Skup się : prosta droga do sukcesu 9788375954258, 9788375955798

165 80 427KB

Polish Pages [78] Year 2012

Report DMCA / Copyright

DOWNLOAD FILE

Polecaj historie

Skup się : prosta droga do sukcesu
 9788375954258, 9788375955798

Table of contents :
Rozdział I Krok wstecz
1. Wprowadzenie
2. Era rozproszenia
3. Jak ważne jest skupienie
4. Piękno życia poza siecią
5. Rytuały skupienia
Rozdział II Uwolnić się od przeszkadzajek
1. Spowolnienie strumienia
2. Nie musisz odpowiadać
3. Wyzbądź się potrzeby bycia na bieżąco
4. Jak nie spędzić życia w skrzynce pocztowej
5. Korzyści płynące z rozproszenia
6. Dlaczego rezygnowanie bywa trudne
7. Narzędzia do zwalczania przeszkadzajek
Rozdział III Upraszczanie
1. Porządkowanie otoczenia
2. Zwalnianie tempa
3. Unoszenie się z prądem
4. Działanie przez niedziałanie
5. Trzy strategie nadawania priorytetów zadaniom
6. Pozbywanie się celów
7. Odnaleźć prostotę
Rozdział IV Skup się
1. Prosty system dokonywania niezwykłych rzeczy
2. Jednozadaniowość a produktywność
3. Siła skupienia się na małych zadaniach
4. Czytanie i prowadzenie researchu w skupieniu
5. Ruch, życie poza siecią i skupienie
Rozdział V Inni
1. Skupienie a rodzicielstwo
2. Problemy innych
3. Zmiana kultury pracy w firmie

Citation preview

Skup się. Prosta droga do sukcesu Leo Babauta Tytuł oryginału: Focus. A simplicity manifesto in the Age of Distraction Łamanie: Edycja Korekta: Jolanta Kunowska Barbara Turnau Redakcja techniczna: Ewa Czyżowska © Copyright for this Edition by Wydawnictwo M, Kraków 2012 © Copyright for this translation by Dariusz Żukowski ISBN 978-83-7595-425-8 ISBN wersji cyfrowej 978-83-7595-579-8 Wydawnictwo M ul. Kanonicza 11, 31-002 Kraków tel. 12-431-25-50; fax 12-431-25-75 e-mail: [email protected] www.mwydawnictwo.pl www.ksiegarniakatolicka.pl

Książkę tę dedykuję mojemu dziadkowi Joemu Murphy’emu, którego życie było dla mnie źródłem inspiracji, a śmierć — bolesną stratą, a także babci, Marianne Murphy, którą bardzo kocham — jej siła i wyrozumiałość zawsze podtrzymywały mnie na duchu.



Rozdział I

Krok wstecz

1. Wprowadzenie Uśmiechnij się, weź oddech i powoli zacznij działać. To nie będzie długa książka ani żaden traktat o współczesnym świecie, oferujący recepty na najróżniejsze bolączki. To książka krótka, prosta i zwięzła. Opowiem w niej o problemach, jakie napotykamy, kiedy staramy się żyć i działać atakowani rozpraszającymi nas bodźcami. Pokażę też, jak można w prosty sposób radzić sobie w takich okolicznościach. Choć książka ta jest prosta, zawiera wskazówkę, jak odnieść sukces w wielu drobnych zmaganiach każdego dnia, niezależnie od tego, czy walczymy o zwiększenie własnej produktywności, osiąganie założonych celów, utrzymanie zdrowia i sprawności w świecie bez sportu i zdrowego jedzenia czy odnalezienie prostoty i spokoju pośród chaosu i zgiełku. Wskazówka jest w gruncie rzeczy prosta. Oto ona: skup się. Umiejętność koncentracji pozwoli ci tworzyć w taki sposób, w jaki nie tworzyłeś od lat. Dzięki niej będziesz mógł zwolnić i odnaleźć spokój umysłu. Uprościsz swoje życie i zajmiesz się mniejszą liczbą spraw — tym, co istotne, co naprawdę się liczy. Jednocześnie nauczysz się skupiać także na drobnostkach. Pozwoli ci to przeobrazić swoją relację ze światem. Nie mam na myśli tego, że „mniej znaczy więcej”, lecz to, że „mniej znaczy lepiej”. Zwracanie uwagi na drobnostki sprawia, że nie możemy działać efektywniej — pracując mniej, zyskać więcej czasu na to, co istotne. Musimy wówczas wybierać, a więc bronić się przed nadmiarem, który jest przyczyną problemów ekonomicznych — zarówno w wymiarze osobistym, jak społecznym. Skupienie. Drobnostki. Ograniczanie się. Prostota. To kilka z pojęć, o których opowiem i które spowodują pozytywną zmianę w twoim życiu. Moja historia Pozwól, że się przedstawię — nazywam się Leo Babauta i jestem twórcą popularnego bloga na temat prostego życia zatytułowanego Zen Habits, a także autorem The Power of Less,bestsellera o produktywności. Koncepcje prostoty, skupienia, ograniczania były dla mnie prawdziwym objawieniem. Dzięki nim przez ostatnich kilka lat zupełnie zmieniłem swoje życie. Krok po kroku uczyłem się skupienia potrzebnego w pracy twórczej, a także dążyłem do prostoty, koncentrując się na mniejszej liczbie rzeczy. Doszedłem do wniosku, że powinienem podzielić się moją historią, gdyż dowodzi ona skuteczności tych metod. Okazały się one pożyteczne nie tylko dla mnie, lecz także wielu moich czytelników. Skupiając się tylko na jednej rzeczy, na małych zmianach i drobnych kroczkach, pozbyłem

się złych nawyków i wyrobiłem sobie nowe: rzuciłem palenie, zacząłem biegać, lepiej się odżywiam, wstaję wcześnie rano, jestem bardziej zorganizowany. Osiągam też znacznie więcej niż dotychczas dzięki temu, że zajmuję się w danym momencie tylko jednym zadaniem i polegam na mocy skupienia oraz sile rozrywki. Przebiegłem kilka maratonów i ukończyłem kilka triatlonów, uprościłem swoje życie, wyszedłem z długów, założyłem poczytnego bloga oraz prężną firmę i napisałem kilka książek — to tylko niektóre z moich dokonań. To naprawdę działa. Niesamowite jest poczucie wolności, które cię ogarnia, gdy odkrywasz, że możesz odnaleźć skupienie. Że możesz wiele spraw uprościć. Że możesz zmienić swoje życie.

2. Era rozproszenia Nasze życie pożerają drobiazgi. (…) Upraszczaj, upraszczaj. Henry David Thoreau Żyjemy w ciekawych czasach. Określa się je mianem ery informacji, lecz jeśli spojrzeć na nie inaczej, można je nazwać erą rozproszenia. Ludzie od zawsze zmagali się z różnymi przeszkadzającymi im rzeczami, takimi jak komary bzykające nad uchem przy ognisku czy sterty listów i dzwoniące telefony, ale nigdy wcześniej nie było ich tak dużo i nie atakowały tak natarczywie jak dziś. Dzwoniące telefony to jedno, lecz powiadomienia o nowych e-mailach, komunikaty z Twittera i Facebooka, wiele otwartych kart w przeglądarce oraz nieustannie włączone i pikające urządzenia mobilne to coś całkiem innego. Jesteśmy dziś stale podłączeni do sieci i coraz głębiej zanurzamy się w strumieniu informacji. Bombardują nas bodźce walczące o naszą uwagę i zajmujemy się wszystkim naraz. Kiedy pracujemy, wszędzie czyhają na nas różne „przeszkadzajki”. Przed nami stoi komputer, a w nim powiadomienia o nowych e-mailach i najróżniejsze inne komunikaty. Otwieramy okno uzależniającej przeglądarki i wpadamy w wielkie morze tekstów do przeczytania, prawdziwą czarną dziurę, z której nie sposób się wyrwać. Robimy zakupy, gadamy i plotkujemy ze znajomymi, czytamy wiadomości, oglądamy ciekawe zdjęcia… W międzyczasie przychodzą kolejne e-maile, na które trzeba natychmiast odpowiedzieć. Mamy jednocześnie otwartych kilka programów i w każdym z nich czekają na nas niedokończone projekty. Wiele osób chce z nami porozmawiać i musimy dzielić naszą uwagę na coraz więcej spraw. Wszystko to dzieje się na ekranie bezpośrednio przed nami. Tymczasem z boku dzwoni telefon stacjonarny, odzywa się komórka, słychać muzykę, którą puszczają sobie koledzy, współpracownik podchodzi do biurka, żeby o coś zapytać, ktoś przynosi dokumenty, które trzeba przejrzeć, mnóstwo papierów zawala biurko, szef wzywa na zebranie, a ktoś proponuje, że skoczy po jedzenie. Tyle rzeczy walczy o naszą uwagę, a jednocześnie mamy tak mało czasu, by skupić się na prawdziwej pracy, że chyba tylko cudem udaje nam się cokolwiek zrobić. Wreszcie wychodzimy z pracy — nie znaczy to jednak, że bitwa o naszą uwagę dobiega końca. Mamy przecież z sobą smartfona, na którego przychodzą SMS-y i e-maile — na każdy trzeba odpowiedzieć, nie można też odrzucić przychodzących połączeń telefonicznych. Nosimy też coś do czytania, w pliku albo na papierze, by móc w każdej chwili zająć umysł. Z każdej strony bombardują nas reklamy, które nie tylko domagają się naszej uwagi, ale także chcą wzbudzić w nas żądzę posiadania. W domu czeka nieustannie włączony telewizor — pięćset kanałów woła z niego o uwagę, a pięćset tysięcy reklam budzi nasze pragnienia. Domowy komputer każe nam dalej pracować, odbierać e-maile, rozpraszać się, przeglądać portale społecznościowe, kupować, czytać. Opodal są dzieci albo małżonek, albo kumple z pokoju czy przyjaciele, dzwoni telefon stacjonarny, brzęczy komórka. Czegoś takiego nigdy wcześniej nie było. Źle się dzieje.

Wkroczyliśmy w nową erę, nie zdając sobie sprawy, z czym to się wiąże ani jakie będą konsekwencje. Wiedzieliśmy oczywiście, że Internet się rozwija, i bardzo nas to cieszyło. Patrzyliśmy na coraz większe upowszechnianie się urządzeń przenośnych — jedni prychali na nie z oburzeniem, innym podobała się idea nieustannej łączności ze wszystkimi. Możliwości, które daje nam ten on-line’owy świat, są czymś pozytywnym, lecz płacimy za nie ciągłym rozproszeniem, spowodowanym wieczną walką o naszą uwagę, stresem biorącym się z wykonywania mnóstwa coraz drobniejszych zadań jednocześnie, kurczeniem się wolnego czasu i brakiem możliwości życia w jakim takim spokoju… Chyba nie do końca uświadamialiśmy sobie, jak bardzo w nowej epoce zmieni się nasze życie. Być może niektórzy to przewidywali. Wielu wciąż chyba trwa w niewiedzy. Ponieważ tyle rzeczy walczy dziś o naszą uwagę, sądzę, że nadszedł czas, byśmy poświęcili chwilę na przeanalizowanie sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Jesteśmy uzależnieni Czynności takie jak sprawdzanie poczty, przeglądanie stron www i patrzenie, co się dzieje na stronach społecznościowych — Twitterze, Facebooku, forach czy blogach — dostarczają natychmiastowego wzmocnienia pozytywnego. Dlatego łatwo się uzależnić od nieustannego podłączenia do sieci i rozproszenia uwagi. Inne uzależnienia — na przykład zażywanie narkotyków czy jedzenie w fast foodach — także utrzymują się ze względu na natychmiastowe wzmocnienie pozytywne. Zaraz po wykonaniu danej czynności zostajesz za nią nagrodzony i przez długi czas nie odczuwasz jej negatywnych konsekwencji. Sprawdzanie e-maili czy inne działania w sieci od razu wywołują przyjemne, uzależniające uczucie, a ich negatywne skutki pojawiają się dopiero później. Zaglądasz do skrzynki, a tu proszę! Nowy e-mail od znajomego! Otrzymując nową pocztę, dobrze się czujesz — niewykluczone, że to cię dowartościowuje. Fajnie jest dostać od kogoś wiadomość. W taki właśnie sposób nawyk coraz częstszego sprawdzania skrzynki zostaje wzmocniony. Za jakiś czas możesz się zmęczyć odpowiadaniem na e-maile, bo jest ich dużo i trudno z tym nadążyć, ale zanim ten moment nadejdzie, będziesz już uzależniony od zaglądania do poczty i nie dasz rady się temu oprzeć. Sprawdzanie skrzynki zwykle skutkuje nagrodą (miłym uczuciem), ale odpowiadanie na wiadomości jest już mniej przyjemne. Później zobaczysz, jak można uwolnić się od tego nałogu. Zajmiemy się tym w rozdziale Piękno życia poza siecią. Nowy styl życia Podłączenie do sieci, ciągłe przetwarzanie informacji, nieustanne rozproszenie… Wszystko to stało się częścią naszego życia. Dawniej komputery zajmowały w naszym świecie niewielką niszę. Używaliśmy ich czasem w pracy, ale nie w samochodzie czy pociągu. W domu czy w mieście byliśmy od sieci odłączeni. Komputery miały niewielkie możliwości — za pomocą aplikacji biurowych można było wykonać konkretne zadania i choć pasjans z pewnością uzależnia, nie pochłania całego życia. Dziś jest inaczej. Komputery zabierają nam życie. Choć jestem równie wielkim fanem techniki jak każdy

normalny człowiek (a w niektórych wypadkach nawet większym niż inni), sądzę, że powinniśmy się zastanowić nad konsekwencjami naszego nowego stylu życia. Stworzyliśmy go bowiem bardzo szybko i nie jestem pewny, czy jesteśmy do niego przygotowani. Nie wypracowaliśmy strategii radzenia sobie z nieustannym podłączeniem do sieci ani związanych z tym norm kulturowych. Nie możemy uczciwie stwierdzić, że to właśnie w Internecie powinniśmy przeżyć życie. Skoczyliśmy na głęboką wodę, zanim nauczyliśmy się pływać. Tego się od nas oczekuje Załóżmy, że budzisz się pewnego dnia z postanowieniem, że nie chcesz już dłużej żyć w erze rozproszenia. Czy możesz się po prostu wycofać? W zasadzie mógłbyś to zrobić, ale byłoby to działanie wbrew społeczeństwu, które oczekuje, że będziesz postępował tak jak wszyscy. Posłużę się przykładem. Niedawno ogłosiłem, że rezygnuję z poczty elektronicznej (opowiem o tym w dalszej części książki), aby nie tracić więcej czasu na ciągłe sprawdzanie skrzynki i skupić się na tym, co mnie pasjonuje — tworzeniu. Wydawało mi się to jasne i proste, ale wiele osób żywo zareagowało na moje słowa. Niektórzy gratulowali mi odwagi, której ich zdaniem potrzebowałem, aby wyłamać się ze sztywnych reguł społecznych. Inni poczuli się urażeni i oburzeni, tak jakbym skrytykował ich sposób życia albo próbował się lansować. To ciekawe, że prostą decyzję o rezygnacji z używania poczty elektronicznej postrzegano bądź jako odważną, bądź arogancką tylko z tego powodu, że przeciwstawiłem się społecznej normie, zgodnie z którą powinienem być dostępny przez e-mail i przynajmniej od czasu do czasu odpowiadać na listy. A przecież jeszcze dziesięć lat temu wiele osób nie korzystało z poczty elektronicznej i nikt z tego powodu nie robił problemu. E-mail to tylko jedna z wielu normowanych społecznie spraw. Oczekuje się od ciebie różnych rzeczy zależnie od tego, kim jesteś, co robisz i jakie panują zwyczaje wśród twoich współpracowników. Od niektórych osób wymaga się jednak, by były dostępne przez cały czas — muszą nosić przy sobie smartfona czy inne urządzenie mobilne i natychmiast reagować na próby kontaktu, inaczej wypadną z obiegu i przestaną być uważane za dobrych biznesmenów. Od innych oczekuje się dostępności przez komunikatory internetowe czy Skype’a albo obecności na forach i portalach społecznościowych, takich jak Facebook i Twitter. Jeszcze inni muszą nieustannie śledzić newsy branżowe i na okrągło odświeżać podające je strony. Być ciągle podłączonym, włączyć się w rozpraszający strumień danych — tego dziś od nas oczekuje społeczeństwo. Sprzeciwienie się temu jest dla wielu osób bardzo trudne — wymaga odwagi lub gotowości, by stać się aroganckim lansiarzem. Jak do tego doszło? Kiedy wyraziliśmy zgodę na to, by być częścią takiego systemu? Nikt nas nie pytał o zdanie — ta rzeczywistość rosła niepostrzeżenie wokół nas przez ostatnie dziesięć lub więcej lat i teraz trudno się z niej wymiksować. Nie twierdzę zresztą, że trzeba to zrobić. Uważam jedynie, że powinniśmy przemyśleć swoje postępowanie i zmienić oczekiwania społeczne, tak aby to system służył nam, a nie my systemowi. Proste pytanie Oto drobne ćwiczenie umysłowe, które pomoże ci zrozumieć, o czym mówię: jak wiele razy

podczas czytania tego rozdziału coś odciągało cię od lektury albo miałeś ochotę zająć się innymi sprawami? Ile razy pomyślałeś, że chciałbyś sprawdzić e-mail albo otworzyć jedną ze swoich ulubionych przeszkadzajek? Ile razy ciągnęło cię do innych zajęć i musiałeś oprzeć się pokusie? Jak wiele różnych urządzeń dzwoniło czy wyświetlało komunikaty, kiedy czytałeś? Ile osób starało się o twoją uwagę? W idealnym świecie odpowiedź na wszystkie te pytania brzmiałaby „zero”. Mógłbyś czytać w skupieniu. Większość z nas jest jednak stale nękana różnymi bodźcami i sądzę, że odpowiedź na powyższe pytanie była dla ciebie pouczająca.

3. Jak ważne jest skupienie Gdyby bowiem kto nie mówił ani czynił przeważnej części tego, co mówimy i czynimy, a co nie jest konieczne, miałby i więcej czasu, i mniej niepokoju. Stąd też przy każdej sprawie należy przypominać sobie, czy też ona nie jest jedną z tych, które nie są konieczne. Marek Aureliusz Jeśli zajmujesz się tworzeniem — w najszerszym rozumieniu tego słowa — zdolność skupiania się powinna być dla ciebie ważna. Mam na myśli tworzenie w znaczeniu znacznie wykraczającym poza działalność kreatywnych ludzi, takich jak malarze, pisarze, fotografowie, projektanci czy muzycy. Nie tylko artyści coś tworzą. W grupie tej znajdują się również: * wszyscy, którzy wymyślają produkty i usługi, * nauczyciele opracowujący lekcje, planujący zajęcia i przygotowujący materiały dla uczniów, * wykładowcy, którzy piszą syllabusy i wykłady, * autorzy artykułów naukowych, * rodzice zajmujący się dziećmi i wymyślający dla nich różne zajęcia, * menedżerowie, którzy planują, robią prezentacje i tworzą oferty biznesowe, * specjaliści od promocji tworzący kampanie reklamowe, * blogerzy, * twórcy stron internetowych, * wszyscy, którzy piszą jakiekolwiek raporty, * osoby zajmujące się wytwarzaniem różnych towarów, takich jak odzież, samochody itp., * uczniowie odrabiający zadania domowe i wiele innych osób. Krótko mówiąc, w grupie tej znajduje się większość z nas. Jak rozproszenie niszczy kreatywność Gdy czytamy bloga albo forum, wysyłamy wiadomości na Twittera, piszemy e-maile czy czatujemy, tworzenie jest niezwykle trudne, jeśli nie niemożliwe. Rzecz jasna, można się przełączać między różnymi zadaniami i tworzyć, jednocześnie korzystając z czegoś lub się komunikując. Każdy wie, jak to się robi. Ale co z efektywnością? Za każdym razem, kiedy przełączamy się z pracy twórczej na komunikację, tracimy trochę czasu, w którym mieliśmy tworzyć, i koncentracji, która jest nam do tego potrzebna. Przełączenie się między różnymi trybami działania zabiera umysłowi dłuższą chwilę. W rezultacie nasz proces twórczy zostaje zaburzony i trochę zwalnia za każdym razem, gdy zmieniamy zajęcie. Oto dlaczego: tworzenie jest czymś całkiem innym niż konsumpcja i komunikacja. Procesy te nie zachodzą równolegle. Możemy się między nimi przełączać, ale wówczas każdy z nich na tym traci. Gdy czytamy i przyswajamy informacje, porozumiewamy się z innymi i przełączamy między różnymi czynnościami, tracimy czas przeznaczony na pracę twórczą.

Lecz przecież komunikacja i poznawanie nowych rzeczy nie zawsze są złe dla osoby, która coś tworzy. Nierzadko są pomocne. Nie powinniśmy z nich całkowicie rezygnować. Porozumiewanie się z innymi umożliwia współpracę, co — jak wynika z mojego doświadczenia — wzmacnia siły twórcze. Komunikując się i współpracując, zyskujesz opinie na temat swoich pomysłów, czerpiesz inspirację od innych i na różne nowe, ciekawe sposoby łączysz ich koncepcje z własnymi, co pozwala ci tworzyć rzeczy, których nie byłaby w stanie zrobić jedna osoba. Przyswajając informacje, także wspomagasz swoje kreatywne siły — inspirujesz się dokonaniami innych, wpadasz na różne pomysły, zbierasz materiały do własnych prac. Lecz konsumpcja informacji i komunikacja to coś innego niż tworzenie. Procesy te są pomocne — jako podwaliny pracy — ale przychodzi chwila, gdy trzeba po prostu usiąść i zacząć tworzyć. Nie trzeba zresztą siadać, można stać, ale nawet stojąc, trzeba tworzyć. Jak pokonać przeszkadzajki i tworzyć Skoro problem polega na tym, że trzy odrębne procesy — tworzenie, przyswajanie informacji i komunikacja — kolidują ze sobą, rozwiązanie jest oczywiste: trzeba je od siebie oddzielić i na każdy z nich wyznaczyć specjalny odcinek czasu. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić, wiem. Większa część tej książki będzie właśnie o tym, jak rozdzielić kłócące się ze sobą procesy. Kiedy w końcu ci się to uda, będziesz mieć i czas, i spokój, by tworzyć lepiej i oryginalniej niż kiedykolwiek przedtem. Podziel dzień na dwie części: jedną przeznacz na tworzenie, drugą — na przyswajanie wiedzy i porozumiewanie się. I niechaj dzieli je nigdy nieprzebyta droga. Każdemu z tych zajęć poświęć określone godziny, pamiętając tylko, by ich nie łączyć. Jeśli postanowisz to zrobić, wiedz, że ucierpi na tym twoja kreatywność. Czasem możesz sobie na to pozwolić — w końcu nie trzeba być zawsze czempionem efektywności, zwłaszcza jeśli to, co robisz, sprawia ci przyjemność. Jeżeli jednak ważne jest dla ciebie przede wszystkim tworzenie, podziel dzień. Skupienie, rozproszenie i szczęście Umiejętność koncentracji przydatna jest także w sytuacjach innych niż tworzenie. Nieustanne komunikowanie się, rozpraszające nas bodźce i brak skupienia mogą zburzyć spokój umysłu, podnieść poziom stresu i zmniejszyć poczucie szczęścia. W czasach, w których komputery pożerały tylko część naszego życia, mogliśmy się od nich uwolnić, odłączyć się od sieci. Niestety, wiele osób zyskane w ten sposób godziny spędzało przed telewizorem, co też nie jest godne pochwały. Ważne jest jednak, by móc uciec od nieustannego zgiełku. Bywa, że potrzebujemy ciszy, czasu na spokojne przemyślenia i chwili samotności. Nasze umysły są bowiem wciąż bombardowane informacjami i wrażeniami. Jeśli nie pozwalamy im odpocząć, stają się coraz bardziej przeciążone. Nie jesteśmy przystosowani do takiego życia. Musimy odpoczywać. Zwykle nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo jest to istotne. Relaks pozwala się odstresować i naładować umysłowe akumulatory. Cisza, samotność i refleksja sprzyjają szczęśliwemu życiu, jeśli poświęcimy im choćby

niewielką część każdego dnia. Możesz w tym czasie robić różne rzeczy — czytać, pisać, biegać, drzemać, siedzieć, obserwować, nasłuchiwać, a nawet prowadzić spokojną rozmowę, bawić się, uczyć czy coś konstruować. Nieważne, co robisz, istotne jest tylko to, byś miał trochę czasu na odłączenie się od sieci. W następnych rozdziałach dowiesz się, jak ten czas znaleźć i jak odzyskać zdolność skupienia. Obecnie chciałbym jedynie, byś wiedział, że to dla ciebie ważne.

4. Piękno życia poza siecią Bez pogrążenia w wielkiej samotności nie sposób dokonać niczego poważnego. Pablo Picasso Są takie dni, kiedy nie włączam się do sieci zaraz po obudzeniu, tylko robię sobie kawę i siadam w spokoju, jaki panuje tuż przed świtem. Wsłuchuję się w ciszę. Rozmyślam o życiu. Zatracam się w powieści. Zdarza się, że zaczynam pisać. Tylko moje myśli, spokój i delikatne cykanie klawiatury. Jest tak pięknie. Kiedy indziej zaś idę pobiegać i sycę się powietrzem przesyconym delikatnym blaskiem. Jest słone, gdy biegnę wzdłuż brzegu oceanu, a słodkie, gdy mijam łąkę pełną dzikich kwiatów. Napawam się tymi cudownymi chwilami, pławię się w spokoju i cieszę, bo czuję związek ze światem, kiedy technika jest daleko ode mnie. W jeszcze inne dni wybieram się na spacer lub jogging razem z żoną lub spędzam czas z dzieckiem — czytamy albo się bawimy. Tym porankom nic nie dorówna. W takich chwilach dostrzec można prawdziwe piękno odłączenia od sieci — życie osiąga wówczas pełnię i nawiązujemy kontakt ze światem, który nas bezpośrednio otacza, odcinając się od wszystkiego innego. Takie momenty są coraz rzadsze i coraz bardziej ulotne, gdyż jesteśmy nierozerwalnie związani z techniką. To przykra prawda, o której mówimy w tej książce. Nie jestem przeciwnikiem techniki i wcale nie uważam, że powinniśmy się jej wyzbyć. To dzięki niej pracuję i żyję tak, jak zawsze chciałem — utrzymuję się z czegoś, co mnie bawi, zarabiam pisaniem na pełny etat, pomagam innym i prowadzę proste życie. Technika wiele mi dała i jak każdy popieram wprowadzanie nowych udogodnień technologicznych. To nie techniki powinniśmy się obawiać, tylko życia, w którym jesteśmy nieustannie podłączeni do sieci, rozproszeni, rozkojarzeni, bombardowani informacjami i prośbami. W takim życiu nie ma miejsca na tworzenie i obcowanie z ludźmi w realnym świecie. Rozwiązaniem problemu — a przynajmniej jego najistotniejszą częścią — jest odłączenie się od sieci. Wielu osobom przychodzi ono z wielkim trudem, bo łączność uzależnia. Niebawem powiem o tym więcej. Zalety odłączenia się od sieci Po co w ogóle rozważać odłączenie się od sieci informacyjnej i komunikacyjnej? Oto kilka powodów: * Robiąc to, odcinasz się od przeszkadzajek, takich jak poczta elektroniczna, Twitter, komunikatory, blogi, newsy itd. * Zapewniasz sobie przestrzeń na skupienie i pracę. * Zyskujesz możliwość tworzenia. * Nic nie zakłóca twoich spotkań z ludźmi w realnym świecie.

* Możesz czytać stare dobre książki. * Możesz dużo więcej dokonać. * Obniżasz poziom stresu wywołanego przeciążeniem. * Możesz siedzieć w ciszy i odnaleźć spokój umysłu. * Możesz rozmyślać. Mógłbym tak wymieniać jeszcze długo, ale na pewno już rozumiesz, co mam na myśli. Jak się odłączyć A więc jak się do tego zabrać? Można przyjąć jedną z wielu taktyk. Nie powiem ci, która z nich sprawdzi się najlepiej w twoim przypadku — poeksperymentuj trochę i wybierz tę najlepiej pasującą do twojej sytuacji. Możesz zdecydować się na podejście hybrydowe — każdy człowiek jest inny i nie ma porad uniwersalnych. Oto kilka pomysłów: 1. Wyciągnij wtyczkę. Po prostu wyjmij z gniazdka kabel internetowy albo wyłącz router sieci bezprzewodowej lub choćby wejdź do ustawień sieciowych komputera i tymczasowo wyłącz Internet. Zamknij przeglądarkę i uruchom inny program, byś mógł skupić się na niczym niezakłóconej pracy. Działaj w ten sposób najdłużej, jak się da. 2. Każdego dnia wyznacz sobie czas poza siecią. Ta metoda przypomina trochę dyżury akademickie profesorów. Ustalasz sobie, że będziesz poza siecią w określonych godzinach, i możesz nawet powiadomić o tym znajomych. Powiedzmy, że będzie to czas od 8.00 do 10.00 rano każdego dnia albo od 16.00 do 17.00, albo na przykład całe popołudnie od 14.00 do wieczora. Powiedz innym o przyjętych przez siebie zasadach, by wiedzieli, że w danym momencie nie jesteś dostępny przez e-maila i komunikatory. Czas ten wykorzystaj, by tworzyć. 3. Pracuj w miejscu bez dostępu do sieci. Ja sam często pracuję w bibliotece publicznej — są tam komputery z dostępem do Internetu, ale nie ma sygnału Wi-Fi. Pozbawione go są także niektóre kawiarnie. Być może będziesz musiał się trochę porozglądać, zanim znajdziesz ciche miejsce bez darmowego bezprzewodowego Internetu. Udawaj się tam, aby tworzyć czy po prostu odprężyć się i cieszyć spokojem. 4. Wyjdź z domu. Zostawiwszy wszystkie elektroniczne gadżety, wyjdź pospacerować, pobiegać lub pojeździć na rowerze. Ciesz się obcowaniem z przyrodą. Obejrzyj zachód słońca, przejdź się na plażę, nad jezioro, nad rzekę albo do lasu. Zabierz ze sobą dziecko, małżonka lub przyjaciela. Naładuj akumulatory i rozmyślaj. 5. Zostaw albo wyłącz urządzenia mobilne. Poza domem nie musisz być stale podłączony do sieci. IPhone, Android i Blackberry są super, ale też pogłębiają nasze uzależnienie od Internetu i rozpraszają nas na niespotykaną dotąd skalę. Wsiadając do samochodu, wyłącz urządzenie mobilne. Zrób to także, spotykając się z kimś, by móc całkowicie skupić się na drugiej osobie. W dniu, w którym nie pracujesz, wychodząc z domu z rodziną albo przyjaciółmi, w ogóle nie zabieraj telefonu. Po co poświęcać prywatny czas na odbieranie telefonów z pracy albo kompulsywne sprawdzanie poczty? 6. Używaj programów blokujących. Jeśli narzędziem twojej pracy jest komputer, możesz skorzystać z oprogramowania, które odetnie cię od Internetu albo przynajmniej jego najbardziej rozpraszających sfer. Możesz na przykład tak ustawić program, by blokował pocztę, Twittera, ulubione strony newsowe, blogi itp. Wszystko, co cię rozprasza, możesz po prostu

zablokować. Możesz też w ogóle wyłączyć możliwość korzystania z przeglądarki. Później powiem kilka słów na temat oprogramowania. 7. Łącz sięi odłączaj na zmianę. Rób to według określonego przez siebie wzorca, na przykład odłączaj się na dwadzieścia minut, potem podłączaj się na nie więcej niż dziesięć i tak na zmianę. Lub też pracuj bez Internetu przez czterdzieści pięć minut i podłączaj się na piętnaście. Rozumiesz już, o co mi chodzi — czas w sieci staje się czymś w rodzaju nagrody za dobrą pracę w skupieniu. 8. Odłączaj się, gdy nie pracujesz. Dobrą zasadą jest całkowite odcięcie się od spraw pracy po jej zakończeniu, a jeszcze lepszą — odłączenie się wówczas od sieci. W przeciwnym wypadku praca i przeglądanie wiadomości pożrą wolne godziny twojego dnia. Opuść szlaban i powiedz sobie: „Po 17.00 nie podłączam się do sieci, tylko koncentruję się na rodzinie i własnych sprawach”. Jak pokonać uzależnienie od sieci Jesteśmy uzależnieni od bycia w sieci i bardzo trudno wyjść z tego nałogu. Wierzcie mi, wiem, co mówię, bo sam wciąż się z nim zmagam. Jak każde uzależnienie, przebywanie w sieci dostarcza natychmiastowej nagrody, a jego negatywne skutki pojawiają się z dużym opóźnieniem. Jeśli na przykład zażywasz narkotyki albo jesz fast foodowe jedzenie, przyjemność odczuwasz od razu, a problemy zdrowotne zaczynasz mieć dużo, dużo później, kiedy jesteś już mocno uzależniony. Za każdym razem, gdy sięgasz po słodycze czy narkotyki, ogarnia cię fala satysfakcji, co sprawia, że chcesz tę czynność jak najszybciej powtórzyć i ponawiać raz za razem — w końcu wpadasz w nałóg. Na tej samej zasadzie działa potrzeba komunikowania się. Otrzymanie nowego e-maila w pewnym stopniu podnosi twoją samoocenę — świadomość, że jesteś wart czyjejś uwagi, jest miła i dobrze wpływa na ego. Gdy przeglądając Twittera albo czytnik RSS-ów, znajdujemy coś, co wzbudza naszą ciekawość, dostajemy drobną nagrodę za sprawdzenie tych kanałów komunikacji. Dlatego wkrótce otwieramy je znowu i jeszcze raz, aż wpadamy w nałóg. Skutki takiego postępowania odczuwamy znacznie później, jeśli w ogóle potrafimy przyznać się przed samymi sobą, że coś jest nie tak. Po kilku miesiącach albo latach uzależniania się zaczynamy zdawać sobie sprawę, że cały wolny czas spędzamy on-line, nie mamy już życia prywatnego, utraciliśmy zdolność odnajdywania spokoju i skupienia, nie mamy czasu na tworzenie, a nasza kreatywność spadła wskutek oddawania się nałogom. Mogę więc wypisać całą listę metod na to, jak się odłączyć, ale jeśli jesteś uzależniony od sieci choćby w niewielkim stopniu, skorzystanie z nich będzie dla ciebie sporym wyzwaniem. Jak więc pokonać nałóg ciągłej komunikacji? W taki sam sposób, w jaki pozbywamy się wszystkich innych nałogów — przerywając cykl pozytywnych wzmocnień i zastępując stare nawyki nowymi. Choć o wychodzeniu z nałogów można by napisać oddzielną książkę, wymieńmy tu jednak kilka metod, które mogą nam pomóc. * Dowiedz się, co aktywuje twoje nałogowe zachowania. Co powoduje, że zaczynasz oddawać się nałogom? Zwykle jest to coś, co robisz każdego dnia i co bezpośrednio prowadzi

do wykonywania uzależniających czynności. Stwórz listę tych aktywatorów. * Wypracuj sobie nowy, dobry nawyk, który uruchamiać się będzie w chwili zadziałania aktywatora wyzwalającego jeden z nałogów. Ja sam, by rzucić palenie, musiałem zacząć wykonywać jakąś czynność, która obniżała mój poziom stresu (bieganie), a także wymyślić zajęcie, któremu mógłbym się oddawać po zebraniach (spisywanie notatek) oraz przy porannej kawie (czytanie) itp. * Eliminuj nałogi po jednym. Jeśli na przykład pierwszą rzeczą, którą robisz rano, jest sprawdzenie bloga, stwórz nowy nawyk: zamiast uruchamiania przeglądarki, uruchom prosty edytor tekstu i zacznij pisać. * Wzmacniaj swoje nowe nawyki nagrodami. Jeśli nie będziesz czerpał przyjemności z nowych nawyków, nie wytrwasz przy nich. Muszą kojarzyć się z czymś pozytywnym. Dobrą nagrodą może być pochwała ze strony innych osób. Można nagradzać się na wiele różnych sposobów — zaplanuj wychodzenie z nałogu w taki sposób, by otrzymywać natychmiastowe pozytywne wzmocnienie. * Osłabiaj stare uzależnienia negatywnymi wzmocnieniami. Niech złe skutki siedzenia w sieci nie będą widoczne dopiero po długim czasie, ale natychmiast. Przyjmij na przykład zasadę dzwonienia do wybranej osoby, by powiedzieć jej, że nie udało ci się powstrzymać od podłączenia do Internetu po zadziałaniu aktywatora. Możesz też w takich wypadkach za każdym razem pisać o swoich porażkach na blogu albo przyjąć inną podobną metodę. * Powtarzaj cykl pozytywnych wzmocnień tak często, jak to możliwe, by wdrożyć nowy nawyk. Po kilku tygodniach stare uzależnienie (niemal całkowicie) zniknie, a nowy zwyczaj się utrwali. Wówczas zajmij się kolejnym aktywatorem nałogu. Działanie metodą małych kroków — zawsze tylko jeden aktywator — to dobry sposób, by osiągnąć sukces.

5. Rytuały skupienia Mam tylko jeden rytuał: siadam i piszę, piszę każdego dnia. AugustenBurroughs W skupionym, twórczym życiu chodzi o coś więcej niż tylko odłączenie się od sieci. Możesz być do niej podłączony, a jednocześnie skoncentrowany, jeśli wyrobisz sobie nawyk blokowania przeszkadzajek i skupiania uwagi na tym, co istotne. Rytuały skupienia mogą ci w tym dopomóc. Rytuał to szereg powtarzanych nawykowo czynności. Można robić coś rytualnie przed pójściem spać albo zaraz po włączeniu komputera, są też rytuały religijne. Rytuały mogą mieć wpływ na nasze życie, ponieważ często przypisujemy im szczególne znaczenie. Niektóre z nich odnoszą się w większym lub mniejszym stopniu do duchowej sfery człowieka. Kiedy nabierają szczególnego znaczenia, zaczynamy zwracać na nie większą uwagę i przestajemy wykonywać je nawykowo. Uważne odprawianie rytuału jest istotne zwłaszcza wtedy, gdy zależy nam na skupieniu, ponieważ często rozpraszamy się zupełnie nieświadomie. Dzieje się tak, bo nie przywiązujemy wagi do tego, co robimy. Kiedy więc skupiamy się na rytuale, zwiększamy swoją zdolność koncentracji i tworzenia. Świadome wykonywanie rytuału sprawia również, że nie staje się on czynnością rutynową czy pozbawioną znaczenia. Istotne jest bowiem przywiązywanie wagi do każdego rytuału, by stały się one dla ciebie prawdziwą okazją do skupienia i byś nie opuszczał ich, kiedy ogarnie cię lenistwo. Każdy z nich możesz na przykład rozpoczynać od kilku oczyszczających oddechów, by zakotwiczyć się w chwili obecnej, odsunąć myśli dotyczące innych spraw i w pełni skupić się na rytuale. Popatrzmy na kilka rytuałów skupienia. Pamiętaj, że poniższa lista nie jest bynajmniej zamknięta. Nie twierdzę też, że musisz przejść ją całą, punkt po punkcie. To tylko spis pomysłów. Wypróbuj te, które pasują do twojej sytuacji życiowej, i zostań przy tych, które okażą się najlepsze. 1. Poranny spokój. Zaczynasz dzień w ciszy, zanim zgiełk świata zakłóci spokój twojego umysłu. Jeśli nie mieszkasz sam, najlepiej zbudź się przed innymi domownikami. Najważniejsze dla powodzenia tego rytuału jest powstrzymanie się od wejścia do sieci. Możesz jednak włączyć komputer, jeśli chcesz pisać. Możesz zaparzyć kawę lub herbatę i czytać. Możesz medytować, trenować jogę, wykonać kilka ćwiczeń, pójść pobiegać. Albo wybrać się na spacer. Albo siedzieć w ciszy i nic nie robić. Chodzi o to, by wykorzystać ten spokojny czas w ciągu dnia na wyciszenie umysłu i skupienie się taką metodą, jaka najbardziej ci odpowiada. 2. Początek dnia. Nie zaczynaj dnia od sprawdzenia poczty czy poddania się przeszkadzajkom, tylko stwórz, na kartce papieru albo w pliku tekstowym, prostą listę rzeczy do zrobienia. Na jej szczycie umieść trzy najważniejsze zadania (albo choćby jedno, takie, które naprawdę chcesz dzisiaj wykonać). Pomoże ci to skupić się na tym, co najważniejsze. Możesz dalej ciągnąć ten rytuał: od razu zabierz się do wykonywania pierwszego punktu ze szczytu tej krótkiej listy najważniejszych spraw. Skup się na nim tak długo, jak to możliwe — najlepiej

do chwili, gdy wykonasz zadanie. Zacząłeś dzień w skupieniu i od razu dokonałeś czegoś wielkiego. 3. Rytuał ponownego skupienia. Świetnie jest zacząć dzień od rytuału. Później jednak rozprasza cię mnóstwo różnych spraw. Co godzinę lub dwie powracaj więc do rytuału ponownego skupienia. Zabierze ci to tylko kilka chwil. Na początek wyłącz przeglądarkę i może również inne aplikacje. Możesz się przespacerować, by pobudzić krążenie i oczyścić umysł. Następnie wróć do swojej listy najważniejszych zadań i zastanów się, co chcesz teraz osiągnąć. Zanim znowu sprawdzisz pocztę albo wejdziesz do Internetu, pracuj nad kolejnym ważnym zadaniem tak długo, jak się da. W ciągu dnia powtarzaj rytuał ponownego skupienia, ilekroć poczujesz, że jesteś zdekoncentrowany. By skupić uwagę na chwili obecnej, dobrze jest zrobić kilka głębokich wdechów. 4. Skupiaj się i odpoczywaj na zmianę. Ten rytuał działa na podobnej zasadzie jak interwałowe ćwiczenia fizyczne, w wypadku których przeplatanie intensywnego wysiłku fazami odpoczynku daje najlepsze rezultaty. Możesz osiągnąć więcej, jeśli tylko pozwolisz sobie na chwile odpoczynku. Ze skupianiem się jest podobnie: przedzielając wysiłek momentami odprężenia, będziesz mógł ogniskować uwagę przez długi czas. Można to robić na wiele sposobów, na przykład: 10 minut skupienia + 2 minuty odpoczynku; 25 minut skupienia + 5 minut odpoczynku; 45 minut skupienia + 15 minut odpoczynku. Poeksperymentuj i ustal, jaka kombinacja pracy i relaksu jest dla ciebie najlepsza. Jedni wolą działać w krótkich, intensywnych cyklach, innym bardziej odpowiadają długie okresy niczym niezakłóconego tworzenia. 5. Skupiaj się nad dwiema sprawami na przemian. Zamiast przeplatać koncentrację i odpoczynek, możesz dzielić uwagę między dwa zadania. Mogą to być na przykład dwa różne projekty czy uczenie się dwóch różnych przedmiotów. Odradzam zbyt częste przełączanie się z jednego zadania na drugie, bo za każdym razem będziesz musiał przez chwilę przyzwyczajać się do nowego sposobu pracy. Możesz jednak pracować na przykład dziesięć minut nad jedną rzeczą i dziesięć nad drugą albo skupiać się nad danym zadaniem tak długo, jak długo cię ono interesuje, a potem, gdy twoje zainteresowanie spada, zabierać się do czegoś innego. Dużą zaletą tej metody pracy jest to, że przełączając się na nowy projekt, pozwalasz umysłowi odpocząć od poprzedniego, dzięki czemu możesz tworzyć przez długi czas, nie rozpraszając się. 6. Komunikacja i skupienie na przemian. Ustaw odliczanie i daj sobie trzy kwadranse na sprawdzenie e-maili, Twittera, Facebooka, komunikatorów i innych kanałów komunikacji, z których normalnie korzystasz. Później niech specjalna aplikacja odetnie ci do nich dostęp na kilka godzin (nawet trzy czy cztery), podczas których będziesz tworzył w skupieniu. Później znowu komunikuj się i czytaj zawartość sieci przez czterdzieści pięć minut, a następnie przejdź do kolejnego bloku skupionej, niczym nierozproszonej pracy. 7. Koniec dnia. Pod koniec każdego dnia zrób przegląd wszystkiego, czego dokonałeś. Zastanów się nad tym, jak ulepszyć swój sposób działania, i trzymaj się postanowienia, by nie podłączać się do sieci przez resztę wieczoru. Pomyśl, na czym jutro skupiać się będzie twoja uwaga. To dobra chwila w ciągu dnia, by zastanowić się nad minionymi godzinami i całym swoim życiem. 8. Cotygodniowe rytuały skupienia. Choć nie trzeba co tydzień dokładnie analizować wszystkiego, co się robiło i zamierza zrobić, warto poświęcić dziesięć minut na szybki, skupiony przegląd ostatnich siedmiu dni. Zastanów się nad bieżącymi projektami i dopilnuj, by nie stracić nad nimi panowania. Uprość do maksimum swoje listy zadań, przemyśl rytuały

skupienia, by określić, które z nich działają, a które nie, i zastanów się ogólnie nad tym, dokąd zmierzają twoje życie i praca, i czy nie powinieneś czegoś zmienić. 9. Inne pomysły. Powyżej zaprezentowałem tylko kilka pomysłów na rytuały — takie, które najbardziej mi się podobają. Sam powinieneś ustalić, które są najlepsze dla ciebie. Pomysły można mnożyć. Inne możliwe rytuały to: przeznaczenie pięciu minut co godzinę na ponowne skupienie uwagi; wyjście na spacer co godzinę, by napełnić płuca świeżym powietrzem i oczyścić myśli; uprawianie jogi lub medytowanie na początku każdego dnia; bieganie lub trening po pracy; przeznaczenie rano i wieczorem godziny na skupienie, w ciągu której nie podłączasz się do Internetu i koncentrujesz wyłącznie na tworzeniu; ćwiczenia w oddychaniu i masaż, by się odprężyć i lepiej koncentrować.

Rozdział II Uwolnić się od przeszkadzajek

1. Spowolnienie strumienia Czas to nic innego jak strumyk, w którym wędkuję. Henry David Thoreau Rzeka newsów, informacji i komunikatów, którymi jesteśmy zalewani, ma tak silny nurt, że można w niej utonąć. Oszałamia swoim naporem. Dziwne, że ktokolwiek potrafi się jeszcze na czymkolwiek skupić, bombardowany taką ilością informacji. Strumień przeszkadzajek Im częściej i na dłużej podłączamy się do sieci, tym więcej rzeczy każdego dnia nas rozprasza. Kilka dekad temu większość ludzi dekoncentrowały telefon, faks, robota papierkowa, gra w pasjansa oraz współpracownicy. W dzisiejszych czasach osoby pracujące on-line muszą borykać się ze znacznie większym naporem bodźców. Rozpraszają nas między innymi: * e-mail (to chyba największy problem dla większości ludzi), * komunikatory internetowe, * Twitter, * Facebook, * fora, * blogi, * sieci społeczne, * strony z newsami, * telefony, * SMS-y, * Skype, * podcasty, * powiadomienia Google’a, * powiadomienia z urządzeń przenośnych (iPhone, Blackberry itp.), * aplikacje na te urządzenia, * filmiki w sieci, * muzyka, * zakupy on-line, * radia internetowe, * robota papierkowa, * gry on-line, * pasjans, * telewizja internetowa, * e-booki

i wiele innych rzeczy. Po co i w jaki sposób spowolnić strumień danych Kiedy rozprasza cię tak wiele spraw, nie możesz naprawdę skupić się na tym, co ważne. Usiłujemy wchłonąć cały ten strumień, ale jest on zbyt obfity i nigdy nie przestaje płynąć — ta metoda prowadzi donikąd. Niektórzy twierdzą, że ciągły napór informacji to po prostu część ich pracy i życia, a w nieustannym podłączeniu do sieci nie ma nic złego. Tak się dziś robi interesy, powiadają. Lecz przecież robić interesy można na różne sposoby i ta książka ma ci pomóc odkryć nie tylko skuteczniejszą, ale i lepszą dla psychiki metodę niż ta, którą się dotychczas posługiwałeś. Ja sam jestem jedną z wielu osób, które z powodzeniem prowadzą interesy za pośrednictwem Internetu i są obecne w sieci, a zarazem ograniczają strumień informacji i świadomie decydują o tym, czy chcą być w danym momencie podłączone oraz ile danych mogą przyjąć. Zachęcam cię do tego, byś komunikował się świadomie, starannie selekcjonował informacje i dyktował tempo, w jakim je przyswajasz. Ogranicz strumień danych do najistotniejszych kanałów komunikacji, a odzyskasz wiele godzin na tworzenie i dokonywanie zdumiewających rzeczy. Proponuję zacząć od zera. Przyjmij, że nic nie jest święte. Całkowicie uwolnij się od zbędnych informacji, poprzestając tylko na tym, czego na pewno potrzebujesz i co lubisz. Niech reszta odejdzie w niebyt. Ważne wyznanie Musisz przyznać sam przed sobą: nie mogę przeczytać i przyjąć każdej informacji. Nie sposób wszystkiego zrobić, na wszystko odpowiedzieć. Próba sprostania temu zadaniu pochłonęłaby wszystkie godziny dnia, a i tak skończyłaby się niepowodzeniem. Masz zbyt wiele tekstu do przeczytania, zbyt wielu znajomych, z którymi można się skontaktować i odpowiedzieć na ich zagajki, zbyt wiele projektów i zadań, by dało się je zrealizować. To po prostu niemożliwe. Kiedy już sobie to uświadomisz, dojdziesz do logicznego wniosku, że skoro nie da się wszystkiego przeczytać i na wszystko odpowiedzieć, trzeba wybrać to, co najważniejsze, i zrezygnować z całej reszty. Trzeba zrezygnować z całej reszty. To bardzo ważne. Musisz to zrozumieć i się z tym pogodzić. Czystka informacyjna Jeśli spojrzysz na potrzebę przyjmowania informacji i komunikowania się jak na formę łagodnego (albo i całkiem poważnego) uzależnienia, zdasz sobie sprawę, że warto się odgrodzić od strumienia danych. Zrób miniczystkę. Na początku niech trwa dzień albo pół dnia, by nie była dla ciebie zbyt przerażająca. Powtarzaj ją co tydzień. Kiedy stopniowo przywykniesz do takiego trybu życia, spróbuj zastosować dwu-, trzydniową czystkę, a może nawet pokuś się o tygodniową. Oto, na czym polega czystka informacyjna:

* Nie sprawdzaj e-maili i innych skrzynek sieciowych. * Nie loguj się na Twittera, Facebooka i inne portale społecznościowe czy fora. * Nie czytaj newsów, blogów i newsletterów. * Nie sprawdzaj, czy na twoich ulubionych stronach są jakieś nowości. * Nie oglądaj telewizji. * Nie korzystaj z żadnych komunikatorów internetowych. * Używaj telefonów tak rzadko, jak to możliwe, i dzwoń tylko w ważnych sprawach. * Wysyłaj e-maile tylko wtedy, gdy to konieczne, ale staraj się tego nie robić; wysyłając wiadomość, nie sprawdzaj zawartości skrzynki. * Korzystaj z Internetu wyłącznie w celu pozyskania najbardziej istotnych informacji. Ściśle przestrzegaj tej reguły. * Spędzaj czas, tworząc, pracując nad ważnymi projektami, wychodząc z domu, spotykając się z ludźmi osobiście, współpracując z nimi oraz ćwicząc. * Czytaj książki, długie artykuły czy eseje, które zawsze chciałeś przeczytać, ale nie miałeś na to czasu. * Oglądaj filmy, które mówią o czymś istotnym i prowokują do myślenia; omijaj bezmyślną popularną papkę. Kierując się powyższymi radami, możesz sporządzić własną listę rzeczy, które należy robić i których trzeba unikać. Postępuj zgodnie z nią przez pół dnia lub dzień — niech na początku trwa to tak długo, byś dał sobie radę. Rób tak co tydzień i stopniowo zwiększaj długość trwania czystek informacyjnych. Tamowanie strumienia Jeśli masz już za sobą czystkę, poznałeś wartość odłączenia się od sieci i wiesz, że możesz żyć bez codziennego nieustannego sprawdzania różnych kanałów informacyjnych. Zrobiłeś z tym wszystkim porządek. Teraz musisz postanowić, co będzie dla ciebie najważniejsze. Przemyśl to. W jaki sposób najczęściej komunikujesz się z innymi? Przez e-mail? Skype’a? Twitter? Komórkę? Komunikator internetowy? Jakimi kanałami przyswajasz najwięcej informacji? Które blogi czy strony z wiadomościami czytasz szczególnie często? Co oglądasz i czego słuchasz? Z czego możesz zrezygnować? Czy będzie to połowa strumienia docierających do ciebie danych? A może więcej? Spróbuj wyeliminować przynajmniej jedną rzecz dziennie: bloga, newsletter, kanał komunikacyjny, którego już nie potrzebujesz, stronę z newsami, którą ciągle odświeżasz. Niech niepotrzebne informacje nie trafiają już do twojej skrzynki czy kanału RSS. Możesz je także zablokować, używając narzędzi opisanych w rozdziale Narzędzia do zwalczania przeszkadzajek. Stopniowo tamuj strumień, pozostawiając tylko to, co najważniejsze. Mądre korzystanie z informacji Ważne jest, byś z tego, co pozostanie, korzystał możliwie najrzadziej. Jeśli e-mail jest dla ciebie istotną metodą komunikacji, czy musisz otrzymywać powiadomienie o nowej

wiadomości dokładnie w tej sekundzie, w której trafia ona do twojej poczty? Czy musisz mieć otwartą skrzynkę przez cały dzień? Określ dzienny limit czasu na czytanie nowości i komunikowanie się. Przeznacz jakiś czas na każdy kanał informacji — sprawdzaj e-maile przez, na przykład, trzydzieści minut dwa razy w ciągu dnia (albo według innej odpowiadającej ci zasady). Czytaj tylko wybrane blogi przez trzydzieści minut dziennie. Telewizję oglądaj najwyżej przez, powiedzmy, godzinę. Spisz sobie wszystkie ustalone limity i je zsumuj — dowiesz się, ile czasu zamierzasz poświęcić na czytanie, przyswajanie informacji i komunikowanie się. Czy ta ilość, biorąc pod uwagę, że dzień nie trwa wiecznie, jest właściwa? Im mniejszy wynik, tym lepiej.

2. Nie musisz odpowiadać Natura się nie spieszy, a jednak wszystkiego udaje jej się dokonać. Laozi Cierpimy na manię natychmiastowego odpowiadania na rozmaite komunikaty: e-maile, tweety i aktualizacje statusów znajomych na portalach społecznościowych, wiadomości z komunikatorów internetowych, wpisy i komentarze na blogach, wpisy na forach itd. Odczuwamy potrzebę, by szybko odpowiedzieć, i jeśli tego nie zrobimy, jesteśmy podenerwowani. Strumień wiadomości domagających się odpowiedzi niestety nigdy się nie kończy. Jeśli pozwolimy im na to, by zmuszały nas do niemal natychmiastowej reakcji, potrzeba odpowiadania będzie kierować naszymi działaniami. Zamiast dokonywać świadomych wyborów, reagujemy. Przeskakujemy z jednego zadania w inne, z jednej odpowiedzi do kolejnej, i naszym życiem sterują potrzeby innych, a nie to, co sami uważamy za ważne. Nie musisz odpowiadać. Zastanów się, dlaczego wydaje nam się, że powinniśmy zareagować na każdy komunikat. Często jest to po prostu działanie kompulsywne — czujemy przymus odpowiadania, bo tak bardzo do niego przywykliśmy. Czasem kieruje nami również strach, że ludzie uznają nas za darmozjadów, klienci od nas odejdą, ominie nas coś ważnego, a znajomi stwierdzą, że jesteśmy nieuprzejmi albo ich unikamy. Co się jednak stanie, jeśli spróbujemy pokonać te lęki i wyzwolić się od kompulsywnego zachowania? 1. Najpierw wyobraź sobie, że nie czujesz już przymusu odpowiadania na wiadomości. Co by się wtedy stało? Decydowałbyś o tym, czym chcesz się zająć danego dnia, i wykonywałbyś ważne zadania. Odpowiadałbyś na e-maile i inne komunikaty, ale tylko wówczas, gdy uznasz, że masz do przekazania coś ważnego, a nie dlatego, że czujesz się zobowiązany, by odpisać. Byłbyś dużo mniej zestresowany, nie martwiąc się, że stale napływają nowe wiadomości, do których się trzeba ustosunkować, czy że mnóstwo ludzi chce cię złapać przez któryś z kanałów komunikacji. 2. Następnie zmierz się ze strachem. Zastanów się, czego dokładnie się boisz — czy tego, że inni wezmą cię za gbura? Że coś przeoczysz? Że stracisz klientów albo narobisz sobie kłopotów w pracy? Przeanalizuj własne lęki — zapewne odkryjesz, że jest ich więcej niż jeden. Gdy już je rozpoznasz, zrób mały test — nie odpowiadaj na wiadomości przez kilka godzin. Co się stało? Czy coś cię ominęło? Czy coś straciłeś albo kogoś uraziłeś? Jeśli nie zaszło nic złego, przeprowadź test ponownie — tym razem nie reaguj przez pół dnia albo dzień. Zobacz, co się stanie. W życiu większości osób nie wydarzy się nic specjalnego. W pojedynczych przypadkach stanie się coś niepożądanego, ale nie będzie to miało większego znaczenia. Zrozumiesz wówczas, że większość twoich obaw jest pozbawiona podstaw. 3. Wreszcie zacznij zmieniać swoje życie. Jeśli zgadzasz się z twierdzeniem, że życie jest lepsze, kiedy nie ma w nim przymusowej komunikacji, kształtuj je z wolna w tym kierunku.

Znów zacznij od małych prób — każdego dnia przez kilka godzin wstrzymuj się od odpisywania na wiadomości. Ustal, o której kończy się „okres niereagowania”, i gdy nadejdzie ta godzina, odpowiedz na wiadomości. W ten sposób będziesz panował nad komunikacją i sam zdecydujesz, kiedy odpisywać. W końcu możesz rozciągnąć „okres niereagowania” na pół dnia albo dłużej, ale na początku nie przesadzaj.

3. Wyzbądź się potrzeby bycia na bieżąco Strach powiększa wilka. Przysłowie niemieckie Wielu z nas jest niewolnikami newsów i potrzeby bycia na bieżąco ze światem, niszą biznesową czy życiem przyjaciół. Jesteśmy trochę jak uzależnieni od informacji narkomani: ciągle oglądamy wiadomości telewizyjne, poszukujemy nowinek ze świata rozrywki, staramy się śledzić różne blogi i kanały RSS, Twittera, Digg i Delicious, pocztę elektroniczną czy któryś z serwisów agregacyjnych. Potrzeba nadążania za wydarzeniami pochłania większą część dnia i wprowadza nas w stan napięcia, które ledwie rejestrujemy. Na czym się opiera ta potrzeba? Czy można się od niej uwolnić? Można — mnie się to w znacznej mierze udało. Zadajmy sobie dwa pytania. Na czym opiera się ta potrzeba? Kluczowe słowo: strach. Jeśli się nad tym zastanowić, niewiele zyskujemy, przyswajając wszystkie napływające informacje. W jaki sposób ulepszają one nasze życie? Jak pomagają nam tworzyć, odczuwać szczęście, robić to, co się dla nas liczy, spędzać czas z ludźmi, których kochamy? Nadmiar newsów co najwyżej oddala nas od tych celów. Powtórzę tę ważną prawdę: obsesja bycia na bieżąco odbiera nam to, co jest dla nas najważniejsze. A jednak nie staramy się jej wyzbyć, ponieważ się boimy, że: * ominie nas coś ważnego i wyjdziemy na niedoinformowanych, * stracimy jakąś okazję, * nie dostrzeżemy, że dzieje się coś złego, czemu trzeba zapobiec, * niewiedza o możliwym zagrożeniu sprawi, że przytrafi nam się coś złego. Obawy te wydają się uzasadnione, dopóki ich nie przeanalizujemy. Wówczas okaże się, że stoją za nimi wyłącznie normy społeczne i „potrzeby” wykreowane przez korporacje medialne i informacyjne. Jak się uwolnić? W dwóch krokach: 1) przeanalizuj kolejno każdą z obaw, 2) sprawdź w praktyce, czy ma ona jakiekolwiek podstawy. Nasze lęki tracą moc, kiedy próbujemy się z nimi zmierzyć. W chwilach konfrontacji zwykle słabną i udaje nam się je pokonać. Przeanalizujmy je kolejno: 1. Wyjdziemy na niedoinformowanych. Naprawdę? Jak często ktoś przepytuje cię z bieżących wydarzeń albo wyśmiewa twoją niewiedzę? Gdyby nawet coś takiego się zdarzyło — co z tego?

Niech inni kierują się obsesją newsów. Ty skup się na tym, co jest dla ciebie ważne, a nie na tym, co inni uważają za ważne. 2. Możemy stracić jakąś okazję. To możliwe. Świat jest pełen zmarnowanych szans. Bardziej prawdopodobne jest jednak to, że stracimy jakąś okazję przez nieustanne próby bycia na bieżąco. Pochłaniają nam one cały dzień, przez co nie mamy czasu na poszukiwanie ekscytujących możliwości. 3. Możemy nie dostrzec, że dzieje się coś złego, czemu trzeba zapobiec. Jeśli dzieje się coś naprawdę złego, dowiemy się o tym. Dostaję newsy z Twittera, nawet jeśli zaloguję się tylko na chwilę co jakiś czas. Krewni i przyjaciele ostrzegą mnie przed nadchodzącym sztormem, zapaścią gospodarczą czy innym niebezpieczeństwem. Jasne, że trzeba wówczas polegać na innych, ale skoro oni i tak nas powiadomią, po co się przejmować byciem na bieżąco? 4. Niewiedza o możliwym zagrożeniu sprawi, że przytrafi nam się coś złego. Jest to bardzo mało prawdopodobne. Ja sam już od lat nie jestem na bieżąco — odciąłem się od nowinek i innych wiadomości, których nie potrzebuję — i nic złego mi się nie przytrafiło. Wręcz przeciwnie — spotkało mnie wiele dobrych rzeczy, mogę bowiem tworzyć i koncentrować się na tym, co sprawia, że jestem szczęśliwy. Teraz kolej na sprawdzenie w praktyce, czy twoje obawy są uzasadnione. Przetestuj je, odłączając się na jeden dzień od newsów czy innych spraw, z którymi usiłujesz być na bieżąco. Następnie zobacz, czy któraś z twoich obaw się sprawdziła. Jeśli nie, zacznij znowu swobodnie czytać wiadomości i wchodź na strony, które śledzisz. Potem przeprowadź kolejny test, tym razem dwudniowy, i znowu oceń jego skutki. Powtarzaj te próby, coraz bardziej wydłużając okres odcięcia od newsów, aż będziesz w stanie funkcjonować przez kilka dni, nie będąc na bieżąco. Wtedy znowu sprawdź, czy twoje lęki miały jakieś podstawy. Dzięki tym eksperymentom zobaczysz, jak jest naprawdę. Dowiesz się, czy może przytrafić ci się coś złego albo czy stracisz jakieś wielkie okazje, nie będąc na bieżąco. Zobaczysz także, czy rozszerzyły się granice twojej wolności i czy możesz zacząć pełniej żyć.

4. Jak nie spędzić życia w skrzynce pocztowej Nie wystarczy czymś się zajmować — mrówki są wciąż zajęte. Trzeba zadać sobie pytanie, czym się zajmujemy. Henry David Thoreau Wielu z nas przez większą część dnia ma otwartą skrzynkę pocztową i za jej pośrednictwem pracuje. Korzystając z niej, żyjemy, komunikujemy się, uaktualniamy listę zadań, pracujemy i organizujemy czas. Niestety nie jest to najlepszy sposób życia i pracy. Nieustannie przeszkadzają nam nowe wiadomości i jesteśmy wystawieni na żer różnych ludzi, którzy czegoś od nas chcą. Przychodzi nowy e-mail, trzeba więc przerwać to, co się robi, i odpowiedzieć na niego. Jeśli nawet nie odpiszemy od razu, czytając wiadomość, przestaliśmy robić to, co robiliśmy. Jest to przeciwieństwo skupionego życia i nic nie ilustruje lepiej potrzeby skupienia niż domagająca się uwagi skrzynka. To prawda — jesteś zawsze w zasięgu, zawsze na bieżąco, zawsze z ręką na pulsie, a jednocześnie miotają tobą na wszystkie strony wiatry wiejące ze skrzynki pocztowej (albo Twittera, Facebooka, Skype’a i innych kanałów komunikacyjnych). Żyjąc w morzu e-maili, trudno jest nadać wiadomościom właściwe priorytety. Każda nowa wiadomość staje się ważna, co sprawia, że próby starannego dobierania zadań skazane są na porażkę. Oto kilka porad: 1. Niech skrzynka pocztowa nie będzie twoją listą zadań do wykonania. Skrzynka nie nadaje się na taką listę, ponieważ e-maile trudno uszeregować według priorytetów, nie można zmienić ich nazw, tak by pasowały do opisanych w nich zadań, i w dodatku wciąż przychodzą nowe. Stwórz osobną listę i czytając nowe e-maile, przepisuj do niej zawarte w nich zlecenia. Użyj notesu, kartki w linie bądź prostej aplikacji, takiej jak Taskpaper, Things czy nawet Notepad, TextEdit albo NotationalVelocity. Jeśli ustawisz skrót klawiaturowy do uruchomienia listy zadań, w ciągu sekundy będziesz mógł skopiować do niej polecenie z e-maila. 2. Pobieraj i wysyłaj e-maile tylko o wyznaczonych porach. Poeksperymentuj, by ustalić najlepiej pasujący ci harmonogram, a potem trzymaj się go, zamiast nieustannie sprawdzać skrzynkę. Przykłady: sprawdzaj e-maile przez pięć minut o pełnych godzinach albo tylko dwa razy dziennie (na przykład o 9.00 i 15.00) lub też raz dziennie o 10.00 albo dwa razy w tygodniu. Pamiętaj, to tylko sugestie — znając swoje potrzeby, sam ustalisz najwłaściwszy harmonogram. Radzę ci jednak, byś zaplanował rzadsze sprawdzanie skrzynki, niż sądzisz, że jest to konieczne — przekonasz się pewnie, że to wystarczy. 3. Pracuj z zamkniętą skrzynką. Jeśli nie nadeszła pora sprawdzania e-maila, nie uruchamiaj skrzynki. Zasada ta odnosi się również do innych form komunikacji — Twittera, Facebooka, komunikatorów internetowych, forów etc. — oraz przeszkadzajek, takich jak gry. Zamknij wszystkie te aplikacje przed przystąpieniem do pracy. Najlepiej w ogóle zamknij przeglądarkę

internetową, a w każdym razie te jej karty, których nie używasz do wykonania konkretnego zadania. W ten sposób, nie rozpraszając się, pracuj choćby przez krótki czas. 4. Starannie wybieraj zadania. Kiedy już zamkniesz skrzynkę, będziesz mógł nadać zadaniom priorytety i zdecydować, co jest najważniejsze, ponieważ nie będziesz już wystawiony na żer innych ludzi. Zadaj sobie pytanie, jak najlepiej wykorzystać czas i jakie zadania będą miały największy wpływ na twoje życie i pracę, zamiast brać się do czegoś, co wydaje się istotne w tej konkretnej chwili.

5. Korzyści płynące z rozproszenia Trzeba umieć docenić wartość Nicnierobienia, płynięcia z nurtem, wsłuchiwania się w to, czego nie da się usłyszeć, i nieprzejmowania się niczym. Joan Powers Czytając tę książkę, możesz dojść do wniosku, że wszystko, co cię rozprasza, to czyste zło, i musisz być skupiony przez cały czas. Tak jednak nie jest. Rozpraszanie się jest naturalne, zabawne i — co ciekawe — pożyteczne. W większości wypadków rozproszenie jest wrogiem skupienia. Jeśli chcemy czegoś dokonać, musimy umieć się skupić choćby przez jakiś czas. Nie znaczy to jednak, że musimy całkowicie wyrugować wszystko, co nam w tym przeszkadza. Trzeba zachować równowagę. Rozpraszające bodźce są ważne z kilku powodów: * Umysł potrzebuje przerwy. Długie okresy skupienia są męczące, trzeba je przeplatać chwilami relaksu. * Przeszkadzajki odciągają umysł od dręczącego go problemu, dzięki czemu może on nad nim pracować w tle, nieświadomie. * To, co odciąga naszą uwagę, może być źródłem inspiracji — czytając niezwiązane z pracą teksty, możemy wpaść na nowe pomysły lub się zmotywować. * Rozpraszanie się jest zabawne, a przez zabawę odkrywamy rzeczy, które naprawdę lubimy robić. Nie zamykaj się na tego typu doznania. * Rozproszenie może prowadzić do głębszego skupienia, gdy wrócimy do pracy. Jak więc można włączyć pożyteczne przeszkadzajki do naszego życia, nie tracąc umiejętności koncentracji? Sekret tkwi w świadomie utrzymywanej równowadze. Można do niej dążyć na wiele sposobów. Ważne jest, by stale pamiętać, że są sprawy, na których musisz się skupić. Powinieneś wiedzieć, w jakich godzinach osiągasz największą koncentrację, i wypróbować różne metody dzielenia czasu między ważne zadania i to, co cię od nich odciąga. Oto kilka pomysłów: * Zarezerwuj kilka godzin w ciągu dnia (w jednym bloku lub w dwóch, trzech różnych porach) na skupioną pracę. Sprawdzaniem e-maili i komunikacją zajmuj się w innym czasie. * Pracuj w cyklach. Skupiaj się przez 10–15 minut, potem przez 2–5 minut zajmuj się przeszkadzajkami i znowu się skoncentruj. * Dziel każdą godzinę według proporcji 40 do 20: 40 minut skupienia, 20 minut rozproszenia. * Odłącz się całkowicie od sieci na większą część dnia, a pozostały czas poświęć na wszystko, co nie wymaga skupienia. Pamiętaj, że to tylko kilka pomysłów. Sam określ metodę, która najlepiej pasuje do twojego stylu życia i osobowości.

6. Dlaczego rezygnowanie bywa trudne Chociaż zrezygnowanie z rzeczy, które cię rozpraszają, i pozbycie się uzależnienia od informacji, e-maili i newsów może wydawać się kuszące, nie zawsze jest proste. Na pewno łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Podobny problem napotykamy, pragnąc się pozbyć dóbr materialnych. Mamy do przedmiotów stosunek emocjonalny, przywiązujemy się do nich albo obawiamy się, że gdy je wyrzucimy, okażą się potrzebne. Bez rzeczy czujemy się niepewnie. Pozbywanie się klamotów bywa niełatwe, bo wiążą się one z emocjami. Równie trudne jest wychodzenie z uzależnienia od informacji i przeszkadzajek. Może nam naprawdę zależeć na pozbyciu się nałogu, ale gdy przyjdzie co do czego, wycofujemy się. Ulegamy pokusie. Wahamy się, upadamy i nie wytrzymujemy. Dlaczego tak się dzieje? I jak można sobie poradzić w takiej sytuacji? Oto kilka pomysłów na przezwyciężenie trudności. 1. Nałogi. Informacje, newsy i rozpraszające nas zajęcia mogą uzależnić — mówiłem o tym w poprzednich rozdziałach. Walka z nałogami nie jest łatwa. Jeśli nawet mamy wielką motywację, by je pokonać, pragnienia, które odczuwamy, i uzasadnienia, które tworzymy na własny użytek, mogą okazać się silniejsze. Jak pokonać uzależnienia? Już wcześniej omówiliśmy ten temat — w skrócie, musimy zabrać się do każdego z nich oddzielnie, odkryć, co je aktywuje (czyli co sprawia, że mimowolnie zaczynamy oddawać się danemu nałogowi), i walczyć z nimi świadomie. Pamiętaj, że wszelkie pokusy są chwilowe. Jeśli zdajesz sobie sprawę z istnienia pokusy, możesz popłynąć na niej jak surfer na fali — zrobi się większa, po czym zaniknie. Weź kilka oddechów i zastąp jeden nawyk innym — może to być robienie pompek, spacerowanie albo oddawanie się rozmyślaniom w jakimś cichym miejscu. Jeśli nowy nawyk będzie przyjemny, łatwo zastąpisz nim stary. Płyń na fali pokus — w ten sposób pokonasz jedną po drugiej. W końcu pokusy znikną, a ty wyrobisz sobie nowy sposób życia, w którym będzie więcej miejsca na skupienie. 2. Potrzeby emocjonalne. Każdy bodziec, który cię rozprasza, odpowiada na jakąś potrzebę. Nowe e-maile dają ci satysfakcję, gdyż są dowodem na to, że jesteś dla kogoś ważny. Podobnie działają wpisy na Facebooku, Twitterze czy forach albo SMS-y i telefony. Rozpraszające cię gry odpowiadają na potrzebę odpoczynku od przeciążającej umysł pracy lub pozwalają uniknąć nudy. Każdą z licznych potrzeb, które zaspokajają przeszkadzajki, trzeba rozpatrzyć z osobna. Co się dzieje, gdy staramy się odciąć od dekoncentrujących nas bodźców? Zaczynamy odczuwać pustkę. Musimy więc znaleźć sposób, aby ją zapełnić. Jeśli otrzymując nowe e-maile czy komunikaty, cieszysz się lub masz poczucie własnej ważności, musisz uczciwie przeanalizować swoje emocje. Dlaczego te wiadomości sprawiają ci satysfakcję? Może lepiej zdobywać uznanie przez tworzenie i dokonywanie rzeczy, które powstają w efekcie pracy w skupieniu? Jeżeli starasz się uniknąć nudy, zacznij może robić coś, co cię interesuje, co wzbudza twoją pasję. Człowiek z pasją nie potrzebuje Sapera ani Farmville do walki z nudą. Niezależnie od tego, jakie masz potrzeby emocjonalne, przyznaj się do nich przed samym

sobą i poszukaj innych sposobów, by je zrealizować. 3. Lęki. Jak wspominałem, często jesteśmy przeświadczeni, że musimy być na bieżąco z nowinkami i nieustannie sprawdzamy pocztę albo blogi ze strachu przed niedoinformowaniem, wypadnięciem z obiegu. Jedynym sposobem na pokonanie lęków jest zmierzenie się z nimi i odkrycie, czy faktycznie jest się czego bać. W przeciwnym razie strach, któremu pozwolimy ukrywać się w ciemnościach, będzie rósł i wywierał wpływ na nasze życie. Trzeba stawić mu czoła. Bądź ze sobą szczery — czego tak naprawdę się boisz? Skonfrontuj swoje obawy z rzeczywistością. Zrób krótki eksperyment, trwający przez godzinę, dzień, kilka dni albo tydzień, i sam zobacz, czy stanie ci się coś złego. Najprawdopodobniej nic takiego się nie zdarzy. Spróbuj na przykład nie odpowiadać przez cały dzień na e-maile i oceń, czy ominęło cię coś naprawdę ważnego. Kiedy poznasz fakty, obawy okażą się bezpodstawne. 4. Pragnienia. Czasem w pozbyciu się nałogów przeszkadzają nam pragnienia — chcemy na przykład być w czymś dobrzy albo się wzbogacić. Jeśli odczuwamy silne pragnienie, by osiągnąć sukces w roli, dajmy na to, blogera albo sprzedawcy internetowego, będziemy pewnie chcieli wejść w kontakt z jak największą liczbą innych blogerów lub sprzedawców i skłonić ich do zasubskrybowania naszego bloga czy profilu twitterowego. Będziemy musieli poświęcić jeszcze więcej czasu na pisanie e-maili, tweetów, wpisów na blogu, komentarzy itd. Gdyby nie kierowało nami pragnienie, w ogóle nie pojawiłaby się chęć komunikowania z innymi ludźmi. Nie wiem, czy zechcesz pozbyć się swojego pragnienia, ale powinieneś zdawać sobie sprawę z tego, czego pożądasz, od czego jesteś uzależniony i jakie to ma konsekwencje. Czy w ten sposób chcesz przeżyć swoje życie? Jeśli tak, będziesz tego przynajmniej świadomy. Jeśli postanowisz wyzbyć się jakiegoś pragnienia, będzie to trudne, ale osiągalne. Radzę ci, byś najpierw zastanowił się, dlaczego chcesz to zrobić — słowem, byś zdał sobie sprawę z negatywnych konsekwencji ulegania pragnieniu. Dzięki temu, kiedy zaczniesz je odczuwać w różnych porach dnia, będziesz bardziej świadomy, że cię ono dręczy. Pragnienia będą napływać i znikać, podobnie jak pokusy związane z nałogami. Kilka głębokich oddechów pozwoli ci się od nich uwolnić. W końcu przekonasz się, że wcale ich nie potrzebujesz.

7. Narzędzia do zwalczania przeszkadzajek Człowiek musi kształtować swoje narzędzia, inaczej to one ukształtują jego. Arthur Miller Oto lista programów komputerowych dla tych, którym przyda się mała pomoc w walce z przeszkadzajkami. Pozwalają zablokować strony internetowe i inne aplikacje, na które marnuje się czas, bądź odsunąć na bok wszystko, na czym nie powinieneś się w danym momencie skupiać. Trzeba jednak pamiętać, że oprogramowanie tego typu nie stanowi rozwiązania, lecz jedynie środek do celu, którym jest podtrzymywanie skupienia. Warto wyrobić sobie nowe nawyki upraszczania i oczyszczania swojego środowiska pracy oraz koncentrowania się na tym, nad czym się pracuje. Wymienione niżej narzędzia początkowo mogą być pomocne, ale nie są niezbędne i po jakimś czasie możesz uznać, że już ich nie potrzebujesz. Mac Freedom — narzędzie ekstremalne, ale bardzo skuteczne. Wyłącza połączenie sieciowe na czas określony przez użytkownika. Doskonałe, gdy chcesz pozostawać skupiony przez parę godzin. Selfcontrol — wyłącza dostęp do serwera poczty i rozpraszających cię stron. Możesz nim na przykład odciąć Facebooka, Gmail, Twittera i ulubione blogi na dziewięćdziesiąt minut, mając jednocześnie dostęp do innych witryn. Gdy program zostanie uruchomiony, nie można go wyłączyć przed upływem określonego czasu. Concentrate — stwórz rodzaj aktywności (na przykład „projektowanie”, „nauka”, „pisanie”) i przypisz do niego określone działania (takie jak uruchomienie lub zamknięcie określonych stron, wyłączenie wybranych aplikacji, wypowiedzenie wiadomości głosowej). Gdy już to zrobisz, po prostu kliknij na przycisk „Skup się”. Wszystkie przeszkadzajki znikną i pojawi się odliczanie, które pomoże ci pozostawać skoncentrowanym. WriteRoom — to chyba pierwszy i zdecydowanie najlepszy edytor tekstu dla tych, którzy chcą pracować bez rozproszeń. Nie ma w nim opcji formatowania ani żadnych innych bajerów — można tylko pisać tekst. Wiele innych programów naśladuje sposób działania tej wspaniałej aplikacji. Ommwriter — świetny program do pisania. Wyświetla kojące tło i odtwarza łagodną muzykę, tworząc w ten sposób znakomite, sprzyjające skupieniu środowisko pracy pisarskiej (jest skuteczny zwłaszcza ze słuchawkami). Można w nim ustawić kilka opcji, lecz gdy już go uruchomisz, pozostajesz sam na sam z tekstem, klimatem zen i muzyką. Ulysses i Scrivener — dwa znakomite programy dla pisarzy, mające znacznie więcej opcji niż WriteRoom i przydatne szczególnie do tworzenia większych tekstów, takich jak powieści, scenariusze, artykuły naukowe i tym podobne. Oba można uruchomić w trybie pełnoekranowym. Megazoomer — fajna mała aplikacja, która pozwala odpalić prawie każdy macowski program na pełnym ekranie (w ten sposób pracuje się na przykład w WriteRoomie) przez naciśnięcie ustawionego dla całego systemu skrótu klawiaturowego lub opcji w menu. Wymaga instalacji

SIMBL-a. Oba te programy są darmowe. Think — mały program, który wygasza wszystko poza aplikacją, na której w danym momencie pracujesz. Pozwala skupić się na jednym dokumencie i odsunąć przeszkadzajki na bok. Pluginy i rozszerzenia do przeglądarek LeechBlock (Firefox) — pozwala ustawić strony do zablokowania i okoliczności, w jakich ma nastąpić blokada. StayFocusd (Chrome) — pozwala ci wchodzić na wybrane strony tylko przez 10 minut dziennie (przy typowym ustawieniu). Możesz zmienić tę wartość, możesz także „znukować” (zablokować) cały ruch sieciowy na określony okres. Readability (skryptozakładka, rozszerzenie Chrome’a) — usuwa z oglądanej strony internetowej wszystkie niepotrzebne elementy — reklamy, ikony, widżety itp. — pozostawiając tylko czysty tekst w miłej oku, niezaśmieconej, czytelnej formie. Aplikacja Quietube robi to samo w wypadku filmów. Windows Dark Room — klon WriteRooma dla Windows. CreaWriter — sprzyjające skupieniu narzędzie do pisania zainspirowane Ommwriterem. Ma kojące tło, tryb pełnoekranowy, łagodną muzykę — i niewiele więcej. Q10 — pełnoekranowy edytor tekstu z odliczaniem, które pomaga się skupić, i — jeśli je włączysz — dźwiękami klawiszy przypominającymi stukot maszyny do pisania. Darmowy. WriteMonkey — nowinka w dziedzinie pełnoekranowych edytorów tekstu. Zacytujmy słowa jego twórców: „Zenware’owy program do niczym niezakłóconego kreatywnego pisania. Żadnych wodotrysków — tylko pusty ekran, ty i twoje słowa. WriteMonkey jest lekki, szybki i niezwykle poręczny — w sam raz dla osób, którym podoba się prostota maszyny do pisania, ale żyją w nowych czasach”. Inne Emacs — klasyczny edytor tekstu (podobną aplikacją jest vim — nie będziemy zagłębiać się tu w dyskusję, który z nich jest lepszy), dostępny na wszystkich platformach (PC, Mac, Linux). Można w nim ukryć pasek menu (M-x menu-bar-mode) i pasek narzędzi (M-x tool-bar-mode), a w Linuksie dodatkowo pasek z tytułem aplikacji. Typewriter — minimalistyczny edytor tekstu działający w środowisku Java (można go więc uruchomić na większości systemów operacyjnych). Można w nim tylko pisać — nie da się niczego skasować, skopiować ani wkleić. Pozwala także zachować plik i wydrukować tekst. Można ustawić wygląd: czarne litery na białym tle lub zielone na czarnym. Program znakomity, gdy chcesz pisać bez przerwy i wydusić z siebie pierwszy szkic tekstu.

Rozdział III Upraszczanie

1. Porządkowanie otoczenia Jeśli umysł twój wolny jest od bezużytecznych myśli, Każda pora roku jest dla ciebie porą pomyślną. Mumon Wyobraź sobie, że pracujesz nad ważnym tekstem, który ma zmienić twoje życie i uczynić świat choć trochę lepszym miejscem. Zabierasz się do dzieła — siadasz przed komputerem przy zabałaganionym biurku, otoczony mnóstwem rzeczy leżących na podłodze i wiszących na ścianach, pośrodku hałaśliwego biura, w którym ciągle dzwonią telefony. Pojawia się powiadomienie, że dostałeś e-mail, więc otwierasz skrzynkę, żeby zobaczyć, co przyszło. Wracasz do pracy, ale oto nowa wiadomość — ktoś chce z tobą pogadać, więc spędzasz trochę czasu przy komunikatorze internetowym. Następnie twoja aplikacja twitterowa informuje cię, że przyszły odpowiedzi na twoje tweety, więc je sprawdzasz. Później musisz zająć się dokumentami, które ktoś w tym czasie podrzucił na twoje biurko. Ale co się stało z twoim wielkim dziełem? W tak zabałaganionym i chaotycznym otoczeniu nie jesteś w stanie nad nim pracować. Teraz wyobraź sobie zupełnie inne środowisko pracy: na czystym biurku jest tylko kilka najpotrzebniejszych przedmiotów. Nic nie leży wokół ciebie na podłodze, ściany są niemal całkiem puste. Słyszysz — być może w słuchawkach — spokojną muzykę, która wypiera hałasy otoczenia. Na pulpicie komputera nie ma żadnych ikon, które mogłyby cię rozpraszać. Nie wyskakują żadne powiadomienia. Masz tylko jeden otwarty program z jednym otwartym oknem — jesteś gotów do pracy nad swoim opus magnum. Między tymi dwoma opisami widać uderzającą różnicę. Ilustruje ona, jak ważne dla skupienia uwagi jest stworzenie uporządkowanego środowiska pracy, w którym niemal nic ci nie przeszkadza. Takie środowisko trzeba sobie stworzyć wszędzie tam, gdzie chcesz się skupić — nie tylko w biurze, lecz także w domu czy w kawiarni, w której zamierzasz trochę popracować. Im mniej bałaganu i przeszkadzajek, tym łatwiej się skoncentrować. Jak zacząć Powinieneś pamiętać, że nie musisz porządkować wszystkiego naraz. Jeśli postanowisz oczyścić całe swoje otoczenie za jednym zamachem, spędzisz nad tym parę godzin, a może i cały dzień, przez co nie posuniesz się naprzód z pracą. Proponuję zajmować się tym po trochu. Poświęć na porządki dziesięć do piętnastu minut dziennie. W ten sposób stopniowo stworzysz świetne środowisko pracy. Już po pierwszym sprzątaniu dostrzeżesz poprawę. Możesz pracować na przykład w tej kolejności: * Posprzątaj biurko.

* Wyłącz powiadomienia w komputerze. * Włącz spokojną muzykę i załóż słuchawki. * Oczyść pulpit komputera. * Uprzątnij wszystko z podłogi. * Oczyść ściany. Porządkuj tylko jedną strefę swojego otoczenia w danym momencie. Oczyść ją mniej więcej i nie staraj się zrobić tego perfekcyjnie. Chęć stworzenia „doskonałego” środowiska pracy sama może stać się czynnikiem, który będzie cię rozpraszał. Jeśli chcesz i masz na to czas, możesz oczyścić wszystkie strefy za jednym zamachem. Nie polecam takiego sposobu działania, chociaż sam tak w przeszłości postępowałem i rozumiem, że trudno oprzeć się pokusie. Spójrzmy, jak podołać temu zadaniu w najprostszy sposób. Zacznij od biurka Na razie skupmy się tylko na blacie biurka. Później będziesz mógł zająć się szufladami. Najpierw spójrz, co na nim leży. Papiery, teczki, segregatory? Komputer, drukarka, faks, telefon, zszywacz, tacka na dokumenty? Żółte karteczki, notatki z rozmów telefonicznych, świstki i zapiski? Kubek z kawą, jedzenie, butelka wody? Zdjęcia, bibeloty, notesy, plakietki? Co jeszcze? Później zastanów się, które z przedmiotów leżących na biurku są ci niezbędne. Wybierz, powiedzmy, pięć rzeczy. Otrzymasz pewnie listę podobną do tej: komputer, telefon, butelka wody, zdjęcie ukochanej osoby, tacka na dokumenty. Następnie zdejmij z blatu wszystkie przedmioty poza tymi z listy i połóż je na podłodze. Przetrzyj biurko szmatką, by blat był czysty i miły oku, po czym rozmieść na nim pięć rzeczy. Cudownie, prawda? Jeśli masz czas, zajmij się wszystkim, co położyłeś na podłodze. Możesz też odsunąć tymczasem te rzeczy na bok i uporać się z nimi, gdy będziesz miał kolejne dziesięć, piętnaście minut na porządki. A oto, co z nimi zrobić: podnieś jeden z leżących na podłodze przedmiotów i odpowiedz sobie na pytanie, czy faktycznie go potrzebujesz, czy możesz go wyrzucić albo komuś oddać. Jeśli uznasz, że będziesz go w najbliższym czasie używał, znajdź dla niego miejsce inne niż blat biurka — możesz go na przykład schować do szuflady. Tam go trzymaj, gdy z niego nie korzystasz. Jeśli zaś w ogóle nie potrzebujesz tej rzeczy, daj ją komuś albo wyrzuć (najlepiej do pojemnika na surowce wtórne). W ten sposób szybko przejrzyj kolejno wszystkie przedmioty z podłogi — nie powinno ci to zająć więcej niż dziesięć do piętnastu minut. Jeśli masz jakieś dokumenty czy akta, które trzeba posortować, zajmij się tym później. Włóż je do szuflady i posegreguj, gdy znajdziesz kolejny kwadrans na porządki. Od tej chwili na blacie biurka trzymaj tylko te rzeczy, których używasz. Jeśli nie korzystasz ze zszywacza, schowaj go. Jeśli nie pracujesz na danym dokumencie, włóż go do segregatora. Możesz założyć sobie specjalną teczkę na bieżące dokumenty. Trzymaj ją jednak w szufladzie, poza zasięgiem wzroku. Wyłącz powiadomienia

Ta prosta czynność zajmie ci zaledwie parę minut. Wyłącz wszystkie powiadomienia, które mogą ci przeszkadzać. E-mail: wejdź do ustawień skrzynki pocztowej i wyłącz powiadomienia o nowej poczcie. Jeśli masz specjalną aplikację, która informuje cię o nadchodzących wiadomościach, też ją wyłącz. Komunikatory: niech ten sam los spotka komunikatory internetowe, czaty itp. Loguj się do nich tylko wówczas, gdy faktycznie jesteś dostępny i gotowy na rozmowę. W przeciwnym wypadku wyłącz wszelkie powiadomienia, które mogłyby cię rozpraszać. Kalendarz: radzę ci wyłączyć także powiadomienia o wydarzeniach w kalendarzu, chyba że chodzi o coś, czego absolutnie nie możesz przegapić i boisz się, że możesz o tym zapomnieć. Jeśli jednak coś jest aż tak ważne, to przecież będziesz o tym pamiętał. Twitter (i inne strony społecznościowe): wyłącz aplikacje informujące cię o tym, co dzieje się na Twitterze i w innych sieciach społecznościowych. Urządzenie przenośne: w chwili gdy zależy ci na pracy w pełnym skupieniu, wyłączaj telefon komórkowy i inne urządzenia przenośne. Jeśli nie chcesz tego robić, to przynajmniej wejdź do ustawień i wyłącz wszelkie powiadomienia o nowej poczcie, wiadomościach z komunikatorów itp. Telefon stacjonarny: odłącz telefon od gniazdka albo ustaw go w tryb „nie przeszkadzać”, kiedy chcesz w pełni skoncentrować się na jakimś zadaniu. Być może przychodzą do ciebie jeszcze inne powiadomienia, których nie ma na tej liście. Kiedy się pojawią na ekranie albo zadźwięczą, dowiedz się, jak je wyłączyć. Tak oto pozbyłeś się dużej liczby przeszkadzajek, które mogły przerywać ci pracę. Włącz spokojną muzykę i załóż słuchawki Nie spędzaj zbyt wiele czasu na tym zadaniu. Jeśli masz przygotowaną playlistę w iTunes czy podobnym programie, włącz ją. Nie spędzaj zbyt wiele czasu w Internecie, szukając najbardziej relaksujących kawałków. Kojąca muzyka wprowadza w nastrój sprzyjający koncentracji i wypiera inne dźwięki. Zachęcam cię do używania słuchawek — nieważne, jakiego typu — by blokada przeszkadzajek była skuteczniejsza. Dzięki temu twoi współpracownicy, widząc, że masz słuchawki na uszach, nie będą ci przeszkadzać. Oczyść pulpit komputera Dobrze jest, gdy porządek panuje nie tylko na twoim realnym biurku, ale także na pulpicie komputera. Bezładnie porozrzucane ikony rozpraszają uwagę. Usuń je, niech cię dłużej nie niepokoją. Oto kilka porad: 1. Zainstaluj program uruchamiający. Posiadacze maców mogą zwrócić uwagę na Launchbar albo Quicksilver. Użytkownikom Windowsa polecam Launchy lub (bardziej zaawansowanym) AutoHotKey. Po instalacji program taki uruchamia się kombinacją klawiszy (w moim wypadku Command + spacja). Następnie należy zacząć wpisywać nazwę aplikacji, którą chce się uruchomić. Po kilku znakach zostanie ona automatycznie uzupełniona — wówczas wystarczy wcisnąć enter, by odpalić wybrany program. Taka metoda uruchamiania programów jest zwykle znacznie szybsza niż wyszukiwanie właściwej ikony na pulpicie, zwłaszcza zaśmieconym mnóstwem ikon i okienek.

2. Skasuj wszystkie ikony skrótu. Wiele osób ma na pulpicie liczne ikony skrótu do uruchamiania najczęściej używanych aplikacji. Gdy masz program uruchamiający, już ich nie potrzebujesz. Skasuj je. 3. Przenieś wszystkie foldery i pliki do Dokumentów. Nie przejmuj się zbytnio ich poprawnym sortowaniem — program uruchamiający znajdzie właściwy plik w jednej chwili. Możesz też użyć w tym celu funkcji szukania plików wbudowanej w system operacyjny. 4. Ukryj wszystko inne. W Windowsie kliknij prawym klawiszem myszy na pulpicie, przejdź doWidoku i odkliknij ptaszek przy opcji Pokaż ikony pulpitu. Na macu w Finderze uruchom Plik > Preferencje, po czym w sekcji Ogólne odkliknij wszystkie pozycje w sekcji Pokaż te elementy na pulpicie. W tej chwili twój pulpit powinien być całkiem czysty. Piękny, prawda? Uprzątnij wszystko z podłogi Jeśli w miejscu, gdzie pracujesz, podłoga jest bardzo zabałaganiona, jej sprzątanie może zająć trochę czasu. Nie rób wszystkiego naraz — pracuj partiami. Niektórzy ludzie otaczają się stertami dokumentów. Jeżeli sam należysz do tej grupy, uprzątaj papiery po jednym. Czy potrzebujesz tego świstka? Jeśli tak — do segregatora. Jeśli nie — przekaż go komuś innemu albo zutylizuj. Co jeszcze leży na podłodze? Sprawnie podejmuj decyzje — czy na pewno potrzebujesz tej rzeczy? Nie? Pozbądź się jej. Jeśli tak, znajdź dla niej miejsce w szufladzie. Niech nie leży w zasięgu wzroku ani na podłodze. Być może będziesz musiał zrobić miejsce w szufladach, pozbywając się części rzeczy. Takie porządki mogą zająć więcej czasu, rób je więc partiami. Oczyść ściany Wiele osób ma na ścianie przy biurku kalendarz, fotografie, notatki, plakaty motywacyjne, żółte karteczki, harmonogramy itp. To wizualne bodźce, które mogą cię rozpraszać i utrudniać skupienie. Oczyszczenie ścian ze wszystkiego poza, na przykład, ładnym zdjęciem czy dziełem sztuki to krok w kierunku stworzenia znakomitej przestrzeni, w której łatwo się skupić. Jeśli wykonałeś wcześniejsze kroki, pójdzie ci z tym łatwo. Zdejmij wszystko ze ścian z wyjątkiem najpotrzebniejszych rzeczy lub fajnych zdjęć i dzieł sztuki. Pozbądź się wszystkiego, co nie jest ci potrzebne, lub znajdź dla tych przedmiotów inne miejsce poza zasięgiem wzroku.

2. Zwalnianie tempa W życiu chodzi o coś więcej niż tylko zwiększanie tempa. Mahatma Gandhi Większość z nas żyje w rozgorączkowanym, spieszącym się, nerwowym świecie. W dodatku nawykliśmy do myśli, że nie może być inaczej. Trzeba żyć w szalonym tempie — tak nam się wydaje. Ryzykujemy życie w samochodach, ignorując przepisy, byle jak najszybciej przejechać z punktu A do B. Wykonujemy najróżniejsze zadania — wszystkie naraz bądź przełączając się między nimi w mgnieniu oka. Postępujemy tak, by być bardziej produktywni, by więcej mieć, by w oczach własnych i innych osób wyglądać na zapracowanych. Życie jednak wcale nie musi tak wyglądać. Uważam, że w tej postaci jest wręcz nieproduktywne. Jeśli pragniemy tworzyć i wymyślać zdumiewające rzeczy, stawiając na jakość, a nie na ilość, praca w pośpiechu nie przyniesie nam dobrych rezultatów. Znacznie lepiej jest zwolnić i się skoncentrować. Spiesząc się, popełniamy błędy. Przeskakując z jednego zadania do kolejnego, rozpraszamy się, a nasza uwaga nigdy nie jest skupiona na tyle, byśmy mogli cokolwiek przemyśleć czy stworzyć coś wartościowego. Pośpiechowi towarzyszy zgiełk, w którym nie sposób odnaleźć spokoju myśli potrzebnego do tworzenia naprawdę istotnych rzeczy i dogłębnego przemyślenia różnych idei. Owszem, szybkie tempo życia sprawia, że można zrobić więcej, ale nie robi się tego, co trzeba. Dlaczego warto zwolnić Warto zwolnić z wielu powodów — poniżej przytaczam kilka z nich. 1. Lepsze skupienie. Gdy zwolnisz, będziesz mógł się lepiej skupić. Kiedy żyje się zbyt szybko, trudno jest się na czymkolwiek skoncentrować. 2. Głębsze skupienie. Żyjąc w pośpiechu, ślizgamy się po powierzchni i nie mamy czasu na zagłębienie się w żaden temat. Zwolnij, by wypłynąć na głębsze wody. 3. Możliwość docenienia tego, co się ma. Gdy zwolnisz i bacznie przypatrzysz się rzeczywistości, będziesz mógł naprawdę docenić to, co masz i co robisz, oraz uszanować osoby, z którymi dzielisz życie. 4. Radość. Jeśli doceniasz to, co masz, możesz się tym bardziej cieszyć. Dzięki zwolnieniu tempa życia możesz czerpać z niego pełną satysfakcję. 5. Mniej stresu. Pośpiech wzmaga napięcie i podwyższa poziom stresu. Życie bez pośpiechu wypełnia cisza i spokój. Zmienianie nastawienia Bardzo ważne jest uświadomienie sobie, że życie jest lepsze, kiedy idzie się przez nie powoli, bez nerwów, zamiast spieszyć się, gonić i na siłę zapychać dni wydarzeniami. Zamiast tego,

lepiej czerpać jak najwięcej z każdej chwili. Czy książka wyda ci się lepsza wtedy, gdy ją pobieżnie przewertujesz, czy wtedy, gdy znajdziesz czas, aby zatracić się w opowieści? A czy piosenka brzmi lepiej, gdy ledwie obije ci się o uszy, czy gdy skupisz się na niej i faktycznie jej wysłuchasz? Czy jedzenie bardziej smakuje, gdy wpychasz je sobie do gardła, czy gdy rozkoszujesz się każdym kęsem i cieszysz smakiem? Czy efekty twojej pracy są lepsze, kiedy robisz dziesięć rzeczy naraz, czy gdy poświęcisz uwagę tylko jednemu ważnemu zadaniu? Czy przyjemniej spędzasz czas z przyjacielem albo ukochaną, gdy spotykacie się w pośpiechu i co chwila rozpraszają was emaile i SMS-y, czy gdy możecie się odprężyć i skupić na sobie nawzajem? Życie jest lepsze, kiedy żyje się wolniej, ciesząc się każdą chwilą. To najprostszy powód, dla którego warto zwolnić. Dlatego też, jeśli do tej pory rządził tobą pośpiech, będziesz musiał zmienić swoje podejście do życia. Na dobry początek przyznaj po prostu sam przed sobą, że życie jest lepsze, kiedy się je smakuje, a praca — gdy wykonuje się ją w skupieniu. Następnie, gdy zgodzisz się z tą ideą, spróbuj dać jej szansę i zastosuj się do niektórych z opisanych niżej porad. Ale ja nie mogę się zmienić! Niektórzy z was uznają pewnie, że fajnie byłoby zwolnić, ale po prostu nie da się tego zrobić. Nie pozwala na to praca, gdyż można stracić dochody, jeśli nie wykona się odpowiedniej liczby projektów. Miejskie środowisko także wymusza pośpiech. Spokojne życie to piękna idea dla kogoś, kto mieszka na tropikalnej wyspie czy na wsi albo pracuje w taki sposób, że sam może decydować o tym, co i kiedy robi, ale nie da się jej zrealizować w twoim życiu. Odpowiem na to: bzdury. Weź odpowiedzialność za swoje życie. Jeżeli praca wymusza na tobie pośpiech, zapanuj nad nią. Zmień zakres i sposób pracy. Jeśli to konieczne, poproś szefa, by pomógł ci wdrożyć te zmiany. Ostatecznie możesz też zmienić pracę. Jesteś odpowiedzialny za swoje życie. Jeżeli mieszkasz w mieście, gdzie każdy za czymś goni, uświadom sobie, że nie musisz być taki sam jak wszyscy. Możesz być inny. Zamiast wsiadać do auta w godzinach szczytu, możesz iść piechotą. Możesz mieć mniej zebrań. Możesz pracować nad mniejszą liczbą projektów, lecz dopilnować, by były to projekty istotne. Możesz rzadziej korzystać z iPhone’a czy Blackberry i czasami w ogóle go wyłączać. Twoje otoczenie nie kontroluje twojego życia — ty to robisz. Nie będę cię instruował, co masz zrobić, by zapanować nad własnym losem. Kiedy już się jednak na to zdecydujesz, wkrótce zobaczysz, że właściwe metody osiągnięcia tego celu są dość oczywiste. Jak żyć powoli — kilka porad Nie mogę punkt po punkcie napisać ci, co zrobić, aby żyć wolniej. Poniżej wynotowałem jednak kilka rad, które możesz wziąć pod uwagę, jeśli uznasz, że pasują do twojej sytuacji. Praktyczne zastosowanie niektórych z nich może wymagać od ciebie dokonania zasadniczych życiowych zmian, lecz możesz je rozłożyć w czasie. 1. Rób mniej. Zmniejsz liczbę przedsięwzięć i spraw, którymi się zajmujesz. Nie staraj się zrobić jak najwięcej każdego dnia. Stawiaj na jakość, nie na ilość. Wybierz dwa, trzy najważniejsze zadania — albo nawet jedno — i pracuj nad nimi w pierwszej kolejności. Drobne rutynowe prace zostaw sobie na późniejsze godziny dnia. Pozwól sobie na pracę w skupieniu. 2. Uczęszczaj na mniej zebrań. Zebrania są przeważnie wielką stratą czasu. Wgryzają się

w dzień, sprawiając, że musisz wcisnąć naprawdę istotne zadania w drobne okienka między spotkaniami, przez co pracujesz w pośpiechu. Spróbuj tak ustawić swój harmonogram, by móc długo pracować bez przerw, dzięki czemu nie będziesz musiał ganiać z jednego zebrania na kolejne. 3. Często przebywaj poza siecią. W określonych porach dnia wyłączaj telefony, powiadomienia o poczcie itp. Wygospodaruj sobie czas na to, by móc po prostu tworzyć, bez dzwonienia nad uchem, albo po prostu spotkać się z kimś, czytać, spacerować czy jeść w skupieniu. Możesz nawet odłączyć się od sieci na (uwaga!) cały dzień — nie stanie ci się żadna krzywda, zapewniam. 4. Daj sobie czas na przygotowanie i dotarcie na miejsce. Jeżeli jesteś w nieustannym biegu pomiędzy kolejnymi spotkaniami czy zebraniami, dzieje się tak dlatego, że nie rezerwujesz sobie dość czasu na przygotowanie się i przemieszczanie. Uwzględnij te czynniki w harmonogramie. Jeśli sądzisz, że wystarczy dziesięć minut, by przygotować się do pracy albo do randki, daj sobie dwa lub trzy kwadranse, żeby nie golić się na łapucapu lub by nie malować oczu w samochodzie. Jeśli sądzisz, że dasz radę dotrzeć w umówione miejsce w ciągu pięciu minut, przeznacz na to dwa, trzy razy tyle, abyś mógł iść powolnym krokiem i może nawet pojawić się przed terminem. 5. Oswajaj się z bezczynnością. Zauważyłem, że gdy ludzie muszą na coś czekać, niecierpliwią się i nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Sięgają po komórkę albo gazetę, bo bezczynne oczekiwanie to dla nich strata czasu. Czują się źle w takiej sytuacji, ponieważ nie nawykli do świadomego przebywania z samymi sobą. Zamiast się denerwować, po prostu bądź, obserwuj, syć się otoczeniem. Stojąc w kolejce, po prostu przyglądaj się otaczającym cię ludziom i słuchaj, co mówią. Wymaga to pewnego treningu, lecz po pewnym czasie będziesz to robił z uśmiechem. 6. Uświadom sobie, że jeśli z czymś nie zdążysz, nic się nie stanie. Zawsze jest jeszcze jutro. Zdaję sobie sprawę, że takie podejście może być irytujące dla tych z was, którzy nie lubią lenistwa, odkładania wszystkiego na ostatnią chwilę i życia pozbawionego sztywnych ram, ale czasami po prostu czegoś nie da się zrobić w jeden dzień. Świat się nie zawali, jeśli dziś wszystkiego nie zrobisz. Szef może się wściekać, ale firma nie upadnie i życie będzie się toczyć jak zawsze. A to, co musi być zrobione, będzie zrobione. 7. Wyłączaj z życia sprawy niepotrzebne. Kiedy pracujesz w skupieniu i bez pośpiechu nad ważnymi rzeczami, pewne zadania schodzą na dalszy plan i nie możesz ich wykonać. Musisz sobie wówczas zadać pytanie: czy mają one duże znaczenie? Co będzie, jeśli przestanę się nimi zajmować? Jak mogę je wykreślić z listy, przekazać komuś innemu, zautomatyzować? 8. Trenuj się w świadomym życiu. Naucz się po prostu żyć teraźniejszością, zamiast rozmyślać tak wiele o przeszłości albo o tym, co cię czeka. Kiedy jesz, smakuj jedzenie. Kiedy się z kimś spotykasz, poświęć tej osobie pełną uwagę. Spacerując, przyglądaj się otoczeniu, niezależnie od tego, gdzie jesteś. 9. Stopniowo zmniejszaj liczbę obowiązków. Mamy zbyt wiele obowiązków na głowie i to dlatego wszędzie się spieszymy. Nie chodzi mi wyłącznie o sprawy zawodowe, projekty, zebrania itp. Rodzice muszą ciągle zajmować się dziećmi. Na dzieci także nakłada się zbyt wiele obowiązków. Wielu z nas prowadzi intensywne życie towarzyskie: udzielamy się społecznie, trenujemy w drużynach sportowych, chodzimy na zajęcia i do klubów, uprawiamy różne hobby. Lecz zajmując się na siłę wieloma różnymi rzeczami, obniżamy jakość własnego życia. Stopniowo zmniejszaj więc liczbę obowiązków. Wybierz cztery czy pięć najistotniejszych zajęć

i zrozum, że na resztę — choć są miłe czy ważne — nie masz w tej chwili czasu. Uprzejmie powiadom właściwe osoby, że nie możesz już dłużej wypełniać tych czy innych obowiązków. Spróbuj zastosować się do tych rad. Życie jest lepsze, kiedy się nie spieszymy. A ponieważ tak szybko przemija, po co marnować choćby chwilę na pośpiech?

3. Unoszenie się z prądem Życie składa się z szeregu naturalnych, spontanicznych zmian. Nie opieraj się im — prowadzi to jedynie do zgryzot. Niech rzeczywistość będzie rzeczywistością. Niech nurt wydarzeń płynie w naturalny sposób tam, dokąd chce. Laozi Niezależnie od tego, jak bardzo uporządkujemy swoje życie i jak wiele dobrych nawyków wypracujemy, pewne rzeczy na zawsze pozostaną poza naszą kontrolą. Jeśli tego nie zrozumiemy, wpadniemy w sidła gniewu, frustracji i stresu. Oto prosta porada, by tego uniknąć: naucz się płynąć z prądem. Oto przykład. Powiedzmy, że zaplanowałeś sobie poranek doskonały. Pierwsze chwile dnia masz tak zorganizowane, że dają ci poczucie szczęścia i spokoju. Nagle w łazience pęka rura — spędzasz nerwowy ranek, próbując posprzątać bałagan i znaleźć hydraulika. Denerwujesz się. Jesteś zirytowany, że coś zakłóciło ci rytm dnia. Stresują cię zmiany w ustalonym porządku. Denerwujesz się przez resztę dnia. Sam przyznasz, że to nie najlepszy sposób na radzenie sobie z problemami. Bądźmy jednak uczciwi — większość z nas miewa takie kłopoty. Nie podoba nam się, kiedy coś zakłóca nasze zwyczaje, albo ktoś zmienia nasze plany i życie nie toczy się tak, jak powinno. Płyń z prądem. Na czym to polega? Chodzi o to, by być otwartym na to, co przyniesie los, i przyjmować zmianę bez złości i frustracji. Nie próbujmy dopasować życia dokładnie do naszych wizji, ale bierzmy to, co ono daje. Ale co to ma wspólnego z umiejętnością koncentracji? Otóż niezależnie od tego, jak bardzo będziemy się starali kontrolować otoczenie, by móc skupić się na istotnych sprawach, i tak zawsze coś będzie nas rozpraszało. Środowisko, w którym żyjemy, podlega nieustannym zmianom i nie można nad nim w pełni zapanować. Musimy więc nauczyć się akceptować rzeczywistość i posiąść umiejętność koncentracji w zmieniającym się otoczeniu. Oto wskazówki, jak tego dokonać. 1. Zrozum, że nie możesz wszystkiego kontrolować. Wszyscy chyba uświadamiamy to sobie w mniejszym lub większym stopniu, ale często myślimy i postępujemy tak, jakbyśmy tego nie rozumieli. Nie panujemy nad wszechświatem, choć pewnie bardzo byśmy chcieli. Myślenie życzeniowe nie zmieni jednak faktów. Nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkiego nawet w tym wycinku rzeczywistości, na który mamy pewien wpływ — wiele rzeczy po prostu się dzieje i nie sposób temu zaradzić. Możesz trzymać się na przykład swoich porannych przyzwyczajeń, lecz od czasu do czasu zdarzy się coś, co każe ci zmienić plany (ktoś zachoruje, ktoś będzie miał stłuczkę, o piątej rano zadzwoni telefon z informacją, która wywróci rozkład dnia do góry nogami itp.). Musisz przede wszystkim przyjąć do wiadomości, że takie rzeczy się zdarzają. Nie — „mogą się zdarzyć”, ale „na pewno się zdarzą”. Sprawy, nad którymi nie panujemy, wpływają na każdy aspekt naszego życia, i jeśli się z tym nie pogodzimy, będziemy nieustannie sfrustrowani. Zastanów się nad tym przez chwilę.

2. Żyjświadomie. Nie zmienisz własnego sposobu myślenia, jeśli nie będziesz go świadomy. Musisz zacząć obserwować swoje myśli, badać je. Uświadom sobie, że się denerwujesz, by móc temu zaradzić. Możesz na przykład przez tydzień robić kreskę w notesie za każdym razem, gdy ogarnia cię zdenerwowanie. Tylko tyle — rób kreskę. Dzięki temu drobnemu gestowi wkrótce będziesz bardziej świadom swoich negatywnych emocji. 3. Oddychaj. Gdy ogarnia cię złość lub frustracja, weź głęboki oddech. Pooddychaj przez chwilę. Oddychanie jest ważne — uspokoi cię i pozwoli wykonać resztę rzeczy z tej listy. Już samo ćwiczenie w oddychaniu to istotny krok ku spowolnieniu tempa życia. 4. Spójrz na sprawy z dystansu. Jeśli zdarzy się coś, co wzbudzi twój gniew — na przykład zepsuje ci się samochód albo dziecko zniszczy owoce twojej pracy — weź głęboki oddech i zrób krok w tył. Niech oko twojego umysłu oddali się od tego wydarzenia i pomknie w górę, aż ogarnie całe twoje życie. Nieprzyjemne wydarzenie przestanie wówczas wydawać się tak ważne. Za tydzień czy za rok ten drobny incydent nie będzie się w ogóle liczył. Nikogo, nawet ciebie, nie będzie obchodził. Skoro tak, po co się przejmować? Puść sprawę w niepamięć i wkrótce przestanie być ważna. 5. Ćwicz. Powinieneś zrozumieć, że na początku płynięcie z nurtem — podobnie jak wszystkie inne umiejętności, których dopiero nabywasz — może sprawiać ci problemy. Kto od razu był dobry w pisaniu, czytaniu czy prowadzeniu samochodu? Ja nie znam nikogo takiego. Wyrobienie sobie umiejętności wymaga praktyki. Ucząc się, jak płynąć z nurtem, będziesz początkowo popełniał błędy. Będziesz się potykał i upadał. Nie ma w tym nic złego — to część nauki. Ćwicz, a dasz sobie radę. 6. Śmiej się. Lepiej śmiać się z wydarzeń, niż się nimi frustrować. Samochód zepsuł się na środku ruchliwej drogi, a ty nie masz ani komórki, ani zapasowego koła? Śmiej się z własnej nieprzezorności, z absurdu sytuacji. Wymaga to nabrania pewnego dystansu — możesz się śmiać z sytuacji tylko wtedy, gdy jesteś ponad nią, a nie w samym jej sercu. Dystans jest cenny. Jeśli umiesz śmiać się z różnych wydarzeń, to znak, że nauczyłeś się już bardzo wiele. Spróbuj się śmiać nawet wówczas, kiedy wcale nie jest ci do śmiechu. Po jakimś czasie sytuacja zapewne wyda ci się w gruncie rzeczy zabawna. 7. Zrozum, że nie jesteś w stanie kontrolować innych. Uświadomienie sobie tego faktu to jedno z największych wyzwań życiowych. Inni ludzie nas irytują, bo nie zachowują się tak, jak byśmy chcieli. Mogą to być nasze dzieci, współmałżonek, partner, współpracownik, szef, matka czy najlepszy przyjaciel. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że ludzie ci zachowują się zgodnie z własną osobowością, kierując się tym, co uważają za właściwe. Nie będą przez cały czas robić tego, co im powiemy. Musisz się z tym pogodzić i zrozumieć, że nie możesz ich kontrolować — trzeba ich przyjąć takimi, jacy są, i zaakceptować to, jak postępują. Nie jest to łatwe, ale ćwiczenie czyni mistrza. 8. Zaakceptuj zmiany i niedoskonałości. Jeśli rzeczy toczą się po naszej myśli, przeważnie nie chcemy, by się to zmieniało. Ale zmiany w końcu nadejdą. Tak już jest na świecie. Nie da się na wieczność zatrzymać rzeczywistości w takiej formie, jaka nam odpowiada. Lepiej nauczyć się przyjmować rzeczy takimi, jakimi się stają. Zaakceptuj to, że świat nieustannie się przeobraża, a my jesteśmy częścią nurtu zmian. Zamiast pragnąć, by wszystko układało się „doskonale” (czym właściwie jest doskonałość?), trzeba zrozumieć, że to niemożliwe, i zadowolić się dobrym życiem. 9. Ciesz się życiem, w którym jest miejsce na zmiany, chaos i piękno. W poprzednim akapicie spytałem, czym jest doskonałość. To bardzo interesująca kwestia. Czy doskonałość

to określenie wizji idealnego życia i świata, którą nosimy w głowie? Czy pragniemy do tej wizji dopasować rzeczywistość? To się niestety nigdy nie uda. Spróbuj postrzegać świat jako doskonały w jego obecnej postaci. Otacza nas chaos, cierpienie, smutek, brud… a zarazem wszystko jest doskonałe. Świat jest piękny taki, jaki jest. Życie to nie utrwalony stan — ono płynie, nigdy nie jest takie samo, staje się coraz bardziej chaotyczne i nieprzewidywalne, i zawsze jest piękne. Piękno otoczy nas ze wszystkich stron, jeśli uznamy, że świat jest doskonały. Dobry wędrowiec nie ma ustalonych planów i nie zamierza nigdzie dotrzeć. Laozi

4. Działanie przez niedziałanie W taoizmie istnieje koncepcja wei wu wei, co tłumaczy się zwykle jako działanie przez niedziałanie lub robienie czegoś bez trudu. Ja sam wolę myśleć o niej jak o działaniu, które nie wymaga walki czy intensywnego wysiłku. Koncepcja ta jest ważna o tyle, że dzięki działaniu przez niedziałanie można nie tylko osiągnąć skupienie w chaotycznym świecie, ale także być efektywnym bez stresu, rozwiązywać wszystkie problemy z najmniejszym możliwym wysiłkiem i realizować własne pasje bez popadania w prokrastynację. Pomyśl przez chwilę o wszystkich tych przypadkach, kiedy chciałeś czegoś dokonać, ale zamiast tego zwlekałeś z rozpoczęciem pracy, rozpraszany przez rozmaite przeszkadzajki — emaile, portale społecznościowe, blogi, gry czy co tam jeszcze cię kręci. W takiej sytuacji większość ludzi przegrywa. Walczą z sobą, ale rzadko udaje im się przemóc. Działanie przez niedziałanie to łatwy sposób na odnalezienie skupienia i zwalczanie prokrastynacji. Bądź jak woda Pomyśl o wodzie, która w naturalny sposób działa przez niedziałanie. Nie jest nieruchoma ani bierna — opływa wszystkie przeszkody i zawsze dotrze tam, dokąd zmierza. Na tym polega jej działanie przez niedziałanie. Woda korzysta jedynie z siły grawitacji i rzeźby terenu, niczego nie wymusza, zawsze działa bez wysiłku. A jednak ten spokojny żywioł jest potężny. Bądź jak woda. Płyń, reaguj na otoczenie, omijaj przeszkody i poruszaj się z wdziękiem. Bez wysiłku odnajdź się w teraźniejszości W książceThe Civility Solutionbadacz P.M. Fornipisze: „Musimy nauczyć się odnajdować bez wysiłku w każdej chwili, zamiast z trudem brnąć przez czas. Można uciec od bieżącej chwili albo w niej pozostać, zobaczyć, jak się rozwija, i zrobić coś dobrego”. Celne słowa. Czy starasz się uciec od teraźniejszości i walczyć z nią? A może zamieszkujesz bieżącą chwilę bez wysiłku? By osiągnąć ten drugi stan, musisz przestać działać, kiedy zaczynasz walczyć. Bądź obecny w teraźniejszości — poczuj własny oddech, a potem rzeczywistość, która cię otacza. Spójrz obiektywnie na sytuację, zamiast ślepo od niej uciekać. Starannie rozważ wszystkie stojące przed tobą możliwości. Potem zareaguj — świadomie, właściwie i unikając przesady. Wówczas twoja reakcja w każdych okolicznościach będzie elastyczna, odpowiednia i pozbawiona wysiłku. Jak działać przez niedziałanie Nie istnieje samouczek, który krok po kroku demonstrowałby, jak działać przez niedziałanie. Poniżej zamieściłem jednak kilka porad. 1. Działaj z nakazu pasji. Rób coś nie dlatego, że „musisz”, ale dlatego, że bardzo chcesz. Będziesz się czuł, jakbyś zjeżdżał z górki, bo zajmujesz się tym, czym chcesz się zajmować.

2. Kiedy brniesz pod górę, zmień kurs. Za każdym razem, gdy ogarnia cię lęk przed jakimś zadaniem, gdy nie chcesz go wykonywać, gdy zwlekasz i się do niego przymuszasz, zatrzymaj się i zadaj sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje. Na pewno jest jakiś powód. Nie będziesz w stanie robić czegoś przez dłuższy czas, jeśli sprawia ci to przykrość. Zmień kurs — weź się za coś, co cię bardziej interesuje, i sprawy potoczą się gładko. Być może dotrzesz do tego samego celu, do którego zmierzałeś wcześniej, ale ponieważ teraz płyniesz innym kursem, wszystko dzieje się w sposób naturalny. 3. Nie staraj się panować nad czymś, czego nie kontrolujesz. Kiedy próbujemy kontrolować innych albo usiłujemy obsesyjnie zapanować nad otoczeniem, staramy się osiągnąć cel, który jest poza naszym zasięgiem. Jesteśmy wówczas skazani na porażkę, frustrację i popadnięcie w konflikt z innymi. Zaakceptuj to, że nie możesz kontrolować niektórych spraw, i opływaj przeszkody z minimalnym wysiłkiem. 4. Bądź obecny w teraźniejszości. Miej świadomość sytuacji, zaakceptuj ją i reaguj we właściwy sposób. 5. Dostrzegaj możliwości. Kiedy umysł i wzrok mamy utkwiony w jednym, konkretnym celu, stajemy się ślepi na inne możliwości. W ten sposób marnujemy różne okazje. Spróbuj dostrzegać alternatywne ścieżki i wybierać te, które ci odpowiadają. Nie bój się, że będziesz się nieustannie wahać i sparaliżuje cię wielka liczba opcji do wyboru. Naucz się przemieszczać bez wysiłku między różnymi ścieżkami, zamiast iść wciąż tylko jedną. Umiejętności tej nabywa się przez praktykę — trzeba zaufać własnej intuicji. 6. Bądź elastyczny. Człowieka sztywnego łatwo złamać. Bądź jak woda, która opływa przeszkody, zamiast próbować zepchnąć je z drogi. 7. Odnajduj wrażliwe punkty. Czasami można osiągnąć cel niemal bez wysiłku, jeśli odkryje się wrażliwy punkt danej sytuacji. Uderzenie piłki bejsbolowej samym środkiem kija sprawi, że poleci ona dalej przy minimalnym wysiłku zawodnika. By odkryć wrażliwy punkt sytuacji, trzeba znaleźć się w niej świadomie. Działanie przez niedziałanie nie jest działaniem bezmyślnym. 8. Rób coraz mniej, podejmując coraz mniejszy wysiłek. Działania przez niedziałanie nie sposób nauczyć się w jeden dzień. Co więcej, jeśli będziesz zbyt mocno się starał, przegrasz na starcie. Kiedy zauważysz, że robisz tysiąc rzeczy naraz i musisz pokonywać niezliczone przeszkody, zwolnij, odpręż się i rób mniej. Ogranicz niektóre czynności, by działać ekonomiczniej. Mniej walcz, staraj się raczej płynąć. Stopniowo naucz się, jak robić mniej rzeczy, i stosuj tę wiedzę, szukając takich metod postępowania, w których przy minimalnym wysiłku osiąga się maksymalną skuteczność. Naucz się tak postępować, by wydarzenia działy się same w sposób naturalny, zamiast z wysiłkiem je wywoływać. Niech ludzie wokół ciebie sami się uczą — przestań ich kontrolować. Niech rzeczy wokół ciebie same się dzieją — nie steruj nimi. Powoli ucz się żyć przy minimalnym wysiłku. 9. Szykuj się na to, co trudne, ogarniając to, co łatwe. To kolejna słynna myśl Laozi i, podobnie jak poprzednie, jest ponadczasowa i mądra. Jeśli ogarniesz łatwe, drobne sprawy teraz, nie będziesz musiał w przyszłości zajmować się trudnymi zadaniami. W ten sposób działasz przez niedziałanie — pracujesz mniej na te same rezultaty.

5. Trzy strategie nadawania priorytetów zadaniom Jeśli gonisz dwa króliki, oba uciekną. Anonim Jednym z największych problemów osób poszukujących skupienia jest to, że mają zbyt wiele zadań i zbyt mało czasu na ich wykonanie. Trudno im określić, które sprawy są ważniejsze od innych. Podzielmy ten problem na trzy mniejsze problemy: 1. Zbyt wiele zadań. 2. Trudno wybrać najważniejsze zadania. 3. Zbyt mało czasu, by wykonać je wszystkie. A teraz omówmy trzy strategie, dzięki którym będziesz mógł pokonać te trzy trudności. Zmniejsz liczbę zadań Poświęć dziesięć minut na spisanie wszystkiego, co masz do zrobienia. Jeśli masz zbyt wiele spraw na głowie, część z nich wykreśl z listy. Następnie wybierz trzy do pięciu ważnych zadań. Te mniej istotne przepisz na listę „do zrobienia później” i nie przejmuj się nimi w tym momencie. Drobne, rutynowe sprawy, którymi koniecznie trzeba się zająć (na przykład sprawdzenie emaili, opłacenie rachunków, przejrzenie dokumentów itp.), można załatwić w specjalnie wyznaczonym na to czasie pod koniec dnia — może to być na przykład pół godziny przed snem. Rano skup się na tym, co najważniejsze. Wybierz zadania, które cię interesują Gdy już ograniczyłeś listę, popatrz na tych kilka zadań, które na niej pozostawiłeś, i wybierz jedno. Tylko jedno. Jak je wybrać? Wskaż to, które cię najbardziej interesuje, pociąga i ekscytuje. Jeżeli któreś z zadań napawa cię lękiem, odłóż je na później i wybierz coś ciekawszego. Jeśli interesuje cię kilka zadań, możesz zabrać się do tego, które będzie miało największy wpływ na twoje życie. Które z nich może je zmienić? Zajmuj się tylko jedną rzeczą w danym momencie Teraz, gdy już wybrałeś jedną rzecz do zrobienia, odsuń na bok wszystkie inne i skup się na niej. Odetnij się od wszystkiego, co może cię rozpraszać — wycisz komórkę, odłącz się od Internetu. Otwórz tylko tę aplikację, która jest potrzebna do wykonania zadania. Następnie zabierz się do pracy. Poświęć się jej w pełni przez co najmniej dziesięć minut. Później możesz zrobić sobie przerwę, ale przez dziesięć minut bądź całkowicie zanurzony w tym, co robisz. I czerp z tego przyjemność.

6. Pozbywanie się celów Gdy przestajesz walczyć, osiągasz cel. Świat zdobywają ci, którzy przestali się zmagać. Gdy jednak próbujesz raz za razem, świat staje się nie do zdobycia. Laozi Jeden z niepodważalnych dogmatów literatury motywacyjnej brzmi, że aby osiągnąć sukces, musisz wyznaczyć sobie cele. Z tego dogmatu wypływa szereg przekonań: * Że musisz ustalić cele na samym początku (tak zwana metoda SMART). * Że musisz podzielić cele na możliwe do zrealizowania zadania. * Że musisz pracować w ramach terminów i harmonogramów. * Że we wszystkim, co robisz przez cały dzień, powinieneś mieć swoje cele na uwadze. Ja sam wierzyłem w te zasady, żyłem nimi i pisałem o nich przez długi czas. Aż do niedawna. Kiedyś ustalałem sobie cele krótko— i długoterminowe, które dzieliłem na mniejsze zadania i każde z nich realizowałem. W ten sposób wiele osiągnąłem. Z tradycyjnego punktu widzenia dobrze mi się wiodło. Nie ma co do tego wątpliwości: ustalanie celów jest skuteczne i można dzięki niemu zrealizować swoje zamierzenia. Ale czy to jedyna droga? Jakiś czas temu zarzuciłem ustalanie celów, zerwałem z celami. Wyzwoliłem się od nich, ponieważ zgodnie z moim nowym sposobem myślenia nie są czymś idealnym. * Cele są sztuczne — nie pracujesz dlatego, że kochasz swoją pracę, ale dlatego, że ustaliłeś sobie cel. * Cele ograniczają — co masz począć, jeśli zechcesz popracować nad czymś, co nie prowadzi do osiągnięcia jednego z wyznaczonych celów? Czy nie powinniśmy móc robić tego, co chcemy? * Ustalenie celów budzi poczucie, że trzeba wciąż coś osiągać i realizować. To stresująca sytuacja, a stres nie zawsze jest dobry. * Kiedy nam się nie udaje (a żaden plan nigdy nie uda się w stu procentach), zniechęcamy się. * Nieustannie myślimy o przyszłości (celach) zamiast o teraźniejszości. Ja wolę żyć w teraźniejszości. Największą wadą celów jest jednak to, że wyznaczając je, nigdy nie osiągasz satysfakcji. Ustalić cele to jakby powiedzieć: „Kiedy osiągnę ten cel (lub te cele), będę szczęśliwy. Teraz nie jestem szczęśliwy, ponieważ jeszcze nie osiągnąłem swoich celów”. Nigdy nie mówi się tego głośno, ale właśnie taka myśl stoi za celami. Problem w tym, że kiedy osiągamy cele, nie osiągamy szczęścia. Ustalamy więc nowe, zaczynamy walczyć o coś innego. I choć wiele osób podpisałoby się pod stwierdzeniem, że osiąganie nowych rzeczy jest dobre i zawsze trzeba walczyć, takie przekonanie prowadzi do wiecznego niezadowolenia. Sądzę, że to źle — powinniśmy nauczyć się cieszyć tym, co mamy teraz. Taka jest w gruncie rzeczy istota minimalizmu. Jeśli więc — zgodnie z przyjętą przez siebie filozofią — powinienem być szczęśliwy już teraz, usatysfakcjonowany tym, co mam, zadowolony z chwili obecnej, to jak mogę w swoje życie wpasować ustalanie celów? Przez ostatnich kilka lat starałem się pogodzić minimalizm z celami

i poniekąd mi się to udało. Czy człowiek zadowolony, który odrzuca cele, powinien nic nie robić? Czy ma siedzieć bezczynnie albo przesypiać całe dnie? Wcale nie. Ja sam tak bynajmniej nie postępuję. Powinniśmy wówczas robić to, co sprawia, że jesteśmy szczęśliwi — realizować pasje i zajmować się ekscytującymi rzeczami. Dla mnie i wielu innych osób jest to tworzenie, budowanie, wyrażanie myśli, powoływanie do istnienia czegoś użytecznego, nowego, pięknego albo inspirującego. A oto mój sposób życia: * Zamiast ustalać i osiągać cele, robię to, co mnie ekscytuje. Każdego dnia. Od rana pracuję nad sprawami, do których podchodzę z pasją, i tworzę rzeczy, które uwielbiam tworzyć. * Nie martwię się o kształt swojej kariery za rok czy nawet za sześć miesięcy — ważne jest dla mnie to, gdzie jestem teraz. * Nie tworzę planów, bo plany to iluzja — nigdy nie wiesz, co będzie za pół roku albo za rok. Możesz próbować panować nad wydarzeniami, ale zawsze przegrasz. W życiu dzieją się różne rzeczy — czasem dobre, czasem złe — które krzyżują wszystkie plany. Nauczyłem się więc płynąć z nurtem i nie martwić się o to, że coś może zaburzyć ustalony porządek. Istotne jest dla mnie to, co robię teraz. Dzięki temu korzystam z okazji, które pojawiają się wokół mnie, a których nigdy nie uwzględniałem w żadnych planach. Pracuję nad rzeczami, o których istnieniu wcześniej nawet nie wiedziałem, i podejmuję decyzje w oparciu o to, co jest dla mnie najlepsze teraz, a nie o przyszłoroczne plany. * Niczego nie wymuszam, zajmuję się tym, co przychodzi do mnie w naturalny sposób. * Skupiam się na teraźniejszości i na tym, by być szczęśliwym teraz. Dojście do takiego sposobu życia zabrało mi trochę czasu. Rezygnacja z celów wydaje się czymś przerażającym i nienormalnym, ale jeśli dąży się do niej stopniowo, nie jest zbyt trudna. Z wolna usunąłem cele z życia zawodowego, nauczyłem się pracować zanurzony w bieżącej chwili i płynąć z nurtem otaczającej mnie rzeczywistości (realnej i internetowej). To piękny styl pracy. Nic dziwnego, że odkąd go przyjąłem, osiągam więcej niż wtedy, gdy kierowałem się celami. Moje dokonania stają się produktem ubocznym zajmowania się tym, co kocham.

7. Odnaleźć prostotę Doskonałość osiąga się nie wtedy, kiedy nie można już nic dodać, ale kiedy nie można nic ująć. Antoine de Saint-Exupéry Już od lat pracuję nad upraszczaniem swojego życia osobistego i zawodowego. To jedno z najlepszych przedsięwzięć, jakich się mogłem podjąć. * Proste życie jest mniej stresujące, lepsze dla psychiki, szczęśliwsze. * Jest też mniej kosztowne, dzięki czemu wyszedłem z długów. * Mogę się teraz skupić na pracy, dzięki czemu znacznie lepiej układa mi się w życiu zawodowym. * Mam więcej czasu dla rodziny i na robienie rzeczy, które kocham. * Mam mniej dóbr materialnych, co sprawia, że mój dom i przestrzeń robocza nie są zabałaganione. Bardzo mi z tym dobrze. To tylko kilka korzyści płynących z prostego życia. Jeśli zależy ci na osiąganiu skupienia, możesz zacząć właśnie od upraszczania swojej egzystencji. W ten sposób usuniesz z niej wszystko, co zbędne, i będziesz mógł się skoncentrować na ważnych sprawach. Można rzec, że prostota jest warunkiem koniecznym skupienia. Oto proste wskazówki, jak do niej dojść. Upraszczanie życia Jak wygląda proste życie? Na to pytanie nie sposób udzielić konkretnej odpowiedzi. Jedni decydują się na jego ekstremalną odmianę i wyprowadzają się do chaty na Alasce albo na tropikalnej wyspie. Inni natomiast odnajdują prostotę, żyjąc w mieście i wykonując gorączkową pracę maklera giełdowego. Ważne jest, by odkryć, co liczy się dla ciebie najbardziej, i w miarę możliwości pozbyć się jak najwięcej innych rzeczy. Proste życie łączy się zwykle z ograniczeniem liczby posiadanych przedmiotów. Przez lata gromadzimy rzeczy — kupujemy je i otrzymujemy tak długo, że w końcu zaczynają nas przytłaczać. Reklamy każą nam nabywać nowe towary, lecz nie wypracowaliśmy dobrego systemu pozbywania się tego, czego już nie chcemy. Uwolnienie się od rupieci daje nam przestrzeń na myślenie i skupienie. Proste życie to mniej zobowiązań. Wyeliminowanie ich jest trudne, gdyż liczba obowiązków narasta z biegiem lat, podobnie jak liczba rzeczy. W rezultacie brakuje nam czasu na to, co liczy się najbardziej. Uwalnianie się od obowiązków bywa bolesne — wiąże się z mówieniem „nie” i sprawia, że inni mogą poczuć się nami zawiedzeni. Jakoś to jednak zaakceptują — co wiem z własnego doświadczenia — i świat się nie zawali. Ty natomiast, gdy wyzwolisz się z rozlicznych zobowiązań wobec różnych osób, będziesz miał więcej czasu na to, co naprawdę uwielbiasz robić. Proste życie to mniej rozpraszających cię bodźców, mniej zgiełku, mniej bałaganu, a więcej miejsca na ważne sprawy. Jest w nim czas na pasjonującą pracę, spotkania z bliskimi, rozwijanie zainteresowań, które cię uszczęśliwiają. Jest czas na samotność i refleksję. I to jest dobre.

Upraszczanie pracy Upraszczanie pracy przypomina upraszczanie życia, lecz jest, rzecz jasna, zorientowane trochę bardziej na „produktywność”. Zadajmy sobie na początek pytanie: co to znaczy uprościć swoją pracę? Odpowiedzi jest wiele — między innymi takie: * Uproszczenie pracy to oczyszczenie otoczenia, by stworzyć pozbawioną rozpraszających elementów, kojącą przestrzeń, która sprzyja skupieniu. * To także unikanie takiej pracy, która po prostu zajmuje czas, a oddawanie się takiej, która ma duży wpływ na karierę. * To praca nad niewielką liczbą projektów i zadań, dzięki czemu jest się mniej zajętym i bardziej skupionym. * To zawężenie pola swoich działań, tak by pracować mniej, lecz lepiej, i dostarczać mniej rzeczy lub usług, lecz wyższej jakości. * To zmniejszenie liczby kanałów komunikacji i informacji, odcięcie się od przeszkadzajek. * To stworzenie życia zawodowego, które ci się podoba, a nie takiego, które powstaje w odpowiedzi na rozkazy i potrzeby innych ludzi. Dla mnie proste życie to zbudzić się rano i wybrać jedno najważniejsze zadanie do zrealizowania. To spędzać mniej czasu na zajmowaniu się pocztą i tym, co mnie rozprasza, a więcej na tworzeniu i rozwijaniu ważnych projektów. To stworzyć sprzyjające skupieniu miejsce pracy i wydzielić czas na przemyślenia. Bardzo podoba mi się takie życie zawodowe i polecam je każdemu. Wypracowanie go może być jednak trudne z wielu powodów. Dążąc do niego: Naucz się mówić „nie”. Jeśli zgadzasz się zrobić wszystko, o co cię poproszą, pozwalasz na to, by cały twój czas wypełniło realizowanie zadań ważnych dla innych osób, a niekoniecznie dla ciebie. Odmawiając, pokazujesz, że jesteś nieustępliwy i cenisz przede wszystkim własny czas. Niekiedy trudno jest powiedzieć „nie”, ale jeśli czasem to zrobisz, będziesz mógł zająć się tym, co jest ważne, a nie tylko tym, co pochłania czas. Próbuj robić mniej rzeczy. Jest to trudne dla większości osób, ponieważ jesteśmy uczeni, że ten, kto pracuje więcej, jest bardziej produktywny. Gdy wyglądamy na zajętych, ludzie sądzą, że dużo osiągamy i jesteśmy ważni. Ale to nieprawda. To, że ktoś jest zajęty, nie znaczy nic poza tym, że jest obciążony robotą. Można dużo czasu poświęcić zadaniom pozbawionym znaczenia. Produktywność polega na robieniu tego, co istotne, i nie zawsze wiąże się z szaleńczym tempem pracy. Skup się na mniejszej liczbie zadań i niech będą to sprawy o doniosłym znaczeniu. Od czego zacząć Uproszczenie zabałaganionego życia może się wydawać zadaniem zbyt przytłaczającym i strasznym, by w ogóle się do niego zabierać. Niech cię to nie powstrzymuje — najważniejsze to zacząć. Nie trzeba robić wszystkiego naraz ani uporczywie starać się o to, by wszystko szło w sposób idealny. Radziłbym ci zacząć od dwóch rzeczy. Sam możesz określić, którą z nich zrobisz najpierw — kolejność nie jest zbyt istotna. 1. Stwórz krótką listę najważniejszych spraw w życiu. Spójrz na swoje życie z dystansu

i odpowiedz sobie na pytanie, co liczy się dla ciebie najbardziej. Możesz na to poświęcić pół dnia, a może wystarczy ci pół godziny. Wyjdź na spacer, usiądź w kawiarni, daj sobie czas na przemyślenia. Przyjmij perspektywę z lotu ptaka: co kochasz najbardziej? Każdy odpowie sobie na to pytanie inaczej. Moja lista wyglądała tak: spędzanie czasu z rodziną, pisanie, czytanie, bieganie. Wybierz tylko cztery czy pięć rzeczy, nawet jeśli wiele innych spraw także wydaje ci się ważnych. Potem zrób drugą, dłuższą listę — co jeszcze jest dla ciebie istotne, a nie zmieściło się na krótkiej liście? To wszystko, możesz już wrócić na ziemię. Teraz zacznij eliminować obowiązki, które nie weszły na krótką listę. Na tej samej zasadzie przemyśl swoje życie zawodowe — co jest najważniejsze, a co nie wejdzie na krótką listę najważniejszych projektów i celów? 2. Uprzątnij bałagan choćby w jednym miejscu. Bałagan bywa przytłaczający, wybierz więc jedno małe miejsce i posprzątaj je. Resztę zrobisz później. Możesz zacząć od biurka, ale jeśli jest niemożliwie zabałaganione, skup się tylko na fragmencie jego blatu. Możesz też posprzątać stół w kuchni albo szafki czy półki. Nie ma znaczenia, co wybierzesz. Zacznij w ten sposób: zbierz wszystkie przedmioty ze sprzątanej strefy i złóż je w jednym miejscu. Szybko podziel powstałą stertę na trzy mniejsze: 1) rzeczy, które uwielbiasz i których używasz, 2) te, które możesz komuś oddać, oraz 3) śmieci. Bądź bezlitosny — niech każdy przedmiot trafi na jedną z trzech stert. Następnie wyrzuć śmieci, rzeczy, które chcesz oddać, włóż do pudła — niech trafią do organizacji charytatywnej — a przedmioty używane i lubiane połóż tam, gdzie ich miejsce. Gotowe! Teraz z wolna rozszerzaj strefę wolną od bałaganu. Jak systematycznie upraszczać życie Kiedy już zaczniesz wdrażać opisane wyżej porady, wykorzystaj nowo nabytą motywację, by jeszcze bardziej uprościć swoje życie. Nie musisz robić wszystkiego naraz — dwadzieścia minut dziennie zdziała cuda. Działaj krok po kroku. Oto metody, które sam zastosowałem. 1. Poświęć dziesięć minut każdego dnia na posprzątanie kolejnego skrawka otaczającej cię przestrzeni. Może to być kolejna strefa na biurku, szuflada, półka, lada, kawałek podłogi, zalepiona papierami ściana w biurze. Zastosuj opisaną wcześniej metodę sortowania przedmiotów. Każdego dnia rozszerzaj strefę wolną od bałaganu. 2. Poświęć dziesięć minut każdego dnia na eliminowanie obowiązków i upraszczanie życia. Wykreśl jedną czy dwie sprawy dziennie. Jeśli postanowisz uwolnić się od któregoś ze zobowiązań, po prostu zadzwoń albo napisz e-mail do właściwej osoby i poinformuj ją, że nie możesz już dłużej być członkiem danego komitetu czy rady, trenerem drużyny, członkiem zespołu czy teamu projektowego. Upraszczając swój świat, wykreślaj punkty z listy zadań do wykonania, ale nie z krótkiej listy priorytetów życiowych. Czasem będzie to oznaczało konieczność wykonania telefonu do kogoś i poinformowania, że masz już za dużo rzeczy na głowie i nie możesz dłużej zajmować się daną sprawą. Jeśli postanowisz ograniczyć kanały, którymi świat się z tobą komunikuje, wyeliminuj na przykład jeden z otrzymywanych codziennie newsletterów (albo wszystkie newslettery naraz), skróć listę czytanych blogów, zrezygnuj z prenumeraty czasopisma lub przestań korzystać z portalu społecznościowego czy forum, które nic nie wnosi do twojego życia. W ten sposób stopniowo pozbędziesz się bałaganu w otaczającej cię przestrzeni i we własnej głowie. Z czasem twoje życie osobiste i zawodowe stanie się prostsze.

Rozdział IV Skup się 1. Prosty system dokonywania niezwykłych rzeczy To, co robisz, rób intensywnie. Robert Henri Jeśli porady zawarte w tej książce wydają ci się przytłaczające, nie przejmuj się. Wystarczy, że przeczytasz ten rozdział — nic więcej nie potrzeba. Opisuję w nim swoje metody pracy, które składają się na prosty System Dokonywania Niezwykłych Rzeczy. Obejmuje on trzy proste kroki — łatwiej być już nie może. Krok 1: Odkryj Coś Niezwykłego, nad czym chcesz pracować Zawsze z samego rana zastanów się, nad Czym Niezwykłym chciałbyś popracować tego dnia. Może to być duży projekt w pracy, zakładanie własnej firmy, nauka programowania czy robienia stron internetowych, pisanie piosenek, robienie zdjęć albo sto innych rzeczy. Niech to będzie coś, co cię ekscytuje i co choć trochę zmieni twoje życie. Powinieneś palić się do tej inspirującej, podniecającej i motywującej pracy. Są tacy szczęśliwcy, dla których Coś Niezwykłego jest każdego dnia dokładnie określone. Jestem jednym z nich — uwielbiam pisać i zawsze mam do napisania tekst na bloga lub kawałek książki. (Czasem jest tego nawet zbyt wiele). Wystarczy, że postanowię, o czym w danym dniu chcę napisać. Inni nie odkryli jeszcze swojej pasji — nie ma w tym nic złego. Nie musisz z dnia na dzień podejmować wielkich życiowych decyzji. Wybierz po prostu coś, co daje ci radość. Może to być projekt, który rozwijasz w pracy, hobby, które mogłoby cię zainteresować, nauka nowej umiejętności albo pozyskiwanie wiedzy o rozpoczęciu własnego biznesu. Nieważne, co wybierzesz — jeśli dziś postawisz na złego konia, jutro będziesz mógł zmienić decyzję. Poniżej wypisałem kilka pomysłów na to, co może stać się dla ciebie Czymś Niezwykłym. Nie jest to jednak bynajmniej wyczerpująca lista. * Napisanie manifestu, który zmieni twoją firmę, branżę albo życie osobiste. * Opracowanie nowej niezwykłej metody docierania do potencjalnych klientów. * Tworzenie powieści, którą zawsze chciałeś napisać. * Malowanie, rysowanie, tworzenie komiksu. * Pisanie scenariusza, dramatu, opowiadania albo zupełnie nowego rodzaju prozy. * Stworzenie bloga, który pomoże innym. * Założenie organizacji pożytku publicznego. * Napisanie wykładu, który zachwyci studentów. * Wymyślenie zajęć manualnych dla dzieci, w wyniku których powstaną zachwycające przedmioty. * Założenie wspólnego, międzysąsiedzkiego ogródka. * Wynalezienie czegoś, wymyślenie tematu strony internetowej, usprawnienie już istniejącej

rzeczy. * Projektowanie nowych, szalonych czy pięknych ubrań albo ręczne wyrabianie biżuterii. * Oddawanie się filozofii czy poezji. Tworzenie drewnianych mebli. * Ikebana. * Robienie czegoś pięknego. Głębokiego. Zmieniającego życie. * Zajmowanie się czymś, co, choć jest drobne, może mieć pewien wpływ na rzeczywistość. * Robienie czegoś, co polepszy życie innych ludzi lub twoje. * Upraszczanie różnych działań, aż dotrze się do samej ich istoty. Wiesz już, o co chodzi. Czymś Niezwykłym może być niemal wszystko. Pamiętaj, że nie zamykasz się w swoim wyborze na całe życie — zajmuj się tym przez jeden dzień albo tylko część dnia. Wypróbuj dany pomysł. Zobacz, jak ci idzie. Kto wie, może odkryjesz coś, co zmieni twoje życie. Krok 2: Odetnij się od innych rzeczy W zajmowaniu się Czymś Niezwykłym pomoże ci wytłumienie wszystkich bodźców, które mogłyby cię rozpraszać. Niech twoje biurko cię nie dekoncentruje. Jeśli trzeba, schowaj do szuflady albo pudełka wszystko z wyjątkiem dokumentów potrzebnych do pracy nad Czymś Niezwykłym oraz kilku przedmiotów, takich jak telefon, pióro, notes itp. Niech twój komputer cię nie rozprasza. Zamknij wszystkie programy — w tym przeglądarkę — które nie są absolutnie konieczne do zajmowania się Czymś Niezwykłym. Ważne jest, byś wyłączył powiadomienia e-mailowe, komunikatory, przypomnienia z kalendarza etc. Twój komputer nie może być źródłem rozpraszających cię bodźców. Wyłącz telefon, smartfona, iPhone’a i wszystko to, co może cię odciągać od Czegoś Niezwykłego. Wreszcie odwołaj spotkania i skreśl z listy inne zadania, które mogłyby ci przeszkadzać w pracy. Będziesz mógł się nimi zająć później, teraz jednak skupisz się na jednym niezwykłym zadaniu. Krok 3: Skup się na Czymś Niezwykłym A więc chaos okiełznany. Teraz musisz się tylko skoncentrować na jednym jedynym zadaniu, które cię ekscytuje i które być może w pewnym małym stopniu zmieni twoje życie. Zabierz się do niego w jak najwcześniejszej porze dnia — nie po lunchu czy po południu, lecz natychmiast po porannych przemyśleniach. Zacznij jeszcze przed wyjściem do pracy albo zaraz po tym, jak do niej dotrzesz i uprzątniesz biurko. Nie czekaj — jeśli będziesz czekał, zaleją cię inne sprawy. Rozpoczęcie pracy sprawia kłopot wielu osobom. Zaczynają bowiem odczuwać konieczność sprawdzenia poczty czy zadzwonienia do kogoś. Nie! Powstrzymaj się przed tym, weź głęboki oddech i przypomnij sobie, dlaczego robisz to, co robisz. Spróbuj znowu poczuć ekscytację i skup się. Wytęż siły, skoncentruj się choćby przez parę minut. Jeśli poczujesz pokusę zajmowania się czymś innym, spróbuj skupić się na zasadniczym zajęciu przez kolejnych kilka chwil. Odciągany od zadania, wciąż do niego powracaj, aż przepracujesz dłuższy czas — pół godziny,

godzinę, dwie, a może nawet pół dnia, jeśli ci się uda. Postaraj się skończyć pracę nad Czymś Niezwykłym albo mocno posunąć ją naprzód. Jeśli jest to wielki, wielodniowy, wielomiesięczny czy wieloletni projekt, skończ tę jego część, z którą możesz się uporać w ciągu jednej czy dwóch godzin pracy. Kiedy skończysz, pław się w blasku chwały i ciesz własnym dokonaniem. Jeśli masz jeszcze trochę czasu i energii, powtórz wszystkie powyższe kroki. Popracuj nad kolejnym Niezwykłym Czymś. W ten sposób, skupiając się na ekscytujących i niezwykłych rzeczach, postępuj przez resztę życia.

2. Jednozadaniowość a produktywność Skup wszystkie swoje myśli na pracy, którą się zajmujesz. Promienie słońca nie palą, dopóki nie przejdą przez soczewkę. Alexander Graham Bell Większość z nas wychowała się w erze wielozadaniowości, w której nie mogłeś o sobie powiedzieć, że jesteś produktywny, jeśli nie umiałeś zajmować się wieloma rzeczami w tej samej chwili. Przywykliśmy do żonglowania kilkoma piłeczkami naraz — rozmawialiśmy przez telefon, pisaliśmy na komputerze, robiliśmy notatki w notesie, wypełnialiśmy formularze i przeglądaliśmy dokumenty jednocześnie, a czasem nawet uczestniczyliśmy w tym samym czasie w zebraniu. To miał być sposób postępowania produktywnego pracownika albo skutecznego szefa. Wraz z pojawieniem się e-maili, komunikatorów, blogów i całej reszty internetowych przeszkadzajek, wielozadaniowość weszła na wysokie obroty. Dziś oczekuje się od nas, że będziemy robili dziesięć rzeczy jednocześnie na samym tylko komputerze, a i tak wciąż jeszcze trzeba odebrać telefon, wypełnić formularz, wysłać SMS-a i pójść na zebranie. W wielozadaniowości nie chodzi już o produktywność — ona stała się stylem życia. Nie jest to jednak zdrowy styl i w dodatku wcale nie sprzyja produktywności. Dlaczego? * Pracując wielozadaniowo, trzeba przełączać się nieustannie pomiędzy różnymi czynnościami, co powoduje spadek wydajności. * Taki sposób pracy jest bardziej skomplikowany, a więc podatny na błędy i stresotwórczy. * Zamiast wielozadaniową pracą zwiększać natężenie wariactwa w tym chaotycznym świecie, powinniśmy raczej starać się zapanować nad bałaganem i dążyć do stworzenia małej oazy spokoju, w której umysł odpoczywa. * Nasze mózgi przystosowane są do ogarniania tylko jednej rzeczy w danym momencie. Przełączając się między zadaniami, programujemy je w taki sposób, że przestają być zdolne do koncentrowania się na jednej rzeczy przez dłuższy czas. Dlatego bardzo trudno jest ponownie nauczyć się skupiać na pojedynczym zadaniu. Na czym polega jednozadaniowe życie Wyobraź sobie życie bez wielozadaniowości. Wyobraź sobie, że uprawiasz jogging w taki sposób, jakbyś nigdy nie zajmował się niczym innymi niż bieganiem. Bieg całkowicie wypełnia twój umysł, biegniesz najlepiej, jak potrafisz. Potem przychodzi czas na śniadanie i czerpiesz przyjemność z każdego kęsa świeżego, nieprzetworzonego jedzenia. Czytasz powieść tak, jakby na świecie nie istniało nic poza nią. Pracujesz tylko nad jednym zadaniem, poświęcając mu całą swoją uwagę. Spędzasz czas z ludźmi, których kochasz, i poza nimi nie interesuje cię nic innego. Warto przywołać słowa Charlesa Dickensa, który tak pisał o jednym z bohaterów powieści Dombey i syn: „Cokolwiek robił, poświęcał się temu bez reszty”. Stosując się do tej zasady, człowiek w pełni przeżywa każdą chwilę, a wszystko, do czego się bierze, robi z pełnym zaangażowaniem, niezależnie od tego, czy chodzi o projekt zawodowy, czy parzenie zielonej herbaty.

Postępowanie w oparciu o tę jedną zasadę może mieć dla ciebie głębokie konsekwencje. * Łatwiej przyjdzie ci skupić się na pracy. * Będziesz pracował skuteczniej. * Staniesz się lepszy we wszystkim, co robisz. * Będziesz czerpał więcej satysfakcji z czasu spędzanego w samotności. * Twoje chwile spędzane z rodziną będą pełniejsze. * Nic nie będzie cię odrywało od lektury. * Zatracisz się we wszystkim, co będzie warte twojego czasu i uwagi. Jak wieść jednozadaniowe życie Brzmi to całkiem nieźle, ale jak przestawić się na jednozadaniowe życie? Czy jest to tak proste, że można to zrobić od ręki, czy wręcz niemożliwe? Prawda jak zwykle leży pośrodku. Jak wszystko, czym w ogóle warto się zajmować, opanowanie jednozadaniowości wymaga praktyki. Oto kilka porad. 1. Działaj świadomie. Kiedy zaczynasz coś robić, zabieraj się do tego z rozmysłem. W trakcie pracy bądź świadom tego, czym się zajmujesz, a kiedy ogarnie cię pokusa sięgnięcia po inne rzeczy, uświadom ją sobie. Zwracanie uwagi na to, co się robi, to ważny pierwszy krok ku jednozadaniowemu życiu. 2. Niech nic cię nie rozprasza. Gdy chcesz poczytać, odetnij się od wszystkich rozpraszających cię bodźców i pozostań sam na sam z książką. Jeśli chcesz zająć się e-mailami, zamknij wszystkie programy i okna przeglądarki poza pocztą elektroniczną. Gdy zamierzasz zająć się pracą, otwórz tylko jedną, potrzebną do tego aplikację i wyłącz telefon. Jeśli chcesz coś zjeść, odejdź od komputera, odłóż urządzenia mobilne i wyłącz telewizor. 3. Wybieraj mądrze. Nie działaj pod wpływem impulsu, przemyśl swoje zachowanie. Czy na pewno chcesz włączyć telewizor? Czy na pewno chcesz się teraz zajmować pocztą? Czy zajmujesz się obecnie najważniejszym ze stojących przed tobą zadań? 4. Zaangażuj się w to, co robisz. Parząc herbatę, rób to w pełnym skupieniu. Włóż wszystkie swoje siły w to jedno zadanie. Kiedy z kimś rozmawiasz, naprawdę go słuchaj i bądź obecny. Kiedy ścielesz łóżko, niech nic cię nie rozprasza — rób to najlepiej, jak potrafisz. 5. Ćwicz. Jednozadaniowe życie nie jest czymś, co możesz wypracować z dnia na dzień. Zacznij już dziś, ale nie spodziewaj się natychmiastowych sukcesów. Ćwicz każdego dnia, przez cały czas. Nie rób nic innego, tylko ćwicz. Jednozadaniowość a produktywność Powyższe porady odnoszą się zarówno do życia osobistego, jak i zawodowego. Poniżej zamieściłem kilka wskazówek dotyczących jednozadaniowości w pracy. 1. Każdego dnia wybieraj tylko kilka zadań do wykonania. Możesz mieć ogólną długą listę rzeczy do zrobienia, lecz każdego poranka stwórz także krótką listę, składającą się z jednego do trzech zadań na dany dzień. Będzie to twoja lista Najważniejszych Zadań (NZ). Powinny się na niej znaleźć naprawdę istotne sprawy, które w znaczący sposób wpłyną na twoje życie. 2. Nie zajmuj się niczym innym, dopóki nie wykonasz NZ z pierwszej pozycji krótkiej listy. Nie sprawdzaj poczty, Facebooka, Twittera, blogów, forów, stron z newsami. Na początku dnia, zaraz po stworzeniu listy, zabierz się do pracy nad pierwszym NZ.

3. Niech nic cię nie rozprasza. Wyłącz telefony, jeśli możesz. Zamknij przeglądarkę, wyłącz komunikator internetowy, a nawet całkiem odłącz się od Internetu, jeżeli sądzisz, że dasz radę to przetrwać. 4. Tylko jedno zadanie w danym momencie. Nie komplikuj sobie pracy. Działaj w skupieniu i skutecznie, zajmując się tylko jedną rzeczą w danym momencie. Bądź skoncentrowany na zadaniu, dopóki go nie wykonasz. Dopiero wówczas przejdź do kolejnego. 5. Jeśli czujesz pokusę, by sprawdzić e-mail albo zacząć zajmować się innym zadaniem, powstrzymaj się. Oddychaj głęboko. Ponownie się skoncentruj. Wróć do zasadniczego zadania. 6. Zajmuj się NZ, aż je wszystkie wykonasz. Dopiero wtedy sprawdź e-mail, weź się do papierkowej roboty itp. Jeśli zostało ci trochę czasu, możesz stworzyć kolejną krótką listę i przejść do następnych NZ. 7. Jeżeli pojawią się kolejne zadania, zanotuj je w notesie. Mogą to być sprawy do załatwienia w późniejszym terminie albo nowe pomysły. Zrób krótką notatkę i wróć do NZ. Dzięki temu nic cię nie będzie rozpraszało, a zarazem nie zapomnisz o ważnych zadaniach na później. 8. Oddychaj głęboko, rozciągaj się, od czasu do czasu rób sobie przerwy. Ciesz się życiem. Wyjdź na dwór i obcuj z naturą. Dbaj o swoje zdrowie psychiczne. Stwórz bardzo krótką listę zadań do wykonania, pozbądź się przeszkadzajek i zajmuj się tylko jedną sprawą, aż ją zakończysz — oto istota jednozadaniowości w produktywnym życiu zawodowym. O wieloprojektowości Przy każdej dyskusji o wielozadaniowości należy podkreślić różnicę między zadaniami a projektami. Wykonywanie wielu zadań naraz jest mniej efektywne niż zajmowanie się jednym. Natomiast jednoczesne wykonywanie wielu projektów może dawać lepsze rezultaty niż poświęcenie się tylko jednemu projektowi. Nawet jeśli w pełni panujesz nad swoim życiem zawodowym (a mało kto jest w takiej sytuacji), zdarza się, że musisz pracować nad kilkoma projektami naraz. Gdy zajmujesz się tylko jednym projektem, mogą w nim wystąpić przestoje spowodowane oczekiwaniem na rezultat czyjejś pracy lub odpowiedź na e-mail. Co wtedy robić? I co robić, gdy współpracujesz z kimś przy projekcie i nie masz nic do roboty, dopóki ta druga osoba nie wykona swojej części pracy? Bezczynne oczekiwanie byłoby stratą czasu. Wieloprojektowość może się wówczas okazać wybawieniem — gdy w jednym projekcie na coś czekasz, możesz zająć się drugim, a nawet trzecim przedsięwzięciem. W każdym z nich pracujesz jednak nad jednym zadaniem w danym momencie, aż je wykonasz. W takiej sytuacji istnieje jednak niebezpieczeństwo włączenia się w zbyt wiele projektów. Najlepiej ograniczać ich liczbę do maksimum i zajmować się tylko jednym projektem bez żadnych przestojów. To najefektywniejsza metoda pracy, po przyjęciu której przedsięwzięcie szybko posuwa się naprzód. Jeśli jednak musisz na coś czekać, przejdź do drugiego projektu. Pracuj nad możliwie jak najmniejszą liczbą rzeczy.

3. Siła skupienia się na małych zadaniach Warunkiem sukcesu jest określenie jednego konkretnego celu. Vince Lombardi Kiedy twój cel jest szeroko zakrojony, musisz zajmować się mnóstwem drobiazgów. Najlepsze firmy to te, które skupiają się na bardzo konkretnej rzeczy. Robią mniej, ale lepiej. Dobrym przykładem jest Apple. Firma ta nie próbuje wepchnąć się do każdej niszy świata komputerów. Nie produkuje netbooków czy konsumenckich pecetów. Jak na tak wielkie przedsiębiorstwo, dysponuje bardzo skromną linią produktów. A jednak znakomicie mu się powodzi — wytwarza piękne, świetnie wykończone i funkcjonalne urządzenia, które podbijają serca klientów. Zarabia na nich miliony. Apple to zresztą tylko jeden z wielu możliwych przykładów. Zawężenie spojrzenia pozwala ci wykonywać pracę wyższej jakości. Możesz dzięki temu postarać się być najlepszy w swojej wąskiej dziedzinie. Niebezpieczeństwa zbyt szerokiego spojrzenia Wiele osób boryka się z problemem zbyt szerokiego spojrzenia na rzeczywistość zawodową, czego przejawem jest na przykład: * Praca nad zbyt wieloma projektami, której towarzyszą desperackie próby wygospodarowania czasu na każdy z nich. * Dodawanie do oprogramowania zbyt wielu funkcji, co skutkuje stworzeniem nieczytelnej aplikacji. * Próba zapewnienia wszystkiego każdemu klientowi, co sprawia, że rozmieniasz się na drobne. * Chęć bycia wszystkim dla każdego skutkująca tym, że jesteś nikim dla wszystkich. * Dążenie do zadowolenia wszystkich swoich szefów i współpracowników przy jednoczesnym zapominaniu o tym, co jest naprawdę ważne. * Nieustanne komunikowanie się przez e-mail, sieci społecznościowe, telefon, SMS-y, komórki czy faksy, co utrudnia prawdziwą wymianę istotnych myśli. Możesz rozdrabniać się na wiele sposobów. Starając się zrobić wszystko, każdą rzecz zrobisz kiepsko lub, w najlepszym przypadku, tylko niewielką część zadań wykonasz na wysokim poziomie. Czas na podsumowanie Na czym skupiasz się w pracy? Czy zajmujesz się pisaniem, wykonując wiele projektów jednocześnie? Czy jesteś programistą, który chciałby tworzyć aplikacje zdolne rozwiązać każdy problem każdego użytkownika? Czy pragniesz zadowolić każdego potencjalnego klienta, choćby większa część z nich stanowiła wyjątek od reguły? Niezależnie od tego, jaka jest twoja specjalność, przyjrzyj się bliżej swojej pracy. Które z twych zajęć jest absolutnie priorytetowe, a które poboczne? Określ, co jest w twojej pracy najważniejsze i ile czasu poświęcasz na każdą z tych istotnych rzeczy. Czy możesz jakoś zawęzić zakres spraw, którymi się zajmujesz? Może mógłbyś zrezygnować

z kilku funkcji programu, dostarczać catering mniejszej grupie osób lub wykonywać mniej zleceń dla mniejszej liczby odbiorców? Czy taka zmiana byłaby dla ciebie trudna do wprowadzenia? Co musiałbyś zrobić, by ją urzeczywistnić? Zawężanie zakresu zainteresowań Jeśli określiłeś swoje najważniejsze priorytety, najtrudniejszą część zadania masz już za sobą. Oczywiście zawężanie spektrum działań zawodowych nie zawsze jest łatwe. Może być trudne zwłaszcza wtedy, gdy inni członkowie zespołu, w którym pracujesz, lub twoi szefowie nie chcą zaakceptować tej idei. W takim wypadku będziesz musiał ich przekonać. Pokaż im przykłady firm i projektów, które odniosły sukces dzięki skupieniu się na małej liczbie spraw. Uwydatnij problemy płynące z posiadania zbyt szerokiego wachlarza zainteresowań. Bądź nieubłagany. Jeśli sam decydujesz o tym, na czym powinieneś się skupić, i skupiasz się na tym, czym się zajmujesz, jesteś prawdziwym szczęśliwcem. Potrzeba ci teraz tylko nieco odwagi i może trochę czasu. Nie musisz wprowadzać zmian z dnia na dzień. Wartość pracy metodą małych kroków polega na tym, że możesz swoje spektrum działań zawężać stopniowo. Eliminuj poboczne sprawy jedną po drugiej, a zobaczysz, jak przeobrazi się twoje życie zawodowe. Zrezygnowanie z jednej cechy programu, jednego rodzaju usług czy jednego projektu nie jest wcale trudne. Korzyści, które płyną z zawężenia wachlarza działań, zachęcą cię do dalszego ograniczania tego, co robisz. W końcu odkryjesz, na jaki najmniejszy zakres działalności zawodowej możesz sobie pozwolić.

4. Czytanie i prowadzenie researchu w skupieniu Książka jest jak ogród, który nosi się w kieszeni. Przysłowie chińskie W dzisiejszych czasach coraz rzadziej czytamy w skupieniu. Trudno jest nam nawet przebrnąć przez wpis na blogu, jeśli zawiera więcej niż kilkaset słów albo jest czymś bardziej skomplikowanym niż spis porad. Szybko przesuwamy wzrokiem po artykule i zaraz przechodzimy do kolejnego wpisu czy e-maila. Nasze nawyki czytelnicze zmieniły się pod wpływem naporu i wszechobecności internetowych przeszkadzajek. Czytamy dziś teksty krótsze, robimy to szybciej i częściej, a mało kto oddaje się długiej lekturze. Czytanie w skupieniu sprawia nam trudność. Dlatego czytamy mniej książek i długich artykułów, a więcej blogów i notatek prasowych. Jeśli zaś mamy do przeprowadzenia research na jakiś temat, wciąż wkraczamy na pola minowe przeszkadzajek, co niezwykle utrudnia wykonanie pracy. Można się jednak nauczyć czytać i wykonywać research w skupieniu. Trzeba tylko poświęcić na to trochę czasu. Jak czytać dłuższe partie tekstu w skupieniu Oto dwie podstawowe rady dla osób pragnących czytać dłuższe teksty lub książki: 1) zajmuj się tym i tylko tym, 2) odłącz się od Internetu. Postępując inaczej, narazisz się na zalew rozpraszających bodźców. Nawet jeśli zastosujesz się do tych dwóch zaleceń, syreni śpiew e-maili i newsów wciąż będzie cię kusił. Gdy zabieram się do czytania dłuższego artykułu czy wpisu, otwieram go w oddzielnym, zmaksymalizowanym oknie przeglądarki, aby inne karty mnie nie rozpraszały. Odłączam się też od Internetu, dzięki czemu nikt i nic się do mnie nie dobija w trakcie lektury. W takich warunkach zabieram się do tekstu i czytam go, dopóki nie skończę (lub uznam, że nie jest wart mojego czasu). Nie przełączam się w tym czasie na żadne inne okno czy aplikację. Wszystkie te czynności napełniają mnie spokojem. Jest tak, jakbym mówił: „Nie mam nic innego do zrobienia poza czytaniem tego tekstu. Nic mi nie przeszkodzi. Mogę się skupić na lekturze i cieszyć nią”. Podobnie wygląda sprawa z czytaniem książki. Jeśli jest to tom papierowy, powinieneś wyłączyć i odłożyć laptopa oraz urządzenia mobilne. Znajdź sobie ciche miejsce i skup się na lekturze. Jeśli czytasz e-booka, wyłącz wszystko poza czytnikiem lub aplikacją do czytania. Teraz możesz zagłębić się w tekście i rozkoszować niczym niezakłóconą lekturą. Jak prowadzić research przydatny w procesie twórczym Research może stanowić pewne wyzwanie, ponieważ przeważnie wymaga podłączenia się do Internetu w celu uzyskania informacji. Istotą researchu jest podążanie tropem kolejnych

linków podawanych przez wyszukiwarkę. Poniżej przedstawiam sposób na prowadzenie skupionego researchu. 1. Zamknij skrzynkę pocztową, komunikatory, portale społecznościowe i inne przeszkadzajki. 2. Wykonaj wstępny research — otwórz kilka początkowych artykułów i stron. 3. Przejrzyj pobieżnie te teksty, szukając w nich kolejnych linków do następnych artykułów, które mogłyby ci się przydać. Otwórz je. 4. Te teksty także przejrzyj i zobacz, czy są w nich interesujące linki — jeśli tak, również je otwórz. Postępuj w ten sposób, aż otworzysz wszystkie strony, które powinieneś przeczytać. 5. Czytaj tylko jeden tekst w danym momencie, posługując się opisaną wcześniej metodą maksymalizowania karty z artykułem na cały ekran i ukrycia wszystkich innych materiałów. Zapoznaj się z tekstem. Zrób notatki, jeśli są ci potrzebne. Możesz też stworzyć zakładkę prowadzącą do danej strony, aby później móc do niej wrócić. 6. W ten sposób przeczytaj jeden po drugim wszystkie pozostałe artykuły, robiąc notatki i tworząc zakładki. Kiedy zakończysz research, możesz przystąpić do właściwej pracy, korzystając ze wskazówek, jak się na niej skupić, opisanych we wcześniejszych rozdziałach tej książki.

5. Ruch, życie poza siecią i skupienie Poranny spacer to błogosławieństwo na całą resztę dnia. Henry David Thoreau Zwykła czynność, jaką jest chodzenie, może w niezwykły sposób wpłynąć na twoją zdolność koncentracji, produktywność i jasność umysłu, nie wspominając o zdrowiu i sylwetce. Niedawno znajoma blogerka napisała mi, że straciła kilka ładnych kilogramów w czasie wakacji, spacerując całymi dniami. Wielu z nas ma podobne doświadczenia. Koleżanka zakończyła swój list słowami: „Gdybym tylko mogła wygospodarować sześć godzin każdego dnia na chodzenie!”. Zadałem sobie wówczas pytanie: a czy to niemożliwe? Czy nie dałoby się tak zaplanować sobie czasu, by móc przez cały dzień chodzić? Poniżej zamieściłem kilka radykalnych, ale niezwykle satysfakcjonujących i produktywnych zmian, które niemal każdy może wprowadzić do swojego planu dnia. Sądzę, że powinieneś się nimi zainteresować, jeśli: * panujesz nad swoim harmonogramem, * możesz pracować w wielu miejscach, * chcesz być bardziej aktywny i zadbać o sylwetkę, * szukasz nowych sposobów na skupienie się i wykonywanie ważnych zadań. Niedawno wypróbowałem obie zalecane poniżej metody i bardzo mi się spodobały. Wprowadzam je na różne sposoby do mojego życia. 1. Praca w rytmie wakacyjnej wędrówki Uwielbiam wyjeżdżać na wakacje nie tylko dlatego, że mogę wówczas smakować nieznane potrawy, oglądać widoki, zwiedzać historyczne miejsca czy poznawać obcą kulturę i nowych ludzi, ale także dlatego, że mogę dużo chodzić. Kiedy całymi dniami wędrujesz i zwiedzasz, robiąc częste przerwy, lecz pozostając na nogach przez wiele godzin, nabierasz niebywałej kondycji. Po co ograniczać ten fantastyczny tryb życia do urlopu? Tylko dlatego, że trzeba nad czymś popracować? Zastanów się, czy nie mógłbyś przeplatać pracy krótkimi spacerami. 1. Przez dwadzieścia, trzydzieści minut idź piechotą w wybrane miejsce — do kawiarni, biblioteki, parku czy na plażę. Idąc, nie korzystaj z urządzeń przenośnych i pozostawaj poza siecią. 2. Po dotarciu na miejsce pracuj przez trzydzieści, czterdzieści minut. Pisz, notuj, czytaj, odpowiadaj na e-maile, projektuj, przeprowadź spotkanie ze współpracownikiem lub klientem, zadzwoń do osób, do których powinieneś zadzwonić. Możesz też zamówić sobie kawę, wodę, owoce czy drobny posiłek. 3. Wróć do punktu pierwszego i powtarzaj ten cykl tak wiele razy, jak to możliwe. Opisany wyżej plan dnia jest trochę koczowniczy — polega wszakże na nieustannym

przechodzeniu z jednego miejsca w inne — ale ma dużo zalet. 1. Chodząc, możesz rozmyślać, co nie zawsze jest łatwe, gdy przez cały dzień w biurze wciąż coś cię rozprasza. Po dojściu do celu możesz zanotować wszystko, co przyszło ci do głowy. 2. Chodząc, możesz oczyścić umysł, medytować albo po prostu czerpać przyjemność ze spaceru i rozładować stres. 3. Chodząc, nabierasz kondycji. 4. Dzięki chodzeniu łatwiej skupisz się na pracy, ponieważ będziesz miał mniej czasu na jej wykonanie. Trzydziesto-, czterdziestominutowe bloki aktywności możesz poświęcić na wykonanie ważnych zadań, o których myślisz, spacerując. 5. Na niektóre punkty docelowe możesz wybrać miejsca pozbawione sygnału Wi-Fi. Dzięki temu będziesz mógł pracować bez ryzyka, że Internet odciągnie cię od ważnych zadań. 2. Praca w trybie odłącz się / podłącz się Wiele osób robi sobie czasem przerwę od Internetu. Przez kilka dni, tydzień, a nawet miesiąc w ogóle nie podłączają się do sieci. Robią to, by przez jakiś czas pełniej żyć, odnaleźć umiejętność koncentracji i załatwić ważne sprawy, a także by cieszyć się spokojem płynącym z życia poza siecią. Ale czy takie „czystki” można przeprowadzać tylko od czasu do czasu? Przecież da się je wpisać w normalny rozkład zajęć. Zastanów się nad przyjęciem następujących metod postępowania. 1. Odłącz się od sieci na cały dzień (lub dwa). Nie wchodź w tym czasie do Internetu, a może nawet w ogóle nie włączaj komputera, jeśli miałoby to stanowić dla ciebie zbyt wielką pokusę podłączenia się. Korzystaj z tradycyjnego notesu i długopisu — zapisuj swoje pomysły, notuj, szkicuj. Zamiast pisać e-maile lub wysyłać wiadomości przez komunikator internetowy, używaj telefonu. Spotykaj się z ludźmi na żywo, często wychodź z domu. Załatw milion rzeczy, które leżały odłogiem. Nie używaj urządzeń mobilnych do niczego innego poza dzwonieniem. 2. Następnie podłącz się do Internetu na jeden lub dwa dni. Przepisz, wyślij e-mailem czy zeskanuj wszystkie notatki i szkice, które wykonałeś, będąc poza siecią. Odpowiedz na listy i wykonaj inne bieżące zadania na komputerze, po czym przygotuj się na kolejny okres bez Internetu. 3. Powtórz powyższe kroki. Sam określ, jak długo powinieneś na zmianę przebywać poza siecią i w sieci. Być może obawiasz się, że takie postępowanie zmniejszy twoją wydajność. Sądzę jednak, że będzie wręcz przeciwnie. Zrobisz więcej rzeczy — a w każdym razie wykonasz zadania naprawdę ważne — ponieważ nic nie będzie cię rozpraszało. Odłączenie od Internetu będzie też dla ciebie miłą odmianą. Przedstawiony wyżej sposób życia sprzyja spokojowi umysłu. Wnioski Nie jest moim celem mówić ci, jak powinieneś postępować. Każdy musi wypracować własny

styl i sposób pracy, który pasuje do jego życia zawodowego. Przedstawiłem ci powyższe metody działania po to, abyś zobaczył, że możesz dokonywać zmian w swoim życiu, a myśląc w niekonwencjonalny sposób, sprawisz, że będzie ono bardziej ekscytujące. Nie kieruj się ślepo moimi radami — na ich podstawie wypracuj metody działania, które sprawdzą się najlepiej w twojej sytuacji. Możesz spróbować łączyć przedstawione wyżej porady albo stosować się do nich na przykład tylko raz w tygodniu. Włączenie chodzenia do planu zajęć może być zbawienne dla twojej kondycji i zdolności skupienia. Nie skorzystasz z jego zalet, jeśli będziesz siedział przez cały dzień. Tymczasowe odłączanie się od sieci sprawi natomiast, że będziesz pracował efektywniej i odnajdziesz spokój umysłu. Zachęcam cię do wypróbowania obu metod — przekonaj się sam, jak mogą ulepszyć twoje życie.

Rozdział V Inni

1. Skupienie a rodzicielstwo Pole naszej świadomości jest bardzo małe. Mieści tylko jeden problem. Antoine de Saint-Exupéry Do osób, którym najtrudniej jest odnaleźć skupienie, należą rodzice. Niezależnie od tego, czy cały dzień pracujesz i widzisz dzieci dopiero wieczorem, czy zajmujesz się domem, dbając o potrzeby członków rodziny, prawie nigdy nie masz czasu na relaks, skupienie i osiągnięcie wewnętrznego spokoju. Jako ojciec sześciorga dzieci wiem, co mówię. Po pojawieniu się dzieci życie wypełnia się jazgotem, a poziom chaosu wzrasta o kilka rzędów wielkości. Choć w miarę dorastania stają się one spokojniejsze, zawsze trzeba je dokądś podwieźć, pomóc im w jakiejś sprawie, zaspokoić ich podstawowe potrzeby itd. Nie ma w tym nic złego — chaos i wytężona praca składają się na radość rodzicielstwa. Co jednak zrobić, jeśli chcemy żyć w skupieniu, pozostając jednocześnie świetnymi rodzicami? To wielkie wyzwanie i abyś mógł łatwiej stawić mu czoła, przeczytaj poniższe porady. Wyzwania Poważnym problemem jest to, że będąc rodzicami, działamy jednocześnie na wielu frontach: chodzimy do pracy, zajmujemy się domem, w którym zawsze jest coś do zrobienia, wiedziemy życie osobiste wypełnione treningami, lekturami i zainteresowaniami, a czasem angażujemy się także w zajęcia na rzecz społeczeństwa, takie jak wolontariat, członkostwo w radach i samorządach czy praca na rzecz szkoły. Jednocześnie, rzecz jasna, wychowujemy dzieci. Jak poradzić sobie z tymi wszystkimi zadaniami? Jak skupić się na którymkolwiek z nich, gdy inne czekają w kolejce? Ja sam na przykład staram się koncentrować głównie na pracy, lecz ponieważ wykonuję ją w domu, wciąż mam wokół siebie dzieci, które domagają się mojej uwagi. Kiedy spędzam z nimi czas, odczuwam pokusę, by sprawdzić e-mail albo Twittera. Gdy mam ochotę pobyć sam, słyszę syreni śpiew zadań zawodowych i nieustanny zew dzieci, przez co niełatwo jest mi się skupić na sprawach prywatnych. Kolejne wyzwanie stanowi technika. Współcześni rodzice żyją w Internecie. Jesteśmy dziś mocniej niż kiedykolwiek wcześniej związani z siecią i wciąż towarzyszą nam urządzenia mobilne — iPhone’y, smartfony z Androidem, Blackberry, laptopy czy iPady — przez które jesteśmy nieustannie połączeni ze światem. W chwili gdy nastoletni syn czy córka wysyła do nas SMS-a, dostajemy e-maile z pracy, prośby związane z wolontariatem i powiadomienia z blogów o naszym ulubionym hobby. Posiadanie dzieci sprawia, że wypracowanie umiejętności skupienia staje się jeszcze większym wyzwaniem. Osoby bezdzietne przeważnie nie rozumieją naszych problemów, przez co nie mamy żadnej taryfy ulgowej u szefów i współpracowników. To, że musiałeś zawieźć dzieciaka do dentysty albo że niemowlak płakał całą noc, nie jest żadnym usprawiedliwieniem.

W końcu sam tego chciałeś, prawda? Wychowywanie dzieci jest niewątpliwie trudną sztuką. W każdej minucie twojego życia dzieci przychodzą do ciebie z jakimś problemem czy prośbą, domagają się uwagi albo trzeba je zabrać na zajęcia czy lekcje. Natomiast w tych rzadkich chwilach, gdy dzieci milczą, zastanawiasz się, czy nie powinieneś czegoś dla nich zrobić. Może warto by im poczytać, zabrać je do parku albo do muzeum, pouczyć je budowania różnych rzeczy czy opieki nad roślinami lub pisania, opowiedzieć im coś o życiu. To wcale nie jest łatwe. Ale przecież sami się na to pisaliście. Jedno podejście Aby móc zachować zdolność skupienia, walcząc na tylu różnych frontach, musisz wyraźnie rozdzielić swoje role. Przeznacz określone pory dnia czy tygodnia na każdą z nich. Następnie skoncentruj się na odgrywanej w danym momencie roli na tyle, na ile to możliwe. Odetnij się wówczas od pozostałych sfer życia, by nie rozpraszały cię związane z nimi sprawy. Przykład: * Wczesne godziny poranka: zbudź się wcześnie — przed dziećmi — i przeznacz ten czas dla siebie. Wyjdź pobiegać, medytuj, uprawiaj jogę, czytaj powieść. Możesz też tworzyć: rysuj, projektuj, pisz itp. * Ranek: kiedy dzieci się obudzą, pomóż im przygotować się do szkoły — spakuj im kanapki itp. — a sam przygotuj się do pracy. O tej porze pełnisz funkcję rodzica — nie zajmuj się sprawami zawodowymi. Porozmawiaj z dziećmi, jeśli znajdziesz na to chwilę. * Późniejsze godziny poranka: zajmij się pracą. Jeśli pracujesz w domu, sprawy domowe zostaw na później. * Popołudnie: zajmij się domem lub dalej pracuj. * Późne popołudnie: spędzaj czas z dziećmi. Odetnij się od spraw zawodowych. * Wczesny wieczór: przeznacz trochę czasu dla siebie. Niech dzieci odrobią zadania domowe, a ty skup się na swoich sprawach. * Późny wieczór: poczytaj dzieciom, posiedź z nimi w ciszy, połóż je spać. To oczywiście tylko przykład, który nie jest bynajmniej uniwersalny. Sam musisz wypracować plan dnia, który będzie najlepiej pasował do twojej sytuacji. Być może najefektywniej pracujesz wieczorami albo nie możesz się niczym zająć, dopóki mąż lub żona nie wróci do domu, by przejąć opiekę nad dziećmi, a może musisz spędzać z dziećmi cały ranek. W rodzicielstwie nie ma złotych zasad, które sprawdzą się w każdym przypadku, jednak metoda czytelnego wydzielania czasu na zajmowanie się określonymi sferami życia może być pomocna. Powinieneś też być elastyczny. Nie przywiązuj się do planu dnia tak bardzo, by nieoczekiwane wydarzenia — zwołane w ostatniej chwili zebranie czy telefon ze szkoły, że twoja córka zachorowała — wprawiały cię w zły nastrój. Oczywiście, jako rodzice szybko się uczymy, jak radzić sobie z nagłymi wypadkami, i przyjmujemy zmiany planów ze spokojem. Kiedy jednak przełączamy się z jednej sfery życia na drugą (z wychowywania dzieci na pracę, sprawy osobiste, obowiązki społeczne itp.), nasze role musimy odgrywać w najwyższym skupieniu.

Bardzo małe dzieci Rodzicom jest jeszcze trudniej, kiedy dzieci są w wieku niemowlęcym. Im dziecko jest mniejsze, tym więcej wymaga uwagi. Nie jest to rzecz jasna żelazna reguła, lecz z mojego bogatego doświadczenia wynika, że im starsze masz dzieci, tym łatwiej przychodzi ci koncentracja na innych sprawach. Jak więc dzielić role i podtrzymywać zdolność skupienia, kiedy ma się bardzo małe dziecko, które wymaga nieustannej uwagi? Z pewnością nie jest to łatwe. Najlepiej, gdy niemowlakiem opiekują się oboje rodzice, dzięki czemu każde z nich ma czas dla siebie w określonej porze dnia. Nie zajmujcie się dzieckiem jednocześnie — kiedy jedno z was to robi, drugie może zażyć spokoju na spacerze, pogrążyć się w lekturze, skupić na pracy twórczej czy poćwiczyć. Później się zamieńcie. W niektórych porach dnia niemowlę oczywiście śpi. Jeśli twoje dziecko jest tak małe, że nie daje ci zasnąć w nocy, będziesz zapewne chciał odpocząć, kiedy i ono odpoczywa. Jeżeli jednak nie potrzebujesz snu, spróbuj maksymalnie wykorzystać ten czas na zajęcie się prywatnymi sprawami. Podobnie postępuj w cichych godzinach poranka, przed obudzeniem się dziecka, oraz w nocy, kiedy niemowlę już śpi. Możesz również poszukać pomocy. Dzieckiem zaopiekować się może niania, dziadkowie na emeryturze albo godny zaufania kuzyn, mający kilka godzin wolnego po szkole. Można je też na część dnia oddać do żłobka. Niektóre z tych rozwiązań mogą cię trochę kosztować, ale czasem warto zapłacić. Możesz też umówić się z innymi rodzicami, że będziecie się opiekować wzajemnie swoimi dziećmi w miarę wolnego czasu. O technice Rodzice, którzy przywykli do ciągłego bycia w sieci, mogą znacznie skorzystać na odłączeniu się od niej. Wyobraź sobie, że spacerujesz z dzieckiem po parku. Dzień jest cudowny i dzielisz ze swą pociechą wspaniałe chwile. Wtem odzywa się twój smartfon — przyszedł nowy e-mail. Czekasz na wiadomość od szefa czy klienta, więc ogarnia cię ochota, by zobaczyć, co przyszło. To tylko kilka sekund — żaden problem, prawda? A jednak to jest pewien problem. To drobne zakłócenie odrywa cię od chwili spędzanej z dzieckiem — w jakimś stopniu ją niszczy — i przenosi do świata pracy. Dziecko dowiaduje się, że e-mail jest dla ciebie ważniejszy niż ono. Nie potrafisz w pełni skupić się na przebywaniu z dzieckiem, bo czekasz na ważny e-mail od klienta — nie dajesz w ten sposób dobrego przykładu. Jeśli zabrzmiałem jak ksiądz z ambony, to wiedz, że mnie także od czasu do czasu zdarza się podobny grzech. Powinniśmy jednak być świadomi problemu i próbować mu zapobiegać. Wyłącz telefon, wycisz wszelkie powiadomienia i skup się na chwilach spędzanych z dzieckiem. Kiedy jesteś w domu, twoje dziecko może domagać się uwagi, gdy pracujesz na komputerze. Co jakiś czas wyłącz więc komputer i bez reszty poświęć się dziecku. Kiedy przychodzi pora na pracę lub tworzenie, znajdź sposób na to, jak sprawić, by dzieci ci nie przeszkadzały, i skup się w pełni na tym, co robisz. Przez resztę czasu jednak w ogóle nie włączaj komputera.



2. Problemy innych W doskonałym świecie łatwo nauczyłbyś się zwalczać różne pokusy i stworzyłbyś sobie środowisko pracy, w którym skupienie przychodzi łatwo. W rzeczywistości otaczają nas jednak inni ludzie, co nie zawsze sprzyja koncentracji. Zdarza się, że nie panujemy w pełni nad naszym życiem. Czasami inni nam przeszkadzają albo utrudniają realizację celów. Nierzadko potrafią wywrzeć wielki wpływ na naszą zdolność upraszczania własnego życia i tworzenia. Przyjrzyjmy się kilku sytuacjom, w których się to zdarza, i zastanówmy się nad możliwymi rozwiązaniami. Branża usługowa Jeśli pracujesz w branży usługowej, odcięcie się od wszystkich przeszkadzajek, by skupić się na pracy, może wydawać się niemożliwe. Musisz przecież niemal natychmiast odpowiadać klientom. Ignorowanie ich i niereagowanie na telefony czy e-maile nie wchodzi w grę. Pracownicy sektora usługowego nieustannie się komunikują i wciąż są w pracy, przeskakując od jednego zadania do drugiego. To prawda, warto jednak zwrócić uwagę na kilka kwestii. 1. Gdy obsługujesz klientów, skoncentruj się na nich. Nie załatwiaj wówczas innych spraw, nie zajmuj się innymi zadaniami. Bądź w pełni obecny przy każdym kliencie, poświęć spotkaniu z nim całą swoją uwagę. Wówczas obsłużysz go na wysokim poziomie i nawiążesz z nim prawdziwy, głęboki kontakt. Telefoniczna rozmowa z klientem nie potoczy się dobrze, jeśli w tym samym czasie będziesz czytał e-maile, a osobiste spotkanie wypadnie kiepsko, jeśli wciąż będziesz zerkał na iPhone’a. 2. Staraj się obsługiwać tylko jednego klienta w danym momencie. Nie zawsze jest to możliwe, lecz jeśli skupisz się na jednej osobie, skorzysta na tym i klient, i twoja psychika. Jeśli tylko możesz, w danej chwili zajmuj się pocztą tylko jednego, wybranego klienta. Zadzwoń do jednej osoby. Umów się na spotkanie z jednym kontrahentem. 3. Spróbuj znaleźć w pracy trochę czasu na skupienie. Jeśli poza obsługą klientów masz także inne zadania, zajmuj się nimi w wyznaczonej porze, kiedy nie masz do czynienia z klientami. Nawet jeśli masz tylko pół godziny lub godzinę, skup się i wyłącz przeszkadzajki. Twoja praca na tym zyska. 4. Szukaj sposobów na zmniejszenie liczby obowiązków. Choć problemy i prośby klientów są ważne, istnieją sposoby, by zredukować obciążenie pracą. Jednym z nich jest automatyzacja. Niech nabywcy zamawiają towary i wypełniają dokumenty on-line, zamiast zajmować tym twój czas. Szukaj różnych metod na internetowe załatwianie tych spraw, z którymi klienci najczęściej się do ciebie zgłaszają. Zamieszczenie sekcji z najczęściej zadawanymi pytaniami (FAQ) na stronie internetowej może wpłynąć na zmniejszenie liczby nadsyłanych zapytań. Zastanów się nad skorzystaniem z usług telefonicznego helpdesku w firmie zewnętrznej. Zadaj też sobie pytanie, czy nie warto zawęzić pola działania firmy. Wszystko to możesz zrobić jedynie wówczas, gdy sprawujesz kontrolę nad jej działaniem. W takim wypadku szukaj metod na zmniejszenie nawału pracy i zwiększenie jej płynności. 5. Odnajdź skupienie w życiu osobistym. Jeśli przez większość czasu zmagasz się z problemami, prośbami i skargami klientów, spróbuj wygospodarować sobie pewien czas

na niczym niezmącony relaks. Nie bądź nieustannie podłączony do sieci, nie rozmawiaj bez przerwy przez telefon, nie wysyłaj mnóstwa SMS-ów. Pozbądź się przeszkadzajek, zwolnij, pobądź sam na sam ze sobą i pozwól umysłowi odpocząć. Współpracownicy jako źródło rozproszenia Jeśli masz pracowników lub współpracowników, którzy na tobie polegają, zapewne jesteś nieustannie zasypywany przez nich różnymi pytaniami (zadawanymi osobiście, przez telefon, komunikator czy e-mail). Wciąż musisz podejmować decyzje, rozwiązywać konflikty i problemy, spełniać czyjeś prośby. Jak więc można skupić się na pracy, kiedy inni wciąż ją przerywają? Istnieje wiele metod na rozwiązanie tego problemu, choć nie wszystkie są uniwersalne. Oto kilka z nich. * Niech twoje biurko nie będzie wąskim gardłem. Nie znajdziesz ani chwili spokoju, jeśli wszystkie decyzje i sprawy będą musiały przejść przez ciebie. Szkol innych pracowników, tak by umieli reagować samodzielnie. Ustal wytyczne procesu decyzyjnego w firmie — dzięki temu twoi ludzie będą mogli podejmować takie same decyzje, jakie ty byś podjął w danych okolicznościach. Określ, w jakich sytuacjach można do ciebie dzwonić i przerywać ci pracę, tak by jedynie sprawy o określonym stopniu ważności trafiały na twoje biurko. Niech inni załatwiają firmowe problemy za ciebie. Fakt, będziesz miał wówczas mniejszą kontrolę nad przedsiębiorstwem, lecz jednocześnie mniej osób będzie ci przeszkadzać. * Wyznacz godziny, w których jesteś niedostępny. W tych porach dnia nie będzie wolno ci przeszkadzać, chyba że zdarzy się coś dramatycznego. Problemami i prośbami innych osób zajmować się będziesz w określonych godzinach dnia. W pozostałych będziesz mógł skupić się na pracy. * Wyznacz zastępcę. Jeśli jesteś menedżerem lub właścicielem firmy, wyznacz zastępcę, który będzie zajmował się przedsiębiorstwem podczas twojej nieobecności lub gdy postanowisz przez kilka godzin popracować w skupieniu. Przeszkol tę osobę, by umiała podejmować właściwe decyzje. * Zmień kulturę pracy. Pracownicy przeszkadzają ci dlatego, że zawsze pochylasz się nad ich sprawami, przez co dochodzą do wniosku, że można ci przeszkadzać. Zmień kulturę pracy w firmie w taki sposób, by przychodzili do ciebie tylko wtedy, kiedy masz dla nich czas. Powiedz na przykład swoim ludziom, że sprawdzasz e-mail tylko o 15.00, ponieważ masz dużo pracy, na której musisz się skoncentrować, i w związku z tym nie powinni spodziewać się wcześniejszej odpowiedzi. Powiedz im, że nie odbierasz telefonu i nie czytasz SMS-ów po 17.00 — zamiast tego mogą wysłać do ciebie e-mail, na który odpowiesz rano. Możesz oczywiście ustalić swoje własne zasady, które najlepiej sprawdzą się w twojej sytuacji. Chodzi o to, by wypracować sobie plan działania i tak pokierować kulturą pracy w firmie, by się tego planu trzymać. * Bądź zanurzony w teraźniejszości. Jeśli nie możesz sprawić, by nie przerywano ci pracy, naucz się radzić sobie z każdym problemem z osobna — poświęć pełną uwagę osobie, która przychodzi do ciebie z jakąś sprawą. W ten sposób będziesz mniej zestresowany i w spokoju, skutecznie załatwisz problem każdego współpracownika, który domaga się twojej uwagi. * Skup się poza pracą. Jeśli nie jesteś w stanie skupić się w pracy, gdyż nie możesz tak jej zorganizować, by różne osoby ci nie przeszkadzały, spróbuj przynajmniej wykroić trochę czasu wieczorem, abyś mógł bez przeszkód i w spokoju rozmyślać, czytać, pisać i tworzyć.

Szefowie Co zrobić, jeśli szef nie pozwala ci tak zmienić trybu pracy, abyś mógł się na niej skupić? To poważny problem. Przełożony może oczekiwać od ciebie, żebyś niezwłocznie odpowiadał na SMS-y i e-maile, cały dzień chodził na zebrania, wciąż był zajęty, pracował do późna, odbierał telefon po pracy itp. Słowem, może od ciebie żądać, byś przez całą dobę żył w chaosie. Niestety, w takiej sytuacji twoje możliwości są ograniczone. Jeśli nie jesteś szefem firmy, możesz spróbować zastosować się do jednej z poniższych rad. * Porozmawiaj z szefem. Szefowie mogą czasem wykazać się rozsądkiem, gdy usłyszą przekonujące argumenty, zwłaszcza jeśli dałeś się poznać jako dobry pracownik. Poproś szefa o spotkanie i powiedz mu, że zależy ci na tym, by mieć czas na skupienie. Wyjaśnij, że zwiększy to twoją produktywność i kreatywność. Jeśli uznasz, że może to pomóc w rozmowie, podaruj szefowi egzemplarz tej książki. Opisz dokładnie, jakie zmiany chciałbyś wprowadzić, i zaproponuj jedno— czy dwutygodniowy okres próbny, po którym ocenicie rezultaty twoich działań. * Zmień to, nad czym masz kontrolę. Jeśli niektórych rzeczy nie możesz zmienić, skup się na tych, nad którymi masz kontrolę. Może nie będziesz mógł przesunąć swoich godzin pracy, ale możesz zrobić porządek na biurku i w komputerze. Jeśli przez cały czas musisz natychmiast odpowiadać na wszystkie e-maile, naucz się przynajmniej blokować sobie dostęp do wszystkich innych rzeczy w Internecie, które mogłyby cię w tym czasie rozpraszać. * Pracuj poza biurem. Dobrze jest mieć możliwość pracy z domu, kawiarni czy biblioteki. Możesz spróbować znaleźć argumenty na rzecz pracy poza biurem. Skorzystaj z tej możliwości, gdy tylko się nadarzy — załóż słuchawki, puść spokojną (albo energiczną!) muzykę, pozbądź się przeszkadzajek i skup się. * Udowodnij, że to działa. Wprowadź wszystkie zmiany, które możesz wprowadzić, i wykaż, że dzięki nim działasz skuteczniej. Pokazywanie konkretnych dowodów to najlepszy sposób przekonywania szefów. * Znajdź inną pracę. Jeśli męczysz się w pracy, a twój szef zachowuje się nierozsądnie, jego oczekiwania są zbyt szaleńcze i nie możesz znaleźć czasu, by się skupić, być może nadszedł czas na zmianę pracy. Nie mogę podjąć tej decyzji za ciebie, ale weź pod uwagę, że zmieniałem pracę dwukrotnie, kiedy nie byłem z niej zadowolony, i za każdym razem zmiana okazywała się dla mnie bardzo korzystna. Osoby nieokazujące wsparcia Część osób, które spotykamy w życiu, może nie okazywać nam wsparcia lub krytykować zmiany, które chcemy wprowadzić. Jeśli do tego grona należy mąż lub żona, partner czy ktoś, od kogo zależy nasz los, zmiany mogą okazać się bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Jest to często spotykany problem. Nie ma żadnych uniwersalnych sposobów na jego rozwiązanie. Poniżej zapisałem jednak kilka porad, które sprawdziły się w moim wypadku. * Nic na siłę. Kiedy naciskamy na innych, chcąc wprowadzić zmiany, często napotykamy opór. Jeśli chcesz, by inni zaakceptowali twoje nowe sposoby życia, nie zmuszaj ich do tego. Spróbuj zastosować się do poniższych wskazówek — dawaj przykład, dziel się doświadczeniem, proś o pomoc.

* Dziel się przemyśleniami o tym, jak zmiany wpłynęły na twoje życie i dlaczego są ważne. Spotkaj się z osobą (czy osobami), która jest nieufna wobec zmian, i opowiedz jej, dlaczego chcesz je wprowadzić, czemu są dla ciebie ważne i co pomogą ci osiągnąć. Dokonując zmian, na bieżąco informuj tę osobę o ich pozytywnych skutkach. Mów też o problemach, z którymi się borykasz. Taktyka szczerego porozumiewania się może przekonać sceptyków do zaakceptowania twojego nowego stylu życia, jeśli nie będziesz naciskał i wstrzymasz się od wygłaszania kazań. * Poproś o pomoc. Jeśli poprosisz kogoś, by się zmienił, zapewne odmówi. Jeśli jednak poprosisz, by pomógł tobie w dokonaniu zmiany, najprawdopodobniej się zgodzi. Postaraj się zamienić proces wprowadzania zmian w wysiłek grupowy. Wspólne działanie jest zawsze lepsze niż konflikty. * Dawaj przykład. Jeśli ważna dla ciebie osoba nie chce się zmienić, nie ma w tym nic złego. Zmieniaj się sam i demonstruj na własnym przykładzie, że twój nowy sposób życia jest dobry. Jeśli uda ci się w ten sposób skłonić drugą osobę do wprowadzenia zmian w swoim życiu, to świetnie! Dawanie przykładu bywa najskuteczniejszą metodą perswazji. Nie bądź jednak zawiedziony, gdy inni nie zdecydują się na podążanie twoją ścieżką. Ciesz się ze zmian, które sam wprowadziłeś we własnym życiu. * Zmień to, co możesz. Jeśli ważna dla ciebie osoba nie okazuje ci wsparcia, może tak być dlatego, że nie wszystko jesteś w stanie zmienić. Zorientuj się, jakie są granice twoich możliwości.

3. Zmiana kultury pracy w firmie Jeśli jesteś pracownikiem, który nie panuje w pełni nad swoim harmonogramem, możesz nie mieć możliwości zastosowania się do wszystkich porad na temat tego, jak osiągnąć skupienie w pracy. W takim wypadku proponuję, abyś: 1) wprowadził te zmiany, które możesz wprowadzić, 2) podarował egzemplarz tej książki bezpośredniemu przełożonemu lub szefostwu firmy, prosząc ich o przeczytanie zwłaszcza tego rozdziału. Jest on przeznaczony dla kadry zarządzającej przedsiębiorstwami: dyrektorów, prezesów, nadzorców, menedżerów średniego szczebla, właścicieli niewielkich firm — słowem, wszelkiego rodzaju szefów oraz każdego, kto decyduje o harmonogramie pracy innych osób lub ma wpływ na politykę i kulturę pracy firmy. Problem: współczesne przedsiębiorstwa lubią się chwalić swoją skutecznością i produktywnością, lecz prawda jest taka, że w większości z nich jest przytłaczająca atmosfera, pełna chaosu i zgiełku. Pracownicy siedzą w boksach i zalewani są rozpraszającymi ich bodźcami. Pracę nieustannie przerywają im e-maile, wiadomości z komunikatorów, SMS-y, telefony, powiadomienia, prośby, zagadujący ich koledzy, konflikty biurowe czy zebrania. W tak rozpraszającym uwagę środowisku nie sposób się na czymkolwiek skoncentrować. Mnożące się bodźce powodują stres i prowadzą do przeładowania informacyjnego. Dzielą dzień pracownika na drobne fragmenty i nieustannie przekierowują jego uwagę na inne sprawy. Takie otoczenie jest skrajnie nieprzyjazne dla osób pragnących tworzyć, skupiać się na naprawdę ważnych zadaniach i wypracowywać spektakularne efekty. Człowiek, który jest po prostu zajęty, nie zawsze zajmuje się tym, co istotne. Pracownik może harować dziesięć godzin dziennie, usiłując zapanować nad wszystkimi e-mailami, telefonami, zebraniami i niekończącymi się prośbami, a jednocześnie przez cały ten czas nie dokonać niczego istotnego. A przecież liczy się tworzenie — wymyślenie znakomitego towaru, który stanie się podstawą działania firmy, zauważalne poprawienie jakości produktu, dostarczanie naprawdę przydatnych usług. Istotą pracy nie jest bycie zajętym, a to właśnie w potoku mało ważnych zajęć tonie nasz czas i uwaga. Rozwiązanie: stwórz takie środowisko pracy, w którym można się skupić. Istnieje wiele miejsc, gdzie to się udało. Oto przykład na to, jak mogłaby wyglądać praca w twojej firmie. * Pracownik przychodzi do biura, siada i zastanawia się, którą z ważnych spraw powinien się dziś zająć. Tworzy listę trzech do pięciu zadań do wykonania, które są naprawdę istotne dla firmy czy organizacji. Nie sprawdza poczty, nigdzie nie dzwoni — pracuje w ciszy i skupieniu. * Następnie, siedząc przy uporządkowanym biurku, zabiera się do pierwszego zadania z listy. Nie przeszkadzają mu żadne telefony, e-maile ani powiadomienia. * Nieco później przez około pół godziny zajmuje się e-mailami, pocztą głosową i wszystkimi innymi drobnymi sprawami, które trzeba szybko ogarnąć. * W ciągu dnia skupia się całkowicie na najistotniejszych zadaniach. Jego pracy prawie w ogóle nie przerywają telefony ani zebrania. * Po południu pracownik może spotkać się z tobą na krótko, by omówić wydarzenia dnia, rozwiązać napotkane problemy czy przejrzeć listę najważniejszych zadań na następny dzień.

Zebrania zwołuj rzadko. Powinny trwać jak najkrócej, ponieważ zabierają mnóstwo czasu i odciągają pracowników od istotnych spraw. Powyższy przykład przedstawia środowisko sprzyjające skupieniu, lecz nie każdy musi organizować je sobie w taki sam sposób. Poniżej zamieściłem kilka wskazówek, co zrobić, by w twojej firmie łatwo się było skoncentrować. * Poniedziałki bez e-maila. Przez cały poniedziałek pracownicy są wolni od poczty elektronicznej — a wręcz mają zakaz jej otwierania — muszą natomiast pracować nad czymś naprawdę ważnym. Można też wprowadzić popołudnia czy poranki bez e-maila. * Słuchawki. Pozwól pracownikom zakładać słuchawki, które odetną ich od rozpraszających bodźców. * Pozwól swoim ludziom przez jeden lub dwa dni w tygodniu pracować w domu. Pod koniec każdego takiego dnia pracownik może opowiedzieć ci, czego dokonał. Gdy pracuje w biurze, niech nic go nie rozprasza — zobacz, jakie będą tego rezultaty. * Wyłączaj Internet na kilka godzin dziennie. Wyłączenie dostępu do sieci w firmie może wydawać się działaniem na wyrost, lecz pozwoli to pracownikom skupić się na pracy i posunąć ją znacznie do przodu. Jeśli będą wiedzieli, że Internet zostaje odłączony o określonej porze każdego dnia, wszystkie wymagające dostępu do sieci zadania wykonają wcześniej i będą gotowi na pracę bez Internetu. Niezależnie od metod, jakimi się posłużysz, stworzenie środowiska pracy, które sprzyja skupieniu i eliminuje rozpraszające pracowników bodźce, tchnie w twoje przedsiębiorstwo nowe życie. Przeobrażenie kultury pracy Zadajmy sobie teraz pytanie, jak można zmienić kulturę i środowisko pracy w twoim przedsiębiorstwie. Nie jest to łatwe, niezależnie od tego, czy jako szef masz pełną kontrolę nad firmą, czy jesteś menedżerem średniego lub niższego szczebla, będziesz bowiem musiał zmierzyć się z inercją i głęboko zakorzenionymi nawykami pracowników. Oto kilka wskazówek, jak się do tego zabrać. 1. Daj współpracownikom tę książkę do przeczytania. Kup i rozdaj im kilka egzemplarzy Skup się lub roześlij link do jego elektronicznej, angielskojęzycznej wersji — plik PDF dostępny jest na blogu Zen Habits — którą możesz rozprowadzać bez żadnych opłat. 2. Rozmawiaj. Po prostu pogadaj ze swoimi współpracownikami, szefami, członkami grupy projektowej. Podnieś problem rozproszenia i skupienia w pracy. Może wpadniecie na jakieś ciekawe pomysły. 3. Wprowadzaj drobne zmiany. Nie trzeba wywracać do góry nogami całej kultury firmy z dnia na dzień. Zacznij od drobiazgów, od rzeczy prostych, lecz znaczących. Zarządź na przykład godzinę bez e-maila, zebrań czy przeszkadzania sobie na początku każdego dnia pracy. 4. Nie ustawaj we wprowadzaniu zmian. Zmniejsz liczbę zebrań, wprowadź każdego dnia godziny bez poczty elektronicznej i Internetu, wyznacz strefy, w których można bez przeszkód pracować w mnisim skupieniu, zachęcaj pracowników do wyłączania telefonów i używania słuchawek, doradź im, by sprawdzali e-mail dwa lub trzy razy dziennie, wstrzymując się od tego przez resztę czasu itp.

Kultura twojej firmy stopniowo się zmieni. Bądź cierpliwy, zachęcaj innych i myśl pozytywnie. Przede wszystkim jednak dawaj dobry przykład.