Polska a Czechy w czasach husyckich aż do odwołania Korybuta z Czech: studyum z historyi polsko-czeskiej. 1

Citation preview

Osobne odbicie z R ozpraw Akadem ii U m iejęt.

X/'MO./i'Vf POLSKA A CZECHY

w Kasach basjcM a ż do o d w o ł a n i a K o r y b u t a z C z e c h . Studyjum z historyi polsko - czeskiej. Napisał A

ntoni

P

rochaska.

I W ystąpienie H usa na arenie dziejowej w początkach X V . stólecia, ma w ybitny charakter dążności reformatorskich. Schizm a kościelna i idący z nią w pa­ rze upadek kościoła, w yw ołały w mężach sławnego uniw ersytetu praskiego, tego ogniska ówczesnej cywilizacyi E uropy, prąd, dążący do poprawy gorszących stosunków kośoioła.

Konrad

z W aldhausen, Milicz

z K rom eryźy, Tomasz S ztitn y , Maciej z Janow a i nasz Maciej z K rakow a l), autor pisma: „B e squalol) Że Maciej z Krakowa był Polakiem , że nie doznawał prześladowania od Czechów i nie opuścił z tego p o ­ wodu 1 4 0 9 . r. P ra g i, dow odzi przeciwko T e i t t h b i m o w i i innym M u c z k o w s k i w dziele awojem p. t.: „W iadom ości o założeniu uniweraytetu krakow skiego. 1 0 3 — 114 .

1

2 ribus curiae romanaeu — oto są mężowie tego refor­ m atorskiego kierunku. Mężem atoli, który prąd ów powołał do życia, który kierunkow i nadał powszechnodziejowe znaczenie, — tw órcą czeskiój reform acyi — był J a n H us. T en atoli mąż, ów reform ator J a n Hus, był ró­ wnocześnie tw órcą dwóch idej, mających prawie równe znaczenie w dziejach ludzkości. Hus stw orzył czeską reformacyję, a spowodował czeską rewolucyję. Po dziś dzień panują pomiędzy historykam i spory co do zazagadnienia, k tóra idea w rzeczywistości przew ażała, ja k i prąd m iał w rzeczyw istości więcej żywotności i siły, reform atorski, czy też rew olucyjny? ') N ajznako­ m itszy h istoryk Czechów, P a l a c k y , przypisuje husytyzmowi li tylko polityczne znaczenie, ma się rozu­ mieć, że datuje on początek husytyzm u jako rewolucyi, dopiero od 1419. roku 2). Hus zatem u P a l a c k i e g o , był li tylko tw órcą reform acyi, k tóra dopiero ze zmianą

*) H o f l e e : Geschichtsschreiber der hussitischen B ew egung,

w e w stępie do trz e c ie j części; T e n ż e : M ag ister J o ­ hannes H u ss und der A b m g der deutschen P rofessoren und Studenten aus Prag-, B e k g e k : Johannes H us und K . Sigm und. 1 8 7 2 . Ci p o jm u ją h u sy ty z m , ja k o n aro d o w ą i so cy jaln ą rew o lu cy ję — • p rzeciw n ie zaś: • C zebw enka w .: Geschichte der ewangelischen K ir che in Róhm en. 1 8 6 9 ; K e u m m e l : Geschichte der bOhmischen R eform ation. G otba 1 8 6 9 ; T egoż U traquisten und Taboriten. G o th a 1 8 7 1 , i B e z o l d : S tudien itd . M iinchen 1 8 7 4 , tu d z ie ż : K ón ig S igm u n d u n d die HeichsTeriege gegen die H u ssiten . M iinchen 1 8 7 2 i 1875. *) D ocum enta M ag. Joh an n is H u s vita m etc. illu stra n tia. edidit. F b . P a l a c k y . P ra g a e 1 8 6 9 . P ra e fa tio , pag. YI.

3 stosunków politycznych tegoż roku 1419., przyjęta kierunek rewolucyjny. Pojęcie reform acyi H u s a , n a ­ leży według czeskiego h isto ry k a, ząpełnie oddzielić od pojęcia, które powszechnie zwiemy husytyzmem. Nieprzeczymy też, aby tak w części niemiało być, jak tw ierdzi i dowodzi znakom ity Czechów historyk, już atoli cały obóz jego przeciwników, jak H ó f l e i i , B e r g e r i inni, naprow adził K r u m m l a *) na zmodyfi­ kowanie zdania P a l a c k i e g o , na którąto modyfikacyję w całśm przedstaw ieniu naszśm, ważny kładziem y n a­ cisk. K r u m m e l w swej historyi reform acyi czeskiej, wypowiada zdanie, „że czeska reform acyja H usa, lubo wszczętą była pod najlepszemi auspicyjam i, lubo to­ warzyszyły jej rozwojowi najsilniejsze sk u tk i, została dziełem niedokończonem, które dopiero o stólecie pó­ źniej wykończyć miano. Co bezpośrednio po reformacyi H usa następuje, stanowi, w edług K r u m m l a , część hi­ storyi, k tó ra zarówno bistoryję kościelną, jak i po­ wszechną obchodzi.“ A więc husytyzm zaw iera w sobie pojęcie cze­ skiej reformacyi i czeskiej rewolucyi, tych dwu prądów, dwu wielkich idej ludzkości. R elig ija i narodowość, to dwa w ielkie czynniki husytyzm u 2). Reformacyjna jego strona, ma pierw iastek religijny i moralny, które prą ku poprawie ludzkości w stosunkach kościelnych i społecznych. D ru g a , rewolucyjna strona husytyzmu, ma piórwiastek czysto polityczny; on prze również ku poprawie życia, lecz już życia dziejowego narodu cze’) J)

Geschichte der bohm. Reformation. G otha. 1867, s tr 574. B e z o l d . Zur Geschichte des Husitentums. Culturhistorische Studiefi. M iinchen. 1 8 7 4 , s tr. 2.

4 skiego, a nie całej ludzkości. Ta draga strona h u a jr * tyzmu wychodzi z idei narodowości, która wyklucza znowu wszelką: ostateczność, w jaką zw ykła popadać reformatorska idea. Jasną bowiem jest rzeczą, że dą­ żność do urzeczywstnienia tśj ostatniej, stanowi nie­ jako' przyśpieszony poebód narodów do względnie le­ pszej przyszłości, a pośród takiego pochodu, wśród tak gwałtownych ruchów, niezwykły się one oglądać na to , że w taki sposób naród, państwo,, ojczyzna i wszystko, co się z ideą narodowości wiąże, może upaść, zaginąć, zanim eel owego pochodu osiągniętym zostanie. Inaczej ma się rzecz z rewolucyją czeską. Onato ogląda i patrzy na naród; patryjotyzm jest głównym bodźcem i czynnikiem jej dziejów, i on to nakazywał jej unikać ostateczności, ażeby tylko ratować naród od grożącej mu zewsząd zguby, a w ciągu dalszym za­ bezpieczyć mu byt polityczny. D w ie te zatem idee, reformaeyjna i rewolucyjna, lubo wychodzą z łona husytyzmu, lubo treść jego sta­ nowią, mają pomimo to różne cele, a przeto nie wiążą się w jedno ogniwo. Ztąd to pochodzą owe scysyje, które rozdzierały łono husytyzmu. W studyjum naszem obchodzić nas będzie prze­ ważnie rewolucyjna strona czeskiego husytyzmu. Ona to poprowadzi Czechów do Polski, będzie zawiązywać stosunki polityczne pomiędzy dwoma bratnimi naroda­ mi, będzie przyczyną, iż Czesi zażądają od Polski kró­ lów i łączności narodów prawem patryjotyzmu, w imię owego „linguagium sclavonicum.“ W ielkiśj przeto wagi, powinno być zdaniem naszem, poznanie Polski w obec Czechów, w tej tak ważnej dobie dziejowej czeskiego husytyzmu. Poznać bowiem politykę Polski, znaczy

5

poznać jej uczucia, myśli i dążności, duszę i życie jej, w tej wielkiej chwili; znaczy chwycić wątek jej poli­ tycznego kształcenia się, wśród tak ważnych okolicz­ ności, jakie rzadko kiedy towarzyszyły innym jej dobom dziejowym. Poznanie atoli Polski w obec Czechów za czasów husyckich i pod innym względem będzie dla nas ważnem. łtzuci nam ono jaśniejsze światło na wyżej wy­ mienione dwa wzajemnie się wykluczające prądy, które wyszły z łona husytyzm u, na tę ciemnicę dziejową, którą dopiero nowszym historykom udaje się rozświecać. Pouczy ono n a s, jak te dwa prądy husytyzmu, reformatorski a rewolucyjny wzajemnie się wykluczać będą, jak sprzeczne ich cele, jak jróżne dążności i jakie z tych powodów powstaną starcia w łonie husy­ tyzmu. W skaże nam ono dalej dobitny przykład owych odśrodkowych dążeń w życiu słowiańskiego szczepu, poda nam jaskrawy obraz tej powszechnej wady Sło­ wian, lecz pouczy zarazem, jak imimo owe niesnaski i waśnie Czechów, wysokie ^poczucie patryjotyzmu P olski, nakazywało jej chronić zaburzone wojnami domowemi Czechy, ratować bratni naród słowiański od krucyjat sfanatyzowanego zachodu, od groźnych burz ze strony Niemeów i niemczyzny. Dążenia odśrodkowe czeskie, jak później szcze­ gółowo poznamy, miały początek w dwóch sprzecznych prądach husytyzmu. Pierwszy z tych prądów, refor­ matorski, wykluczał Polskę od czynnego wmięszania się -w sprawy czeskie, równie, jak to czyniła wroga Polsce niemczyzna. Ważnem tedy będzie i to py­ tanie, dlaczego Polska mimo to w szystko, wmięszała się w sprawy bratniego narodu, dlaczego mimo to, po-

pierała narodowy a rewolucyjny pierwiastek busytyzmu, Aby odpowiedzieć na to pytanie, zda mi się rzeczą nie­ zbędną, wejrzeć w genezę busytyzmu, przypatrzyć się chociaż główniejszym chwilom w jego rozwoju. Jan Hus, ów twórca czeskiej reformacyi, badając nauki W ikleffa, w tym samym czasie, kiedy myślał i działał w swym reformatorskim kierunku, był równo­ cześnie propagatorem czeskiej narodowości, mistrzem owego „linguagium sclavonicum“, które powołał do życia, on przeto jeżeli nie stworzył, to wskazał i spowodował czeską rewolucyję. Hus bowiem rozbudził narodowe dążności Czechów, walką przeciwko niemczyźnie, którą rozpoczął na praskim Uniwersytecie, a wiódł ją równocześnie, kiedy myślał i działał ku poprawie i reformie kościoła. On wreszcie, jak wkrótce poznamy, wskazał, zda się, Czechom w życiu swem, w pismach i przed stosem w Konstancyi, na Polskę jako na je­ dyną obronę wspólnego „linguagium“ i narodowości czeskiej od groźnych burz, które się na ojczyznę jego gotowały w Niemczech. Pierwszym faktem, który wyraźnie wskazuje nam Husa jako propagatora i najżarliwszego obrońcę naro­ dowości czeskiej jest emigracyja Niemców z pra­ skiego Uniwersytetu, którą spowodował właśnie Jan Hus, podówczas magister arłium, swem patryjotycznem wystąpieniem. Pewne to zdanie, że spór pomiędzy Czechami, a Niemcami był starszy i dawniejszy, ani­ żeli sprzeczki pomiędzy Wiklefistami a katolikami. N ie w tych przeto sprzeczkach, jak to powszechnie ‘) Tak go słusznie g iełło . IV . 1 5 9 .

nazyw a

S

zajnocha

:

Jadw iga

i

Ja­

7 przyjm ują, szu k ać nam p rzy czy n do w a lk i Czechów z N iem cam i; sp rzeczk i te , to w y n ik i odw iecznego antagonizm u obu w rogich sobie narodow ości. To też od w ieków uciem iężona przez niem czyznę narodow ość czeska, poczęła się zbroić do w a lk i p rzeciw niej. kiedy zaw iść niem iecka, n ib y to z powodów re lig ijn y c h , p rz y ­ goto w y w ała się n a 'je j zag ład ę. D ziało to się w łaśnie w chw ili, k ied y i pobraty m czy Czechom naród P o lsk i gotow ał się do śm ierteln ej w a lk i z niem ieckim z ak o ­ nem K rzy żak ó w ', k tó ry ró w n ież ja k N iem cy na Cze­ chów od zachodu, c zy ch ał z północnej stro n y n a zgubę Polski. O ba naro d y , C zesi i P olacy, poczynają rów no cześnie srogi bój, a tylk o w yborem b ro n i ró żn ią się p ierw si od d rugich. G dy bowiem P o lsk a ja k o państw o, m iecz i dzidę o strz y ła n a w ro g ich K rzy żak ó w , w ybrali C zesi od daw na, pozbawdeni bytu politycznego, praw o i o św iatę, i zapom ocą obojga wmlezą w k w esty jach relig ii, n a ław ach u n iw e rsy te c k ic h i w życiu społecznem przeciw ko w rogim N iemcom ■). M a g iste r u n iw e rsy te tu prazk ieg o J a n H u s , je s t p rzew ódcą Czechów w tej wdelkiej walce. Poznajm y chociaż pokrótce fa k t w ielkiej emig ra c y i N iem ców z p razk ieg o U n iw e rsy te tu ; fa k t, k tó ry był zapow iedzią rów nie w ielkiej a nie ty lk o m oralnej, lecz i orężnej w alki Czechów z N iem cam i. N ad m ien i­ liśm y ju ż. że em ig racy ja ta p rz y sz ła do sk u tk u , kiedy W iklefizm n a dobre ju ż z a p rz ą tn ą ł um ysły prazkicli scholarów u n iw e rsy te c k ic h , g d y sp rzeczk i teologiczne n a tern p o lu , pow iększyły narodow y an tag o n izm po-

‘)

H ó fler

: M a g ister Jo h a n n e s H us.

passim . W ydz. filozof. Tom VII.

etc. P r a g . m 2

1864.

między Czechami a Niem cam i. W spom nieliśm y, że an tagonizni ten w ypłynął z ducha narodowego, a wypiastow ał go H u s w swem sercu i umyśle. Podówczas, gdy nauka W ikleffa szerzyła się na prazkim uniw ersytecie, należał H us do najgorętszych jej zwolenników. N ie stawiano też jej w początkach w iększego oporu. S c h o l a r o w i e uniw ersyteccy, zda się obojętnie przyjmowali nową naukę, aż dopiero w 1399 roku przyszło pomiędzy nimi do zaciętego sporu,

w którym

bronił publicznie J a n H us nauki

W ikleffa. Pomimo to widzim y już w e dwa lata po owym sporze, H usa dziekanem w ydziału filozoficz­ nego. Jak o królew ski kaznodzieja kaplicy betlejem ­ skiej, osięga on 1403 r. najw yższy urząd, bo godność rektora praz kiego U niw ersytetu. Poróżnienie się króla W acław a z papióżem G rze­ gorzem X I I . spraw iło, że W ik lefizm , który już był na dobre zakiełkow ał, począł w Pradze wzrastać. Gdy atoli przesilenie schizm y kościelnej się zbliżało, a py­ tanie, ktoby miał być królem rzymskim a w ięc i prze­ wodniczącym na soborze w P izie, rów nież i W acław a obeszło, zmuszony byl tenże, w e własnym interesie, ostrzej w ystąpić przeciw zwolennikom W ikleffa. O czy­ szczając się tedy z zarzutów, jakoby sprzyjał herety­ kom, w płynął W acław na uchwałę U niw ersytetu, w edług której żaden mąż czeskiej narodowości nie miał powtarzać zakwestyjonowanych co do w iary ar­ tykułów W ikleffa; w ykłady zaś traktatów, jak: dialog u s, tria lo g u s, de eucharistia, wyrugowano zupełnie z U niw ersytetu. Z akaz ten tyczy ł się tylko czeskiej narodowości prazkiego U n iw ersytetu , a jako ta k i, podrażnił tem

bardziśj wzburzone już umysły Ozechów przeciw N iem ­ com. W ew nętrzny ustrój U niw ersytetu był tego rodzaju, że podsycał i wzm agał wzajemną nienawiść. J a k bowiem spory o W iklefizm i schizmę ko­ ścielną uczą, dzieli! się U niw ersytet prazki w każdćj sprawie na dwa wrogie obozy, czeski i niem iecki „g e r m a ń s k i T a odwieczna nienawiść, ja k a panuje po­ między Słowianami a Niemcami, przem ieniła się w cza­ sie tych ostatnich sporów uniw ersyteckich we wrogi antagonizm , a potrzeba było tylko mało znaczącego powodu, a już ten sprowadzał nieuchronne starcie się obozów. U niw ersytet prazki odbywał, jak wiadomo w y­ bory, obrady i egzam iny w olnem i głosami, a „maiorau rozstrzygały na tę lub ową stronę. Ma się rozumieć, że Niemcy, (to jest natlo Germnnorum, złożona z Bawarczyków, Saksończyków, i zniem czałycli Szlązaków, których niewłaściwie, ja k w net poznamy „Polakam i" zwano) najlepiej na tern wychodzili, a tak liczebnie ja k i solidarnością Ozechów przew yższając, administracyi U niw ersytetu z rąk swych nie wypuszczali. Ubodło to wielce H usa, powstały spory i kłótnie w U ni­ w ersytecie, które zmusiły króla W acław a do przed­ sięwzięcia stanowczego kroku. Z a wpływem atoli H usa, wyrok W acław a (z dnia 18. stycznia 1409 r.) w tym sporze uniw ersyteckim , brzmiał zupełnie na korzyść narodowości czeskićj 1). W yrokiem tym rozkazał król, aby czeska „nacyia“, według wzoru paryskiego i wło­ skich U niw ersytetów , przy wszelkich obradach, egza­ minach i t. d. uniw ersyteckich, dwa głosy miała; inne nacyje razem, winny na jednym tylko poprzestać głosie D ocum enta, p . 3 4 7 . z P e lz i.a . buch, N r. 2 1 8 ,

’) P a l a c k y .

U rku n d en -

10 Dotknięci takim policzkiem Niemcy, krzyczą przeciw ko wyrokowi W acław a, nie chcą o nim sły­ szeć, a wreszcie na tćj podstawie, że wyrok sprzeci­ w ia się prawu, odwołują się do króla ’). N iestety, W a ­ cław nie uw zględnił żądań narodowości „germ ańskiej", a to pociągnęło za sobą w ielką emigracyję Niemców z prazkiego U niw ersytetu. D ziało się to w dniu 9. maja 1409 r. T ak więc spowodował H us w alkę Czechów z Niemcami i z niemczyzną. Rozprószeni po w7szech św iata stronach studenci, doktorowie, m agistrow ie i kupcy niemieccy, podburzają rodową nienaw iść Niem ­ ców, przeciw tryjumfującym na tera z Czechom. Do wyemigrowanej ,.nacyi“ Niem ców , należą atoli jak wyżej w zm iankow aliśm y i Polacy q). K tóż to zapytam y ci „Póloniu prazkiego U niw ersytetu, któ ­ rych widzimy w zapalczywćj walce Czechów z N iem ­ cami, po stronie ostatniej ? Zapew ne bylibyśmy w kłopot wprow adzeni i nie umielibyśmy odpowiedzieć na to, gdyby nie w yraźna w zm ianka źródłowa, która nam wyjaśni p y tanie, czem b y ła owa „natio Polonorum“. zespolona i ręka w rękę idąca z nacyją ,. Bavarorum et Saxonum .“ U niw ersytet prazki, już od czasu założenia swego, cieszył się bardzo licznym udziałem uczących się Po-

') P a la c k y . ibidem, p. 350. H óf l u r . J. Hus, str. 230., i nast. !) W su plice trzech nacyj, czyli w ta k zwanej, apelaeyi do króla, (P a l a c k y . Hocumenta, 351.) tu d zie ż w fo r ­ m ularzu p r z y s i ę g i , (ibidem, 352.) stoją P o lac y na pierw szem miejscu. U s tę p od p ow ied n i o piew a: Magi-

stri, lotaque comunitas P o lo n o ru m , Bavarorum, et Saxonum nationim, etc.

li laków. P raga ów czesna, to od pól wieku już ośw iatę szerzące źródło P o lsk i, to P adw a i Bononia później­ szych wieków. To też i imiona najznakomitszych mę­ żów literatury, sztuki i nauki polskiej, w iążą się ściśle z wszechnicą prazką. W Pradze to uczą się: później­ szy biskup poznański Stanisław Ciołek '); Stanisław ze Skalm ierza, piórw szy rektor wznowionój przez J a ­ dw igę akadem ii krakow skiej; P a w eł, syn W łodzimie­ rza, sław ny prawnik 2) a Maciej z K rakow a, liczony do najwcześniejszych zw olenników reformy duchowień­ stw a, Maciej z K oła, Jakób K ralow icz, rzeczony Sta­ nisław ze Skalm ierza. uczniowie prazcy, przewodniczą w nauce, siostrzycy U niw ersytetu prazkiego, w szechnicy ') Stanisław Ciołek z ap isany 1392. na w ydział p ra w n i­ czy. Obacz. M on. hist. U niversit. P rag. T. II, p. 104. 2) Stanisław, syn J a n a ze Skalm ierza, był kolegą Ciołka. Obacz. M o n u m en tu , ja k wyżej str. 5, 16, 102. J a k o m agister a rtiu m lib e ra liu m , doctor dccretorum , z a p i ­ sany j e s t on w księgę m agistrów u n iw e rs y te tu k r a ­ k ow skiego, ro ku 1 4 0 2 , obacz S ta tu tu nec n o n liber prom otio n u m , ed id it J o s e p h u s M u c z k o w s k i , str. 1. — P a u lu s W ła d im ir i, należący do najsław niejszych swego czasu praw ników w Polsce, uczy się w U niw ersytecie p r a z k i m ; obacz. M o n . hist. U niversit, P ra g , str. 18, 1 0 5 ; L ib e r d eca n o ru m , str. 3 1 0 , 3 1 7 , 3 2 1 , a d a n ­ n u m 1 3 9 7 . M agistrowie k rako w skieg o w ydziału a rtiu m , są po największej części, j a k n. p. uczony Stanisław ze S k a lm ie rz a , Maciej z Koła {M on. 1 29 .), P i o t r de Brandies {ibid. 5 3 .) , J a k ó b de K ralow icz, m ag i­ strami u niw ersy tetu p r a z k i e g o ; snnć więc c i, j a k i wielu i n n y c h , otrzym yw ali w P r a d z e sw e godności akadem ickie. Przeszło stu Polaków znamy z a k a d e ­ mickich ksiąg po imieniu, raze m z P olakam i szlązkimi, mogło ich być do tysiąca. S z a j n o c h a . J a d w ig a i Jagiełło, IV, 159. M u c z k o w s k i . W iadom ość o zało ­ żeniu, sjr. 33,

12 krakowskiej. W Pradze rozwija się i kw itnie „colle­ założone przez królowę polską

g iu m Lithuanorum“ ,

J a d w ig ę ‘), tutaj w ięc uczą się P olacy i C zesi poczu­ cia jednego a w spólnego im „linguagium. sclavonicum“, które im później jako jedyny łącznik, jedyna spójnia, służyć będzie w dążeniach tyczących się narodowości. A le ż i rzeczyw iście to „lingm gium “ ten wspólny „ ja z y k s ł o w i a ń s k i " byl podówczas tak identyczny, a czeski język, zw łaszcza piśm ienny, tak był podobny do polskiego, że istotnie o jakiejś dawnćj kronice św iętokrzyzkićj m ówili B i e l s c y i inni, że je st po polsku, K w i a t k i e w i c z , że po czesku napisana 2). R usini zw łasz­ cza nieum ieli naw et różnicy znaleść pomiędzy jednym a drugim , a tak Czesi jak i P ola cy , J a g ie łło i syn jego W ła d y sła w , wyrażają się często, iż mają jeden wspólny ję z y k , jedno wspólne pochodzenie ’). Język czesk i, jako bardziej w ykształcony, używ any był po kościołach polskich, a naw et kazania we w ielu oko­ licach miewano w języku tego narodu, przy którego gorliwej pieczy P olsk a religiję chrześcijańską przyjęła4). ') V o i g t . Gesch. der U n iversitd t zu P r a g , 6 6 — 69. 2) B i e l o w s k i , K ilka uwag o tw orzeniu się języ k a pi­

śm iennego p o lsk ieg o , w Bibl. Ossolińskich. P o czet nowy, T. IV, str. 181. *) Ibidem . *) Ibidem , str. 1 8 6 , vid e: S z a n i b c k i . D e lingvae Czechicae in P olonia usu. M iscell. Cracov. I., rok 1 8 1 4 . Już po napisaniu niniejszej rozpraw y, przeczytałem w ielce pouczający artykuł prof. Dra N e h r i n g a : Ueber den E in flu ss der ałtćechischcn L ite ra tu r a u f die altpolnisćhe, um ieszczoną w A reh iv fiir slavische P hilologie. Porównaj szczególniej str. 6 6 — 70. i 7 9 , 86. W specyjalnej pracy o w pływ ie język a czesk iego na polski za czasów husytyzm u, dałby się te n ż e , jak

Czechów i Polaków na polu polityki przeciwniemieckiej, obudzając w drugich, głębokie współczucie dla ich doli i zrozumienie ich re w o k c y i, dopóki niezgoda w łonie husytyzm u, równie ja k przew aga jego religij­ nego prądu nad narodowym, nacisk kuryi i pressyja całej niemczyzny, a przez nią całego zachodu, na długi czas nie uczyni Polskę obojętną dla' Czechów. P rz y s tę p u je m y do w ła ś c iw e g o p rz e d m io tu . G e n e z a p rz y ja z n e j i c z y n n ej ju ż p o lity k i P o lsk i w z g lę d e m cze­ sk ie g o n a ro d u i je g o re w o lu c y i, p o cz y n a się od cz asu sejm u w ro c ła w sk ie g o .

Wiadomo, jak i stosunek panował wówczas pomię­ dzy Polską a K rzyżakam i. W roga ta nienaw iść ple­ m ienna, podsycana parciem Niemców na wschód, a szczytną ideą obrony swych ziemie u Polaków, poprowadziła oba narody do zabójczćj w alki pod G run­ waldem, a zw ycięzka P o lsk a licząc od tej chwili, dni swego olbrzymiego wzrostu, zw racała na się zdziwione oczy zachodniej Europy. Znakom item u S z a j n o s z e za­ wdzięczamy ten prześlicznie skreślony w ielki epizod z dziejów naszych, nie naszą więc je st rzeczą, bliżej się nad nim rozwodzić. S kutki tego zw ycięztw a miały *) D e . XI, 634. . . . . Qui (Czapko) illos grayi rędargutione corripiens, quod contra nationem propriam , ferrent A lm anis suffragia, et Regem atąue regnum P olonicum , bene de s e , propter linguae identitatem, m eritum , mercenariis arm is oppugnatum, in P rusiam venisscnt, omnes, accenso in medio castrorum suorum rggo inyenti, proiectos extinxit.

53

i swą złą stronę Ciągnęły się bowiem , ja k dawniej, pomiędzy P olską a K rzyżakam i tra k ta ty pokojowe, przeryw ane epizodami wojny, zawieszeń broni, zjazdów ugodowych i t. p., a cała spraw a krzyżacka ciągnęła się znowu bez końca. Głównie szło Polakom o ich da­ wne ziemie, których K rzyżacy w żaden sposób oddać nie chcieli. Zgodzono się wreszcie po długich a długich rokowaniach w ciągu całego praw ie dziesięciolecia, na rozjemczy sąd króla Zygm unta, i nastąpił ów osła­ wiony w dziejach „w yrok w rocław ski41. N a zwołanym w tym celu na dzień 6 stycznia 1420 r. zjeździe we W rocławiu, ogłosił król Zygm unt ów w yrok tak oburzająco-niesprawiedliwy, a szkodliwy dla P o lsk i, tak niesumienny i bezwzględny a przy­ chylny Z akonow i, ó jakim sami naw et K rzyżacy po­ myśleć nie mogli ’). P rzy końcu stycznia oświadczyli posłowie polscy i litew scy, a na ich czele Zbigniew Oleśnicki i Mikołaj C ybulka, że ta k król Jagiełło, ja k i W ielki książę W itołd, odrzucają zupełnie wyrok Zygm unta. Jeżeli zaś mowy owych posłów, z takiem uniesieniem i bezwzględnością miane, jak ie u D b u g o s z a znajdujemy a), nie mogą posłużyć historykow i za św ia­ dectwo prawdziwości fak tu , to w szakże snadno służą nam za miarę wielkiego oburzenia Polaków i L itw i­ nów. „ Ja k to więc, myśleli oni, nasze ziemie, ja k po­ morska, chełmińska, m ichałowska, N ieszaw a a n aw et cała Żmudź, ziemie, za które Polska tyle krw i prze lała, ty le mozołów i trudu poświęciła, by je odzyskać, one więc mają przypaść, skutkiem w yroku Zygm unta, ') Cytaty z Y o i g t a w „Zjeździe monarchów w L u ck u '“ Przewodnik nauk. i literacki, 1874, II, str. 281, 2) De . XI, 4 1 G— 422.

54 K rzyżakom ? A Żm udź, której L itw a i W itold tyle zabiegów poświęcili, ma również przypaść, jakoby w darunku, Zakonow i? P rzed tymito wrogam i, m iała ustąpić P olska z ziem , które oni tuż przed ostatnią wojną odstąpić się zobowiązywali, za pośrednictwem M arcina V , zjednoczonym państw om ? *) W yrok ten wreszcie wyszedł ze strony Zygm unta, nibyto przyja­ ciela wladzców Polski i Litw y, od Zygm unta, którem u naw et jako pryw atnej osobie, dobrze życzył Jag iełło , gdy pośredniczył i zagadzał wieczne jego kłótnie z żoną B arb arą? To też płakali, ja k dwa lwy, mówi D e u g o s z o Jag ielle i W itołdzie, a prędzejby się śmierci spo­ dziewali, aniżeli takiego niesumiennego w yroku 2). To utrapienie, sm utek i oburzenie, oddziałało na litew skie umysły W itolda i J a g ie łły ; postanowili zbroić się do w alki z Zakonem i to na życie lub śmierć. P rzekupniś, fałszywy, przedajny, myśleli o Zygm uncie, nie­ w a rt przym ierza z nami i naszej przyjaźni, którą mu wypowiadamy a). Zakon krzyżacki poczuł grozę tej chwili 4). D e.

XI, 4 1 9 .

2) Obacz: Z jaz d monarchów j. w ., tu d z ie ż L ib e r cancell. II, 1 15 . L is t Jagiełły do H e rm a n a Cylejskiego . . . et revera certiorem e x itu m m o rtis nobis sperarem us accidere, q u a m u t hec ia liter contigerunt. T em i samemi s ło w y opow iada rzecz D ł u g o s z , XI, 4 2 0 .

8) De . XI, 420, 421, 4) Ż e K rzyżacy odczuli g ro ź n ą chwilę i gniew k ró la, ja k i W. K sięcia, po św iad czają ro z k a zy W. M istrza do stanów pruskich, a-żeby b y ły w pogotowiu do wojny: . . . T u t , liben g e tru w e n , h ir bey sulchen fleis u n d rich tet eucli also u ss zeu d isen e r n s t e n A n f e c h t u n g e n . . . A u ffo rd e ru n g s u r K rieg sb ereitsch a ft z czerw ca 1 4 2 0 r. i z tego czasu: des h e r m hom eisters u n d des

55 N iew ątpliw ą je st rzeczą, że wyrok ten, w do­ rywczy sposób i zawcześnie przez Zygm unta wydany, był tylko skutkiem wpływu ze strony Niem ców, jak i oni nań po za granicam i W ęgier w yw ierali. W pływ K rzyżaków na całą niem czyznę, Niemców zaś na elektorów, tych znowu na Z ygm unta, przyczynił się do największego błędu politycznego, jakiego się z po­ śród wielu innych dopuścił Zygm unt w swej polityce *)• W yrok w rocławski i z innej strony je st aż nadto ważny, abyśmy i z tego względu znaczenia jego pod­ nieść nie mieli. Prócz bowiem w ydania wyroku w spo­ rze polsko k rzy żackim , m iał Zygm unt i inne spraw y do załatw ienia, a głównie dotyczące rewolucyi cze­ skiej. I tu działanie jego polityczne nosi na sobie piętno zarozumiałości cezarów , lekcew ażenia narodo­ wości, lecz nie zbytniej dumy, co mu także zarzucają. Bytto krok, równie jak wyrok w sprawie polsko-krzyżackiej, co najmniej niepolityczny. W obec roznamiętnionej nienaw iści, ja k a i tak już przeciw niemu pa­ nowała w Czechach, rozkazuje 011 pod wpływem Niemców pozostając, włóczyć końmi po ulicach W ro­ cław ia prazkiego kupca i obyw atela J a n a K razę. H aniebna śmierć, ja k a spotkała Czecha, była k arą za jego husyckie zdania o komuńii kielichowej pod obie­ ma postaciami, tudzież za jego ostre w yrażanie się o soborze konstancyjeńskim 2). Działo się to dnia landes wilJcore, w A d e n der Standetage Preussens. Lipsk 1874, wyd. T o e p p e n , str. 347 i n a s t . Nr. 285 i Nr. 286. ') Dowody o tym wpływie, w Zjeździe monarchów w L u ­ cku, j. w. *) W aw rzyniec z Brzezowy u H ó f l e r a , I, 351. D s.X I, 423. Wydz. filozof. Tom VII.

8

5fi 15 m arca, a było potw ierdzeniem zapow iedzianego jeszcze w odezw ie p rzez Z y g m u n ta stan o w isk a, jak ie m iał zająć w obec h erezy i i rew olucyi czeskiej. Gdy go tam bowiem , w g ru d n iu zeszłego roku p rosili panow ie c zescy , ja k C zenko z W a rte n b e rg a , U lry k z R ozenberga, H a lsz (A leś) S te rn b e rg i H in k o K ru sz y n a '), aby objął rz ą d y czeskie jako ich jedyny pan i dziedzic i aby p rzy b y ł do P r a g i, odpow iedział: że inaczej nie p rzy b ęd zie, aż g d y P ra ż a n ie uczynią wyłom w m urach stolicy, kędyby m ógł w kroczyć z woj­ skiem swem ja k o zw ycięzca 2 ). O burzeni tern czescy panow ie, tłu m ią w sercu g n ie w , u k ry w ają obrazę i od k ład ają umowę z Z ygm untem aż do obrady z pozo­ s ta łą w C zechach sta rsz y z n ą J u ż więc i dla p a rty i um iarkow anych, ( la sz la c h ty i P ra ż a n , staje się Z y g ­ m unt n ieprzebłaganym . N a dom iar sw ego niepolitycz­ nego postępow ania, o głasza on we W rocław iu, w obec zgrom adzonych z całego ś w ia ta posłów i k sią ż ą t, uzy­ sk a n ą n a ten cel od M arcin a V bullę (dnia 17 m arca 1420), mocą k tó rej objecuje papież każd em u , k tó ry b y w w ojnie krzyżow ej p rzeciw czeskim kacerzom w ziął udział, zu p ełn ą absolucyję s). D um ne odrzucenie przedłużeń panów czeskich w B ernie, spalenie K r a z y , ja k o te ż ogłoszenie kru cy ja ty na Czechów we W ro c ła w iu , pociągnęło za sobą

Gesch. B ó h m III, 2, 92, Uw. 2. A s c h b a c h . Gesch. IC S ig . III, 58, Uw. 126. 2) D ł . XI, 4 2 3 - 4 2 4 . 8) T ra c ta łu s de longaevo schism ate, u P a l a c k i e g o : Iła l. R eise, str. 1 0 4 , Gesch. B ó h m . III, 2 , 91. W aw r zy­ niec z Brzezowy u H o e l b r a I, 3 5 2 . ’) P a l a c k y .

fatalne dla Zygm unta skutki. Zarówno, ja k Jagiełło, W itold, a z nimi Polacy, nieposiadali się w gniewie i oburzeniu czescy panowie *) i wszyscy Czesi. P ierw ­ szych i drugich łączy jedno uczucie oburzenia, jedna myśl zemsty. D la narodów o wspólnym języku, o wspól­ nych dążeniach względem wrogiej im niemczyzny, po­ trzeba tylko, aby jedna strona względem drugiej krok ugodowy uczyniła, bratnią rękę ośmieliła się podać, a obie strony już się rozum iały. Niebawem stało się to z inicyjatyw y Czechów. Podążm y za, tą ważną chwilą i rozpatrzm y się w stosunkach czeskich, w po­ śród których ten ze rvszech m iar ważny krok uczy­ niono. Bezwzględność czeskiej polityki Zygm unta, znaj­ duje najdobitniejszy w yraz swej nieudolności w Pradze. W P radze bowiem nie wypierano się jeszcze całko­ wicie Zygm unta; obecnie atoli opuszczają go najzago­ rzalsi jego zwolennicy. W szyscy niekatoliccy członko­ wie rządu, utrakw iści i całe stronnictwo um iarkowane, nie mogą w żaden sposób sprzyjać temu, który w tak dobitny sposób pracuje nad ich zniszczeniem 2). J a k ż e ż mógł bowiem Zygm unt zadowolić Czechów, gdy naw et F ry d ery k brandenburski, w ierny Zygm unta doradzca, niezadowolony z w i e l k i e j jego polityki, opuszcza W rocław 3). „Spali nas na stosie, jak K razę, H iero­ nima i Husa®, wołają Taboryci pod wodzą J a n a z Że1 1 3 6 ................ Bo triben etliche Beheim ir gespotte daraus , etc. . . . P oró­ w naj: P a l a c k y . B . G. III, 2 , str. 9 2 . s) Buekhabd Z ink , w StadtecJironiJcen, V, 88. 3) G r u n h a g e n . HussitenMmpfe der Schlesier , s t r . 2 1 , z R p s d ł a . Gesch. des Breuss. Kónigshauses, II, 3 6 0 . *)■ E b e r h a r d t W i n d e c k e u M e n c k e n a ,

58

liw a ') i zmuszają ostremi pogróżkami katolików i Niemców do opuszczenia P ragi. „Języ k nasz chce on wygubić bez żadnej przyczyny, jak to już uczynili Niemcy w Miśnii i Prusiech 2), wołają Prażanie. I panowie czescy, którzy od czasu sejmu w rocław ­ skiego, dwuznaczne względem rewolucyi czeskiej zaj­ mowali stanow isko, zgorszeni b u llą, rozgniewani na Zygm unta za powoływanie jego do krucyjaty przeciw Czechom, opuszczają Z ygm unta całkowicie. Co więcej, łączą się oni z P rażanam i i stoją po ich stronie. t3rłową czeskich panów je st Czenko z W artenberga. T en, powróciwszy 15 k w ietnia do P ra g i, wypowiada posłuszeństwo Zygmuntowi, zajmuje zamek królew ski w P radze i łączy się z inną znaczniejszą szlachtą przeciw Zygmuntowi. Zarówno tedy, jak Prażanie, nawołują Czechów i Czenko z W arten b erg a i U lrik z R ozenberga, do obrony czeskiej korony i języka 3), do obrony przeciw Zygm untowi bezprawnie gniotące­ mu U trakw istów . „W imieniu miłości ojczyzny i ję­ zyka naszego słow iańskiego, na praojców cnoty i świętego W acław a, patrona korony czeskiśj, w imie­ niu cnoty i mowy ojczystej, wzywamy was czeskie stany, do narady nad obroną ojczyzny!" T aki duch panuje w Pradze. N aw et rycerskiego ducha i honoru Zygm unta nie szanują panowie czescy, gdy mu odsyłają ordery, ową „liberyję sm oka", na znak zerw ania z nim wszelkich stosunków 4). Zbliże­ nie się najskrajniejszych stronnictw , w celu wspólnego ') ’) s) *)

W awrzyniec z Brzezowy u H ó f l e r a , I, 354. Arcbiv Ćeeky, III, 212. A rcbiv Oesky, 210, 212. D ł. XI, 423, z E n e a s z a S y l w i j u s z a .

59

działania przeciw wrogom ojczyzny i narodowości, było bezpośrednióm następstw em polityki Zygm unta. W krótce począł on się przekonywać i żałow ać, że źle sobie postąpił, lecz było to już po niewczasie. Czesi partyi umiarkowanej zbliżają się tym cza­ sem do Polski. W ie już o tern w maju tegoż 1420 r. świadomy wszystkich sekretów obcycli dworów, W ielki M istrz K rzyżaków ') On to czuje i wie najlepiej, jakićj wagi i jakiego znaczenia byłoby połączenie się obu słowiańskich narodowości, to też występując w zie­ miach zakonu przeciw czeskiemu kacerstw u, nakazuje je wytępić, zw łaszcza, dodaje on, gdy i król Polski skłonnym się okazuje wziąć husytów w obronę 2). Nieom ylił się w części m istrz Zakonu, Pomiędzy Czechami, nieznajdującymi w Zygm uncie żadnej po­ mocy. ani naw et nadziei przebaczenia, musiały się roz­ budzić idee polityczne o bycie państw a, o bycie ojczy­ zny. Um iarkow ani chcą monarchizm na dal zatrzym ać, a ponieważ oni to w całych Czechach rój wodzą, po­ nieważ pierwsi z manifestami przeciw Zygm untowi występują, więc i zdanie ich pod każdym względem je s t przew ażające, i zda się kieruje opiniją kraju. Poniew aż atoli trudnoby było doprowadzić do skutku jedność na polu polityki, gdy niezgoda z powodu różnic religijnych rozdziela stronnictw a, chodzi więc nasamprzód temu stronnictw u o to, aby podpo-

*) V o ig t . Gesch. P reuss., VII, uw. 2 na str. 3 7 5 . L ist W . M istrz a do b u rm istrza i rady m ia sta T orunia. D a t. Stuhm , D on n erstag nach U rbani 1 4 2 0 r., t. j. dnia 3 0 m aja.

*) Ibidem .

60 rządkować w szelkie zdania i różnice religijne pod jednę normę, aby tym sposobem zapobiedz rozdwajaniu się i nieprzyjaźni stronnictw , w yrosłych z łona husytyzm u. Potrzeba to tern bai dziej i rychlej usku­ tecznić, o ile bezrząd i nieład rozgościły się w Pra­ dze, o ile szaleństw a przez zbrojne stronnictwa doko­ nywane, burzenia św iątyń i klasztorów, rabunki na du­ chow ieństw ie popełniane, zdaw ały się nie mieć końca1). N aczelnicy szlachty czeskiej, przypominamy, roz­ głosili m anifest, na mocy którego w ykluczali Zygmunta od korony czeskiej. N iepoprzestali oni na tern; chcieli oni nadto polityczną stronę ruchów w ziąć w sw e ręce i tak nadać rewolucyi w ybitny kierunek. W prawdzie w ielka część szlachty czeskiej nie przystąpiła do rew olucyi, atoli kilku z najw iększych m agnatów przy­ stąpiło do niej otw arcie, a rozumie się wraz z nimi, liczny szereg mniejszej szlachty. N a czele ich stał Czenek z W artenbergu 2), mąż energiczny, twórca manifestu i wróg Z ygm unta, który brzydząc się w andalizm em , okrucieństwem i nietolerancyją sfanatyzowanych stronnictw skrajnych 3) , postanowił je ukrócić, a rew olucyi nadać bieg więcej pra­ widłowy. Zręczny i przebiegły ten m ą ż , czuł aż nadto dobrze, że zarówno jak C zesi, zostali i P olacy stanowczym i wrogami Zygm unta, na sejmie wrocław ­ skim. Czuł on to dobrze, że P olacy lubo niechętni ') Wawrzyniec z Brzezowy u H o f l e e a , I , 35 7 , 358. P a l a c k y . G . v. B . III, 2 , s t r . 97, 98, 99, 1 0 0 . J) Wawrzyniec z Brzezowy u H o f l e e a , I, 356, 357. 8) Mówi o nim Wawrzyniec z Brzezowy, I, 359 . . . . Czenko . . . audiens qualiter Thaborienses E cclesias, Monasteria, Casłella et villas comburerent, etc. . . .

61 Czechom dla ich now atorstw i zaburzeń religijnych, sprzyjali ich rewolucyi, i że przeto zechcą czynnie pomódz bratniem u narodowi przeciw inwazyi Niem ­ ców, wspólnych wrogów obu narodowości. W myśli przeto, że gdyby Jag iełło objął tron czeski, nietylko żeby uśm ierzył rozruchy W kraju, w ewnętrzne niezgo­ dy, a rabunkow i i mordom położyłby koniec, ale że również zabezpieczyłby ojczyznę ich od niemieckich krucyjat i od zemsty Zygm unta, umyślił Czenko wraz z U lrykiem z Rozenberga wysłać cicho i tajemnie za­ pytanie do króla Polski, czyby nie przyjął czeskiej korony. Zaopatrzony od nich w w ierzytelne listy, opuszcza poseł ich, W erner z R ankow a, przy końcu kw ietnia (1420 r.) P ra g ę , i przekrada się do Polski do króla Ja g ie łły ’)• T ak więc i panowie i część szlachty czeskiej, przystąpili do rewolucyi i zaznaczyli swój patryjotyzm zupełnym wykluczeniem niemczyzny z kraju. M anifest ich w yraźnie ogłasza li takie tendencyje. Oby tylko król Polski na pytanie ich przywódzców dal potaku­ jącą odpowiedź, a wtedy, sądzą oni, nad wszystkiem i krajam i korony czeskiej, panować będzie „lingungium sclavonkum“, narodowość słowiańska. Oby nadto i ci przywódzcy, mogli sprostać wielkiemu swemu zadaniu, i statecznie trw ać przy swych zamiarach. N iestety, tak się nie stało. W ypadki współczesne w P rad ze, pouczają nas, że panowie czescy nie byli w stanie steru rewolucyi wziąć w swe dłonie. Wiemy bowiem, że podówczas król Zygm unt ciągnął ze swem wojskiem, na poskromienie buntu ‘) D e , XI, 4 2 8 .

62

czeskich kacśrzy. Po całym świecie głoszono i zbie­ rano się na krucyjatę przeciw Czechom. W krótce już, ma się z wojskami K rzyżowników połączyć król Z y g ­ munt, by uderzyć na Pragę. Obecnie zebrał on wojsko 20.000 z Szlązakow i Węgrów, i już w pierwszych dniach maja je st on w Karłowym liradcu; wkrótce potem podążył do K utnohory ')• Stolica Czech, w szystkie stronnictw a, w wielkiem są niebezpieczeństwie. Poniimo to wszelkie myśli o zjed­ noczeniu stronnictw na polu religijnem chybiają celu. Co gorsza, to że w obec ta k groźnej dla P ra g i chwili, panuje w niej a n a rch ija, tem bardziej, że przybyli na wezwanie P raż an Taboryci, zaczęli wzmagać nieład i nierząd. Z prawdziwym wandalizmem, rzucaja się sfanatyzow ane przez Taborytów tłum y, na św iątynie i klasztory; rabują niszczą i palą sławne zabytki sztuki, narodowe pam iątki czeskie s). W obec takiego stanu rzeczy, jakżeż słabym je st Czenek z W artenberga, aby mógł zapobicdz nadużyciom, zapanować nad tłu­ mami i zabezpieczyć stolicę od grożącej zemsty Z yg­ m unta i Niemiec W gniewie i ze złością patrzał on na orgije, jakie w yrządzali Taboryci i H orebici; bódł i gniew ał go również zwycięzki oręż Żyżki. Zbrzydziwszy sobie do reszty skrajne stronnictw a, niemogąc i niechcąc zaradzić złemu, postanowił on opuścić sp ra­ w ę, k tórą przed chwilą chciał wziąć w swe dłonie. I gdy pełnomocnicy nadciągającego z wojskiem Z y g ­ m unta przybyli do P rag i, aby traktow ać z Prażanam i ') A s c h b a c h . G . K . S igm u n d, II I, s t r . 6 2 . L is t Z y g m u n ta d o m a r g r a b ie g o M iśn ii W ilh e lm a . P a l a c k y . B eitrdge, I, 2 8 . 2) A e n e a s S i l v i u s , H ist. Bohem ., c a p , 3 6 .

63 o dwutygodniowe zaw ieszenie broni i gdy Prażanie wręcz temu odm ówili, Czenek tym czasem przystąpił do kroku zdrady. W yd ał on w ręce tych pełnomocni­ ków zamek prazki „H radczyn“, który dotychczas był pod jego strażą. O czyw iście, że pełnomocnicy przy­ stali na żądane odeń w arunki, na amnestyję dlań i jego dzieci '). D n ia 7 maja objęła załoga Zygm unta zamek Hradczyn. Nadaremne były gniew y Prażan na zdradę Czenka, jak również udaremnione ich trudy, aby zamek na nowo zdobyć. Co gorsza, to, że położenie ich stało się tćm groźniejszem ; z dwóch stron bowiem, ze strony H radczyna i W yszehradu zagrażała im załoga Zygm unta. Nadto w iedzieli oni, że król Zygm unt zbliżał się z woj­ skiem na zdobycie stolicy, a i krucyjata już się zbiórała; m iała ona uderzyć na P ragę ze strony zachodniśj. Cóż w ięc mają uczynić Prażanie w tak krytycznćm położeniu? N ie pozostaje im inna droga do w yjścia zeń, jak błagać Zygm unta o pokój. W tym celu w y ­ syłają oni posłów do Zygm unta z prośbą o am nestyję, a pomiędzy warunkami poddania się ic h , które ze w szech miar są um iarkowane, jest i zezw olenie na komuniję pod obiema postaciami 2). Znowu w ięc uśmiechnęło się szczęście Zygm un­ towi. Koronę czeską na której mu tyle zależało, ścielą mu u stóp czescy m agnaci, a już i Prażanie błagają go na klęczkach o przebaczenie. Zygm unt atoli zda­ w ał się szydzić z losów i dał taką odpowiedź P ra­ żan om 3), że ci postanow ili bronić się do upadłego, ’) W aw r zyn iec z B r z e z o w y u H óflera , I, 3 5 9 . 2) W a w r z y n i e c z B r z e z o w y , ibidem , 3 5 9 , 3 6 0 . 3) W a w r z y n ie c z B r ze zo w y , ibidem , 3 6 1 , . . . in s u p e r b ia m

W ydz. filozof. Torn VII.

9

a nie poddać stolicy pod haniebnśmi warunkami amnestyi. I teraz niestety działał Zygmunt pod wpływem Niemców. Wyłamuje on się w tym czasie z pod ich wpływu, a oddaje się całkowicie czeskim panom, któ­ rzy przechodzą na jego stronę. Na pozyskaniu ich, jakoteż szlachty czeskiej, zależy wielce Zygmuntowi, dłatego tóż pracując nad gromadzeniem około siebie nowych zwolenników ze szlachty czeskiej, nie korzy­ sta on ze stosownej chwili, by ruszyć na Pragę, lecz nieczynnie siedzi w Kutnahorze. Przeciwnie działają Prażanie. W śmiertelnćj trwo­ dze o stolicę, a zatśm i o całe swe stronnictwo, zarzą­ dzają oni wielką obronę murów, baszt i twierdz m iasta1), a. co ważniejsza, wysyłają do Ż yżki, wodza Taborytow, który podówczas w południowych stronach Czech walczył, z prośbą o rychłą pomoc. Żyżka przebija się przez oddziały króla Zygmunta i zdąża do Pragi na dniu 20 maja !). Zygmunt lubo był w pobliżu Pragi, nie przeszkodził pochodowi Żyżki do stolicy Czech. W kilka dni potćm pociągnęły nowe tłumy Taborytów do Pragi, a i temu pochodowi nie przeszkodził Zygmunt. Wprawdzie podążył on ze swćm wojskiem do Lilożnic około Pragi, lecz czyto wojska jego w y­ dały mu się za szczupłe, czytćż posłuchał panów cze­ skich, którzy mu odradzali iść na Pragę, gdyż spo­ dziewali się, że wszystko można będzie na drodze pokoju załatwić, dość, że Zygmunt zwrócił swe wojska

velu t a lte r elatus L u c ife r hoc P ragensibus se sib i nim is hum iliantibus d ed it m andatum , etc. *) W aw rzy n iec z B rzezow y u H ó f l e r a , I, 3 6 2 . s) S icq u e die X X M a ii etc. W aw rzy n iec z B. ibidem, 3 6 3 .

68 napowrót do Kutnahory, sam zaś udał się na granicę W ęgier, zapewne aby nowe zaciągnąć tam posiłki. W Pradze grom adziły się coraz liczniej rozmaite stronnictwa husytyzmu. Tak liczbą, jak siłą i znacze­ niem przewyższają inne partyje: Prażanie i Taboryci. Przypatrzm y się im zbliska, abyśm y tern dosadnićj poznać mogli wspólne ich dążności, jakoteż w łaściw e różnice, jakie w iążą i dzielą reprezentantów czeskiego husytyzmu. Zaznaczyliśm y już poprzednio, że wspólną ideą, jaka w iąże te dwie przeciwne sobie partyje, jest w alka przeciw wspólnemu wrogowi, przeciw Niemcom i Z y g ­ muntowi. Innego zw iązk u , innćj spójni, napróżnoby było szukać pomiędzy Prażanam i a Taborytami. I gdy umiarkowani w sw ych reformach Prażanie, dążą przedew szystkiem do tego, aby ojczyźnie swej trw ały byt zabezpieczyć, aby królestwo C zeskie uchronić od inw azyi N iem ców , a i króla w yszukać nie z pośród książąt niem ieckich, tak przeciw nie Taboryci podpo­ rządkowują politykę zupełnie pod ideę reform religij­ nych, i w tych ostatnich popadają w ostateczności. Socyjalne ich mrzonki, jak idea komunizmu, wspólność dóbr i majątków '), ew angeliczne życie tych „braci" bez różnicy stanu i rodu 2), w yłoniły w ażną pod w zglę­ dem politycznym zasadę, a brzemienną w fatalne skutki. „N iech ustąpi z naszego królestw a każdy poborca, niech ustanie podatek, niech zniknie w ładza św iecka, książęca i k ró lew sk a 3)- Takiejto politycznój zasadzie

’) D o b n e r . Monumentu, IV, 136. Archiv ć e s k i, III, 240. ’) Star i letop. cesti, 470. 3) Wawrzyniec z Brzezowy u H o f l e e a , I, 437.

66 hołdują Taboryci. N iępotrzeba nam k ró la 1), zbyteczny na przyszłość jego wybór, sam B ó g 2) będzie panować nad nam i.“ Ten dualizm w husytyzm ie, ta w ielka różnica i rozdział pomiędzy Prażanam i a Tabory tam i, tern bardziej uczuć się daw ały, ile że Taboryci sw e re­ formatorskie dążenia w życie wprowadzać poczęli. N ow e ztąd pow stały zaburzenia i rabunki, jakie już przed m iesiącem spowodowały m agnatów i część szla­ chty czeskiej do odstępstw a i zdrady. Z aczęli tedy ostrożni i pouczeni przykładem Prażanie, obmyślać środki, aby za ich pomocą zapobiedz złemu. Środkiem tym m iały być artykuły p razkie, do których projekt już przedtem uczyniono, obecnie atoli jako artykuły w iary, uzasadniono pismem św iętem i postanowiono je ogłosić. Zawierają one punkty następujące: 3) 1) W olność głoszenia słow a Bożego w królestw ie czeskiem , którą bez przeszkód mają sprawować kapłani. 2) Sakram ent O łtarza ma być pod obiema postacia­ mi udzielany w szystkim w iern y m , którzy nie popełnili grzśclm śm iertelnego. 3) P oniew aż dobra i św ieckie bogactw a księży, stoją im na przeszkodzie w duchownem ich życiu, mają im być odebrane; tak powrócą oni do apo­ stolskiego życia, jakie im Chrystus nakazał. ’) P a la c k y . Gesch. B óhm ., III, 2. 1 9 0 . s) W aw rzyniec z B rzezow y, jak w yżej. 3) Znajdują, się one u W aw rzyńca z B rzezowy, I, 3 8 0 . Porównaj kron. M ikołaja z Pielgrzym ow a u H ó f l b r a , III, 4 8 0 .

67

4) "Wszystkie grzechy śm iertelne, a osobliwie pu­ blicznie, lub jaw nie popełnione, wszystko, co się sprzeciwia prawu Bożemu, ma być przez wyko­ nawców praw a Bożego w ytępiane i stosownie karane. N ie będziemy się zastanaw iać nad ważnością tych artykułów , noszących w sobie, ja k się trafnie w yraża K r u m m el ’), w szystkie zarodki późniejszego protestantyzm u. W historyi reform religijnych odgry­ wają one niepospolitą rolę. My z drugiej strony doda­ my, że cel, do którego dążyli autorowie tych arty k u ­ łów, osiągnęli tylko bardzo połowicznie przez zgodzenie się na tak i kompromis. Ż e bowiem i na te artykuły, nie w szystkie partyje się zgodziły, że i tu znaczne były różnice i że niechętne się głosy odzywały prze­ ciwko kompromisowi, niepotrzebujemy dodawać. Jed n a k P rażan ie tj. utrakw iści byli ich autoram i, Ż yżka i J a n z Żeliw a przystąpili do nich pozornie a chwilowo pano­ w ała zgoda na polu religijneui. K ról Zygm unt tymczasem ocknął się z nieczynuości, połączył wojska swe z wojskami zebranych już K rzyżowników i w yruszył przeciw P radze. Chodziło mu nasamprzód o to, aby zaopatrzyć zamek H radczyn, co mu się po części udało, chociaż w odwrocie dopadli Czesi jego tylnych straży i znieśli je ze szczętem 1). Od 30 czerwca poczęło się na dobre oblężenie P rag i. K ról postanowił głodem zmusić oblężonych do poddania się. K rw i w żaden sposób nie chciał on przelew ać, lubo niemieckie jego wojska rw ały się do szturm u. N iesłucha *) U traąuisłen w id Taboriłen, str. 3 9 . a) W aw rzyniec z B rzezow y u H o f l e r a , I, 3 6 9,

68 panów, którzy mu przyrzekają lepsze rezultaty, i do­ radzają, by drogą układów i pokoju, a naw et bez po­ mocy wojsk, starał się zmusić stolicę do poddania się '). Zapytajmy teraz, dlaczegoto król Zygm unt w szel­ kich używ a zabiegów , by przyciągnąć na sw ą stronę panów czeskich i dlaczego z narażeniem sobie N iem ­ ców powierza im losy k ru cyjaty; dlaczego nie postarał się raczej, by wśród zam ieszek zdobyć Pragę, a nato­ m iast w szelkiem i siłam i pracował nad tern, by pozyskać szlachtę czeską? Odpowiedź na to pytanie, znajdziemy w stosunkach m agnatów czeskich do korony polskićj. Czyż m ógł bowiem niew iedzieć Zygm unt o tóm, o czśm K rzyżacy już przed miesiącem w ie d z ie li, „że król polski skłania się do tego, by husytów w ziąć pod swą op iek ę?” C zyż m ógł Zygm unt n iew iedzieć o poselstw ie W ernera z Rankow a, w ysłan ego przez Czenka z W artenberga i U lryka R ozenberga do J a g ie łły ? Celem przeto zabiegów Zygm unta je st pozyskać sobie ma­ gnatów czeskich, a z nimi i szlachtę, by odwrócić ich od P olsk i, od króla J a g ie łły . Tern tylko wytłóm aczyć można nagłą zmianę polityki Zygm unta w obec Cze­ chów. Doprowadzi go ona do całkow itego w yzw olenia się z pod w pływ u N iem ców i do zerwania stosunków, jakie go w iązały z nimi w Bernie i W rocławiu. Z ctrugiój strony, nasuw a mi się pytanie, dla­ czego Czescy panowie i szlachta, tak tłum nie prze­ chodzą na stronę Zygm unta sw ego w roga? 2) Otóż ') A nd rzej z R aty zb o n y w D e expeditionibus u H o f l e r a , II, 4 08. s) Z d ra d ę p an ów czeskich, ich od stępstw o od P r a ż a n rozmaicie tłómaczą, historycy. P rz e d s ta w ie n ie rzecz y u P a l a c k ie g o , III, 2, 14 3, k tó r y się s ta ra ich obmyć z z a rz u tn z d ra d y w obec Z y gm unta d o ko ny w anej,

69 powodem tej ich zdrady, jak się o odstępstwie ich wy­ rażali P ra ż a n ie , były niew ątpliw ie groźne stosunki w obec nadciągających wojsk Zygm unta i zbierającćj się na Czechy krucyjaty. In n i znowu odstępowali od sprawy, w obec połączenia się P raż an z Taborytam i, w obec zamieszek stąd powstałych, a przy uśm iecha­ jących się im korzyściach, gdy przejdą ua stronę Z y g ­ m unta. Przyczyniło się tu wreszcie spełzłe na niczem poselstwo W ern era z H ankow a, na które rachowano; 0 tern poselstwie nadm ienim y słów kilka. W ern era z Ranko wa wysłali, ja k już pokilkakroć mówiliśmy, Czenko z W artenberga i U lryk z Rozenberga. Miał on polecenie ze strony tych kilku panów 1 rycerstw a czeskiego, zapytać króla Polskiego, czyby w obec tego, że oni wykluczyli Zygm unta, nie przyjął korony czeskiej ’). Poseł jeszcze przy końcu kw ietnia opuścił P rag ę i około połowy maja tegoż roku (1420), spotkał Ja g ie łłę w Kowalu. Nieuczynil on królowi formalnego przedłożenia korony czeskiej, nie wym ienił stronnictw, które się na to godziły, bo naw et tajnego tego poselstwa, nie można było uważać za jednozgodne pytanie całej p artyi m agnatów i rycćrstw a czeskiego, lecz tylko niektórych z nich. To też Jagiełło, lubo rad w duszy, poselstwu odpowiada, że na tak ważne za ­ pytanie, dopiero później po naradzeniu się z panami królestw a odpowiedzieć może; że atoli tymczasem bę­ dzie oczekiwać wiadomości od panów i rycerstw a cze­ skiego, czy też oni j e d n o z g o d n i e i j e d n o m y ś l n i e j e s t , j a k zau w ażał G r u n h a g e n , H. d. S ch lesier, 4 0 Uwaga, zupełnie b ezp od staw ne. P o ró w naj t a k ż e u w a ­ gę B e z o l d a : K a is. S ig ., 4 0 , uw. 2. ') D e . X I, 4 28 .

70 go obiorą królem i jakie do tego w yboiu przyłączą w arunki '). A żeb y zaś zachęcić panów czeskich do cał­ kow itego odstąpienia i zerw ania z Zygm untem , każe król J a g iełło opowiedzieć posłowi o krzywdach, jakie mu w yrządził król w ęgierski na sejmie wrocławskim. Obdarzył on nadto posła ze znaną szczodrobliwością. P o­ stępowanie J a g ie łły zasługuje tu ze wszech miar na na­ zw ę szczerego, lubo je cechuje ostrożność i rozwaga. Jego bowiem nie stać obecnie na odpowiedź czynem, nie może on z wojskami w kroczyć do Czech po koronę, ma on wrogów na północy, z którymi się aż nadto liczyć musi, aby odzyskać ziem ie sw ego państwa, o które tyle la t w alczy, albo co gorsza, aby przez pomoc daną rozstrojonym w zam ieszkach Czechom, nie narazić sw ego państwa na oczyw istą zgubę. Z drugiej znowu strony, zachęcał on Czechów do w ytrw ania przy sw ych zam iarach, do jednozgodności w yboru, a do całkow i­ tego opuszczenia wroga ich, Zygm unta. C zescy atoli panow ie, widocznie żądali n atych­ miastowej pomocy od J a g ie łły , gdy zaw iedzeni w sw o­ ich oczekiw aniach, w obec zabiegów Zygm unta, prze­ szli na jego stronę. Z ab iegi te i groźne ich stanowisko m usiały być w ielk ie, gd y C zenko, autor poselstwa, nie w yczekując snać rezultatu poselstw a do J a g ie łły w ysłanego, przechodzi na stronę Zygm unta. N ie mija 15 czerw ca, a i drugi współautor tej polityki czeskopolskiej, U lryk z R ozenberga, uległ namowom Z yg') . . . . respon dit se super re nova et g ra v i . . . p o stea responsurum , dummodo et de sua in Begem B ohem iae conform i ełectione, et de conditionibus circa illa m exp ressis fu erit prim um a B a ro n ib u s a d liqu idu m certificatus. D ł u g o s z , j . w .

7i m u n ta i z otw arteg o wroga stal się jego zw olenni­ kiem M. W ślad za nimi idą i inni panowie i cały tłum czeskiej szlachty. T a k więc opłaca się Z y g m u n to w i zm iana jego polityki. W obozie jego ju ż N iem cy i Czesi grożą P ra d z e i husytyzmowi, bo od rozbrojenia tego ogniska liusytyzm u , zależy cały prąd jego, i dola Czechów. N ie śpieszy się mu do szturm u , bo mu to odradzają Czesi 2). Niemcom a toli, k tó rzy głów ną silę przeszło stu tysięcznej armii Z y g m u n ta tw o rz ą , nie do sm aku p rzypada to postępowanie i t a zm iana polityki Z y g ­ munta. Im to niekoniecznie na rękę, że tyle Czechów obozuje z nimi razem , ty ch w rogów o nienaw istnym języku a k a ce rsk ie j, ja k sądzili, duszy. To też ani spać nie chcą N iem cy z Czechami pod jednym namio­ tem 3), zapew ne w obawie zdrady. A kiedy im się przy ­ trafi pojmać ja k ie g o Czecha z okolicy, to z n ie k ła m a ­ nym uśmiechem radości, bez wszelkich innych indagacyj męczą i palą, jako kacerza. Czech a H u s y ta kacerz, wołają oni, to w szystko jedno 4). Z drugiej znowu strony, cieszą się choć skrycie obozujący u Z y g m u n ta Czesi, gdy w odwet za nienaw iść nie m ie c k ą , k a ż ą P r a ż a n ie palić pojmanych Niemców obok m urów P r a g i. Oblężenie t r w a . a w a lk a toczy się tylko za pomocą małych podjazdów, przy których kol czatę cepy i

') Archiv ć e s k i , I,

12.

*) Mówią oni Zygmuntowi , . . grand in fra ter quatuordecim dies regnum Bohemiae H u ssitis expugnatis in m anus suas vellent dare. A ndrzej z R a ty zb o n y u H ó FL E R A , 1, 5 7 0 . ’ ) W i n d hc k , 1 1 3 8 , cap. 83.

*) Ibidem. W ydz. filozof. Tom VII.

10

72

w idły żelazne Prażan i Tabory tów dają się dobrze w e znaki podjazdom niemieckim. Ztąd tśż tern więcćj obudzą się nienaw iść Niem ców, a po obozie niemieckim szerzy się mowa, że w szyscy Czesi są kacerze, że chcą w ygonić N iem ców z Czech. N a to przecież nie zezw o­ lim y, wołają N iem cy; przy nas siła i potęga i tą po­ zyskam y koronę czeską N iesłucha takich mów król Zygm unt. Chociaż w wojsku jego wre zapał i duch wojenny podsycany szczepową nienaw iścią przeciwko Czechom, nie śpieszy się Zygm unt do raźnego szturmu, lecz przeciwnie trak­ tuje z oblężonymi o zgodę. Tak mu bowiem doradzają A le ś H olicky, W acław z D uby i inni czescy panowie. W obozie powstają dwie partyje, czeska i niem iecka, i osłabiają siłę Zygm unta. Tym czasem nuncyjusz pap iezk i, w ysyła do oblężonych pismo, mocą którego w zyw a ich do porzucenia bezbożności i wandalizmu, dokonywanego na kościołach i klasztorach, a co do czterech artykułów prazkich, żąda, aby nie z Zygm un­ tem, ale z nim się porozumićwali. Obiecuje im glejt bezpieczeństwa, w staw ienie się do Zygm unta o prze­ baczenie, gdyby go tylko usłuchali. Oblężeni Czesi atoli, nie ufają naw et poselstwom panów czeskich, tćm mnićj przeto poselstwu nnncyjusza. Naciskają tedy N iem cy na Zygm unta, aby poskromił orężem butę i krnąbrność Pragi. Z ygm unt zbroi się do walki. D otychczasow e postępowanie Zygm unta w obec ruchów husyckich, uczy n a s, że mu szło głów nie o koronę czeską. N a samą myśl, że Czesi m ogliby ją łj

Palacky.

Gesch. v. B óhm ., 111, 2, 126.

73

komu innemu ofiarować, drżał on się obawami. A od pierw szych że tylko do pobratymczej P olsk i, m ogli się zwrócić Czesi z takim też w szelkiem i silam i starał on

od strachu i dręczył chwil ruchów czuł, obecnie mu wrogiej, projektem , dlatego się temu zapobiedz.

Próbował również zaw iązać i odnowić dawne sto­ sunki z P olską, jak ie byt zniszczył wyrokiem wro­ cław skim *). A toli te próby nieudaw ały się Zygm un­ towi, a obiecankami odwołania wyroku, zniechęcał on ku sobie raczej Polskę, aniżeliby ją sobie pozyskać miał. W obec dręczących go ustaw icznie m yśli, że C zesi mogą na nowo podjąć projekt m agnatów i zbliżyć się do J a g ie łły , postanowił odnowić z J a g ie łłą dawny sto­ sunek i w ystaw ić mu husytyzm w takim św ietle, iżby król P o lsk i porzucił w szelkie m yśli, któreby mu szko­ dzić m ogły w ubieganiu się o koronę czeską s). Spo­ sobność do zaw iązania takich stosunków, znachodzit król Zygm unt w każdym czasie. I tak obecnie, a dzie­ je się to w dniu 5 lipca, przypomina on sobie, że przed niespełna dwoma m iesiącami w dniu 12 maja, umarła J a g ie lle trzecia jego żona E lżb ieta Grano wska. Potrzeba nasamprzód złożyć sw ą kondolencyję królow i, a łatw o do nićj nawiązać rzecz o sprawach husyckich. Opowiada więc Zygm unt w tym liście s), *) I tak pisze on w duiu 10 m aja 1420 r. do W itołda, usprawiedliwiając swe postępow anie i swój wyrok wrocławski. V o i g t . G. Preuss., VII, 372. Podobny list do Jagiełły z tegoż samego dnia. V o i g t , 373. *) Ponieważ spraw a wyroku dręczyła go, pisze on 25 czerwca (1420 r.) do Jagiełły. V o i g t . G. Preuss., V II, 379. Na listy te , o ile w iem y, nie odpisywał Jagiełło. ’) U s t znajduje się w Liber cancellnriae, II, XCI, p. 155, datowany z dnia 5 lipca 1420.

74 ja k na sejmie w Bernie, jako „heres e t-kgU im us sue cessor“ k ró lestw a (czeskiego), sta ra ł się napominać (czeskich) panów , aby porzucili błędy i herezyje wiklefskie, gdyż chciał on słodycz spokoju wnieść w to swoje państwo. Mówi, że żywił ku nim n adzw yczajną ufność, i sądził, iż oni mu ze wszech m iar dopomogą do w ykonania zamierzonego d zieła, że go przeto bę­ dzie mógł z w szelką łagodnością dokonać. M yślałem, dodaje, że w ykonam moje zam iary bez szczęku broni, bez wojny i bez pomocy w szelkich obcych wojsk. L ecz gdy ci baronowie n a sta w a li na me życie, a w i­ dząc, że My w żaden sposób nie odstąpimy od zamiaru w ykorzenienia tćj sekty, tem bardziej w zra stali w opo­ rze i złości przeciw B ogu i przeciw świętemu R z y m ­ skiemu Kościołowi. A gdy nadto, niektórzy z nich zdrady przeciw nam się dopuścili, a złość ich z każdym dniem w z r a s ta ła , zmuszeni byliśm y koniecznością i przyw ołaliśm y w szystkich sąsiednich chrześcijańskich k siążąt, by przybyli do N a s z pomocą. M argrabiow ie miśnieńscy, k sią ż ę ta : sa ski, b aw a rsc y , austryjaccy, c ią g n ą ju ż z wojskami dla poskromienia Wiklefistów. „Tw ej nam tylko osoby b ra k u je , mówi pochlebczy Z ygm unt, prosimy Cię tedy szczerze, abyś dla pocie­ chy i dobra kościoła n adciągnął z p o s i L a m i. gdyż z dnia n a dzień w z ra sta ich b un t przeciw praw ej w ierze C h ry stu sa.“ L is t te n może ze w szech m iar posłużyć za n a jw y ­ bitniejszy p rz y k ła d ówczesnej dyplomacyi Z ygm unta. Z a m ie rz a niby nim Z y g m u n t otrzymać orężną pomoc od J a g ie łły , ale jej właściwie nie ż ą d a ; je s t on nadto dobrze przekonany, że R olska jemu, jak o wrogowi swo­ jemu, nie da pomocy. On chce uśmierzyć gniew króla

Polskiego, przedstawić mu w takiem św ietle husytyzm , aby ani tera z, ani w przyszłości nie w ażył się brać obronę zarażonych nim Czechów. D latego też prosi on 0 więcej, aniżeli spodziewa się otrzymać. I właśnie charakterystyczną cechą listu je st, że o Czechach, nie nadm ienia Zygm unt ani półsłów kiem , niechcąc drażnić rozbudzonego już poczucia Polski do „linguagium sclavonicum.a N adto uderza nas, że politykę swą względem Czechów obwija w szatę c h r z e ś c i j a ń s k i e j m i ł o ś c i i s ł o d y c z y s p o k o j u . B unt zaś panów cze­ skich przedstaw ia on w tak czarnych kolorach, że gdy­ byśmy nie mieli pewności, trudnoby nam przyszło wie­ rzyć, że ten sam Zygm unt, który obecnie w panach i baronach czeskich pokłada całą swą nadzieję, ich rad słu­ cha, a złotem ich pozyskuje, że w tak kłam liw y sposób ich oczernia po za plecyma, trudnoby się naw et dorozumićwać, że on je st autorem tego listu. Żeby zaś oddalić 1 usunąć w szelką pochopność Ja g ie łły do wmięszania się w spraw y czeskie, naznacza na wstępie już, że jest on „heres et legitimus successor“ królestw a Czechów, Zobaczymy później, czy, i o ile, pełen obłudy list Zygpiunta osiągnął swój cel. a podążmy za dalszym bie-? giem wypadków, które się wydarzyły przy oblężeniu P rag i. T eraz mógł Zygm unt na dobre rozpocząć szturm przeciw Pradze. A le cóż; w alka i klęska jego pod górą W itkowem (14 lipca), którą od zw ycięztwa Ż yżki odtąd górą Żyżki nazwano, nauczyła go, że niema ko­ rzyści iść za głosem Niemców, pobudzających go do stanowczej walki. P ięćset trupów zaraz przy pierwszem starciu się, naznaczyło jego klęskę; przysięgając

76 zem stę, zły i gniewny w raca do obozu1). Tam atoli panują zamieszki, w rzaw a i kłótnia. Niemcy potur­ bowani pod W itkowem , zarzucają w obozie będącym Czechom, że onito ich zd rad zili2). Panow ie czescy odpierają zarzuty i już rw ą się do oręża; tak, że za­ ledwie zdołał Zygm unt doprowadzić strony do po­ rządku i spokoju W śród takich niezgod, nie mógł oczywiście Z yg­ m unt na nowo próbować oręża, celem zdobycia P ragi. Znowu tedy usłuchał panów Czeskich, którzy mu do­ radzali, aby wszedł z P rażanam i w układy, pogodził się z nimi, a wtedy nie potrzeba będzie zgubnego dla obu stron używać oręża. Panow ie czescy doradzają w interesie swoim i królestw a. W śród ostatnich przy­ gód z Niemcami, poznali oni ja k najdowodniej zgubne skutki swego zw iązku z Niemcami, którzy jaw nie dą­ żyli do ucisku i wyniszczenia czeskiej narodowości, do zagłady ich ojczyzny. Staraniem więc ich je st uwolnić się od nieproszonych „zbawców niem ieckich1*3). N a ich namowy przystaje król Zygm unt lecz P raża*) O p isa n ie klęsk i pod W it k o w e m u W a w r z y ń c a z B r z e z o w y , I. 3 7 7 — 3 7 U .....................Quo fa c to rc x cum om ni ex ercitu u d te n to ria re d iit, i r a , te d io , p la n e tu et dolore re p letu s, etc. *) Ite m T eu ton ic! et adven e, viden tes, se sic tu r p ite r u ru stic a n a gen te p r o s tr a to s , im p o n u n t c rim en B o e m is, qu i ip sis a d h e re b a n t, diccn tes se fo re ab eisclem c o n fu siv e tr a d ilo s , etc. W a w r z y n i e c z B r z e z o w y u I I ó f l e k a , I, 3 7 9 . *) Q u od baron es regn i, de p a r te re g is p e rp e n d e n tes, p lu re s cum P ra u e n sib u s ex a lia p a r te p o n tis h abu ere tra c ta tu s, o ptan tes, u t c iv ita s tre u g a s p a c is cum rege su sc ip i a t , u t gen tes e x le ra s, ne to ta te r ra a n n u le tu r, p o s s it cum honore e v u d e r e , etc. "W a w r z y n i e c z B r z e z o w y u H o f l e k a , I, 3 8 0 .

77

nie zażądali k ategorycznie. aby przystał na cztery artykuły prazkie, a kilkudniowe układy spełzły na niczśm. Przez te układy osiągnęli Prażanie kilkudniową przerwę w walce, niem ieccy książęta m usieli nieczyn­ nie stać w obozie. Grdy nadto w wojsku niem ieckiśm dał się uczuć niedostatek żywności, plugastwo i cho­ roby, gd y nadto w zm ogła się nienawiść ich przeciw czeskim doradzcom Zygm unta, ośw iadczyli, że opusz­ czą króla. L edw ie m ógł namówić Zygm unt książąt, że z wojskami na k ilka dni przy nim zo sta li, o c a ł­ kowitym ich zatrzymaniu nie było już teraz ani m ow y1). Zadowoleni z tego w duchu panowie czescy. Gdy N iem cy nas opuszczą, m yślą oni, tem lepićj i prędzój będzie można pogodzić króla z Prażanam i, tern rychlej stanie się panem kraju, a spokój zapanuje w królestw ie. Z resztą różni różne żyw ią m yśli, a jedni z nich dora­ dzają Zygm untowi, aby koronował się na zamku Hradczynie, jako król Czechów. R ada ta tern bardziej przy­ padła do smaku Zygm untowi, że już przedtem opićrali się byli czescy panowie w manifestach, iż on nie jest królem czeskim , gdyż naw et nie był koronowany. W dniu 28 lipca, odbyła się jego koronacyja, a hi­ storyk czeski zaręcza a). że nigdy nie odbył się wspa­ n iały ten akt posępniej i smutniej, jak ten, którego obec­ nie dopełniono w H radczynie. N ieprzeczym y, ażeby w ielu czeskich panów nie sprzyjało tćj koronacyi i ') E t non ja m H u s, hus, katzer Theutonici proclam abant, sed paci/ice quotidie revolvebant, quomodo terram Bohemie exeundo ad propria remearent. W. z B rzezowy. j. w. *) P a l a c k y , I I I , 2, str. 145.

78

nowo koronowanemu, niektórzy, naw et szczerze i otw arcie żądali w drodze pokoju przejednać naród z królem , a króla z narodem , by zapobiedz klęskom ojczyzny. W iększa atoli część, własny interes miała n a względzie, inni znowu, oczekiwali jak chorągiewki zkąd w iatr zaw ieje, by znowu w inną zwrócić się stronę. T ak tedy król Zygm unt w racał z pod P rag i, wojska krzyżowe odeszły w niemieckie strony. Stolicy nie zdobył on, ale m iał koronę, o którą mu chodziło. Że atoli tylko część szlachty, która przy nim była, zgodziła się mieć go za k ró la, potrzeba mu hojnie wynagrodzić tych swych zwolenników i przyjaciół, aby przypadkiem i ich nie stracić. Począł więc Z yg­ m unt rozdarowywać dobra korony czeskiej, począł sza­ fować majątkiem koronnym, a gdy ten przy sowitem szafowaniu wkrótce się w yczerpnął, nuż tedy za sta­ wiać sprzęty, dijademy, korony, a dalśj, gdy i to nie w ystarczało, brać się do dóbr duchownych, do klasz­ tornych wsi, miast, majątków ')• • • • Niemcy oburzają się tern postępowaniem Zygm unta. Mówią oni: „ażali Czesi i panowie ich, nie oszukali króla; a może on już sam został zwolennikiem czeskiego k acerstw a!“ 2> Zwyczajem ówczesnym, zaczęły się nań sypać od N iem ­ ców satyry, które świadczyły o wrogiem ich usposo­ b ieniu, względem Zygm unta. Zygm unt atoli, zaufał czeskim panom, i najdalej do sześciu miesięcy, spo­ dziew ał się stolicę Czech mieć w swych rękach. ') S z c z e g ó ły u P a l a c k i k g o . G . v . B . I I I . 2. str. 1 4 6 — 1 5 0 . *) A n d r z e j z R a t y z b o n y u H O f l e b a , II. 4 0 8 . . . o r itu r verbu m in po p u lo de S ig is m u n d o W aw rzyniec z B rzezow y u H ó f l e r a . I. 385.

P rzypatrzm y się teraz stosunkom w P radze, jak one się tam ułożyły w czasie oblężenia i po odstą­ pieniu wójsk krucyjaty i Zygm unta. Mówiliśmy już, że tam główne dwa stronnictw a poczęły się łą­ czyć i porządkować różnice religijne w edług normy sławnych czterech artykułów prazkich. Dodaliśmy również uw agę, że i te arty k u ły nie były w stanie wpłynąć na zupełne pogodzenie i zjednoczenie się stronnictw. P rzeciw nie, tak te ra z , ja k i w dalszym toku naszego studyjum, przekonam y się, że tylko ze­ w nętrzne wpływy, były powodem do tych prób pojednaw­ czych, pomiędzy P rażanam i a T aborytam i; że w grun­ cie rzeczy, nie było węzła, któryby potrafił przeciwne te partyje trw ale zespolić. Przyczyny do tych zawiści partyj, szukać należy, jak już na wstępie orzekliśmy, w przeciwnych, a w za­ jem się w ykluczających dążeniach obu stronnictw. Lada rzecz, lada fa k t. staw a ł się powodem, że nienawiść na chwilę u k ry ta , występowała na w ierzch, a stron­ nictw a znowu w ystępowały groźnie przeciw sobie. Obecnie powodem tćj nienaw iści, jak się z wielkiem prawdopodobieństwem domyśla szlązki historyk 1), był projekt ofiarowania królowi Polskiemu, korony czeskiej. Prażanie nie łudzili się wcale i wiedzieli, że na­ ród czeski w ta k niezw ykłych stosunkach bez króla pomocy istnieć nie mógł. N ie łudzą oni się wcale i wiedzą, że król P olski je st pod wpływem duchowień­ stw a, i że brzydzi się „kacórstw em ", rabunkam i ko­ ściołów i klasztorów i wszelkiemi nadużyciami, jakie się działy w Czechach. Z drugiej atoli strony i oni ‘) G r u n h a g e n . Hussiteńkćimpfe der Schlesier, s tr . 40.

W ydz. filozof. Tom V II.

11

8

)

sami brzydzili się nadużyciam i, a wiedząc że J a ­ giełło kiedyś zostaw ał pod wpływem H u sa, że go­ ścinne w rota otw ićrał Hieronim ow i, tuszyli sobie, że może i przystanie na cztery arty k u ły prazkie, obecnie wspólne wyznanie ich wiary. P rzekonani byli dalej, że Jag iełło je st wrogiem Zygm unta i Niemców, że sprzyja ich rewolucyi, a na sympatyję u pobratym­ ców Polaków mogli liczyć z pewnością. Gdy nadto w iedzieli, że Zygm unt w żaden sposób królem ich zostać nie m oże, że jest wrogiem ich narodowości, a że króla im koniecznie potrzeba w obec groźnych krucyjat Niemców, cóż dziwnego, że umyślili udać się z projektem do P olski? Może też pobratymczego na­ rodu król obejmie ich koronę, wszakżeż zmienni czescy panowie słali już doń zap y tan ia, a artykuły prazkie są „praw dziw e", a nie ta k radykalne, aby na nie nie m iał p rzystać? Oby tylko przyjął koronę, a niesnaski, zawiść, spory i kłótnie zginą i pierzchną, a i praw da Boża odniesie zwycięztwo! Szlązki h isto ry k , nie bez słuszności, mówi '), że P rażanie dążą do ufundowania czysto słowiańskiego państw a i to za wpływem i przy­ łączeniem się do wielkiej podówczas Polski. Inaczćj Taboryci. Znam y ich już z ich teokratyczno-republikańskiego usposobienia. Taboryci nie chcą z zasady żadnego mieć k ró la, i kiedy Zygm unt nie chciał przystać na w arunki czterech artykułów prazkich, to sam Bóg będzie ich królem. Tćm mniej atoli król Polski, o ile wiedzieli o wpływie duchowień­ stw a na jego państwo. Oddanie w ręce Jag iełły ko­ rony czeskiej, było w oczach ich niemniejszą zdradą, ’) G r u n h a g u n .

II. d. S., 41 i U w n g a 1.

81 aniżeli zdrada czeskich panów, którzy oddają czeską koronę Zygm untowi. Pomimo to w szystko umieli P rażanie jakoś prze­ konać Taborytów i przeparli swój wniosek. Sam na­ w et Ż yżka przyłożył sw ą pieczęć u dokumentu, w k tó ­ rym ofiarowali Czesi w Pradze koronę św. W acław a królowi Polskiem u. B yć może, że i inne nieznane p rzy­ czyny były powodem, że wódz Taborytów, a zapew ne i inna ich starszyzna, zm ieniła sw e zdanie; może groźna chw ila w obec oblegających jeszcze Pragę wójsk krucyjaty wpłynęła na ten a k t, dość, że przy końcu lipca, opuścił poseł H ynek z K olsztyna P ragę i podążył do Polski. Rów nocześnie praw ie, odstępowały wojska oblężnicze z pod Pragi. A gdy tylko odstąpiła krucyjata od oblężenia, odnowiły się znowu sprzeczki pomiędzy Prażanam i a Taborytam i, wkrótce przybrały one zatrw ażające rozm iaryl). Taboryci nie czując wroga za murami, nieczynni poczynają w ykrzykiw ać na zamożność dobytek i bogactw a Prażan. „Od A ntychrysta wiodą początek w szelkie bogactw a doczesne", mówią oni i czynem popierając sw e zd an ia, poczynają je rabować i niszczyć Prażanom. Znowu przeto pow tórzyły się ra­ bunki klasztorów i kościołów . Taboryci stają się plagą Prażan. N astąpił tedy nieznany nam rozstrój pomiędzy stronnictwam i, a już 22 sierpnia, opuścił Ż yżka z Ta­ borytami stolicę 2). *) O te m opow iad a W a w r zy n iec z B r z e z o w y u H o f l e e a , I, 3 8 5 i nast.

2) , . . X X I I scil. die A u g u sti, Thaborienses a P raga recesserunt, non habenłes aliam causam recessus. n isi

82

Niewiedział oczywiście o tem wszystkiem Hynek z Kolsztyna. Tajnie i z wszelką ostrożnością przekra­ dał on się przez Szlązk do granic Polski. Żmudną i daleką ma poseł Prażan drogę; wyprzedźmy go przeto, a przypatrzmy się, jakiemi tory szła sprawa czeska w pobratymczej Polsce. Mówiliśmy już poprzednio o odpowiedzi, jaką odebrał od Jagiełły Werner z Rankowa, poseł magna­ tów czeskich Czenka i Ulryka. Poselstwo to nie mogło pozostać tajemnicą w Polsce, i owszem król Jagiełło odpowiedział Wernerowi, że naradzi się z panami kró­ lestw a, czy ma objąć koronę czeską, i właśnie pod koniec lipca tego roku, miał rzecz tę podnieść na sej­ mie, który był zwołał do Łęczycy. Odstępstwo panów czeskich i ich lgnienie do Zygmunta, mogło być ró­ wnież rzeczą zpaną Jagiełle, a fakt ten, niekoniecz­ nie miał dobrze wpływać na sympatyję króla i rady koronnćj, względem czeskich magnatów. Zapytajmy teraz, jaką opiniję wyrobiły sobie spra­ wy czeskie w Polsce w ogóle. Oto niedola Czechów, znalazła szćroki rozgłos w najszerszych gronach pol­ skiego społeczeństwa, a o poselstwie Wernera z Ran­ kowa nie mówiła sama tylko szlachta polska. Wpra­ wdzie i w Polsce krążyły bulle papiezkie, wzywające do krucyjaty przeciw bezbożnym husytom; a lubo te bulle, ani półsłówkiem nie drażniły narodowego po­ czucia ludu o jednej mowie z kacerzami, to przecież nie znalazł się nikt w Polsce, coby podążył do kru­ cyjaty; krucyjatę bowiem, uważano tu, jako wojnę Niemców przeciw Czechom. Miejsca, w którychby się quod m a g istri eorum ritib u s scrip tu ris resistebant. W aw rzy n iec z B rzezow y, j. w. 3 8 7 .,

83 husyta jaki znajdował, były

i w P olsce zagrożone

kościelnym interdyktem '), dotychczas jednakowoż ża­ den z polskich kapłanów , nie uw ażał za stosowne, użyć tego środka kościelnego przeciw nadciągającym z Czech nowatorom. N a w et niektóre „herezyje“ husy tó w , były do niedaw na rzeczą w P olsce bez prze­ szkód praktykowaną, przeciw której, jak np. przeciw komunii pod obiema postaciam i, dopiero na rozkaz i karcenie papiezkie, poczęli w ystępow ać polscy kapła­ n i 2). Z apew ne, że do dysput teologicznych nie było w Polsce m ężów , a do sporów dogm atycznych brakło zasobów w iedzy, lecz w ślad za dążeniami Czechów, aby połączyć się z P olską, szli i czescy mężowie, któ­ rzy zw łaszcza w W ielkop olsce, nauczali o zepsuciu obecnego kościoła, i o konieczności powrotu do ewangielicznego, jaki Chrystus P an nakazał. A naw et k a­ znodzieje czescy, pouczali lud z kazaln icy, gromiąc obecne zepsute obyczaje i życie duchowieństwa i w zy­ wając wiernych do poprawy obyczajów. Nadto i du­ chowieństwo polskie, a szczególniej w W ielkopolsce, przejmowało się zdaniami umiarkowanych husytów; to tóż księgi husyckie przybyw ały z Czech do P olski i znajdowały tu i ówdzie pilnych czytelników 3). b D e . XI, 434. 2) Obacz bullę G rzego rza X I do Ja ro sła w a a rc yb isku pa Gnieźnieńskiego. R a i n a l d . an. eccl. a d an. 1 3 7 4 . 3) W szystkie te zdan ia n a po dstaw ie u stę p u : „ R em ed ia contra h u ssita s hereticos“, wyjętego ze statu tó w syno­ dalnych T rąby, o któ ry c h w krótce będzie mowa. Ju ż 1419 r. p rzyzw ala kap itu ła gn ieźnieńska ucfiwalą z dnia 23go p a ź d ziern ik a , quod d o m in us archiepiscop u s det litter as fa c u lta tis civib u s in H a va capiendi, et detinendi H u ssita s, et si p ro p ter hoc a liq u a im p e­ d im en ta haberent, p e r m ilta t ipsos reddere indem pnes.

84 Niepotrzebujemy dodaw ać, że takie tendencyje i nauki nowatorskie zagrażały polskiemu duchowień­ stw u i kościołowi. To też biskupi polscy, nie pocie­ szali się już zdaniem głoszonym przez ich kolegę Jastrzęb ca, iż husytyzm niema w Polsce żyznej do w zrostu gleby, lecz gdy now atorstw a przekradały się z Czech i w zrastały w Polsce, postanowili zapobiedz ich szerzeniu się, położyć husytyzmowi w Polsce tamę. Przedsięwzięcie to przez dłuższy czas omawiane, usku­ teczniło duchowieństwo polskie, zebrawszy się na sy­ nod w K aliszu '); tu atoli uznano za stosowne, nasamprzód zapobiedz szerzeniu się złych obyczajów, które ię zaszczepiły w łonie samego duchowieństwa, a dalej położyć tam ę husytyzmowi. Biskupi i prałaci zebrali się pod przewodnictwem Mikołaja Trąby, arcybiskupa gnieźnieńskiego, a we w rześniu tego roku, nastąpiła główna narada i uchw ały postanowień synodu. N iew yprzedzajmy atoli wypadków, i powróćmy do właści­ wego przedmiotu. Przedew szystkiem zaznaczamy, jak już kilka razy wspominaliśmy, że głównie i jedynie narodowe pobudki zjednały sympatyję całego narodu polskiego ku Cze­ chom. W spólność języka, wspólność wrogów w NiemD r. S. S m o l k a : A rchiw a w W . Ks. P o zn ań sk iem i w P ru siech . O d b itk a z IV tom u S p raw o zd ań W ydz. h ist. fil. A kad. U m iejęt., str. 88. P orów naj ta k ż e tam że, s tr. 4 0 , szczegół d o tyczący M arcin a p leb a n a czelądzkiego, p o d ejrza n eg o o h ere z y ję h u syck ą, i d ru g i o M i­ k o łaju k lery k u p oznańskim . T h b i n e b . i lf o w . P o ń , N r. 5 0 ,

p. 37. *) Synod te n zw any je s t ta k ż e w ieluńsko-kaliskim , a to z tego pow odu, że w W ielu n iu go ro zp o częto , a w K a­ liszu 25 w rześn ia 1420 dokończono.

each, wspólne dążenia obu narodowości, celem w yzw o­ lenia się od N iem ców , wspólność doli zgotowanej im przez Z ygm unta, to w szystk o, zbliżało oba narody przez w ybitniejsze postacie. L ecz dlaczego nie idą za tem i wybitniejszem i postaciami oba narody? W iem y ju ż, jak rozstrojone stosunki panowały w Czechach, w stolicy ich, tym ognisku rew olucyi i husytyzmu. Zapytajmy się czy Polska, jako państwo, nie baczyła na rozmaite a wzajem się wykluczające dą­ żenia rozlicznych stronnictw w C zechach, czy ż może nie rozumiała znaczenia tego rozstroju? W szak że już przy poselstw ie W ernera z Rankow a, zastrzegł sobie J a g iełło jako konieczny warunek do przyjęcia ze swej strony korony czeskiej „jednozgodność w yboru"'). A i owe osławione rozruchy w kraju, owe b u r d y h u s y c k i e . jak się później wyrażano, m usiały wpłynąć na radę koronną P olsk i w ten sposób, i ż 1się zawahała na chw ilę w ziąć w sw e czyste ręce, sprawę tak oczer­ nioną i obmówioną po całym ś w ie c ie 2). Trudno dalej przypuścić, aby koronacyja Z y g ­ munta na króla C zechów, dobrze usposobiła J a g iełłę, względem przyjęcia korony czeskiej. I to odstępstwo panów czeskich od układów z królem pobratymczego narodu, ich koronacyja Zygm unta na króla Czech, J) D e. XI, 4 2 9 . 2] To też pisze, cokolwiek później, król Jagiełło do Pra­ żan . . . sane carissim i attendentes et cum dolore et compassione ad anim um revocantes hum ani san gvin is proflu via regnique v estri Boem ie ac civita tu m castrorum fortalicioru m et d o m o r u m d e l i n q u i b u s a l i a s a l t i s s i m o co n s t a n t e r r e d d e b a n t u r o b s e q u i a , p ericla et iactu ram m editan tes . . . . L ib e r Cancelląriu e, LXII, p. 106.

8fi m iała być rzeczywistym szkopułem dla spraw y czeskopolskiej, jak się to pokazało na zjeździe i sejmie łę­ czyckim. N a tym to zjeździe '), burzliwym z powodu kom­ promisu, jak i nieupoważnieni do tego zaw arli z K rzy ­ żakam i posłowie polscy, jak Jastrz ęb iec, Zbigniew ze B rzezia, J a n z Tuliszkowa, poczęto, po załatw ieniu innych spraw, naradzać się nad spraw ą czeską. Miano bowiem stanowczą dać odpowiedź na pytanie, które w maju przedłożył był W erner z Bankowa. Domyślać się już możemy, że nieuwzględniono przeoTożeń posła odstępnych panów czeskich. Po długiem bowiem obra­ dowaniu, jak mówi D ł u g o s z , uchwalono, aby Jag iełło nie przyjmował korony czeskiej, a to najpierw z przy­ czyny odszczepieństwa, jakiem się znaczna liczba Cze­ chów sk alała; powtóre, dla panujących rozruchów w kraju, a w końcu, iż Czesi mają już w Zygmuncie własnego króla. O statni zw łaszcza argum ent bez w ą t­ pienia wymierzony był przeciw stronnictw u garnącemu się do Zygm unta, a zatem przeciw przywódzcom czeskićj sz la c h ty 2). Czyż mógł bowiem popierać Jag iełło sprawę tych, którzy doń się udaw ali, a w net potem wkrótce na stronę wroga jego Zygm unta przeszli, i dopomogli mu do uzyskania korony św. W acława? W łaśnie podówczas, a było to w pierw szćj po­ łowie sierpnia 1420 r., potrzeba było odpowiedzieć wrogiemu Zygmuntowi, na ów dyplomatyczny jego list ') D e . XI, 4 2 9 —430. 2J O tej k o ro n acy i Z y g m u n ta nie w ażą się posłow ie cze­ scy ani w spom inać p rz e d Ja g ie łłą , ta k p rz y poselstw ie H ynka z K o lszty n a, D e . X I, 4 3 3 , ja k i p rz y p ó ź n ie j­ szych.

1

87

z dnia 5 lipca, w którym niby to prosił Jagiełłę o po­ moc przeciw „W iklefistom “. O pomocy orężnej nie było naw et mowy, gdyż pomagać tem u, przeciw któremu pobratymcy Czesi, jako przeciw wrogowi ojczyzny sio; zastrzegli, pomagać wyrokodawcy wrocławskiem u, niezgadzało się z duchem polityki polskiej. Tem bardziej nie chciał Ja g ie łło rozum ieć, czego właściwie Z y g ­ m unt żąda od króla P olski, wiemy bowiem, że jemu wcale o posiłki wojenne nie szło. Smikno się tedy w duchu z przebiegłśj lecz zarazem i naiwnej dyplo. macyi Zygm unta. Jag iełło każe mu odpisać '), poleca atoli udaw ać, jakoby wcale listu z dnia 5 lipca nie otrzym ał: sama treść listu , m iała Zygm unta przeko­ nać, że król P olski ani myśli o jego sprawach, a tćm mniej o daniu mu pomocy. Treść listu opiewa, że król Polski jest mocno zatrudniony, to grożącą mu wojną turecką, to spraw ą wyroku w rocławskiego, to znowu innemi sprawam i niecierpiącem i zwłoki. Z przycinkiem zwłaszcza mówi w nim król o wyroku Zygm unta o n a­ padzie Turków na w asala swego, wojewodę Woło') L ist zn ajd u je się w L ib e r Cancel!a r ia e , I I , XCII, 15 9— 162 i super codem breviter X C III, 1 6 2 — 163. D atę listu oznacza wydawca n a 27 lipca 1 4 2 0 r. I na ten list, który wydawca słusznie „ein fra p p a n te s M u s łs r boshafter Ir o n ie “ naz y w a, odpisał Zygmunt. Nie zdaje nam się atoli p r a w d o p o d o b n e m , aby list Z y gm unta (L. C. I, Nr. X X X V I), pisany był po m ię­ dzy 2 a 2 2 sie rp n ia, j a k wydawca z uwagi P a l a c r ie g o G. B . I I I , 2, str. 148, wnioskuje. P r a w d o ­ podobniej pisany on j e s t pomiędzy 3 — 16 września, bo i w tym czasie był Z y g m u n t w K u tn ah o rz e, a list p o trze b o w a ł podów czas miesiąc czasu do odpowiedzi. I ta k li s t , którym się właśnie zajm ujem y z d a tą 27 lipca, j e s t odpow iedzią na list Z y gm unta z 5 lipca. W ydz. filozof. Tom VII.

12

88 ski ego, mówi naw et o książęciu S łupskim , o K rz y ża­ kach, którzy nie chcą wypłacić przynależnej wyrokiem sumy, słowem o wszystkiem , tylko nie o tern, co chciał mieć Zygm unt w odpowiedzi. W iększej ironii nie mógł się spodziewać król Zygm unt. O owych wielkich W iklefistach i o odpowiedzi na swą prośbę o rychłą pomoc, o spraw ie czeskiej, k tóra mu tak dopiekała, nie zna­ lazł on w liście ani wzmianki. Z tej atoli odpowiedzi, ja k ą dał Ja g ie łło Zygm untowi, a bardziej jeszcze z na­ prężonego stanow iska pomiędzy Polską a Zygmuntem, dorozumiewać się możemy, że w obec smutnych sto­ sunków, jakie się w Czechach przedstaw iały, jęłi się, Jag iełło i rada koronna, polityki wyczekującej, że na razie tylko nie przyjmowali czeskiej korony. G dy się to ta k w Polsce działo, przekradał się tymczasem poseł czeski H ynko z K olsztyna przez Czechy i Szlązk, uniknął szczęśliwie zasadzek i sideł, jak ie nań Szlązacy zastaw ili, i przedarł się do granic P o ls k i'). Byłoto w ciągu drugiej połowy sierpnia, gdy przybył do Wolborza, gdzie w łaśnie Jag iełło się znaj­ dował. O rszak jego poselski był bardzo skrom ny2), 1) Hynko musiał przy końcu lipca opuścić P ra g ę, jak to na podstawie listu przez się wydanego w ,S8. rer. Siles., VI, Nr. 1, wnioskuje G ru n h a g e n w: Hussitenkdmpfe der Schlesier, str. 41. uw. 4. Jagiełło już 2 3 sierpnia znajduje się w Proszow icach (vide: Z e i s s b e r g . Analekten, 3 6 9 ), więc poselstwo musiało się w ciągu drugiej połowy sierpnia w W olborzu odbyć. 2) W awrzyniec z Brzezow y, u H óIT .era, I, 429, opo­ wiada przy wtórem poselstwie P ra ża n do Jagiełły, które uchwalono na dniu 14 listopada 1420 r., że . . . bar ones . . . concludunt u t legatio s o l e m n i o r g u a m • a n t e m i s s a f u e r a t , ad regem Poloniae pro acceptando regno et legis D ei defensa expedvatur. . . . .

89 w żadnym zaś razie poselstwo nie było tak św ietne, i nie składało się z tak znakomitych osób, jak to chce mieć D ł u g o s z , który lubo tu, jak w szędzie ma w iary­ godne źródła pod ręk ą, przecież późniejsze oficyjalne poselstwo C zechów , w listopadzie t. r. uchwalone, z tem w łaśnie, o którśm mówimy, pom ięszał *). P oseł przedkłada królow i sw ą prośbę. G łównie zwraca on w ielce patryjotyczne sw e słowa przeciw Zygm untowi, „który na czele wrogich nam Niem ców „wtargnął do naszego królestw a, aby je pustoszyć „orężem. A gdy stolicy naszej dobyć nie może, zabiera „nam koronę naszą królew ską, relikw ije św iętych; „zabiera nam skarby, klejnoty, k sięgi nasze i inne „kosztow ności, aby je zabrać do W ęg ier, posprzeda„wać i potracić. Takiego bezbożnika nie chcemy mieć „za pana; to najzaciętszy wróg naszej narodowości 2). Porów naj trafue opisanie faktu u S o k o ł o w s k ie g o : Stosunki polsko-czeskie itd. w D zienniku literackim , rok 1868, Nr. 32, str. 506. ') Obacz: P a e a c k y . G. B . III, 2, str. 154 i uw. 126 i S o k o ł o w s k i : Stosunki polsko-czeskie itd. j. w., str, 5 0 6 , uw. 9. O statni naznacza wbrew tw ierdzenia P a l a c k i e g o , iż Hynko z h’oldszteinu, lub ja k go za D ł u g o s z e m id ą c, z W ałdsteinu, nazyw a, mógł być przy tem poselstwie i tw ierdzi p rzeto, że był przy nim. Trafną tę uwagę A. S o k o ł o w s k i e g o , zupełnie uzasadnia i popiera G r u n h a g e n , wykazując przeciw P a l a c k i e m u identyczność „H ynka z W alstyna ginak z K olsstyna“, ja k go zwią S tari letop. ceski, str. 73, z Hynkiem , którego właśnie teraz wysłali Czesi, i stw ierdza z listu w S S . rer. S ites , VI, Nr. 1 , wy­ syłkę tegoż H ynka właśnie w tym czasie, o którym obecnie mowa, a zatem w sierpniu 1420 r. Obacz: HussitenJcriege der Schlesier, 41, u w. 3. s) . . . velu ti n ostri lin gu agii, stissim us, , . , .

nostrąegue genłis

infe-

90

„Ścigać go i prześladować będziem aż do zagłady. „Lecz Tobie najjaśniejszy królu, ofiarujemy koronę na„szą. Racz nas tylko upew nić, że utrzym asz nasze „cztery artykuły prazkie, zasady naszej w iary i oby­ c z a jó w i że nas od napaści naszych nieprzyjaciół „bronić będziesz.11 „W iedz“ — powiada dalej poseł „P rażan — „iż nieprzyjąwszy naszej korony, nie bę­ d z ie s z mógł i sam we własnem królestw ie szczęśli„wie panować. W spólny nasz nieprzyjaciel Zygm unt, „okazał już we W rocławiu, ja k ci sprzyja. Onto po „osłabieniu królestw a czeskiego, wymierzy cios i na „Polskę, a już teraz podmawia K rzyżaków na Ciebie „K rólu, i dziś już używa w szelkich środków, aby zgu„bić Twoje królestw o" ‘). Mowa atoli Czecha, lubo w patryjotyzm ie swym trafiła do przekonania króla, nie odniosła pożądanego przezeń skutku. Jagiełło odpowiedział Czechom nie mniej patryjotycznie, „jak Polska boleje nad poróżnie­ niem się ich z Zygmuntem, a głównie nad spustosze­ niami i klęskam i ich ojczyzny, nad zniszczeniem sto­ licy prazkiej." Jag iełło ofiarowuje Czechom naw et swe usługi, „aby wszczęte w ich ojczyźnie zatargi uspokoić, pogodzić ich z królem Zygmuntem, lecz ko­ rony przyjąć nie może, nie naradziw szy się poprzednio z W ielkim księciem W itoldem ." Poselstw o więc H y n k a z K olsztyna, podobnie ja k poprzednie W ernera z R ankow a, nie osiągnęło stanowczego rezultatu. Cóż więc m iał począć ów wy­ słannik i reprezentant stronnictw a, które szczerze pragnęło mieć Ja g ie łłę lub W itolda na tronie czeskim? J) D ł . XI, 433.

91 Aby przynajmniej działać na opiniję dworu polskiego, pozostawia on tamże kilku tow arzyszy poselskich, a że w miejscach pobytu ich, zachowywano już ko­ ścielny interdykt, odesłano ich do Niepołomic, miejsca bezludnego, gdzie odcięci od tow arzystw a ludzi, mo­ gli bezpiecznie oczekiwać skutków poselstwa, które zdążało do W itołda. D rudzy bowiem towarzysze Hynk a udali się do L itw y , aby toż poselstwo przedło­ żyć W itoldow i, który ta k pięknej sław y używał na zachodzie. A tylko H ynek z K olsztyna, udaje się napowrót do P rag i, aby skutek swego poselstwa przed­ łożyć stronnictwom w stolicy, które go wysłały. N ie bez obawy powraca on z Polski przez Szlązk; Niemcy bowiem W rocław ianie, zastaw ili nań sidła i czujne s tra ż e , aby go w powrocie pojmać i oddać Zygm un­ towi, a król im za to hojną obiecuje zapłatę *). Ma on atoli bodźca, który go prze naprzód, nie każe zważać na niebezpieczeństw a; H ynek z K olsztyna czuje, że Polska przychylna Czechom i ich rewolucyi, ale że tylko wtedy da im pomoc i weźmie ich sprawy w swą opiekę, gdy oni opuszczą now atofstw a, w yrzekną się zdań skrajnych stronnictw , burzenia św iątyń, zagar­ niania dobr kościelnych i t. p., a ztąd pojmuje on, że wielkiem zadaniem jego będzie wpływać w tym du­ chu na P rażan i w ogóle na um iarkowane stronnictwa. A gdy tak H ynko z ważną swą misyją śpieszył do Czech, a inni jego tow arzysze oczekiwali odpowiedzi od króla w Niepołomicach, inni znowu w pływali na ’) W an w as ir d a ra u f leg en werdet, das wellen w ir euch redlich w iderkeren und geben. L ist Zygmunta do W ro­ cławian z 1 1 sierpnia 1 4 2 0 . T akże i u P a l a c k ie g o B eitrdge, I, 4 6 , Nr. 4 0 .

92

W ielkiego księcia L itw y W ito ld a; gdy o Czechach i ich żądaniach szórokie poczęły krążyć wieści w Polsce, tymczasem duchowieństwo polskie, zgrom adziwszy się w K aliszu, ogłosiło pod przewodnictwem arcybiskupa gnieźnieńskiego M ikołaja Trąby, uchwały tego synodu. N astąpiło to w dniu 25 września tegoż 1420 roku *). N ie naszą je st rzeczą zastanaw iać się nad uchwa­ łami tego synodu. Obchodzą nas tylko te uchwały, które, jakeśm y już wspominali, mają na celu zrefor­ mować życie duchowieństwa i zwolniałe jego obyczaje, czemu nie uczynił zadość sobór konstancyjeński. Tymto środkiem, ja k również ustaw am i przeciw heretykom i h erezyi, miano Polskę zabezpieczyć od now atorstw husyckich. J u ż z samej treści uchw ał tego synodu, z poró­ wnaniem ich z jakiem ikolw iek innemi, które przedtem w Polsce uchwalono, wypływa, że obyczaje duchowień­ stw a i w Polsce podówczas były nadpsute i zwolniałe. N iejed n a przeto uchw ała brzmi t a k 2): A by zapobiedz zgorszeniu, jakie z tego powodu zagraża wiernym, uchw alam y, aby duchowni, . . . . i t. d. I zwyczaj stary zakorzenił nie jedno w łonie kościoła, co w ier­ nych gorszyło, a zatem już to, co przez przedawnienie staje się niejako prawem , odrzuca i zmienia synod, w razach, gdy się zwyczaj nie zgadza ze świętością ’) U chw ały teg o synodu, po w ielekroć w ydane, cytujem y w o sta tn iem w ydaniu A kadem ii U m iejętn o ści: S ta ro ­ daw ne p ra w a polskiego P om niki, T. IV . S tatu la synodalia etc., wyd. P ro f. D r. U d a l r y k H e y z m a n . W d o d a tk u : S tatuta toti provinciae gnesnensi valenłia. etc., od str. 1 7 5 — 2 6 1 .

2) S tatu ta etc. tamże, p. 173.

!)3 kościoła *). W olniejsze życie i obyczaje duchownych, mnichów i mniszek, ścieśnia synod ostrem i uchwałam i. I tak zakazują prałaci księżom noszenia drogich szat św ieckich, butów czerwonych, krótkich sukien, pier­ ścieni, szabel i nożów (z wyjątkiem w podróży), a no­ szenia tonzury pilnie przestrzegać każą. U chw ały za­ braniają uczęszczać księżom i mnichom do karczem i szynków, a nadto do klasztorów mniszek i zakonnics). Mniszkom znowu zakazują tańców , zakazują wycho­ dzenia z klasztoru, bez w yraźnego zezwolenia i upo­ ważnienia przełożonej, i to tylko w spraw ie klasztorni. Okna u m ieszkań zakonnic, a przedewszystki^m p a r­ terow e, mają być podwójnemi kratam i zaopatrzone. Synod zakazuje żywić podejrzane kobiśty, pod groźbą u traty beneHcium i ciężkiego więzienia 3). A że niektó­ rzy kapłani, dla zadosyćuczynienia swej chciwości, w je­ dnym dniu po kilk a razy w rozm aitych kościołach mszę odprawiają, nakazuje synod, aby prócz Bożego N aro­ dzenia, nigdy więcej, jak tylko jednę mszę na dzień nie odprawiali k s ię ż a 4). Przeciw św iętokupstw u6) i prze­ ciw innym nadużyciom kościoła, zastrzegł się synod osobnemi ostremi uchwałam i. T akieto i inne jeszcze ś ro d k i, na których w yli­ czenie nie mamy tu miejsca, mają zapobiedz szerzeniu się złych obyczajów w łonie samego duchowieństwa. J e s ito niejako m ała, bo tylko w Polsce znana reforma kościoła w członkach jego {in membris); zadanie, które ’) s) s) ) 6)

S łatu ta Ibidem, Ibidem, Ibidem, Ibidem,

etc. tamże, p. 182. p. 221. p. 209. p. 225. p. 336— 38. De Simonia.

94

postanowił przeprowadzić sobór konstancyjeński, ale go nie wykonał. Snąć, ja k się i z dalszego toku tych uchwal pokaże ówczesne stosunki w Polsce znaglały baczniejszych prałatów do przeprow adzenia takowej reformy. I inne uchw ały synodu kaliskiego były wypływem ducha czasu. U rządzano niemi obowiązki duchowień­ stw a we w szystkich okolicznościach, przypominano starożytne uchw ały kościoła i oznaczano stosunek du­ chowieństwa do świeckiego stanu. I tuto z ustępów o „sądach" i o „dziesięcinach", wyczytać można domysł nowszych naszych badaczy dziejów i praw ników 1), że stan św iecki ścierał się podówczas i w dzierał w pre­ rogatyw y stanu duchownego i że nietylko same dzie­ sięciny niechętnie wypłacano duchownym. S ta tu t „o nie­ naruszalności kościoła" 2) powiada w yraźnie, że gdyby władza świecka w ydaliła którego z biskupów z kraju, wbrew prawom kanonicznym , wyzuła go z godności, natenczas wszyscy inni biskupi, mają wydalonemu ra d ą , posiłkami, zasobami pomagać, a dokądby nie powrócił na swą stolicę, mają go w domach swych utrzym yw ać, i ze wszech sił popierać jego sprawę. Z historyi o W yszu, biskupie krakowskim , i o w yzu­ ciu go ze stolicy krakow skiej przez Jag iełłę, możemy się dorozumiewać, przeciw komu zmierza ta uchw ała synodu. Z dalszej treści tego statu tu synodalnego, okazuje się aż nadto jasno, że husytyzm już podów­ czas rozsiewał w Polsce tendencyje wymierzone prze­ ciw dobrom doczesnym duchow ieństw a; a zatem myśli,

')

Porównaj str. 18, uwaga 8.

) Statula, 229 i nast.

95 które obejmował trzeci artykuł prazki. To też prałaci wyklinają „heretyków 11 tak m ężczyzn, jak i kobiety ty ch , którzy im sprzyjają i w dom ich przyjmują, a zw łaszcza tych, k t ó r z y z a c h o w u j ą s t a t u t a p r z e ­ c i w w o l n o ś c i o m k o ś c i o ł a w y m i e r z o n e . Synod w yklina autorów i nadawców takow ych statutów , pań­ stw a , radę, radzców i współradzących, jakoteż tych, którzyby w edług tych statutów heretyckich odw ażyli się działać. J u ż z dotychczasow ych uw ag nad uchwałam i synodu, możemy się dorozumiewać, jak ostre środki zarządzono w ciągu dalszym przeciw heretykom. W ośmiu treściw ych regułach objęto je '), a brzmią one su­ rowo i stanowczo. N ależało przeto w yszukiw ać nowa­ torów, badać ich przez inkw izytorów do tego w yzna­ czonych; o podejrzanych o herezyję miano donosić. Proboszczom nie wolno było podejrzanego o herezyję kleryka lub kapłana przypuszczać do kazalnicy. Przy­ chodzącym z Czech księżom, nie należało dawać pro­ bostw, a od udziału w szkołach parochijalnych naka­ zano takowych usuwać. U króla, k siążąt, u władz św ieckich miano się postarać, aby popierali swem „bracchium seculare“ inkw izytorów heretyckiej złości. A po całej dyjecezyi, miano inkw izytorów rozesłać, aby objeżdżali kraj, i dow iadyw ali się o obrońcach i zwolennikach herezyi, przedewszystkiem H usa. Mieli oni być obznajomieni z pismem i winni byli dobrej zażyw ać sław y, a zadaniem ich szczególnem było, kazać sobie przedkładać k sięgi przez proboszczów, i badać je , czyli nie są zarażone błędami kacerskiem i. *) S ta tu tu , ibidem, 240— 242, Remedia contra hereticos. W ydz. filozof. Tom VII.

13

96 U chw ałą zakazują prałaci ojcom rodziny, iżby nie w ażyli się posyłać pieniędzy, lub jakichkolw iek za­ siłków swemu krewnemu lub rodzonemu, pozostają­ cemu w Czechach, któryby był zarażony herezyją. Podejrzanych o herezyję miano chw ytać, książki ich aresztować i odstawiać ich biskupowi lub inkw izyto­ rowi; celem ukarania takow ych, miano zachow ywać prawo: „ Sezti et Clem entinarum “ . . . . itd. itd. Takieto były środki zaradcze synodu, wym ierzone przeciw prądowi husytyzmu. W ypływ ają one z ducha czasu, ale noszą na sobie znamię całkiem inne, aniżeli to, które cechuje postępowanie zachodu, i niem czyzny w obec husytyzm u. Brzm ienie uchwał jest surowe i ostre; lecz nie nosi piętna intolerancyi Niem ców, uzbrajających się w m iecz, a ukrywających pod cho­ rągw ią wojny krzyżowej na kacerzów, chorągiew woj­ ny rasowej, wymierzonej przeciw Czechom. Z tych ustaw synodalnych wyczytujem y i inne jeszcze m yśli, jakie podówczas żyw iło duchowieństwo polskie. Poj­ muje ono sw e zadanie i posłannictwo dziejowe i wie, że, ażeby to chwalebnie uskutecznić, potrzebną jest rzeczą reforma obyczajów samego duchowieństwa, którą przeprowadza w najdrobnićjszych szczegółach obowią­ zków życia duchownego. I kiedy całe zachodnie du­ chowieństwo oburza się na husytyzm i zwołuje nań krucyjatę i nie pojmuje, czyli raczej nie chce pojąć własnych słabostek, a z drugiej strony przyczyn, jakie zrodziły h u sytyzm ; polskie przeciwnie, zrozumiało swe słabe strony, i usilnie stara się je naprawić. N ieprzypuszcza ono szerzenia się now atorstw a, bo w ić, że naród rozsiany po ziem iach P olski „za ciemny jest, aby mógł pojąć dogm atyczne spory filozofów, jak H usa

97

i Hieronim a, i że przeto tóm mnićj należy je dopu­ szczać do ziemi litew skiej i ruskiej.“ N ieprzypuszcza ono, bo ma oczyw isty dowód, jak zgubne skutki w y­ w ołały te nauki w daleko oświeceńszym narodzie czeskim ; do czego n. p. doprowadzili Taboryci, imając się takowych dogmatów. Takowym w ięc „herezyjom" i zgubnym skutkom, jak ie one za sobą pociągają, uwa­ żało duchowieństwo za stosowne zapobiedz w Polsce, J ak iek olw iek jest brzm ienie uchwał n y c h /z w r ó c o n y c h przeciw husytom , tak statutów Trąby, omijając w reszcie i ten o ile na ich ostrość w płynął Stefan P alec

synodal­ zwanych szczegół, ’), jeden

z największych wrogów H u sa, w ydalony z Czech, a obecnie archidyjakon K aliski, stw ierdzić jednak mu­ sim y, że były one surow e i srogie, ale tylko na papiórze. W pratyce nie wykonywano ich, a kiedy w ościennych Czechom krajach palono podejrzanych o herezyję, w Polsce przeciwnie dopiero w k ilk a lat później przybywają inkw izytorow ie, przysłani od p a p ieża 2), a i o tych niesłyszym y, aby ostro w ystępow ać mieli przeciw husytyzmowi. Statu ty te jednakowoż oddaliły skrajne zdania husyckie od P o lsk i, a w płynęły i na politykę P olski w obec Czechów, jak to wkrótce szcze­ gółowo poznamy. W racam y teraz na chw ilę do stosunków czeskich. W iem y ju ż, że cztery artykuły prazkie, ów rodzaj ') Obaoz: S ta tu tu , p. 243. 2) Widzimy ich w Polsce dopiero 1424 r . , zowią się Słeph an us in q u isito r cracoviensis i B ra sc a to r v ra tislaviensis. Cytat z M onum entu D om inicana, pag. 315, u B u l i ń s k i e g o : H istoryja kościoła polskiego, str. 299, Uw.

2.

98

kompromisu stronnictw husyckich pod względem ich dążeń reform atorskich, nie był tak doraźnym środkiem, aby za pomocą niego, można było, ład zaprowadzić w partyjach, aby módz zespolić dążenia, aby wreszcie, co najw ażnićjsza, wkradającym się na dobre niepo­ rządkom położyć koniec. Sprzśczki teologiczne nad treścią artykułów szły w parze z zaburzeniam i w P ra ­ dze, które tern bardziej się w zm agały, im mniejsze niebezpieczeństwo groziło Czechom ze strony ich wrogów. Wiemy ato li, że im obecnie nic tak dalece nie groziło. W ojska krzyżow e rozeszły się po niemie­ ckich stronach, zkąd były przyszły, a król Zygm unt zaufawszy szlachcie czeskiej, oczekiwał w spokojnej nieczynności, czy też rychło wypełnią panowie czescy daną mu obietnicę, czy rychło oddadzą bez szczęku broni w ręce jego P rag ę, stolicę Czech, a ogni­ sko rewolucyi. I ten sam Z ygm unt, który na sejmie berneńskim ta k ostro przem awiał do panów czeskich, ta k srogie i oburzające staw iał im w arunki, ten sam Z ygm unt w sierpniu tegoż roku sypie im hojną ręką dary, aby ich wierność okupić sobie złotem ’). Chara­ kterystyczna ta polityka Z ygm unta, jak skutki wnet okazały, była chybioną. Zapew ne, że miała ona na celu odwrócić m agnatów i szlachtę czeską od Polski, pogodzić się z nimi, gdy jeszcze byli niezdecydowani, lecz przeprowadzenie tej polityki, świadczy o mężu czysto rycerskiego ducha, który najważniejsze spraw y pań­ stw a staw ia na k artę szczęścia, przeskakuje z jednej ostateczności w dru g ą, nie pytając się wcale, czyli G . B . , III, 2 , 1 4 5 . der S ta d t Leitmeritm, str, 79.

*) P a l a c k y .

L ip p e r t .

Geschichte

09 pośród takiego akta karku skręcićby nie m ożna'). T ak się atoli stało. W ojsko krzyżowe opuszcza go, W Niemczech głośno już nań sarkają, a ów przebie­ gły F ry d ery k B randenburski, nibyto najlepszy jego powiernik, już od czasu zjazdu wrocławskiego opuścił jego sp ra w ę2). F ryderyk wie, że w Polsce za chwilę leżeć będzie punkt ciężkości całćj polityki względem Czechów, dlatego też lgnie on do króla Polski, aby na dworze jego snuć pasmo daleko sięgającej swej polityki. Inni książęta z nieufnością i z niedowierza­ niem patrzą na Zygm unta. Tymczasem o przejednaniu się P rażan z Zygmuntem ani mowy nie było. Zapewne pod wpływem H ynka z K olsztyna, który już musiał powrócić z Polski, odpowiadają P rażanie pośredniczą­ cym pomiędzy nimi a Zygmuntem panom czeskim, że oni nie chcą przyjąć żadnych propozycyj ugodow ych’. N atenczas odstępuje Zygm unt od półśrodków, a po­ czyna oskarżać Czechów, jako niepoprawnych herety­ ków, jako tych, którzy mu w ydzierają jego ojcowiznę, którzy korony naw et chcą go pozbawić, by ją ofiarować komuś innem u4). Widymując bulle papiezkie6), daje on

') 2) s) 4)

Porównaj: ( t r u n h a g b x . H ussitenkriege d. S., str. 4 5 . D r o y s e n . Preuss. P o lilik , I, 4 1 5 , 4 2 5 . W awrzyniec z Brzezowy u H ó f l e r a , I , 412. P a l a c k y . G. B ., III, 2, 151, 1 5 2 , W awrzyniec z B rze­ zowy, j. w.................. (rex) . . . . querulans de P ragen sibu s, quod q u ie ta m , securam et pacificam audienMam, quam p a ra tu s est disponere, nollent acceptare; sed ąuer eren t oc casiones, ut nlium in regem suscipiant, ips u m sua hereditate volentes spoliare. 5) P a l a c k y . Urkundliche B eitrage I , 4 6 , Nr. 4 1 , B e z o ld . K a is, S igism u n d, Btr. 4 3 , U w. 4.

100 do poznania, że myśli o nowćj wojnie, zmierzającej przedew szystkiśm przeciw Pradze. Niebędziemy opisywać wypadków, które przy­ śpieszyły Zygm unta plan wojny. Zaznaczyw szy tylko, że już od dnia 15 w rześnia oblegają P rażanie załogę jego w W yszehradzie, a Zygm unt pomału poczyna zbićrać wojsko ku odsieczy. Zanim przybył, poddała się załoga Prażanom . Pomimoto uderzył on na wojska P ra ż a n , a cała odsiecz króla skończyła się w dniu 1 listopada (1420 r ) zupełną jego klęską. Poległ k w iat rycerstw a Zygm unta, wielu Morawian, Czechów i W ę­ grów. W yszehrad był w ręku P rażan P ra g a była teraz dla Zygm unta zupełnie stra­ coną, a rewolueyja o tyle niebezpieczniejszą, że zwy­ cięzcy mogli zarzew ie jej rozszerzać po całym kraju. Zygm unt stracił pod murami W yszehradu kilku znacz­ niejszych sojuszników czeskich, obecnie opuszczają go i inni, ulegając przemocy, lub wiedzeni zdradą. U lryk z E ozenberga, ów współtwórca projektu ofiarowania Jag ielle korony czeskiej, lecz wróg Taborytów i dla­ tego walczący po stronie Zygm unta przeciw nim, zmuszony był, nie mając posiłków od króla, ugiąć się przed Żyżką i przystać naw et na zachowanie arty k u ­ łów p ra z k ic h 2). Po raz drugi rozdziela Czechów a Zygm unta przepaść bezdenna, po raz drugi okazują Prażanie *) Do poległych pod W yszehradem wlicza D ł u g o s z , XI, 43 5 : Jędrzeja Balickiego, rycerz? z P olski, herbu T opor, który 1419 posłował ze strony Zygmunta (X I, 399) i Je rz eg o , księcia Smoleńskiego, którego W itołd wygnał z jego księztwa, a który odtąd p rze­ bywał na dworze Zygmunta. 2) Arcbiv cesky, III, 280.

101 przed Czechami i przed całym światem swe obrażone uczucia narodowe '). „Opuśćcie spraw y Zygm unta, wołają um iarkowani w manifeście do Czechów, opuść­ cie sprawy tego, który niegodny, iżby go królem n a­ zw ać, przed całym światem ogłosił nas kacerzam i, panów czeskich zdradziecko pozyskał do walki prze­ ciw własnym ich braciom, aby ich potem, zwąc zdraj­ cami, na śmierć prowadzić pod W yszekradem . O pła­ kujemy zgon tych naszych współrodaków, których użył Z ygm unt, w celu osłabienia naszej narodowości. On bowiem zawsze tak działa, iż nie w ystaw ia na szwank Niemców, ani W ęgrów, lecz Czechów podżega przeciw Czechom, aby wśród tych bratobójczych w alk, tem łatw iej nas za pomocą Niemców i W ęgrów mógł wy­ plenić. W szakżeż słyszano z przeklętych ust jego słowa: „Dałbym całe W ęgry za to, aby w Czechach żadnego niebyło Czecha“ 2). M anifest te n , ja k słusznie zauważył dzisiejszy szlązki h isto ry k 3), zaw iera w sobie myśli, którychby napróżno szukać było w suchych zapiskach ówczesnych kronikarzy. J e s t on w yraźnie, jakoby pod wpływem H yn k a z K olsztyna pisany i tej całej p arty i, która chciała ruchom religijnym położyć koniec, a tylko ł) Archiv Ćesky, II I, 2 1 7 i u W awrzyńca z B rzezow y, H ofler , I, 4 2 6 . 2) J a k słow a te p o tw ie rd z a ją praw dom ów ność D ługosza , XI, 4 3 2 ............... kostium nostrorum A lm anorum seductus consilio . . . . etc. Słowa te brzmią w oryginale u W awrzyńca z B rzezo w y , j. w.................. reki, żeby za to uhersku zemi dati chte), by v ćeske zemi Cecha nebylo iżadneho. s) G run hagbn. 11. d. S ., str. 4 7 , 4 8 , którego wywody zupełnie mnie przekonyw ają, dlatego te ż id ę za niemi.

102

dbała o ideę narodowości, o naród czeski. W szakżeż gdy poprzednie m anifesty (jak Prażan z kw ietnia tegoż roku), głów nie przeciw ciemięzcom ruchów re­ ligijnych sark ały, nasz m anifest odpiera krótko kacerstwo, które Czechom zarzuca król Zygm unt, i w y­ staw ia tak rzecz, jakoby próbom pojednania się co do tego punktu, tylko on sta ł na zawadzie. Natom iast zwracają się autorowie manifestu z całą siłą ojczystej wym owy przeciw Zygm untowi, jako przeciw wrogowi czeskiej narodowości, którego zadaniem w ytępić Cze­ chów za jakąkolw iek cenę; w ydalić ich z ojczyzny, a osadzić na ich miejsce w rogich Niem ców. Mają oni tudzież na celu ostrzedz szlachtę czeską, jaka jeszcze przy Zygm uncie zostaw ała, aby nie trzym ała z wro­ giem Czechów, „który przecie zdradziecko pozyskuje ich do w alki z własną bracią, i prowadzi ich na śmierć, jak to uczynił pod W yszehradem. A by zaś ich całko­ w icie pozyskać, grożą autorowie manifestu „każdemu C zechow i1*, któryby trzym ał stronę Zygm unta, jako otwartego wroga narodowości, iż będą takiego uwa­ żać za odstępcę i nieprzyjaciela w łasnego narodu. Tak w ięc Prażanie ułożyli w tym manifeście program w alki czeskiego narodu z wrogimi mu N iem ­ cami '). Skorzystali oni ze sposobności ku temu, gdyż 1) Nazywam y tę partyję m ian em : P ra ża n , raczej dla m iejsca, gdzie to stronnictwo pow stało, aniżeli dla tego, że Prażanie-U trakw iści składali to stronnictwo. Zapewne, że autorowie manifestu składają, się po naj­ większej części z, Prażan-U trakwistów , ale są pom ię­ dzy nimi i panowie czescy, którzy tylko koniecznością w iedzeni przyznawali się do zdań Utrakwistów. P o­ nieważ więc do tej partyi należą m agistrow ie, rajcy prazcy i kilku z panów, nazywa ją G r u n h a g e n „ary-

103 żw ycięztw o pod W yszehradem odnieśli prawie bez pomocy Taborytów, a na podstawie tego zw ycięztw a otrzym ali moralną a poniekąd i materyjalną hegem oniję nad Czechami. A żeby zaś tę hegemoniję nadal utrzymać i narodowości ezeskićj byt zabezpieczyć, na to trzeba było zgody w szystkich Czechów i pomocy. J a ­ g iełły , króla pobratymczego narodu. Nasam przód więc potrzeba, aby w szystk ie stronnictwa, jakie się podów­ czas znajdowały w P radze, zgodziły się na w y sła ­ nie św ietnego poselstw a do króla polskiego z ofiaro­ waniem mu korony czeskiej. Podczas te g o , g d y poselstwo pozyskiw ałoby króla dla czeskiej sprawy, miano przygłuszyć w szystk ie skrajne zdania husyckie, zapobiedz nadużyciom a sprowadzić różnice stronnictw pod normę artykułów prazkich. W ied zian o, że król J a g ie łło żadną miarą nie weźm ie Czechów w obronę, gdy tego nie uczynią. Trudne w ięc zadanie mają P ra­ żanie do spełnienia; pierw szą część jego m ieli rozpo­ cząć W dniu 14 listopada tegoż (1420) roku. W dniu tym zebrała się „w elika obeć", na której czele stali „obecni starsi": K ruszyna, Boczko i H inko i uchw aliła, aby w ysłać do króla J a g ie łły w iększe i św ietniejsze poselstw o, aniżeli przedtem w y sła n o 1). Miało mu ono „ofiarować koronę czeską i obronę praw Bożych," U chw ale tej sprzeciw ił się Mikołaj H us, naj­ zagorzalszy Taboryta, a ztąd otw arty wróg Prażan i sto k ra ty c z n o -n aro d o w ą" , H . d. S ., str. 4 8 . W iem y, że do tej party i należeli wówczas: H ynek K r u s z y n a von L ich ten b u rg , H ynek z K olsztyna, J a n z L ic h ten b u rg a i W ik to r z K unsztadu, ob. W in d e c k ., cap. 8 5 , C hronicon vet. C ollegiati P ragensis u H o f l e b a , I, 7 9 . ’) W aw rzy niec z Brzezow y u H o f l e b a , I, 4 2 9 . Wydz. filozof. Tom VII.

14

104 w ogóle

u m ia r k o w a n y ch ').

B y ł on

na czele ow ych

m a rzycieli o teok ratycznej rzeczyp osp olitej, k tó rzy ani m yśleć nie ch cieli o k ró lestw ie, a na d ziałan ia um iar­ k ow an ych p a trzy li okiem n ien a w iści i zazdrości. M i­ kołaj H u s o św ia d cza ted y w im ieniu T a b o ry tó w , że k ied y ju ż o królu m ow a, „to oni prócz C zecha n ikogo niechcą m ieć za króla," P o w sta ł w ted y H yn ko, a w sk a ­ za w sz y na p ieczęć T ab orytów , którą ju ż pićrw ej Ż y ż k a w raz z P rażan am i z a w ie sił b y ł u d okum entu,

mocą

k tó r eg o w zy w a n o J a g ie łłę na tron czesk i, począł m al­ k on ten ta

p rzekon yw ać i zachęcać do jed nozgodn ego

p rzystąp ien ia do ich u ch w ały. P rz y k ła d ten n ie p rze­ k onał M ikołaja H u sa , k tó r y d alek o sk rajniejsze ten d en cyje T ab oryck ie ż y w ił, a n iże li Ż y ż k a . J ed n a k o w o ż n iep rzeszk od ził on u ch w ale, lecz o d s z e d ł

mru­

cząc pod nosem na zn a k n iez g o d y . . . . * ) . N a tern p osied zeniu kładą te ż tam ę dbający o oj­ czy zn ę P ra ż a n ie, zgubnem u d ziałan iu sk rajnych stron­ n ictw . G dy bow iem T aboryci słow em i pism em z a szc ze­ p iali

w lu d zie sk rajne d o k try n y , g d y k a żd y p raw ie

T a b o ry ta . zn ający cok olw iek pism o ś w ię te , czu ł się tern sam em

upow ażnionym

do n auczan ia

gd y t ć ż ztąd potw orna różność

w iern y ch ,

zdań re lig ijn y ch się

w yrob iła, p osta n o w ili P r a ż a n ie ostrą u ch w a łą usunąć z łe sk u tk i, ja k ich z te g o powodu d o zn a w a ła o jczy zn a . P o sta n a w ia ją t e d y 3), aby n ik t n ie w a ż y ł się ro zszerza ć ł) P o ró w n aj co o je g o śm ierci, mówi W aw rzy n iec z B rz e zowy u H o f l e u a , 4 3 3 , 4 4 4 . *) . . . sed tacens re m u rm u ra v it . . . pow iad a W aw rzy ­ niec z B rzezow y, j . w. 4 2 9 . 3) fu itq u e in eadem com m unitate co n clusu m , e tc., W a ­ w rzyniec z B rzezow y, ibidem.

105 nowości i nauczać o nich lud, prócz takich rzeczy, o którychby był przekonany, że one się w piśmie świętem znajdują. Czterej wybrani ku temu magistro­ wie., mają przejrzeć i zbadać nauki tych mężów, którzy 0 czemś nowćm pisać, coś nowego nauczać chcą. Niezbadanych w ten sposób nauk, nie wolno było od­ tąd głosić. Jasną jest rzeczą, że ta uchwała zmierzała wprost ku temu, aby prócz innych socyjalistycznych zachcia­ nek, obalić już W samym zarodku teokratyczno-rępublikańskie zasady, które rozsićwali Taboryci. Gdy atoli Prażanie niezadawalniając się tern i radnych, przychylnych Taborytom, wykluczyli ze swego grona, powołując natomiast umiarkowanych Prażan na ich miejsce, rozdzieliły się wkrótce stronnictwa w ten sposób, iż widoczną było rzeczą, że tylko miecz ma rozwiązać ich wrogie nawzajem sprawy i stanowiska. Już dnia 17 listopada opuszcza Mikołaj Hus Pragę, z tajnym zamiarem wzmocnienia swej partyi Taborytów w Pradze, a usunięcia od steru umiarkowanych Prażan. Począł on w tym celu zdobywać niedaleko stolicy leżący zamek Rżiczan '), silny załogą i obronny z natury, a ztąd niebezpieczny dla stolicy. Ku pomocy wezwał on Żyżkę i Prażan; ostatnich na to, aby po zdobyciu zamku razem z nimi i z Taborytami mógł wejść do Pragi. Prażanie pośpieszyli chytremu wo­ dzowi Taborytów na pomoc, a następstwem tego było, że po zdobyciu R iieżanu, Taboryci weszli do Pragi. Przewidywali następstwa tego kroku wodzowie Pragi 1 umiarkowanych, Boczek z Kunstadu i brat jego 1) W a w r z y n i e c z B r z o z o w y u H o m e r a , 1, 4 3 6 — 4 3 1 .

1C6

H y n e k , a niechcąc się łączyć i

wspólnie w alczyć

z Taborytami, opuścili P ragę ')• Twierdza, raczej zamek Rźicźan. poddała się już w dniu 4 grudnia zw ycięzkim Taborytom i Prażanom. W parę dni później przybyli oni razem z wodzem Ż yżk ą i Mikołajem Husem do Pragi. Tam atoli znaj­ dowali się już panowie czescy, U llryk, zwany W aw ak (ide Nova domo), Piotr i Burkhard bracia z Janow ic i Piotr Zm rzlik ze Sw ojszyna, którzy przystąpili do obrony artykułów prazkich, lecz zarazem poczęli bo­ leć nad poróżnieniem i niezgodą Prażan i Taborytów i zachęcać wrogie stronnictwa do zgody 2). Za ichto wpływem i doradą, postanawiają mężowie czujący niekorzyści, które wynikają z powodu tego rozdzieleń nia się, doprowadzić stronnictwa do wzajemnej zgody. L edw ie przy pomocy fortelów , udaje się im zgroma­ dzić Taborytów i U trakw istów do takićj próby ugo­ dowej, lecz z niej możemy poznać, że pomiędzy temi stronnictwam i husytyzm u, ani pod względem polity^ cznym , ani pod religijnym , jedność przeprowadzoną być nie mogła.

') Gum ergo dom. C russina, pro łunc Prag. communitatis capitane.us intellexisset, quod oporłet Pnujenses salvo m b honore armorum gentes in auxilium T haboritarum dirigere, of/icium capitaneatus resignat et in die Elisabeth ad propria redit, accepta occasione, quod inim ici vellent bona sua invadere\ cum tamen, u t cred itu r , causa sui recessus fu it, quod campum cum Thaboritis nobilis dominus occupare n oluit. ne eorum inccndia, hom icidia, et ceteras deordinationes videtur approbate. W awrzyniec z Brzezowy u H o f l e b a , j. w. 430. J) W aw rzyniec z Brzezowy, ibidem, 431, 432.

107 Dziesiątego to było grudnia 1420 roku, gdy się zebrali powyżej wymienieni panowie czescy, tudzież w ybitniejsi z U trakw istów ; ja k Prokop z Pilzna, ów­ czesny rek to r U niw ersytetu, Jak ó b z Mios i P io tr Mladenowić. Mieli oni przekonać się o wzajemnych zarzutach i pojednać się z T aborytam i, których re ­ prezentowali Mikołaj z Pielgrzym owa, Marcin Hauska, zwany Loquis, M arkold ze Z brasław ic i dowódzcy, jak Ż y z k a , R zepicki, J a n Robacz z D uby i inni. Lecz jakież to było ich połączenie się, ja k a próba do ugód i d y sp u ta? Oto wśród niej, gdy się spierano o ornaty i inne kościelne rzeczy, które zarzucali Taboryci, po­ czął gorliwy U trak w ista P io tr Mladenowić czytać 76 artykułów , wymierzonych przeciw skrajnym n au ­ kom Taborytów. W artykułach tych orzekają U tra k ­ wiści, że 76 zdań z nauk, które rozszórzają Taboryci, są kacerstwem i herezyją 1). Obrażeni tem Taboryci, jeszcze uparciej przyznają się do zarzucanych im błę­ dów kacerskich. Sobór kościelny, powiadają oni, wy­ kazał nam tylko 45 zdań heretyckich, wy nam aż 76 w yliczacie?*) Zgodzono się w praw dzie, ażeby Tabo­ ryci, w przeciągu miesiąca, pisemnie odpowiedzieli na zarzuty U trakw istów , i pozornie rozeszły się partyje, jakoby w zgodzie, lecz byli i tacy, jak Mikołaj H us, którzy tego samego dnia, kiedy odczytano artykuły, opuścili Pragę.

*) A rtykuły te u H o m e r a , I: W awrzyniec z lii-zezowy, 4 34— 442; Mikołaj z Pielgrzymowa, ibid., II, 488 i nast. Porównaj P alacky. 6r. v. B., Ill, 2 , str. 188 i nast. 2) W awrzyniec z Brzezowy, ibid., 422.

108 Jeż eli tedy na polu religijnych dążeń, żadnej nie było pomiędzy obiema stronnictw am i jedności, cóż dopiero rzec o ich socyjalnych i politycznych dą­ żeniach. Co się tyczy ostatnich, oświadczają Tabory ci: „iż w ierni niepotrzebują wybierać króla, k tó ­ ryby miał karać złe a w ynagradzać dobre uczynki, gdyż sam Bóg będzie nad nimi królować, a królestwo powinno być przy ludzie ‘). Niech nie będzie różnicy stanów; rycerzy, szlachtę i panów należy wyniszczyć. N iech ustanie św iecka w ładza, niech ustaną praw a królew skie, książęce, miejskie i t p., jako wynalazki ludzi, a nie Boga. Niech nie będzie podatków, a każdy niech nosi prawo boskie w swem se rc u 2). N ie na darmo U trakw iści występują przeciw tym naukom. One bowiem dążą do tego, aby na biblii świętej ugrun­ tow ać religijne i społeczne życie Czechów. T o te ż T a boryci bez względu na niebezpieczeństwa ojczyzny, bez względu na dziejową przeszłość i obecną groźną chwilę, dążą do przeprowadzenia tych zasad. U trakw iści atoli przewidują zgubę narodu, gdyby zdania te m iały być przeprowadzone; starają się je usunąć, przekonać Taborytów, że pismo święte, które ma im służyć za pod­ staw ę do ich zasad, nie głosi ich i owszem sprzeciwia się takowym zdaniom. Z następnych k a rt naszego studyjum poznamy, na czyjeto w ezw anie, przyśpieszali *) A rty k u ł 2 3 , u W . z B , 4 3 7 . Item, quod modo non licet fidelibus rcgni regent sib i fidelem in vin dictam m alorum acl laudem veto bonorum eligere pro co, quod solus dom iuus regnabit et regnum tradetu r p o p u lo terre. 2) Z a rty k u łó w P r z y b r a m a w A rchiw ie ćeskim , 111, 2 1 8 i iiast. P orów naj P a l a o k y . G. B ., 111, 2 , str. ,2 9 0 .

109 P rażanie-tJtrakw iści te niestety nadarem ne próby po­ jednania się z Taborytami. Tu tylko dodamy, że w net ju ż po tern pozornem pojednaniu się, a zwłaszcza, gdy um arł największy przeciw nik P ra ż a n , Mikołaj H us, korzystają oni ze sprzyjających okoliczności i wysy­ łają dnia 25 grudnia t. r. (1420) poselstwo do króla Ja g ie łły (a względnie do W itolda), celem ofiarowania mu czeskiej koi’o n y D. Czynią oni tern zadość uchwale, zapadłój w dniu 14 listopada, a więc przed 5 tygod­ niami uczynionej. Z opóźnionego w ykonania tej uchw a­ ły, widoczną jest rzeczą, na jak ie przeciwności i antimonarchiczne zawady Taborytów narażoną była idea P rażan, zbliżenia się do Polski, w której jedynie upa­ try w ali zbawienie Czechów. W nocy grudniowej opu­ szczają wysłani od Boczka, K ruszyny i Hynka, posło­ wie czescy P ragę. Poselstw o było ofieyjalne i liczyło kilku znakomitszych mężów rewolucyi. N a czele tegoż stanęli H inko z K o lszty n a2), H alesz z W rzeszczow a i dwaj rajcy prazcy. Duchownych reprezentow ali P io tr A nglik i J a n , zwany K ard y n ałem 3). W ysłani byli, jak powiada współczesny kronikarz W aw rzyniec z Brzezowy w tym celu do króla Polski, aby objął królest’) Wawrzyniec z Brzezowy u H o f l e r a , I , 444. Item in die nativitatis C h risti,. . . hora quasi tertia noctis D om inus Hinlco de Holstein, Illa s miles, Sim on con­ sul antique civitatis ab albo Leone et ceteri cum eisdtm seculares ac Johannes dictus Cardinalis nec non Peter A nglicus, spirituales, artium m agistri de P raga item ad regem Polonie ex parte om nium legem L e i deferentium arripiunt pro defensa legis L e i ac pro acceptanda corona regni Boemie accessuri etc. *) D ł u g o s z , X I, 4 3 6 , zwie go z W alszty n a. 3) M ik o s z et T a n ic z k a d o d a j e i u z u p e ł n i a r e l a c y j g w r z y ń c a z B r z e z o w y , D ł u g o s z , ibidem.

Wa­

110 wo i koronę czeską, jak również obronę praw Bożych. W arunkiem ofiarowania, na który w szyscy prawo B oże w yznający się zgodzili, było przyjęcie od króla czte­ rech artykułów prazkich. W P olsce debatowano i głośno mówiono o spra­ w ie czeskiej. P anow ał tam duch bardzo przychylny dla czeskiej rewolucyi, a już wkrótce okazać się miało, że dojdzie on naw et do entuzyjazmu dla sprawy bra­ tniego narodu. K ról J a g iełło nie był wprawdzie przesadnym orto­ doksem, lubo na pozór takim się wydawał. Teologiczne sprzeczki scholastycznego św iata ani go nęciły, ani zajm owały; lecz fundował on św ią ty n ie, wzbogacał klasztory, obdarowywał kościoły i biskupstwa, słowem był filarem chrześcijańskiego św ia ta, jak się słusznie 0 nim wyrażano na późniejszym soborze bazylejskim. J ak o ta k i, nie mógł on zapew ne obojętnie słuchać, gd y mu raz poraź opowiadano o zburzeniach św iątyń 1 klasztorów prazkich, o w yganianiu księży i zakon­ ników i o innych nadużyciach tego rodzaju. Z tej w ięc strony zapatrując się na husytyzm c zesk i, począł on się brzydzić jego sprawam i, i zapewne zapomniał o w pływ ie, jaki nań w yw ierał rektor polskiego kollegijum w P radze, którego sprawę przecież popierali jego posłow ie, na soborze w K onstancyi. Gdy nadto duchowieństwo polskie ostremi ustawami zabezpieczało się od inw azyi czeskich nauk, a nauki umiarkowanych husytów przecież otwartem i wroty i do P olski się w ci­ sk a ły , gdy duchowni polscy słowem i pismem poczęli karcić cztery artykuły prazkie ‘), a księża wypędzeni *) Intimatio Hussiłarum in studio Crac., i Determinationes 31. A . de łCokorsino . . . contra •articulum de

iii 55 Cźech Wojnę tę na pola piśm iennictwa wzm agali *), zmuszony byt Jagiełło, przedsięwziąć w swej polityce Względem Czechów, krok stanowczy Jagiełło, znajdo­ wał się w yraźnie pod wpływem dwóch opinii panują­ cych w Polsce. Głos powszechny w Polsce, domagał się użyczenia pomocy Czechom i łączności z pobratym ­ czym narodem, co naw et leżało w interesie polityki Polski. Opiniję tę powszechną, m iarkował wpływ du­ chowieństwa polskiego, które w gruncie rzeczy przy­ chyliłem było rewolucyi Czechów, lecz wrogiem ich kacerstw u i hęrezyi. Pod wpływem tych dwóch opinij musiał Jagiełło, chcąc wejść w układy z C zecham i, zażądać od nich zrzeczenia się oporu przeciw katolickiej wierze. N a ­ wrócić ich za pomocą kuryi p .piezkie, na drogę p ra ­ wowitej w iary, oczyścić z powszechnie zarzucanej im herezyi przed całym chrześcijańskim światem , oddalić od nich miecz niemieckiej krucyjaty, oto myśl Polski, k tó ra ma jej przewodniczyć w polityce cze­ skiej. T a myśl zaśw itała Jag ielle i radzie koronnej po długich rozwagach, po wielkiem a nieznanem nam dotąd ścieraniu się zdań polityków polskich. W idzie­ liśmy już, jak H ynko z K olsztyna, jakby przeczuwawając ducha tej polityki, począł działać w P radze na pojednanie się stronnictw , a głównie i na umiarkowańsze zdania pod względem religijnym , jakim by utrague spocie u W i s z n i e w s k i e g o . Hist. Lit. P o l ­ skiej. III, 65. ') H iero n im i cle P ra g a contra ą u a ttu o r ariiculos B ohem orum ( ira cta tu s). F r a g m e n t te goż t r a k t a t u z n a j d u j e się u H ó e l e r a , II, 4 7 9 w uw adze, j a k s łu s z n ie z a u ­ w a ż y ł C a r o . Gesch. Pol. III, 5 1 2 U w . W ydz. filozof. Tom VII.

15

112

w szystkie stronnictw a czeskie podlegały. T e ra z , gdy nadchodziło oficyjalne poselstwo Czechów z P rag i, polityka Polski m iała przybrać wyraźniejszą i jaśniej­ szą postać. Byłoto w pierw szych dniach lutego roku 1421 j jedenaście więc miesięcy mijało, odkąd Czesi, a przy­ najmniej niektórzy z nich, oglądali się na Polskę i błagali o pomoc króla bratniego narodu Jag iełło , jak zw ykle przebywał przez zimę razem z W itoldem na L itw ie, i właśnie pod ten czas bawił na W orańskim "Witolda dworze, położonym nad rzeką Mereczem, gdy przybyli posłowie czescy '). K ról byt ju ż poprzednio, bo w listopadzie zeszłego roku, oświadczył posłom czeskim w Niepołomicach pozostałym, że korony czeskiej nie przyjmie. I rzeczywiście, gdy zważymy w szystkie oko­ liczności, musimy się na to zgodzić, że król Polski, korony czeskiej przyjąć nie mógł. On. sprzyjał i będzie sprzy­ jać ich rewolucyi;. on popiórał i będzie nadal popierać ich spraw y; on użyje wszelkich środków i dróg, aby w duchu obranej polityki, działać ku dobru czeskiego narodu, lecz we własnem im ieniu, on sam , nie mógł przyjąć korony czeskiej. Stosunki, wśród jakich pań­ stwo jego się znajdow ało, groźna spraw a krzyżacka, którą w ciągu dalszym poznamy, niedozwalały wręcz Jagielle przyjąć ofiarowywanej mu korony czeskiej. Bo i zresztą na eóżby m iał siebie i swe państw o narażać na niebezpieczeństwo i wojnę z Zygm un­ tem , z całemi Niem cam i, a przez to i z Zachodem ? W szakżeż K rzyżacy, od północy, czyhają i tak na zgubę jego państwa. Te atoli niebezpieczeństwa mo *) I)jb. XI, 4 3 0 .

113 żna ominąć i je st dobry środek ku temu. Za plecyma w szak żeż P olsk i je st W ito ld , brat stryjeczny króla, W ie lk i książę L itw y , który jako pan dalekiego Wschodu, niepotrzebował się obawiać gróźb i niebez­ pieczeństw ze strony Niem ców. A W itold, jak wiem y, równie jak i J a g ie łło , w rzał gniew em na nich i na Zygm unta za wyrok w rocław sk i, i tylko oczekiw ał sposobności odwetu. Z ap ew n e, za wzajemnem porozu­ mieniem się króla P olskiego z W ielkim księciem L itw y, ukształtow ała się gra polityki polsko-czeskiej w na­ stępujący sposób: W itold ma w ziąć w e własnem imie­ niu sprawę czeską na sw e barki, podczas gdy król P olski, będzie się starać przez kuryję papiezką obmyć Czechów z grzechów herezyi, oczyścić -ich w oczach zachodu i kościoła, a przede w szystkiem oddalić od nich m iecz krucyjaty. N aten czas, możeby i króla można było dać Czechom z rodu Giedymina; a z tak oczysz­ czoną koroną czesk ą, odbyłaby P olska narodowe za­ ręczyny. Z zaw ikłaną tedy intrygą polityczną mamy do czynienia, lecz to rzecz zw y k ła , a charakterystyczna ow ych w ieków . R zecz cała była tajemnicą jej auto­ rów i współautorów, chociaż ta tajemnica nie m ogła się długo utrzymać. Ś w ietne poselstwo Czechów staje przed królem J a g ie łłą , który, jakeśm y wspomnieli, w espół z W itol­ dem obecnie baw ił w W oranach .Jakby domyślając się, że koronacyja Zygm unta na króla Czeskiego, roz­ gn iew ała J a g ie łłę , poczęli posłowie czescy w yrzekać i głośno przeklinać Zygm unta i jego postępowanie względem czeskiego narodu. Po w ypow iedzeniu, że Zygm unta, wroga narodowości, nie chcą mieć za króla,

114 ofiarowali koronę czeską Jagielle. Odparł on im sucho, „że danej im już przedtem odpowiedzi na ich żąda­ nia,, wcale nie cofnie"1). Sucha ta odpowiedź króla nie była ta k apodyktyczną, ażeby mogła odstręczyć Czechów, nie była ona naw et całkow itą. Jag iełło bo­ wiem dodaje, „że chociaż ich korony nie przyjmuje, pozostawia im w W itoldzie, W ielkim książęciu Litw y, nadzieję i otuchę dla ich życzeń. Posłowie zrozumieli tćż poniekąd swą sytuacyję. Z w racają się tedy z propozycyją do W itolda. Domyślamy się już z poprzedniego, jak ą dał W itołd Czechom odpowiedź, spełniając pierw szą część wziętej na się roli. W ielki książę L itw y, podobnie jak król Polski, filar kościoła, w ikaryjusz stolicy apostol­ skiej ze względu na schyzm atycką Ruś, zarówno, mó­ wię, jak Jagiełło był wrogiem wszelkiej herezyi i od­ stępstw od rzymskiego kościoła. Zapew ne, przyjmo­ w ał 011 H ieronim a druha Husowego, gdy ten kazał przeciw nadużyciom duchowieństwa, prawda, że ryce­ rze czescy mogli na dworze jego bronić spraw y H u sa 2), gdyż on sam był wrogiem nadużyć. I W itold podo­ bnie może, jak Ja g iełło , był z Husem w listownych stosunkach, lecz apostołował on na Żmudzi i R usi mieczem i słowem, a zostając pod wpływem ducho­ w ieństw a łacińskiego, którem u olbrzymi wzrost pań­ stw a w części zawdzięczał, był dzielnym wykonawcą katolickiej wiary. Gdyby nie K rzyżacy, pisał on do papieża razem z J a g ie łłą , dawnoby schyzmatycy za

■) De. XI, 1. c. a) Index corp. hist. L ironiae, I, 185, Sigm und, 51) U waga.

u B ezolda,

Kais.

115 naszą przyczyną powrócili na łono prawdziwej w iary i katolickiego kościoła Takim był W itold. To też od­ powiada on Czechom, że chętnie przyjąłby ich koronę, lubo na swem państwie rad p rz estaje, przyjąłby już dla niechęci ku Zygmuntowi który niesprawiedliwym wyrokiem odsądził go od dziedzicznych krajów , lecz uczyni .Jo tylko pod tym warunkiem, jeżeli oni zostaną w ierni nakazom i przepisom kościoła katolickiego, je ­ żeli nie będą trw ać w oporze przeciw prawej kato­ lickiej w ierze." To je s t „conditio sine qua non11, oto w arunek, od którego zaw isła spraw a polsko-czeska. Pozostawiono zresztą posłów w Niepołomicach, aż do zupełnego rozw iązania kw estyi J a k więc widzim y, ostrożnie działał Jag iełło w obranej przez się drodze na polu polityki polskoczeskiej. Wiemy już, że okoliczności, w pośród jakich państwo jego się znajdowało, były przyczyną, iż nie przyjął on we własnem imieniu korony czeskiej a z nią całej odpowiedzialności, jak ą w tym razie winien był zaciągnąć w obec rozgniewanej niemczyzny. On atoli tylko we własnem imieniu nie przyjął jej, aby wespół z ukrytym za Polski plecyma Y\ itołdem, tern gorliwiej działać ku dobru pobratymczego narodu. Jag iełło na pozór obojętny względem rewolucyi czeskiej, aby obraną polityką tem lepiej i wszelkiemi środkami dzia­ łać ku odwróceniu niemieckiej krucyjaty od Czechów, ku uciszeniu nadużyć w ich kraju, ku przejednaniu kacerzy z kościołem, natenczas bowiem łatwem było połą­ czenie z narodem o wspólnym języku. Że takie było po­ stępowanie J a g ie łły , że tak a jego polityka, widać to nietylko z jego listów dyplomatycznych w tym roku do Czechów pisanych, ale i z politycznych kroków,

116

ja k ie w net już miał poczynić. Zechciejmy się bliżej obeznać z niemi. Przedew szystkiem mogło o to chodzić Jagielle, aby papież o jego polityce w iedział, aby więc cały zachód europejski, pośrednio a to przez głowę kościoła był o jego prawowitości w w ierze chrześcijańskiej przekonany; aby go więc o herezyję nie pomawiano, a tym sposobem nie oczerniano jego państwa. To też zapewne w tym czasie pisał on do papieża M arcina V, że chętnie połączyłby się z Czechami i przystał na ich żądania, gdyby ci, opuściwszy lierezyje, powrócili na łono katolickiej w iary *), Musiały tam być i skargi na Z ygm unta, na jego niedołęztwo w stłumieniu heherezyj husyckich, i uspraw iedliw ianie się zarazem, dlaczego on niechce przyjąć ofiarowanej mu korony. Ż e tak ą była polityka J a g ie łły , jakeśm y ją po­ wyżej określili, tłómaczy nadto postępowanie jego z F ryderykiem B randenburskim , który już od wyroku w rocławskiego opuszcza Zygm unta *), aby się odtąd trzym ać polityki polskiej, oczywiście o ile mu ona będzie korzystną. T ą drogą pójdzie B randenburczyk naw et dalej; on stanie się w ciągu dalszym nieprzy­ jacielem Z ygm unta, wyzyska jego błędy polityczne, jak ogłoszoną przezeń tolerancyję czterech artykułów prazkich, aby go posądzić o kacerstwo, aby go przed-

*) P o r o z u m ie w a n ie , oparte na piśmie p a p i e ż a , z o d p o ­ w ie d z ią do króla, u R y k a c z b w s k i e g o . Invent, arcliiv. crac., p. 2. 2) V o i g t . Erwerb. der Neumark, 162. O wojnie z Nową. Marohiją, obacz B a k t h o l d . tiesch. v'. Pumrnern und

Itiiyen, IV, 1, str. 36 i 39.

(

117

Stawić przed elektoram i, jako „husytę" i wezwać ich do wyboru nowego c e sa rz a '). Czyż nie działał, pytam y się, F ry d ery k w duchu polityki Ja g ie łły chociaż w swym własnym interesie? J eż eli bowiem relacyja A ndrzeja z Ratyzbony, iż F r y ­ deryk „inter cetera lesae maiestatis, etiam ad regnum Romanorum aspiraverat“, je st praw dziw ą, to znajduje ona najlepsze poparcie w stósunku jego do Polski. F ry d ery k bowiem m iał syna tegoż samego imienia, a Jag iełło z A nny Cylejki miał córkę, jedynaczkę Jadw igę. P ro jek t ożenienia starszego syna swego z dziedziczką królestw a polskiego, projekt ten w edług zdania B randenburczyka, jeśliby po myśli jego został przeprowadzony, jakżeż św ietne mógł mu stanowisko zapewnić na zachodzie i północy E uropy? J u ż w g ru ­ dniu poprzedniego roku (1420), wyspowiadał się zeń F ry d ery k wojewodzie poznańskiemu Sędziwojowi z O stro ro g a 2), a wojewoda jak najmocniej poparł ten pro­ je k t u Ja g ie łły i u W itolda. Po W ielkiej nocy tegoż roku (1421), m iały się rozpocząć pod tym względem układy w Krakow ie. P ro jek t ten już przedtćm znany Zygm untowi \ teraz gdy w łaśnie m iał wejść w wykonanie, ogromne P a t r z : L i s t ż o u y E l e k t o r a d o m ę ż a z 2 4 l i p c a 1 4 2 1 r. Cod. dipt. Brand., I I I , 1 , 1 8 0 . D b o y s e n . Gesch. d. preuss. Politik, I, 4 3 3 , u w a ż a t e n l is t z a p o d r o b i o n y ; p r z e c iw n ie s ą d z i B e z o l d : Kais. Sigmund, str. 5 1 , u w a g a , n a p o d s t a w i e r e la o yi W a w r z y ń c a z B r z e z o w y , I , 4 9 6 i A n d r z e j a z R a t y z b o n y u Hi>fl e b a , II. 414. ') D ł . XI, 4 3 6 . 8) L i s t Z y g m u n t a do F r y d e r y k a B r a n d e n b u r s k i e g o z ]«-✓ t e g o 1 4 2 1 , u P a l a c k i e g c . Urkundl. Beitrdge, I , 6 6 , s t r , 6 4 ................... Ais du mit tins . . „ . sunderlich qe')

R ib d e l .

na nim, w yw arł wrażenie. Po klęsce pod W yszehradem, usuw ał się z pod jego nóg coraz bardziej gru n t czeskiego królestw a, a zbytnie jego zaufanie w szlach­ cie czeskiej i nieczynność, mocniej coraz przyczyniały się do złego. J u ż bowiem i elektorowie poczęli obecnie działać na swą w łasną rękę Głównie bolało Zygm unta, że Czesi udają się do J a g ie łły z ofiarowaniem mu ko­ ro n y , i tuto głównie szukać powodów jego nieporad­ ności. T eraz już spraw a czeska zaw isła całkowicie od Polski, a Zygm unt w ie, że W itold zamyśla na dobre Czechów w spiśrać, że go przeto z królestw a wyzuć chce i domyśla się, „że Jag iełło b ra ta swego nie opuści“ ‘). N a dobitek, i F ry d ery k B randenburski opuszcza go i wiąże się z królem Jag iełłą. Staraniem jego było początkowo pojednać się z królem Polski, i widzieliśmy jakich kruczków dyplomatycznych w tym celu używał. N ie zrażał on się bynajm niej, gdy J a ­ giełło równej broni użył dla odparcia n atręta i ow­ szem, z nadskakującą zapobiegliwością obiecywał dać mu posiłki w ęgierskie na Turków , zaręczał, że K rzy ­ żacy nie mają złych zamiarów wobec Polski, że dopeł­ nią warunków, które na nich włożono i t. d. 2). Gdy atoli r e d t h a st, w ie d a s der k u n ig von P o la n deyn em su n se y n to ch ter zu eyn em eelichen w eibe . . ■geben w o lle . . . . 1) Ib id e m , p. G5. So n y m p t aucli d e r k u n ig v o n P o la n u n d W ito ld se y n v e tte r a u f die lcelzer von P ra g w i d ire b e yzu lcg e r, u n d a is d ie gem eyn r e d i s t , d e r W i ­ to ld m eyn et in liulffe zu tun u n d sieli m y t m ach t w id e r tin s z u set zen u n d in b e yleg e n , w id e r got u n d ę risten y ln w b en . . . . . . . u n d is t w o l verscchlich, d a s der k u n ig von P o la n seinen b ru d er n ic h t v e rla sse n w u rd e. 2) P o r ó w n a j list, Z y g m u n t a z k o ń c a s i e r p n i a 1 4 2 0 r., w L ib e r C ttn cellariae, I. X X X V I , 7 2 — 75.

119 i na to chłodno mu z P olski odpowiadano, gdy co g o rsza , od posłów jego z listam i do P olsk i śpieszą­ cych, zażądano listów żelaznych, rzecz w pierw nigdy nie byw ała J)s poznał Zygm unt, że do odwrócenia Pol­ ski od Czechów innej trzeba użyć drogi. Przemyślając nad temi nowemi sposobami, nie w zdrygal się on. wyrokodawca w rocław ski, pisać obecnie do panów i baronów polskich, aby wpływem swym odwrócili króla od heretyków i W iklefistów czesk ich , których tenże, mimo ich w ied zy, wspiera i chce w ziąć w obronę 2). W tejże m yśli miał Zygm unt w krótce w zyw ać W. m istrza K rzyżaków , aby w szystkiem i sitami zatru­ dniał zbrojno króla od p ółnocy3). Obecnie pisze on do niew dzięcznego elektora Brandenburczyka, „aby za­ przestał m yśleć o połączeniu się z P o lsk ą, aby n ie m ięszal krwi swej z krw ią książąt tJ a g ie łły i AVitołda), którzy są przeciwnikam i św iętej chrześcijań­ skiej w iary, gdyż inaczej ściągnie na sieb ie, jego i państwa rzym skiego n ie ła sk ę 4).

1) Okazuje się to z następującego zwrotu w liście Z yg­ munta do panów polskich w L ib e r C uncellariae, II, CVIII . . . et eciam eisdem nuncciis n o stris conductum vestrum velitis deslinare, presertim cum nunccii fr a tris n ostri. (sc. regis W la d isla i) conductum a nobis pecier in t quo nullatenus eguerint et eciam nunccii n ostri p i idem ad ipsum regem Polonie m issi m u n iti fu erin t im prudenter agere quod sub tanto person aru m et rerum periclo sine conductu a d regem Poloniae processissent. ... 2) . . . . pretor scienciam vestram ! pisze Zygmunt do baronów królestwa polskiego. L ib er C ancellariae, j. w., p. 178. s) V o i g t . G. P., VII, 39.1, 3 9 4 . . . , 4) . . . . und sollest dn nu deyn blu t also veimengen, und geben, dom it w ir gen d ir in w id erw ertick eit seyn W y d z . filozof. T o m VII.

16

Snać nie m iai czasu naw et odpowiedzieć F r y ­ deryk na ów lis t, gdy już w początkach kw ietnia śpieszył do Ja g iełły , na zjazd krakow ski. F o długich układach odbyły się zaręczyny F ry d ery k a syna, z kró­ lew ską córką Jad w ig ą '). Polska zyskiw ała we F r y ­ deryku pomoc przeciw wszelkim wrogom bez w yjątku, głównie zaś przeciw Krzyżakom , Obiecywał on zabro­ nić wolnego przechodu przez swe ziemie wszystkim Niemcom, którzyby śpieszyli na pomoc K rzyżakom przeeiwPolsće, rzecz, o którą tak często, a bezowocnie s ta ra ł się Jag iełło u Zygm unta 2). F ryderyk, syn m ar­ grabiego, razem z Ja d w ig ą , odziedziczali po śm ierci króla koronę polską; gdyby atoli Jag iełło m iał na­ stępców, otrzymuje Jad w ig a w posagu lUO.OOu czer­ wonych złotych. Nadto spodziewano się w Polsce, jak świadczy D k u g o s z , że F ry d ery k krainę saską i ziemicę lubuską znowu przywróci Polsce. Nadzieje te atoli za daleko sięgały; F ry d ery k bowiem, bądź co bądź, nie chciał zadzićrać ze sw ym i, z Niemcami, a lubo zaręczał pomoc przeciw wszystkim wrogom, przecież spodziewał się, że do wojny Polski z K rz y ­ żakam i nie przyjdzie, i dlategoto obiecał on królowi doprowadzić do skutku z zakonem pokój na jeden rok. dwa, lub trzy l a t a 3).

viusten etc. L ist Zygm . do F ry d e ry k a . B eitrdge, j. w., str. 65. *) D ». X I, 4 3 7 . D o k u m en t zw iązku i zaręczy n u R i e d i . a , Cod. dipl. B ra n d . B. III, 3 9 6 , 3 9 9 . 2) P o ró w n a j: list Jag iełły do Z y g m u n ta z 1 4 1 8 r. L iber C ancellariae, II, CL, p. 230. 8) P o ró w n aj: C a k o . Gesch. P ol., III, 5 2 3 .

121

Przym ierze to Jag iełły i W itolda z Fryderykiem , w każdzm razie nie na rękę było Z y g m u n tow i') i K rzy­ żakom , a zabezpieczyło P olskę od jakiejkolw iek ze strony ostatnich n ap aści, i chroniło ją od oszczerstw i plotek niemieckich. F ry d ery k , w oczach Niem ców, pozyskiw ał silnego sprzymierzeńca dla katolickiej part y i 2). pozyskiw ał św ietn e stanow isko w obec książąt R zeszy i jeszcze św ietniejsze widoki na przyszłość. P olsk a zaś, przez L itw ę,, może się teraz zająć sprawą czeską, nie zwracając na się argusow ych oczu całych N iem iec. Czułto dobrze Zygm unt i w iedział, że źle dlań się dzieje, że przez ten zw iązek korona czeska usuwa mu się z głow y . . • . s). W m yśl obranej przez się polityki, poczyna J a ­ g iełło działać z Czechami Z posłami czeskim i, którzy i pozostali w Niepołom icach, znoszono się , badano ich religijną stronę, a że zapewne i oni religijne sw e żą­ dania w najłagodniejszem św ietle przedstaw iali, skła‘) J a k nie n a rę k ę było to przym ierze Zygm untowi i K rz y ż a k o m , p o św iad cza te n szczegół, że na w ezw a­ nie pierwszego, aby K rzyżacy pośpieszyli mu w p o ­ m o c przeciwko h ere ty k o m (18 lipca 1421 r. V o i g t . G. P . , VII. 3 94 ), o d p o w ia d a ją . że m ają obecnie z a ­ d an ie: sem liche der ungloubigen bcylegere a n d vorfeclitere w ol do heym e c m behaltcn. L is t W. M. do Z y g m u n ta z C sierpnia 1421 , w A d e n der S td n d etage P reussens, wyd. T o e p p k n . Lipsk 1874. *) G u n d l i n g . L e b en u. T h a te n F ried rich ’s , I , s t r . 183 i n a s t . u C a r o , j . w. u w a g a . *) S karży się też Z y g m u n t na to przym ierze B ran deiib urczy ka z J a g ie łłą p rzed W. M istrz e m : . . . . d u rin die C hristenheit a n d d a s R eich niclit ausgenom m cn a n d verw a h rt ivorclen , ivoraus dem R eiche u n d der K rone R ó lrn e n gross lr r s a l u n d W ic d e rw a rtig k d t cnistchen mag. K o t z e b u e . A ellere G. P rcu ss., III, 44G.

122

niano się pomału ku ich życzeniom. P rażanie dowia­ dyw ali się o skutkach swego poselstwa przez miesz­ czan k rakow skich1), wprowadzając większy ład u siebie, zw łaszcza gdy najwięcej wpływowe osoby, jak K onrad, arcybiskup p r a z k i2), a naw et mieszczanie, jak K utnohorczycy, zgodzili się na cztery arty k u ły prazkie i na nieuznaw anie Zygm unta, za króla Czechów. Byłoto w końcu maja 1421 roku, a Polsce, w k ra ­ jach K rzyżaków i W ęgrów , głośno już mówiono o tem, że Witołd zamyśla się' gorliw ie zająć spraw ą czeską. Chociaż Szlązacy usłużni na rozkazy Zygm unta, za­ sadzki czynili na posłów czeskich do P olski i napow rót śpieszących, pomimoto dowiadywali się ciekawi P rażan ie przez umyślnych gońców o skutkach posel­ stwa. Spraw a ich już z samego początku mająca sympatyję w Polsce, poczęła żywiej obchodzić cały naród, a K rakow ianie, o ile ich stać było na to, popierali ją usługami poselskiemi. To też gdy w maju tegoż roku donieśli Prażanom 8), że ich rzeczy pomyślny u J a g ie łły i u W itołda rokują sk u te k , że posłów ich tak król, jak i W ielki książę łaskaw ie i hojnie podejmują, że już wkrótce nastąpi ostateczna odpowiedź ze strony m onarchów, cieszyli się niezm iernie z tych wiadomo­ ści P rażanie i w yw iadyw ali się od posła o szczegółach skutków poselstwa, Zarówno, ja k K rakow ianie, chciało i poselstwo czeskie, baw iące w Niepołomicach, zaw ia­ domić P raż an o dotychczasowych rezultatach, dlaczego też opuścił ich grono znany nam H ynek z K olsztyna, B eitra g e, I , 92. w , 1, 7 8 ; i 83, Nr. 80. s) P rzez posła S u p e tru s lub S u p e r t u , ; c k i e g o : B eitra g e, I , p, 92 — 93. ’) P a l a c k y .

2) P a l a c k y , j .

obacz

P

ala-

123

i udał się w tym celu do Czech '). D oń przyłączył się ze strony W itolda W yszek R aczyński, poseł jego. D n ia 10 czerwca przybywają oni do P ragi i oznajrnują Prażanom o skutkach dotychczasow ych zabiegów. W yszek R aczyński opowiada im , że J a g iełło korony czeskiej w żaden sposób przyjąć nie m oże. że atoli W itold je st w możności przyjęcia, i chętnie ją przyj­ muje, a z nią i obronę prawa boskiego i czeskiej na­ rodowości. O warunkach W ielkiego księcia L itw y, nie nadm ienili snać posłowie. W spom nieli atoli, że W itold, niem ogąc osobiście zająć się królestwem mu ofiarowan em , w yszle jako sw ego nam iestnika, w łasnego bra­ tanka Zygm unta Korybutowicza. W iadomość ta, jak się domyślać m ożem y, elek­ trycznie oddziałała na serca i um ysły Prażan. Nieposiadając się z radości, n iew iedzieli naw et, coby m ieli odpisać W itoldow i. W prawdzie nie w szyscy Prażanie m ieli udział w tej powszechnej radości i uciesze, lecz entuzyjazm tego stronnictwa umiarkowanych, którzy szczerze życzyli sprawę czeską ze sprawą pobratym­ czego narodu powiązać, nie znał rzeczyw iście granicZ tegoto czasu pochodzi ich poetyczny list do W itolda, pełen uniesień i wynurzeń najdelikatniejszych uczuć patryjotycznych2). ’) W ter. sposób tlómaczy się tr u d n a na p o zó r ok o­ liczność, dlaczego Il y n k o , k tó ry był w tern posel­ stwie, już w drugiej połowie m aja j e s t w C zechach; dnia 29 m aja ro bią go P raż an ie k a szte la n e m w L itomierzycach. W aw . z Brzezow y u I I o f / . k r a , 1, 4 5 9 . Do tej więc d a ty odnosi się d ok um e nt u P a i . a c k i e g o : B e itra g e , I , p. 1 2 2 , bez d a ty , a umieszczony pod czerw cem. E) L ist ten druk ow an y w L ib e r C unccllariac, 11, Nr. LII,

124 „Najjaśniejszy a niezw yciężony książę i panie W itold zie“ i piszą doń Prażanie, — „Bracie nasz najm ilejszy, hold poszanowania naszego, wraz z posłu­ szeństw a uległością! K ról pokoju, którego pożądanego oblicza w szyscy możni ludu zasługam i wymadlają, niezbadanemi swerni zamiarami i w y r o k a m i. .. rozdzie­ lając pomiędzy nienagannie rządzących ster tej ma­ chiny światowej, porucza im zawiadowstwo nad każdym z ludów św iata, ustanawiając księcia, jako nam iestnika sw ego m ajestatu, a gorliw ego zarządcę sw ego państwa. Czyni on to w celu usunięcia krzywd od niegodnych a wykorzenienia przykrości dobrym obywatelom w y ­ rządzonych; w celu obdarowania dobrych pokojem i szczęściem . W przyjemnem przeglądaniu tych rzeczy, znajdujemy sposób W aszego m yślenia szlachetny, pra­ wość obyczajów, znakomite tw e panowanie i głośną z w szelkich

cnót sław ę. A ona, jako słońce,

z wdzięcznością błyskaw ice sw ych

które

promieni rozsyła

pomiędzy gw iazdy niebios, i na królestwo zesłała na­ sze, sław ne Czechów, blaskiem i jasnością podziwieuie wzbudzając, a nad pojęcie a zdumienie, porwała serca i um ysły nasze. I gdy w skutek śmierci ś p. naszego króla,

najczynniejszego

protektora, doświadczonego

wodza i najłagodniejszego rządcy zostaliśm y osiero­ ceni, drażnieni krzyw dam i, uciem iężeni ciężarami, trudami wojny znużeni, zwróciliśm y nasze prośby do AVaszej osoby, który tak rozgłośną cieszysz się sław ą, zaklinając i błagając, abyś królew ski tron Czechów, p. 96 — 9 9 , j a k się słusznie doro zum iew a wydawca, ja k o t e ż i P a l a c k y , który go w B eitrage, I, Nr. 118, p. 21, z jak iejś skróconej wydał k o p ii , j e s t d a to ­ wany po 10 cze rw ca 1421 roku.

125 brzemię najszlachetniejszej korony, przyjąć raczył, dla obrony praw C hrystusa i ludzi pobożnie je wykonywających. P ra w a te w rzeczy samej sam P an nad P any swemi wygłosił usty, w życiu swem wykonywał a stosowną nauką i bolami po całym dał poznać św ię­ cie . . . , skoro do zachowania tychże przyszłe przy­ w iązał zbawienie. To też W ysokość W asza te słuszne prośby nasze zważywszy, jak się z prawdziwej a pełnej pociechy relacyi posła W aszego, W yszka B aczyńskiego, dowiadujemy, zezwoliłeś i podjąłeś Się łaskaw ie nieść brzemię takiego królestw a i bronić praw a boskiego, a ja ­ ko chrześcijańskiego praw a znakomity obrońca i narodo­ wości Czechów najwyborniejszy wzmożyciel i wierny protektor, królować i dzielnie rządzić sławnym ludem Czechów. Ucieszeni tak doniosłej w a g i, ja k sądzimy, niezmiennem postanowieniem, jak b y ślubami serca utw ierdzeni niepłonną o tern nadzieją, i nad wszelkie słowa wdzięczni, uciekamy się do Najjaśniejszej W y­ sokości W aszej, i pokornie J ą błagam y, racz pożą­ dany od nas zam iar Twej woli ziścić, racz objąć tron sławny cnotami, przyśpieszając dojrzały, a nieodwlekalny swój zamiar. Bam iona nasze do Ciebie o opiekę i pomoc wyciągam y, aby ów Zygm unt król W ęgrów, jako ryś w lesie srożący się w królestw ie, którem u opór staw ia spraw iedliw ość, a porządek ojczyzny się mu sprzeciw ia, który boskiego ni ludzkiego praw a nie słucha, aby on nie naszedł nas, zgromadziwszy wojska złożone z plemiennych wrogów naszych, a oni od wieków nam , ojcom naszym , i wszystkiej „mowie naszej" wrodzy byli i krzywdzący. Przyśpiesz tw ą wolę, prosimy, aby on krzyczących krzyw d nam nie w yrządził, wiemy bowiem, że za przybyciem Twoim,

nietylko nas, lecz i baronów i wojska będziesz miał z sobą, a jednom yślna zgoda zapanuje w calem kró­ lestwie, ciemności krzyw d naszych jako chmury przed wschodem znikną jutrzenki. Przybądź, prosimy, a my jako z najbardziej chrześcijańskiego, z najpobożniejszego cieszyć się będziem pana, jednakowoż nie wię­ znąc w pełni radości, z przyczyny Twej wielkiej ku nam łaskawości, gdyż honor królestw a naszego, jako wym aga godność jego, pod cieniem Twych skrzydeł opiekę mieć będzie. Łagodność W asza nad tem królest­ wem, będzie jakoby ogród przecudny wśród łąk i pól panować, a ty klejnotami cnoty szafując i blaskiem w iary, jakoby prawem boskiem, zaw artem w czterech artykułach katolickich i innych prawach w piśmie św iętem , co do praw d zbadanych, jaśniejąc, dla którychto w w ie rz e . szczęśliwe i w ielkie prowadzimy wojny i jako zwycięzcy, gdy Bóg za nas walczy, cie­ szymy się, wolność nam przez nie i poszanowanie przyniesiesz w nagrodzie. P raw a te oczyszczą nas mężnie od rodowych, fałszywych, kłamliwych, a prze­ wrotnych nieprzyjaciół naszych, przywrócą słodki pokój ojczyźnie, a na chwałę Boga i królew skiego W aszego im ienia, utrzym ają Cię w chwale i honorze; nas zaś i mieszkańców tego królestw a w wolnościach, po­ chw ały godnycł^ zw yczajach, w prawach i przyw ile­ jach przez W aszą Wysokość, w przestrzeni i czasie, utrzym ają i łaskaw ie zachowają. Jesteśm y przeto go towi, kończą poetyczne to pismo P rażan ie, jesteśm y gotowi, na znak tegoż poddaństwa, księcia Zygm unta, Waszego królewskiego krewnego, na zawiadowcę przy­ jąć królestw a, ja k to w celu zastosow ania się, od rze­ czonego W yszka (Raczyńskiego) dowiedzieliśmy się.

127

Tobie zaś usłużność naszego poddaństwa składamy, aż do szczęśliwego a pożądanego do nas Twego przy­ bycia i przyrzekamy, że nikogo innego, prócz Wyso­ kości Waszego Majestatu, nie wybieramy na naszego pana i króla. W tento sposób pisali Prażanie do Witolda, o którym już na całym zachodzie mówiono, jako o największym przyjacielu czeskiego kacerstwa. Do charakterystyki takiego usposobienia Europy wzglę­ dem Witolda, należy niezawodnie i ten fakt, że ry­ cerz francuzki Guillebert de Lannoy, przejeżdżający w podróży do Jerozolimy kraje Jagiełły i Witolda \ nie przyjmuje, od ostatniego żadnych podarunków, właśnie dlatego, że tenże zdaniem jego, połączył się z husytami przeciw chrześcijańskiej wierze 2). Obaczmy, jak się względem tego poselstwa i obecnych widoków czeskiej sprawy zachowywał król Jagiełło. Że Jagiełło wcale nie próżnował, lecz ow­ szem głównym był czynnikiem polityki polsko-czeskićj, że Polska wielce życzyła pomyślności i pragnęła uży­ czyć pomocy Czechom, świadczą najdowodniej liczne poselstwa i listy, wysyłane w tym czasie od króla do Prażan. Polscy politycy nierównie dalej w przyszłość patrzyli, aniżeli inni ówcześni; nie uitramontanizm lub bigoteryja religijna, jak im to dzisiejsi zarzucają hi-

') D l . X I, 4 3 8 . 2) L e l e w e l . R ozbiory, str. 4 0 8 . L eq u el or arg en t j e re-

fu sa y et lu i rendu p o u r ce que a celui tem ps et heure s'estoit alien avecq les IJousses lo n tre nostre fo y . . . mówi G u i l l e b e b t d e L a n n o y w : A m baxadss de voyaige . . . dans 1’annee 1 4 2 1 . Obacz S S . rer. p ru ss., III, 4 5 1 . W ydz. filozof. Tom VII.

17

128

storycy, ale ów prosty słowiański rozum, nakazyw ał im ostrożnie, a z rozw agą przystępować do dzieła. Pojednajcie się pomiędzy sobą, rozstrzeleni na w szyst­ kie strony, skupcie się w jedno ognisko, pogódźcie się z w iarą ojców waszych, a natenczas bądźcie pewni naszej pomocy. Jag iełło i P olska w ie, iż tylko małe stronnictw o pragnie ofiarować i ofiarowuje W itoldowi koronę, że inni Czesi inne żyw ią myśli, i że z powodu tych różnic grozi pobratymczemu narodowi jarzm o Niemców. Z tegoto czasu pochodzi następujący list J a g ie łły do P r a ż a n :1) „W śród ustawicznych tro sk , gdy rozmyślamy o W as, tem bardziej niepokoimy się, ' aby w pośród W as, niezgodnych i grożących tćm C hrześcijaństwu, pokój zarządzie, a zapobiedz ruinie i krzyw dzie wiary. Dobrze Najm ilsi rozw ażam y i z bólem serca do umy­ słu przywołujemy krw i ludzkiej przelewy i ciosy na królestwo W asze Czeskie, na m iasta, zamki i kościoły W asze sp a d łe , w których przeeież Bogu najwyższe­ mu zawsze w posłuszeństwie służono. To tśż rozw a­ żając te niebezpieczeństwa i ciosy, z powodu których w ielkie na W as klęski spaść mogą, gdy już wielu królów i praw ie wszyscy książęta katoliccy na za*) Niepotrzebuję dodawać, że list teD, drukowany w L i ­ ber Cancellariae, II, Nr. L V I I I , p. 106, ja k i inne Jagiełły, które nam poznać przyjdzie, zbijają z gruntu fałszywe przestawienie Dra C a r o : Gesch Polens, III, 516, 17, i t. d. Oględny wydawca L iber Cancellariae, oszczędził sobie trudów, dodawać zwykłych u niego komentarzy do przytoczonego listu. Sama bowiem treść listu starczy za dobitny komentarz, wykazujący atoli, że twierdzenia wydawcy w „Historyi Polski" Wypowiedziane, są tylko owocem wyobraźni.

129

gładę W aszą broń podjąć um yślili; nadto żywiąc ogień miłości i serdecznej życzliwości dla W aszego królest­ w a Czeskiego i dla przesławnego Słowian szczepu, dozwoliliśmy sobie milczeć, lecz owszem postanowi­ liśmy czynami zew nętrznym i dowieść W am szczćrości naszej. D latego też do W as w szystkich i do każdego z osobna, przeznaczyliśm y szlachcica S(iestrzeńca), zupełnie obznajomionego z tajem nem i, a ważnem i naszemi zam iaram i, i prosimy i zaklinam y W as na C hrystusa ra n y , zechciejcie nas posłuchać, dla Stw o­ rzyciela P a n a , dla korzyści W aszój i W aszego kró­ lestw a i dla miłości W aszej, którąście niedawno okazali dla mnie, który chociaż niegodnie berło królew skie dzierżę, w tej ważnej rzeczy z najw iększą chęcią za­ m iary W am przedkładam , ucho i zaufanie Nasze, powierzając powyższemn szlachcicowi S(iestrzeńcowi). Zechciejcie w jednej, a niew ątpliw ej utrw alić się w ie­ rze katolickiej. N ie trw ajcie przy objaśnieniach i do­ wodach pisma świętego przez W aszych m istrzów, lecz przez św. sobór K onstancyjeński dokonanych. Tam bo­ wiem przez naczelników i doktorów, ta k duchownych, ja k i św ieckich, z całego św iata chrześcijańskiego zebranych, spraw a ta takiem u uległa roztrząśnieniu, iż nikomu już nie trzeba powątpiewać o jej praw dzie. Onito, nietylko tym , lecz i innemi skutkam i, gorzko zostali dotknięci, ale naw et papieża, nie mającego za­ sług, zrzucili, a św ięty i jedyny kościół, przez C hry­ stusa i Apostołów ustanowiony, lecz w schizmie wów­ czas pozostający, za łaską ducha Św. wznowili i jako skałę P io tra na silnej ugruntow ali opoce. Oni bowiem rozw ażali życia św iętych ojców i doktorów , którzy już dawniej takow ą drogę kościołowi Boga w skazali

130 przed całym ładem katolickim i wśród cudów; a ich pokorne w staw ianie się do Najwyższego, ta k korzystne, ja k wiadomo, odnosi skutki, Powróćcie przeto do oby­ czajów i obrządków ojców w aszych, których przecież potomkom nie godzi się potępiać. Ich to obyczajami i przym iotam i, jaśniały m iasta po wszech św iata stro­ n ach , dlatego tśż zasłużyliście sobie przez nich na imię św ietne, które, na Boga, obecnym u W as stanem wielce je s t oczernione. Zechciejcie powrócić do praw dy za pomocą ducha św iętego, k tó ry lubo w różnych ję ­ zykach, jednego objawił ducha i jednę w iarę aposto­ łom, przeistoczył złe w dobre, a przeciw którem u niestety sprzeciwiacie się od dłuższego czasu, gdyż W y nietylko żądacie krw i przelewu obcych narodów i obrządków, lecz i w pośród W as samych ustaw icz­ nie w rostćrkach będąc, szalejecie................ „Z podziałów Waszych na stronnictw a i partyje, sądzę, iż należy się mocno obaw iać, aby królestw o W asze nie zaginęło w ruinie i zagładzie. A toby przy­ sporzyło Nam niezm iernego bolu, gdyśmy za dni na­ szych, ziemie mowy naszej słowiańskiej ujrzeli znisz­ czone i zajęte przez obce nam narody. Zw ażyw szy te w szystkie i inne uboczne rzeczy, zlitujcie się nad sobą samymi, porzućcie niezgodę i zaburzenia, a żyj­ cie w pokoju i zgodzie. W przypadku zaś, gdybyście w wierze, którą zachować macie w sumieniu waszem, w wątpliwość popadli, wiedźcie, iż jesteśm y przygoto­ w ani, takich dróg i sposobów z waszą doradą użyć, że za łaską Bożą we wszystkiem z Wami pobożnie a mi­ łosiernie traktow ać będziem y; dlaczego ani niebezpie­ czeństwa, ani bojaźni mieć nie będziecie. Jeżeli zamia­ rem Waszym je s t poprawić się, a pogodzić pomiędzy

sobą, róbcie to na m iłość Bożą, a N a sze spodziewanie się czem rychlej, sprzyjając przytem podobaniu się, sław ie, a honorowi N aszem u i brata N aszego W. k się­ cia W itolda, w ięcej, aniżeli komu innemu. B rata na­ szego zdanie o W as, je st to, co i nasze; w krótkim czasie poznacie je z listó w i p oselstw a , które on do W a sw y szle. Wolę W aszą i zdanie sw e przyślijcie Nam czem ryclilój.“ I w drugim liś c ie ’), cokolwiek później pisanym, podobnie w zniosie a szlachetnie pisze król Jagiełło. Chcę, pisze on, w sercu królestw a W aszego, któremu szczerze sprzyjam, szczęk rozdziałów uciszyć, a poło­ żyć tamę powodzi kłótni W aszych, przez co królest­ wo W asze tak w ielk ie ucierpiało straty. Posyłam przeto szlachcica S(iestrzeńca), o zamiarach naszych zupełnie poinform owanego, abyście w ydali o nich W asz sąd, o którym dotychczas żadnej nie mamy odpowiedzi. Żądam y od W as mili, zechciejcie nas poufale pismem w zamierzonych przedsięw zięciach W aszych uwiado­ mić, przez oddawcę tego listu “ N a g lił w ięc, jak w idzim y, król P olsk i; śpieszy się on, bo snać pilno mu było ze sprawą czeską, cho­ ciaż głęboka miarkuje go rozwaga. Z listów pow yż­ szych króla, w których poznać można w ybitny w pływ duchowieństwa polskiego, w idać, jak P olska dobrze zrozum iała czeską rewolucyję, zwróconą przeciw niemczyźnie, i jak z serca sprzyjała jej rozwojowi. W idać dalej, jaki warunek staw iała Czechom za rękojmię po­ parcia ich sprawy. Chciała bowiem, aby Czesi wrócili do w iary swych ojców, aby zarzucili innowacyje, a po’) Liber Cancełlariae, II, LYI, 105 — 106.

godzili się z soborem Konstancyjeńskim . Polska więc żąd ała, aby liusytyzm czeski porzucił reforniacyjny kierunek, a przejął się tylko rew olucyją, skierow aną przeciw wspólnym obu narodów wrogom. Co się tyczy czterech artykułów prazkich, to ja k już wiem y, du­ chowni odrzucali je uchw ałam i synodu wieluńsko-kaliskiego; Jag iełło proponuje w bardzo delikatny spo­ sób traktow anie z P rażanam i i obiecuje pośrednictwo pomiędzy nimi a papieżem. Biorąc m iarę z wypadków późniejszych1 należy się dorozumiewać, że w ielka część ówczesnej P olski zgadzała się na komuniję pod obiema postaciami, którćj używ ali P rażanie-U trakw iści, na co tśż później zezwolił sobór bazylejski. P rażanie um iarkowaui, utrakw iści, zostający obe­ cnie pod świeżemi w rażeniam i żądań Ja g iełły , poczęli się na dobre żbliżać i porozumiewać z Taborytam i; wszakżeż zgody i ugody wewnętrznej zażądał król Polski. Toż gdy pierw si mieli ster rewolucyi i moral­ ną przew agę za sobą, drudzy pod wodzą Ż yżki za­ błysnęli szczęściem wojennćm, gdyż zawojowali prawie całe południowe Czechy. W ystąpienie Ż yżki przeciw Adamitom i Mikołaitom, najskrajniejszym sektom husytyzm u, które szerzyły praw dziw ie potworne hereżyje i nauki, zbliżyło P rażan do Taborytów ‘)* R eszty m iał dokonać sejm C zesław ski. Uchwalono tam w czerw­ cu (1421 r.), aby w celu zapobieżenia szerzącym się nieporządkom , w celu ustanow ienia ładu i porządku k ościelnego, wszyscy starsi duchowni (U trakw istów i Taborytów ), wyznający cztery arty k u ły prazkie, wespół się zgromadzili. K k u m m el.

U tra q u is te n uncl T d b o rite n ,

58,

135 W dniu czwartym lipca, zebrali się w prążkiem Carolinum główni przewódzcy U trakw istów i Taborytów '). Duchowni podobnie, jak sobór Konstancyjeński, podzielili się na cztery narody, na Prażanów , K arlowohradczan, na Zaczanów i na Taborytów. J u ż w krótce atoli mieli się wszyscy, a zw łaszcza Taboryci, prze­ konać, że o jedności pod względem religijnym i mowy być nie może. Taboryci żądają zupełnej reformy ko­ ścioła; P rażanie i w iększa część za nim i, nie przy­ stają na skrajne te ich żąd an ia, bo one widocznie sprzeciw iałyby się ich dążeniu, celem zbliżenia się do Polski. Ju ż w dniu pierwszego lipca, w którym do czwartego artykułu prazkiego dodali P rażanie p ią ty 2), w którym to niejako w szystkich obowiązującym artykule w iary, wykluczają w szystkie stronnictw a Zygm unta od czeskiej korony, nie udało się stronnictw u P rażan, zupełnie przeprowadzić ten punkt po swej myśli. Uchw a­ lono przeto w zasadzie go nie uznawać za króla i pana Czech, lecz gdyby P an Bóg ra czy ł, w świętej swej woli, mieć go naszym królem , a P rażanie się na to zgodzą, niechaj nim będzie. Snać liczne m iał jeszcze stronnictwo król Zygm unt w panach m orawskich 3), dlaczego tćż P rażanie uchwalili w tym artykule, aby n ik t nie w ażył się z nim znosić, bez ściągnienia na się odpowiednej za to kary. Ustanowiono dalej zarząd-

') P a l a c k y . G. v. B., III, 2, str. 2 3 3 i n ast. 2) A rty k u ł te n u W a w rz y ń ca z B rzezow y: H o f l ę r , I, 4 6 2 . . . . P a te abystom krale Z igm un da U herskeho. etc.

3) Primo itaque barones Moravie cum militaribus ad Jiunc articulum consentire noluerunt etc., W aw . z B rzezowy, j. w., 4 61 .

134 ców królestw a dla zapobieżenia zwadom i nieporząd­ kom, a dodatkowo uchwalono, aby to, co się działo i uchw aliło na tem zgromadzeniu, nie było powodem do ostatecznego wyroku dla poselstwa, które wysłano do króla Ja g ie łły i do W itołda1); czyli innemi słowy, że uchwały te nie zmuszały posłów do działania według nich przy trak ta ta ch z J a g ie łłą i z W itoldem . Ale, ja k zaznaczyliśm y pod względem religijnym , nie dały się stronnictw a pogodzić. P rażanie popierają i przystają na 24 artykułów , wniesionych przez J a n a P rzy b rania a). W yznają one pismo święte starego i no­ wego testam entu, skład apostolski, nicejski, atanazyjski, zdania i dekreta starego kościoła. Nowych nauk n ik t nie powinien nauczać. K onsystorz, złożony z czte­ rech adm inistratorów , ma czuwać nad porządkiem ko­ ścielnym. S akram ent o łtarz a, ma być pod dwiema postaciami udzielany. Zbytkow ny ceremonijał przy służbie bożej, usuw a się. Szczególnie nakazują te a r ­ ty kuły kapłanom prowadzić apostolskie życie, uczyć się i pobożnie głosić słowo B oże; nie m ają oni za to pobierać w ynagrodzenia, lecz wolnych natom iast dat­ ków nie zabrania się. N a arty k u ły P rzy bram a, pisane, jak widzimy, w duchu U trakw istów , nie zgodzili się T ab o ry ci8). *) W awrzyniec z B rzezow y u H o e a e k a , I, 4 6 1 . S im i­ liter barones regni B oem ie expresserunt, quod e a , que in Kac agu n tu r congregatione, legationi p ro rege F olonie\ac Vitoldo facte in preiu d iciu m esse non debet. 2) A rtykuły u W aw rzyniec z B rzezow y: H ó e e e b , I, 4 8 6 — 90. a) E t cum omnes alie p a rte s eosdem a p p ro b a ren t, sola T haboritarum p a rs in fa tu a ta rec la m a b a t, p resertim , que a d ritu m et o b se rv a n tia m e c c le sia stic a m obligabant; mówi W aw . z Brzezow y, j. w., 4 8 6 .

135 Utrakwiści nie byli w stanie ich do tego zmusić, a tak zarodki dualizmu miasto niknąć, wzrastały coraz bar­ dziej, a wkrótce miały się stronnictwa zupełnie poróżnić. Podczas tego zagrzewał kardynał Branda za upo­ ważnieniem papiezkiem elektorów i książąt R zeszy do wojny przeciw kacerzom. Król Zygmunt głaskał i uj­ mował sobie różnemi sposobami panów czeskich, z któ­ rych, jak już wiem y, a jak nam dobitniej satyra po dziśdzień przechowana poświadcza ‘) , bardzo wielka część przeciwną była ofiarowaniu Jagielle lub W itol­ dowi korony czeskiej. Zygmunt dalśj zachęcał Szlązaków do zbrojnego przeciw Czechom w ystąpienia; sam przygotowywał się na Węgrzech, a w Niemczech mó­ wiono o nowej na Czechy krzyżowej wyprawie. E lek­ torowie w nieporozumieniu zostawali z Zygmuntem, lecz pomiędzy nimi głównie tworzyły się związki „niemieckiego języka“ przeciw Czechom; onito nazna­ czyli dzień 23 sierpnia tegoż roku (1421), jako termin, celem zjednoczenia sił i wyruszenia przeciw czeskim kacerzom. W łaśnie podówczas obradowali Jagiełło i Witołd na sejmie w Lublinie nad sprawą czeską. Działo się to zaraz w drugićj połowią sierpnia8). Zapewne ofięyjalne listy z odpowiedzią Prażan nie były jeszcze przyszły, w każdym jednakowoż razie, musieli umiar­ kowani przynajmniej nadmienić Jagielle i Witoldowi, źe wszyscy Czesi odstąpią od potępianych od kościoła nauk, że wszelkiemi sposobami starają się ład zapro-

*) Satyra ta , a raczej paszkwil na Polaków i Jagiełłę, znajduje się u H otlera , I, 565. *) D k . XI, 4 3 9 . W ydz. filozof. Tona VII.

18

wadzić w ojczyźnie i pojednać rozdzielone na stron­ nictwa Czechy1). Zapewnienie takie, wśród wzrosłśj już sympatyi dla bratniego narodu Czechów rozbraja­ jąc gniew duchowieństwa na kacerzy, sprawiło, że za­ spokojono ich żądania; nie dziw więc, że odpowiedź przybyłym z Niepołomic do Lublina posłom czeskim, musiała wypaść pomyślnie. Treść tój oficyjalnćj odpo­ wiedzi wyczytujemy z D e u g o s z a , a brzmi ona w imie­ niu Jagiełły i Witołda. Nasamprzód usprawiedliwiają się oni, że lubo Zygmunt Luksemburczyk jest ich wrogiem, jako chrze­ ścijańscy książęta, niechcieliby mu wydzićrać korony, która przecież prawnie jemu się należy. Pomimoto mówią oni,’ chcemy sprawy W aszego królestwa wziąć w swe ręce i pod swoję opiekę, damy Wam tóż wszelką pomoc pod warunkiem, jeżeli zechcecie porzucić błędne nauki, które kościół potępia. Będziemy się starali trak­ tować przez posłów z królem W ęgierskim i u stolicy apostolskiej będziem się starali o wasze nawrócenie, o ustalenie w królestwie W aszśm jedności i pokoju. Król Zygmunt posiada i tak dwa już królestwa, trudnoby mu było i trzecie brać pod swą opiekę; mnie­ mamy przeto, iż gdy nawrócicie się do w iary, on, pragnąc dobra W aszego albo sam odstąpi od swych praw dziedzicznych, albo pozwoli wam sobie wybrać króla według waszej potrzeby i chęci. A chociażby *) Św iadczą o tem nietylko wyżej om ówione artykuły i dodatkow a uchwała panów czeskich, P rażan , z dnia 1 lipca 1421 r ,, lecz i następna odpow iedź dana Czechom, którą z D ł u g o s z a j. w. znamy, jak i pó­ źniejsze odw oływ ania się do tych przyrzeczeń Cze­ chów przez W itołda. Obacz niżej.

137 zresztą Zygmunt wcale nie był skłonnym do zrzeczeczenia się praw swoich, gotowi będziem za zezwole­ niem stolicy apostolskiój, dla dobra wiary i pokoju w waszśm królestwie, przyjąć pomimoto rządy czeskie. Taka była odpowiedź Jagiełły i W itołda, na na którą Prażanie listem królewskim byli już przy­ gotowani. Taką była polityka Polski względem Cze­ chów i w tym duchu słowianofllskim a konserwaty­ wnym co do religii, jakbyśmy to dziś nazwać mieli, poczęli działać władzcy Polski i Litwy. Dlaczego tak działała Polska, i jakiemi tory poszła ta polityka, postaramy się opowiedzieć w następnćj części.

Według D ł u g o s z a XI, 439— 440. Że nasz hi­ storyk jest tu cokolwiek za sztywnym, przekonać si§ łatwo, porównawszy relacyję jego z powyżej omó-' wionym listem Jagiełły, pisanym do Prażan, w L Cane., II, p. 106. Dokończenie w przyszłym tomie.

Biblioteka Narodowa Warszawa

30001019963387

1 1 0 137 BIBLIOTEKA NARODOWA