Walecznych tysiąc : pamiętniki sierżanta Władysława Goliczewskiego z wojny polsko-bolszewickiej

227 75 20MB

Polish Pages 240 Year 1934

Report DMCA / Copyright

DOWNLOAD FILE

Polecaj historie

Walecznych tysiąc : pamiętniki sierżanta Władysława Goliczewskiego z wojny polsko-bolszewickiej

Citation preview

il~LJOTEKA

PAMIĘTNIKÓW

ALEC NYC TY IĄC '\

Pamiętniki sierianła

'WA GOUCZEWSKIEGO ~ols ko „ boluewickiei fJo druku

~rzygotował

/(j:,1i'\J&.N UMIASTOWSKI

ł

t

(Jl;~· h/ N A KS I Ę GAR N I A W OJ S K O W A

WARSZAWA

1934

• •;

WSTĘP.

W ostatecznej rozgrywce o naszą niepodległość, jak< nastąpiła w wojnie polsko-rosyjskiej w latach 1919 - 1920, posiadała Polska Wielkiego Wodza i dz elne wojsko, Bez nich nie osiągnęłaby zwycięstwa,

Pamiętniki sierżanta Goliczewskiego są obrazem tego wojsko, I słuszny jest tytuł 11 Walecznycih ty~­ siąc", jaki tej książce nadano, ponieważ rzeczywiśCie opowiada ona o żołnierzach, których praca -bojowa i czyny warte są legendy. Dzieje sierżanta Goliczewskiego są takiemi samemi, jakie miało tysiące innych podoficerów. Historia pierwszej kompanji opowiedziana przez niego nie różni się od hisiorji innych kompanij i właśnie dla· tego pamiętniki „Walecznych tysiąc" mają znaczenie ogólne. Są one doskonałem odzwierciadleniem zycia naszego żołnierza w latach wojny. Młody 18· letni chłopiec z chwilą wyrzucenia i''.iemców z Grajewa idzie do wojska. W rok później

3

jest już plutonowym i rwie slę na wojnę. piechoty, z któryin wyrusza, składa się z niest ars od niego chł.opców. Młodzi wiekiem posiadają jednak pewne doświadczenie życiowe i wyr, ideowe zabarwienie, dzięki przynależności do, skiej Organizacji Wojskowej (P. O. W.}. Zetknąwszy się z wojną poczyna Golicze~ski w kalen darzy ku notować króciutko ciekawsze fa•~ty. Niestety trafia do niewoli i kalen darzy k git)!e. Po ucieczce od bolszewików znów wraca do now~'gc, 1 już notat nika, a po wojnie zaraz zabie ra się do r~pi­ sania swych pamiętników. Dobra pamięć i mło~o ść , sprawiają,. że zapamiętał wiele c:ekawych szc2~gó­ łów, a co główne przed stawi a w sposób prosty ~ ży­ wy pracę dowódcy plutonu w boju. Stąd posiadając pamiętniki Naczelnego Wodza, szeregu oficerów \vyż• -szych i niższych, jak równ'.eż żołnierzy·intelige ritów, , poraz pierwszy dopiero w pamiętnikach Golic zewskiego znajd ujem y opis „małego wodza", drobn ego dowódcy w jego codziennej pracy wojny i to :opis skreślony niezb yt wprawną ręką przeciętne go pol:lofi, cera. Najbardz!ej charakterystyczną cechą pamię t­ ników, nadającą im zarazem wysoki stopień warto ści jest to, że są one właśnie pisane ręką jednego z „ma• sy'\ żolnier~a z szeregu, Jest w tych pamiętnikach naszk!cowana typowa postać polskiego „nieznanego żołnierza" . Jakiekolwiek nazwisko napiszemy na miejsce tych, które są tam wymienione, dla wszy stkic h opowieść będzie dfl·

bra i ta sama. Oto w czem tkwi dokumentalna i wyjątkowa wartość tomu "Walecznych tysiąc". Przynoszą one zaszczyt imieniowi żołnierza polskiego i są uczczeniem pracy podoficera, który na wojnie wypełnił ią nieprzeciętnie, o czem się dzisiai malo iuż wie i niestety zamalo pamięta. Następnie jest w tych pamiętnikach nakreślony z natury wizerunek idealnego dowódcy kompanji, współczesnego rycerza bez skazy i bez strachu. Po długie też czasy sądzimy pamiętniki Goliczewskiego będą książką, którą czytać powinien i· którą czytać

będzie

obowiązany każdy młodzieniec

w naszym wojsku. Ci co widzieli wojnę czytając „Walecznych tysiąc"... odnowią swe wspomnienia, wzruszą się widząc jak ich własna dola i niedola została przez jed.nego z pośród nich opowiedziana w słowach prostych ·1ecz jakże wymownych. Legenda innych nie potrzebuje. Czyny wielkie same przez się są wielkiemi. Przygotowując

do druku „Walecznych tysiąc"„. ograniczyliśmy poprawki, starając się pozostawić tekst w stanie możliwie pierwotnym. Z tego też względu pozostawiliśmy, ile się to d~Jo, swoiste a częściowo nawet błędnie użyte znaki pisarskie autora, o ile jasność tekstu przy tem nie cierpiała.

R.U. 5

I. PRZYGOTOWANIA DO WYJAZDU NA FRONT. W miesiącu lipcu, roku Pańskiego 1919, zlikwidowano trzeci kurs szkoły podoficerskiej 33 pułku piechoty w Łomży. Rozkazem dziennym pułku przydzielono nas, starych insiruktorów i świeżo promo· wanych podoficerów, do poszczególnych kompanij. Znalazłem się wówczas, jako plutonowy, w pierwszej kompanii strzeleckiej i na jej łonie spędziłem najpięk~ niejszy okres mojego życia, okres po grób niezapo· mnianych dni naszej wojaczki. Nim jednak dostałem się do kompanji strzeleckiej kosztowało mnie to dużo zabiegów i trochę protekcji, gdyż 11 wódz'' pułku, major Stefan Wyspiański, na skutek prośby dowódcy szkoły, podporucznika La" toura, przesunął mnie do batalionu zapasowego, kwaterującego podówczas, z braku odpowiednich po· mieszczeń na terenie Łomży, w Warszawie. Przy tym batalionie organizował się zkolei czwarty kuris szkoły pod:.>ficerskiej, do której chciano wziąć mnie na. instruktora. Przyznam się, że praca instruktora w szkole pociągała mię niezmiernie, i gdybym był nie wiedział, że pułk lada dzień wyjedzie na front, to~ w myśl zasad regulaminu służby wewnętrznej wpa~ janych w nas powiedziałbym tylko - rozkaz! i za parę godzin kroczył z dworca Wileńskiego po bruku stołecznym na ulicę Nowowiejską, aby niezwłocznie zameldować się u dowódcy bataljonu zapasowego,

1

kapitana Hryniewieckiego. Lecz na w1esc 1 ze pułk wyjeżdża na front, postanowiłem z całą _stanow.c_z?· ścią protestować. W tym celu udałe!Il s1~ oso~1sc1e do dowódcy pułku z prośbą, o przydzielenie mnie do którejś kompanii strzeleckiej, odchodzącej na front. Prośba, uprzednio poparta protekcją, odniosła pomyślny skutek. Dla ścisłości, żeby ktoś nie czynił brzydkich przypuszczeń, niech mi tu wolno będzie nadmienić, że była to jedyna protekcja za cały czas mojej służby wojskowej. Z kancelarii pułkowej już nie szedłem, ale galopow