony ład. A gdy ten rozkaz cesarza dotarł do wszystkich zakątków jego państwa, wszyscy wyznawcy Chrystusa powrócili do swoich ojczyzn. Rzecz jasna, również Myry na powrót otrzymały swego arcykapłana, męczennika z wyboru, niezbrukanego krwią zwycięzcę. On zaś, hojnie ozdobiony darowanymi przez Boga łaskami, leczył wszyst­ kie choroby i wkrótce stał się sławny nie tylko wśród chrześcijan, lecz również wśród wielu niewiernych. Dusze wszystkich wypełnił wielki, niewysłowiony podziw dla niego. A gdy zobaczył, że wciąż istniały liczne pogańskie ołtarze, przy których przebywał tłum demonów, prowadzących do zguby wielu myrejczyków, jego duszę opanowała Boża gorliwość i dzielnie przeciwko temu powstał. Przemierzył okolicę, burząc do ziemi i w proch druzgocząc każdy napotkany ołtarz pogański. Tak oto przepędził precz rzeszę złych duchów oraz sprawił, że jego trzoda odzyskała niezmącony niczym spokój. 15. Gdy święty w ten sposób walczył przeciwko duchom nieprawości, otrzymał jakieś odgórne, boskie natchnienie, nakazujące mu, by nie oszczędził

168 Gajusz Aureliusz Waleriusz Dioklecjan August (ok. 240-313 lub 316) - panował w latach 284-305. Obwołany cesarzem przez wojsko, następnie zatwierdzony przez senat; twórca domi­ natu i tetrarchii; reformator, prześladowca wyznawców obcych Rzymowi kultów: manichejczyków i chrześcijan. Na podporządkowanym mu Wschodzie, a więc również w Licji, nasilenie prześladowań było największe; trwały one - z przerwami - aż do 312 r. Por. A. Krawczuk, Poczet, rqponmlkjihgfedcbaZYX s. 475-509; M. Jaczynowska, Religie, s. 238-239. 169 Marek Aureliusz Waleriusz Maksymianus (przed 250-310) - panował w latach 285-305, najpierw jako cezar, a następnie jako august Dioklecjana. Por. A. Krawczuk, Poczet, s. 510-517. 170 Przekazana przez Euzebiusza z Cezarei legenda głosi, że w bitwie przy moście Mulwijskim Konstantyn pokonał Maksencjusza po tym, jak zobaczył na niebie znak krzyża oraz słowa „Pod mm zwyciężaj” (por. Żywot Konstantyna I 28, tłum. T. Wnętrzak, Kraków 2007, s. 117). Postrzegał siebie za wybrańca Boga chrześcijan i pośrednika między Nim a ludźmi. Por. A. Krawczuk, Poczet, s. 555; M. Jaczynowska, Religie, s. 239-240.

63

również sanktuarium Artemidy, lecz zwrócił się przeciwko niemu i tak jak inne zburzył. Świątynia ta zachwycała pięknem, przewyższała inne wielkością i stanowiła ulubione miejsce przebywania demonów. Ogarnęło go zatem przemożne pragnienie jej zniszczenia, toteż powstał odważnie i zburzył całą budowlę, wyrywając z ziemi nawet jej fundamenty: obalił jej wyniosłe szczyty, podwaliny zaś rozwiał w powietrzu. Niegodziwe demony nie mogły ostać się przed nadchodzącym świętym i uciekały wśród wrzasków, krzycząc, że dzieje im się okropna krzywda i że przepędza się je z miejsca, które do nich należy. Tak oto Mikołaj dokonał wszystkiego, co zamierzał, a jego wyprawa przeciwko demonom zakończyła się zwycięstwem. Trzeba jednak wspomnieć również o innych jego czynach, aby nie popadło w zapomnienie nic, co warto opowiedzieć i zapamiętać. 16. Kiedy Konstanty, pierwszy czczący Boga władca, panował w Rzymie, a jego wielki arcykapłan przysposabiał lud do przyjęcia prawej wiary, z korze­ niami wyrywając wrogie i kłamliwe wierzenia, wszyscy wyznawcy prawej wiary zebrali się w Nicei, aby umocnić granice prawowierności, potępić bluźnierczą herezję Ariusza oraz uspokoić wzburzony Kościół. Uznano, że yn jest równy Ojcu w czci i połączono dwie Osoby w Jedno171. Również ,odny podziwu Mikołaj wziął udział w tym świętym zgromadzeniu i dzielnie powstał przeciwko herezji Ariusza. Obalił ją oraz ustanowił dla wszystkich dokładną wykładnię prawej wiary, a następnie wyruszył z Nicei oraz powrócił do swej trzody, wszystkich zachęcając i prowadząc ku cnocie oraz nauczając jeszcze gorliwiej niż przedtem. Niegdyś w Licji zapanował głód. Również Myry cierpiały z powodu braku żywności oraz innych, podobnych nieszczęść, które je gnębiły. Wówczas wielki mąż Boży Mikołaj ukazuje się w nocy pewnemu kupcowi, który handlował zbożem, daje mu jako zaliczkę trzy złote monety oraz poleca, by udał się do Myr i przekazał zboże tamtejszym mieszkańcom. Kupiec budzi się, znajduje monety, przypomina swój sen, zdumiewa się i płynie do Myr, tam sprzedaje zboże wielu kupującym. Mieszkańcy zaś miasta, otrzymawszy tego rodzaju pomoc, przypisali swe ocalenie - podobnie jak we wszystkich innych przypadkach - Bogu i wielkiemu Mikołajowi.

171 Pierwszy sobór powszechny, zwołany przez cesarza Konstantyna w Nicei (Bitynia). Obrady odbywały się od lipcu do sierpnia 325 r. Ojcowie soborowi sformułowali wyznanie wiary, rozwinęli i doprecyzowali naukęowspółistotnym z Ojcem Synu Bożym, potępili naukę Ariusza, a także zajęli się ustaleniem daty obchodów Wielkiej Nocy. Por. W. Ceran, Sobory, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQP EBiz, s. 438.

64

17. W owym czasie wybuchło powstanie wśród mieszkających we Frygii Tajfalów. Gdy cesarz dowiedział się o tym, odbył naradę i wysłał do Frygii dla uśmierzenia zamieszek i przywrócenia ładu trzech dowódców, którzy mieli na imię Nepocjan, Ursus i Herpilion. Z wielkim pośpiechem wyruszyli oni z Konstantynopola i przybyli do pewnego portu [w pobliżu] Myr Licyjskich, zwanego przystanią Andriake. Ponieważ [wzburzone] morze nie pozwalało im płynąć dalej, na krótko zatrzymali się w porcie. Wówczas niektórzy z dowo­ dzonych przez nich żołnierzy zeszli ze statku, chcąc zakupić prowiant. I jak to jest w zwyczaju u żołnierzy, których niezmiernie cieszy grabież cudzego mienia i gwałt, również wtedy czynili to, co zwykle [czynią], krzywdząc miej­ scową ludność. W końcu doszło do buntu i w miejscowości zwanej Plakoma wybuchły zamieszki. Gdy godny podziwu Mikołaj dowiedział się o tym, nie zwlekając ani chwili przyszedł do przystani. A skoro tylko ktoś z tłumu go zauważył, pogłoska o jego przybyciu obiegła wszystkich, i całe miasto razem z dowódcami wyszło, jak to było w zwyczaju, aby oddać mu pokłon. Gdy zaś Mikołaj zapytał dowódców, w jakim celu i skąd przybyli, odrzekli, że zostali wysłani przez cesarza, by uśmierzyć, jak należy, zamieszki we Frygii. Przyjął ich w mieście i z przepychem ugościł. Wówczas położyli oni kres żołnierskim rozruchom, otrzymali od niego błogosławieństwo i zamierzali opuścić Myry. 18. W tym czasie z miasta przybyli jacyś ludzie i upadłszy do nóg męża Bożego, skierowali doń najgorętsze błagania, prosząc, by obronił ich przed niesprawiedliwością oraz wyzwolił od zagrażających zewsząd niebezpie­ czeństw. Jęcząc i płacząc, mówili tak: „Oto namiestnik Eustacjusz, przeku­ piony wielkimi pieniędzmi przez ludzi pełnych zawiści i złości, skazuje trzech mieszkańców miasta, którzy w niczym zgoła nie zawinili, na karę śmierci. Z tego powodu całe miasto gorzko płacze i zawodzi, i w tym nieszczęściu przyzywa cię, byś przyszedł, albowiem jeśli przyjdziesz, słońce nie będzie oglądało w naszym mieście tak haniebnych wydarzeń”. 19. Gdy sługa Boga i najpilniejszy naśladowca Jego miłosierdzia usłyszał te słowa, jego duszę wypełnił ból. Przyoblekł się zatem w żarliwą odwagę, wziął ze sobą wspomnianych dowódców i natychmiast wyruszył w drogę. Po przy­ byciu na miejsce, zwane Lwem, zapytał obecnych, czy wiedzą coś o tamtych mężach i o tym, gdzie oni przebywają. Odpowiedzieli mu: „Na placu zwanym placem Dioskurów”. Szybko przyszedł na miejsce męczeństwa świętych Krescensa i Dioskoridesa, tam zaś dowiedział się, że w tej właśnie chwili ska­ zańcy wychodzili za bramę miasta, prowadzeni do Berry, gdzie dokonywano

65

straceń. Przyśpieszył zatem krok, wypełnił niemoc starca serdecznym żarem i wkrótce przybył do wskazanej okolicy. Tam zobaczył wielki tłum, otacza­ jący mężów. Cóż za przerażający obraz! Leżeli na ziemi ze skrępowanymi rękami i zawiązanymi oczami, nadstawiając obnażone szyje w oczekiwaniu na uderzenie - straszliwy, nieznośny dla oka widok cierpienia! Zobaczył także, że kat o krwiożerczym, szalonym spojrzeniu mordercy i wypisanym na twarzy bezlitosnym okrucieństwie już wydobył swój miecz. 20. Ujrzaw­ szy te okropieństwa, Mikołaj powściągnął surowość łagodnością i ani nie wyrzekł żadnego zuchwałego czy nierozważnego słowa, ani nie zachował się tchórzliwie, lecz tak szybko, jak tylko mógł, podbiegł do kata, wyrwał mu z rąk miecz, wolny od lęku czy wahania rzucił go na ziemię, mężów zaś uwolnił z krępujących ich więzów. Nikt nie stanął mu na przeszkodzie, gdy tak władczo postępował, z tego, jak myślę, powodu, że wszyscy szanowali jego wielką cnotę oraz podziwiali cechujące go umiłowanie sprawiedliwości. Ocaleni wylali gorące łzy szczęścia i wznieśli okrzyki radości z powodu nie­ spodziewanej zmiany, a cała równina zamieniła się w teatr pełny ludzi, którzy błogosławili [świętego] i wydawali okrzyki, poruszeni sceną, którą ujrzeli. Wówczas zjawił się [tam] namiestnik Eustacjusz, ale wielki mąż Boży nim wzgardził: gdy on się zbliżył, nie pozwolił mu do siebie podejść, a gdy usiłował upaść mu do stóp, odepchnął. Zagroził ponadto, że oskarży go przed cesarzem, że Boga przeciwko niemu przywoła, i w ogóle wszystkie najgorsze nieszczęścia na niego sprowadzi, ponieważ sprawuje on władzę niegodziwie i dopuszcza się strasznej nieprawości. Eustacjusz zaś, poruszony wyrzutami skruszonego sumienia, które raniły go niczym żądła, płacząc wzbudził litość, przemienił się w żałosnego błagalnika i ze łzami błagał wielkiego Mikołaja, aby dał się przejednać. Zrzucał też winę na Symonidesa i Eudoksjusza, którzy należeli do starszyzny Myr. Przed Mikołajem jednak nie ukryło się, że kłamał. Albowiem dobrze wiedział, że namiestnik niesprawiedliwie skazał niewin­ nych na śmierć, gdyż został przekupiony złotem. Uratowanymi natomiast zawładnęła bezgraniczna wdzięczność wobec niego, bez przerwy powtarzali imię sługi Chrystusowego i zgodnie rozgłaszali to, co uczynił. Dowódcy zaś dostąpili jego błogosławieństwa i zabrawszy je ze sobą, niczym piękną wyprawę na podróż, przybyli do Frygii. Uczynili tam to, co należało, dokonali wszystkiego, co im nakazał cesarz i zadowoleni powrócili do Bizancjum. Cesarz oraz jego dworzanie zgotowali im pełne czci i przepychu

66

przyjęcie. Odtąd stali się znani i sławni w całym państwie, tak że wszędzie darzono ich wielkim szacunkiem. 21. Jednakże zawiść nie mogła z tym się pogodzić, a widok ten był nie do zniesienia dla oczu oszczerców. Dlatego jacyś ludzie przychodzą do namiestnika miasta, a ponieważ dowódców otaczano większą od nich czcią, wysuwają przeciwko nim potworne, kłamliwe oskarżenie, mówiąc, że słyszeli, iż dowódcy żywią niedobre zamiary, iż dążą do strasznych rzeczy. Twierdzą: „Doszło da naszych uszu, że dowódcy przygotowują przewrót i szykują cesarzowi okropny los”. Powiedziawszy to, przekupują namiestnika wielką ilością złota i za jego pośrednictwem sączą truciznę do uszu cesarza. Otóż namiestnik natychmiast udaje się przed oblicze władcy, opowiada o tym, co od nich usłyszał oraz przekonuje, by bez zbadania sprawy nakazał [tych] mężów pochwycić i wrzucić do więzienia, aby po kryjomu nie ziścili swoich zamiarów. Tak też się stało. Dowódców uwięziono, oni zaś nie wiedzieli nawet, z jakiego powodu pozbawiono ich wolności, tak obce było im bowiem nikczemne spiskowanie przeciwko cesarzowi. 22. Po upływie dłuższego czasu niegodziwość, nie zadowalając się tym, co już przedsięwzięła, doprowadza nieukończoną sprawę do skutku. Tak więc dowódcy wspólnie znoszą więzienne udręki, oszczercy zaś, widząc, że czas upływa, w obawie, by nie zdarzyło się coś nieprzewidzianego, co sprawi, że ich czyn wyjdzie na jaw, a niebezpieczeństwo zwróci się przeciwko nim, znów tłumnie przychodzą do namiestnika oraz natarczywie domagają się, by nie zostawiać dowódców w spokoju, lecz wymierzyć im należytą karę. On nato­ miast, obawiając się, że zabiorą mu złoto, które dali, jeśli nie otrzymają tego, co im obiecał, przychodzi ponownie do cesarza. Z twarzą surową i ponurą, udając, że jest zwiastunem złych wieści, a zarazem chcąc niejako dać do zrozumienia, że martwi się wyłącznie o życie władcy, że jest mu całym sercem oddany i wierny, zręcznie go podchodzi oraz podstępnie rzecze: „Panie, oto ci, którzy przeciwko tobie spiskują, odpłacając się niewdzięcznością za dobra, które od ciebie otrzymali, nawet w więzieniu nie okazują żadnej skruchy, nie porzucają złych zamiarów, ale trwają przy nich, wciąż knując nikczemności. Ukarzmy ich teraz, jeśli zezwolisz, tak jak należy, gdyż w przeciwnym razie będą mogli uderzyć jako pierwsi i wyrządzić nam krzywdę”. Słowa te zaniepokoiły cesarza i wzbudziły w nim wielką podejrzliwość. Dlatego, chcąc uwolnić się od niepokoju i lęku, skazał niewinnych na śmierć.

67

23. Ustalono więc, że następnego dnia umrą. Wyrok zapad! wieczorem, po czym do więziennego stróża przybył zwiastun niedobrych wieści i oznajmi! mu wszystko, co orzeczono. On najpierw w samotności długo opłakiwał nieszczęście, gdyż po pierwsze, jak się wydaje, był człowiekiem o wiele bar­ dziej ludzkim niż namiestnik, po drugie zaś - zdążył już ich polubić, a nawet się z nimi zaprzyjaźnił. Następnie pełen smutku przychodzi do dowódców i mówi: „Obym nigdy wcześniej z wami nie rozmawiał, obym z wami razem tego czasu nie spędził, obyśmy wspólnie chleba i soli nie spożywali! Łatwiej byłoby mi znieść nieszczęście, mniej bym cierpiał z powodu nadchodzącej rozłąki, a ból tak srogi nie chłostałby okrutnie mej duszy. Albowiem jutro pożegnamy się, a będzie to gorzkie, ostatnie pożegnanie. Ach, biada mi, biada! Już was, moi kochani, nie zobaczę, nie usłyszę waszych słów, nie spożyję z wami wieczerzy, albowiem wydano na was wyrok śmierci. Jeżeli chcecie wydać rozporządzenia odnośnie do swego majątku, pośpieszcie się, aby śmierć nie wyprzedziła waszego zamiaru”. Tak powiedział, pełen bólu, gorzko opłakując ich śmierć. A oni cóż mieli począć, nieświadomi żadnego przewinienia, dla którego na śmierć usługiwaliby? Rozdzierali szaty, pełni żałości rwali na sobie włosy i mówili: Jakiż to zły duch popatrzył zawistnie na nasze życie? Cóż niegodziwego uczyniliśmy, że skazano nas na śmierć godną złoczyńców?”. Przywoływali też po imieniu swoich bliskich, krewnych, przyjaciół, przyzywali Boga na świadka swych nieszczęść i zaglądali już śmierci w oczy. 24. Ach, biada, biada, biada! Gdy dowódcy tak oto gorzko narzekali i opłakiwali swą niedolę, jeden z nich, zwany Nepocjanem, przypomniał sobie Mikołaja, i to, jak w Myrach wziął on w obronę trzech mężów, jak wybawił ich od śmierci, w cudowny sposób stając się im zbawcą i dobrym orędownikiem. A gdy tak rozmawiali o tym między sobą - potrzeba jest bowiem bardzo wynalazcza i na wiele pomysłów duszę naprowadza - wzięli sobie Mikołaja za pośrednika u Boga i rzekli: „Panie, Boże Mikołaja, który niegdyś wybawiłeś trzech niewinnych mężów od niesprawiedliwej kaźni, spójrz teraz na nas, gdyż wśród ludzi nie mamy wybawiciela. Umęczone jest bowiem nasze serce, pomnożyły się jego udręki172, a nie ma nikogo, kto przyjdzie nam na ratunek w tej klęsce. Głos nasz gaśnie, serce niczym wosk

172 Ps 25,17.

68

trawiony ogniem topnieje173, nie jesteśmy wstanie nawet modlitwy do Ciebie wznieść. Niech nas szybko wyprzedzą Twe zmiłowania! 174 Nie pozwól, by dokonała się nieprawość, nie dopuść niesprawiedliwej kaźni. Panie, wyrwij nas z rąk czyhających na nasze dusze, pośpiesz się nam na ratunek175. Jutro bowiem umrzemy”. 25. Gdy usłyszał ich Ten, który lituje się nad ludźmi, którzy się Go boją, tak jak ojciec lituje się nad dziećmi176, wysyła im na pomoc swego świętego sługę. W nocy cudowny mąż Boży zjawia się we śnie cesarzowi i rzecze: „Władco, natychmiast powstań i uwolnij przetrzymywanych w więzieniu trzech dowódców, albowiem zostali niesłusznie oskarżeni”. Następnie szcze­ gółowo opowiada, jakiej krzywdy doznali i grozi, że jeśli władca go nie usłucha, wzbudzi przeciwko niemu wojnę i marnie go zatraci, aby dotknęła go najsurowsza kara. Cesarz, ogromnie zdumiony odwagą, z jaką mąż Boży zwracał się do niego, jak również tym, że późno w nocy zjawił się on w pałacu, zapytał: „Kimże ty jesteś, ty, który ważysz się tak zuchwale mnie straszyć, ty, który mi grozisz?” On zaś na to: „Jestem Mikołaj z Myr”. Zatrwożony widzeniem, cesarz natychmiast obudził się. A święty w tenże sposób ukazał się również śpiącemu namiestnikowi Ablabiuszowi, wydając mu te same polecenia. Gdy zaś Ablabiusz zapytał go, kim on jest, odpowiedział: „Mikołaj, sługa Chrystusowy”. Obudziwszy się, Ablabiusz rozmyślał nad tym, co zobaczył, zastanawiając się, czym było to widzenie i co miało znaczyć. Wówczas przychodzi do niego człowiek od cesarza i oznajmia, co ujrzał we śnie władca, zatem namiestnik także opowiada o swoim widzeniu i opisuje to, co mu się ukazało. Obaj cesarz i namiestnik - zdumiewają się niezwykłością snu, a także tym, że obu nawiedziło to samo widzenie, jak gdyby się zmówili. A ponieważ nie potrafili tego sennego widzenia wyjaśnić, cesarz przywołuje z więzienia dowódców i w obecności wszystkich [dworzan] stojących wokoło mówi: „Jakimi czarami posłużyliście się, by sprowadzić na nas takie sny, by tak srodze nas dręczyć, by obsypać nas najokropniejszymi pogróżkami?”. A oni, nie rozumiejąc, o co chodzi, patrzyli po sobie zdumieni, niejako pytając się nawzajem, czy któryś

173 174 175 176

Ps 22,15. Ps79,8. Ps 40,14. Ps 103,13,

69

coś z tego rozumie. Widząc ich zachowanie, cesarz łagodnieje, wychodzi do nich i nakazuje, by złożyli wyjaśnienia. 26. Oni zaś z oczami pełnymi łez zawołali: „O cesarzu, ani nie wiemy, czym są czary, ani niczego złego nie zamierzaliśmy przeciwko twej władzy uczynić, naszym zaś świadkiem jest wszechwidzący Bóg. A jeśli nie jest tak, jeśli przeciwko tobie niegodziwie knuliśmy, dla nikogo, cesarzu, dla nikogo z nas - na Trójcę! - nie miej miłosierdzia, ani rodu naszego nie oszczędzaj, lecz skaź nas na mękę od śmierci okrutniejszą. Cesarzu, w spadku po przodkach odziedziczyliśmy nakaz, by władcę czcić oraz jego życzliwość nad wszystko przedkładać, a człowieka, który inaczej postępuje, srodze karać i traktować jak wroga. Tak więc, cesarzu, nie szczędząc własnego życia troszczyliśmy się o twoje bezpieczeństwo i dlatego spodziewaliśmy się szczodrej nagrody z twojej prawicy. Gdy wróg podnosił rękę przeciwko twemu władaniu, gdy potrzeba było wielkiego męstwa, pominąłeś innych, którym przysługiwała równa naszej godność, lecz nas wybrałeś - ach, gdybyż wówczas stało się inaczej! - i nas na wojnę wysłałeś, a my ochoczo wykonaliśmy twój rozkaz. Pozwól, że wspomnimy, jak walczyliśmy przeciwko wrogom, z Bożą pomocą :zynami dowodząc naszego męstwa, co, jak sądzimy, wszyscy potwierdzą. ednak teraz to, co wcześniej było przyczyną naszej szczęśliwości, uzbraja przeciwko nam zawiść, i oto jesteśmy skazani i, jak widzisz, oczekujemy okrutnej każni. A zatem, cesarzu, dowód naszej wierności wobec ciebie stał się powodem, dla którego mamy być srodze ukarani, a zamiast spodziewanej chwały i nagrody spotkał nas strach przed śmiercią oraz oczekiwanie na karę za ostatni, nieszczęsny nasz bohaterski czyn. Jakże możesz na to patrzeć, słońce, jakże możesz na to patrzeć, władco sprawiedliwy?”. 27. Wysłuchawszy tego, cesarz się wzruszył i jak się wydawało, zaczął żało­ wać niesprawiedliwości, którą im wyrządził. Czcił bowiem przykazania Boże, a gdy myślał o swoich purpurowych szatach, lękał się, by ustanawiając prawa dla innych, na siebie samego za swe wyroki kary nie ściągnąć. I oto już patrz}' na nich łaskawie, mówi łagodnie, a oni, otrzymawszy od władcy pozwolenie, by mówić swobodnie, podniesieni na duchu, podzielili się z innymi swoim skarbem, nie ukryli swojej nadziei, lecz zawołali głośno: „Panie, Boże Mikołaja, który niegdyś wybawiłeś od nieprawej śmierci trzech mężów! Za jego wsta­ wiennictwem wyrwij również nas z zagrażającego nam niebezpieczeństwa! ”. Gdy cesarz usłyszał te słowa, zapytał: „Powiedzcie, kimże jest ten Mikołaj, jak i kogo on ocalił?” Wówczas Nepocjan o wszystkim po kolei opowiedział.

70

A cesarz, który zawsze słynął z tego, że darzył wielką czcią Boga i Jego sługi, również wówczas nie zapomniał o cechującej go cnocie. Skoro tylko opowie­ dziano mu o świętym, natychmiast przypomniał sobie widzenie, które miał, a także tego, który mu się objawił, odważnie orędując za pokrzywdzonymi. Pełen zdumienia wobec jego gorliwości ułaskawia dowódców, mówiąc: „Nie ja daruję wam życie, lecz Mikołaj, którego wezwaliście na pomoc, a który nawet spać mi nie pozwolił, lecz pełen zapału stanął w waszej obronie i za wami orędował. Idźcie zatem teraz do niego, zetnijcie wasze włosy i podziękujcie mu, oznajmijcie też w moim imieniu: „Oto uczyniłem to, czego chciałeś, nie groź mi więcej”. To rzekł i dał im złoty ewangeliarz, złote naczynie wysadzane kosztownymi kamieniami oraz dwa złote świeczniki, nakazując ofiarować je w świątyni w Myrach. Tak oto dowódcy, którzy doświadczyli cudownego ocalenia, rozweseleni, natychmiast wyruszyli w drogę i przybyli do świętego, szczęśliwi, że go oglą­ dają. A radość ich była tak wielka, że chętnie oddaliby darowane im życie, aby godnie odwdzięczyć się temu, który wyświadczył im takie dobrodziejstwo. Następnie złożyli w świątyni dary cesarza, szepcząc gorąco: „Panie, Panie, któż jest podobny do Ciebie, który wyrywasz nędzarza z rąk mocarza?”177. Uczynili też uczestnikami swej radości biedaków, rozdając im swe dobra. 28. Gdy zaś Bóg tak wywyższył swego sługę poprzez jego czyny, wszędzie rozeszła się skrzydlata sława o nim: świat obiegła, morze przepłynęła, góry przekroczyła, tak że nie pozostało na ziemi zakątka, w którym by nie usły­ szano o wielkich cudach męża Bożego. Pewnym żeglarzom przydarzyła się kiedyś burza tak okrutna, że zwątpili już w swoje ocalenie. A ponieważ słyszeli, że wielki mąż Boży Mikołaj nawet wbrew nadziei niesie rychłą pomoc, przywoływali go z całych sił, wzywali go w swoim nieszczęściu, wyciągali do niego ręce, zdając się wyłącznie na jego pomoc. On zaś, ani chwili nie zwlekając, zeskoczył [z nieba] na pokład statku, ukazał im się i rzekł: „Oto wołaliście mnie i przychodzę, by wam pomóc”. Potem kazał im nie tracić nadziei, na oczach wszystkich chwycił ster i widziano wyraźnie, jak kieruje statkiem. Skarcił też morze, uspokoił wzburzone fale, niczym kiedyś Pan Jezus powstrzymał wodne wiry i inne

177 Ps 35,10.

71

nieszczęścia, które burza sprowadza178, oraz zapewnił im w ten sposób spokojną, pomyślną żeglugę. Cieszyli się łagodnym wiatrem aż do przybycia na ląd. A gdy zeszli ze statku, podążyli ku temu, który ich wybawił z niebezpieczeństwa. Dowie­ dzieli się, że Mikołaj udał się do kościoła, idą zatem do świątyni. On stał tam wśród wielu innych duchownych, a chociaż nie znali męża Bożego wcześniej, skoro tylko go ujrzeli, rozpoznali go wyłącznie dzięki temu, że widzieli go na statku. Podbiegłszy do niego, upadli do jego stóp i dziękowali, wspominając cierpienia, których doznali, a z których zostali wybawieni. Wraz z ustami przemawiały ich dusze, a z oczu płynęły łzy, poświadczające prawdziwość wypowiadanych słów. Następnie obecnym tam wiernym opowiedzieli po kolei o wszystkim, co uczynił. 29. Godny zaś podziwu Mikołaj nie gorzej niż tonących potrafił ratować tych, którym groziły niebezpieczeństwa duchowe, zresztą, właśnie o nich przede wszystkim się troszczył. Gdy ujrzał przeni­ kliwym okiem ducha tkwiącą w marynarzach nieprawość, która odciągnęła ich od Boga i Jego przykazań, rzekł: „Poznajcie siebie samych, proszę was, dzieci, poznajcie siebie samych! Z całego serca, całym umysłem, całą wolą •tarajcie się przypodobać Bogu. Choćbyśmy bowiem ukryli wiele [złych] zynów i uchodzili za zacnych ludzi, to jednak żadna z naszych spraw nie ukryje się przed Nim, gdyż powiedziano: «Człowiek patrzy na oblicze, a Bóg w serce»179. Słyszeliście słowa Pisma: «Nie czyńcie zła, a zło was nie opanuje»180. Przeto usiłujcie czynić dobrze, z całych sił dążcie też do uświęcenia ciała. «Jesteśmy świątynią Boga. A kto niszczy świątynię Bożą, tego zniszczy Bóg»181 - powiada święty apostoł Paweł. Tak postępujcie, a sam Bóg będzie wam odtąd pomocnikiem, którego nikt nie pokona”. Myślę, że to, co dotychczas opowiedziałem, wystarczy, by wykazać, jak wielką moc Mikołaj otrzymał od Boga. Mimo to pamięć o nim nie pozwala mi zatrzymać się w tym miejscu, a gdybym nie wspomniał o pozostałych jego czynach, zasłużyłbym na wielką karę. 30. Starodawna opowieść, która doszła aż do naszych dni, ukazuje Miko­ łaja jako starca o anielskim wyglądzie, przepełnionego świętością i Łaską Bożą. Dodaje też, że gdy ktoś nawet przypadkowo do niego się zbliżał, natychmiast ”• Mt 8,23-27. 1 Sm 16,7. ,80 Rz 12,21. 1 Kor 3,17.

72

zmieniał się i stawał lepszy dzięki samemu tylko oglądaniu męża Bożego. Każdy też człowiek, którego dusza była obarczona jakimś cierpieniem czy tro­ ską, skoro tylko go ujrzał, doznawał pocieszenia. Postać Mikołaja roztaczała świetlany blask, a jego twarz lśniła bardziej niż twarz Mojżesza. Poza tym gdy zdarzało się, że spotkał w drodze heretyka, wystarczało, by zakosztował on jego pełnej słodyczy mowy, a odchodził, odrzucając zakorzenioną w nim od młodości herezję, całym zaś sercem chłonąc prawą naukę wiary. Przeto tak właśnie pięknie i cnotliwie postępował, mądrze służąc współ­ obywatelom, namaszczony kwieciem otrzymanych od Boga darów, niczym sprowadzoną do Myr prawdziwie wonną mirrą. Dożył głębokiej starości, a po wielu dniach, przez Boga darowanych i wypełnionych dobrem, będąc człowiekiem, musiał podporządkować się temu prawu natury, które nas wszystkich obowiązuje. Zapadł na krótkotrwałą chorobę, którą spędził wznosząc dziękczynne modlitwy i śpiewając hymny, towarzyszące opusz­ czającym ten świat wiernym, ożywiony radosną nadzieją odejścia [do Pana]. Albowiem dla Mikołaja rozłąka z ciałem była tym, czym dla nas - przebywanie w ciele. Żegna przeto ten żywot krótki i marny, odchodzi do życia wiecznego i szczęśliwego, gdzie przebywa razem ze wspaniałymi aniołami i wraz z nimi się raduje, oglądając w całym blasku chwałę Trójcy. A jego godne czci ciało, uczczone blaskiem świec i pochodni, ręce świętych biskupów i duchownych złożyły w świątyni w Myrach, gdzie do dziś toczy wonną mirrę, zapewniającą wiernym uzdrowienie z chorób duszy i ciała. 31. Ze wszystkich krańców ziemi zaczęli podążać tam ludzie, aby otrzy­ mać przeobfitą Łaskę Bożą. Wówczas zdarzyło się, że szlachetne pragnienie udania się do grobu świętego, zaczerpnięcia cudownej mirry i dostąpienia szczodrych darów Bożych ogarnęło również grupkę mieszkańców jakiegoś bardzo odległego od Licji kraju182. Załadowali na statek prowiant i zamierzali wypłynąć do Licji. Jednakże o planowanej przez nich podróży dowiedział

182 Tłumacząc utwór Metafrasta na łacinę, Wenecjanin Leonard Justynian uzupełnia tekst w wia­ domości, które czerpie przypuszczalnie z nieznanych nam greckich źródeł. Właśnie w jego przekładzie (por. Leonardi lustiniani Patritii Venetiani in rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Beati NicolaiMyrensisEpiscopi vitam e Greco in Latinum translatam, ad Laurentium eius fratrem urbium Venetiarum Patriarchom, [w:] Historiae „Aloysii Lipomani episcopi Veronensis “ de vitissanctoruni, t. 2, Lovanii 1568, s. 252-266, zwł. s. 265-266) znaj­ dujemy wzmiankę o pochodzeniu udających się do Mikołaja pielgrzymów z bosporańskiego miasta Tanais (dziś ruiny na terenie chutoru Niedwigowka, ok. 35 km na południowy zachód od Rostowa nad Donem). W starożytności miejscowość ta była ważnym ośrodkiem handlu, m.in. pozyskiwano tam ropę. Por. A.O. Vinogradov, D.V. Deopik, Cudo, passim.

73

się niegodziwy demon, mieszkający niegdyś przy ołtarzu Artemidy, którego Mikołaj wraz z innymi złymi duchami stamtąd przepędził, wpierw zbu­ rzywszy ołtarz. Pamiętając o krzywdzie, której doznał, gdy święty zrujnował świątynię, a jego samego skazał na wygnanie, nikczemny czart z całych swoich sił starał się na nim zemścić, zaś tych ludzi pozbawić łaski i powstrzymać ich dążenie. Toteż przyjąwszy postać kobiety, przyniósł im dzbanek rzekomo wypełniony oliwą i oznajmił, że pragnie zawieźć go do grobu świętego, ale bardzo boi się wyprawy morskiej: „Jest rzeczą niemożliwą, by niewiasta odważyła się wyruszyć w tak długą podróż morzem. Dlatego proszę was, byście wzięli ten dzbanek, zawieźli go do Myr i wlali oliwę, którą zawiera, do lampki palącej się przy grobie Mikołaja”. Tak powiedział wstrętny demon, tak prosił miłujących Boga [pielgrzymów], by dzbanek przyjęli, a była w nim jakaś zła moc, całkiem godna dawcy. Prosi więc bardzo usilnie, aż wzięli naczynie w swoje ręce. A gdy tylko rozpoczęli żeglugę, pierwszego dnia podróży, ty, Mikołaju, wierny sługo Boży i wspaniały obrońco zagrożonych, ukazałeś im twą moc. Oto w nocy zjawiłeś się jednemu z podróżników i powiedziałeś, by wrzucili naczynie w głębinę norską. Zatem o świcie, gdy się obudzili, nie zwlekając uczynili to, co im iakazał. W tejże chwili aż do nieba wzniósł się słup ognia, wszystko wokół zasłał cuchnący dym, morze pod statkiem rozstąpiło się i z hukiem zadrżało, a unoszące się krople wody były podobne do iskier183. Porwany przez burzę statek zaczął tonąć, a żeglujący, przerażeni nieoczekiwanym niebezpie­ czeństwem, patrzyli jeden na drugiego z rozpaczą i obłędem w oczach, nie widząc wyjścia z sytuacji, w której się znaleźli. Lecz ty, Mikołaju, troszczący się z oddali o ich ocalenie, ty, który przedtem nakazałeś wrzucić naczynie

*” Wybuch, który nastąpił po wrzuceniu naczynia do morza, przypomina skutki zastosowania bizantyńskiej Wunderwafle, tzw. ognia greckiego. Substancję złozoną m.in. z nafty, siarki, saletry, niegaszonego wapnia za pomocą zainstalowanych na statkach pomysłowych urządzeń przenoszących (kotłów, miedzianych syfonów, rur i pomp) miotano na statki przeciwnika. Paliła się ona również w wodzie i nie dawała się ugasić za pomocą żadnych znanych wówczas środków. Ponadto słup dymu i huk, które towarzyszyły jej zastosowaniu, wywoływały panikę w szeregach nieprzyjaciół. Cudowna broń, pozwalająca wysadzać okręty nieprzyjaciela w starciach na morzu, zapewniła Bizantyńczykom wiele wspaniałych zwycięstw (por. A. Mayor, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGF Grecki ogień, zatrute strzały, bomby skorpionów, tłum. K. Kuraszkiewicz, Warszawa 2006, s. 181-183; W.H. Haussig, Historia, s. 221; G. Makri, Ships, [w:] A.E. Laiou (red.), The Economic, s. 92). Słuszność tego przypuszczenia może, jak się wydaje, potwierdzać podana przez łacińskiego tłumacza utworu Metafrasta informacja o pochodzeniu pielgrzymów z Tanaisu (por. prz. 182). Wówczas opisywane wydarzenia rozgrywałyby się na wodach Morza Azowskiego. Por. A.O. Vinogradov, D.V. Deopik, Cudo, s. 78.

74

w głębinę morską, ty sam wówczas się ukazałeś i w sposób cudowny wybawiłeś ich z okrutnej, groźnej nawałnicy. Albowiem naraz statek popłynął dalej, podróżnicy uwolnili się od strachu, powiał na nich łagodny i wonny wiaterek, którego zapachem się ucieszyli, a ich dusze wypełniła radość. 32. Takie oto dary otrzymałeś od Boga już na tym świecie, Mikołaju, takie nagrody za twe trudy i wytrwałe zmagania. W życiu zaś przyszłym czekają na ciebie dobra tak wspaniałe, że ani oko ludzkie ich nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce nie zdołało pojąć, dobra, które, jak nas pouczono, przygotował Bóg miłującym Go184. Ja natomiast nie zawaham się nazwać cię wspaniałym świadkiem Chrystusa, zwycięzcą, którego uwieńczono wieńcem nieskalanym krwią, ponieważ twoje czyny, które poznaliśmy, o tym świadczą. Ty bowiem wyłącznie mocą modlitwy obaliłeś bezbożną potęgę, ty zosta­ łeś z honorami przywołany z wygnania i powróciłeś do chrześcijan jako wspaniały zwycięzca, a następnie byłeś otoczony wielką sławą przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana. Jemu też, a wraz z Nim Ojcu, jak też Duchowi Świętemu i Dobremu chwała, panowanie, cześć i uwielbienie, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA

Cudowna historia o obrazie Świętego Mikołaja 185 1. Wyruszywszy z Afryki, wojsko Wandalów wtargnęło do Kalabrii, zdobyło miasta i spaliło ogniem całą tamtejszą krainę, wielkie zaś rzesze chrześcijan wzięło do niewoli186. Wówczas zdarzyło się, że pewien barbarzyńca wszedł do chrześcijańskiego domu i znalazł tam obraz naszego świętego ojca Mikołaja, przepięknie namalowany na złotym tle. Ujrzawszy go, barbarzyńca ucieszył 184 1 Kor 2,9. 185 Tłumaczenie na podstawie: De iniagine Nicolai in Africa, [w:] G. Anrich, Hagios Nikolaos, Bd. l,s. 339-342. 186 Imperium wandalskie, które ukształtowało się po podboju przez sojusz plemion gockich ziem w północnej Afryce w latach 429-442, dzięki zawarciu układu pokojowego z cesarzem Walenlynianem III utrzymywało najpierw pokojowe relacje z Cesarstwem. Od śmierci tego władcy w 455 r. Wandalowie dokonywali systematycznych najazdów na południową Italię (Apulię i Kalabrię), Sycylię oraz inne wyspy, które znajdowały się pod władzą Bizantyńczyków. W 475 r. cesarz Zenon i Gejzeryk zawarli pokój, który położył kres walkom. Por. J. Strzelczyk, Wandalowie i ich afrykańskie państwo. Warszawa 1992, s. 121-145; A.V. Bugacvskij, „ObratAsk vizantijskim istokant”. Opyt agiograjićcskoj rekontsrukcii, [w:] idem (red.), Dobryj konnćij, s. 12.

75

się i w tajemnicy przed wszystkimi schował go w fałdach swej szaty, chociaż zupełnie nie miał pojęcia, kto jest na nim przedstawiony. Udał się więc do skutych jeńców, przywołał do siebie kilku spośród nich, chyłkiem pokazał im obraz oraz zapytał: „Powiedzcie mi, czyja to podobizna, tak pięknie ozdobiona?”. Oni zaś, płacząc i zawodząc, odpowiedzieli mu: „Ten przepiękny obraz ukazuje naszego świętego ojca Mikołaja. Jego liczne cuda i znaki zyskały mu sławę u Boga i ludzi. Świadczą też jawnie, że on żyje, mimo że zmarł i został pogrzebany”. 2. Usłyszawszy to, barbarzyńca natychmiast ukrył obraz przed swymi towarzyszami, nie chcąc, aby ktokolwiek się o nim dowiedział. Po tym wszyst­ kim, gdy wojsko z mnóstwem jeńców i łupów wróciło w ojczyste strony, on również powrócił, mając ze sobą obraz. A był poborcą podatkowym. Pewnego dnia przyszły mu na myśl cuda, o których słyszał. Wziął więc obraz naszego świętego ojca i przyniósł go do swej komory celnej, w której znajdowały się różne dobra: złoto, srebro oraz liczne ubrania. Zwrócił się też do obrazu tymi słowy: „Mikołaju, zamierzam wyruszyć w podróż, toteż czynię cię stróżem tego miejsca”. Powiedziawszy to, udał się w drogę, a mimo e zostawił komorę celną otwartą, o nic się nie troszczył, jak gdyby pilnowało ?j wielu dozorców. 3. Tymczasem jacyś złodzieje przechodzili tamtędy i postrzegli, że komora celna jest otwarta. Najpierw wahali się, wchodzić czy nie wchodzić, w obawie, że zauważą ich i pochwycą, później jednak, upewniwszy się, że w środku nie ma stróża, odważyli się, weszli, zabrali wszystkie dobra barbarzyńcy, które się tam znajdowały, i odeszli, zostawiając tylko obraz. A stało się to zgodnie z Bożym zamysłem, aby zrozumiano, jak wielka jest Boża moc w Jego świętych, jak wspaniałych darów Bożych dostąpił [Mikołaj], jak wielką odwagę ma on wobec Pana, i aby w ten sposób w całej Afryce poznano jego cudowne czyny. 4. Tak więc barbarzyńca powrócił i wszedł do komory celnej, przeko­ nany, że znajdzie swój dobytek nietknięty i nienaruszony, znalazł zaś puste i wymiecione pomieszczenie, w którym nie pozostało nic poza obrazem świętego. Gdy zrozumiał, że ogołocono go z dorobku całego życia, ogarnięty rozpaczą w obliczu nędzy, zaczął rwać na sobie brodę i lamentować, wołając: „Ach, jakże mnie oszukano, cóż ja, biedny, mam począć! Ach, przez własną głupotę ściągnąłem na siebie zgubę!” Tak oto krzyczał, płacząc, aż wzniósł wzrok i zobaczył obraz tam, gdzie go zawiesił. Wówczas zmierzył Mikołaja

76

rozgniewanym wzrokiem i powiedział doń, jak gdyby do stojącego obok żywego człowieka: „Mikołaju, uczyniłem cię godnym zaufania stróżem mojej komory celnej. Cóż ty narobiłeś?! Zwróć mi mój majątek, w przeciwnym razie dostaniesz chłostę”. Powiedziawszy to, chwycił za pas i sprawił cudownemu obrazowi straszne lanie. Chłostał go tak zawzięcie, że zmęczył się biciem, po czym rzekł: „Przysięgam, że wydam cię na pastwę płomieni, jeśli nie zwrócisz mi mojego majątku. Już ja ci pokażę, co to znaczy pilnować obowiązków!”. 5. A najdobrotliwszy kapłan Chrystusowy, szybki do wymierzania krzyw­ dzicielom kary, sługa Boży Mikołaj, wielce zasmucony i bolejący z powodu zniewagi, jaka spotkała jego obraz, w którym on sam został ubiczowany, ani chwili nie zwlekał, lecz pełen zapału udał się tam, gdzie nikczemni złodzieje dzielili majątek wyniesiony z urzędu barbarzyńcy. Stanął pośrodku nich i powiedział śmiało: „Żałośni nieszczęśnicy, co robicie? Czyż nie rozumiecie, że ja, który teraz do was przychodzę, na własne oczy patrzyłem, jak nikczem­ nie okradaliście celnika? Widziałem was i wiem dokładnie, do nitki, ile i czego zabraliście. Zrozumcie wreszcie, że to Szatan podstępem zwabił was do tej kradzieży! Jeśli pragniecie zbawienia waszych dusz, oddajcie wszystko oraz idźcie w pokoju. Jeśli zaś mnie nie posłuchacie, srodze was ukarzę za zło dziejstwo i sprowadzę na was śmierć, ponieważ poborca podatków powierzy cały swój majątek mojej pieczy i trosce, a [teraz] z powodu waszego występku mnie, niewinnego, niemiłosiernie wychłostał. Oświadczam wam to, abyście natychmiast powstali i zwrócili wszystkie skradzione dobra”. 6. Oni, mając świadomość, że zbłądzili i dopuścili się kradzieży, gdy to usłyszeli, pomyśleli, że ktoś ich podglądał, i z przerażeniem zajrzeli śmierci w oczy. Przed północą zaś, kiedy świat pogrążony był we śnie, wspólnie powstali, udali się do celnika oraz oddali mu zrabowany majątek. Rano bar­ barzyńca obudził się i udał do urzędu, a zobaczywszy, że wszystkie utracone obfite dobra zostały mu w całości zwrócone, rozpłakał się z radości. Gdy zaś po chwili namysłu zrozumiał, że ten niewiarygodny cud uczynił dla niego dziwny wśród świętych i godny czci Mikołaj, chwycił obraz i obsypał go pocałunkami, mówiąc: „Święty Mikołaju, godny zaufania i miłościwy, najsprawiedliwszy i najdobrotliwszy sługo Najwyższego Boga! Tak cię znie­ ważyłem, a ty ulitowałeś się nade mną! Tak cię wychłostałem, a ty okazałeś mi miłosierdzie! Dzięki pełnej śmiałości odwadze, którą masz wobec Boga, uczyniłeś dla mnie, poganina i barbarzyńcy, ten wielki, niewysłowiony cud, gdyż Bóg, któremu wiernie posłużyłeś jeszcze za życia w ciele, otoczył cię 77

czcią. Wierzę więc, że nie tylko mnie, niemądremu, ukazujesz tak wspaniałe znaki i cuda, lecz również do wszystkich, którzy przyzywają w różnych potrzebach, przybywasz jako szybki pomocnik i opiekun. Od teraz więc, święty mężu, wierzę w Chrystusa, który ciebie ozdobił takimi znakami, i w ciebie, Jego najwierniejszego sługę”187. 7. To powiedziawszy, udał się do miejscowego biskupa i opowiedział mu o cudownych dziełach, które uczynił święty. Biskup zaś, widząc jego gorącą wiarę, udzielił mu pouczenia i ochrzcił go w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego wraz z żoną, dziećmi i całym domostwem188. On też wzniósł własnym sumptem kaplicę ku sławie i czci naszego świętego ojca Mikołaja, w której później spoczął wraz ze swoją małżonką i dziećmi. Oto wspaniałe wydarzenie, dzięki któremu w Afryce poznano sługę Bożego Mikołaja, a jego cudowne imię w krótkim czasie zostało otoczone chwałą. Liczni zaś spośród ochrzczonych ozdobili jego dostojną wszelkiej czci świątynię wielkimi darami i ofiarami, przyzywając jego wstawiennictwa i pomocy. 8. Otóż myślę, że nawet na kresach świata nie ma takiego miejsca, czy to znanego i sławnego, czy też bezludnego i pustynnego, w którym nie byłyby ©zgłaszane i rozsławiane cudowne czyny naszego pasterza Mikołaja. Nie ylko myrejczycy, spośród których błogosławiony mąż wziął początek i został wybrany, lecz nieskończone mnóstwo krain i miast, [lecz] całe chrześcijańskie Cesarstwo składa świadectwa jego cudów. Z drugiej strony głoszą je w roz­ maitych językach i gwarach również rozmaite ludy barbarzyńskie, między innymi cała ziemia kartagińska i cała Afryka. Także ci, którzy zamieszkują*189

167 Cysters Cezary z Heisterbach podaje, że ikona ta była czczona w położonym niedaleko Aix-la-Chapelle benedyktyńskim opactwie w Burtscheid (w oryginale: rqponmlkjihgfedcbaZYXW In Porceto nionasterio quod iuxta Aquisgranum situni est). Modlący się przy niej wierni doświadczali za przyczyną świętego licznych cudów (plurimaepereatn virtutesfactae sunt). Szczególną troską Mikołaj otaczał kobiety w stanie błogosławionym Pewnego razu, gdy ikonę przeniesiono do domu rodzącej, święty nie tylko uprosił jej szczęśliwe rozwiązanie, lecz wstydliwie odwrócił się, by nie krępować kobiety, patrząc na nią (neparientem quasi attenderet [...] fabuła se vertit). Por. Caesarii Heisterbacensis monachi Ordinis Cisterciensis, Dialogus miraculorum, VIII 76. Dziś ikona znajduje się w skarbcu kościoła pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela (Saint-Jean-Baptisted’Aix-la-Chapelle Burtscheid), niedaleko Aachen w zachodnich Niemczech. Por. J..M. Sansterre, Les iniages sacrees en Occident au Moyen Agc. Histoire, attitudes, croyances. Recherches sur le tćmoignage des textes, Madrid 2020, s. 202-206. 189 Wandalowie oraz Swebowie przyjęli chrzest jeszcze przed przybyciem do Afryki. Bohater opowiadania mógł zatem być Alanem: chrystianizacja tego ludu na dobre rozpoczęła się dopiero w X w. Por. A. Bugacvskij, Obratas, s. 13; S.A. Ivanov, Vizanlijskoe missionerstvo. Możno li sdclat' iz „varvara ” hristianina?, Moskva 2003, s. 180-190; idem, Misje religijne, [w:] J. Shepard (red.), Bizancjum, 1.1, s. 320-322.

78

Italię, chociaż dopiero niedawno rozradowali się cudami świętego, wznoszą liczne kościoły ku jego czci, rozsławiają go słowami modlitw i pochwalnych śpiewów, widząc, jak przybywa na pomoc będącym w rozmaitych potrzebach oraz wybawiając ich na ziemi i na morzu z każdego niebezpieczeństwa.

O rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA kapłanie Filoteosie, pochodzącym z Sycylii189 1. Żył sobie na Sycylii pewien człowiek, szanowany dla swego szlachetnego pochodzenia i bogobojności, kapłan ozdobiony przepiękną sławą, pobożny sługa Boga, na imię zaś miał Filoteos. Opowiedział on o cudownym wyda­ rzeniu pewnym miłym Bogu i znakomitym mężom, oni zaś przekazali [tę opowieść] mnie189 190. Mówił zaś, co następuję: 2. „Niegdyś w mojej sycylijskiej krainie zamierzałem, wraz z licznym i pobożnym zgromadzeniem, przystąpić do składania świętej i nieskalanej ofiary, gdy nieoczekiwanie Agarejczycy191 z Afryki zaatakowali nas, porwali i uprowadzili do swego kraju jako jeńców192. Tam rozdzielili nas na części, jednych wrzucili do więzienia, drugich uczynili niewolnikami, jeszcze innych skazali na śmierć. Wraz z tymi ostatnimi również mnie, ze względu na mój podeszły wiek, przeznaczyli na ścięcie. Tymczasem zbliżała się mająca nastą­ pić za trzy dni uroczystość wielkiego, czczonego w całym chrześcijańskim świecie Mikołaja, którą wraz z całym moim rodem miałem w zwyczaju obchodzić tak radośnie i okazale, jak tylko było to w mojej mocy, spędzając całą noc na czuwaniu i wznosząc chwałę Bogu oraz natchnionemu przez 189 Tłumaczenie na podstawie: Thautna depresbytero Siciliensi. B, [w:] G. Anrich, Hagios Nikolaos, Bd. l.s. 344-345. 190 Ta i następna opowieść zostały spisane przez tegoż autora, który powołuje się na relacje pobożnych i znakomitych mężów (por. O kapłanie, 1; Katański cud, 1). A. Bugajewskij proponuje zatem przyjąć, ze opisywane w nich wydarzenia odbywały się w krótkim odstępie czasu. Por. idem, Obrałaś, s. 74. 191 Agarejczykami (Izmaelitami, Saracenami) autorzy poświęconych Mikołajowi tekstów nazy­ wają koczownicze i półkoczownicze arabskie plemiona, również muzułmańskie, atakujące ziemie Cesarstwa. Chrześcijańscy duchowni uważali je za potomków Izmaela, syna Abrahama z niewolnicy Hagar (Agar). Por. J. Shepard (red.), Bizancjum, t. 2, s. 486,494. 192 Pierwsze ataki afrykańskich Arabów na Sycylię nastąpiły w 652 i 690 r., do 750 r. odbywały się one regularnie. Zdaniem A. Bugajewskiego właśnie wówczas prawdopodobnie nastąpiły opisywane w obu opowiadaniach wydarzenia (por. Obrałaś, s. 74-76). Jest pewne, że doszło do nich przed zakończeniem arabskiego podboju Sycylii w 902 r. (por. P. Krupczyński, Italia, EBiz, s. 223).

79

Niego Mikołajowi. Toteż lamentowałem i rozpaczałem nie tyle z powodu okrutnej śmierci, która miała na mnie przyjść, ile dlatego, że nie zostało mi dane uczcić, zgodnie ze zwyczajem, lśniącą ponad słońce uroczystość przedziwnego pośród świętych świętego, to jest Mikołaja”. Ach, cóż za cud, cóż za niesłychany cud! Gdy w ten oto sposób płakał i rozpaczał, ukazuje się jego oczom godny podziwu, wielki Mikołaj, bierze za rękę, powiada: „Nie bój się, kapłanie”, unosi go wysoko w powietrze oraz - Bóg jeden wie jak - z powrotem do domu przenosi. Po czym mówi do niego pełnym słodyczy, łagodnym głosem: „Oto dostąpiłeś tego, czego pragnąłeś, kapłanie. Uczcij więc teraz moją uroczystość, z całą żarliwością, jak przystało na świętego kapłana, nieustannie dziękując i oddając chwałę Bogu. Wiesz bowiem dobrze, że dziś zostałeś wyrwany z okrutnych szponów nieubłagalnego losu”. 3. Tymczasem kapłan, wzburzony, wstrząśnięty i ogarnięty lękiem, uważnie rozglądał się wokół siebie. Rozpoznając własny dom, lecz wciąż pełen niepewności mówił do siebie tak: „Małodusznemu, zrozpaczonemu, ogarniętemu głębokim snem, być może jedynie przywidziało mi się to,rqpon o widzę? Czy też postradałem rozum i nie wiem już sam, gdzie jestem?”. lastępnie przywołał do siebie domowników, a gdy ujrzał ich wszystkich, »rzed nim stojących, zdumiał się. Potem opowiedział im o wszystkim, co mu wyrządzili bezbożni Agarejczycy w afrykańskiej ziemi, i o tym, jak miał o poranku zginąć od miecza, i o tym, jak na własne oczy ujrzał godnego podziwu męża. Wówczas wraz z domownikami radośnie odprawił znakomite i wspaniałe obchody Mikołaja, składając dzięki miłującemu ludzi Bogu, który za pośrednictwem swego świętego czyni takie oto nadzwyczajne znaki, niewiarygodne i godne podziwu cuda.

Katański cud 193 1. Nader zacni mężowie napisali do mnie i przedstawili historię innego cudu naszego świętego ojca Mikołaja, historię, która, jak się wydaje, przewyższa wszelkie ludzkie zrozumienie i pojęcie. Proszę, słuchajcie uważnie. ”* Tłumaczenie na podstawie: Thautna Calanense, |w:J G. Anrich, Hagios Nikolaos, Bd. 1, s. 345-349.

80

„Mieliśmy młodego krewnego, wyróżniającego się spośród wszystkich szlachetnością pochodzenia, pięknem oraz wyniosłością [piastowanych] godności. Niegdyś wyruszył on w pewnej sprawie na Sycylię, do Katany, o której w Grecji wiele opowiadają194. Przebywał tam przez dłuższy czas, aż pewnego wczesnego niedzielnego poranka przyszedł do tamtejszej świątyni, w której wszyscy mieli zwyczaj spędzać całe noce na czuwaniu, jednogłośnie chwaląc Boga. O brzasku znienacka wpada tam wielki tłum okrutnych Izmaelitów. Nikczemnicy wiążą chrześcijan, biorą ich do niewoli, mordują, po czym odchodzą, chełpiąc się rozlewem krwi, butni i zuchwali. 2. Młodzieniec opowiada: „Ujrzawszy tę nagłą klęskę, pogrążyłem się w ciemność. Któż mógłby mi pomóc, gdzież miałbym się ukryć? Zasty­ głem z przerażenia. Zdarzyło się jednak, że w miejscu, gdzie przebywałem, wyśpiewując chwałę Bogu, znajdował się, tuż naprzeciwko mnie, otoczony wielkim nabożeństwem obraz Świętego Mikołaja. Skierowałem nań wzrok, wyciągnąłem doń me ręce, chwyciłem się go i zacząłem modlić się, nie ustami, lecz sercem, pełnym jęku i łez, a trząsłem się przy tym cały z przerażenia, widząc tuż obok, u moich stóp mordowanych, konających, spływających krwią, słysząc głośne okrzyki i przechwałki biegających wokół wrogów, którzy w każdej chwili mogli mnie przecież zobaczyć. Mówiłem: „Święty, prześwięty ojcze Mikołaju, wiedziony twą niewysłowioną, nieskończoną miłością do ludzi, stań się teraz moim sprzymierzeńcem i pomocnikiem! Najserdecz­ niejszy opiekunie udręczonych, szybki pomocniku tych, którzy przyzywają cię w ucisku, proszę cię, błagam! Teraz, niezwłocznie okaż mi, nędznikowi, twe najpotężniejsze wstawiennictwo, twą serdeczną opiekę, błagam! Uczniu Chrystusa, naszego prawdziwego Boga, niech również ja doświadczę, tak jak wielu innych [doświadczyło], twej sławnej miłości do ludzi, twego miło­ sierdzia, niech również ja doznam twego szybkiego, serdecznego wsparcia,

194 Dziś Katania, miasto na wschodnim wybrzeżu Sycylii. Założona przez mieszkańców Naksos, kolonii Chalkidyjczyków z Eubei w VIII w. p.n.e. na ternie zamieszkałym przez Sykulskie plemiona, dzięki położeniu w okolicach cieszących się żyzną ziemią i mających dostęp do dobrej przystani szybko stała się i przez wieki pozostawała ważnym ośrodkiem życia gospodarczego oraz intelektu­ alnego. Żyli tu i działali prawodawca Charondas (VI w. p.n.e.), poeta Stezychor (VI w. p.n.e.), filozof Ksenofanes z Kolofon (VI-V w. p.n.e.). Liczne zabytki rzymskie świadczą o świetności miasta pod władzą Rzymian (po 263 r. p.n.e.). W latach 535-828 Katania znajdowała się pod panowaniem bizantyńskim, następnie Arabów, a w XI—XII w. - Normanów. Por. A. Bonenberg, Piękno rqponmlkjihgfedcbaZY miasta a empatia urbanistyczna na przykładzie Katanii na Sycylii, Poznań 2011, s. 77-83; L. Press, Pożegnanie z Minosem: z notatnika podróży w antyczną przeszłość Sycylii, Wrocław 1978, s. 175-179.

81

twego natychmiastowego wstawiennictwa, abym mógł nieustannie głosić je tym, którzy jeszcze nie poznali zaprawdę przemożnej mocy twojej obrony, tej mocy, którą obdarzył cię, niewymownie hojną prawicą, hojny w swoich darach Bóg, Władca Wszechświata! Jako naśladowca i sługa Boga Żywego wybawiłeś niegdyś trzech mężów zagrożonych niesprawiedliwą, okrutną kaźnią, wybaw więc teraz również mnie, a od tej godziny będę twym uniżonym, niegodnym sługą. Ulituj się nad moją nieszczęśliwą młodością, nie pozwól, by nikczemni, dzicy Agarejczycy przed czasem mnie zgubili. Drżę w obliczu śmierci, lękam się końca, gdyż patrząc na moje codzienne postępowanie, nie ośmielam się jeszcze udać do Pana. Kiedyś objawiłeś się pełen blasku i ocaliłeś przesławnych mężów, niesprawiedliwie uwięzionych z powodu oszczerstwa niegodziwego, nikczemnego prefekta oraz skazanych na marną śmierć. Ukazałeś się wówczas wielkiemu, pobożnemu, wiernemu Chrystusowi władcy, wyzwoliłeś ich z wszelkiej udręki i zachowałeś przy życiu, nietkniętych i nienaruszonych. Sługo Chrystusa, naszego Boga, i powierniku Jego tajemnic, oślep więc teraz, proszę i błagam, przeklęte, pomroczone morderstwem oczy naszych wrogów, spowij je nieprzeniknioną ciemnością, aby mnie nie dostrzegli. Nic nowiem nie może stanąć ci na przeszkodzie, jeśli tylko [ty czegoś] zechcesz. Miech również ja doznam twej miłości do ludzi, moi zaś rodzice, którzy są twymi czcicielami, niech nie doświadczą tak bolesnego, tak okropnego nieszczęścia. Jestem przecież, o czym dobrze wiesz, jedyną pociechą w ich smutnej starości. Zaklinam cię, święty mężu, wspomnij również o tym, jak wielkim nabożeństwem cię darzą, panie mój. Niech cię wzruszą moje łzy, wybaw mnie twą najsilniejszą ręką od strasznej, okrutnej śmierci z ręki bezbożnych, dzikich jak zwierzęta barbarzyńców i otocz mnie szańcem twego wstawienniczego nawiedzenia. Wiem bowiem, że wszyscy zagrożeni mają w tobie najlepszego po Bogu pomocnika, a czyniąc cię pośrednikiem i orędownikiem przed miłującym ludzi Bogiem, otrzymują to, o co proszą”. 3. W tych wyjątkowych, strasznych okolicznościach tak oto błagałem, jęcząc i plącząc, a za zgodą Bożą, dzięki tajemniczemu nawiedzeniu naszego świętego i czcigodnego ojca Mikołaja, niewidoczny dla ich zaciemnionych mrokiem oczu, zostałem porwany i przeniesiony przez przestworza oraz znalazłem się zdrowy i bezpieczny - o niewiarygodny, porażający cudzie! w ojczystym mieście. Rodzice, którzy się mnie wcale nie spodziewali, oszołomieni moim nieoczekiwanym, nagłym pojawieniem się, myśleli, że przybyłem na statku i wypytywali, jak, skąd, jakim sposobem powróciłem

82

do domu. Ładnie i składnie opowiedziałem im o tym, co i jak przydarzyło mi się w Katanii, mówiąc, że dopiero co, trzymając się ręką za święty obraz godnego czci i czyniącego cuda ojca naszego Mikołaja oraz zanosząc do niego błagania, sam nie wiem jak znalazłem się w domu. Głęboko się zdumieli, nic nie rozumiejąc i dziwiąc się niezwykłemu, przewyższającemu ludzkie nadzieje cudowi. Sławili też dobrotliwego, kochającego ludzi wielkiego Boga i naszego Zbawcę, Jezusa Chrystusa oraz dziękowali za szybką pomoc i orędownictwo ratującemu świat, serdecznemu obrońcy i cudotwórcy Mikołajowi”.rqponmlkjihgfedcbaZYXWVU

Cudowna opowieść o paralityku Leonie 195 Pewien mąż, który miał na imię Leon, przybył do sławnej świątyni Miko­ łaja196, z wielkim trudem poruszając się na swych wykręconych i osłabionych [chorobą] nogach. Tam położył się przy świętym obrazie wielkiego arcyka­ płana Mikołaja, serdeczne łzy wylewał i z żarliwą wiarą się modlił. Usnął, a we śnie widzi, jak sługa Chrystusa i wielki cudotwórca Mikołaj poklepuje go po dotkniętych niedowładem członkach i mówi: „Wstawaj, człowieku, ruszaj się swobodnie, chwaląc Pana, który wszystkim daruje uzdrowienie”. Na tym sen się skończył. Obudzony głosem Mikołaja, paralityk zobaczył, że jest poranek, powstał zdrowy i o własnych siłach udał się do swego domu, radując się i chwaląc Boga.

195 Tłumaczenie na podstawie: De Leone paralytico, [w:] G. Anrich, Hagios Nikolaos, Bd. 1, s. 353. 196 W Konstantynopolu istniało ponad dwadzieścia świątyń (kościołów, kaplic, klasztorów) pod wezwaniem świętego (por. R. Janin, La geographie ecclesiastiąue de 1'Empire byzantin. /. Le Siege de Constantinople et le patriarcat oecunienigue, 3. Lcs ćglises et les monastćres, Paris 1953, s. 381; idem, Les ćglises byzantines Saint-Nicolas d Constantinople (avec une carte), „tchos d'Onent” 1932, t. 1, nr 168, s. 403-418, passim). O którą z nich chodzi w tym opowiadaniu, nie możemy ustalić.

83

Opowieść o cudzie dokonanym w cesarskim skarbcu przez Świętego Mikołaja oraz Jana Chrzciciela 197zyxwvutsrqponmlkji 1. Za czasów naszego świętego cesarza Konstantyna Wielkiego w dzielnicy zwanej Petra znajdował się kościół Jana Chrzciciela198. Pewien zaś ubogi człowiek, z zawodu lutnista, bardzo kochał Świętego Jana. Każdego dnia przychodził do tej świątyni i grał na lutni raz wesołe, raz smutne melodie, po czym oddawał świętemu pokłon i odchodził. Robił to wiele razy dziennie. 2. Wówczas się zdarzyło, że zmarł pewien heretyk i zamierzano go pocho­ wać w kościele Jana Chrzciciela. Sługa Boży tak bardzo się rozgniewał z tego powodu, że postanowił wraz ze swoją łaską i mocą opuścić własny kościół i udać się do kościoła świętego Mikołaja, który znajdował się naprzeciwko jego świątyni199. Któregoś dnia lutnista, zgodnie ze swoim zwyczajem, przyszedł o poranku do świątyni, aby grać na lutni. Zagrawszy i oddawszy pokłon, widzi sławnego Jana, który wychodzi z kościoła. Lutnista zaś, myśląc, że idzie on, aby okazać mu swą łaskawość, podążył za nim. Przyszli do kościoła Świętego Mikołaja. Gdy wielki Mikołaj dostrzegł Jana, wyszedł mu na powitanie, Jan zaś wziął do rąk ewangeliarz i kadzidło, okadził świętą księgę i ucałował, po :zym weszli do świątyni. 3. Tymczasem wielki Mikołaj, zauważywszy lutnistę, idącego za Janem Chrzcicielem, mówi: „Kim jest ten człowiek, który za tobą idzie?”. I odpo­ wiada wielki Jan: „Ten człowiek kilka razy dziennie przychodzi do mojego kościoła i gra na lutni, po czym oddaje pokłon i odchodzi. Zagrał dla mnie wiele smutnych i wesołych melodii, sądząc, że mam coś, co mógłbym mu ofiarować. Ale ty mnie znasz, ty wiesz, że żadnych dóbr na tym świecie nie zgromadziłem. Przeto proszę ciebie, Mikołaju: ty świadczysz wszem i wobec liczne, wielkie zmiłowania, ty jesteś ojcem sierot, powstań więc teraz i uczyń 197 Tłumaczenie na podstawie: De thesauro imperatorio, [w:] G. Anrich, Hagios Nikolaos, Bd. 1. s. 365-368. 1,8 Klasztor pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela znajdował się w dzielnicy Propontyda, na południe od hipodromu, przy Żelaznej Bramie. Zdaniem badaczy mógł być założony w VI w., aczkol­ wiek pierwsze wzmianki o nim pochodzą dopiero z XI w. Kościół przy klasztorze został zamknięty w 1578 r. Por. A.V. Bugaevskij, Grećeskie, s. 92; R. Janin, La gćographie, s. 435-443. ”9 Świątynia przy kilku niewielkich wspólnotach monastycznych połączonych w klasztor pod wezwaniem św. Mikołaja. Czas, gdy klasztor i świątynia przestały istnieć, pozostaje nieznany. Być może zostały one zniszczone przez pożar w 1394 r. Por. R. Janin, La geographie, s. 387-388; idem, Les eglises, s. 410-412; A.V. Bugaevskij, Obratas, s. 92-93.

84

[dla niego] to, co w twojej mocy, tak jak uczyniłeś wobec mnie. Jesteś przecież w stanie go wspomóc dobrami, które od Boga otrzymujesz”. To powiedziaw­ szy, Jan Chrzciciel pozostał w kościele Świętego Mikołaja. 4. A sławny Mikołaj wziął tego biedaka i [wraz z nim] udał się do pałacu wielkiego cesarza Konstantyna. I natychmiast otworzyły się drzwi pałacu, i weszli razem tam, gdzie przebywali straże cesarskiego skarbca, i znaleźli ich śpiących martwym snem. Święty pomodlił się, a drzwi skarbca natychmiast otworzyły się200, weszli zatem do środka i znaleźli wory pełne florenów201. Mówi więc Mikołaj do biedaka: „Weź z nich tyle, ile zechcesz”. Lutnista jednak nie ot worzył worów, zatem święty, otworzywszy, wziął jeden skórzany mieszek pełny złotych monet, dał lutniście i powiedział: „Weź to, idź w pokoju i głoś wielkie dzieła Boże”. Potem Mikołaj udał się do swego kościoła, a lutnista poszedł do domu, rano zaś nakupił jedzenia i picia oraz wystroił się w piękne szaty. 5. Tymczasem strażnicy pilnujący skarbca obudzili się i zauważyli, że ktoś otworzy! zasunięte i zablokowane zasuwy. Weszli więc do środka i widzą, że wszystkie wory są pełne i zawiązane, brakuje jednego tylko mieszka. Zdziwili się, nie rozumiejąc, co to miało znaczyć, niezwłocznie udali się do wielkiego cesarza Konstantyna i wszystko mu opowiedzieli. Wzburzony władca zarzą­ dził, aby w całym mieście natychmiast wszczęto wielkie poszukiwania. Słudzy cesarza przetrząsnęli więc wszystko, ale nic nie znaleźli. Jednak Pan Bóg chciał, aby poznano i sławiono jego sługę, wielkiego Mikołaja, toteż posta­ nowił ujawnić lutnistę. Toteż ludzie, którzy wywęszyli, że był on biedny, teraz zaś, wystrojony w piękne szaty, próżnuje i popuszcza pasa, przyprowadzili go do pałacu oraz przeciwko niemu zeznali. 6. Wówczas cesarz rozgniewał się i zaczął przesłuchiwać lutnistę, obsy­ pując go pogróżkami. Biedak zaś rzekł do Konstantyna: „Najdostojniejszy cesarzu, miłuję wielkiego Jana Chrzciciela Petrskiego, toteż przychodziłem do jego świątyni, oddawałem mu pokłon oraz grałem na lutni raz wesołe, raz

200 Droga do skarbca w Wielkim Pałacu prowadziła przez Brązową Bramę (Chalke) - główne ceremonialne wejście do pałacu, Salę Trybunału, Małe i Wielkie Konsystorium. Znajdował się on przy Sacellum, tj. cesarskim biurze finansowym. Por. W.H. Haussig, Historia, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQ s. 208-209; J. Shepard (red.), Bizancjum, t. 2, s. 483. 201 Floren - bita we Florencji od 1252 r. złota moneta o masie ok. 3,25 g. Por. A. Nobis, Przeszłość przyszłości i przyszłość przeszłości. Metrologiczne wzorce wartości pieniądza, „Acta Universitatis Wratislaviensis. Prace Kulturologiczne” 2013, t. 15, s. 121-128.

85

smutne melodie, aby okazał mi zmiłowanie. Czyniłem to kilka razy dziennie i doświadczałem jego opieki. Pewnego razu przyszedłem więc do jego świą­ tyni, oddałem mu pokłon i zagrałem na lutni. Wówczas zobaczyłem, że Jan Chrzciciel wychodził z kościoła i natychmiast poszedłem za nim. Myślałem, że idzie gdzieś, gdzie będzie mógł mnie obdarzyć, lecz on udał się do kościoła Świętego Mikołaja. Mikołaj wyszedł mu na spotkanie z ewangeliarzem, okadził go i pyta: „Dlaczego przybywasz do nas, święty mężu Boży?”. Jan zaś odpowiada: „W moim kościele pochowano heretyka, dlatego też z niego odszedłem”. Wtedy Mikołaj popatrzył na mnie i mówi: „A ten człowiek, dlaczego on za tobą idzie?”. Zaś sławny Jan opowiada mu całą historię, mówiąc: „Człowiek ten żarliwie mi służył, lecz ja nie mam nic, aby mu dać, dlatego proszę cię, abyś z miłości do mnie odpłacił mu, jak potrafisz”. Powie­ dziawszy to, Święty Jan odszedł, zaś wielki Mikołaj rzecze: „Chodź ze mną, człowieku”. I poszedłem za nim. Przyszliśmy do twego skarbca, wszystkie drzwi natychmiast otworzyły się i weszliśmy do środka. Święty Mikołaj mówi do mnie: „Weź z tych mieszków, ile zechcesz”, ale ja, przestraszony, nawet ich nie tknąłem. Wówczas Święty Mikołaj, wyciągnąwszy swe święte dłonie i wziąwszy jeden mieszek, podniósł go i włożył do mojej szaty, nakazując: .Człowieku, idź w pokoju i opowiadaj o wielkich dziełach Bożych”. 7. Usłyszawszy to, cesarz Konstantyn zdziwił się, czy też raczej się zląkł, a ci, którzy go otaczali, oddali chwałę cesarzowi, Bogu i wielkiemu Mikoła­ jowi. I mówi władca do lutnisty: „Człowieku, skoro otrzymałeś ten mieszek w darze ze świętych rąk wielkiego Mikołaja, daj go w dobrą godzinę mnie, a niech mi posłuży do uświęcenia i sławienia Boga”. I wziął cesarz mieszek w dobrą godzinę, zaś monetami, które lutnista w mieszku otrzymał, obdarzył go na cześć i chwałę Ojca, i Syna, i Ducha Świętego, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen, amen, amen.rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFED

Cudowna opowieść o koliwie202 1. Pewien mieszkaniec Konstantynopola bardzo kochał Świętego Mikołaja i co roku obchodził uroczystości ku jego czci. Niegdyś był bardzo wpływowym człowiekiem, lecz później popadł w skrajne ubóstwo, gdyż Bóg postanowił 202 Tłumaczenie na podstawie: De colybis, [w:] G. Anrich, Hagios Nikolaos, Bd. 1, s. 368-371.

86

go doświadczyć. Kiedy przyszedł czas, aby zgodnie ze zwyczajem obchodzić uroczystości ku czci Mikołaja, martwił się, gdyż z powodu skrajnego ubóstwa nie wiedział, co może zrobić dla uczczenia świętego. A ponieważ nie mógł złożyć ofiary, by odprawiono choć jedno uroczyste nabożeństwo, mówi do swojej żony: - Niewiasto, cóż więc uczynimy na uroczystość Świętego Mikołaja? I mówi do niego żona: - Też się zastanawiam, mężu. - W takim razie sprzedam szatę, którą noszę, kupię trochę żywności, damy ofiarę na niezbyt wystawną panichidę203, przygotujemy koliwo204 i urządzimy obchody ku czci świętego. A pobożna żona powiada do niego: - Panie mój i małżonku, nie godzi się ani nie przystoi, abyś nago wychodził na zewnątrz, do ludzi. Weź więc moją odświętną suknię i sprzedaj ją, gdyż ja, będąc kobietą, mogę pozostać w domu. On zaś, usłyszawszy tę odpowiedź godnej szacunku niewiasty, oddał chwałę Bogu. 2. Wówczas na słowo żony wziął jej szatę i sprzedał, po czym na wszyst­ kie pieniądze kupił pszenicy i owoców205 oraz urządził niezbyt wystawne 203 W oryginale: navvux rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA ‘5av. Nabożeństwo za zmarłych, odprawiane m.in. w każdą rocznicę zgonu. Por. E. Smykowska, Panichida, [w:] eadem, Liturgia prawosławna, s. 61-62. 204 W oryginale: [rd] KÓXvpa; polski wyraz ‘koliwo’ pochodzi z języka starocerkiewnosłowiańskiego. Antyczna postna potrawa na bazie gotowanej pszenicy, słodzona czy wytrawna (por. K. Parry, Vegetarianism in Late Antiquity and Byzantiuni. The Transniission of a Regimen, [w:] W. Mayer, S. Trzcionka (red.), Feast, Fast or Familie. Food, and Drink in Byzantiuni, Brisbane 2005, s. 184; M. Kokoszko, Smaki Konstantynopola, [w:] M.J. Leszka, T. Wolińska (red ), Konstantynopol, s. 475-476). Słodka potrawa ze zboża, orzechów, sezamu, miodu (lub cukru), goździków, cynamonu, pestek granatu, a także z innych produktów, w zależności od regionu, przygotowywana i poświęcana w Kościele prawosławnym. Wierni przynoszą ją na groby czy do świątyń w intencji zmarłych, za których odprawiana jest tam panichida. Poświęcona przez kapłana i spożywana po zakończeniu nabożeństwa, symbolizuje jedność żywych i zmarłych wiernych w Jezusie Chrystusie. Por. E. Smy­ kowska, Koliwo, [w:] eadem, Liturgia prawosławna, s. 40-41; M. Borowska, Mniniuria wyspy Skiatos. Cmentarz w opowiadaniach Aleksandra Papadiamandisa, „Prace Filologiczne. Literaturoznawstwo” 2012, t. 5,nr2,s. 289. 205 Koliwo przypomina znaną w Polsce kutię. Oto współczesny przepis na tę potrawę: „2 szklanki pszenicy (może być pęczak lub ryż), 3 łyżki miodu, garść bakalii i rodzynek, ewentualnie orzechów. Pszenicę umyć, gotować do momentu, gdy zgęstnieje i będzie miękka. Przepłukać zimną wodą. Bakalie i rodzynki sparzyć wrzątkiem, osuszyć, a następnie połączyć z pszenicą i miodem. Dobrze wymieszać". Por. Koliwo, http://www.kuchnia.cerkiew.pl/przepisy.php?id_n=59&id=8 [dostęp: 18.12.2021].

87

całonocne nabożeństwo, przygotowawszy koliwo i obchody. Udał się też do kościoła świętego, złożył to, co miał, na ręce kapłana i powiedział mu: „Czcigodny ojcze, wiesz, jak co roku obchodziłem uroczystości Świętego Mikołaja i jakie jest moje obecne położenie. Dlatego proszę cię, odśpiewaj jak kiedyś modlitwy wieczorowe oraz odpraw niezbyt wystawne całonocne nabożeństwo ku czci świętego ”. Kapłan zgodnie ze zwyczajem odśpiewał wieczorowe modlitwy, następnie odmówił błogosławieństwo nad koliwem i zaczął je rozdawać zgromadzonemu w świątyni ludowi. Podszedł również do biedaka, który z radością wziął odrobinę koliwa, ale nie jadł go, lecz zachował, by pobłogosławić nim swoje domostwo. Przyniósł go żonie i mówi: „Weź koliwo, które przygotowaliśmy ku czci świętego, a wraz z nim przyjmij Boże błogosławieństwo”. Pobożna zaś niewiasta podziękowała Bogu i oddała chwałę Świętemu Mikołajowi oraz wzięła z rąk męża koliwo, ale go nie jadła, lecz zawinęła w chustę i złożyła do skrzyni, mówiąc: „Niech przebywa w moim domu ku czci świętego”. 3. Po jakimś czasie otworzyła skrzynię, rozwiązała chustę i zobaczyła, że koliwo lśni jak kosztowne kamienie. Zdumiona i zdjęta lękiem, natychmiast zawołała męża, pokazała mu zawartość zawiniątka i powiedziała: „Zobacz, jak lśni koliwo, które mi dałeś w dniu Świętego Mikołaja”. Popatrzył i osłupiał, po czym wziął jedno ziarenko, połyskujące, o pięknej rubinowej barwie206 oraz udał się na bazar, by sprzedać je za parę groszy i kupić jedzenia. Powrócił jed­ nak z niczym, gdyż handlarze, którzy wyceniali kamień, w swych obliczeniach doszli od dziesięciu do stu florenów, biedak zaś pomyślał, że z niego szydzą. 4. W owych dniach zdarzyło się, że wielkiemu Konstantynowi zginął przepiękny rubin. Przyszli więc do władcy handlarze oraz opowiedzieli o biedaku, który przynosił na bazar kosztowny kamień, mówiąc: „Wieczny cesarzu, rubin, który zniknął z twego pałacu, ma ten właśnie biedak”. Stało się tak, aby dzięki wspaniałemu cudowi poznano i sławiono wielkiego męża Bożego, a także ufność chrześcijanina, którą pokładał w Mikołaju, oraz jego miłość do świętego, dla której sprzedał [ostatnią] szatę [swej żony]. Oto miłość do świętego, oto pełnia bogobojności! Lecz powróćmy do tego, o czym opowiadaliśmy.

206 Jak się wydaje, przyrządzone przez bohatera legendy koliwo zawierało ziarna granatowca. bardzo popularnego w Bizancjum drzewa owocowego (M. Kokoszko, Smaki, rqponmlkjihgfedcbaZ [w:] M.J. Leszka. T. Wolińska (red.), Konstantynopol, s. 532-533); mogły one zmienić się w kosztowne kamienie rubinowej barwy'.

88

5. Wysłuchawszy handlarzy, cesarz przywołał tego człowieka i zaczął go wypytywać, obsypując pogróżkami. Powiedział: - Skąd masz ten kamień, kto ci go dał? Zaś przerażony biedak rzekł do cesarza: - Panuj wiecznie, o władco! Opływałem we wszystkie dobra, lecz z powodu moich grzechów czy też z dopustu Bożego stałem się nędzarzem, co sam widzisz, gdy na mnie [teraz], wasza cesarska mość, patrzysz. Moi rodzice nauczyli mnie, abym jak wszyscy chrześcijanie czcił Świętego Mikołaja. Bardzo się martwiłem, gdy nadszedł dzień świętego, a ja nie miałem nawet jednej garstki zboża, aby przygotować koliwo dla jego uczczenia. Chciałem więc sprzedać moją szatę, gdyż uzyskana kwota wystarczyłaby, bym kupił owoców i zboża oraz dał ofiarę na niezbyt wystawne całonocne nabożeństwo ku czci świętego, żeby jego święto nie minęło bez uroczystych modlitw. Jednak żona, którą mi Bóg darował, nie pozwoliła mi [sprzedać mej szaty], lecz oddała [na sprzedaż] swoją odświętną suknię. Nabyłem za nią trochę owoców i zboża, przygotowałem koliwo i obchody. Koliwo to przyjąłem z rąk kapłana i dałem mojej żonie, ona zaś je schowała, aż pewnego dnia otworzywszy skrzynię, zobaczyła, że lśni jak ten klejnot, na który patrzy wasza cesarska mość. Weź go sobie, jeśli chcesz, najmiłościwszy władco, ofiaruję go tobie wraz z opowieścią o cudzie, którego dokonał święty”. 6. I podał rubin cesarzowi. Gdy Konstantyn zobaczył kamień, zdumiał się i rzekł: „Biorę go, niech służy memu uświęceniu i zapewni mi błogosła­ wieństwo świętego”. Dał też biedakowi sto florenów oraz pozwolił mu odejść w pokoju. 7. W ten oto sposób Bóg otacza chwałą swoich świętych, którzy chwałę Mu oddają. Również my powinniśmy czcić świętych, obchodząc uroczystości ku ich czci. Obdarzają oni bowiem pełnią dóbr tych, którzy czczą ich całą duszą, tak jak ten błogosławiony człowiek wraz ze swoją małżonką. Trwajmy zatem i my w świętej opiece Mikołaja. Boże, zmiłuj się nad nami i zbaw nas. Amen, amen, amen.

89

Cudowna opowieść o kolczykach 207zyxwvutsrqponmlkjihgfedcba Kiedyś w stolicy Cesarstwa wybuchł potworny pożar, który nie tylko zniszczył liczne budowle oraz majątek obywateli, lecz także strawił ogniem bardzo wielu ludzi. Również pewien zamożny mąż, darzący wielkim nabożeństwem Świętego Mikołaja, nie ocalił z płomieni nic poza złotymi kolczykami, które miała na sobie jego żona. Postanowił więc sprzedać je w dniu Świętego Miko­ łaja, [licząc], że nie pozostanie porzucony przez świętego. Wysłał żonę wraz z kolczykami do któregoś ze swoich przyjaciół w dzielnicy Heptaskalos208, ona zaś na dziedzińcach kościoła Świętego Akakiosa209 spotkała Świętego Mikołaja w postaci zwykłego świątobliwego mnicha. Dał on kobiecie dwadzieścia cztery solidy i powiedział: „Niewiasto, wracaj [do domu] i zostaw sobie swoje kolczyki. Po tym zaś, jak wyprawicie święto, przychodź tutaj co roku, a ja będę ci dawał po dwadzieścia cztery solidy”. Kobieta przyszła do swego męża, oddała mu złote monety i opowiedziała o niewysłowionym cudzie, a on głęboko się zdumiał, podobnie jak wielu innych [ludzi], którzy to słyszeli. Odprawili więc wspaniale święto [ku czci sługi Bożego], oddając chwałę Bogu i jego słudze Mikołajowi. Zaś majątek ich wzrósł dwukrotnie, gdyż rok w rok otrzymywali od świętego w tymże miejscu dwadzieścia cztery solidy.

Cudowna opowieść o pasterzu210 Daleko od najważniejszych ośrodków Cesarstwa, w pustynnej okolicy znajdo­ wał się kościółek sługi Bożego Mikołaja, przy nim zaś mieszkał pewien mnich, który zbierał jałmużnę po miastach i wsiach, aby wyżywić się i utrzymać 207 Tekst ten (Thaunia de inauribus) stanowi 36. rozdział Pochwały Neofity (Encomium Neophyti), por. G. Annch, Hagios Nikolaos, Bd. 1, s. 406-407. 20S Położona na brzegu Morza Marmara dzielnica Konstantynopola. Por. A.V. Bugaevskij, Obrałaś, s. 29. 209 Jeden z najstarszych kościołów stolicy Cesarstwa, zbudowany przed 359 r. Patronując}’ mu św. Akakios - rzymski wojskowy, który poniósł śmierć męczeńską za panowania Dioklecjana w Konstantynopolu. Por. R. Janin, La geographie, s. 18-19; S. Bralewski, Konstantynopolitańskie kościoły, [w:] M.J. Leszka, T. Wolińska (red.), Konstantynopol, s. 136-137. O historii świątyni oraz innych możliwościach wyjaśnienia jej nazwy zob. także D. Woods, The Church of„St" Acacius at Constantinople, „Yigiliae Christianae” 2001, vol. 55, no. 2, s. 201-207. 2,0 Kolejny cud opisany przez autora Pochwały Neofity (Enconiinni Neophyti, 38). Tłumaczenie na podstawie: Thauma de pastore, [w:J G. Anrich, Hagios Nikolaos, Bd. 1, s. 408.

90

świątynię. Pewnego razu, gdy pełnił tę swoją posługę, pewien niegodziwy pasterz zrabował do cna jego izdebkę oraz kościółek. Gdy mnich powrócił i zobaczył spowodowane przez złodzieja spustoszenie, wzburzony i roz­ gniewany, urządził świętemu awanturę. Mocno Mikołaja obił i zagroził, że rano dopiero spierze go na kwaśne jabłko, o ile nie zaradzi on nieszczęściu. Powiedział: „Ja tyram od rana do nocy, zbijam nogi, zbieram na chleb dla siebie i dla ciebie, a ty, staruchu, próżnujesz sobie! Kto chce, przychodzi, co chce, robi, i gdzie chce, sobie idzie. Twój majątek to twoja sprawa, ale mojej własności miałeś pilnować!”. Rzekłszy to, usnął, przygnębiony i smutny. Tejże nocy złodziej dostał wzdęcia od stóp do głów, tak że niewiele brako­ wało, a wyrwałoby mu paznokcie i pękł brzuch. Przy tak sponiewieranym i umęczonym stanął Mikołaj i mówi doń: „Nie wystarczyło ci, niegodziwcze, tego, co mi zabrałeś? Po cóż wziąłeś rzeczy mnicha, a on moją siwą głowę bije i grozi, że bić będzie, jak gdybym był małolatem?”. Pasterz zaś na to: „Święty Boży mężu, wszystko zwrócę, tylko zlituj się nade mną!” I przeszukuje miejsce, w którym schował ukradzione rzeczy, oraz natychmiast zanosi je z powrotem do kaplicy świętego. A Mikołaj, zjednany modlitwami, uwalnia cierpiętnika od choroby, poucza go, aby odtąd nie kradł i odchodzi. Mnich zaś, obudziwszy się i znalazłszy wszystko w zupełności, dziękował świętemu, pozostając przy nim i wiernie mu służąc.rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIH

Cudowna opowieść o Saracenie211 Za panowania naszego miłującego Chrystusa władcy, cesarza Leona212 przy­ było do niego poselstwo Agarejczyków. Kiedy posłowie powracali, wysłał wraz z nimi kilku swoich wielmożów, aby wykupili wziętych do niewoli [chrześcijan]. 2,1 Por. Encomium Neophytt, 39. Tłumaczenie na podstawie: Thauma de Saraceno, [w:] G. Anrich, Hagios Nikolaos, Bd. 1, s. 408-409. 2,2 G. Anrich przypuszcza, że chodzi o cesarza Leona VI Mądrego (886-912), za panowania którego między Arabami i Bizancjum nastąpiła aktywna wymiana poselstw w celu zorganizowania zwrotu jeńców. Por. idem, Hagios Nikolaos, Bd. 2, s. 423. Jednakże A. Bugajewskij zauważa, że pro­ blem odzyskania jeńców był aktualny przez wiele stuleci, a zatem autor relacji może mieć na myśli także innych cesarzy o tym imieniu. Za panowania Leona 1 (457-474) i Leona II (474) Cesarstwo nie prowadziło jeszcze wojen z Arabami. Przed natarciem Wielkiego Kalifatu Islamskiego bronił Bizancjum Leon III (717-741), wojny zaczepno-obronne z nim prowadził Leon IV (775-780).

91

Gdy przybyli do pewnej miejscowości w okolicach Seleucji213 i usiedli spożyć śniadanie, starszy spośród greckich posłów nakazuje, by pomodlono się do Świętego Mikołaja. Usłyszawszy to, dowódca Saracenów powstał i powiedział: „Tak, proszę was, wznieście modlitwę do tego wielkiego świę­ tego”. A gdy wielmoże zapytali: „Skądże ty, będąc Saracenem, znasz naszego świętego?”, natychmiast wyciągnął z pazuchy złoty medalik Mikołaja oraz opowiedział o niesłychanym cudzie, który on uczynił. Mówił: „Jako że od młodości mojej jestem kupcem, często podróżowałem z chrześcijanami i cały czas słyszałem, jak przyzywają imię Mikołaja. Pewnego razu, gdy po trwającej trzy miesiące podróży do Indii powracałem w ojczyste strony, dopadła mnie w drodze głęboka noc i gwałtowna burza. Jechałem konno na przedzie, za mną podążali na wielbłądach moi niewolnicy. Zgubiwszy szlak, brnęliśmy przez przepaściste, kręte wertepy. Około północy zsunąłem się z wierzchowca i wpadłem do jakiejś rozpadliny. Wówczas straciłem nadzieję na ratunek i zawołałem donośnym głosem: „Święty Mikołaju, którego przyzywają chrześcijanie, pomóż mi!”. I natychmiast, sam nie wiem jak, znaleźliśmy się w ludzkiej osadzie. Rano dowiedzieliśmy się, że leżała ona w odległości dwunastu mil stamtąd; zdaliśmy też sobie sprawę, że zostaliśmy tam przeniesieni przez powietrze, gdyż nie znaleźliśmy wokół nas śladu człowieka, wielbłąda czy konia. Wówczas przyjąłem chrzest i nabyłem medalik Świętego Mikołaja, który nosze na swej piersi, a który teraz, jak widzicie, z wiarą całuję”. Usłyszawszy to, Rzymianie i Saraceni zdumieli się. Oddali chwałę Bogu, pełni podziwu i radości sławili też Mikołaja.

Rządy Leona V (813-820) przypadły na czasy walk wewnętrznych w Kalifacie, które uniemożliwiały Arabom znaczące wystąpienia przeciwko Bizancjum. Por. A.V. Bugaevskij, Obrałaś, rqponmlkjihgfedcba s. 28; idem, Grećeskie, s. 88-89. ł” Seleucja - miasto portowe w Cylicji, u ujścia rzeki Kalykadnos. Od połowy IV w. należało do prowincji Izauria. Port i fortyfikacje odgrywały’ważną rolę militarną. Por. A.V. Bugacvskij, Obrałaś, s. 28; M. Kokoszko, Seleucja, EBiz, s. 432.

92

Cudowna opowieść o samotnym żeglarzu 214zyxwvutsrqponmlkjihgfedcbaZY Ostatnio dotarła do nas opowieść ukazująca taki oto niedawny cud Świętego Mikołaja. Pewien mieszkający w Egipcie Saracen zgodnie ze swoim zwyczajem łowił ryby na niewielkiej łodzi, gdy znienacka spadła na niego wichura. Miotany gwałtownymi falami, zwątpił w swoje ocalenie, a w chwili, gdy wzburzony żywioł roztrzaskał stateczek w drzazgi, na łeb na szyję poleciał w wodę, wołając: „Święty Mikołaju, którego przyzywają chrześcijanie, jeśli przyjdziesz i uratujesz mnie z tej zguby, wyrzeknę się saraceńskiej wiary i stanę się chrześcijaninem ”. Tak powiedział, po czym wszystko wokół zawi­ rowało i popadł w głębokie jak śmierć omdlenie. „I oto - powiada - widzę świątobliwego męża, który mówi do mnie: „Zatem jeśli wybawię cię od grożącego ci niebezpieczeństwa, staniesz się chrześcijaninem?”. I odrzekłem mu: „Tak, panie, tylko okaż mi swoją łaskę!” A gdy to przysiągłem, święty chwycił ster i nie odchodził od niego, dopóki mnie nie ocalił, doprowadzając statek w okolice fortecy w Atalii215. Gdy znalazłem się na lądzie, wszyscy się dziwili i nazywali mnie „samotnym żeglarzem”216. Miejscowi mieszkańcy zadawali mi wiele pytań, ja zaś wypytywałem, czy w okolicy jest kościół Świętego Mikołaja. I oto prowadzą mnie do kościoła, o który dowiadywałem się, i zobaczyłem tam na świętym obrazie podobiznę mojego wybawcy, i rozpoznałem go, i oddałem mu pokłon i złożyłem świadectwo o łasce, którą mi wyświadczył”. Tyle opowiedział ów Saracen. Mieszkańcy twierdzy poświadczają cud, a także potwierdzają, że przyjął chrzest, stał się chrześcijaninem, zgodnie z obyczajem poślubił żonę chrześcijankę, wydał na świat potomstwo i żył długo i szczęśliwie. Jego dzieci aż do dziś zachowują imię ojca, gdyż nazywają ich dziećmi samotnego żeglarza. Obchodzą oni też co roku wspomnienie Świętego Mikołaja oraz darzą ogromnym podziwem cud, który przydarzył się ich przodkowi, a o którym dowiedzieli się, na chwałę Boga i ku uczczeniu świętego, natchnionego przez Bożego Ducha Mikołaja, naszego ojca. 2*‘* Por. Eticomium Neophyti, 49. Tłumaczenie na podstawie: Thaunia de monanauta, [w:J G. Anrich, Hagios Nikolaos, Bd. I, s. 415-416. 2,5 Miasto portowe w Pamfilii, na południowym wybrzeżu Azji Mniejszej, siedziba biskupstwa, ważny ośrodek handlowy i militarny. Wzniesione tu fortyfikacje zabezpieczały przez najazdami muzułmanów południową Anatolię. Por. P. Krupczyński, Atalia, EBiz, s. 55-56. 2,6 W oryginale: tKa\ovvpe [iovovavniv.

Homiletyka

Proklos, arcybiskup Konstantynopola217rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQ Pochwała naszego świętego ojca Mikołaja 218 1. Bracia moi, ojcowie i dzieci! Oto ogarnia mnie lęk, oto drżę pełen niepokoju i wielkiej trwogi. Chcę bowiem zaczerpnąć słodkiej wody, lecz obawiam się, że może wypełnić mnie gorycz. Posiadam jednakże jakieś - może nawet niemałe? - dary, pochodzące od naczynia wybranego, nauczyciela kościołów, światłości świata, to jest od apostoła Pawła, który powiada: „Możecie uczynić wszystko, co czynicie w imieniu Pana. On jest światłością, zatem wy też jesteście dziećmi światłości. Nie chcę bowiem, byście byli nieświadomi darów Ducha Świętego”219. Zresztą również nasz Pan powiedział w swojej Ewangelii: „Niech spragniony przyjdzie do Mnie i pije”220, a w innym miejscu: „Każdy, kto prosi, otrzymuje, kto szuka, znajduje, a temu, kto kołacze, otworzą”221. Kołatałem, toteż Pan oświecił wasze serca, gdyż ja nie jestem w stanie sprostać takiemu zadaniu. Krótko mówiąc, proszę, byście pozwolili mi zaczerpnąć to, co moje z tego, co wasze. Nie jestem wymowny, zbyt ociężałe są usta moje222, aby wysławiać tego świętego. Otwórzcie mi skarbce waszych serc, tak żebym mógł przynieść świętemu skromną ofiarę. Przyjmijcie z wiarą to, co mówię, gdyż dar pochodzi od Boga, a nie ode mnie. Uczyńmy też Boga pośrednikiem i przewodnikiem w naszych poszukiwaniach.

217 Proklos (ok. 390-446) - biskup Kyziku, następnie biskup Konstantynopola (od 434). Znakomity mówca. Zachowały się liczne homilie jego autorstwa oraz te jemu przypisywane. Por. M. Starowieyski, Proklos, EBiz, s. 411. 218 Tłumaczenie na podstawie: Encomium Procli, [w:] G. Anrich, Hagios Nikolaos, Bd. 1, s. 429-433. 2,9 Pip 4,13; Kol 3,17; J 8,12; Ef 5,8; ITes 5,5; IKor 12,1. 220 J 7,37. 221 Ml 7,8. 222 Wj4,10.

95

2. Zatem niech zstąpi ku nam upragnione światło, poranna gwiazda, niebiański człowiek i ziemski anioł, ten, którego przyzywamy, a przychodzi na pomoc, drogocenna perła223, kosztowne naczynie, mieszkaniec Myr i przybysz do cesarskiego grodu, stający pod broń, skoro tylko usłyszy krzyki uciśnionych, zanim wybrzmią skierowane do niego prośby. Oto mężowie, których zamierzano niesprawiedliwie pozbawić życia, zawołali: „Nawet jeśli jesteś od nas daleko, zechciej pofatygować się, przyjdź! Przyszedłszy zaś, nie zwlekaj, uwolnij nas z mocy oszczerstwa”. Pamiętamy, że „Pan jest blisko tych, którzy w szczerości Go wzywają”224. Porzuciwszy wszystko, przybyłeś do udręczonych, wybawiłeś uwięzionych od wielkiej trwogi, szlachetnie obroniłeś bezbronnych. Wyrwałeś zbrodniczy miecz, gotowy do ścięcia głowy. Przeraziłeś władcę snami, grożąc mu śmiercią oraz wojną i dając do zrozumienia, że wstawiłeś się [za skazańcami] u Tego, który cię oświecił, jego zaś uwieńczył cesarską koroną. Stałeś się bowiem zwycięskim bojownikiem, przybywającym [do nas) drogą napowietrzną, niczym na szybko mknącym koniu. Stałeś się światłością dla mężów, którzy otrzymali okrutny wyrok w ciemnościach nocy. Oznajmiłeś władcy, że zje go robac­ two, a jego dom dosięgnie zagłada. W widzeniach sennych wstrząsnąłeś też duszą prefekta, mówiąc mu: „Żałosny nikczemniku, uwolnij tych, których masz zamiar niesprawiedliwie ukarać. A jeśli mnie nie posłuchasz, spadnie na ciebie z niebios nieunikniona kara, którą ci ogłosiły moje wargi. Wziąłeś bowiem srebrne i złote naczynia za to, że pozbawisz tych ludzi życia i światła”. 3. O nieskończona potęgo Boga, która niczym niewidzialny cień osłoni­ łaś świętego! Mikołaju, godzien jesteś uwielbienia, przystoi ci unosząca się z naszych ust wonna pieśń chwały. Otóż przede wszystkim czcimy zamiesz­ kujących w świętym Ojca, Syna i Ducha Świętego, których [obecność] jest najwspanialszym darem, jaki otrzymał. Następnie [składamy cześć] Świętej Dziewicy i Matce Boga, wołając wraz z archaniołem Gabrielem: „Raduj się, napełniona łaską, Pan z Tobą”225. Wreszcie przechodzimy do uczczenia naszego świętego. Raduj się, Mikołaju, pasterzu Myr. Raduj się, Mikołaju, który posiadasz Ojca, Syna i Ducha. Raduj się, Mikołaju, który mieszkasz w Myrach, a przybyłeś do królewskiego grodu. Raduj się, Mikołaju, który 225 Mt 13,46. 224 Ps 145,18. 225 Łkl,28.

96

nie wychodząc z domu, wyzwoliłeś uwięzionych. Raduj się, Mikołaju, który we śnie przyszedłeś do władcy oraz zagroziłeś, że zostanie wydany na pastwę wrogich mieczy i kruków. Raduj się, Mikołaju, który w widzeniu sennym ukazałeś się Ablabiuszowi i oznajmiłeś, że życie przyniesie mu śmierć, a jego domownikom zagładę. Raduj się, Mikołaju, zwycięzco nad okrutnym złym duchem. Raduj się, Mikołaju, którego wszyscy przyzywają, a który wszystkich wysłuchujesz. Rozraduj się, Mikołaju, który jesteś daleko, lecz słyszysz pełne łez wołania gnębionych. Rozraduj się, Miko­ łaju, bezcenny skarbie miasta Myry. Rozraduj się, Mikołaju, który wśród mroków śmierci obdarzyłeś uwięzionych światłem życia. Rozraduj się, Mikołaju, który z niewysłowioną radością 226. Przyjdź i jak powiedział w Ewangelii Chrystus: „wejdź do radości swego Pana”227, albowiem nawet jeśli nie przyszedłeś [do cesarza] w ciele, wypełniło się w tobie proroctwo Dawida: „Mówiłem w obecności królów i nie wstydziłem się”228. Któż nie podziwia odwagi świętego? Któż nie odczuwa bojaźni w obliczu tajemnic Bożych? Któż nie zdumiewa się wobec tak wielkiego i niewiarygodnego cudu? W widzeniach sennych słońce, księżyc i gwiazdy, oddając pokłon mądremu Józefowi, przepowiedzieli jego panowanie229. Lecz ty, z sercem całkowicie wypełnionym Bożą bojaźnią, jednego skłoniłeś ku dobru, grożąc mu śmiercią, drugiego zaś odwiodłeś [od zła], wydając jego życie i rządy na pokarm robactwa. 4. Tak więc cesarz nakazał, by uwięzionych uwolniono i szczegółowo przedstawił, co powiedział mu we śnie [Mikołaj]. Wobec licznie zgromadzo­ nego ludu i członków Rady nazwał też dowódców czarownikami, mówiąc: „Jak to się stało, że wysłaliście jakiegoś Mikołaja, aby mnie ukarał?” A oni pochylili głowy i smutnymi, pełnymi żalu głosy odrzekli: „Nie uczyniliśmy nic złego przeciwko twemu błogosławionemu panowaniu”. Skoro jednak wyobrazili, jak święty z całą mocą ukazał się cesarzowi, odzyskali odwagę oraz jednym głosem zawołali do wszechwiedzącego Boga tymi słowy: „Obrońco 226 Komponując uroczysty wieniec hajretyzmów, Proklos mistrzowsko nawiązuje do pozdro­ wienia Matki Bożej przez archanioła Gabriela. Posługuje się najpierw użytym przez ewangelistę imperatiwem w tłumaczeniu: ‘raduj się’, 8), a następnie mającym znaczenie rozkazujące optatiwem (%a/po/ę, w tłumaczeniu: ‘rozraduj się’, 4). Domyślać się możemy, że wskutek uszkodzenia tekstu utraciliśmy przynajmniej cztery zdania składające się na pochwałę Mikołaja. 227 Mt 25, 21.23. 228 Psi 19,46. 229 Rdz 37,9.

97

pokrzywdzonych, dawco życia, za pośrednictwem Świętego Mikołaja zano­ simy błaganie do Twego miłosierdzia. Prosimy, zmiłuj się, wybaw nas od śmierci i przyjmij nas do grona żyjących”. Wówczas cesarz przemówił do nich łaskawie, wypytując, skąd i z jakiego miasta święty pochodzi, jak rów­ nież dlaczego jest wobec niego tak surowy. Wtedy to, wtedy odpowiedzieli mu w słowach pięknych i nadobnych: „Władco świata, wysłuchaj nas, bo mówimy ci prawdę. Godny podziwu cesarzu, nie możemy przemilczeć tego, co na własne oczy widzieliśmy, zwłaszcza że Pan rzekł: «Co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach, co widzicie w ciemnościach, opowiadajcie w świetle»230. Oto niegdyś ten święty człowiek, niezmiennie pełen bojaźni Bożej i odwagi, przybył chyżym krokiem oraz z Bożą pomocą obdarzył życiem mężów, którzy w złej godzinie mieli zginąć. Wyrwał z rąk kata zaniesiony nad nimi obosieczny miecz i precz go wyrzucił, spętanych zaś rozwiązał, uwolnił i powiedział im, by wracali do domów. Pamiętając o dobru, które wyświadczył tamtym mężom, również go przywołaliśmy, aby wnet przybył i raczył nas ocalić”. 5. Wówczas ten, którego głowę zdobiły kosztowne kamienie, obleczony w purpurę i we wszelką władzę nad światem, odpowiedział: „To nie ja daruję wam życie doczesne, lecz ten, którego wezwaliście. Pośpieszcie się zatem, a gdy upadniecie do jego stóp, ucałujcie je i powiedzcie, by rów­ nież za mną u Boga się wstawiał. Te zaś skromne dary, które otrzymacie, zanieście mu i poproście, by nie odpłacał mi się gniewem, lecz prosił Boga o wybaczenie za to, co uczyniłem. Wy natomiast, skoro otrzymaliście życie doczesne, zatroszczcie się również o to, by nie utracić życia [wiecznego]: zgólcie wasze włosy, zdejmijcie ozdoby i nie myślcie o sprawach tego świata”. Tak więc wyruszyli w podróż do świętego w listopadzie i przybyli [doń] 13 kwietnia, modląc się i dziękując Panu, służąc Mu, rozdając swój majątek ubogim oraz powierzając swe dusze Bogu, któremu chwała i panowanie na wieki. Amen.

230 Ml 10,27.

98

Andrzej, biskup Krety231rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJ Pochwała naszego świętego ojca Mikołaja232 1. Człowieku Boży, wierny sługo Chrystusa i szafarzu Jego świętych tajem­ nic, mężu spragniony darów Ducha, przyjmij od nas niczym podarunek kierowane do ciebie słowo, uznaj je za dar wdzięczności za dary, które nam świadczysz, otaczając twym cudownym, serdecznym wsparciem. Nazywamy cię filarem i podporą Kościoła233, lampo wypełniona oliwą oświecającego świat, życiodajnego Słowa. Twa dzielność zapewniła ci liczne przydomki, a nic, co szlachetne nie było ci obce, najlepszy wśród pasterzy, najsławniejszy wśród arcykapłanów, Mikołaju. Złożyłeś przecież w swej błogosławionej duszy wszystkie godne czci cnoty, niczym w skarbcu złoto i przezroczy­ ste kosztowne kamienie, toteż twoja sława dotarła wszędzie tam, gdzie docierają promienie słońca. Albowiem nie tak rozjaśnia złotym lśnieniem nieprzeniknioną ciemność nocy postawiona na wysokim świeczniku świeca, jak ty, posadzony nie tak dawno przez Chrystusa, światłość prawdziwą234, na tronie arcykapłańskim, w ziemskiej krainie nędzy i mroku oświecasz wszystkich, których pasiesz, prowadząc ich w odblaskach pochodni ku światłu nieznającemu zachodu, niejako roztaczając z podniebnej strażnicy płomienną jasność bezbłędnego duchowego poznania tak znajdującym się w pobliżu, jak również przebywającym daleko. Twój anielski sposób życia wyniósł cię naprawdę wysoko, a czystość duszy i dążenie do prawdziwego zjednoczenia z Bogiem przysposobiły do tego, byś się wzbił ponad okręgi niebieskie. Tam też wzięły początek różnorodne cnoty, którymi zajaśniała mądrość, ożywiająca twe postępowanie, gdyż niczym pszczoła, oblatująca [ogród] świętych, wzbogaciłeś się pierwocinami ich mądrości duchowej. 2. Ojcze, z kim spośród świętych nie współzawodniczyłeś? W czyje ślady nie podążyłeś z całą żarliwością? Czy też, mówiąc wprost, jakiemu dosko­ nałemu mężowi, którego naśladowałeś, nie dorównałeś? Sprawiedliwy Abel 2,1 Andrzej z Krety (ok. 660-740) - najważniejszy grecki mówca i poeta religijny VIII w., mnich klasztoru przy Grobie Chrystusa w Jerozolimie, biskup metropolita Krety od 692 r. Autor 50 homilii oraz chóralnych pieśni, z których najsłynniejszy jest używany do dziś we wschodniej liturgii wielko­ postnej Wielki Kanon. Por. K. Obrycki, Andrzej z Krety, EBiz, s. 33-34. 232 Tłumaczenie na podstawie: Encotniutn Andreae Cretensis, [w:] G. Anrich, Hagios Nikolaos, Bd. l.s. 419-428. 233 1 Tm 3,15. 234 J 1,9.

99

znalazł uznanie dzięki swoim darom235 - ty, ojcze najsprawiedliwszy, całego siebie w darze duchowym ofiarowałeś Bogu, który w swej doskonałości niczego nie potrzebuje. Enosz złożył w Panu nadzieję236 - ty, jeszcze prze­ bywając na ziemi, otrzymałeś wyraźne [dowody] spełnienia ofiarowanych [przez Niego] nadziei237. Henoch spodobał się Bogu i został porwany238 - ty, porywając wszystkie myśli twej duszy ku niebu, siebie samego dla Boga opuściłeś239 i w zamian za [dobra] przemijające otrzymałeś [dobra] wieczne. Noe był sprawiedliwy i stał się miły Bogu dzięki składanym ofiarom, dlatego też w drewnianej skrzyni uratował z potopu, którego wody okryły całą ziemię, wszystkie rodzaje nierozumnych zwierząt2"10 - ty składasz Bogu rozmaite rozumne ofiary i hołdy duchowe oraz ukazujesz Kościół jako nową arkę, w której, wykładając należycie słowa [prawdy], ocalasz niczym zwierzęta rozmaite ludy, zanurzone w odmętach herezji Ariusza. Abraham podziwiany jest dla gościnności i miłości do Boga, a równocześnie czczony za to, że bez ofiarowania ofiarował Bogu nakazaną ofiarę, obiecanego syna241 ty codziennie przyjmujesz, spożywając, samego Chrystusa oraz czynisz współuczestnikami duchowej uczty tych, którzy do Niego przychodzą; nie syna też umiłowanego i nie jagnię, zamiast niego złożone, lecz siebie samego składasz ustawicznie na świętą całopalną ofiarę oraz, jak mówi Ewangelia, „życie swoje dajesz za owce”242. Izaaka sławimy za sprawiedliwość243 - ty, wzorze sprawiedliwości, wszędzie w duchu podążasz i z wielką odwagą powstrzymujesz tych, którzy dążą do niesprawiedliwości, otwarcie ukazując się w widzeniach sennych nawet śpiącym cesarzom. Jakub, wsławiony dzięki prostocie obyczajów i licznemu potomstwu, widział drabinę, która sięgała

Rdz 4,4. Rdz 4,26. Hbr5,18. Rdz 5,24. 2Kor5,13. 340 Rdz 6-8. 241 Rdz 18,1-16; 12,1-8; 22,1-18. 343 J 10,15. 343 Stary Testament postrzega Izaaka przede wszystkim jako spadkobiercę obietnic danych przez Boga jego ojcu Abrahamowi, a także: syna obietnicy, ojca „domu Izraela”, męża całkowicie podporządkowanego woli Boga i Jego wiernego czciciela. Nowy Testament nazywa go ojcem wierzą­ cych (Rz 9,10) i widzi w nim typ Chrystusa, złożonego w ofierze za ludzi zgodnie z wolą Ojca. Por. P.C. Bosak, Encyklopedia rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA wszystkich postaci biblijnych, 1.1, Kraków 2020, s. 645-646. 335 336 337 33‘

100

nieba i zapowiadała obraz większej tajemnicy2'14 - ty nie przestajesz owce patriarchów i pasterzy wydawać Chrystusowi, który powierzył ci swoją trzodę, a „zachowując drogę wzwyż w sercu swoim”244 245, wstępujesz ze szczebla na szczebel, przemieniasz się z chwały w chwałę i dzięki kontemplacji wzbijasz się od ziemi ku niebiosom. Hiob zajaśniał dzięki niewinności i wytrwałości w nieszczęściach - ty nie tylko nie zawahałeś się przed naśladowaniem go, lecz nie drgnąłeś też w obliczu heretyckich ataków: niechże - myślałeś - fale skruszą mur, oby tylko nie uległ uszczupleniu skarbiec. Józef stał się sławny dzięki temu, że był niewinny i zapewnił pożywienie246 - ty przekazałeś licyjskiej prowincji siebie samego jako wzór niewinności, a także obfite poży­ wienie głoszonej przez ciebie miodopłynnej nauki. O Mojżeszu opowiada się wszem i wobec, gdyż był łagodny i ustanowił Prawo; tytułowany jest bogiem faraona i przywódcą ludu Izraelskiego247 - ty zaś, błogosławiony ojcze, wobec wszystkich najłagodniejszy, groźny jedynie dla grzeszących, ustanawiasz jako prawo wymóg powstrzymywania się przed czynieniem zła, zaś powstające na nas namiętności, niczym nowe wojsko faraona, w morzu twych wspaniałych czynów zatapiasz. Szlachetny Dawid, [uzbrojony we] wszelki oręż duchowy pokonuje butnego Goliata248 - ty, pełen mocy, codziennie zmuszasz do ucieczki gnębiącego dusze duchowego Goliata oraz odpędzasz od rozumnej trzody Chrystusowej drapieżnych wilków - heretyków. 3. Święty ojcze, wypełniając przykazania Boże, dołączyłeś zatem do sław­ nego orszaku sprawiedliwych i proroków. Kogoś naśladowałeś w odwadze, kogoś - w gorliwości, kogoś - w pokorze, kogoś - w miłosierdziu, a jeszcze kogoś - w prowadzeniu uduchowionego życia. Zresztą nie tylko ich, lecz również uczniów Chrystusowych, przez których łaska i prawda249, zerwawszy mroczne pęta Prawa, odsłaniają przed nami pełnię tajemnic prawdziwego duchowego służenia Bogu. Jako ich nieodstępny towarzysz stałeś się okiem czuwającym nad Kościołem, zostałeś też nazwany jego troskliwym opie­ kunem oraz pięknie brzmiącym rogiem. Przeto teraz należy stwierdzić, że prawdziwe są słowa Pisma: „sławna jest pamięć sprawiedliwych; sprawiedliwy 244 245 246 247 24B 249

Rdz 32,2-33. O patriarsze Jakubie por. P.C. Bosak, Encyklopedia, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJ t. 1, s. 704-706. Ps84,6. Rdz 39,7-20; 42-45. Wj 7,1. Por. P.C. Bosak, Encyklopedia, t. 2, s. 1134-1140. ISm 17. J 1,14.

101

pozostanie w wiecznej pamięci”250, a jeszcze bardziej odpowiednie [dla ciebie]: „Zaprawdę, pochwała sprawiedliwego rozraduje liczne ludy”251. 4. Ojcze opiewany w hymnach, kto jednak mógłby w sposób godny wygłosić [należące się tobie] wspaniałe pochwały oraz wyśpiewać wielkość sławnych dzieł, których dokonywałeś w przeciągu całego życia? Cokolwiek byśmy o tobie nie mówili, nasze słowa pozostają bardzo dalekie od prawdy, a gdybyśmy zechcieli porównać twoje czyny z [czynami] innych, będziemy musieli zaczerpnąć przykłady działania zewsząd. Jakże więc cię nazwiemy? Rolnikiem? Tak! To słowo, rozumiane w znaczeniu duchowym, powie nam prawdę |o tobie]. Albowiem ty uprawiłeś w całej licyjskiej krainie niwy ludzkich umysłów: wyciąłeś ciernie, zasiałeś żywe słowo pobożności i zebrałeś w duszach, jak w spichlerzach, dudibwe plony. Nazwiemy cię budowniczym? Nie skłamiemy. Albowiem taranem twego nauczania zburzyłeś ołtarze idoli oraz siedziby ohydnych demonów, a na ich miejscu wzniosłeś kościoły Chrystusowe oraz zbudowałeś święte, czcią otaczane kaplice i świątynie ku czci męczenników. Niczym rolnik doprowadziłeś nowo zasadzoną duchową winnicę do przynoszenia pięknych owoców. Niczym mądry budowniczy utwierdziłeś świątynie duchowe - nowo zbudowane społeczności wierzą­ cych - na podwalinach wiary. 5. Jakże cię zatem nazwiemy? Żołnierzem? Tak, żołnierzem! Albowiem niczym wódz ciężkozbrojnych żołnierzy252 stoczyłeś bitwę z niewidzialnymi mocami, przywdziawszy pełny rynsztunek Słowa253*255 . Oto okryty hełmem wiary odparłeś uderzenia namiętności, stawiając zaś opór nacierającym wrogom, trwałeś mocny i nieporuszony niczym skała. Broniąc się tarczą niezachwianej nadziei, godziłeś strzałami w tych, którzy odważyli się atakować. Osłonięty puklerzem, dzielnie broniłeś twego stada i przepędziłeś szarżujących na nie zewsząd przeciwników. Po stoczeniu walki w szeregu, wzniosłeś w swej prawicy miecz wiary i w pień wyciąłeś zarówno bitnych arian, rozcinających 250 Prz 10,7; Psi 12,6. Prz 29,2. 2,2 W oryginale: ónA/n/ę orpariapxoę Hoplita to ciężkozbrojny piechur, uzbrojony we włócznię, miecz, okrągłą lub owalną tarczę, hełm, pancerz oraz nagolenice. O hoplitach, najskuteczniejszych przed pojawieniem się falangi macedońskiej i legionu rzymskiego żołnierzach starożytności (por. B. Szubelak, Hoplita grecki VI1-V w. p.ti.e.: studium bronioznawcze, Zabrze 2007, zwł. s. 69-71), ich uzbrojeniu oraz roli wodza hoplitów w czasie kampanii wojskowej por. N. Sekunda, Hoplita grecki; 480-323 przed Chr., tłum. J. Tomczak, Oświęcim 2017. 255 Ef6,14-15.

rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA

102

[Trójcę], jak też zacierających granice [między trzema Boskimi Osobami] sabelian. Albowiem zarówno tych, którzy w swej zuchwałości rozcinają bądź rozmywają przygotowane przez Opatrzność uczłowieczenie się Chrystusa, prawdziwego Boga, Jednego spośród Trzech świętych i godnych uwielbienia [Boskich Osób], jak też tych, którzy błędnie je rozumieją, czy to nie uzna­ jąc połączenia w Osobie Chrystusa dwóch natur254, czy to przyjmując ich rozdzielenie255 - zbaczających [z drogi prawdy] w którąkolwiek ze stron ty, Mikołaju, ożywiony żarliwością Pinchasa255 254, przeszyłeś jedną i tą samą 256 włócznią, zjednując wszystkim łaskawość Władcy świata. 6. Jakże cię nazwiemy? Aniołem? Zaprawdę niewiele ci brakowało do osiągnięcia anielskiej bezcielesności. Mówiono o tobie, że żyjesz w ciele, jak gdybyś nie miał ciała, niczym jakiś niebiański człowiek czy ziemski anioł, widoczny dla ludzkich oczu. Albowiem we śnie ukazałeś się cesarzowi, który o poranku miał wymierzyć karę śmierci. Przeraziłeś go, chłoszcząc, acz nie raniąc i powstrzymałeś wyciągniętą ku rozlewowi krwi, prowadzoną bezrozumnym gniewem rękę, zaś niewinnie oskarżonych swoim nieoczeki­ wanym wstawiennictwem uwolniłeś od śmierci. Czyż te czyny różnią się od anielskiego lotu? Czyż anioł, który przeniósł Habakuka z Syjonu do Babilonu, miasta w Medii, aby dostarczył on pokarm Danielowi, siedzącemu w dole ze lwami257, uczynił coś bardziej niezwykłego [niż ty]? A może nazwiemy cię sternikiem? Jest to zgodne z prawdą, bowiem twe orędownictwo u Boga jest niczym ster dla przemierzających słony przestwór, jak również dla żeglujących po morzu życia, zaś twe nieustające modlitwy zmieniają wichurę w bryzę, sztorm - w ciszę morską, a także pewnie kierują do bezpiecznej przystani tych, którzy z wiarą uciekają się do ciebie. Czyż tego nie dowiodłeś, gdy zjawiłeś

254 Pogląd o wchłonięciu ludzkiej natury w Chrystusie przez Jego boską naturę głosili monofizyci, zwolennicy teologicznej doktryny ogłoszonej przez archimandrytę konstantynopolskiego Eutychesa i potępionej przez Sobór Chalcedoński w 451 r. Por. J.N.D. Kelly, Początki, rqponmlkjihgfedcbaZYXW s. 246-248, 252-254. 255 Patriarcha Konstantynopola Nestoriusz (po 381 - ok. 451) i jego zwolennicy twierdzili, że dwie natury wcielonego Chrystusa pozostały w zjednoczeniu nie tylko niezmienione, lecz również całkowicie odrębne. Nestorianizm potępiono na Soborze w Efezie (431). Por. J.N.D. Kelly, Początki, s. 232-237. 256 Lb 25,1-18. 257 Jeden z proroków mniejszych, którego znamy jedynie z noszącej jego imię księgi (Ha). Działał ok. 600 r. Późniejsza tradycja uczyniła go bohaterem apokryficznej opowieści o Belu i wężu, w której anioł przenosi go do Babilonu, aby dostarczył wrzuconemu do jaskini lwów Danielowi posiłek (Da 14,1.33-39). Por. P.C. Bosak, Encyklopedia, t. 1, s. 591-592.

103

się marynarzom w postaci podróżującego po morzu kupca? Świadkiem tego stał się port w Andriake. Kiedy głód gnębił twoją metropolię, przekonałeś mających na swych statkach zapasy chleba żeglarzy, którzy zamierzali ominąć ten port, by tam zawinęli, abyś mógł nakarmić złakniony lud i poskromić klęskę głodu. Powiadają też, że odchodząc ze statku, zostawiłeś im jako zadatek trzy złote monety, tak że nie mogłeś pozostać nieznany, opiekunie i obrońco ludu Licji, anielski w swych obyczajach i czynach Mikołaju. 7. Gdy jeszcze przebywałeś na ziemi, zanim odszedłeś do Chrystusa, nawiedzałeś gnębionych różnymi nieszczęściami, świadczyłeś natychmia­ stową pomoc potrzebującym i ratowałeś przed krwiożerczą śmiercią tych, którym zaglądała w oczy. Czyż to wszystko nie dowodzi, że osiągnąłeś anielską bezcielesność i dzięki niej dokonujesz cudownych dzieł? A któż nie podziwia twej wielkoduszności? Kogóż nie zdumiewa słodycz i łagodność, którymi wszystkich darzyłeś? A pokój, który niosłeś wszędzie, a pokora twego ducha? Opowiadają, że kiedyś, wizytując latorośle [powierzonej ci] winnicy Chrystusowej, spotkałeś się ze świętej pamięci Teognidem, który wówczas był biskupem marcjonitów258. Upominałeś go słowami Pisma, aż zwrócił się ku temu, co uważamy za słuszne. Jednak [zauważywszy], że powstało między wami lekkie, nieuchwytne wręcz zadrażnienie, uroczystym głosem wypowiedziałeś doń pojednawczo słowa apostoła: „Chodźże, bracie, pogódźmy się! Niech słońce nie zajdzie w naszym gniewie”259. 8. Godny podziwu ojcze, światłości wszechświata, ostojo Kościoła, podporo i osłono wiernych, niezwłoczne wspomożenie pokrzywdzonych! Teraz, gdy ty, wzorze czystości, przebywasz przy najczystszej, doskonałej i godnej czci Boskiej Trójcy, [teraz] jeszcze troskliwiej nas pasiesz, jeszcze żarliwiej o nas dbasz. Unosząc się wraz z zastępami aniołów wokół tronu chwały, spoglądasz na nas z góry, święty, Boży człowieku, udzielając nam apostolskiego błogosławieństwa i ojcowskiego wsparcia. Nie przestawaj umacniać nas i uzbrajać, ojcze, który wyjaśniasz nam Pismo, nauczycielu, 258 Marcjon (zm. ok. 160) z Synopy w Poncie, syn biskupa Ponlu. Wykluczony ze wspólnoty kościelnej w 144 r., założył własny kościół, który rozprzestrzenił się w całym Cesarstwie. Uważał siebie za proroka i reformatora zjudaizowanego, jego zdaniem, chrześcijaństwa. Odrzucał Stary Testament oraz większość ksiąg Nowego Testamentu (poza urywkami Ewangelii św. Łukasza i nie­ którymi Listami św. Pawła). Uważał, że należy czcić jedynie miłosiernego Boga Nowego Testamentu. Por. E. Stanula, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Marcjon, EBiz, s. 330. 259 Ef4,26.

104

który wprowadzasz nas w niewypowiedzialne tajemnice. Umacniaj męstwem i słowem prawdy naśladowcę twych obyczajów, który sprawuje tę samą, co ty świętą posługę, oddalonego od ciebie w czasie, lecz bliskiego tobie dzięki swoim siwym skroniom, jak też jego synów, twoich zaś wnuków. A trzymając ich, wszystkich razem, w ojcowskich ramionach, duchową bronią twego słowa przepędzaj od umiłowanych owiec nacierających na nie wrogów, aby nie zaznała strachu mała trzódka, którą ty sam chowałeś i strzegłeś. Natchniony przez Boga, nie ustawaj w umacnianiu kapłanów, biskupów i miłującego Chrystusa ludu życiodajną i nieomylną nauką wiary oraz wspaniałością twych cudów. Im bardziej zaś, im ściślej łączysz się z Bogiem, im mocniej olśniewa cię blask jego świetlanych darów, tym jaśniej i wyraźniej lśni pełna swoboda w obcowaniu z Nim, którą On cię darzy. 9. Błogosławię cię, miasto Myry, [błogosławię cię,] stolico Licji! Otrzymałaś pasterza miłującego [swe] dzieci oraz obrońcę, uwieńczono cię przedziwnym, niewiędnącym wieńcem, dostąpiłaś daru, którym możesz się chlubić. Któż to? To Mikołaj, który przynosząc boskie pouczenia, wyraźnie ukazuje się oczom potrzebujących. To niezawodny obrońca w krzywdach, najświętsza ozdoba stanu kapłańskiego, wielki w cudach i straszny w znakach, ratujący niewinnych w niebezpieczeństwach i przychodzący w widzeniach sennych by przywieść do rozsądku tych, którzy znajdują upodobanie w nieprawości. Myry, błogosławione jesteście wśród miast! Wydałyście na świat i posadzi­ łyście na tronie biskupim tak wspaniałego patrona, w którego światłości będziemy kroczyć260, w którego cieniu zamieszkamy26’ i znajdziemy wypo­ czynek, jak gdzieś powiada Pismo. Poza nim masz jeszcze trzech dzielnych bojowników Bożych - mówię o Krescensie, Dioskoridesie i Nikoklesie trzech jednomyślnych, jaśniejących świętością męczenników, którzy stoczyli zwycięskie walki i zostali uznani przez Trójjedynego za godnych Królestwa262. Tak więc do tej pięknej społeczności słusznie dodano Mikołaja, uwieńczonego wraz z męczennikami, zarówno dlatego, że walczył równie dzielnie co oni, wykazując się świadomą gotowością [do męczeństwa], jak też dlatego, że już za dawnych czasów uczcił męczenników trudami swego życia i tak żarliwie

260 Iz 2,5; Ps 89,16. 261 Lm 4,20. 262 Męczennika Nikoklesa inne źródła mc wspominają, por. G. Anrich, Hagios rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQ Nikolaos, Bd. 1, s. 427, ad loc.

105

pragnął ich naśladować, iż okazał się godnym uplecionego dla wszystkich, wspólnego wieńca. 10. Święci wyznawcy Chrystusa, którzy tutaj i teraz [mnie] słuchacie! Zgro­ madzeni w tej świątyni, całym sercem celebrować będziemy święte, podniosłe uroczystości, aby uczcić chwalebną pamięć Mikołaja, naszego natchnionego przez Boga ojca. Czyniąc to, nie szukajmy radowania się oszukańczym blichtrem światowego przepychu oraz tłumnie obchodzonych ludowych świąt, [powstrzymajmy się] od jakiegokolwiek odtwarzania nikczemnych, zwodniczych pogańskich mitów, jak też od wszelkich zabaw wiążących się z zamętem i mamiącą butaforią, zabaw, które są śmiechu warte, a których uczestnicy szukają godnej opłakania próżnej chwały. Wonnymi różami i pięknie pachnącymi olejkami naszych [dobrych] czynów uwieńczymy świętego i namaśćmy go, ozdóbmy jego skronie kwieciem pełnych ducha pieśni. Takie świętowanie jest miłe naszemu świętemu ojcu Mikołajowi, takimi uroczystościami możemy go uczcić, takie obchody cieszą go bardziej niż światowa okazałość pogańskich procesji ku czci złych duchów; cieszą one też zgodną społeczność trzech jednomyślnych, dzielnych [Bożych] zapaśni­ ków. Wspólnie z nimi, Mikołaju, przebywasz w górnej krainie, wraz z nimi jaśniejesz światłem, wraz z nimi radujesz się Bogiem - na ile jest to dane [śmiertelnikom] - oglądając Go i będąc przez Niego oglądanym, w blasku światłości, która Go otacza. Ojcze, dzięki ich wstawiennictwu oraz dzięki twoim miłym Bogu modlitwom niech wybawi nas od wszelkiej heretyckiej i demonicznej napaści, od niosących choroby plag, od ukrytych pułapek i sideł, jak też od wszelkich [innych] niebezpieczeństw Ten, który w swej łaskawości i miłosierdziu umiłował nas i odkupił swą godną czci, życiodajną, wypływającą z Jego boku krwią oraz wyzwolił nas ze zniewalającego zwiedze­ nia, nasz Pan, Jezus Chrystus, wraz z którym Ojcu oraz Świętemu Duchowi, Ożywicielowi, należy się wszelka cześć i chwała, potęga i wspaniałość teraz i zawsze, i na wieki wieków.

Poezja

Pseudo-Roman Melodos263rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJI O Świętym Mikołaju (l)264

Akrostych: Opowieść i psalm [poety] Romana 265

Przedmowa266: W dniu dzisiejszym Panna 267 W Myrach, mężu Boży, blaskiem świętości jaśniałeś, 263 św. Roman Melodos (ok. 490-560) - poeta i kompozytor, jeden z najwybitniejszych hymnografów starożytnego chrześcijaństwa, autor licznych kontakionów, tj. sakralnych hymnów o wyjąt­ kowo bogatym ładunku teologicznym, złożonych z: proemionu/kukulionu (pierwszej, ułożonej według odrębnego modelu metrycznego zwrotki, pełniącej funkcję ekspozycyjną), troparionów/ kola (zwrotek), powiązanych akrostychem i posiadających to samo metrum, wzorowanym na irmosie - pierwszej, modelowej zwrotce. Proemion i tropariony łączy efimnion, tj. wykonywany przez chór refren (E. Wellesz, Historia muzyki i hymnografii bizantyjskiej, tłum. M. Kaziński, Kra­ ków 2006, s. 201-213). Kontakiony są utworami o wyjątkowo skomplikowanej budowie, co czyni je - zdaniem M. Starowieyskiego - tekstami nieprzetłumaczalnymi (por. idem. Wstęp, [w:] Muza chrześcijańska. Poezja grecka od II do XV wieku, Kraków 2014, s. 16-19). Tłumaczka dąży do oddania treści proponowanych uwadze czytelnika tekstów, a także do zachowania akrostychów, systemu wewnętrznych pauz, ilości sylab w poszczególnych wersach. Niestety, w przekładzie ginie oryginalny rytm, wewnętrzne i zewnętrzne rymy oraz asonansc. 264 Tłumaczenie na podstawie: Pseudo-Romanos Melodos, Desancto Nicoiao. 1, [w:] P. Maas, C.A. Trypanis (red.), Sand i Rornani Melodi Cantica dubia, s. 121-130.0 autorstwie kontakionu por. ibidem, s. XI—XIII. Zdaniem badaczy poemat mógł powstać ok. 850-950 r., miejscem powstania był przypuszczalnie klasztor Studios. Por. U.H. Eriksen, The Great Initiatc of Godś Grace: A Kontakion of St Nicholas by Pseudo-Romanos, „Patristica Nordica Annuaria" 2020, vol. 35, s. 115-116, 120-121. 263 Podobnie jak to czyni w swych kontakionach Roman Melodos, anonimowy autor w sposób kunsztowny przedstawia się czytelnikowi w akrostychu, który tworzą pierwsze litery poszczególnych zwrotek. Por. A. Heszen, Hymn Romanosa Melodosa „Ozmartwychwstaniu"(II) - analiza strukturalno-źródłowa, „Prace Komisji Filologii Klasycznej PAU” 2009, vol. 39, s. 5-20, s. 9. 266 W przedmowie poeta zapowiada temat utworu oraz wprowadza refren (hirmos), powtarza­ jący się w kolejnych zwrotkach. 267 Tytuł oryginału: H nap6źvoę atjpepov. Popularna bożonarodzeniowa pieśń religijna, śpie­ wana w Grecji do dziś (inaczej E. Wellesz, który podaje, że śpiewano ją do XII w., por. idem, Historia, s. 213). Według legendy osobiście podyktowała ją Romanowi Maryja. Por. O. Jurewicz, Roman Melodos, EBiz, s. 424; M. Starowieyski, Wstęp, s. 16.

107

dzisiaj zaś, gdy wypełniłeś Ewangelię Chrystusa, własną duszę wydając za swój wierny lud, wyzwalając niewinnych ze śmiertelnych pęt, uświęcony zostałeś, Bożych tajemnic wielki powierniku!268

Strofy: W rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Raju Betlejemskim 269 1. Opiewajmy dziś, bracia, w hymnach męża świętego, mistrza oraz pasterza myrejczyków wspólnoty, za jego przyczyną niech nas Bóg oświeci. Jawi się światu, cały oczyszczony, o duchu niezbrukanym, 5 ofiarę czystą składa Chrystusowi270, woń miłą Panu, niczym nieskalaną. Kapłan godny czci, życiem świeci swym, ziemskie ciało oraz ducha obmył on w zbawienia zdrojach, dzielny pasterz Kościoła, jego waleczny obrońca. 0 Bożych tajemnic wielki powierniku! 2. Przeto dziś, przeto teraz uroczystość świętego! Cieszmy się, ludy ziemi, promieniujmy radością, wznieśmy razem hymny Chrystusowi Panu! Chwałą go okrył, uczynił światłością Mistrz nasz i Zbawca, Chrystus, 5 by ludziom świecił, Kult Boży sprawując. Na niwie swojej robotnikiem pilnym, przecudnym sierot obrońcą nędznych, orędownikiem biednych wdów, dla wszystkich pewnym patronem, Pan nam go ustanowił. Mikołaju, stróżu świata, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku!

268 W oryginale: ópćyaępuaTtję (hot) Tffcxa piT0S> czyli dosłownie: wielki kapłan wprowadzający w misteria Bożej Łaski. Na szczególną wymowę tej inwokacji słusznie zwraca uwagę U.H. Eriksen, por. The Great, s. 122. 269 Tytuł oryginału: Ti]v'E6fy Bii9Xećp. 270 Hbr9,14.

108

3. Oto zbroję zwycięstwa - Krzyż Chrystusa - przyjąłeś271, obaliłeś bezbożnych, wybawiłeś niewinnych; mężu zacny, sławnymi lśnisz nam cudami. Jak niegdyś Pawreł zarządzenia Boże ludom ziemi przekazał, 5 tak dziś Opatrzność daje Myrom twój blask. Od zmazy wszelkiej wolny, , gdy w górne niebo wstępujesz, wielbiąc zmiłowania Pana, ziemię jasnością olśniewasz, łuną krwi [Chrystusowej]. Tyś umarł światu i ciału 10 Bożych tajemnic wielki powierniku!

4. Wiem, żeś dobrym pasterzem: owce swoje zwołałeś, życiem ich obdarzyłeś, do zagrody zebrałeś272, wyrwałeś demonom. Głaz z procy cisnąwszy wraz, ugodziłeś nim celnie tyrana, wroga rodu ludzkiego. 5 Ojcze, jak mężnie czarta rozgromiłeś, niczym Goliata bitny pasterz Dawid273. Sabeliuszową zniszczyłeś naukę, groźną perfidię Ariusza, Nestoriusza274 nikczemnego, wszelki podstęp sekciarzy mocą Ducha niweczysz, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku! 5. Iskrzą blaskiem twe szaty275: przyoblekłeś się w cnotę, niczym Mojżesz współczesny, dzięki łasce przesławny, ojcze Mikołaju, w srebrzystym obłoku wkraczasz w niebiosa276, w najwyższe niebiosa, potem w chwale powracasz 271 Słowa te zawierać mogą, jak się wydaje, subtelną aluzję do imienia świętego. Zauważa to rów­ nież U.H. Eriksen, por. The rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Great, s. 128. 272 J 10,1-18. 27’ ISm 17. 274 Nestonusz (po 381 -ok.451) - patriarcha Konstantynopola, pisarz i teolog, znakomity kazno­ dzieja. Zwalczał przyznawanie Maryi tytułu Bożej Rodzicielki - Theotokos (OcóroKoę). Twierdził, że zrodziła ona jedynie człowieka, nosiciela Bóstwa, ale nie mogła zrodzić Boga. Nestorianizm potępiono na Soborze w Efezie (431). Nestoriusza skazano na wygnanie, a jego dorobek pisarski - na zniszczenie. Por. J.N.D. Kelly, Początki, s. 231-237; E. Stanula, Nestoriusz, EBiz, s. 368. 275 Wj 28,2. 276 Wj 20,21.

109

5 rozsiewając blask darowanej chwały277. Wraz z cnym Aaronem, wraz z Lewim, Samuelem278 Panu i Zbawcy służąc żarliwie, czcigodny święty kapłanie, tyś pobożności przykładem; z aniołami w światłości, mężu promienny, przebywasz, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku! 6. Echo wielkich twych czynów niech w mej pieśni rozbrzmiewa, chociaż nikt nie potrafi należycie je sławić; Myra przecudnego tyś pełnym naczyniem, wonnym olejkiem obficie namaszczasz wszystkich k’ tobie biegnących, 5 słodkim pachnidłem, myrem Ducha Świętego, co wonią cieszy śliczną oraz światłem przyjmujących ją z wiarą, w szczerości. Tyś Bożym myrem, obrońcą, duchowym, ojcze, olejkiem, toteż stałeś się Myrom orędownikiem przedziwnym, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku!279 7. Święty mężu, jak drugi ukazujesz się Mojżesz, w cnót obłoki wstępując, prowadzony przez Ducha: niegdyś Prawo od Boga ów na górze otrzymał280, Ty Pana Prawa samego przyjąłeś, ty Go wiernym rozdałeś, 5 cnymi rękami chleb Boży rozdając, dusze wierzących nader hojnie żywiąc. Czysty kapłanie Chrystusa Pana, przed obliczem Bożym wiekujesz jak sławni Aaron i Samuel, zatem lśnisz i wierzących Ducha poświatą oświecasz, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku! 277 Wj 34,29. 278 Hbr 5,5-6. 279 Tutaj, a także w strofach 9. i 25., poeta stosuje grę słowną, ukazując Mikołaja jako tego, który rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA mieszkańców Myr (Mupa) pachnącym olejkiem (pupov). Pisze o tym U.H. Eriknamaszcza (pvpi(Eiv) sen, por. The Great, s. 122-123. W liturgii prawosławnej myro (miro, myrra, od greckiego pvpov) to przyrządzana z 57 składników (oliwy z oliwek, wina, kadzideł, wonnych olejków) substancja używana do namaszczania bierzmowanych. Symbolizuje obfitość Bożych łask. Por. E. Smykowska, Mtro, [w:] eadem, Liturgia prawosławna, s. 52. 280 Wj 24,12-17.

110

8. Ćwiczysz nas, święty mistrzu, pouczając dokładnie, do poznania prowadząc twoich cudów wspaniałych i niewidzialnego Bożej Sofii daru. Darzysz nas szczodrze, dóbr żadnych nie skąpisz, nędznym nic nie żałujesz, 5 wspierasz ubogich, tak jak rzecze Dawid, król oraz prorok i mąż pełen Ducha: „Moc jego wzrośnie w sławie, wzbije się w blasku; światłość Boża go olśni”281. Oświecony jej lśnieniem, będziesz nam opiekunem, za biedakami się wstawisz, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku! 9.1 Ty, dobry nasz Boże, któryś ziemię utwierdził nad wielkimi wodami282, Ty umocnij mój umysł w Twej bojaźni, Panie, bym mówił i czynił to, co przynosi mi korzyść283, co Tobie, Boże, miłe, co dobre, 5 bym głosił życie cnego myrejczyka, on myro toczy ze swej zacnej duszy, wonnym namaszcza tym namaszczeniem serca przeżarte, cuchnące grzechów okropnych wrzodami, uświęcając tych wszystkich, którzy doń z wiarą wołają: 10 Bożych tajemnic wielki powierniku! 10. Przepowiednia twe przyjście na ten świat obwieściła, a zaraz po zrodzeniu pewnie prosto stanąłeś, dając znak, że pychę wyniosłą podepczesz, nieposkromioną złość węża ukrócisz284, dziwny nasz Mikołaju, 5 tak by już nigdy nie śmiał dotknąć ludu, który przybywa, by czcić twoje święta, który z miłością dziś je obchodzi. Chrystus nam je ustanowił ku twojej, cny ojcze, chwale, czyniąc cię, Mikołaju, swoim kapłanem i sługą, 10zyxwvutsrqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Bożych tajemnic wielki powierniku! 281 282 283 284

Ps 112,9; 89,18. Ps 136,6. lKor6,12. Rdz 3,15.

111

11. Sławny prorok Habakuk, jak nam Pisma podają, udał się do Daniela, co w lwiej jamie przebywał, aby zanieść mu chleb, od śmierci ocalić285. Drogę podobną ty też przemierzyłeś, wyruszywszy do miasta, 5 w strasznym więzieniu, jak w jamie, trzymano mężów niewinnych, na śmierć tam skazanych. Tyś ich ocalił, nasz Mikołaju, tyś im nie pokarm obfity, cudny dar życia darował, przeto my, wbrew nadziei zbawieni, ciebie sławimy, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku! 12. A wyrwani z łap śmierci, okrutnej, nieprawej, przywołali cię, ojcze, przepotężny patronie, ucząc pokrzywdzonych przyzywać twe imię, byś dzięki temu z wszelkich udręk ich mógł wyprowadzić na wolność. 5 A więc również nas, w świątyni zebranych, słysz, Mikołaju, tak dziś wołających: „Nie zapominaj o nas, gdyż z wiarą wszystek ból duszy i ciała oto oddaliśmy tobie, ciebie też nieustannie, ojcze nasz dobry, sławimy, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku!”

13. Lampo światła Bożego, naśladowco Chrystusa, duszę swoją wydałeś, mędrcze, za swoją trzodę, wystawiałeś na cios własne życie, wszakże ją ratowałeś286. Toteż wszyscy, rózgą słowa twego pasieni, 5 głos twój nadobny słysząc, idą za nim, obcym nie wierzą, od obcych odchodzą, bo chcą zamieszkać w twoich przybytkach. Ojcze, strzeż nas tak, jak strzegłeś te powierzone ci owce, chroń nas zawsze w modlitwy twojej potężnej obronie, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku!

285 Dn 14,33-39. 286 J 10,11.

112

14. Mocą Bożą Tiszbila287 na rydwanie ognistym ku niebiosom porwany - ty na cnoty rydwanie wkraczasz na wyżyny dla nas niedostępne, ciało przeczyste nam, biednym, nie płaszcz swój zostawiając dziś w darze; 5 grzechów głębiny bez strachu przemierzasz, by nędzne sługi swą łaską obdarzyć. Tak, Elizeusz Ducha otrzymał288, ty sam naczyniem szlachetnym dla Ducha, ojcze, się stałeś289, Mikołaju, cudowny, wspaniały, święty patronie, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku! 15. Pokonał Amaleka, krzyż Chrystusa zwiastując, Mojżesz, ręce wzniósłszy 290 - tyś krzyżem diabła zwyciężył. Mocą twej modlitwy ożywiłeś chłopca, w progu stał śmierci, biedny, ty go czule błogosławiłeś, po czym 5 w strony ojczyste wysłałeś, k’ rodakom, rozpoznali go zaraz i do ciebie z wiarą wnet biegną, proszą gorąco, szczerze, serdecznie błagają, abyś im łaskę wyświadczył291. Dałeś się zjednać prośbom, nas też wysłuchaj, proszących, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku!

16. Ozdobnego mądrością naśladując Józefa, mężu sławny, ty również nakarmiłeś lud Boży, dużo więcej niż on uczyniłeś jednakże: on w istocie chleb obficie rozdawał braciom chleba złaknionym292, 5 ty zaś, natchniony przez dobrego Boga,

287 Chodzi o proroka Eliasza pochodzącego z miasta Tiszbe w Gileadzie (dziś prawdopodobnie Kirbet-el Isbit, ok. 13 km od Jabboku w Izraelu). Zob. P.C. Bosak, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQ Wszystkie miejsca biblijne. Słownik-konkordancja, t. 2, Kraków 2017, s. 2589. 288 Por. 2 Kri 2,1-18. 289 Zdaniem U.H. Eriksen, wypowiadając się w ten sposób, autor porównuje Mikołaja do Bogu­ rodzicy. Por. The Great, s. 122. 290 Por. Wj 17,8-13. 291 Poeta czyni aluzję do historii cudownego wskrzeszenia młodzieńca, którego dokonał Mikołaj Synaita, por. Vita 31 (G. Anrich, Hagios Nikolaos, Bd. 1, s. 26-27). 292 Rdz 45.

113

Dobrą Nowinę mądrze głosząc światu, serca zgłodniałe karmiłeś, mówiąc: „Nie samym chlebem żyjemy, wierzcie! Nie samym niech chlebem żyje człowiek!”293 Dlatego dzisiaj sławimy cię z wiarą, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku! 17. Ewangelii sług, apostołów zacnych następco, naśladować chciałeś czyny ich, mężu czcigodny 294, godny podziwu pasterzu i mędrcze, przeto stałeś się sam wszystkim dla wszystkich295, przeto wszystkich wspierałeś. 5 Srogość stłumiłeś wyniosłych bogaczy odtąd nikogo niech już nie ciemiężą; ludzi maluczkich męstwa uczyłeś, by spodziewali się dzielnie, pełni radości, nagrody, którą im przygotował Chrystus296, co okrył cię sławą, 0 Bożych tajemnic wielki powierniku!

18. Tyś swą duszę łagodną wzniosłą pokorą uśmierzył, ojcze święty, tyś nigdy wobec bliźnich słabości nie zapłonął gniewem, i nawet poglądy owego męża, co czystość prawd wiary zbrukał kłamstwem wierutnym, 5 tyś, ojcze, najpierw obalił i wyśmiał, później jednakżeś rzekł, pełen słodyczy: „Chodźże, kolego, do zgody! Słońce niech nie zachodzi nam w gniewie, jak mówi Paweł apostoł”297. Tak postępując, z Bogiem jesteś złączony przyjaźnią, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku!

2” 294 s. 122. 295 296 297

114

Mt4,4. Poeta porównuje ^Mikołaja do apostołów. Zwraca na to uwagę U.H. Eriksen, por. The rqponmlkjih Great,

1 Kor 9,22. Łk 6,20.23; Mt 5,3.12. Ef4,26.

19. HYmn zaśpiewajmy wraz w czystość przyobleczonemu, temu, który wszelkiej zmazy światowej uniknął. Jak powiedział Dawid, mąż wielkiego ducha, król oraz prorok, tyś w swej niewinności ręce święte umywał, 5 chcąc do ołtarza Bożego przystąpić298, by złożyć na nim najświętszą Ofiarę; jak drugi Aaron - nie strój płukałeś, ale narodu Bożego wymazywałeś nieszczęścia. Toteż pośpiesz się, ojcze, ratuj nas swymi modłami, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku! 20. Rzutki i skrupulatny stróżu prawej nauki, tych, którzy się ważyli ją odrzucać, stanowczo gnałeś precz z Kościoła, sługo Świętej Trójcy. Proca twych modłów nikczemnych odstępców uśmiercała okrutnie, 5 chwały niebieskiej przeto uwieńczył cię blask. Chodząc po świecie, nawiedzałeś władców, im się objawiasz wciąż, niczym żywy. Przed pokusami dziś chronisz wszystkich też tych, którzy ufnie, narażeni na klęskę, z wiarą cię przyzywają: „O, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku!” 21. Opiekunie nasz święty, nie odmawiaj pomocy z żywą wiarą proszącym o twe wsparcie, nie zwlekaj! W tobie mamy wszyscy pewnego obrońcę, w próbach wszelakich tyś jest nam jedyny, niezawodny wybawca, 5 bowiem tylekroć doznaliśmy wszyscy mocy cudnej twej, czułej twej dobroci, jak skazańcy, wbrew wszelkiej nadziei ach! z sideł śmierci wyrwani, wydarci z jej ostrych szponów, skoro tylko twe imię wezwali: „Ojcze! Mikołaj!” 10 Bożych tajemnic wielki powierniku!

29fl Ps26,6.

115

22. Morze smutków wzburzone, w nim toniemy, grzesznicy, nic ma dla nas pociechy, lecz ty, ojcze kochany, szybko usłysz i przyjdź, darz mocą swej łaski, grzechem spętanych, ku bramom piekielnym w gorzkim bólu dążących. 5 Podaj boski lek: słodki kielich skruchy, wzmocnij ufność w nas, cudowny patronie, błogosławiony, dobry nasz ojcze, naród znękany orzeźwij pewną nadzieją zbawienia, niech ku Niebu zmierzamy, niech opiewamy cię wspólnie, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku!

23. A kłaniając się nisko tobie duszą i ciałem, przyzywamy cię, abyś jak najszybciej nas wspomógł, losy ważą się dziś, miecz śmierci nad głową już odwieczny wróg ręką krwawą zaniósł, bezcielesny, zuchwały. 5 Mikołaju nasz, uprzedź cios, nie zwlekaj! Daj nam przejrzeć wnet sprytny plan szatana, wywyższ wiernych moc299, ratuj Boży lud, który z gorącą ufnością święto twe dzisiaj obchodzi, przyzywając twe imię, wierny kapłanie Chrystusa, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku! 24. Nie ma w świecie nikogo, kto o pomoc nie prosił ciebie w swych utrapieniach, i każdemu - pomogłeś, czy przyzywał cię z lądu, czy z morza. Nasz niezawodny, serdeczny wybawco, Wszechmogącego mocą 5 słabych ratujesz. Tą mocą Bóg darzy tych, co Mu służą, co cześć Mu oddają, jak mówi prorok, Dawid natchniony: „Spełni Pan wolę sług swoich, głos ich wołania usłyszy”300, ty zaś do nich należysz, czcigodny nasz Mikołaju, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku!

2” Ps 148,14. 300 Ps 145,19.

116

25. A choć nigdy niczego nie prosiłeś w nagrodę, wieniec sławy niebiański otrzymałeś z rąk Boga, Mikołaju nasz, ojcze zwycięski. Zawsze łaskawy, niezmiennie serdeczny, przyjmij, proszę, pieśń moją, 5 splotłem ją ci ze słów nieporadnych, sercem zroszonym twej modlitwy myrem301, napełnionym cną wonią świętości, Raju cudownym powiewem. Ach! Bym przez wieczność cię sławił, deszczem Ducha Bożego umysł mój, ojcze, nawodnij, 10 Bożych tajemnic wielki powierniku!rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGF

Opowieść o Świętym Mikołaju (2)302 Akrostych: Pieśń Romana

Przedmowa303: Wywyższony na krzyżu304 Zwycięską pieśnią cieszysz świat, flecie Boży! Serafin, śpiewem buchający przeraźliwym, iskrzących węgli żarem tknął twe cne wargi, dźwięczny, niemilknący, cudny flecie, Mikołaju. Prorokiem wielkim, sławnym ustanowił Bóg ciebie, ty blaskiem wiecznym oświeciłeś świat, cierpiącego, nędznego opiekunie przemożny!305

301 W oryginale po raz kolejny znana nam już gra słów: pupa) KaTapupi(a)v. 302 Tłumaczenie na podstawie: Pseudo-Romanos Melodos, Desancto Nicolao. 2, [w:] P. Maas, C.A. Trypanis (red.), Sancti Roniani Mclodi Cantica dubia, s. 130-134. 303 W przedmowie poeta zwraca się do świętego Mikołaja. Posługując się metaforami z dzie­ dziny muzyki, ukazuje go jako wielkiego proroka, który przemawia w imieniu Boga i nieustannie Go sławi; podaje tytuł utworu, którego strofa stanowi wzór poematu, a także wprowadza refren, powtarzający się (z nieznacznymi zmianami) w kolejnych zwrotkach. 304 Tytuł oryginału: 'O TipoTcwpą). 305 W oryginale: rofę tv &vdyKfl npoaT&Tiję &i]TTt]roę. W kolejnych strofach refren nieco się zmienia, gdyż rzeczownik // dvayio] zostaje użyty w liczbie mnogiej (tvdvdyKaic;), zaś ostatnie dwa wyrazy - w bierniku (strofy 5.,7.: npoordTrjv tto/rn/rov) i dopełniaczu (strofa 9.: npoor&Tou ai]TTt]TOu). W strofie 8. przydawka przy npooTdnję t o deppórawę, a w strofie 10. zamiast tego rzeczownika zostaje użyty wyraz npópa^oę Tłumaczka dąży do oddania tych modyfikacji w przekładzie.

117

Strofy: W rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Galilei306 1. Przesławna Boża Mądrości, odwieczny Stwórco świata, bijące z Światła Światło, czystej Dziewicy Synu, Wcielony w tych dniach ostatnich, Blasku chwały Ojca, rozjaśniasz łez dolinę, pełen Ducha nad nią wschodzisz. Z sideł grzechu okrutnych wyzwolone ku poznaniu Ciebie 5 wszystkie ludy i narody. Rozwiąż, Słowo, dziś także mój język, niech biegły i szybki stanie się z Twej łaski, bym godnie opiewał świętego męża czyny cudowne, gdyż wsze stworzenie doń woła: „Cierpiących, nędznych opiekunie przemożny!” 2.1 do walki z Ojcem kłamstwa uzbrojony w Bożą moc nieulękły stajesz wraz. W Myrach zajaśniałeś niczym bojownik mądrości, obaliłeś posąg dzięki wsparciu Pana, nasz Mikołaju przecudny. Syn szalonej niewiasty, o czym wiemy, przez ciebie wyrwany 5 z groźnej matni bezbożników, wiernym sługą Chrystusa się staje307. Stoję onieśmielony, błagam cię gorąco, rozprosz ciemność mą, ojcze, wiedź mnie w świetle dnia, bym mógł odważnie w pięknych rozsławiać cię hymnach, cierpiących, nędznych opiekunie przemożny!

3. Ejże, drżyjcie, moce piekieł! Wzór świętości dla wiernych, pewna zbroja zbawienia, sławny łask Bożych szafarz, twierdza przed wrogiem chroniąca! Chwałą go wieńczymy, Bożych tajemnic sługę, podporę ludu Bożego, powiernika świętości, wieszcza Pana. Pragnąc jego wsparcia, 5 doczekali nieszczęśliwi cudownego zaiste ratunku. Jak powiedział nasz Pan: „W sługach moich Ja sam cudów wielkich dokonam, w całym świecie 306 W oryginale: 7# faA/Aa/ą. 507 W oryginale: ó uióę nję patva5oę a>ę £yva>/zcv, anovoę t6cix0r]ę / &ndTt/ę ra>v &0ća)v Kai Atiroupyóę ran' XpioroOpuarepiaw. Autorce przekładu nie udało się dotrz.eć do innych wzmianek na temat tego cudu.

118

znaków niezwykłych”308. Mikołaju, wzywamy cię, cierpiących, nędznych opiekunie przemożny!

4. Świętą duszę oczyściłeś, lekceważąc rozkosze, które ofiaruje świat. Pobożny, sprawiedliwy wypełniłeś święte śluby. Namaściłeś myrem twoich słów i cnych czynów powierzoną tobie trzodę. Mikołaju, ojcze nasz, towarzyszu sławnych mędrców Bożych, 5 Jedynego Wspaniałego Króla wieków sługo, cudotwórco, umacniając i broniąc, wspierasz małych ludzi, od zepsucia i śmierci wiernych uwalniasz, działając w Duchu ukazujesz Go ochrzczonym, cierpiących, nędznych opiekunie przemożny! 5. Nie pogardzasz sierotami, uzdrowiciel, wybawca, wdów troskliwy opiekun, mąż roztropny, dobry, pogromca pyszałków. Dla młodzieńców także tyś ucieczką, opoką, tyś wspomożeniem w zmaganiach. Ugasiłeś gniew władców, ich zgromiłeś stanowczo i pewnie. 5 W Myrach żyjąc, ogniem Słowa serca wszystkich, mędrcze, rozpaliłeś. Kwiecie niewiędnący, ognisto-szkarłatny, klejnotami nauki umysł słuchaczy zdobisz wykwintnie, jaśniejesz niczym jutrzenka, cierpiących, nędznych opiekunie przemożny!

6. Radośnie ziemię opuszczasz, ojcze nasz Mikołaju, w bramy Królestwa Niebios duchem pobożnym wkraczasz, wiernym je również otwierasz. Duszę swoją dałeś za lud Boży, jak niegdyś Mistrz twój, Pan Chrystus, Zbawiciel. Przed śmiercią i po śmierci jednakowo wszystkim świadczysz szybką, 5 pewną, świętą i świetlaną twoją pomoc, wznosisz modły za świat.

108 J 14,12.

119

Cnym strumieniem myra w twoich Myrach płyniesz309. Cudów wody obfite toczysz wszystkim nam, poisz obficie wiernych, ojcze światłonośny, cierpiących, nędznych opiekunie przemożny! 7. Opromieniony przez Pana z Myr Licyjskich przybywasz do stołecznego grodu ukazujesz się władcy, Bożych owieczek pasterzu, stajesz przed nim dzielnie. Niewidoczny dla straży, zwracasz się w słowach odważnych: „Niechże słów niedorzecznych nie wyrzekną me usta, o panie. 5 Abyś wiedział, kim jestem i skąd przychodzę: z Myr Licyjskich do ciebie przybywam, zwą mnie Mikołaj, jestem sługą Pana. Uwięzionych bezprawnie wypuść na wolność, wielki cesarzu, do mnie bowiem wołali: „Cierpiących, nędznych opiekunie przemożny!” 8. „Marne twe porzuć nadzieje, złych zamiarów poniechaj, Ablabiuszu prefekcie. Sprawiedliwych młodzieńców nie doprowadzaj do zguby. Dowiedz się, kim jestem, skąd przybywam, zaś potem pozwól im odejść, natychmiast. Mam na imię Mikołaj, z miasta Myry do ciebie przyszedłem. 5 Dniem i nocą nie znam wytchnienia, wędruję - tyle w świecie szerokim niedoli! Wiedz, że Pan mnie wspiera, toruje mą drogę, jest mi mocą i twierdzą, pieśnią i światłem. Oto przychodzę, ponieważ wołają, biedni: „Cierpiących, nędznych opiekunie serdeczny!”

309 Znana z poprzedniego kontakionu gra słowna, w oryginale: rd rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUT pupov yap aoi e v Mupotę nt]ya(ti)v.

120

9. A zatem władców nie szczędzisz, przyszłe kary im głosisz, Mikołaju, nasz ojcze. W twoich Myrach Licyjskich, jak gdyby nowy Habakuk, kroczysz chyżym krokiem, przez Jezusa chroniony, i ani chwili nie zwlekasz. Troski twej doświadczywszy, trzej młodzieńcy z łap śmierci wyrwani 5 cieszą się, i w uniesieniu Pana chwalą wraz z tobą, kapłanie, wielkie dary Boże, dziękując, przyjmują, prosząc, aby u Boga życie niebiańskie, niekończące się tyś im żarliwie wybłagał, cierpiących, nędznych opiekunie przemożny! 10. N Ad drogami mymi czuwaj, w twych ramionach czule noś, jak własności swej mnie broń! Otocz twymi modłami, niech mnie ocalą od śmierci, darzą pełnią życia, doczesnego na ziemi oraz wiecznego w niebiosach. Ojcze, gorąco proszę, usłysz, ratuj od Mordercy ludzi 5 moją duszę, uwolnij ją z groźnych sideł, bądź moim obrońcą. Pozostawaj zawsze zrozpaczonych nadzieją i bezpieczną przystanią wszystkich wędrowców, kotwicą, światłem, naszą opoką i siłą, cierpiących, nędznych obrońco przemożny!

Źródła łacińskie

Jan310, diakon kościoła Świętego Januarego311rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQ Żywot Świętego Mikołaja312 1. Wszelka budowla wzniesiona przez niedoświadczonego rzemieślnika narażona jest na brzydotę, jak również na zniszczenie. Podobnie utwór spisany przez rozgadanego nieuka pozbawiony jest potoczystości wymowy, jak również głębi treści. Dlatego też ja, Jan, niegodny diakon [kościoła] Świętego Januarego, jakże często zbaczający z właściwej drogi, ustosunko­ wując się do twoich, bracie Atanazy313, licznych próśb, ukazywałem jako przeszkodę [do ich spełnienia] moje nieokrzesanie. Jednakże gdy nie usta­ wałeś w błaganiach, przytaczając mi owe sławne słowa apostoła, głoszącego, że „miłość pokonuje wszystko”314, zgodziłem się w końcu, by przez wzgląd na twe nabożeństwo wobec najświętszego sługi Bożego Mikołaja, które, co z radością wyznaj esz, odziedziczyłeś po przodkach, opisać po łacinie jego narodziny i życie oraz cuda, jakich przez niego Pan dokonał. Wiedząc wszakże, jak słabym mówcą jestem w porównaniu do wielkich mistrzów, błagam wszystkich, którzy podejmą się wnikliwej lektury tego dzieła, aby nie wyśmiali mnie natychmiast, uznając, że jestem tępym nieukiem. Niech okażą łaskawość memu wiekowi, jak również moim zdolnościom. Otóż zmierzając do ukończenia ćwierci wieku, zbyt słaby, gdy chodzi o uzdolnienia, pragnąłem raczej czytać to, co napisali inni, niż cokolwiek pisać. A zatem postarałem się pokrótce i w ogólnych rysach ukazać pochodzenie i życie Mikołaja na podstawie pisma, w którym patriarcha Metody rozsławił go

3,0 Autor pierwszego łacińskiego żywota Mikołaja, który szybko upowszechnił się w łacińskiej Europie jako vita classica. Utwór powstał ok. 880 r. Por. S. Longosz, Sw. Mikołaj, s. 19; C.W. Jones, Saint Nicholas, s. 225-226. 311 Św. January (ok. 275-305) - biskup męczennik, patron Neapolu. Por. K. Kuźma, January, „Encyklopedia katolicka", t. 7, Lublin 1997, kol. 999-1000. 3,2 Tłumaczenie na podstawie: Johannes Diaconus, [ Vita sancti Nicolai], s. 359-380. 3,3 Postać skądinąd nieznana. Por. Johannes Diaconus, [ Vita sancti Nicolai], s. 360. 3U Por. IKor 13,14.

123

po grecku na prośbę pewnego dostojnika zwanego Teodorem315. Poza tym streściłem raczej, niż powtórzyłem słowo w słowo opowieści o innych cudach sługi Bożego, które znalazłem u różnych autorów. Jeśli się zdarzy, że moje krótkie opowiadanie nic przypadnie czytelnikowi do gustu, odsyłam go do strojnych w ozdoby greckich pism, które ukazują świętego tym obszerniej, im bardziej są odpowiednie do ukazania go zarówno pod względem gatunku, jak też stylu. Nie opisałem odejścia Mikołaja z tego świata, ponieważ nigdzie nie znalazłem wiadomości o nim. Zresztą po cóż tak uporczywie dociekać, jaki był jego koniec, skoro liczne cuda, których dokonał, dowodzą, że po oswobodzeniu z więzów ciała, z glinianej skorupy, odszedł do górnej krainy i triumfuje na wieki z Chrystusem w niebieskich pałacach? Po wygłoszeniu tej przedmowy błagam cię, mnichu Boży: wraz z całym zgromadzeniem proś Pana, aby dzięki waszym modlitwom uzdolnił mnie, niedoświadczonego, do pisania. On przecież, skoro tylko zechce, nie tylko obdarza wymową usta niemowląt, lecz nawet wargi nierozumnych zwierząt otwiera, by przemawiały w ludzkim języku. Wreszcie, bracie mój, nie prze­ stawaj z całą żarliwością prosić o opiekę nade mną samego świętego, aby to, co zamierzam o nim napisać, znalazło uznanie nie u ludzi, lecz u Pana. Czytam, że wielu cieszyło się jego wsparciem, niech więc również ja dzięki jego zasługom rozweselę się, wolny od [zakusów] pradawnego wroga i bezpieczny od nieprzyjaciół. 2. Był zatem Mikołaj potomkiem znakomitego rodu i obywatelem Patary, jednego z najsławniejszych miast prowincji Licja. Sława jego w owym czasie jaśniała tak wielce, jak tłumne były rzesze ludzi, które tam przebywały, podczas gdy obecnie, ukarane za grzechy nasze, zmniejszyło się do bardzo małej osady, przez niewielu zamieszkanej. A skoro nadarza się ku temu sposobność, postaram się donieść do potomnych przekazaną nam przez następujące po sobie pokolenia wieść o znajdującym się w tamtejszej okolicy niezwykłym miejscu. Sądzę, że wielu wyciągnie z niej pożytek, nawet gdyby ktoś mi zarzucił, że na samym początku odchodzę od tematu. 315 Jan korzysta z utworu skomponowanego przez Metodego, patriarchę Konstantynopola (843-847) na podstawie Żywotu rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA autorstwa Michała Archimandryty, dla stratega Teodora (wydanie: G. Anrich, Hagios Nikolaos, Bd. 1, s. 141-150). Wprawdzie pod względem historycznym pismo Metodego nie ma większej wartości, bo jedynie powiela informacje podane przez Michała (por. S. Longosz, Sw. Mikołaj, s. 17), jednakże stając się źródłem Jana oraz tych wszystkich, którzy Jana czytali, cytowali, przepracowywali, walnie przyczyniło się ono do rozpowszechnienia kultu Mikołaja.

124

Tak więc w pobliżu tego miasta leży pewna równina, poorana tak gęstymi pęknięciami, że przypomina podarte stare ubranie. Z rozcinających ją rozpadlin za dnia wydobywa się odrażający dym, w nocy zaś, niczym kowalski piec, bucha ona ognistym płomieniem. Właściwości owego płomienia są, jak powiadają, takie, że jeśli ktoś z ciekawości wyciągnie ku niemu rękę, poczuje gorąc, lecz wcale nie dozna sparzenia. O przedziwna łaskawości, o przedziwna dobroci Pana! Jest wszechwładny, toteż nikt nie śmie powiedzieć Mu: „Dlaczego tak postępujesz?”. Nie chłoszcze niegodziwych bezzwłocznie, nie uśmierca pogrążonych w przewinieniu, lecz już to niczym czuły ojciec głaszcze, już to niczym władca grzmiącym głosem napomina, często też wyraźnymi znakami przeraża, aby pokutę za grzechy w końcu uczynili i nie dostąpili słusznej kary na mocy sprawiedliwego wyroku. Tak niegdyś, gdy synowie Boży wbrew Jego woli łączyli się z córkami ludzkimi, nakazał Noemu budować arkę, aby przestraszeni jej przerażającym widokiem wnet zaniechali występnych związków. Jednakże w żaden sposób nie powstrzymywali się, toteż woda wymierzyła karę i cały świat zginął316* . Mieszkańców Sodomy i Gomory znosił tak cierpliwie, że zstąpił, chcąc zobaczyć, czy w ten lub inny sposób nie zaprzestaną swego postępowania. Abraham wyszedł Mu naprzeciw i w przyjaznej rozmowie zapytał, czy nie oszczędzi On wszystkich przez wzgląd na dziesięciu sprawiedliwych. Cóż zatem? Czyż Ten, który jest Prawdą, oszukał Abrahama? Zgoła! Lecz skoro nie znalazł tam żadnego sprawiedliwego poza Lotem, jego wyprowadził spośród nich, pozostałym zaś na sądzie wymierzył sprawiedliwość [w strumieniach ognia i] siarki. Słusznie więc ci, którzy wypełnili cały świat smrodem swego postępowania, zginęli zanurzeni w podobnym fetorze3’7. A przecież nawet nieszczęśni mieszkańcy wspomnianego miasta, którzy we wszystkim szukali przepychu i wszystkim pokusom ulegli, otrzymali od Miłosiernego zapowiedź przerażającej kary, aby się poprawili. Z czego można wywnioskować, że gdyby czyniąc jakąkolwiek pokutę, sami wymierzyli sobie karę, przenigdy nie ukarałby ich, zsyłając budzące grozę spustoszenie. Straszną, straszną klęskę sprowadzasz, bezbożności! Oto zapłata, oto nagroda dla tych, których ku niegodziwości nęcisz: do niegodziwej zguby ich doprowadzasz! Lecz wierz mi, przyjdzie, przyjdzie ów dzień, kiedy i ty, i twój sprawca - diabeł pójdziecie 3,6 Rdz 6,1-9,17. 3,7 Rdz 18,16-33; 19,1-29.

125

w ogień wieczny, trawiący niczym pożar Sodomy, a nigdy nie wygasający. Niech nikt nie poczytuje mi za złe, że pokrótce to przedstawiłem, teraz zaś podejmijmy na nowo zaczętą opowieść o świętym. 3. Powróćmy zatem do czasów, gdy wspomniane miasto wciąż jeszcze obfitowało w ludność. Rodzice Mikołaja należeli do grona najznakomitszych obywateli oraz cieszyli się wielką czcią i szacunkiem, lecz rozpaleni tęsknotą do górnej ojczyzny, bardziej pragnęli niebieskiej niż ziemskiej czci i chwały. Otóż mimo że byli, w rzeczy samej, nader zamożni, nie pragnęli żadnych zaszczytnych wyróżnień, żadnych wysokich stanowisk, ale wiedzeni wielką gorliwością narzucili sobie więzy wstrzemięźliwości oraz prowadzili życie w czystości. W godny też podziwu sposób, po tym jak w kwiecie wczesnej młodości zrodzili tego właśnie jedynego syna, wyrzekli się wszelkich rozkoszy i nieustanne modlitwy w świątyni wznosili, tego właśnie jedynego potomka, tego właśnie jedynego dziedzica nie tyle bogactw, ile obyczajów Panu powie­ rzając. A Bóg, spoglądający z wysokości, ich pragnienia i prośby spełnił. Z całą pewnością Pan raczył ukazać, jaki będzie ten chłopiec, u samego, że tak powiem, zarania jego dni. Otóż gdy jeszcze matka karmiła go piersią, dwa razy w tygodniu, to jest w czwartym i szóstym dniu, poprzestawał na ssaniu mleka raz dziennie, a zadowolony z tego stanu rzeczy, przez cały dzień nie wykazywał rozdrażnienia. Boże niezmierzony, kto spośród królów, kto spośród śmiertelników ośmieli się czynić wyrzuty dziełom, jakich dokonujesz w Twej wszechmocy? Kto nie ulęknie się w obliczu Twej okazałości, Panie, który przywołujesz to, co nie istnieje, jak gdyby istniało? Oto syn nowego proroka Zachariasza, oto syn drugiej Elżbiety! Ów w początkach życia, właściwie w łonie matki został wypełniony Duchem Świętym318 - ten jako niemowlę owinięte pieluszkami, z całej swojej mocy wznosił świątynię tegoż Ducha Świętego. Ów, zrodzony z matki staruszki, Chrystusa wskazał319 - ten, potomek młodej rodzicielki, za Chrystusem od dzieciństwa podążał. Pan powiada: „Wśród zrodzonych z kobiet nie powstał większy niż Jan Chrzciciel”320, toteż nie porównujemy do niego Mikołaja, nawet jeśli jego zasługi wobec Boga są niewysłowione, lecz w naszej ludzkiej ułomności, z całych sił, wszelkimi słowami, jakie znamy, chwalimy cudowne dzieła Boże. Któż bowiem z łatwością uwierzy, słysząc, Łkl,41. J 1,29. 320 Łk7^8.

126

że zyxwvutsrqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA niemowlę w ciągu dnia tylko raz ssie matczyną pierś? Któż nie osłupieje zdumiony taką opowieścią? Jednakże gdy słuchamy Pana, który mówi w Ewangelii: „Ojciec mój aż dotąd działa i ja działam”321, ustępuje wszelkie

niedowiarstwo i wszelki niepokój ustaje. 4. Po upływie chłopięcych lat, które spędził - jak patriarcha Jakub322 w zaciszu domowym, Mikołaj wyrósł na młodzieńca o szlachetnym usposo­ bieniu. Nie ukochał światowej swawoli, jak mają w zwyczaju młodzi ludzie, lecz już to w rodziców ślady podążał, już to sam progi kościołów wydeptywał, a słowo Boże, w które tam pilnie wsłuchiwał się, żarliwie zapamiętywał i w skarbcu swego serca składał. Gdy zaś obumarli go oboje rodziców, jeszcze częściej stawiał przed oczy swej duszy te słowa Ewangelii: „Jeśli ktoś nie wyrzeknie się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem ”323. Gorąco pragnął je wypełnić i sercem pobożnym rozważał, a wówczas to młodzieńczy umysł ogarnął lęk na myśl, że sprzyjające okoliczności mogłyby zniweczyć jego zamiar uczynienia czegoś dla Chrystusa. Ożywiające go pragnienie przed wszystkimi ukrywał, Boga jedynie błagając, aby Ten, który posiada wszelką wiedzę, raczył go natchnąć. Sam zaś tymczasem tak rozporządzał odziedziczonymi bogactwami, by znaleźć upodobanie w oczach Bożych, unikając przy tym rozgłosu u ludzi. 5. Kiedy takie oto żywił w sercu zamiary, zdarzyło się, że pewien bardzo zamożny mieszkaniec jego miasta popadł w skrajne ubóstwo, utraciwszy nawet środki niezbędne do życia. Cóż miał począć, gdy już głód zaglądał w oczy? Miał trzy niezamężne córki, których nie chcieli poślubić nawet mężowie niskiego stanu, toteż postanowił wydać je na rozpustę, aby dzięki ich sromotnemu zarobkowi zapewnić sobie nędzne utrzymanie. Jakaż hańba! Pogłoska o tak strasznym nieszczęściu, której żadna inna wieść szybkością nie dorówna, natychmiast wstrząsnęła całym miastem i zagościła na ustach u wszystkich. Gdy dotarła do świętego, przepełniło go współczucie dla nie­ szczęśnika i ból na myśl o zbezczeszczeniu panien, postanowił więc swymi pieniędzmi poratować ich w ciężkiej potrzebie, aby szlachetnie urodzonych dziewcząt nie zeszpeciła sromota lupanaru. Nie chcąc jednak mieć innego świadka swego czynu poza Chrystusem, szukał odpowiedniej chwili, aby 321 J 5.17. 322 Rdz 25,27. 323 Łk 14,33.

127

ukryć się nawet przed tymi, których wspierał. Nuże, sługo Boży, uwolnij ojca z ubóstwa, uwolnij córki od pohańbienia! Rozorana świętym lemieszem rola twojej duszy niechże natychmiast wyda podwójny owoc, który naraz nasyci łaknienie głodnego i wykupi dziewice od nieczystości. Nie ukrywaj wolnych od plew plonów, które wydaje Chrystus. Otwórz twój skarbiec, w którym lśnią klejnoty pobożności, nie lękaj się tlących węgli pochlebstw, ponieważ płomień występku nie spali bogactw znajdujących uznanie u Chrystusa, a budowli wznoszonej dla Budowniczego Świata nie spopieli ogień wieczny. Nie zwlekajże ani chwili, czyń dobro, aby ludzie go ujrzeli, aby ludzie go doświadczyli i chwalili Ojca twego, który jest w niebie! Zatem pewnej nocy, wziąwszy sporo złota i zawinąwszy je w płótno, udał się do domu nieszczęśnika, ukradkiem wrzucił zawiniątko przez upatrzone okno i potajemnie odszedł. Oto fortel nowego Jakuba! Patriarcha postąpił przebiegle - podobnie jak Laban - aby nie utracić zapłaty324, Mikołaj zaś tak uczynił, aby nie zostać pozbawionym dóbr niebieskich. Patriarcha umocował □ rzy korytach odarte z kory gałązki, aby owce dawały przychówek o sierści wszelkiej maści, Mikołaj zaś wrzucił do zamkniętych komnat zawiniątko z najwyższej próby złotem, aby móc dostąpić wszelkich rozkoszy Elizjum. Dobry Nauczycielu, oto czujny Twój słuchacz, oto człowiek, który dając posłuch Twoim nakazom, wypełnił dwa przykazania, gdyż zarówno ulitował się nad biedakiem, jak też dokonał tego tak, by nie wiedziała lewica, co czyniła prawica325. O poranku ojciec dziewcząt powstał ze snu i znalazł złoto. Najpierw wpadł w osłupienie, a następnie, oszalawszy ze szczęścia, bez przerwy Bogu dziękował i rzewnymi łzami radości się zalewał. Wreszcie ktoś zapytał go o powody tego niezrozumiałego, burzliwego wesela: „Powiedzże, człowieku, co się dzieje, że aż do siódmego nieba podskakujesz? Zawsze oglądaliśmy twą zbolałą twarz, a teraz, jak widzę, nie posiadasz się z radości”. Odrzekł na to: „Oczy twe nie mylą cię, jestem szczęśliwy, gdyż - sam nie wiem, dzięki czyjemu wstawiennictwu - Miłosierny Pan wziął mnie w obronę, abym mógł uniknąć pohańbienia, które wbrew własnej woli na siebie ściągnąłem”. „Czemu więc przypisujesz łaskę, którą ci wyświadczono? Może twojej wierze?” „Z całą pewnością”. „Zuchwalcze! Dopiero co wystawiony na pokuszenie dowiodłeś Rdz 30,25-43. J” Mt 6,3-4.

128

swego niedowiarstwa, gdy zamiast Bogu dziękować, postanowiłeś wydać na nierząd świątynię Ducha Świętego, a teraz udajesz, że byłeś godny Bożego zmiłowania?!” „Człowieku, o jakiej świątyni mówisz?” „Chcesz wiedzieć, o jakiej mówię świątyni? Posłuchaj apostoła, naczynie wybrane. Oświadcza wprost: « Każdy, kto żyje w czystości, jest świątynią Boga, przybytkiem Ducha Świętego»326. Jeśli tak jest - a przecież tak właśnie jest - jakże mogłeś wysłać córki do uprawiania rozpusty? Dręczył cię głód? A czemuż nie pracowałeś własnymi rękami, jak czynili apostołowie? Oni przecież zalecali, by wytrwale pracować, zarabiając nie tylko na własne utrzymanie, lecz również po to, aby mieć, z czego rozdawać”327. „Świetność pochodzenia nie pozwalała mi podjąć jakiejkolwiek pracy”. „Nieszczęśniku, jeśli uważałeś się za kogoś znakomitego, dlaczego chciałeś zniesławić własne córki, wysyłając je do peł­ nienia osławionej posługi publicznie? Słuchaj więc, nędzniku, słuchaj! To, co otrzymałeś, nie zawdzięczasz twojej wierze, bo mówi apostoł: «Kto świątynię Boga znieważy, tego Bóg zniszczy»”328. Hojny jest w swoich zmiłowaniach Bóg, który nie pozwolił, by pochodnia jego sługi dłużej ukryta była pod korcem, a jej światło spowijały ciemności, lecz zechciał, by umieszczone na świeczniku lśniło wszystkim, którzy przebywają w domu Pana. Przywołajże na powrót córki, bądź swatem prawego związku małżeńskiego, nie stręczy­ cielem nieprawego współżycia. Oddaj mężom dziewice, które wydawałeś na pohańbienie nierządnikom, niech się cieszą w świętym małżeństwie, nie oszpecają się w plugawym łożu. Zobacz, oto przybywa mąż, który zapewni wszystkim twym córkom posag, abyś mógł połączyć je trwałym związkiem małżeńskim. 6. Po tym jak zgodnie ze zwyczajem wyprawił wesele swej pierworodnej, zaczął pilnie dochodzić, kim był ów człowiek, który okazał mu tak wielką łaskawość w jego czarnej godzinie. Wkrótce potem, gdy tak dociekał, sługa Jezusa Chrystusa Mikołaj tymże co wcześniej sposobem to samo uczynił. O mężu, wszelką biegłością zaprawiony, we wszelką wiedzę wyposażony! Wyznałeś, że przyjąłeś naukę obu Testamentów, gdy nie zadowalając się wypełnieniem litery prawa, połączyłeś je z ewangeliczną łaską. Oto dwiema rzekami, wypływającymi z jednego strumienia, nawodniłeś wysychający łan wiary, aby zasiewów, sierpem pobożności zżynanych, nie niszczył już nigdy 326 1 Kor 6,18-19. 327 2Tcs3,8. 328 1 Kor 3,17.

129

szkaradny kąkol, by nie marniał ich obfity plon. Tak więc gdy światło dnia rozjaśniło świat, ojciec trzech córek powstał ze swego łoża i znalazł ciężkie zawiniątko z połyskliwym kruszcem, dorównujące wielkością temu pierw­ szemu. Ogarnęła go tak wielka radość, tak wielkie pragnienie chwalenia Boga, że nie wyraziłby ich w żadnych słowach, nawet gdyby był tak wymowny jak Homer czy Maron. Przedstawiamy bystremu czytelnikowi wybrane miejsca z jego przemówienia, resztę zaś woli my pozostawić pod osłoną milczenia, nie śledząc, co jeszcze powiedział. Modlił się zatem tak: „Panie, bez Twego przyzwolenia ani wróbel na ziemię nie spada329, ani liść z drzewa! Panie, który wiesz wszystko, błagam Cię, abyś w swej nie wysłowionej łaskawości raczył mi, grzesznikowi, ukazać, kim jest ten, który nie przestaje świadczyć mi tak wielkie dobro. Panie, proszę o to nie dlatego, bym chciał z lekkomyśl­ nym zuchwalstwem, grzesznymi rękami go dotknąć, lecz by poznać twego sługę, który mieszkając między ludźmi, obcuje z aniołami, i aby wielbić na wieki Twoje błogosławione imię”. Takie prośby do Boga zanosił, takimi słowami sam siebie zagrzewał: „Odpędzę sen od moich oczu, położę się jak zwykle, lecz spędzę noc na czuwaniu, a może Bóg ukaże mi swego sługę”. lak powiedział, tak uczynił. I oto po upływie zaledwie kilku dni przybywa doń czciciel Trójcy Mikołaj, a pragnąc powtórzyć po raz trzeci to, czego już dwukrotnie dokonał, wrzuca przez okno zawiniątko równe tym pierwszym. Obudzony brzękiem złota ojciec trzech córek natychmiast wybiegł i podążył za uciekającym, wołając doń: „Zatrzymaj się, nie ukrywaj się przed moim wzrokiem! Od dawna chciałem cię ujrzeć, od dawna pragnąłem cię poznać”. Pędził coraz szybciej, a gdy dzieląca ich odległość skróciła się, zobaczył cień, który rzucał Mikołaj, i rozpoznał go. Nie namyślając się ani chwili, rzucił się na ziemie i chciał całować jego stopy. Święty, jako że był dobrego i pobożnego serca, nie pozwolił mu tego uczynić, lecz krótko i stanowczo zażądał: „Dopóki żyję, nie mów nikomu, że to ja przyszedłem ci z pomocą”. Wspaniały naśladowca wspaniałego mistrza, który nie tylko ludziom, lecz nawet demonom nakazywał, by nie rozgłaszali wieści o nim wśród ludu!330 Chrystus tak czynił, aby prawdy nie łączono z wymysłami, zaś Mikołaj zakazał ojcu trzech córek podawać komukolwiek swoje imię, aby rozgłos nie uczynił go sławnym. Podziwem i uznaniem winniśmy otoczyć, czcić i sławić Mt 10,29. 5,0 Mt 8,4; Mk 1,44.25 i in.

130

tego, który wiedząc, że dwóm panom nie może się podobać, wybrał Jednego, którego brzemię jest lekkie, a jarzmo słodkie331. Pod to jarzmo swój kark z całą gorliwością poddając, znojny ciężar świata z rozkoszą porzucił. Nie chciał bowiem szukać doczesnej sławy, by nie utracić towarzyszenia świętych. Nieustannie też powierzał siebie Bogu, który wszystkim zarządza, wszystko porządkuje, kiedy chce i jak chce. 7. Gdy historia ta dobiegła końca, metropolitalne miasto Myry zostało osierocone przez swego biskupa. Po jego odejściu biskupi pobliskich kościołów, pełni żalu - zmarły był bowiem bardzo bogobojny - zebrali się wraz z całym duchowieństwem, aby idąc za wskazaniem Pana Jezusa, zgodnie z ustaleniami kanonów ustanowić temu kościołowi odpowied­ niego zwierzchnika. W zgromadzeniu uczestniczył pewien cieszący się wielką powagą biskup, z którego zdaniem wszyscy liczyli się tak bardzo, że niewątpliwie wybraliby tego, kogo zaproponowałby. On to, podążając we wszystkim w ślady apostołów, zachęcił zebranych do postu i wytrwałej, żarliwej modlitwy, aby Pan, który wskazał na Macieja, by uzupełnił on liczbę apostołów332, z właściwą Mu łaskawością raczył oznajmić, komu chciałby powierzyć tę szczególną posługę. Wówczas wszyscy, jak gdyby idąc za radą niebiańskiej wyroczni, zwrócili się do Pana, wznosząc z głębi serc błagania, by wiekuisty Pasterz zechciał wskazać najlepszego pasterza swoim owcom. A gdy tak z największą gorliwością się modlili, biskup ten usłyszał on głos z nieba, nakazujący, by wyszedł z kościoła i stanął przed bramą, tego zaś, którego o poranku jako pierwszego spotka, a który ma mieć na imię Mikołaj, by wyświęcono na biskupa. Wówczas opowiedział współbraciom o tym, co zostało mu objawione, dodając: „Gdy wy będziecie trwać na modlitwie, ja będę czuwał na zewnątrz, a wierzę, że dostąpimy wypełnienia Bożej obietnicy”. To powiedziawszy, wyszedł oraz pełen świętej przemyślności obserwował podwoje świątyni. I oto w przedziwny sposób, o poranku, przed wszystkimi, niczym przez Boga posłany, przyszedł tam Mikołaj. Gdy zbliżył się do bramy świątyni, biskup położył rękę na jego ramieniu, zatrzymał go i serdecznie zapytał: „Jak masz na imię?”. On zaś, niczym gołąbek pełen prostoty, schyliwszy głowę, odpowiada: „Mikołaj, sługa waszej świątobli­ wości”. W tejże chwili biskup, ująwszy jego dłonie, mówi: „Chodź ze mną, 331 Mt 11,29. 332 Dz 1,15-26.

131

synu! Powinienem oznajmić tobie coś, o czym nie wiesz”. A gdy wkroczyli do środka, powiedział: „Patrzcie, bracia, jak prawdziwe są słowa Pana, który mówi: „O cokolwiek prosić będziecie w imię moje, wierzcie, że otrzymacie i będzie wam dane”333. Patrzcie, powiadam, otrzymaliśmy to, o co prosiliśmy. Patrzcie, oto przychodzi len, o którego tak żarliwie błagaliście”. Ujrzawszy go, wszyscy razem wznieśli pod niebiosa głośny okrzyk i na wyścigi sławili wspaniałe dzieła Pana. Radowali się biskupi, że niebiosa zesłał)' im brata, a wspólnie z nimi, jak dobre owieczki, cieszyli się duchowni. Cóż więcej mam powiedzieć? Chociaż z wielkim uporem przeciwstawiał się, chociaż z wielką mocą się sprzeciwiał, osadzono go na tronie, jak tego wymagał miejscowy zwyczaj, i włożono nań biskupią infułę. Krótko mówiąc, cudowne, cudowne i zdumiewające są to rzeczy i pod każdym względem godne zestawienia z dawnymi cudami - o ile wolno takich zestawień doko­ nywać. Oto kiedyś Duch Święty polecił prorokowi Samuelowi, aby udał się do domu Jessego i jednego z jego synów, który Panu się spodobał, namaścił na króla334. Wówczas zaś biskupowi, który gorąco się modlił, głos z nieba nakazał, aby czuwał przed drzwiami świątyni i znalazł tam Bogu oraz Kościołowi świętemu godnego, sprawnego pasterza. Samuelowi, chociaż był widzący, przepowiedziane zostaje tylko miejsce, nie imię króla; biskupowi są oznajmione zarówno miejsce, jak też imię pasterza. Samuel namaścił królewską głowę dającym moc olejkiem, biskup zaś nad głową Mikołaja przywołał moc Ducha Świętego. A jednak obu - i króla, i biskupa - wybrał Pan, toteż gdy ośmielam się porównywać małe rzeczy do wielkich, wcale nie zasługuję, by mnie wyśmiano. Teraz zaś z pomocą Pana niech się zwróci mój rylec ku temu, czego dokonał jako biskup. A ponieważ dokładne przed­ stawienie tego przerasta moje możliwości, usilnie zabiegam, by wybaczono mojej pokornej odwadze (nie pysznej zuchwałości!) i przez wgląd na miłość do świętego przyjęto łaskawie to, co nieporadnie, zaledwie w kilku słowach przedstawiam. 8. Wyniesiony na katedrę biskupią wyróżniał się, tak jak wcześniej, powagą obyczajów i pokorą. Ustawicznie czuwał na modlitwie, ciało wycieńczał postami. Przebywania z kobietami, przed którym od wcze­ snej młodości się wzdragał, odtąd unikał niczym zarazy. W stosunkach 333 J 14,14. 334 ISm 16,1-13.

132

z ludźmi dał się poznać jako wzór pokory, w przemawianiu - jako mówca skuteczny. Był gorliwy w zachęcaniu, surowy w karceniu. O sprawy wdów i sierot oraz ludzi uciśnionych dbał jak o własne; chciwość możnych wstrętem go napawała. Okrutników gromił, a jeśli zdarzało się, że spotkał kogoś dotkniętego krzywdą, w przedziwny sposób ją naprawiał, w sposób jeszcze bardziej przedziwny pokrzywdzonego pocieszał. Z dnia na dzień dalej docierała wieść o jego dobroci, która wszędzie przysparzała mu sławy. Wnet możny, wnet słaby go przyzywał. Radował się cały lud takim opiekunem, cieszyli się książęta takim pasterzem, jawił się bowiem pełen dostojeństwa oraz łaski i wszystko miał w swojej pieczy, a przy tym powagi biskupiej nie tracił. Zresztą niedostanie mi czasu i słów zabraknie, jeżeli będę usiłował napisać o poszczególnych jego dobrodziejstwach. Jeśli zaś ktoś zechce dowiedzieć się, jak wielki on był i wspaniały, niech powstrzyma swą zjadliwość, a będzie mógł to wywnioskować z przytoczonych przeze mnie przykładów. Tak więc dzięki obfitości Bożych darów Mikołaj wzrastał w moc, a wszystko nie sobie, lecz łasce przypisywał. Wówczas zajaśniał tak wspaniałymi cudami, że dotknięci wszelkimi utrapieniami - nie tylko jego krajanie, lecz również mieszkańcy innych krain - wzywali jego imienia i natychmiast odczuwali ulgę. 9. Zdarzyło się kiedyś, że załodze pewnego statku, który znienacka dopadła gwałtowna burza, zagrażała niechybna śmierć. Gdy siły przerażonych żeglarzy ustały, zaczęli wołać: „Mikołaju, sługo Boży, jeśli prawdą jest to, co o tobie słyszeliśmy, niechże również my w grożącym nam straszliwym niebezpieczeństwie doświadczymy twej cudownej opieki, abyśmy, wyrwani z mocy szalejących morskich bałwanów, dziękowali za ocalenie Panu Bogu i tobie”. O dziwo! Gdy jeszcze te słowa wypowiadali, zjawił się ktoś, przy­ pominający z wyglądu męża i powiedział im: „Wzywaliście mnie, a więc oto jestem”. Rzucił się im do pomocy przy linach, żaglach i innym osprzętowaniu. Wkrótce potem bezkresne morze ucichło, bez śladu minęła burza. Rozradowani żeglarze, prując gładką taflę wód, dobili do jakże pożądanego portu. Zeszli na ląd i wypytywali, gdzie jest Mikołaj, a powiedziano im, że jest w kościele. Natychmiast tam wkroczyli i - przedziwna sprawa! - bez niczyjej podpowiedzi rozpoznali świętego, mimo że nigdy wcześniej go nie spotkali. Wraz upadli mu do stóp i zaczęli dziękować, opowiadając o tym, jak dzięki jego wsparciu zostali uwolnieni z krainy śmierci. Odrzekł im Mikołaj: „Nie przypisujcie tego, co się stało, mojej mocy. Zwykł objawiać swe 133

miłosierdzie Bóg, który nie ze względu na mnie, niegodnego swego sługę, lecz przez wzgląd na ufność waszej wiary raczył pośpieszyć wam z pomocą. Zrozumcie zatem, jak wielką moc mają u Pana szczera wiara i prośba z serca płynąca. Oto dla grzechów naszych codziennie karanie odbieramy, jeżeli jednak całą duszą nawrócimy się do Pana, wówczas wzruszy się nad nami głęboko w swoim miłosierdziu oraz wyrwie nas z zagrażających nam niebez­ pieczeństw. Bracia, podążajcie więc chętnie do czynienia dobra, miłowania pokory oraz gorliwego wspierania ubogich. Uwierzcie mi, biednemu grzesz­ nikowi, że po tym jak człowieka dla jego występków strącono w otchłań tego świata, żadnego dobrego czynu, który on podejmuje, nie pochwala Bóg tak bardzo jak jałmużny, o ile - jak powiadają - nie towarzyszy jej pragnienie chwały tego świata”. Pouczeni tymi i podobnymi do tych słowami, pełni podziwu wobec pokory ducha, lichości odzienia, łatwości przemawiania i wspaniałości jego cnoty, odeszli. 10. Zdarzyło się też, iż licyjską krainę za przewiny jej mieszkańców gnębił straszny głód, gdyż nieurodzajne niwy nie dały pokarmu. W tym czasie nasz sługa Boży, który niejednokrotnie narażał się na szwank, stając w obronie potrzebujących, posłyszał, że do portu Andriake przybyły statki obficie obładowane przeznaczoną na sprzedaż pszenicą. Szybko tam się udał i mówi żeglarzom: „Przychodzę do was, by prosić, abyście temu ludowi, umęczonemu długim, wyniszczającym głodem, przyszli z pomocą i łaskawie zechcieli darować odrobinę zboża, które nas uratuje”. Tak święty powiedział, oni zaś powiedzieli świętemu tak: „Nie śmiemy, ojcze, dać posłuch twoim prośbom. Zafrachtowano nas za państwowe pieniądze, byśmy się udali do Aleksandrii po zboże, które mamy przekazać w ręce urzędników, aby zostało rozdane w czasie Augustaliów”335. Na to Mikołaj: „Posłuchajcie mnie i niech nie głoduje dłużej ten lud. Dajcie mi przynajmniej po sto modiów z każdego statku, a ja wam przyrzekam na moc Boga, któremu służę, że nie będziecie mieli żadnego ubytku, gdy staniecie przed cesarskim urzędnikiem”. W końcu, przekonani błaganiami biskupa za swoim ludem, odmierzyli po sto modiów z poszczególnych okrętów i natychmiast, ciesząc się, że powiał pomyślny

Augustalia to święto państwowe ustanowione w 19 r. p.n.e. z okazji powrotu Augusta ze Wschodu. W 11 r. p.n.e. do programu obchodów wprowadzono widowiska rqponmlkjihgfedcb (ludi). W 14 r. n.e., po śmierci Augusta, wprowadzono je do urzędowego kalendarza jako doroczne święto celebrowane 12 października. Obchodzono je jeszcze w IV w. n.e. Por. L. Winniczuk, Ludzie, zwyczaje i obyczaje starożytnej Grecji i Rzymu, Warszawa 2006, s. 522.

134

wiatr, wsiedli na statki, opuścili port i na żaglach z wiatrem szybko przy­ byli do Bizancjum. A gdy przy odmierzaniu zboża urzędnikom cesarskim okazało się, że jego ilość jest dokładnie taka sama, jaką otrzymali przy załadunku w Aleksandrii, jeden po drugim, pełni podziwu i zdumienia, opowiadali tymże urzędnikom o wszystkim, co się im przydarzyło, zaś wstrząśnięci tą opowieścią słuchacze wraz z nimi pieśnią chwały Boga, stwórcę wszystkiego, uwielbili. Tymczasem Mikołaj skrzętnie rozdzielał mieszkańcom Myr otrzymane zboże, kierując się tym, co wiedział o potrzebach każdego z nich. Po wiel­ kich cudach następowały cuda jeszcze większe: wszechmogący Bóg w swej hojności rozmnożył chleb, który święty rozdał, tak że niektórzy myrejczycy żywili się nim nieomal do końca następnego roku. Co więcej, liczni spośród nich, pełni ufnej nadziei nie zawahali się przed jego wysianiem, a zbiory, których się spodziewali, nie zawiodły ich pustym kłosem, lecz obfitym plonem utuczyły. Niechże to wszystko nikomu nie wydaje się niewiarygodne, ponieważ Zbawiciel obiecał: „Jeśli będziecie mieli wiarę jak ziarno gorczycy, powiecie górze, by się przeniosła, a będzie przeniesiona”336. Mówił też: „Kto we Mnie wierzy, dzieł, których ja dokonuję, dokona, i większych od tych dokona”337. Prawdziwie uwierzył Mikołaj Panu, z którego pomocą mógł uczynić tak wielki cud. 11. Spośród wielu świątyń pogańskich bóstw, którym niegdyś była poświę­ cona wspomniana kraina, największą cześć okazywano tej, w której znajdo­ wała się podobizna najobrzydliwszej ze wszystkich, Diany. Jej przeklęły kult liczni wieśniacy pielęgnowali jeszcze za czasów świętego. Mikołaj zwalczał ten świętokradczy zabobon tak żarliwie, że wsparty boskim wspomożeniem, wykorzenił w swej ojczyźnie zwyczaj składania hołdów okrytej sromotą istocie. Czyż jednak istnieje w świecie złośliwość większa od diabelskiej? Czyż istnieje w świecie bardziej podstępna niż diabelska przebiegłość? Otóż gdy diabeł spostrzegł, że pozbawiono go okazałych dowodów czci, zajął się ogniem od nasączonej zawiścią żagwi i zapłonął gniewem przeciwko Mikołajowi, z nowymi też siłami zaczął knuć przeciwko świętemu nowe knowania. Udał się do mężów, którzy zbrukali się - powiem więcej, dopro­ wadzili się do ruiny - uprawieniem wszelkiego rodzaju czarów, oraz nakazał 356 Ml 17,20. 337 J 14,12.

135

im, by niezwłocznie przyrządzili olejek zwany mediakonem rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSR 33*. Przykładni uczniowie wnet dają posłuch słowom drogiego mistrza i jak najprędzej szykują potworną płynną miszkulancję. Gdy ją przygotowali, chyży w wyrządzaniu szkód demon przyjął postać pobożnej niewiasty i w tej zwodniczej postaci, na pożyczonej rzekomo od kogoś łodzi wypłynął naprzeciwko żeglującym na szerokim morzu marynarzom, którzy podążali do sługi Bożego, aby go uczcić. Mówi więc do nich: „Jak widzę, zmierzacie do domu Mikołaja. Ja, biedna grzesznica, też chciałabym popłynąć z wami, ja też pragnę otrzymać błogosławieństwo wielkiego pasterza. Nie mam jednak takiej możliwości, dlatego proszę, jeśli nie sprawi to wam kłopotu, zawieźcie ten olejek do świątyni w Myrach i w mojej intencji pokropcie nim tu i ówdzie jej ściany”. Nieświadomi zasadzki i zmyślnego podstępu, ochoczo przyjmują olejek i wiozą go na statku, którym podróżują, szkaradny zaś potwór, niczym zwiewny cień, znika w oddali. Jednak łaskawy Pan, który gardzi zawistnikami, nie pozwolił, by podążający do Jego sługi w prostocie serca żeglarze przez dłuższy czas kontynuowali drogę, mając przy sobie podarunek obłudnego widziadła i oszukani jego kłamstwami. I oto znienacka widzą niewielką rybacką łódkę przewożącą znakomite osobistości. Dostrzegają wśród nich męża uderzająco podobnego do Świętego Mikołaja, który do nich w tych oto słowach się zwraca: „Ach, cóż wam powiedziała owa niewiasta? Cóż wam ona zaproponowała?”. Oni zaś pokazują mu olejek i jeden po drugim opowiadają, jak poprosiła ich zawieźć go do kościoła świętego. Na to Mikołaj: „Chcecie wiedzieć, kim poza wszelką wątpliwością była owa niewiasta? To bezwstydna Diana! A żebyście się przekonali, że mówię prawdę, wrzućcie to niewielkie naczynie z przeklętym olejkiem w morskie fale”. Ani chwili się nie wahając, wykonują polecenie, a w miejscu, gdzie olejek dotknął wody dziwa dziwne! - buchnął płomień, po czym osłupieni żeglarze obserwowali, jak coraz szersze połacie morza - wbrew naturze żywiołu - płonęły żywym ogniem. Gdy tak z wzrokiem utkwionym w ten niezwykły widok zastygli,* 338 W oryginale: oleum, quod mediacon dicitur, por. greckie [iaytXaiov pqódaKOv. Magiczny olejek, którego nazwa pochodzi od Medii (‘medyjski olejek’), górzystej krainy położonej na południe od Morza Kaspijskiego (por. P.C. Bosak, Wszystkie miejsca, t. 2, s. 1784-1786) czy od Medei (olejek Medei’), córki króla Kolchidy Ajetesa, z pomocą której Jazon zdobył złote runo. Była żoną herosa i matką jego dzieci, które zamordowała po tym, jak porzucił ją dla młodszej Kreusy; w literaturze starożytnej stała się typem czarodziejki (por. P. Grimal, Słownik mitologii greckiej i rzymskiej, tłum. M. Bronarska et al., Wrocław 2008, s. 222-223). Por. lacopo da Varazze, Legenda aurea, ed. G.P. Maggioni, vol. 2, Fircnze 2007, s. 1470, n. 55.

136

łódka się oddaliła, przeto nie mogli nawet zapytać, kim był mąż, dzięki któremu wykryli i udaremnili zasadzkę przebiegłego wroga. Wypełniając swe śluby, podążali więc śpiesznie do Mikołaja, a wszystkim, których w drodze napotkali, opowiadali o tym, co się im przydarzyło. Gdy zaś przyszli do świętego, powiedzieli: „Zaprawdę jesteś mężem, który w czasie morskiej wędrówki ukazał nam przerażające, niezwykłe zjawisko! Zaprawdę jesteś prawdziwym sługą Boga, dla twoich zasług zostaliśmy wybawieni ze zgub­ nej pułapki diabła”. To mówiąc, opowiedzieli po kolei o wszystkim, co ich spotkało. Gdy mąż Boży tego wysłuchał, z ust jego, jak to się często zdarzało, wytrysnęły słowa uwielbienia Miłosiernego Ojca. Następnie pouczył ich, by żyli sprawiedliwie i pobożnie oraz całkowicie powierzyli siebie opiece Wiekuistego Stróża, który nie pozwoli, aby ktokolwiek z nas był kuszony ponad siły. Umocnionych takimi naukami, rozradowanych upragnionym błogosławieństwem i wypełnionych weselem, sługa Jezusa Chrystusa odesłał w ich ojczyste strony. 12. Gdy tak się sprawy miały, zamieszkujący Frygię lud zwany Ajtajfalami, wiedziony przez kilku knujących buntowników, odstąpił od cesarza Konstantyna. Władca niezwłocznie postanowił wysłać do stłumienia rozru­ chów trzech wojskowych dowódców, których Dolopowie339 zwą wodzami, a mianowicie Nepocjana, Ursusa i Eupoleona. Wezwał ich i rozkazał, by przygotowali okrętowe wyposażenie i wyruszyli na uśmierzenie zbuntowa­ nych. Toteż uzbroiwszy rekrutów, pełni żołnierskiej żądzy sławy wypłynęli z Konstantynopola na spokojne morze. Zanim jednak odbyli długą morską podróż i przemierzyli wody, okalające wspomnianą licyjską krainę, niespodziewanie rozpętała się gwałtowna, groźna burza. Z tego powodu ani nie ważyli się, ani nie byli w stanie płynąć dalej, toteż przynaglani przybierającymi na sile wiatrami, zmienili kierunek i w końcu dopłynęli do andriackiego portu, gdzie jak to jest w zwyczaju, zakotwiczyli statki. Wówczas to, dobiwszy do upragnionego brzegu, gromady młodych żołnierzy zaczęły wałęsać się po okolicy. Niektórzy z nich, chcąc dokonać jakichś zakupów, docierali aż do targu zwanego Plakomata, gdzie zgodnie z żołnierskim zwyczajem dopuszczali się ciągłych grabieży. Widząc to, skłonne do ruchawek miejscowe pospólstwo tłumnie rzuciło się do

339 Greckie plemię, zamieszkujące Tesalię i Epir (por. Z. Piszczek, Dolopowie, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPO [w:] idem, Mała encyklopedia kultury antycznej, Warszawa 1990, s. 199). Tu: Grecy.

137

stawiania oporu. Zderzyli się więc niczym dwie potężne wichury, a tumult, który przy tym nagle wybuchnął, zwiastował mieszkańcom Patary burzę. Zbiegli się więc wszyscy, by powstrzymać gwałtowne rozruchy. Zaniepoko­ jony tym zamieszaniem wyszedł na miasto również mąż Boży. Rozważnie powściągając oburzenie rozwścieczonych obywateli, szybko skierował się do wspomnianego portu, leżącego w odległości trzech mil od Patary. Znalazłszy tam dowódców, najpierw pozdrowił ich, wymieniając pocałunki, a następnie zaczął wypytywać, mówiąc: „Kim jesteście? Skąd? Czy przynosicie tu pokój czy miecz?”. Oni zaś na to powiadają: „Święty ojcze, przybywamy z pokojem. Do waszych brzegów przybiła nas burza, albowiem płyniemy do Frygii. Cesarz wysłał nas tam do ujarzmienia buty buntowników, których moc z dnia na dzień wzrasta. Prosimy cię zatem, otocz nas twoimi modlitwami, abyśmy mogli należycie wykonać wydane nam rozkazy”. Wówczas biskup zwrócił się do nich, serdecznie zapraszając, by udali się do miasta, jak również zechcieli otrzymać jego błogosławieństwo. Pełni podziwu dla zręczności sługi Bożego, dowódcy natychmiast nakazali swym podwładnym, by zaprzestali barbarzyńskich burd i nie śmieli, wyłamując się z karności, komukolwiek gwałt zadawać. Gdy w ten sposób uspokoili żołnierzy, do Mikołaja przyszli ludzie z Patary, którzy powiedzieli: „Drogi biskupie, łaskawy ojcze! Gdybyś przebywał w mieście, z całą pewnością nie doszłoby do niesprawiedliwej kaźni trzech żołnierzy. Tymczasem konsul, zaślepiony bogatymi podarunkami, zezwolił na ich uśmiercenie, a wszyscy obywatele gorzko boleli z powodu twej nieobecności”. Wysłuchawszy przybyłych, mąż Boży, rozpalony ogniem pobożności, poprosił trzech dowódców, aby wraz z nim się pośpieszyli. Niezwłocznie udali się do miasta i przybyli na miejsce zwane placem Lwa. Napotkanych tam mieszkańców Święty Mikołaj zapytał, czy skazańcy jeszcze żyją. Odpowiedzieli mu: „Czcigodny ojcze, pośpiesz się! Wciąż przetrzymują ich na placu Dioskura”. Natychmiast pośpiesznie udał się do kościoła poświęconego pamięci męczennika Krescencjusza Dioskura, którego imieniem był nazwany także plac, lecz tam ich nie znalazł, toteż znowu wypytywał, gdzie są. Powiedziano mu: „Dopiero co przez tę bramę wyprowadzono ich z miasta”. Podążywszy w tym kierunku, dowiedział się, że zmierzają do Pyrry, gdzie znajdowało się miejsce kaźni. Gdy sługa Chrystusowy usłyszał te słowa, zapomniał o swym zmęczeniu i chyżo pobiegł im na ratunek. Dotarłszy na miejsce, zobaczył, że trzej skazańcy klęczeli z zawiązanymi oczami, a nad ich nisko pochylonymi karkami zaniesiony

138

już był miecz siepacza. Wówczas wyszła na jaw słuszność słów Pisma, które głosi, że prawy jest ufny jak lew340. Otóż nie zląkł się Mikołaj ani możnowładców, ani oręża, lecz śmiało rzucił się na kata, miecz z jego ręki wytrącił i precz odrzucił, nie odstąpił też ani na krok, zanim nieszczęśników z okowów uwolniono. Zabrał ich ze sobą, powtarzając przy tym: „Siebie, siebie samego zamiast tych mężów niewinnie skazanych gotowy byłem na śmierć wydać”. Nikt spośród oprawców nie ośmielił się przy tym nawet pisnąć, wiedząc, żc był mężem zasłużonym, odważnym i mocą Chrystusa mógł wiele osiągnąć. Udał się więc do pałacu namiestnika, otoczony życzli­ wością ludu, który oczekując na jego przybycie, powstał przeciwko swawoli uzbrojonych opryszków. Gdy zamknięte na głucho drzwi pod naciskiem tłumu otworzono, pokojowcy oznajmili namiestnikowi Eustachiuszowi, że przybył biskup. Dostojnik natychmiast powstał i powitał Mikołaja, lecz pomny na słowa Pisma, które mówi: „Moc, wystawiana na próbę, karci niemądrych”341, święty odepchnął go i powiedział: „Wrogu Boga, nędzniku, który prawa boskie i ludzkie pogwałcasz, którego usta większe upodobanie znajdują we krwi niewinnych niż w najsłodszych miodach! Jakże jesteś zuchwały, skoro się ważysz patrzeć mi w oczy, mimo że wiem, jak strasznej dopuściłeś się zbrodni! Okrutniku, słyszysz codziennie przykazanie Pańskie, które z mocą głosi «niewinnego i sprawiedliwego nie skazujcie»342 - dlaczego go nie usłuchałeś?” Namiestnik nie próbował usprawiedliwiać się, lecz odrzekł Mikołajowi w krótkich i twardych słowach: „Dlaczego tak mnie traktujesz, mężu Boży? Dlaczego bez powodu na mnie się srożysz? Zauważ, że to raczej Eudoksjusza i Symonidesa, znakomitych tego miasta obywateli, powinieneś obwiniać o to, co się stało, nie mnie. W rzeczy samej to właśnie oni płoną gwałtowną żądzą przelania krwi tych trojga”. Na to biskup: „Nie Symonides, nie Eudoksjusz, lecz żądza złota i srebra cię skusiła, abyś na popełnienie morderstwa wydał zgodę. Uwierz mi, biednemu grzesznikowi, że są sposoby na to, by do najłaskawszych uszu cesarza dotarła wieść o tym, jak władzę sprawujesz, krainę naszą w istocie pustosząc, on zaś twoim czynom słuszną zapłatę wymierzy”. Te i tym podobne groźby wypowiadał, wypominając namiestnikowi jego nieprawość i obrzucając go obelgami. Wreszcie wspomniani dowódcy zwrócili się do Mikołaja, gorąco błagając, 340 Prz28,l. 341 Md r 1,3. 342 Dn 13,53.

139

aby złagodził swój gniew i przebaczył okrytemu gwałtownym rumieńcem wstydu namiestnikowi. Mąż Boży, łaskawie przychylając się do ich prośby, tegoż Eustachiusza, którego wcześniej w obecności wszystkich zebranych obelgami obrzucał, w godny podziwu sposób zaczął w obecności wszystkich zebranych uspokajać i pocieszać. Uświetniwszy swą obecnością wspólną biesiadę, zaszczyceni błogosła­ wieństwem biskupa i pełni wesela, dowódcy udali się do swej floty. A gdy morze uspokoiło się na tyle, że znów mogli darzyć je zaufaniem, wznowili rozpoczętą podróż i wspomożeni pomyślnymi wiatrami, szybko przybyli do Frygii. Tam sprytnie pozbyli się zwolenników buntu i przywrócili panowanie cesarza, po czym powrócili do Konstantynopola, gdzie powitał ich nie tylko szczęśliwy lud, lecz także wielu najznakomitszych obywateli. Również cesarz, który nie posiadał się z radości, gdyż pokonali wrogów bez rozlewu krwi, przyjął ich z honorami w swoim pałacu. 13. Nieprzychylnym okiem spoglądał na to odwieczny wróg ludzkiego zbawienia. Przez dłuższy czas siedział cicho, lecz w końcu przyoblekł się w ludzkie kształty i popychając okrutnymi ościeniami garstkę zawistników, podjudził ich, by płonąć niechęcią na widok znaczenia, które osiągnęli dowódcy, niesławę i śmierć im zgotowali. Cóż dalej? Podstępni mężowie przystąpili do prefekta, czyli, jak mówią Achajowie343, eparcha344, który miał na imię Ablabiusz. Wnieśli przeciwko dowódcom wiele oskarżeń, przede wszystkim zaś starali się dowieść, że spiskują oni przeciwko cesarzowi. Twierdzili, że dowódcy są przebiegli w mowie, czczą władcę nieszczerze, a ich obłuda wyjdzie na jaw, gdy tylko otrzymają sposobność wystąpienia przeciwko niemu. Gdy jednak dostrzegli, że mówieniem nic nie wskó­ rają, zaczęli kusić serce prefekta, schlebiając mu i ofiarując podarunki, aby zechciał przyczynić się do zgładzenia niewinnych. Zaprawdę, „do czegóż serc ty ludzkich nie przymusisz, przeklęta żądzo złota!”345. Przekupiony ogromną ilością połyskliwego kruszcu, natychmiast udał się do cesarza i powiedział: „Najznakomitszy panie, pod twoimi rządami cały świat cieszy 343 Achiwowie - zlatynizowana nazwa Achajów, jednego z głównych greckich plemion (por. Z. Piszczek, Achajowie; rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Achivi, [w:] idem, Mała encyklopedia kultury antycznej, s. 11-12). Tu: Grecy. 344 Por. greckie ćnapyoę 345 W oryginale: „Verum, „quid non mortalia pectora cogis, / auri sacra fames?” Jan cytuje Wergihuszową Eneidę (Vergihus, Aeneis, III, 56-57). Tłumaczenie: Z. Kubiak, Warszawa 1987, s. 97.

140

się pokojem, lecz oto wzbudziła przeciwko nam wewnętrznych wrogów zazdrość diabła, ojca wszelkiej niegodziwości. Oto dowódcy, których nie tak dawno wysyłałeś do Frygii, knują zasadzki przeciwko tobie, mój panie. Gromadząc wokół siebie spiskowców, obiecują im obfite nagrody i wysokie stanowiska. Mam pewność, że tak się rzeczy mają, gdyż dowiedziałem się o tym od ich towarzyszy. Dlatego przychodzę, aby wszystko ci opowiedzieć. Lękam się bowiem gniewu boskiego Sędzi i twojego, cesarzu, gniewu, winni są bowiem nie tylko ludzie, którzy źle czynią, lecz również ci, którzy nie stają im na przeszkodzie. Niech światło niebiańskiej mądrości oświeci cię, byś zrozumiał, co należy robić”. Cesarz uwierzył kłamstwom Ablabiusza - był przecież jego prefektem - rozgniewał się i natychmiast kazał pochwycić ich oraz wrzucić do więzienia. Przekazano ich zatem strażom więziennym, po czym - myślę, nie bez Bożego zrządzenia - zajęty sprawami najwyższej wagi państwowej cesarz zwlekał z wydaniem wyroku w ich sprawie. Zaślepione zaś serce prefekta, który mężów oczernił, doświadczało tymczasem nieznośnych wyrzutów sumienia, toteż oszczercy, o których była mowa, po upływie kilku dni przyszli, przynieśli mu obiecane dary i powiedzieli: „Jak to się dzieje, że wrogom pań­ stwa darowano życie, nie zaś skrócono ich o głowę? Czyż mieliście nadzieję, że będziecie mogli buntowników powstrzymać, zakuwając ich w kajdany? No więc teraz, uwięzieni, czynią starania, by z pomocą swych towarzyszy wydostać się na wolność oraz wypełnić niegodziwe zamiary. Dlatego powinie­ neś dołożyć wszelkich starań, by nie doprowadzili do nieszczęścia, którego się obawiamy. W przeciwnym wypadku pożałujemy, że nie chcieliśmy zakłócać twego spokoju i w mgnieniu oka zginiesz”. Zatem prefekt, przekonany raczej krwawym podarunkiem niż ich słowami, ponownie sączy do uszu Konstan­ tyna truciznę, powiadając: „Panie i władco, owi zbrodniarze, którym w twej łaskawości pozwoliłeś żyć, nie zaprzestają zgubnego spiskowania. Wiedz, że na wolności pozostali ich wspólnicy, którzy dzielnie ich wspierają, czyniąc wszystko, aby uwolnieni, niezwłocznie cię zamordowali”. Wówczas cesarz zapłonął taką wściekłością, jak gdyby powiadomiono go już o jego śmierci, toteż natychmiast, bez sądu i śledztwa rozkazał ich stracić. Otrzymawszy ten nakaz, chciwy prefekt ucieszył się i przekazał więzien­ nemu stróżowi, by oddzielił dowódców od innych więźniów i bacznie ich pilnował do następnej nocy, gdy mieli być potajemnie zgładzeni. Stróżem zaś był człowiek prawy i dobry, słusznie nazwany Hilarianem. Popędził

141

do więzienia i pełen serdecznego smutku mówił do dowódców tak: „Ach, panowie, byłoby lepiej, gdybyśmy się nigdy nie spotkali! Cóż za nieszczęście! Dziś pożegnamy się na wieki!”. Plącząc, kontynuował: „Mamże powiedzieć wam wszystko czy milczeć? Nie, muszę jednak wszystko wam powiedzieć! Wiedzcie więc, że cesarz wydał na was wyrok, tak że tej nocy, bez jakiejkolwiek zwłoki, zostaniecie straceni. Wydajcie więc rozporządzenia odnośnie do waszego majątku, byście wcześniej w obliczu śmierci nie stanęli, powierzając go zagładzie, nie testamentowi”. Gdy to usłyszeli, wstrząsnęły nimi lodowate dreszcze. Zawodząc, szarpali włosy, rozdzierali szaty i jękliwymi głosy wołali: „Ach, cóż to za straszny gniew władcę opanował, cóż za straszna srogość! Oto umieramy jak pospolici rozbójnicy, którym nawet śledztwa się odmawia! Cóż to za okropne, niespoty­ kane nigdzie w świecie okrucieństwo!”. Tak właśnie przez dłuższy czas gorzko opłakiwali swój los, gdy jeden z nich, mianowicie Nepocjan, przypomniał sobie, jak Święty Mikołaj w cudowny sposób uratował trzech młodzieńców. Z jego piersi wyrwało się głębokie westchnienie, a z serca popłynęła modlitwa: „Boże kochany, Boże najwyższy! Pośpiesz się z pomocą nieszczęśnikom, pośpiesz się z pomocą ginącym! Racz wysłuchać mą najkorniejszą prośbę nie dla naszych, lecz dla sługi twego Mikołaja zasług. Widzieliśmy, jak dzięki jego pełnemu mocy wstawiennictwu owi trzej mężowie wyrwani zostali śmierci. Niechże za jego orędownictwem i my ujdziemy żywo z rąk zbliżającego się do nas kata. Wprawdzie Mikołaj jest daleko od nas cieleśnie, wierzymy jednak, że współcierpi z nami duchowo we wszystkich potrzebach, które Tobie nieprzerwanie w błaganiach przedstawiamy. Panie, który spełniasz wolę bojących się Ciebie, wybaw nas zatem przez wzgląd na jego modlitwy”. Tak modlił się Nepocjan, tak błagali Boga również jego towarzysze. Wspólnie też jednym głosem wołali: „Święty Mikołaju, pomóż nam! Sługo Boży, chociaż jesteś daleko, wstaw się za nami, abyśmy wolni od śmiertelnego zagrożenia, dostąpili łaski oglądania twego oblicza i zostali uznani za godnych ucałowania twych najświętszych stóp”. O łaskawa miłości Stwórcy, o niezmierzona dobroci Zbawcy! Jesteś godna tak wielkiej czci i chwały, jak wielka jest twoja życzliwość dla wszystkich, którzy w prostocie serca swe błagania do ciebie zanoszą. Czy jest człowiek czysty, który szukał Boga, lecz Go nie znalazł? Który błagał Go o miło­ sierdzie, lecz miłosierdzia nie doznał? Przecież nasz Pan sam związał się obietnicą, mówiąc: „O cokolwiek poprosicie Ojca w imię moje, będzie 142

wam dane”3*6. W swoim utrapieniu ci trzej mężowie w cudowny sposób przekonali się, jak prawdziwe jest to przyrzeczenie. Albowiem mąż Boży wciąż jeszcze pędził żywot doczesny, lecz dobry Pan raczył wysłuchać ich próśb, jak gdyby wstawiał się on u Niego za błagalnikami w Królestwie Niebieskim. Lecz czyjeż to dary, jeśli nie Twoje, o Chryste, czyjeż to dobrodziejstwa? Twoje, Panie, gdyż oddających Ci chwałę nie tylko wobec Twego Ojca w niebie, lecz również wobec ludzi na ziemi masz zwyczaj chwałą otaczać. Zatem następnej nocy, gdy dowódcy mieli iść na śmierć, cesarz oraz prefekt usnęli i zobaczyli nieomal jednakowe sny. Opowiadamy je jednak osobno, abyście sobie wyraźnie uświadomili, że Wszechmogący występnym zapowiada karę nie tylko jawnie, lecz również w widzeniach sennych. A nie czyni tego bez powodu, lecz po to, by pokazać, że pragnie, by wszyscy czynili pokutę, gdyż bardziej raduje się z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych3'*7. Tak więc widzenia senne były tego rodzaju. Ukazała mu się jakaś mara przypominająca Świętego Mikołaja, która powiedziała: „Konstantynie, czemu wydałeś niesprawie­ dliwy nakaz schwytania tych dowódców? Czemu niewinnych na śmierć skazałeś? Wstawaj zaraz i niezwłocznie rozkazuj, aby ich uwolniono. A jeśli przyjdzie ci do głowy mnie zlekceważyć i postąpić inaczej, poproszę Króla Niebios, by pomścił okazaną mi wzgardę, by rozpętał wojnę, a gdy na niej zginiesz, zatwardzialcze, by wydał twoje ciało na pokarm dzikim zwierzętom i ptakom”. Cesarz na to: „Kim jesteś i w czyim imieniu przybywasz, że się ośmielasz o tej godzinie wkroczyć do mego pałacu i w takich słowach do mnie się zwracać?”. A święty: „Jestem grzeszny sługa Boży Mikołaj, biskup myrejskiej metropolii”. To powiedziawszy, udał się do prefekta i skierował do niego takie groźby: „Niemądra twa głowa, nikczemny twój rozum, Ablabiuszu! Jakaż to twarda konieczność popchnęła cię do uporczywego oskarżania niewinnych? Ruszaj żwawo i natychmiast spraw, by wypuszczono ich z więzienia, w przeciwnym wypadku ubłagam majestat Przedwiecznego Władcy, aby całe twoje ciało zaroiło się robactwem, a dom twój w okamgnie­ niu złupiono”. W odpowiedzi prefekt, wzburzony i zmieszany, wykrztusił: „Kimże ty jesteś, że takimi pogróżkami mnie obsypujesz?” Zaś sługa Boży: „Wiedz, że jestem Mikołaj, biskup Myr”. To powiedziawszy, zniknął mu 346 347

J 14,13. Lk 15,7.

143

z oczu niczym zwiewna mgiełka przypominająca wyglądem świętego. Prze­ rażeni takimi snami cesarz oraz prefekt gwałtownie się budzą i nie czekając, aż nastąpią godziny urzędowania, powiadamiają siebie nawzajem o tym, co widzieli. A gdy pierwszy słoneczny promień zaćmił brzask jutrzenki, cesarz niezwłocznie wezwał swych możnowładców wraz z tymże prefektem, jak również nakazał, by do pałacu przywieziono i postawiono przed jego oblicze dowódców. Gdy przybyli, z groźną twarzą zwrócił się do nich tak: „Jakie znacie magiczne sztuczki, że zwodzicie nas takimi zjawami, takimi snami dręczycie?”. Oszołomieni podobnym początkiem przesłuchania milczeli. Cesarz zwrócił się do nich ponownie, żądając, by opowiedzieli, do jakich uciekają się czarów. Wówczas Nepocjan w imieniu wszystkich tak mu drżącym głosem odpowiada: „Najjaśniejszy cesarzu, któremu sam Bóg stery rządów powierza! Niech nas ręka boska chroni przed znajomością tej niegodziwej sztuki. Panie, nigdy nie przywoływaliśmy złych mocy, dlatego wyznajemy niezłomnie, że nie uwikłaliśmy się w nic, co ściągnęłoby na nas karę śmierci”. Wówczas cesarz zapytał: „Czy znacie kogoś, kto ma na imię Mikołaj?” Gdy to imię usłyszeli, wnet ku niebu wznieśli ręce i donośnym głosem zawołali: „Błogosławiony jesteś, Panie Boże Świętego Mikołaja! Ty nie opuszczasz ludzi, którzy pokładają w Tobie nadzieję i mają ufność w Twoim miłosierdziu. Błogosławiony jesteś i godzien sławy na wieki, Panie, który raczyłeś łaskawie wejrzeć na utrapienia nieszczęśliwych sług twoich. Teraz zaś przez wzgląd na sługę twego Mikołaja uratuj nas przed tym kłamliwym donosem, tak jak uratowałeś tamtych trzech mężów przed zgubnym wyrokiem”. Wówczas cesarz, który gorąco pragnął wypytać, co to wszystko ma znaczyć, przerwał im, mówiąc: „Powiedzcie mi w końcu, z jakiego rodu pochodzi, kim jest, jakie stanowisko piastuje, kim jest dla was ów Mikołaj, o którym mówicie”. Nepocjan, podniesiony na duchu tymi słowami, wnet rzecze: „Mąż, dzięki zasługom którego, jak wierzymy, zostaliśmy wyrwani z zagrażającego nam niebezpieczeństwa, to prawdziwy święty. Gdy padliśmy ofiarami donosicieli, wezwaliśmy go i znaleźliśmy w nim, jak widać, szybkiego wspomożyciela. Zaprawdę, zaprawdę uważamy, że to właśnie dla swego sługi Chrystus raczył nas tej nocy natychmiast wysłuchać, mimo że tak daleko od nas przebywa”. Zachwycał się też wielką pokorą i dobrocią Mikołaja oraz szczegółowo opowiedział, jak wybawił on trzech młodzieńców. Wysłuchawszy Nepocjana, cesarz ogromnie się zdumiał, uwielbił Boga za dobroć Jego świętego i powiedział: „Idźcie

144

i słudze Bożemu podziękujcie, co więcej, podziękujcie Bogu, który was za jego przyczyną wyzwolił. Zawieźcie też ode mnie list i podarunki: ten oto cudownie przetkany złotem kodeks Ewangelii, kielichy oraz dwa złote świeczniki, a także złote naczynie wysadzane kosztownymi kamieniami. Powiedzcie mu, by przyjął je łaskawie i nie groził mi, lecz raczej modlitwą mnie otoczył, prosząc Pana o pokój w naszym państwie, co więcej - na całym świecie, gdyż ochoczo dałem posłuch jego radom”. Po kilku dniach trzej dowódcy, wziąwszy listy i cesarskie podarunki, zgodnie ze złożonym przyrzeczeniem wyruszyli w drogę do sługi Bożego. A gdy przybyli na miejsce i ujrzeli Mikołaja, bez chwili wahania upadli na ziemię, całowali jego stopy i ogarnięci wielką radością głośno wołali: „Zaprawdę jesteś umiłowanym sługą Bożym, Mikołaju! Zaprawdę jesteś czcicielem i przyjacielem Chrystusa! Zaprawdę zasługujesz na to, by wszyscy cię sławili, ojcze, który w cudowny sposób wybawiłeś nas od śmierci!”. Te i tym podobne słowa długo jeszcze we trójkę powtarzali, aż wyrazili mu całe swe oddanie, złożyli też świadectwo swego wybawienia, ofiarując dary i listy cesarskie. Wówczas znakomity nauczyciel, wzniósłszy ręce ku niebiosom, oddał chwałę Panu i Zbawicielowi, mówiąc: „Wielki jesteś, Panie, Boże nasz. Wielki i przedziwny, a wielkość Twoja nie ma granic. Albowiem Ty jesteś Panem, bogatym we wszelką łaskę, Boże, który sam czynisz wielkie cuda”. To powiedziawszy, zwrócił się do nich i nawodnił ich serca obfitymi strumieniami Słowa Bożego, poruszając ich tak bardzo, że po wyjściu od niego hojnie obdarzyli ze swoich dóbr ubogich. Natychmiast potem ogolili też włosy, które zapuścili w więzieniu, ponieważ - jak to się zdarza śmiertelnikom - nie posiadali się z radości. Spędziwszy jakiś czas u męża Bożego, z ogromnym weselem, wyposażeni w jego pouczenia i umocnieni błogosławieństwem wyruszyli w drogę powrotną do swej ojczyzny, uwiel­ biając Pana naszego Jezusa Chrystusa, który króluje wraz z Ojcem i Duchem Świętym, jeden Bóg, równy w majestacie, równy we władaniu, na wszystkie wieki wieków. Amen.

145

NiceforrqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONM Opowieść o przeniesieniu Świętego Mikołaja wyznawcy348 Zaczyna się prolog [opowieści] o przeniesieniu Świętego Mikołaja wyznawcy, którą ułożył Nicefor349, najmniejszy spośród wszystkich duchownych

Jak zręcznie ręka pisarza nadaje kształty jego twórczym poszukiwaniom, tak biegle wydobywa też wewnętrzny sens dzieł, które on tworzy. Niełatwo jest tchnąć życie w twórczy zamysł, jakkolwiek bliski życiu, i połączyć wszystko, co postrzegły różne zmysły artysty. Równie trudno jest, wedle powszechnego mniemania, badać poszczególne rzeczy z pomocą nieudolnych narzędzi fizyki, etyki i logiki. Podejmować się niełatwego zadania wydobywania sensów powinni jedynie ci, którzy zgodnie z przyjętymi zasadami czynnego i kon­ templacyjnego życia potrafią wśród niepokojów tego świata wyśpiewywać słodkie pieśni Muz, bacznie, krok po kroku łącząc uczucie z uczuciem i słowo ze słowem, opierając się na przemyślnych naukach perypatetyków. Zatem również ja, Nicefor, najlichszy spośród wszystkich Barijczyków, mąż nie­ wielkiego umysłu, pozbawiony daru świetlanych słów, które byłyby w stanie opisać ukryte cnoty i święte obyczaje Mikołaja, niegodny, acz wspomożeniem wyznawcy Bożego wsparty, przystępuję do opowieści o jego przeniesieniu, które mam zamiar pokrótce ukazać. O jej spisanie nader usilnie mnie prosili 348 Tłumaczenie na podstawie: Nicephori [TranslatioSancti Nicolai Confcssoris], [w:] N.C. Falconi, Sancti confessoris pontificis et celcbcrritni thaumaturgi Nicolai acta primigenia nuper detecta, & eruta ex unico & veteri codice tnembratiaceo vaticano, Neapoli: typis Josephi de Bonis, 1751, s. 131-139, https://babel.hathitrust.org/cgi/pt?id=mdp.39015004179621 &view= 1 up&seq=211 &skin=2021 {dostęp: 27.12.2021]. 349 Nicefor był benedyktynem słynnego Opactwa świętej Trójcy w Cava de Tirreni, w pobliżu Salerno (por. G.A. Loud, 77ie Age of Robert Guiscard: Southern Italy and the Norman Conquest, London 2000, s. 140, 228, 246-247, 260, 273-275), a następnie Opactwa w Bari, być może, pro­ tonotariuszem kurii biskupiej w Bari w latach 1094-1108. Swą opowieść o przeniesieniu relikwii skomponował na podstawie relacji marynarzy (por. D. Ćoffari, Perenesenie mośej svcltiteld Nikolaa v latinskih istoćnikah XI v. i v russkih rukopisiih, [w:] A.V. Bugaevskij (red.), Pravilo, s. 85-87), wykazując się przy tym - jak zauważa C.W. Jones - uzdolnieniami dobrego reportera: uczciwego, dociekliwego, wrażliwego i umiejącego barwnie przedstawić opisywane wydarzenia (por. Saint Nicholas, s. 176). Najstarszy zawierający ją rękopis (Codex Vat. Lat. 5074, fol. 5v-10v) pochodzi z pierwszej połowy XII w. Por. P.J. Geary, Furta Sacra: Thefts of Relics in the Central Middle Ages, Princeton 1990, s. 118-119; M. Chibnall, Appendix2, [w:] Orderici Vitalis Historiae Aecclesiasticac libri tredecim, M. Chinball (red ), t. 4, Oxford 1973, s. 354.

146

najdostojniejszy sędzia Kurkorius oraz inni pierwsi obywatele miasta Bari, jak również zwierzchnicy świętych kościołów350. Posłuszny tym prośbom, przez miłość do świętego, umocniony też ich wiarą i modlitwami, chwyciłem za pióro, by z całych sił podążyć za bezsprzeczną prawdą, mimo iż mam świadomość, że nie jestem wystarczająco wykształcony do podjęcia się tak świetlanego dzieła. Dlatego też proszę wszystkich mądrych, biegłych w naukach wyzwolonych czytelników, aby powstrzymali się od nieżyczliwych ocen i spojrzeli na moją opowieść łaskawym okiem.

Koniec prologu 1. A zatem gdy Wszechmogący Bóg na mocy swego dobrotliwego, ukrytego wyroku postanowił, by świetlana, nieznająca zachodu jasność nawiedziła i ozdobiła miasto Bari oraz całą apulijską krainę, zdarzyło się, że jacyś roztropni, znakomicie urodzeni Barijczycy, wiedzeni boską Opatrznością, udali się w celach handlowych do Antiochii na trzech statkach obładowa­ nych zbożem i innymi towarami. Wyruszając w drogę, rozpaleni świętym natchnieniem, naradzali się, jak mogliby z Bożą pomocą, czy to płynąc tam, czy w drodze powrotnej, zabrać z miasta Myry ciało Mikołaja351. Gotowi do poświęcenia całego majątku, a nawet życia, umówili się, że uczynią wszystko, aby osiągnąć ten cel. Ciesząc się przychylnością Pana, zaczęli wcielać swe zamiary w życie, a wówczas Bóg dał im poznać, że tego samego chcieli doko­ nać Wenecjanie, którzy w tym czasie również podążali tam z powodów hand­ lowych. Usłyszawszy o tym, Barijczycy zaczęli przyglądać się ich działaniom 350 Na zaangażowanie świeckich elit w rozwój kultu Świętego Mikołaja, a także świętych czczo­ nych w średniowiecznych miastach w ogóle zwraca uwagę analizujący relację Nicefora P. Oldfield, por. idem, Hagiography rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA and Urban Life: Evidence front Southern Italy, [w:] S.K. Herrick (red.), Hagiography and the History ofLatin Christendoni, s. 317-318. 351 Bari było najważniejszym ośrodkiem bizantyńskiej cywilizacji w Apulii, toteż Mikołaja, podobnie jak w całym greckim świecie, darzono tam wyjątkowym nabożeństwem, świadczy o tym m.in. popularność imienia 'Mikołaj* wśród Barijczyków (por. J.M. Martin, Anthroponyniie et onomastique a Bari (950-1250), „Melanges de l’Ścole franęaise de Romę: Moyen Age" 1994, vol. 106, s. 700). Badacze zauważają jednak, że uczestnicy wyprawy pragnęli sprowadzić relikwie ukochanego świętego również po to, by zapewnić ojczystemu miastu wyjątkową pozycję wśród rywalizujących o wpływy po podboju normańskim miast południowej Italii (por. P.J. Geary, Furta, s. 115-116, 123-127; P. Oldfield, Sanctity and Pilgritnage in Medieval Southern Italy, 1000-1200, Cambridge 2014, s. 97-100), zaś lokalnemu Kościołowi - przewodnie znaczenie wśród sąsiadujących diecezji, por. P. Oldfield, Hagiography, s. 320-322.

147

i dowiedzieli się, że przygotowali oni żelazne narzędzia, z pomocą których mogliby po cichu rozebrać posadzkę i wynieść święte ciało, gdyby przybyli do świątyni Mikołaja w Myrach jako pierwsi. Kiedy zamiary Wenecjan wyszły na jaw, Barijczycy przysięgli, że z Bożą pomocą będą działać w tajemnicy zarówno przed Wenecjanami, jak też przed wszystkimi mieszkańcami Myr. Następnie dołożyli wszelkich starań, by sprzedać swe towary i nabyć to, czego potrzebowali, a szybko dobiwszy interesów, pośpiesznie wyruszyli do miasta Myry. Tam wpłynęli do portu i zgodnie ze zwyczajem zaopatrzyli statki na dalszą podróż, po czym wysłali [do świątyni] dwóch pielgrzymów, którzy wracali z Jerozolimy, a których przyjęli na pokład w Antiochii. Jeden z nich był z urodzenia Grekiem, inny zaś Francuzem. Mieli oni wnikliwie wszystko wybadać ze względu na Turków, którzy zbrodniczo plądrowali okolicę. Przybywszy do kościoła Mikołaja, dowiedzieli się, że Turków tam nie było, toteż szybko powrócili na statek i oznajmili swoim towarzyszom, że mogą oni, nie narażając się na żadne niebezpieczeństwo, wypełnić swe zamiary. Usłuchawszy tej zbawiennej rady, czterdziestu siedmiu spośród nich natychmiast chwyciło broń i z całą pobożnością pośpieszyło do świętego ciała. Pozostali zaś, również uzbrojeni, pilnowali statków w obawie przed Turkami, którzy wtargnęli do tej krainy, okrutnie ją pustosząc352. Zatem aby z całą odwagą dokonać upragnionego dzieła, rozumnie postanowili podzielić się na dwie gromady. Czterdziestu siedmiu udało się więc do świętej siedziby Bożego wyznawcy. Zastali tam jedynie czterech stróżów, z pokorą wkroczyli do błogosławionego przybytku i złożyli pokłon przed świętym ołtarzem. 2. Rozpaleni gwałtownym świętym pragnieniem, powiadają stróżom: „Bracia, pokażcie nam, gdzie znajduje się ciało świętego wyznawcy”. Tamci zaś, myśląc, że pytają, chcąc pomodlić się czy złożyć ofiarę, najpierw pokazują miejsce, w którym za pomocą gąbeczki pobierano święty płyn, a następnie tłu­ maczą, że właśnie tam złożono relikwie. Bazylika była oddalona od ludzkich siedzib, toteż Stróże, zauważywszy, że przybysze usilnie ich wypytują, zlękli się,

252 Wśród 62 osób uczestniczących (bezpośrednio czy w charakterze sponsorów) w przenie­ sieniu relikwii Mikołaja do Bari zdecydowaną większość stanowią świeccy. Imiona uczestników wyprawy znajdujemy nie tylko w relacjach o przeniesieniu, lecz również w dokumentach miasta Bari, którego mieszkańcy postrzegali ich jako lokalnych bohaterów. Weszli oni do pierwszego składu Stowarzyszenia świętego Mikołaja (SocietasSancti Nicolai), którego członkowie cieszyli się licznymi przywilejami. Por. D. Ćoffari, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCB Peretiesenie, 95-97; F. Nitti de Vito, La Iraslazione delle reliąuiedi San Nicola, „lapigia” 1937, vol. 8, s. 295-411, s. 378-379; P.J. Geary, Furta, s. 123-124; P. Oldfield, Sanctity,s. 99-100.

148

że mogliby oni zabrać im święte ciało, i mówią: „Dlaczego o to wypytujecie? Może chcecie Mikołaja zabrać? Wiedzcie, że wam na to nie pozwolimy, co więcej, wiedzcie, że prędzej umrzemy, niż zgodzimy się, byście go zabrali”. Na to odpowiedzieli Barijczycy: „Cóż, taka jest prawda! Wiedzcie, że przyby­ liśmy do waszej krainy w tym właśnie celu. Dlatego prosimy, pokażcie, gdzie naprawdę złożono świętego, aby nasz trud nie poszedł na marne”. Wówczas straże, widząc, że przybysze nie wierzą, iż wskazali im oni prawdziwe miejsce przebywania relikwii, na wszelkie sposoby unikają udzielenia im odpowiedzi, mówiąc: „Żałujemy, że pokazaliśmy wam święty płyn i miejsce pochówku Mikołaja. Lecz niezależnie od tego, gdzie naprawdę spoczywa święty, nigdy nie pozwoli, abyście go tknęli. Dlatego idźcie stąd, dopóki wieść o was nie dotarła do mieszkańców Myr”. Pismo mówi: „Zacne jest oszustwo, które nikomu nie wyrządza szkody”353. Toteż widząc, że nie zjednają tubylców prośbami, Barijczycy uciekli się do przebiegłego podstępu, wypowiadając świątobliwe na pozór słowa, za które nie można ich było winić. Powiedzieli więc: „Wiedzcie, że z Rzymu do naszego miasta Bari wraz z wieloma arcybiskupami, licznym duchowieństwem i tłu­ mem wiernych przybył papież oraz wysłał nas tutaj, abyśmy ciało świętego doń sprowadzili. Wiedzcie też, że sam święty wyznawca, ukazując mu się w snach, kazał, by przewieziono go do naszej krainy”. Sądząc jednak, że Stróże wciąż mogą odrzucić ich prośby, powiadają również: „Jeśli zechcecie, 353 W oryginale: Bona rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA cstfraus, quac ncniini nocet. W rzeczywistości w Piśmie świętym nie znaj­ dujemy tych słów. Zaskakujące jest samo połączenie rzeczownika fraus z przydawką bona, w języku łacińskim ma on bowiem zdecydowanie negatywne konotacje (por. Thesaurus Linguae Latinae, sub voce, kol. 1267,1272-1273). Jak się wydaje, właśnie odwołując się do oksymoronicznego wydźwięku tego wyrażenia, Ambroży z Mediolanu zaleca wiernym spędzanie nocy na modlitwie, zachęcając, by „zacnym oszustwem oszukiwali sen". Por. Ambrosius Mediolanensis, In Psabnum David CXVIII expositio, 19,32,1, PL 15, kol. 1479: ne obdorniiscas, psallito; somnuni tuuni bona fraudefraudato. Być może benedyktyn Nicefor znał powyższy tekst Ambrożego. Nie można też wykluczyć, że miał pod­ stawową wiedzę z zakresu prawa, toteż wymyślił rzekomo biblijny cytat będący żartobliwą hybrydą kilku sformułowań prawniczych. Bona fraus nawiązywać może - dzięki podobieństwu brzmienia oraz antytetyczności znaczenia - do słynnego wyrażenia bona fides. Ponadto autor średniowiecznej glosy do ustawy Korneliusza Sulli lcx Cornelia de falsis (80 r. p.n.e.) pisze: Falsitas quae ncniini nocet non punitur (por. Dccisiones Sacri Mantuani Senatus a loanne Petro Surdo, Venetiis 1615, s. 533); myśl tę, w nieco zmienionej formie (Falsitas ncniini nocibilis non punitur), komentuje słynny średniowieczny prawnik Bartolus de Saxoferrato (Bartoli a Saxoferrato (...], Consilia, quaestiones et tractatus, Venetiis 1690, s. 185), snując rozważania o tym, kiedy należy domniemywać (lub nie) zły zamiar po stronie notariusza. Chcialabym podziękować profesorowi M. Jońcy za pomoc w ustaleniu prawniczych źródeł powyższej sentencji oraz w ich interpretacji.

149

jesteśmy gotowi zapłacić wam za ten skarb tyle, ile powiecie, abyśmy mogli zabrać go w pokoju i odejść, przyjąwszy od was błogosławieństwo”. Gdy Stróże to usłyszeli i zrozumieli, że Barijczycy gotowi są rozbić posadzkę oraz zabrać ciało, zaniemówili. Twarze im zbladły śmiertelnie, krew w żyłach zastygła. Głosem jękliwym zawodzą i rozdzierają swe szaty, W smutku szarpią też brody, rwą włosy na głowach, Śmierć przyzywają mrożącą, okrutną, gwałtowną, Wolą zejść z tego świata, niż stracić skarb swój odwieczny Ciało - świętego.

3. Cóż mam powiedzieć? Złoto odrzucają niczym śmiecie, przymilnych słów unikają niczym żmijowego jadu, na wszelkie też sposoby starają się uciec, aby dać znać o tym, [co się dzieje,] wszystkim mieszkańcom Myr. Gdy Barijczycy to dostrzegli, roztropnie zarządzili, by część spośród nich pilnowała stróżów, a reszta stała na czatach przy drzwiach świątyni, wpatrując się w place i ulice, tak by nikt z tubylców nie [podszedł i nie] zauważył, co się dzieje, aż do chwili, gdy rozpoczęte dzieło do końca doprowadzą. Tymczasem jeden z dwóch barijskich kapłanów, którzy brali udział w tym przedsięwzięciu, chciał przyjść z pomocą swym towarzyszom, którzy trawili czas na rozmowach. Postawił na wierzchołku niewielkiej kolumny, znajdującej się w przedsionku ołtarza, małe szklane naczynie pełne świętego płynu, które dotąd trzymał w ręku, oraz dołączył do nich. Doszło wówczas do przedziwnego wydarzenia. Otóż naczynie spadło z wysokości na marmurową płytę posadzki, pod którą wzbierał święty płyn, i uderzyło w nią z głośnym dudnieniem. Wszyscy zbiegli się do miejsca, w którym leżało, a znalazłszy je całe i nieuszkodzone, zdumieli się i oddali chwałę Najwyższemu Panu. Wówczas też poznali praw­ dziwie, że sam Boży wyznawca przychodzi im z pomocą i [wskazując] tym dźwiękiem [miejsce swego pochówku], powiada: „Dlaczego tak się ociągacie? Pragnę wraz z wami stąd się zabrać. Oto miejsce, w którym od wieków się ukrywam, uznajcie to za cud, weźcie moje ciało i odejdźcie, a wszyscy Barijczycy rozradują się moją pomocą i będą po wieczne czasy cieszyć się pod moją osłoną”. Tymczasem pewien zuchwały barijski młodzieniec, pragnąc doprowadzić do skutku dzieło, którego się podjęli, wydobywszy miecz, gwałtownie rzucił się na jednego ze stróżów, grożąc, że bez chwili zwłoki go zabije, jeśli on natychmiast nie wskaże im grobu Mikołaja. Wówczas inny,

150

rozważniejszy [od swych towarzyszy] stróż, widząc, że Barijczyka ogarnął szał, podszedł doń i usiłował ukoić wzburzony umysł tymi słowy: „Dlaczego tak się srożysz wobec Bożego sługi? Oto miejsce, w którym wydobywamy święty płyn, tutaj też złożone jest ciało świętego. Wiemy o tym z opowieści naszych przodków, jak również dzięki własnemu doświadczeniu. A wielu cesarzy oraz innych możnowładców żarliwie usiłowało uczynić to, co zamierzacie, lecz nic nie wskórali, ponieważ święty tego nie chciał. Wam, być może, będzie to dane, gdyż w ubiegłym roku sam Mikołaj groził w widzeniu, że opuści nas i zamieszka gdzie indziej”. 4. To usłyszawszy, Barijczycy pilnie wypytują stróża o znaki, jakie otrzy­ mano w owym widzeniu. Na ich pytania odpowiada: „Oto upłynął już rok od chwili, gdy mąż Boży Mikołaj ukazał się trzem sługom swego przybytku, nakazując im, by oznajmili mieszkańcom Myr, którzy w obawie przed Tur­ kami uciekli stąd na oddalone o jakieś dwanaście stadiów354 wzgórza, że mają powrócić do miasta, zamieszkać w nim i pilnować go, w przeciwnym wypadku bowiem odejdzie gdzie indziej. Teraz rozumiemy, że było to widze­ nie prawdziwe. Dlatego schowajcie miecze, zaprzestańcie gróźb i zaniechajcie gniewu. Skoro zostało wam dane, by Mikołaj sprzyjał waszym zamiarom, idźcie w pokoju i nie wyrządzajcie nam krzywdy. Nawet jeśli [krajanie] uznają nas za winnych, wierzymy słowom świętego i ufamy, że jeśli Bóg nie zechce, nie opuści on tak łatwo swoich sług”. Uspokojeni tymi zapewnieniami, schowali miecze, a wspomniany młodzieniec, który miał na imię Mateusz355, wziąwszy żelazny młotek, z mocą uderzał w marmurową płytę posadzki, umieszczoną w miejscu pochówku świętego, aż roztrzaskał ją nieomalże na drobny mak. Po tym zaczęli kopać i na niewielkiej głębokości znaleźli mar­ murową trumnę, przepiękną i lśniąco białą. Odsłonili ją do połowy, ale bali się jej tknąć, lękając się, że mogłoby im przydarzyć się jakieś nieszczęście. Lecz Mateusz, który przewyższał innych zuchwalstwem, nie będąc w stanie dłużej powstrzymywać swego zapału, lekceważył wszelkie niebezpieczeństwa. Silnie uderzył w pokrzywę i rozbił ją na kawałki, odsłaniając aż do pępka świętego, [leżącego] w mogile i zanurzonego w świętym płynie. Byli przy tym obecni dwaj kapłani, którzy [wcześniej] nakazali Mateuszowi chwycić za młotek, żeglarze oraz inni uczestnicy ich wyprawy, biorący udział w opisywanych 354 Stadium rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA (stadium, o t ó i 8 io v ) - grecka miara długości, wynosząca 184,97 m. 355 Imię Mateusza znajdujemy również na listach uczestników wyprawy, por. E Nitti de Vito, La traslazionc, s. 374,378.

151

czynnościach. Nieoczekiwanie świątynię wypełniła fala aromatu, tak roz­ kosznego, iż wszyscy pomyśleli, że znaleźli się w Raju. Z wiejącym w stronę morza wiatrem dotarła ona aż do Barijczyków, którzy pozostawali w porcie, pokonując odległość nieomal trzech tysięcy kroków356. A skoro ją poczuli, ogarnęła ich przemożna radość i zrozumieli, że święty wyznawca Chrystu­ sowy dołączył do ich towarzyszy. 5. Następnie ów zapamiętały młodzieniec posunął się do szalonej wręcz zuchwałości. Nie wahając się ani chwili, ubrany i obuty, pełen zapału schodzi do grobu, zanurza dłonie w płynie, odszukuje leżące w nim święte relikwie, przewyższające aromatem wszelkie wonności, nienasycenie obsypuje je pocałunkami i przekazuje czcigodnym kapłanom. Wszystkie te wydarzenia wyraźnie świadczyły, że święty wyznawca Chrystusa przyłączył się do Barij­ czyków z własnej woli. Widząc to, Stróże gorzko płakali, mówiąc: „Święty nigdy nikomu na coś takiego nie pozwalał, święty jest po waszej stronie! Ach, cóż za ból! Jakaż potworna klęska dotknęła naszą ojczyznę!”. Również |o Mikołaja wzywali, plącząc: „Panie nasz i ojcze najświętszy, dlaczego nas »orzucasz, przygnębionych tak licznymi nieszczęściami? Dlaczego jesteś taskawy dla przybyszy z obcych stron, niełaskawy dla swoich dzieci? Jak widać, masz za nic wszystkie hołdy żarliwości, które tobie złożyli nasi przodkowie, które [także] my ci składamy. Tak się odpłacasz swoim rodakom? Panie, czemuż nie pozwoliłeś twym sługom umrzeć, zanim nadszedł ten straszny dzień, w którym nas porzucasz? Byłeś czułym ojcem, a okazałeś się nieczułym ojczymem, umiłowanych synów odtrącasz jak najnikczemniejsze podrzutki. Cóż za żałosne życie nas czeka, gdy będziemy dzień po dniu patrzeć na zagładę nas samych, naszych dzieci, naszego miasta! W jakież ponure ciemności pogrążasz Licję! Gdzie będziemy szukać ratunku? Kto obroni nas przed najazdami wrogich ludów, kto ujmie się za nami, grzesznymi, w naszych niedolach?” Tymczasem Mateusz, pilnie badając najświętsze ciało, znalazł je całe i nieuszkodzone. Jeden z kapłanów, zwany Grimoaldus357, przyjął je 356 Krok rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA (passus) - rzymska miara odległości, składająca się z 5 stóp po 29,57 cm, czyli wyno­ sząca 147,85 cm. 3,7 W wydaniu będącym podstawą przekładu: ‘Drogo’. Uczestnika wyprawy o takim imieniu nie znajdujemy jednak w innych wykazach (por. F. Nitti de Vito, La traslazione, s. 372-376, 378-379). Za E Nitti de Vito (por. ibidem, s. 342) przyjmujemy lekturę ‘Grimoaldus’. Kapłan o tym imieniu pojawia się na wszystkich listach Barijczyków, którzy wyprawili się po relikwie Mikołaja (por. ibidem, s. 375,379).

152

z wiarą [i zawinął] w swoją nową jedwabną szatę. Jego towarzysze pragnęli zabrać ponadto pewną cudowną starą ikonę Świętego Mikołaja, lecz z mocą im tego zakazano, tłumacząc, że święty wyznawca Chrystusa bynajmniej nic chciał całkowicie opuszczać [ojczyste] strony358. Rozradowani Barijczycy wnet przywdziali broń, wzięli Mikołaja, którego uniósł pierwszy kapłan, na ramiona i wychwalając cudowne dzieła Boże, powrócili do swoich statków. A ich towarzysze, usłyszawszy odgłos hymnów, które w drodze wznosili do Boga, z weselem wyszli pochodowi na spotkanie. Dziękując za darowanego im pasterza, skocznie tańczyli z radości, jednym głosem sławili Wszechmogącego Boga, który tak wspaniałym darem zaszczycił Barijczyków, i wylewali rzewne łzy wzruszenia, gdyż wiedzieli, że nie są godni tak wielkiej łaski. 6. Tymczasem Stróże, których Barijczycy przetrzymywali, a potem puścili wolno, rozpowiedzieli o wszystkich tych wydarzeniach mieszkańcom Myr. Cóż powiem? Na brzegu natychmiast zrobiło się zbiegowisko. Zgromadzeni tłumnie mężczyźni i kobiety, starcy i dzieci, pogrążeni w głębokim smutku rzewnie opłakiwali siebie i swoich potomnych, widząc, jak wielkiego dobra ich pozbawiono. Mówili też naszym Barijczykom: „Kimże jesteście i z jakich krain tu przybywacie, wy, którzy odważyliście się wyrządzić nam tak straszną krzywdę? Skądże się w was wzięła tak okropna zuchwałość, że podnieśliście rękę na świętości, od dawna u nas czczone? Przecież zgodnie z naszymi grec­ kimi kronikami przez ostatnie siedemset siedemdziesiąt pięć lat nikt na coś podobnego nie ważył się359, ani cesarz, ani zwykły śmiertelnik. Jest to okropny dopust Najwyższego Władcy, że jego wyznawca, Święty Mikołaj nas osierocił, 358 W 1362 r. dowodzona przez Jana z Tyru flota króla Cypru Piotra 1 z Lusignan po zwycię­ stwie nad Turkami pod Attalią zdobyła Myry oraz sprowadziła ikonę do Famagusty, gdzie została ona umieszczona w kościele katedralnym pod wezwaniem św. Mikołaja, miejscu koronacji królów Jerozolimy, i była czczona przez miejscowych chrześcijan różnych wyznań i obrządków. Po zdo­ byciu Cypru przez Osmanów (1571) świątynia została zamieniona w meczet, do dziś zwany przez miejscową ludność meczetem świętego Mikołaja (Aziz Nikolas Camii). Ikona zaginęła, lecz miejsce, w którym znajdowała się, przez długi czas otaczano czcią jako uświęcone obecnością świętego. Por. M. Bacci, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA San Nicola, s. 114-121; Ł. Burkiewicz, Polityczna rola Królestwa Cypru wXIV wieku, Kraków 2013, s. 190-193; A. Franke, Saint Nicholas in Famagusta: A New Approach to the Dating, Chronology and Sourccs ofArchitectural Language, Jw:J M.J.K. Walsh, P.W. Edbury (red.), Medicval and Renaissance Famagusta. Studies in Architecture, Art and History, London 2016, s. 75-92, zwl. s. 79; A. Langdale, Notes on the Marginal Sculpturc of the Calhedral of St Nicholas, [w:] Medieval, s. 93-114, zwl. s. 100. 339 Mieszkańcy Myr przyjmują zatem błędnic za autorami znanych im pism historycznych, że Mikołaj zmarł w 312 r.

153

was zaś przybrał za nowych synów”. Bez chwili zastanowienia ubrani i obuci wchodzili [też] do morza, plącząc, chwytali burty i wiosła statków oraz wołali: „Oddajcie nam naszego ojca, naszego pana, opiekuna i żywiciela, który nas w każdej potrzebie chronił! Oddajcie nam jego ciało, a przynajmniej jego część, abyśmy nie zostali całkowicie pozbawieni naszego patrona!”. 7. Poruszeni Barijczycy odpowiedzieli zawodzącym w pełnych dobroci słowach: „Pochodzimy z apulijskiej krainy, a przybyliśmy tu z miasta Bari, gdyż otrzymaliśmy objawienie, w którym nakazano nam zabrać od was ciało Mikołaja. Dlaczego jesteście tak niemądrzy, dlaczego się smucicie? Sami mówicie, że od śmierci świętego wyznawcy minęło siedemset siedem­ dziesiąt pięć lat. Wystarczy wam, że przez tak długi czas cieszyliście się jego dobrodziejstwami, wy i wasi przodkowie. Teraz zaś pragnie on stąd odejść, aby uświetnić [swą obecnością] inne części świata. Niewątpliwie możecie znaleźć obfite pocieszenie w tym, że zostaje w waszym posiadaniu jego pełen świętego płynu grobowiec, a także ikona, od której doświadczyliście tylu dobrodziejstw. A jest rzeczą słuszną, aby tak wspaniałym patronem cieszyło się miasto tak wielkie i sławne jak Bari”. Tymczasem myrejczycy dostrzegli, że w tłumie płakał jeden z duchownych, którzy zamieszkiwali przy osieroconym i opuszczonym kościele. Schwycili go i okrutnie pobili, oskarżając o to, że wraz z towarzyszami za pieniądze oddał obcym relikwie. Jednakże Mikołaj wyrwał go z rąk bijących, a oni, zdumieni, zrozumieli, że kapłan ten jest niewinny. Święto ciało z wielką czcią złożono w małej beczułce, a gdy Feb opromienił fale, przy sprzyjającym wietrze Barijczycy wypłynęli na spokojne morze. Wówczas mieszkańcy Myr, widząc, że przybysze opuszczają port, pozbawiając ich wspaniałego patrona, skierowali ku Bogu i świętemu nowe pieśni i na nowo wybuchli wielkim płaczem, wypełniając wybrzeże oraz morskie przestworze głośnym zawodzeniem. Zgodnie ze świadectwem żeglarzy jeszcze w odległości dwóch mil360 od brzegu słyszeli oni odgłosy ich lamentów, tak że niektórzy ledwie powstrzymali się od łez, pełni współczucia wobec niedoli myrejczyków.

560 Rzymska mila, klórą oznaczano za pomocą słupów milowych (w oryginale: rqponmlkjihgfedcb duo militaria), wynosiła 1000 kroków, tj. 1478,7m.

154

8. A przebywszy długą drogę, gdy nadeszła noc, zatrzymali się na odpo­ czynek na wyspie zwanej Kekowe361. Następnie opłynęli wyspę Megisti362 i wyszli na głębokie wody, gdzie zaczęły im utrudniać żeglugę podmuchy wiatru zwanego Akwilonem. Szli w nim aż do Patary363, ojczystego miasta Mikołaja. Tam, w obliczu wielkiego niebezpieczeństwa, musieli zboczyć z kursu, toteż zaczęli przypuszczać, że to święty nie chce z nimi płynąć i nie pozwoli im kontynuować podróż, zanim go nie zwrócą. Resztką sił szli jeszcze przez jakieś dwadzieścia cztery mile, po czym, nie będąc w stanie podążać dalej, wbrew woli zmienili kurs i całkowicie wyczerpani skierowali się ku miejscowości zwanej Perdikeą364. Gdy zeszli na brzeg, morze uspokoiło się i powiał upragniony wiatr. Widząc to, zaczęli kłócić się, podejrzewając, że ktoś spośród nich przywłaszczył fragment relikwii świętego. Wówczas dowódcy postanowili, by przyniesiono Ewangelię i by każdy przysiągł, że nic nie ukradł, gdyby zaś okazało się, że ktoś to uczynił, mieli zastanowić się, co zrobić z częścią wziętą ze świętego ciała, aby móc powrócić w ojczyste strony. Wówczas pięciu mężów oznajmiło, że uszczknęli sobie skrawki szczątków Gdy je zwrócili, zostały dołączone do całości, a zarówno tych pięciu powie działo, jak też wszyscy inni zaręczyli, że nie mają nic więcej ze świętyci relikwii. Dzięki temu wypadkowi nikt nie powinien mieć wątpliwości, że to wszystko działo się z woli Bożej, gdyż pozostawali na lądzie tak długo, aż zebrano całe ciało świętego. Świadczy to również o tym, że sam Mikołaj nie chciał, aby kiedykolwiek rozdzielano jego relikwie. Boże przedziwny, jak niewysłowiona jest Twoja moc! Oto zechciałeś przemówić do Barijczyków, 361 W oryginale: Caccavus. rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Dziś Kekove (Caravola) - niezamieszkana wyspa o powierzchni 4,5 km2 w odległości ok. 50 km od Demre. Por. Kekova, https://en.wikipedia.org/wiki/Kekova [dostęp: 28.12.2021]. 362 W oryginale: locum Majestram. Dziś Megisti, grecka wyspa o powierzchni 11,98 m2, poło­ żona w odległości ok. 2 km od wybrzeża Turcji. Por. Kastcllorizo, https://en.wikipedia.org/wiki/ Kastellorizo [dostęp: 28.12.2021]. 363 W oryginale: usque ad Pataram ciritatem. Dziś Gelemis. Por. Patara, https://en.wikipedia. org/wiki/Palara_(Lycia) [dostęp: 10.01.2022]. 364 W oryginale: in locum, qui dicitur, Perdikeą. Być może chodzi o Pydnae (dziś Gavuragili) - miejscowość w pobliżu Patary, w starożytności ufortyfikowany port na zachód od Patary. Jak się wydaje, zmiana kursu polegała na tym, że statki Barijczyków w obliczu niesprzyjających dla żeglugi warunków powrócili na wybrzeże Lycji. Por. C. Foss, L. Mitchell, Map 65. Lycia-Pisidia, [w:] R.J.A. Talbert (red.), Barrington Atlas of Ancient World: Map-by-Map Directory, vol. 1, Princeton 2000, s. 1001; Pydnai. Lycian Turkey, http://www.lycianturkey.com/lycian_sites/pydnai.htm [dostęp: 28.12.2021].

155

prosząc, by zwrócili świętemu to, co do niego należy, nie przez anioła, nie przez objawienie jakiegoś świętego, nie przez tegoż Mikołaja, który w tej sytuacji największą miałby moc, a nawet nie przez widzenia senne, pełne Twoich dziwów, lecz przez milczące aż dotąd żywioły! 9. Następnie, po odprawieniu Mszy świętej, gdy wiatry ucichły i wzburzone morze uspokoiło się, na pełnych żaglach odbili od brzegu i ogarnięci wspólną radością przybyli do miejscowości zwanej Makri365. Gdy opłynęli Rodos366, jeden z podróżników, pogrążywszy się w głębokim śnie, ujrzał Świętego Mikołaja, który rzeki: „Nie bójcie się, gdyż ja jestem z wami. Po dwudziestu dniach dopłyniemy do miasta Bari”367. Powstawszy ze snu, opowiedział swoim wszystko, co zobaczył. Pełni radości, dotarli do Ceresanus368. Tam spożyli posiłek i nabrali wody, po czym szybko żeglując przez dwa dni i jedną noc, pokonali pięćdziesiąt mil i dobili do wyspy Milos369. Tam przenocowali, a gdy zajaśniała jutrzenka, wznowili żeglugę. Nie pominę też milczeniem przedziwnego wydarzenia, które im się przydarzyło, [lecz opowiem o nim] tak, jak mi opowiedzieli jego świadkowie. Otóż gdy znajdowali się na morzu, ladleciał mały ptak, podobny do skowronka, i usiadł na prawej burcie statku, tam gdzie przewożono święte ciało. Przechadzał się, jak gdyby dziobiąc rozsy­ pane ziarno, po czym spokojnie usiadł na ręku jednego z żeglarzy, który tam 365 W oryginale: rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Marciano. Inne nazwy: Telmessos, Anastasiopolis. Największe miasto Licji, leżące przy granicy z Karią. Dziś Fethiye w Turcji. Por. G. Cioffari, Transfer of thc Body of Saint Nicholas from Myra in Lycia to Bari in Italy, „Bollettino di S. Nicola” 1980, vol. 10, s. 3-17, ad loc., https://www.stnicholascenter.org/who-is-st-nicholas/stories-legends/classic-sources/translation-ii ; Telmessos, https://en.wikipedia.org/wiki/Telmessos [dostęp: 28.12.2021 ]. 366 W oryginale: cum praeterirent Gulfum Tracheae; w edycji E Nitti de Vito (por. idem, La traslazionę, s. 345): culfum trache [sic!]. Cieśnina między wyspą Rodos a wyspą Symi w archipelagu Dodekanez. Por. G. Cioffari, Transfer, ad loc.; Simi, https://pl.wikipedia.org/wiki/Simi [dostęp: 28.12.2021 ]. 367 Wydawca opatrzył to miejsce następującym sceptycznym komentarzem (por. N.C. Falconius, s. 135, n. e): „Nicefor nawet w widzeniach sennych dostrzega dzieła Boże. Zakochany widzi we śnie ukochaną (anians amantem sonmiat): żeglarz śni o tym, czego pragnie, o kresie podróży i ojczyźnie. Gdy czuwał, wyliczył, ile dni [potrwa podróż); ta liczba została mu podana we śnie". 368 Miejscowość niezidentyfikowana, leżąca prawdopodobnie na którejś z wysp w archipelagu Cyklady. Oddalone podobieństwo nazwy pozwala przypuścić, że chodzi, być może, o wyspę Sikinos (por. https://pl.w'ikipedia.org/wiki/Sikinos [dostęp: 12.01.2022]). Zdaniem A. Kapustina toponim może pochodzić od zniekształconego Cerefanum (por. Cereris fanuni), tj. ‘świątynia Ceres’. Por. idem, Percnesenie mośej svatitela i ćudotwrca Nikolaa iżLikii v Italia, https://azbyka.ru/otechnik/ Antonin_Kapustin/percnesenie-moshhej-svjatitelja-i-chudotvortsa-nikolaja-iz-likii-v-italiyu/,s 23, n. 30 [dostęp: 13.04.2022]. 369 W oryginale: in insulam Milum. Wyspa w archipelagu Cyklady o powierzchni 160 km2. Por. G. Cioffari, Transfer, ad loc.; Milos, https://pl.wikipedia.org/wiki/Milos [dostęp: 28.12.2021 ].

156

przebywał. Następnie wzbił się w powietrze, pofrunął tam, gdzie spoczywało święte ciało, i śpiewając cichutko, łagodnie dotykał dzióbkiem beczułkę, w której złożono relikwie. Zacni i łaskawi bracia moi, jakże godzien chwały jest Wszechmogący Bóg, który nie tylko ludzi, lecz nawet nieme zwierzęta uczy sławić i czcić Jego świętego! Albowiem śpiew ptaka był pieśnią chwały, zaś uderzanie dzióbkiem stanowiło pocałunki, które z wiarą ofiarował on świę­ temu. Wydając perliste tryle, okrążył każdy ze statków, a wszyscy widzieli i słyszeli, jak wyśpiewywał chwałę wspaniałego i przedziwnego pasterza, którego przewozili. Złożywszy swe korne hołdy, odleciał i nigdy więcej się nie pojawił. Wkrótce potem przybyli na wyspę [Świętego Jerzego], po grecku zwaną Stafnu, po łacinie zaś Bonapollą370. Następnie dotarli do znakomitego portu Gerakas371, stamtąd pełni wesela udali się do miasta Monemwazji372, skąd po krótkim czasie dotarli do Modonu373, gdzie zakupili wino i zaopa­ trzyli się we wszystko, czego potrzebowali. Później przybyli na Erikuzę374, gdzie nieco odpoczęli. Odtąd płynęli już prosto do celu podróży, nigdzie nie zbaczając, a święty wyznawca Chrystusa wypełniał ich serca radością. 10. A gdy przybyli do położonego w odległości czterech mil od miasta Bari[, San Giorgio,] portu Świętego Jerzego, męczennika Chrystusowego375, zrobili skrzynię, w której złożyli święte ciało, wyjąwszy je z tamtej beczułki. Ileż pochwał tobie się należy, miasto Bari! Przewyższasz innych jak

370 W oryginale: Staphnu, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Bonapolla. Wyspa Świętego Jerzego (Velopula, San Tzorzi) u wejścia do Zatoki Sarońskiej. Por. A. Kapustin, Perenesenie, s. 23, n. 32. 371 W oryginale: Gereca. Przypuszczalnie port na przylądku Gerakas w pobliżu Monemwazji. Podobnie A. Kapustin, por. D. Ćoffari, Perenesenie, s. 23, n. 33. 372 W oryginale: Monombasia. Miasto w Grecji, w jednostce regionalnej Lakonia. Najważniejszy bizantyński port na Peloponezie. Por. S. Turlej, Monenibazja, EBiz, s. 355-356; Monetnwasia, https:// pl.wikipedia.org/wiki/Monemwasia {dostęp: 28.12.2021]. 373 W oryginale: in Methoneni. Port na południowo-zachodnim wybrzeżu Peloponezu, odgry­ wający ważną rolę w żegludze z Morza Egejskiego do Italii. Por. S. Bralewski, Modon, EBiz, s. 354; Metoni, https://pl.wikipedia org/wiki/Meloni_(Mesenia) [dostęp: 28.12.2021]. 374 W oryginale: in Subkeam. Przypuszczalnie wyspa Erikousa (Soukia) w archipelagu Diapontia na północny zachód od Korfu. Por. Erikusa. A Smali Paradise, https://www.erikousa.gr {dostęp: 10.01.2022]. 375 W oryginale: in portuni Sancti Georgii, martyris Christi. Miejscowość San Giorgio była w początkach wioską rybacką, w 1970 r. została wcielona do Bari jako kolejna dzielnica miasta W San Giorgio znajduje się kaplica z figurą Mikołaja, od której co roku w dniu 9 maja rozpoczyna się procesja do Bari, upamiętniająca przybycie relikwii świętego do Apulii. Por. San Giorgio, https:// it.wikipedia.org/wiki/San_Giorgio_(Bari ) [dostęp: 28.12.2021].

157

[biblijny] Samarytanin576, co postaram się pokrótce ukazać. O Bari, z nie­ biański) Jerozolimą stowarzyszone, bezmiarem łask, które na twych obywateli Pan wylał, uszczęśliwione, raduj się! Raduj się, Bari, wszelkim weselem wypełnione! Raduj się, Bari, ogromem chwalby ukoronowane! Raduj się, Bari, przyjmujące nowego posłańca zbawienia! Raduj się, za najwspanialsze spo­ śród wszystkich apulijskich miast uznane! Raduj się, triumfalnym wieńcem ozdobione! Przecież greckie imię Mikołaja - Nikolaos - to po łacinie ‘zwy­ cięstwo nad narodami’, i w rzeczy samej odniósł on zwycięstwo, zdobywając Barijczyków oraz Apulczyków w ogóle, by uwolnić z ich niemocy. Raduj się, gdyż za przyczyną Świętego Mikołaja ujrzysz, jak twoi ojcowie dołączają do anielskich chórów! Raduj się, ponieważ cztery strony świata wypełni twoja świetlana sława! O jakże łaskawie wejrzał na ciebie Wszechmogący, o jakże czule zniewolił cię swoją dobrocią! O jakże cudownie rozjaśnił On nad tobą blask swego oblicza, powierzając cię opiece świętych aniołów! O w jakże ścisłej, nieustannej, troskliwej straży ma cię w dzień i w nocy, co godzinę, co chwilę! Dzieje się tak nie ze względu na ciebie, gdyż obciąża cię ogrom grzechów, lecz ze względu na Jego najświętszego wyznawcę Mikołaja, wraz z którym przybyły do ciebie legiony aniołów. Umiłowani bracia, opamiętajmy się i z całej naszej mocy zwróćmy się do Pana, który nader łaskawie nas zaszczycił, ozdabiając perłą, co po wieczne czasy nie utraci swego tęczowego blasku. Albowiem jeśli całym sercem do Niego przylgniemy, nie tylko tym wybornym darem nas rozraduje, lecz również przyszłą, niebiańską nagrodą obdarzy. Niech potwierdzi prawdziwość tych słów licyjska kraina, jak również Myry i Patara, jej miasta, bo gdyby wiernie podążały za Bożym wyznawcą, wsłuchane w jego dawne nauki oraz wpatrzone w pełne mocy dzieła, jakich dokonuje dziś, przenigdy nie pozbawiłby ich swojej pieczy. Usuńmy więc spośród nas wszelką nieczystość, krzywoprzysięstwo, morderstwo, złodziejstwo, nienawiść, nieszczerość, złość, waśń, obmowę, pychę - wszystko, co zasnuwa chmurami blask naszej wiary. Przeciwstawmy im chwalebne cnoty, w których sprawdza się jakość naszej wiary. Przybywajmy tu, zawsze w imię Boże i z miłości do Jego wyznawcy, ze wszystkich zakątków świata, aby składać ofiary i wznosić modlitwy, a niech nikt z nas nie wnosi tu sporu ani niechęci, podstępu ani zdrady nie dopuszcza się. Wówczas święty wejrzy na nas, tyloma nieszczęściami rozgoryczonych,* ’76 Łk 10,30-37.

158

tyloma łaskami uwieńczonych, i nie tylko objawi nam, sługom nieużytecznym, swą znaną wszystkim cudowną moc, lecz dzięki swemu wstawiennictwu wprowadzi nas do Królestwa Niebieskiego. 11. Gdy Barijczycy zbliżyli się do ojczystego portu, naprzeciw im wypły­ nęli na łodziach ich bliscy, którym opowiedzieli, że przywieźli ze sobą ciało świętego wyznawcy. Dowiedziawszy się o tym, natychmiast powrócili i głośno krzycząc, oznajmili to stojącym na brzegu. A gdy wieść rozeszła się po całym mieście, wszyscy zbiegli się tłumnie, by oglądać to przedziwne, zachwycające widowisko. Duchowni zaś barijscy, przywdziawszy święte szaty i bacznie wyczekując niebiańskich łask, szybkim krokiem zstąpili do portu, aby powitać Mikołaja. Tymczasem armatorzy i żeglarze wysłali do miasta posłańców, którzy ogłosili wszem i wobec: „Wioząc ciało świętego, obiecaliśmy, że wraz z wami zbudujemy mu godny kościół na Dworze Katepana377, tam gdzie odbywają się niedzielne targi378. Prosimy, abyście przystali na to, co ślu­ bowaliśmy”. Gdy to powiedzieli, wybuchł wielki spór: niektórzy spośród zgromadzonych, którzy, jak się wydaje, stanowili większość, pochwalali złożoną przez nich obietnicę, inni natomiast byli jej przeciwni, lecz chcieli, by świętego wyznawcę niesiono do rezydencji biskupa379. Podczas gdy dwa

377 W 969 r. podporządkowane Bizancjum ziemie Italii, stanowiące dotąd dwie prowincję: Longobardię (ze stolicą w Ban) oraz Kalabrię (ze stolicą w Reggio) i zarządzane przez dwóch stra­ tegów, połączono w tzw. katepanat, na czele którego stanął katepan rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSR (KCtTtn&w), łączący funkcje najwyższego dowódcy wojskowego oraz głównego urzędnika cywilnego na powierzonym mu tery­ torium. Rezydował w Bari. Por. G.A. Loud, TheAge, s. 29-31; idem, Bizancjum i południowe Włochy (876-1000), [w:] J. Shepard (red.), Bizancjum, t. 2, s. 75. 378 W oryginale: in Curte Dominica, quae dicitur Catapani. Rezydencja bizantyńskiego katepana oraz przyległ}' do niej teren, obwarowany i otoczony wieżami (por. E Nilti de Vito, La traslazione, s. 329) został przekazany pod budowę świątyni na mocy rozporządzenia normańskiego księcia Apulii Rogera Trzosa w czerwcu 1089 r. Por. D. Ćoffari, Perenesenie, s. 95. 379 Ursus, biskup Bari w latach 1080-1089, reprezentował stronnictwo arystokratyczne. Jego przedstawiciele stali za próbami umieszczenia relikwii w rezydencji biskupiej, przeciwstawiając się mieszczanom, którzy popierali opata Eliasza (por. P. Oldfield, Hagiography, s. 325-326). Pytanie o to, jaka była orientacja powyższych ugrupowań (probizantyńska - pronormańska) pozostaje bez odpowiedzi. Według E Nitti de Vito (por. La traslazione, s. 308) oraz M. Chibnall (por. Appendix2, s. 353) elity były probizantyńskie, a mieszczanie - pronormańscy. Jak się wydaje, rację mają badacze, którzy są odmiennego zdania (por. G.A. Loud, The Age, s. 265; P.J. Geary, Furta, s. 123). Barijczycy, podobnie jak ówczesna ludność Apulii w ogóle, byli w większości greckojęzyczni i pozostawali wciąż bardziej związani z Bizancjum niż z Normanami, którym przez długi czas stawiali czynny opór (por. M. Bóhm, Normański podbój Sycylii, Oświęcim 2014, s. 76-78), a którzy pozbawili zdobyte w 1071 r. Bari statusu stolicy prowincji, co doprowadziło do obniżenia rangi miasta i jego zubożenia. Por. D. Coflari, Perenesenie, s. 85.

159

tłumy sprzeczały się, do portu przybył czcigodny Eliasz, opat bal ijskiego klasztoru benedyktynów380. Wstąpił on na statek, złożył święte pocałunki na policzkach podróżników oraz rzeki: Chcąc uspokoić wzburzone umysły, do was przychodzę. Bracia, przckażcie w mc ręce ukochanego świętego, Wszystko uczynię, by Barijczycy cześć mu oddali. U mnie zamieszka, nim zgodzą się miasta mieszkańcy, By obietnice przez was złożone zostały spełnione, Tak by Dwór Katepana stał się domem świętego.

Wszyscy z wiarą przystali na tę uprzejmą prośbę i oddali Eliaszowi święte ciało. Następnie nakazano, aby w kościołach bito w dzwony, by uczcić Miko­ łaja. Czcigodne relikwie z największą ostrożnością przeniesiono i umiesz­ czono w ołtarzu Świętego Benedykta. W całym mieście ze statków zdjęto działa, aby nikt nigdzie nie zaznał przemocy. 12. Wówczas niezwłocznie posłano po dostojnego Ursusa, arcybiskupa Bari, aby jak najszybciej pośpieszył się na tak cudowne, wyjątkowe wyda­ rzenie, w tym czasie przebywał on bowiem z powodu swych świętych obo­ wiązków w Kanozie381. Usłyszawszy o tym, z miejsca skierował kroki na powrót do Bari, a jego rumak, choć mknął, uskrzydlony, nie mógł uczynić zadość gorącemu pragnieniu, które ponaglało biskupa. Dotarłszy do miasta, hierarcha pośpiesznie udał się do świętego ciała, złożył mu należyte hołdy i, rozradowany tak wielkim darem, wyruszył do swej rezydencji, wydawszy polecenie, aby je tam ze czcią przeniesiono. Słysząc to, armatorzy, żeglarze oraz ich liczni zwolennicy zbiegli się, by stawić opór biskupowi. Gdy Ursusowi o tym doniesiono, wstrzymał podjęte działania. Wówczas też przybyło doń poselstwo, które tworzyli najbystrzejsi przedstawiciele znakomitych barijskich

380 Benedyktyn ze sławnego Opactwa Świętej Trójcy w Kawie (Cava de Tirreni), przyjaciel Odona, późniejszego papieża Urbana II, żarliwy zwolennik reformy gregoriańskiej. Opat wspólnoty benedyktyńskiej w Bari, po śmierci biskupa Ursusa w 1089 r. osadzony na tronie biskupim przy jednomyślnym poparciu zarówno księcia Apulii i Kalabrii Rogera I Trzosa, jak też darzących go wyjątkowymi szacunkiem mieszkańców miasta. Por. G.A. Loud, rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSR The Age, s. 228-229,266; M. Chibnall, Appendix2, s. 353. 381 W oryginale: aberat Canusiae. Kanoza Apulijska, miejscowość oddalona od Bari o 76 km, znajdująca się w prowincji Barletta-Andria-Trani (Apulia). (Por. C. Egger, Lexicon Nomimun Locorum, Vaticani 1977, s. 71; zob. Canosa di Puglia, https://it.wikipedia.org/wiki/Canosa_di_Puglia [dostęp: 30.12.2021]). W X-XI w. była siedzibą biskupstwa. Por. A. Weiss, Bari, „Encyklopedia katolicka”, t. 2, Lublin 1976, kol. 32.

160

rodów, prosząc, by raczył przychylić się do ich życzenia. A gdy powrócili do swoich bez upragnionej odpowiedzi, wszystkich ogarnęło gwałtowne wzburzenie, gdyż myśleli, że zwierzchnik Kościoła mógłby przemocą czy podstępem zabrać święte ciało. Wówczas chwycili za oręż i starli się w zbrojnej walce, w której wnet zginęło dwóch młodzieńców, reprezentujących obie strony. Mocno wierzymy i twierdzimy, że ich dusze z łaski najwyższego Boga będą postawione w wiecznej szczęśliwości, dlatego że obaj polegli, kierowani świętym pragnieniem [posiadania] relikwii. Gdy potyczki jeszcze trwały, święte ciało nieoczekiwanie zabrano z klasztoru. Rycerze pod bronią, którym towarzyszył tłum wiernych, z najwyższymi honorami, obnażywszy głowy i wznosząc okrzyki Kyrie rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA eleison oraz pochwalne hymny, wynieśli ciało z klasztoru przez boczną bramę od strony morza i zanieśli je do wspomnia­ nego Dworu Katepana, do kościoła Świętego Eustracjusza, Chrystusowego męczennika382. Po upływie kilku dni kościół ten wraz z kilkoma innymi świątyniami wyburzono, później zaś na ich miejscu oraz na przyległej części placu Barijczycy wznieśli odznaczający się wyjątkowym przepychem kościół ku czci Świętego Mikołaja i tychże świętych383. Kamień węgielny pod jego budowę położył czcigodny opat Eliasz, któremu asystowali znakomici Barij­ czycy. Na prośbę arcybiskupa oraz mieszkańców miasta właśnie on stanął na straży świętego ciała. Aby nikt nie usiłował zabrać relikwie przemocą, różne zbrojne oddziały pilnowali ich w dzień i w nocy, aż zostały z honorami złożone w tymże [nowym] kościele. 13. A zatem najczcigodniejsze ciało Świętego Mikołaja, wyznawcy Jezusa Chrystusa, który z Licji zamierzał odejść, w Apulii zaś rozpocząć nową drogę [ku sercom wiernych], zabrano z miasta Myry dnia 11 kwietnia, a do miasta Bari przywieziono w dniu 9 maja, w roku 1087 po Narodzeniu Chrystusa, 382 Rzymski dowódca Eustracjusz poniósł męczeństwo wraz z towarzyszami Auksencjuszem, Eugeniuszem, Mardariuszem i Orestem w armeńskiej Sebaście za panowania Dioklecjana. Wspo­ mnienie liturgiczne męczenników Kościół obchodzi 13 grudnia. Por. H. Fros, E Sowa, Księga imion i świętych, t. 2, Kraków 1997, kol. 228. 383 Bazylikę świętego Mikołaja, będącą znakomitym pomnikiem normańskiego budownictwa w Apulii (por. E. Betraux, Kari dans 1’ltalie meriodionale, Paris 1904, s. 335-339; S. Longosz, Św. Miko­ łaj, s. 55-59) konsekrował w 1089 r. papież Urban II (1088-1099), aczkolwiek jej budowę ukończyli dopiero następcy zmarłego w 1105 r. i pochowanego w Mikołajowej krypcie Eliasza (por. P.J. Geary, Furta, s. 121; F. Nitti de Vito, La traslazione, 310-311). Zawierające informację o niej zdanie badacze, jak się wydaje, słusznie, uważają za interpolację: Nicefor, naoczny świadek translacji, nic mógł zamieścić go w tekście najwcześniejszej relacji o wydarzeniu. Por. G. Cioffari, Transfer, n. 4.

161

w dziesiątej indykcji384. Teraz natomiast, jeśli Pan zechce mnie wspomóc, opowiem o tym, co się działo, gdy wieść o przyniesieniu świętego dotarła do mieszkańców innych dzielnic i miejscowości. Ze wszystkich części miasta pędzili ogarnięci pobożnymi uczuciami ludzie, niosąc do klasztoru opano­ wanych rozmaitymi niemocami chorych, ci zaś odzyskiwali zdrowie. Tejże nocy i drugiego dnia [tj. w poniedziałek]385 zostało uzdrowionych czterdzieści siedem osób, mężczyzn i kobiet, w różnym wieku, a wśród nich: pewien szlachetnie urodzony Barijczyk, jakiś Ormianin, który miał uschniętą lewą stronę ciała, trzech lunatyków, jeden głuchy i jeden niemy, dwóch ułomnych, dwoje garbatych dzieci, trzech ślepców, jakiś Pizańczyk386 z uschniętą ręką, jakiś kulawy na obie nogi oraz wielu innych obywateli Bari, których wyliczenie tutaj trwałoby, jak sądzę, zbyt długo. W tymże klasztorze trzeciego dnia [tj. we Morek) tylko do godziny czwartej387 zostało uzdrowionych dziewięć osób, które przybyły w tłumie mieszkańców okolicznych wsi, miasteczek i miast. Było wśród nich małe dziecko z uschniętą ręką i bielmem na oku, jakaś głucha, kulejąca na obie nogi żebraczka, inne małe dziecko opętane przez złego ducha, jakaś opętana przez złego ducha ormiańska dziewczynka, cała uschnięta 384 Indykcje to piętnastoletnie cykle, które wprowadzono do rachuby czasu za cesarza Konstan­ tyna Wielkiego (ok. 312) w celu usprawnienia zbioru podatków. Elementem datacyjnym, tj. mającym znaczenie chronologiczne, indykcja stała się już w połowie IV w. Okres piętnastoletnich indykcji został przyjęty we Wschodnim i Zachodnim Cesarstwie, choć początek i koniec indykcyjnego roku (tzw. styl indukcji) obliczano różnie. Mówimy zatem o indykcji bizantyńskiej, rzymskiej, bedańskiej. Por. H. Wąsowicz, Chronologia rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA średniowieczna, Lublin 2015, s. 231 -236. 385 W oryginale: nocie Ula atqueferia secunda. Tu i dalej Nicefor stosuje średniowieczną rachubę liczebnikową dni tygodni, por. H. Wąsowicz, Chronologia, s. 266-269. W 1087 r. dziewiąty dzień maja przypadał na niedzielę, por. G. Cioffari, San Nicola, s. 137. 386 W oryginale: quidani homo, de genere Pisanorum. Piza leży w Toskanii, w odległości ok. 840 km od Bari, toteż wydaje się oczywiste, że w chwili sprowadzenia do Apulii relikwii Mikołaja uzdrowiony już tam przebywał, podobnie jak wspomniany wyżej Ormianin (quidam Armenus) oraz wymieniona poniżej ormiańska dziewczynka (infantula Armenia). Autorowi najwyraźniej wydaje się istotne podkreślenie odmienności ich pochodzenia, mające uświadomić odbiorcy, ze sława Bari, w którym Mikołaj zamieszkał, dosięga innych, odległych miast i kram. Por. P. Oldfield, Hagiography, s. 323. 387 W oryginale: usque in quartam horam ipsius feriae. Średniowieczni komputyści dostoso­ wywali podział dnia do godzin kanonicznych bądź stosowali podział czasu krótkiego (tj. dnia i jego części) nawiązujący do liczby godzin światła (od wschodu do zachodu) i ciemności (od zachodu do wschodu słońca), których długość różniła się w zależności od pory roku. Godzina czwarta w obu przypadkach oznaczałaby późną godzinę poranną lub wczesną przedpołudniową majowego dnia. Por. H. Wąsowicz, Chronologia, s. 277-281; A. Guriewicz, Kategorie kultury średniowiecznej, tłum. J. Dancygier, Warszawa 1976, s. 106-107.

162

mieszkanka Giovinazzo388 oraz inna ciężko chora kobieta, pewna lunatyczka dotknięta paraliżem i jeszcze jakiś ślepy przybłęda z uschniętą lewą ręką. 14. W tymże dniu, po zaniesieniu relikwii do Dworu Katepana, dostąpiło uzdrowienia czternastu chorych, których wyliczenie tutaj trwałoby, jak sądzę, zbyt długo. Czwartego dnia [tj. w środę] zostało uzdrowionych dwudziestu dziewięciu chorych: najpierw opętana, cała uschnięta kobieta z Terlizzi389, dziewczyna z Bitonto390, kobieta z Askoli391 oraz opętana przez złego ducha mieszkanka Tarentu392. Następnie trzech lunatyków, dwóch ślepców, jedna garbuska, a także pewna niewiasta z osady Świętego Wita, która leży w pobliżu zamku Montescaglioso393, okrutnie nękana przez codzienne ataki padaczki. Gdy usilnie ją wypytywałem, co widziała w trakcie uzdrowienia, powiedziała, że nadleciał jakiś wielki sokół, usiadł na jej śmiertelnie umęczonej piersi i rozpostarłszy skrzydła, okrył ją nimi. A kiedy odleciał, wnet rozlała się wokół tak cudowna woń, że pomyślała, iż znalazła się wśród rozkoszy Raju. Podobne świadectwo składali również inni uzdrowieni, toteż możemy wysnuć pewny wniosek, że powinniśmy uwierzyć, iż był to anioł tegoż świętego wyznawcy, który na co dzień strzeże ciała. Ponadto uzdrowiona została pewna młoda Barijka, udręczona silnym bólem kolan, a także inni cierpiący, których wyliczenie tutaj trwałoby, jak sądzę, zbyt długo. W piątym dniu [tj. w czwartek] Mikołaj ukazał się w widzeniu pewnemu świątobliwemu 388 W oryginale: rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA una niulier Juvenatiensis. Giovinazzo (łac. Juvenatium) to miasto leżące w odle­ głości ok. 20 km od Bari, w średniowieczu siedziba biskupstwa (por. C. Egger, Lexicon, s. 130). Zob. Giovinazzo, https://en.wikipedia.org/wiki/Giovinazzo [dostęp: 10.01.2022]. 389 W oryginale: de villa, qiiae dicitur Terlizzus. Autor posługuje się nazwą włoską, nie zaś łacińskim toponimem Terlitium. Miejscowość leżąca w odległości 30 km od Bari. Por. P. Briet, Parallela geographica Italiae vetcris et novae. Appendix ad tomutn II, Paris 1649, s. 967. Zob. Terlizzi, https://it.wikipedia.org/wiki/Terlizzi [dostęp: 29.12.2021]. 390 W oryginale, de civilate Bitunto. Miasto oddalone o 11 km od Bari. Por. C. Egger, Lexicon, s. 54. Zob. Bitonto, https://en.wikipedia.org/wiki/Bitonto [dostęp: 29.12.2021], 391 W oryginale: de ciritatc Asculum. Oddalone od Ban o 139 km miasto Ascoli Satriano, pro­ wincja Foggia, region Apulia. Por. C. Egger, Lexicon, s. 39. Zob. Ascoli Satriano, hltps://en.wikipedia. org/wiki/Asculum; Asculum, https://en.wikipedia.org/wiki/Ascoli_Satnano [dostęp: 30.12.2021). 392 W oryginale: dc civitate Taranto. Miasto leżące w odległości ok. 90 km od Bari, prowincja Tarent (Apulia). Por. Tarent, https://pl.wikipedia.org/wiki/Tarent [dostęp: 29.12.2021]. 393 W oryginale: de oppido Sancti Viti, quae est sub Castro, niontis Scagiosi. Dziś miasto Mon­ tescaglioso, w prowincji Matera (Basilicata), lezące w odległości 94 km od Bari. Zbudowana przez Bizantyńczyków twierdza, o której wspomina autor, została zdobyta ok. 1000 r. przez Normanów. Por. P. Briet, Parallela, s. 972; Montescaglioso, https://it.wikipedia.org/wiki/Montescaglioso [dostęp: 29.12.2021].

163

mnichowi, nakazując mu, by przekazał wszystkim, że z woli Wszechmogą­ cego Boga miał on wyruszyć do Grecji. Prosił też, by nie tracili nadziei na uzdrowienie, i obiecał, że zanim opuści Bari, zobaczą wielki cud. I tak też się stało, bowiem w tymże dniu, przed wschodem słońca został uzdrowiony pewien młodzieniec, od pięciu lat opętany przez głuchego, niemego i ślepego demona. Ponadto w szóstym dniu [tj. w piątek] do świętego ciała przybył Emulf, biskup Bitonto, z wielką procesją, wznosząc błagania do Pana i Jego świętego wyznawcy. W tymże dniu biskup Bari wraz z Gwidoniuszem, arcybiskupem oritańskim394, Leonem biskupem konwersańskim 395, innymi trzema biskupami, z całym swoim klerem i niezliczonym ludem przybył, by złożyć korne hołdy świętym relikwiom. A o dziewiątej godzinie396 w sobotę, gdy Święty Mikołaj powrócił, utracone zdrowie odzyskało jedenastu chorych. 15. Najmilsi bracia, miłujmy naszego wspaniałego Pana i Boga święcie i żar­ liwie, pełnijmy jego przykazania! Przecież to właśnie On czyni swoich świę­ tych po krótkim pobycie na tym świecie dziedzicami niebiańskich dóbr, jak również otacza ich relikwie blaskiem darowanych przez Niego wielkich i świe­ tlanych cudów - On, Jezus Chrystus, Bóg nasz i Pan, który z Bogiem Ojcem i Świętym Duchem żyje i króluje przez nieskończone wieki wieków. Amen.

Kończy się opowieść o przeniesieniu Świętego Mikołaja, wyznawcy i biskupa.

394 W oryginale: cum rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA Guidonio, Orientano [sic!] Archiepiscopo; w przypisie ad loc. (Falconius, s. 138, n. a): Oritanus Guidonius; Episcopus erat, non Archiepiscopus. Oria (miasto leżące w odległości ok. 120 km od Bari) przyjęło biskupów Brindisi w IX w., po zajęciu tej ostatniej miejscowości przez Saracenów. Zwano ich biskupami Brindisi i Orii. Por. P. Briet, Paralleła, s. 643; Roman Cathohc Diocese of Oria, https://en-academic.com/dic.nsf/enwiki/8810206 [dostęp: 29.12.2021 ]. 3” W oryginale: Leone episcopo Cupersani. Miejscowość ta ma dwie łacińskie nazwy: Cupersanum oraz Com ersanum (por. C. Egger, Lexicon, s. 89; F. Orlandi, Orbis Saceret Profanus Illustratus. Pars II, Florentiae 1737, s. 2009). Konwersano (Conversano) to miasto leżące w odległości 30 km od Bari. Por. Conversano, https://en.wnkipedia.org/wiki/Conversano [dostęp do obu dokumentów: 29.12.2021 ]. 396 W oryginale: sabbati quoque die hora nona. Dziewiąta godzina kanoniczna wypadała pier­ wotnie na popołudnie, lecz później została przesunięta na południe. Odwołując się do ustaleń Bedy, komputyści średniowieczni przyjmowali, że w maju dzień liczy szesnaście, zaś noc osiem godzin (por. H. Wąsowicz, Chronologia, s. 277, 280). W połowie maja w Bari Słońce wschodzi ok. godz. 6.00, zachodzi ok. 20.00 (por. Ban, Włochy. Czas wschodu i zachodu Słońca, https://meteogram.pl/ slonce/wlochy/bari/ [dostęp: 10.01.2022]). Zatem godzina dziewiąta Niccfora oznaczałaby, jak się wydaje, wczesną godzinę popołudniową.

164

Orderyk Witalis397398rqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPON Opowieść o przeniesieniu relikwii Świętego Mikołaja (Historia Kościelna VII 12-13)i98 VII 12. W Roku Pańskim 1087, w dziesiątej indykcji, w dniu dziewiątego maja ciało Świętego Mikołaja, arcybiskupa i wyznawcy, przeniesiono z Myr do Bari. Kto i jak dokonał tego przeniesienia, znakomicie opisał arcydiakon barijskiego kościoła, Jan399. Udało mi się wybrać z jego opowieści pewne wątki oraz wpleść w moje dzieło krótką notatkę o tym sławnym wydarzeniu, aby uczeni mężowie, którzy nigdy nie czytali Janowych pism, mogli się z nimi zapoznać, o ile trafi do ich rąk księga, którą piszę ja. Za czasów cesarza Aleksego400 Turcy oraz inne pogańskie ludy, pragnąc dać upust ponoszącej ich wściekłości, wyszli ze swych granic i z dopustu Bożego splądrowali Licję oraz inne chrześcijańskie krainy. Za grzechy chrze­ ścijan burzyli kościoły, wszelako bezcześcili krzyże i obrazy Chrystusa oraz inne świątynie, a liczne miasta wraz z ich mieszkańcami wydali na pastwę ognia. Krwią upici, przez wiele lat tak szaleli, straszliwych spustoszeń w zie­ miach chrześcijańskich dokonując. Również Myry, stolica Licji, dostały się pod tureckie panowanie i zostały wyludnione - jak sądzę, za grzechy ich mieszkańców. Tymczasem Barijczycy, którzy postanowili trzema statkami wyruszyć na wyprawę handlową do 397 Orderyk Vitalis (1075-1142) - benedyktyn opactwa Saint-Evroult w Normandii i historio­ graf. Najsłynniejsze swoje dzieło - Historię Kościoła iv trzynastu księgach (Historiae aecclesiasticae libri tredecini) - zaczął komponować jako historię własnego klasztoru, na polecenie opata, następnie poszerzał ją o treści dotyczące dziejów Normanów, papiestwa i cesarstwa. W ten sposób powstał utwór historiograficzny o uniwersalnym charakterze, stanowiący cenne źródło do poznania ukaza­ nych w nim postaci i wydarzeń. Por. D.A. Sikorski, Orderyk, „Encyklopedia katolicka", 1.14, Lublin 2010, kol. 729. 398 Tłumaczenie na podstawie: Orderic Vitalis, Historiae Aecclesiasticae libri tredecini, M. Chibnall (red.), vol. 4, Oxford 1973, s. 54-74. 399 Jan był barijskim archidiakonem, skomponował swą opowieść na polecenie Ursusa, a zatem przed 1089 r., gdy biskup zmarł. Jego utwór był znany normańskiemu czytelnikowi i stał się podsta­ wowym źródłem do relacji Orderyka, za wyjątkiem jej końcowej partii. Wydanie: E Nitti de Vito, La traslazione, s. 357-366. Por. M. Chibnall, Appendix 2, s. 353-354. 400 Cesarz Aleksy I Komnen panował w latach 1081-1118. Był protoplastą dynastii Komnenów. Osobiście uczestniczył w wielu wyprawach wojskowych. Bronił Cesarstwo przed Normanami, Pieczyngami, Turkami. Usiłowania odzyskać ziemie utracone przez poprzedników na rzecz Turcji dały niewielkie rezultaty. M. Salamon, Aleksy I Koninen, EBiz, s. 17-18.

165

Antiochii ’01, z radością dotarli do Myr i wysłali jakiegoś pielgrzyma na zwiady do znajdującej się tam bazyliki Świętego Mikołaja. Powróciwszy, zameldował, że w mieście roi się od Turków, zgromadzonych na uroczystości pogrzebowe gubernatora miasta, który tamże właśnie zmarł. Usłyszawszy o tym, Barijczycy postawili żagle i odpłynęli. Za sprawą sprzyjającego wiatru dotarli na miejsce już po kilku dniach. Zastali tam statek wenecki i, jak to jest w zwyczaju [u marynarzy], zaczęło się wzajemne wypytywanie o to i tamto. Niektórzy Barijczycy spotkali wśród Wenecjan znajomych i kolegów, z którymi nuże gawędzić o świętych relikwiach. Wenecjanie ze swej strony również bez chwili wahania rozpowiadali, co właśnie umyślili. Wyznali, że zaopatrzyli się w łomy i żelazne młotki oraz ujawnili podjęty już plan. Usłyszawszy o tym, Barijczycy nabrali jeszcze większego zapału do uskutecznienia swego zamiaru, kierując się przy tym nie tyle pragnieniem własnej chwały i czci oraz sławy dla swego miasta, ile miłością do najznakomitszego wyznawcy Bożego. Po załatwieniu interesów, dla których wyruszyli do Antiochii, za Bożym przewodem nie­ zwłocznie udali się w drogę powrotną. Gdy pomyślnie dotarli do myrejskich brzegów, wystygł w nich jednak pierwotny zapał i chcieli płynąć dalej, lecz wówczas na rozkaz Boży powiał przeciwny północny wiatr, który zmusił ich do zatrzymania się. Zrozumiawszy, czego chce od nich Bóg, natychmiast chwycili za broń i zostawiwszy kilka osób do pilnowania statków, ustawili się w marszowym szyku oraz pośpiesznie wyruszyli do znajdującego się w odległości jakichś trzech mil od brzegu kościoła, wyposażeni i uzbrojeni, jak gdyby szli naprzeciw wrogom. Dotarłszy na miejsce, zdjęli broń, w pokorze weszli do świątyni i wznieśli do Mikołaja żarliwe błagania. A gdy wszyscy się pomodlili, zaczęli wypyty­ wać kościelnych Stróży, gdzie leży ciało świętego. Ci natychmiast pokazali im pochówek, zaczerpnęli też trochę świętego płynu i dali [przybyszom]. Wówczas barijski kapłan Lupus odlał odrobinę świętego oleju do niewielkiego szklanego flakonika, który postawił na podwyższeniu, aby zabezpieczyć go [przed stłuczeniem]. Gdy rozmawiali, spadł on jednak przypadkiem na marmurową posadzkę, lecz ku zdumieniu wszystkich nie stłukł się. Następnie Barijczycy zaczęli rozmowę z trzema mnichami, których pozostawiono, by*