Budujemy Polskę od podstaw

221 32 12MB

Polish Pages [40] Year 1938

Report DMCA / Copyright

DOWNLOAD FILE

Polecaj historie

Budujemy Polskę od podstaw

Citation preview

/T". f a g 0 0 /

'flhrv

BUDUJEMY POLSKĘ OD PODSTAW

OBÓZ Z J E D N O C Z E N I A N A R O D O W E G O O D D Z I A Ł P R O P A G A N D Y

ZAM IAST „ŻĄDAĆ" — DOKONAMY O bóz Zjednoczenia N arodow ego jest zespołem lu ­ dzi, zm ierzających do budow ania lepszej p rzyszłości Polski i rozw oju sił tw órczych n aro d u na d rodze realnej pracy. OZN odrzucił stosow aną p rzez u g rupow ania p a r­ tyjne m etodę dem agogii, szum nych haseł i zach ęcają­ cych obietnic, które nie w iadom o kto ma spełnić. Dość mamy blagi i w iecow ych kłam stw w yborczych. Obóz Zjednoczenia N arodow ego, p rzek reślając d aw ­ ne i nic już nie m ów iące linie podziału w yciągnął rę­ kę do wszystkich ludzi dobrej woli, w zyw ając ich do zjednoczenia się w imię w ielkich celów. D latego O bóz nie rozpoczął swojej działalności od ogłoszenia rejestru obietnic, k tó re zazw yczaj słu­ żyły z pow odzeniem organizacjom partyjnym za „p ro ­ gram ", a jedynie nakreślił oczekujące nas zadania i prace. Stąd zapew ne, część opinii publicznej, p rzy zw y ­ czajonej do daw nych prak ty k dem agogicznych doszła do przekonania... że OZN nie posiad a program u. J e ­ żeli m ielibyśm y nazw ać program em taki w łaśnie re ­ jestr obietnic, p ustych a efektow nych haseł, a nade 3

w szystko — żądań, jeżeli p ro g ram polityczny m iałby się składać z nieskończonej ilości „artykułów ” zaczy­ nających się od słow a „żądam y" — to takiego p ro g ra ­ mu Obóz Zjednoczenia N arodow ego rzeczyw iście nie posiada. OZN zam iast staw iać b ezp ło d n e żądania, p rz y stęp u je do planow ej, codziennej pracy, i tą p racą dokona w szystkiego, co sobie zam iaruje. Obóz Zjednoczenia N arodow ego do narodu się zwraca, na n arodzie się o p iera i n aró d p rag n ie zjed ­ noczyć w w ielkiej p ra c y realizacyjnej, któ ra zaczyna się już od p o d staw społeczeństw a, od w iejskiej g ro ­ m ady, od m iasteczka. Jeżeli Obóz Zjednoczenia N a­ rodow ego staw ia p rz e d sobą p ew ne cele, to w sk a­ zuje też drogi osiągnięcia tych celów.

N asze cele Podniesienie potencjału obronnego Państwa, likwidacja bezrobocia, podniesienie poziomu życia wsi, uzdrowienie struktury rolnej, ożyw ienie życia gospodarczego, w ielkie roboty inwestycyjne, które przeobrażą oblicze naszego kraju, w zm ożenie tempa życia gospodarczego i kulturalnego, spolszczenie miast, stworzenie należytych warunków bytu dla sze ­ rokich warstw pracowniczych, podniesienie poziomu oświaty i kultury oraz pobudzenie źródeł dla bujnej i potężnej tw órczości kulturalnej narodu, budowanie potęgi polskiej na morzu i za morzami — oto w ielkie zadania, jakie postaw ił p rz e d sobą Obóz Zjednoczenia N arodow ego w skali państw ow ej. W ielkie to zadania i poryw ające. W ielkiego też w ym agają nakładu sił i środków , w ielkiej energii i niezłom nej w oli w ytrw ania. 4

Nie bójmy się wielkości A le w ła śn ie w ie lk o ść ty c h celó w d ziała cz ę sto w s p o só b n ie jak o p rz y g n ę b ia ją c y i o n ieśm iela. „Tak, to są w ielk ie ce le i zd o b y ć je trz e b a . N iech że w ięc 0 tym m y ślą m ężo w ie stan u , n ie c h ż e rz ą d d ą ż y do ich o siąg n ięcia. Cóż m y tu taj w n aszy m m ia ste c z k u p ro w in c jo n a l­ nym czy w n aszej z ap a d łej w si zd ziała ć m ożem y? G d zież m o żn a p o ró w n a ć n a sz e sk ro m n e m o żliw o ści z o g ro m em o c z e k u ją c y c h z a d a ń ”. W y raż ając a się w tym p o g lą d z ie b ie rn o ś ć n ie w y p ły w a b y n ajm n iej z so b k o stw a , czy n ie c h ę c i do działania. P o p ro stu tru d n o je st p o c h w y c ić łą c z n o ść p o m ię ­ d zy p la n am i ro zw iąz y w an y m i w sk ali w ie lk ie g o P ań ­ stw a, a m o żliw o ściam i n ie w ie lk ie g o ze sp o łu lu d z k ie ­ go w si, m iastecz k a, czy m iejskiej dzieln icy . A p rzecież siln e mamy garście. A p rz e c ie ż OZN w id zi p rzy szło ść Polski w zjed n oczeniu rozp roszo­ nych w P olsce sil n arodow ych w je d n ą p o tę ż n ą w o lę, w je d e n p o tę ż n y czyn. A p rz e c ie ż siła i z n a c z e n ie n a ­ ro d u n ie p o le g a n a je g o liczb ie. N aró d , k tó ry je st lic z ­ b ą tylko, n a ró d , k tó re g o w y siłk i i d ą ż e n ia z n ajd u ją się w sta n ie ro z p ro s z k o w a n ia i b ie rn o śc i, p o d o b n y jest do g ó ry p ia sk u , p o ru s z a n e g o p rz e z p rz y p a d k o w e 1 s p rz e c z n e p o d m u c h y w iatru . D o p iero w sp ó ln a i p o ­ w szech n a w ola czynu staje się cem en tem , w iążący m sy p k i p ia se k w m o cn ą, trw a łą i p ię k n ą b u d o w ę. Id ea z je d n o c z e n ia n a ro d o w e g o p o le g a n a w y k o ­ rz y sta n iu w sz y stk ic h tw ó rc z y c h i p o z y ty w n y c h sił n a ­ ro d u d la sp e łn ie n ia w aż n y c h zad ań . A rz e c z y w a ż n e d zieją się n ie ty lk o w sto licy , n ie ty lk o w w ielk ich 5

ośrodkach życia państw ow ego, ale w szędzie tam, gdzie jest Polska. Przyszłość i p o tęg ę Polski budow ać trz e b a od podstaw , na w szystkich odcinkach życia, w e w szystkich ośro d k ach kraju. Dlatego celow a p raca w poszczególnych kom órkach organizacyjnych sk ła­ da się na w ielkie dzieło, tw orzo n e p rzez całość O bozu na teren ie całej Polski.

S zeroko p o jęte hasto ob ron n ości „Siła obronna Państw a — m ówi d ek laracja ideow a O bozu Zjednoczenia N arodow ego — w yw odząca się w prostej linii z dobrze zorganizow anego i k iero w a­ n eg o jego życia w ew nętrznego jest najbardziej p rz y ­ rodzoną, a zarazem najkardynalniejszą ideą, p o d k tó ­ rą społeczeństw o pow inno się skupić, zapom inając o jałow ych, a dem oralizujących sporach, osobistych urazach, porachunkach przeszłości i m ędrkującym pieniactw ie. Zespolenie skoo rd y n o w an eg o w ysiłku p o d tym sztandarem , um ożliw i naszem u pokoleniu w ykonanie ogrom nego zadania, w ynikającego z k o ­ nieczności: a) odrobienia istniejących ciągle jeszcze pod w zględem gospodarczym i społecznym szkód, w y ­ rządzo nych nam p rzez zaborców ; b) zagw arantow ania naszej O jczyźnie sp o k o jn e­ go rozw oju i pew ności jutra w śród niepew nej atm o­ sfery św iata". Szef OZN gen. Skw arczyński tak tę myśl rozw ija: „N ieocenionym dorobkiem , k tó ry otrzym aliśm y w spadku po M arszałku Piłsudskim , jest nasza d o sk o ­ nale zorganizow ana, w yszkolona i bitna Armia. Jest ona głów ną p odstaw ą i gw arancją obronności Pań­ stw a i stanow i dum ę i ukochanie Narodu. 6

W iadomo jednak dziś już pow szechnie, że w sp ół­ czesna wojna wym aga nie tylko w ysiłku Armii stałej, lecz tytanicznego w ysiłku całego Narodu i Państwa w e wszystkich jego dziedzinach". Oto są w ypow iedzi D eklaracji lutow ej i szefa O bozu w kw estii naczelnego zadania, k tó re p rz e d n a ­ mi stoi. Już z ich treści w ynika, że hasło obronności pojm ow ane być m usi szeroko, nie m oże o graniczać się do szereg ó w arm ii stałej. Do dyspozycji N aczel­ nego W odza odpow iedzialnego za przy g o to w an ie N arodu i Państw a do w ojny m usi być od d an e w szy ­ stko, co posiadam y. Poniew aż w now oczesnej w ojnie b ierze udział cały naród, a nie tylko arm ia w alcząca, poniew aż armia zaw sze jest taka, jakim społeczeństw o i jej stan m oralny ściśle jest uzależniony od stanu m oralnego narodu, poniew aż — z drugiej stro n y — pow odzenie w ojenne zależy od stanu pogotow ia g o sp o d arczeg o całego kraju — w szystko, cokolw iek robim y dla p o d ­ niesienia g o sp o d arczeg o i kulturalnego Polski, dla uśw iadom ienia i w zm ocnienia m oralnego jej o b y w a­ teli — p rzyczynia się do w zm ożenia obronności. My, Polacy, nie zw ykliśm y obaw iać się w roga. N i­ gdy nie byliśm y tchórzam i. Ale p o trzeb a nam w ięk ­ szej karności, przygotow ania i przezorności.

W yk on an ie program u Obozu Zjednoczenia N arod ow ego jest realizacją id e i ob ron n ości P o lsk i Cały bow iem pro g ram OZN skierow any jest na podniesienie g o sp o d arcze kraiu i w ydobycie m aksi­ mum sił m oralnych z m as narodu polskiego, a to są 7

p o d s ta w o w e w a ru n k i d la p rz y g o to w a n ia się do zw y ­ cięskiej w ojny. W arto ść arm ii n ie z a sa d z a się ty lk o n a jej w y p o ­ sa ż e n iu tech n iczn y m , ale ró w n ież — i to w je sz c z e w ięk szej m ie rz e — n a s p ra w n o śc i fizycznej i m o raln ej żo łn ierza. S tąd w y p ły w a k o n ie c z n o ść „rea liza cji takiej d o k ­ try n y g o s p o d a rc z e j, k tó ra b y p o z w a la ła n a u trz y m a n ie sta n u ilo śc io w e g o lu d n o śc i w n a le ż y ty c h w a ru n k a c h b y tu ".

Precz ze w ste c z m c tw e m N ależ y z e rw a ć ra z n a zaw sze z b łę d n y m i b e z s e n ­ so w n y m m n iem an iem , iż id e o lo g ia n a ro d o w a m a co ś w sp ó ln e g o z w ste c z n ic tw e m sp o łeczn y m . Naród — to n ie ty lk o w sp ó ln o ta h is to ry c z n a i k u ltu raln a, ale to p rz e c ie ż s z e ro k ie rz e s z e o b y w ateli, to p rzed e w s z y ­ stkim czło w iek pracy, k tó ry w y tw a rz a w a rto śc i i b o ­ g a c tw a k ra ju p rz y w a rs z ta c ie fab ry czn y m , w k r w a ­ w ym tru d z ie w y d o b y w a w ę g ie l-c z a rn e d ia m en ty z cz e lu śc i k o p a ln ia n y c h , ten, k tó ry w y o ru je p łu g iem c h le b z ro li, ten, k tó ry o rg a n iz u je p ra c ę in n y ch jako p ra c o w n ik u m y sło w y , jak o tech n ik , in ży n ier, ten, k tó ­ ry s tw a rz a w a rto ś c i k u ltu ra ln e i a rty s ty c z n e N aro d u . Kłam stwem jest frazes o m iędzynarodow ej so li­ d arności ludzi pracy. M ię d z y n a ro d o w y m o że b y ć k a ­ p itał. R obotnik, ch ło p , czło w iek p ra c y je st zaw sze n a ­ ro d o w y , p o słu g u je się b o w iem języ k iem , k tó re g o n a u c z y ła go m atk a, n o si w so b ie d u sz ę p o lsk ą, z w ią ­ zan y je st n a z a w sz e z lo sam i sw ej o jc zy zn y i za jej lo ­ sy p o n o si o d p o w ie d z ia ln o ść . T ępić m u sim y n a k ażd y m k ro k u m a rk sisto w sk ie te o rie o m ię d z y n a ro d o w e j so lid a rn o śc i p ro le ta ria tu 8

a zarazem dbać o to, żeby człow iekow i p ra c y nie działa się w jego ojczyźnie krzyw da. Warunki egzystencji świata pracy nie mogą zale­ żeć od interesów poszczególnych grup, lecz muszą być zabezpieczone w sposób sprawiedliw y i uw zględ­ niający dobro Państwa. Na odcinku robotniczym pracu je Zjednoczenie Polskich Zw iązków Zaw odow ych op ierające się na podstaw ie deklaracji ideow o politycznej Obozu.

Zjednoczenie P o lsk ich Z w ią zk ó w Z a w o d o w y ch Zjednoczenie Polskich Zw iązków Zaw odow ych ma służyć idei d o b ra publicznego i stanow ić n a rz ę ­ dzie dla zjednoczenia całego polskiego ruchu zaw o­ dow ego, z którego m usi być w yłączony czynnik oso­ bistej p ry w aty i niezdrow ych am bicji jednostek, któ re stały się jedną z głów nych przyczy n rozbicia tego ru ­ chu w Polsce i płynącej stąd jego bezsilności. Z jednoczenie Polskich Zw iązków Zaw odow ych ma być szkołą dla obecnych i przyszłych p o k o leń ro ­ botnika polskiego, ma być instytucją, w której w ycho­ w yw ać i w yrabiać się b ę d ą ludzie silnej woli, m oc­ nych charakterów , głębokiej odpow iedzialności, p rz y ­ gotow anych do rozw iązyw ania w szelkich zagadnień państw ow ych, gospodarczych, narodow ych. M a ono stw orzyć zespolenie robotników-obywateli, o p arte na solidarności i zależności w zajem nej. Celem jego jest organizacja w sp ó łp racy dla zaspokojenia p o trzeb pracow niczej i robotniczej zbiorow ości. Dla tego celu zużytkow ana być m usi p ra c a i zdolności każdego człow ieka pracy. Uznając konieczność podniesienia poziom u życia 9

w Polsce, jako w arunku rozw oju i p ostępu. Z jednocze­ nie Polskich Zw iązków Zaw odow ych dąży do znacz­ nego podniesienia poziom u m aterialnego, m oralnego i kulturalnego życia robotnika i jego rodziny — chce położyć k res nędzy proletariackiej. Prace na odcinku robotniczym rozpoczynać w szę­ dzie należy od założenia oddziału m iejscow ego ZPZZ. W każdej m iejscow ości, gdzie conajm niej 15 osób zgłasza chęć przy stąp ien ia do Związku, m oże być p o ­ w ołany do życia oddział Związku teg o zaw odu lub przem ysłu, w którym zgłaszający się pracują. Tam, gdzie oddział Związku istnieje, należy d zia­ łalność jego w szelkim i siłami p o p ierać i realizow ać na jego teren ie założenia ideologiczne OZN dotyczące kw estii robotniczych. Statut nakłada na Związki o b o ­ w iązek w ychow ania członków zw iązków zaw o d o ­ w ych w karności obyw atelskiej i p ra c y ogólno-społecznej oraz w solidarności narodowej, zaw odow ej i organizacyjnej, krzew ienia poczucia h o noru i g o d ­ ności zaw odow ej, w zm agania p o czu cia o d p o w ied zial­ ności za w łaściw e w ykonanie indyw idualnej i z b io ro ­ wej p ra c y na rzecz podniesienia b o g actw a n a ro d o w e ­ go i organizacji państw ow ej. Zły i niespraw iedliw y podział dochodu sp ołecz­ nego kładzie się ciężkim brzemieniem na barki ludzi pracy. ZPZZ w alcząc o polepszen ie b y tu m as p ra c u ­ jących w m yśl założeń ideologicznych OZN stara się o to, żeby zarów no p raco d aw cy jak praco w n icy p o d ­ chodzili do „w spólnego stołu" sp raw g o sp o d arczy ch w atm osferze zrozum ienia dla d o b ra n ad rzęd n eg o , ż e ­ b y zatargi załatw iane b yły b ez strat dla dochodu sp o ­ łecznego i in teresu publicznego, p rzy w spółudziale w razie p o trzeb y — rozjem stw a państw ow ego. Nato10

m iast dąży do w ytępienia hien ludzkich, żerujących na biedzie i niezadow oleniu. W ostatecznym tylko w y ­ padku, nigdy w sposób lekkom yślny — ZPZZ chw yta się strajku i innych legalnych środkó w w yw arcia p re ­ sji bezpośredniej. System g o sp o d arczy w Polsce m usi być k o n tro lo ­ w any p rzez czynniki p aństw ow e i społeczne, alb o ­ wiem dotychczasow y system liberalny, o p arty na egoizm ie jednostek i klas, nie był w Polsce w yrazem tendencji państw ow o-tw órczych i nie służył in te re ­ som Polski. W ychow any w szereg ach Zjednoczenia Polskich Zw iązków Zaw odow ych robotnik i p ra c o w ­ nik z najem nika zm ienić się m usi w sp ó łtw ó rcę d ó b r m aterialnych i m oralnych i zajm ie w w arsztacie takie stanow isko, aby jego stosunek do tego w arsztatu był w yrazem funkcji społecznej.

W arszta t p racy -

dobrem rob otn ik a

Jako na w spółtw órcę sp ad a nań rów nież w sp ół­ odpow iedzialność za rozwój i doskonalenie warszta­ tu pracy, stąd też musi on zajm ow ać w łaściw e m iejsce w kierow aniu i organizow aniu pracy. Warsztat pracy nie może być instrumentem krzywdy, w yzysku i ciasnego egoizm u — służyć on musi interesow i pow szechnem u. Skoro istnieje i obow iązuje ustaw odaw stw o so ­ cjalne, ustaw odaw stw o ochronne, to w inno być ono P rzestrzeg an e z całą ścisłością — dla d o b ra człow ie­ ka p racy i w imię auto ry tetu Państw a. Pow inniśm y nad tym czuw ać, oraz dążyć, żeby system kontroli i p rz e ­ strzegania u staw odaw stw a socjalnego i ochronnego został gruntow nie uspraw niony i w zm ocniony. Je st to nakazem p raw o rząd n o ści i prestiżu Państw a, oraz 11

w arunkiem w iary szerokich rzesz p racow niczych w spraw iedliw ość i w agę ustaw państw ow ych. N akazem obow iązującym jest p ra c a w kierunku dalszej rozbudow y ustaw od aw stw a społecznego w duchu p o trz e b Państw a i spraw iedliw ości. Z uw agi na zdrow e dążenie do pow iększenia zdolności nabyw czej i stopy życiow ej ogółu ludności, co daje w rezultacie ogólną p o p raw ę g ospodarczą, i zw iększenie produkcji, podjąć n ależy w alkę o w p ro ­ w adzenie w Polsce zasady godziw ych zarobków , p o ­ niżej których schodzić nie w olno, a w ięc zasadę dol­ nej granicy zarobków. Praca kobiet nie m oże być środkiem do obniżania zarobków . D otychczas stosow ane w obec ko b iet norm y za­ ro bkow e w inny być p o d d an e gruntow nej rew izji.

W y su w a m y h a sło w a lk i z bezrobociem jako czy n n ik iem rozkładającym s iły R zeczyp osp olitej W alcząc o podniesienie bytu człow ieka pracy, O bóz Z jednoczenia N arodow ego i w sp ó łp racu jące z nim na podstaw ie w spólnej deklaracji ideow o-polit y c z n e j o r g a n i z a c j e s t o j ą n a s t a n o w is k u , że n a j l e p s z e naw et ustaw odaw stw o socjalne, najbardziej k o rzy st­ ne dla p racow ników układy zbiorow e i t. d. nie p rz y ­ czynią się do radykalnej zm iany położenia mas p ra ­ cujących dopóki nie zostanie całkow icie zlikw idow a­ ny koszmar bezrobocia. Cóż bowiem pom ogą pisane na papierze ustawy i teo rety czn e zdobycze, skoro za b ram ą w arsztatu grozi w idm o bezrobocia, utraty chleba i w yrzucenia 12

poza naw ias życia, k tó re najbardziej skutecznie i ra ­ dykalnie o d strasza człow ieka p racy od czynnego p rzeciw staw ienia się w yzyskow i niesum iennych p ra ­ codaw ców , którzy zaw sze znajdą w tych w arunkach okazję do obejścia praw a. N aw et ustalenie dolnej granicy płac i utrzym anie w ynagrodzenia za p ra c ę na odpow iednim poziom ie nie b ędzie pełną zdobyczą, jakżeż bowiem smakować będzie nam zapracowany chieb, skoro wiem y, że za bramami warsztatów pracy stoją rzesze pozbaw io­ nych tego chleba naszych braci i w każdej chwili każ­ dy z nas m oże p opaść w beznadziejną n ęd zę b e z ­ robocia. Tylko całkowita likwidacja bezrobocia jest w ła­ ściw ą drogą do realizacji spraw iedliw ości społecznej w Polsce. W ychodząc z tych założeń OZN w ysunął postulat uprzemysłowienia kraju, jako naczelne zagadnienie polskiej polityki gospodarczej i w ypow iedział w alkę klęsce b ezro b o cia na w szystkich odcinkach życia. OZN, zm ierzając do w prow adzenia tego hasła w życie w ysuw a postulat i, p rzy pom ocy m obilizacji opinii publicznej i w szelkich zdrow ych sił społecznych p o ­ p ie ra inicjatyw ę rządu w kierunku wielkich robót pu­ blicznych, jak rozbudow a sieci kom unikacyjnej d ró g żelaznych i bitych, regulacja rzek szczególnie Wisły, budow a zakładów energetycznych, b u d o w a urządzeń gospodarczych, jak elew atory, chłodnie, składy i t. d.

W ie lk ie ro b o ty in w esty cy jn e Centralny Okręg Przemysłowy, to w szystko, co tam się dzieje i w yrasta, stw arza w spaniałą w izję Pol­ ski przyszłości, Polski, która zw alczyła bierność, nę13

dzę, głód i niedołęstw o. W spółdziałanie czynnika sp o ­ łecznego jest koniecznym uzupełnieniem akcji rządu w dziele b u dow y C entralnego O kręgu Przem ysłow e­ go. W ielkie rob o ty inw estycyjne, na kształt naczyń krw ionośnych połączą g o sp o d arcze serce Polski — C entralny O kręg Przem ysłow y z pozostałym krajem , przyczynią się do w yrów nania poziom ów , do sto p ­ niow ego zainw estow ania zaniedbanych połaci, do likw idacji pojęcia Polski B i Polski C do o drobienia w iekow ych zaniedbań, k tó re nie pozw alają nam w ciąż jeszcze dopędzić Europy w tem pie jej rozw oju g o ­ spodarczego. To w szystko są poczynania w w ielkiej, p ań stw o ­ wej skali. Ale, jak już w yżej pow iedzieliśm y, walkę z bezro­ bociem prowadzić można i trzeba na w szelkich od­ cinkach życia. Likwidacja b ezro b o cia p o stęp o w ać m oże na d ro d ze inicjatyw y społecznej, polegającej na organizow aniu eksploatacji niew ykorzystanych su ­ row ców w kraju, p o p ieran ie rozw oju przem ysłu p rz e ­ tw órczego, w o p arciu o rodzim y kapitał, o rganizację zbierania i p ro d u k ty w n eg o w ykorzystyw ania o d p a d ­ ków, ro zb u d o w ę u rząd zeń użyteczności publicznej. Niemniej w ażnym elem entem b ęd zie skrócenie czasu pracy, oraz racjonalna rozbudowa systemu emerytal­ nego, likwidacja w ielokrotnego zatrudnienia i pracy w godzinach nadliczbowych.

N a w et n ie w ie lk a organ izacja teren o w a m oże na tere n ie sw ojej m iejsco w o śc i w a lc z y ć sk u teczn ie z bezrobociem Jest to m ożliw e p rz e d e w szystkim na d ro d ze o r­ ganizacji spółdzielczości p ra c y p o pieranej w szcze-

g ó ln o śc i p rz e z d zia ła ją c e w ra m a c h OZN P ra c o w n i­ c z e T o w arzy stw o O św iato w o -K u ltu raln e im. Stefana Ż ero m sk ieg o . S p ó łd zielcz o ść p ra c y je st sy stem em o rg a n iz a c ji i a d m in istrac ji zm ierzający m do z e sp o le n ia z b io ro ­ w y ch w y siłk ó w p ro d u k ty w n y c h św ia ta p ra c y d la w y ­ z w o len ia s p o łe c z n e g o p ra c o w n ik ó w , d la u w o ln ie n ia ży cia g o s p o d a rc z e g o o d z g u b n y c h sk u tk ó w p o lity k i w yzysku. S p ó łd zielczo ść p ra c y elim in u je p rz e d s ię b io rc ą p ry w a tn e g o zatrzy m u jąc zy sk w rę k a c h p ra c o w n i­ ków , o ra z sp ó łd zieln i, k tó ra m o że o b ró c ić g o n a d a l­ sz e z a tru d n ie n ie i in n e c e le sp o łecz n e. S p ó łd zielczo ść p ra c y w y zw ala m o raln ie, k u ltu raln ie, g o s p o d a rc z o i sp o łe c z n ie p ra c o w n ik a n ajem n eg o , a z a sto so w a n a w p rz e d s ię b io rs tw ie , np. d ru k a rn i, fab ry ce, k o p aln i z a p e w n ia tem u p rz e d s ię b io rs tw u w sz e lk ie k o rz y śc i w y n ik a ją c e ze zd ro w ej a d m in istrac ji sp ó łd zielcz ej. N ie m o żn a u stalić ja k ie g o ś o g ó ln e g o szab lo n u , ja ­ k ie m ian o w icie sp ó łd z ie ln ie p ra c y n a le ż y zak ład ać. Z ależy to o d w a ru n k ó w m iejsco w y ch . P o czy n io n o już p rz y g o to w a n ia do u ru c h o m ie n ia s z e re g u sp ó łd zieln i szew sk ich , sto la rsk ich , cera m icz n y ch , h u tn ic z y c h i in ­ n ych, n aw iąz an o k o n ta k t ze sp ó łd zieln iam i p ra c y już istn iejący m i, ab y cała ak cja z jed n o czy ła się w jednym , celo w y m w ysiłku. S p ó łd zieln ie p ra c y m o g ą p o d e jm o w a ć się w y k o ­ n y w a n ia ro b ó t p u b liczn y ch , ziem nych, g ó rn ic z y c h o ra z b u d o w la n y c h , sz c z e g ó ln ie w d z ie d z in ie tak w ażn e g o s p o łe c z n ie ro b o tn ic z e g o b u d o w n ic tw a m ie sz k a ­ n io w eg o . W rę k u o rg a n iz a c ji te re n o w y c h le ży ta k ż e in n y ś ro d e k w alk i z b e z ro b o c ie m , a m ian o w icie p rzy sto so 15

w anie m ateriału ludzkiego do p o trzeb ro zb u d o w u ją­ cego się przem ysłu p rzez

P rzy sp o so b ien ie za w o d o w e D ługoletnie b ezro b o cie w ykoleiło, zdeklasow ało, pozbaw iło uzdolnień zaw odow ych w ielką ilość ludzi. N igdy zresztą nie m ieliśm y dostatecznej ilości fa­ chow ców . Dzisiaj w y tw arza się często sytuacja w ręcz paradoksalna: R ozbudow ujący się przem ysł n ap różno poszukuje w ykw alifikow anych sił fachow ych, z drugiej zaś stro ­ ny u rzęd y p o śred n ictw a p ra c y p rzep ełn iają tłum y n a ­ p różno oczekujących na zatrudnienie bezrobotnych. W ubiegłym sezonie w ydarzy ł się w Łodzi w ypadek, że przem ysłow cy, w obec otrzym anych zw iększonych zam ów ień znaleźli się w kłopocie, nie ro zp o rząd zając o dpow iednią ilością w yżej w ykw alifikow anych tkaczy. A tym czasem tysiące bezrobotnych napróżno ko­ łatały do bram. Byli to ludzie nieprzydatni bo — niefachow i. Czas skończyć z produkowaniem rzesz robotników niefa­ chowych, m ających do sprzed an ia tylko siłę sw ych m ięśni, zdatnych tylko do łopaty, oraz niefachow ej in­ teligencji, napróżno poszukującej biurow ych zajęć m anipulacyjnych.

P otrzebu jem y fa c h o w c ó w Trzeba ich p rzeto stw orzyć. D latego tak w ażną jest akcja zakładania sieci szkół zawodowych, oraz różnego typu i stopnia kursów , m ających na celu

przystosow anie m łodzieży, a także starszy ch b e z ro ­ botnych do p o trzeb rynku pracy. Zakładanie takich szkół i kursów w o środkach p ra c y leży w m ożliw ościach organizacji m iejscow ych. A jeżeli już organizacja nie ma m ożności w łasnym i siłami założyć, zainicjow ać i utrzym ać o śro d k a w y ­ szkolenia zaw odow ego, to pow inna przynajm niej zorganizow ać akcję pom ocy niezam ożnej m łodzieży, oraz bezro b o tn y ch w odbyciu p rzeszkolenia, pow inna stw orzyć stypendia dla najbardziej u zd o l­ nionych b ezro b o tn y ch i m łodzieży niezatrudnionej ze sw ego środow iska. W o kręg ach kopalnianych b ęd zie to w yszkolenie fachow ych górników , w p o b li­ żu centrów przem ysłu tkackiego — tkaczy, g d ziein ­ d z i e j — tak p o trzeb n e w naszych w aru n k ach d e z o r­ ganizacji rynku w ym iany p rzy sp o so b ien ie handlow e. T rzeba tylko mieć oczy otw arte i w iedzieć co jest p o ­ trz e b n e w danych w arunkach, w idzieć m ożliw ości i znaleźć środki ich realizacji. A to jest zadanie o rg a ­ nizacji, zespalających w ysiłki ludzi dobrej woli. „Społeczna struktura Polski opiera się w sw ych podstawach na szerokiej masie robotników i włościan. Od losów tych warstw, ich dobrobytu jako też kultury i po­ czucia obyw atelskiego zależy w ogromnym stopniu harmonijny rozwój Polski i Jej przyszłości. Kultura polska w nauce, sztuce i oby­ czaju winna być wykładnikiem geniusza na­ rodowego..." G dy po d staw ą Polski są m. in. szerokie m asy ro ­ botników , m usi ulec p rzekształceniu zarów no p sy ch i­ ka p rzeciętn eg o robotnika jak jego p o staw a ogólna. 17

życiow a, zaw odow a, i obyw atelska. W ypracow any być m usi w m asie robotniczej sw oisty, kulturalny w kład św iata p racy do ogólno narodow ej kultury, bez któ reg o nie sposób m ów ić o geniuszu n a ro d o w y m .. Ten odcinek p ra c y podjęło zorganizow ane na p o d staw ie deklaracji ideow ej Pracow nicze T ow arzy­ stw o O św iatow o-K ulturalne im. Stefana Żerom skiego (PTOK).

Robotnik musi stać się nie tylko odbiorcą ale i wytwórcą kultury W m yśl tego hasła p racu je PTOK realizując id eo ­ logię OZN na tym odcinku. Już w pierw szym okresie tej p ra c y m ożna było w yczuć, jak b ard zo odpow iadała ona psy ch ice i tę s­ knotom polskiego robotnika, p ra g n ą ce g o o d eg rać czynną rolę w tw orzeniu w łasnej i ogólno-narodow ej kultury. Na odcinku w yszkoleniow ym organizuje się k u r­ sy dla przodow ników robotniczych zw iązków zaw o­ dow ych, dla robotniczych działaczy ośw iatow o-kulturalnych, ku rsy antykom unistyczne, uśw iadom ienia społecznego, koła kulturalno-ośw iatow e, artystyczne, zespoły teatralne, orkiestry, chó ry i t. p. O rganizacja p rzy stąp iła do uruchom ienia objazdow ego kinem ato­ grafu i teatru, oraz do sze re g u w ydaw nictw u w zg lęd ­ niających specjalnie kulturę m as robotniczych. Doniosłą rolę o d eg ra akcja organizowania uni­ w ersytetów robotniczych. Tak w ięc oddział T ow arzy­ stw a w Łodzi uruchom ił 2 m iesięczny u n iw ersy tet ro ­ botniczy, w którym b ierze udział 153 uczestników , oddział w D rohobyczu p row ad zi jednom iesięczny kurs ośw iatow o-zaw odow y, oddział w Przasnyszu — 18

je d n o m ie się c z n y k u rs ro b ó t rę c z n y c h d la k o b ie t, o d ­ d ział w T o ru n iu u ru ch o m ił 2-m iesięczn y u n iw e rs y te t ro b o tn iczy , d w u m ie się c z n e u n iw e rs y te ty ro b o tn ic z e 0 ty p ie k u ltu raln o -o św iato w y m p ro w a d z ą ró w n ież o d ­ d ziały w e W ło cław k u i Ż y rard o w ie. W in n y c h o d d z ia ła c h ak cja w y sz k o le n io w a jest w stad iu m realizacji. W zro zu m ien iu o lb rzy m iej d o n io sło ści w y c h o ­ w aw czej, jak ą n a o d cin k u p ra c k u ltu ra ln o -o św ia to ­ w y ch p o sia d a ją w c z a sy ro b o tn ic z e , zain icjo w an o s p e c ja ln ą ak cję w tym k ie ru n k u p rz y s tę p u ją c d o o r g a ­ n izacji w c z a só w c o d zien n y ch , w c z a só w sezo n o w y ch , t. j. le tn ic h i zim ow ych, d ział p rzysp osob ien ia w ojsk o ­ w e g o i w ych ow an ia fizy czn eg o , dział artystyczny oraz turystyczny. P rzy jęto zasad ę , że ro b o tn ik , o b o k z a p ra w y sp o rto w e j w in ie n ćw icz y ć się p rzy n ajm n iej d w a ra z y do ro k u w o stry m strz e la n iu in d y w id u a ln ie 1 zesp o ło w o . J e d n y m z czy n n ik ó w p o p ra w y b y to w a n ia s z e ro ­ k ic h rz e s z p ra c o w n ic z y c h zam ieszk ały ch w m iastach je st ro z b u d o w a u rz ą d z e ń zielen i m iejsk iej. S p ecjaln a ko m isja p o d ję ła e n e rg ic z n ą p ra c ę p ro p a g o w a n ia o raz z a k ła d a n ia ogród k ów działkow ych, jako form y zie ­ leni, n a jb a rd z ie j m o że o d p o w ia d a ją c e j p o trz e b o m św ia ta p ra c y , k tó ra p rz y n o si m u p o ż y te k m a te ria ln y i d u ch o w y , p rz y c z y n ia ją c się do zb liżen ia c z ło w ie ­ k a m iejsk ieg o do n atu ry .

P olska k o m u n isty czn a p rzestałab y b yć P olską T w o rząc p o d s ta w y id e o w e d la w sp a n ia łe g o ro z ­ w o ju w olnej P olski O bóz Z jed n o czen ia N a ro d o w e g o w y p o w ie d z ia ł b e z w z g lę d n ą w a lk ę kom unizm ow i. 19

Z w rogiem kom unistycznym , w ystępującym czę­ stokroć p o d zam askow aną p ostacią stykać się b ę d z ie ­ m y często. Zw alczając jego rozkładające siły społeczne p a ­ m iętać m usim y o jednym : Komunizm nie jest partią, nie jest koncepcją polityczną, czy społeczną, a jest sięgającą po naszą niepodległość ręką obcego, w ro­ g ieg o imperializmu. Tę rękę m usim y zm iażdżyć. Nie w iele zm ieniło się od czasów caró w rosyjskich. N asz sąsiad w schodni pozostał rów nież zab o rczy i zachłan­ ny jak daw niej. Polska n iepod leg ła nie daw ała spać spokojnie zaborczym carom rosyjskim , któ rzy w idząc b ezsk u teczn o ść b e zp o śre d n ie g o najazdu, postanow ili zaatakow ać nas od w ew nątrz. Um iejętne m etody p rz e ­ nikania do w ew n ętrzn eg o życia Polski, do w y g ry w a ­ nia panujących u nas antagonizm ów i in terw en io w a­ nia w w alkach poszczególnych elem entów p o lity cz­ nych w daw nej Polsce d opro w ad ziła niegdyś do upadku R zeczypospolitej i zaboru jej ziem p rzez są ­ siadów . Do tego sam ego celu podobnym i m etodam i chce dążyć dzisiaj K om intern spełniający rolę zag ran icz­ nego ram ienia rów nie zaborczy ch jak daw niej czer­ w onych carów dzisiejszej M oskwy. K om unistyczna Partia Polski w ykorzystuje panującą w ciąż u nas n ę ­ dzę i b ezro b o cie i pochodzące stąd ro zg o ry czen ie mas, żeby siać ferm ent i rozg o ry czen ie i p ro w ad zić m asy na p ask u obcej ag en tu ry ku niechybnej zgubie. Zdrajcy komunistyczni, znając głęboki patriotyzm polskich mas, nie ośmielają się w ystępow ać otwarcie ze swoim rzeczyw istym programem. D eklarują naw et iż stoją na stanow isku n iepodleg ło ści Polski. Kłam­ stw o to dem askuje się samo. Procesy komunistycz-

nych „Wydziałów Wojskowych", toczące się przed sądami polskimi odsłaniają ogrom zbrodni skierow a­ nej przeciw ko sile obronnej Państwa Polskiego akcji kom unistycznej. Ujaw nione instrukcje K om internu n a ­ kazują działającej na te ren ie Polski organizacji ko m u ­ nistycznej zakładanie jaczejek w szereg ach armii, k tórych celem jest podw ażanie dyscypliny, p rz y g o to ­ w anie żołnierzy do sabotażu i jawnej zdrady w obli­ czu nieprzyjaciela na w y padek wojny. Specjalne in ­ strukcje p rzew idują sposoby niszczenia czołgów , broni maszynowej i motorowej oraz karabinów ręcznych. Na szczęście niecna ro b o ta nie daje rezultatów . Z brodnicze p o d szep ty nie p rzed o stają się do sze­ reg ó w naszej armii. Ale intencje komunistyczne prze­ pełniają miarę ohydy. Nie zapom inajm y o tych faktach, skoro zatknie­ my się z kom unistam i p odczas p ra c y w terenie, skoro deklam ow ać oni b ęd ą obłudnie o swoim patriotyzm ie. Rzućmy im w ów czas w twarz oskarżenie o zdradę przeciw ko w łasnej ojczyźnie, o zdradę świadomą, po­ dlą, podstępną i ohydną. Nie zapom inajm y i o tym, że kom uniści już bez żadnych osłonek p ro p ag u ją o d e r­ w anie ziem w schodnich od Polski i przy łączen ie ich do Rosji. W ślad za tym poszłoby i ujarzm ienie Polski, u trata niepodległości. P ropaganda przeciw ko kom u nizm owi, to p ro p a g a n d a p rz e ciw jaw nej zdradzie.

W y p a lić zb rod n ię czerw o n y m żelazem W pływy kom unistyczne zw alczać m usim y w szę­ dzie i w sposób najbardziej zdecydow any. N ajlepszym przeciw działaniem kom unizm ow i b ę ­ dzie twórcza praca zjednoczenia sił dla podniesienia 21

Polski w zw y ż, k o m u n izm ż e ro w a ć b o w iem m o że ty l­ k o w w a ru n k a c h n ie z d ro w y c h . D o b ro b y t, k u ltu ra , o św ia ta s z e ro k ic h m as zabija b ak cy le kom unistyczne pod obn ie, jak z d ro w y o r g a ­ nizm p o z b y w a się d zięk i w łasn ej o d p o rn o ś c i z a ra z ­ k ó w ty fu su i g ru źlicy . J e d n y m z n ajw a ż n ie jsz y c h z a g a d n ie ń p a ń s tw o ­ w y ch je st

Problem wsi „W ieś p o ls k a je st p rz e lu d n io n a " p o w ie d z ia ł w sw y m p rz e m ó w ie n iu lu to w y m szef OZN gen . S tani­ sław S k w arczy ń sk i. „ P rzec iętn y p o zio m k u ltu ra ln y lu d n o śc i w iejsk iej je st nizki, a co za tym id z ie w y d a j­ n o ść g o s p o d a rk i ro ln ej n ie m o że o sią g n ą ć n a le ż y te g o pozio m u . W c e lu p rz e c iw d z ia ła n ia p rz e lu d n ie n iu w si i P ° d ' n ie sie n ia w y d a jn o śc i ro ln ic tw a n a le ż y u w zg lę d n ić trz y z a s a d n ic z e d zied zin y : 1) p o d n ie sie n ie k u ltu ry w si; 2) in ten sy fik ację p ro d u k c ji ro ln iczej w p o łą c z e ­ n iu ze zw iązan iem m ak sy m aln ej lic z b y lu d n o śc i ro l­ n iczej z ziem ią; 3) p rz e s u w a n ie d o zajęć n ie ro ln ic z y c h ty c h m as lu d n o ści, k tó re n ie m o g ą b y ć ra c jo n a ln ie w y z y sk a n e w ro ln ictw ie". W sło w ach szefa O b o zu Z jed n o czen ia N a ro d o w e ­ go z a w ie ra się p ro g ra m ram o w y p ra c y O b o zu n a O b ó z Z jed n o czen ia N a ro d o w e g o w sp ó łd z ia ła w ty m z a k re sie z o rg an iz acja m i, p ra c u ją c y m i n a p o ­ s z c z e g ó ln y c h o d c in k a c h ży cia w ie jsk ie g o , k tó re z g o ­ d ziły się p rz y ją ć p ła sz c z y z n ę id e o lo g ic z n ą O bozu i k o o rd y n u je ich p ra c ę . W ieś p o w in n a zro zu m ieć, że 22

dlatego jej rola w stosunku do w ielkiego ciężaru g a ­ tunkow ego zagadnień w iejskich i w ielkiej liczebności ludności w iejskiej tak była mała, że b rak było k o o r­ dynacji i planow ego zespolenia w ysiłków . Czas już nareszcie w ypędzić ze w si siejących zamęt agitato­ rów patryjnych i przystąpić do zjednoczenia i twór­ czej pracy. Kom órka teren o w a OZN w inna tutaj stać się n ie ­ jako, „solą ziem i", ogniskiem , z któ reg o w ychodzi w szelka inicjatyw a społeczna. A w ięc w kolejności zdań postaw ionych p rzez szefa OZN — kultura. Dopóki m am y w Polsce milion dzieci poza szkołą, dopóki kom isje pob o ro w e stykają się z zastraszająco w ielkim procentem analfabetów pow rotnych w śród rekrutów , nie m ożem y m ów ić o budow aniu szczytów , p ałaców kultury. Pom yślm y o nakarm ieniu szerokich rzesz chlebem pow szednim .

Prace nad p o d n iesien iem k u ltu ry w s i nale' ży rozp oczęć od w a lk i z an alfab etyzm em O rganizacja teren o w a O bozu na w si m usi sobie ted y postaw ić jako jedno z p ierw szych i naczelnych zadań całkow itą likw idację analfabetyzm u na swoim terenie, p o p ieran ie bądź inicjow anie bu d o w y szkoły pow szechnej tam, gdzie jej nie ma, organizow anie k ursów dla dorosłych analfabetów p rzez p ro p a g a n d ę czytelnictw a. Książkę, gazetę trzeba udostępnić, trz e b a z nią iść pom iędzy ludzi, trzeba ludzi do niej zachęcić, przyzw yczaić. Sieć bibliotek gm innych w inna być za­ silana i rozw ijana, ludność trz e b a zachęcać do k o rzy ­ stania z nich. Ciemnotę trzeba zabić. 23

OZN w sam orządzie w iejsk im P rzystępując do p ra c y kulturalnej i gospodarczej na w si oprzem y się na jej sam orządzie terytorialnym . N ajm niejszą kom órką tego sam orządu jest grom ada. Je st to zespół ludności zam ieszkującej jedną w ieś, zespół jak najbardziej naturalny, p o łączony w ęzłam i ścisłego, rodzinnego niem al w spółżycia, w spólnych, żyw otnych interesów . D otychczas sam orząd g ro m ad z­ ki w olbrzym iej w iększości w ypadków , m ając p rzed sobą rozległe p ole do działania po zo stał instytucją m artw ą. Rola czynnika społeczn eg o w sam orządzie gm innym rów nież jest niew spółm iernie nikła w skutek b ierności i b ra k u organizacji ludności. Zespoły o rg a ­ nizacyjne OZN m uszą od eg rać rolę elem entu ak ty w ­ nego, k tó ry w ieje sw oją treść do sam orządu w iejsk ie­ go, p opchnie go do działania. W łonie m iejscow ej o r­ ganizacji OZN pow stać w inien plan działania na b liż ­ szą i dalszą m etę, m ającego przek ształcić oblicze ro ­ dzimej wsi, gminy, pow iatu. T rzeba ustalić h ierarch ię p o trz e b m iejscow ych i zaspakajać je p o d łu g z g ó ry p ow ziętego, a p rzy sto so w an eg o do p o trzeb m iejsco­ w ych planu. Pam iętajm y o tym, że OZN na w si m oże o d e g ra ć rolę decydującą, chociażby stanow ił w danej okolicy znikom ą garstkę. Czynna i św iadom a sw ych celów m niejszość zaw sze potrafi p o p ro w ad zić za so ­ bą niezorganizow aną w iększość i stopniow o urobić ją dla siebie, w yrw ać ze stanu bierności, w yzw olić drzem iącą w niej en erg ię czynną. K olejność zam ierzonych p ra c należy ustalić w hierarchii potrzeb. Oto one. Na w si polskiej panuje p rz erażająca klęska b e z ­ robocia. Na p o zó r jej nie w idać. W szyscy niby pra24

cują, ale poniew aż na h ek tar gruntu w y p ad a zbyt w ie­ lu ludzi, w ięc też w szyscy m ają za mało pracy i jesz­ cze mniej chleba. Jeżeli m ów im y o ogrom nej różnicy poziom u ży ­ cia m iasta i wsi, o zacofanych, pierw otnych, nędznych w arunkach życia w iejskiego, to przypom nijm y sobie, jak w ielkie p o stęp y w dziedzinie techniki produkcji poczyniły m iasta, a jak m ałe wieś. Postęp techniki upraw y rolnej jest bez p o ró w n a ­ nia pow olniejszy od postęp u w przem yśle. Chłop upraw ia ziem ię sposobam i nazbyt prym ityw nym i. J e ­ go pracow itość, w ytrw ałość i zabiegliw ość pozw oliły zw ycięsko przetrwać kryzys, ale zacofanie m etod g o ­ spo d arczy ch trzym a go ciągle na poziom ie nędznej g o spodarki pierw otnej, nie dającej ani d o stateczn eg o zatrudnienia, ani n ależytego dochodu. D latego tak w ielką w agę OZN p rzy w iązu je do przysposobienia rolniczego i do intensyfikacji rolni­ ctwa, któ re p row adzi do podw yższenia w ydajności, p odniesienia dochodów , oraz do zw iększenia stanu zatrudnienia na hek tarze gruntu. Zw łaszcza zw rócić trz e b a uw agę na t. zw. pracochłonne gałęzie g o sp o ­ darki, jak hodow la, k tó re pozw alają na m aksym alne zużytkow anie rąk roboczych na gospo d arstw ie, oraz dają utrzym anie m ożliw ie najw iększej liczbie lu d n o ­ ści. O rganizacja zaw odow a rolnictw a w inna b yć p o ­ w szechna, należy dążyć do zastosow ania przym usu p rzy sp o so b ien ia rolniczego m łodzieży w iejskiej, a na razie, dopóki — p o d naciskiem opinii publicznej — nie zostaną w ydane odpow iednie ustaw y, — tw orzyć w szędzie niew ielkie bodaj zespoły P rzysposobienia Rolniczego. 25

M o to ry z a c ja r o ln ic tw a N iek ied y sły szy się zarz u t, że w y k o n a n ie re fo r­ m y ro ln ej p rz y c z y n ia się d o o b n iż e n ia te c h n ik i u p r a ­ w y, do u s u n ię c ia z ro ln ic tw a m aszy n y , a n a ­ w e t — do o s ła b ie n ia m o żliw o ści o b ro n n y c h , b o w iem s p a d e k w y tw ó rc z o śc i m a szy n ro ln ic z y c h h am u je ro z ­ b u d o w ę p rz e m y słu w o je n n e g o . P rzecież fabryki m a­ szyn rolniczych z łatw ością — w razie w ojennej p o ­ trzeby — p rzek ształcić m ożna w fabryki czo łg ó w i karabinów m aszyn ow ych, im w ięcej ta k ich fab ry k b ę d z ie w ru ch u , ty m w ię k sz e m o ż liw o ści o tw ie ra ją się p rz e d p ro d u k c ją b ro n i n a w y p a d e k w ojny. T y m cza­ sem d ro b n e g o ro ln ik a n ie stać n a w ła sn ą m aszynę, p o s łu g iw a ć się on m u si p o sta re m u zw y k ły m p łu g iem , k o są i cep em , b o p rz e c ie ż m ałe g o s p o d a rs tw o c h ło p ­ sk ie n ie m o że p o zw o lić so b ie n a tra k to r, m ło c a m ię , żn iw iark ę. Tutaj p rz y jś ć m usi z p o m o c ą o rg an iz acja . Jeden rolnik nie kupi so b ie m aszyny rolniczej, ale zorgan i­ zow ana grupa drobnych rolników m oże to zrobić i n a ­ b y ć n a w sp ó ln y u ż y te k tra k to r, żn iw iark ę, m ło carn ię, a n a w e t sa m o c h ó d c ię ż a ro w y d la d o sta w y to w a ró w d la m iasta. T akie sp ó łk i m a szy n o w e zn an e są o d d aw n a w k raja ch , g d z ie sta n c h ło p sk i o sią g n ą ł w y so k i p o ­ ziom d o b ro b y tu d zięk i o rg an iz acji, k u ltu rz e i s to s o ­ w a n iu u le p sz o n y c h m e to d p ro d u k c ji roln iczej.

O rg a n iz a c ja z b y tu W ieś tra c i o lb rzy m ią czę ść d o c h o d u ze sw ej p r a ­ cy d zięk i n ie z o rg a n iz o w a n e m u i n ie su m ien n em u p o ­ śre d n ic tw u , o ra z n ie p rz y s to s o w a n iu p ro d u k tó w do ry n k u zbytu. 26

W eźmy dla przykładu choćby jaja. Za jaja znorm a­ lizow ane i g w arantow ane co do jakości, m ożna o trzy ­ m ać o w iele w yższą cenę, niż ofiaruje w łócząca się po w si żydów ka. Albo len, k tó ry w yw ozim y w stanie zu­ p ełnie surow ym , p odczas kiedy m ożnaby go o b rab iać w domu, dom ow ym i środkam i i w tym stanie e k sp o r­ tow ać zagranicę o w iele drożej, zachow ując robociz nę dla siebie. Z m asłem osełkow ym , ubitym nieum ie­ jętnie p rzez gospodynię i zaw iniętym w gałg an nie sposób pokazać się na rynku eksportow ym , a i u nas w kraju takie m asło kupują żydzi za bezcen. I tak jest ze w szystkim . P rodukty w iejskie trz e b a kom ercjalizow ać, to znaczy przygotow y w ać do m a­ sowej sprzedaży. Trzeba tę sprzedaż zorganizow ać, żeby uniknąć zbytecznego pośrednictw a. Tutaj p rz y ­ chodzi z pom ocą odpow iednio postaw iona sp ó łd ziel­ czość rolnicza, pro w ad zo n a p rzez w yszkolonych fa­ chow o ludzi. O rganizacja zbytu przy n iesie nie tylko korzyść rolnikow i, ale dostarczy rów nież p ro d u k ty w ­ nego zatrudnienia inteligencji pochodzenia chłopskie­ go, k tó ra dzisiaj, w b rak u zajęcia, marnuje się b ez­ użytecznie i cierpi głód. Dla organizacji zbytu p ro duktów w iejskich p o ­ trzeb n y jest dalej sze re g inw estycji, jak chłodnie, rzeźnie, w ędzarnie, serow arnie, m leczarnie, elew ato ­ ry i spichrze zbożow e. Inw estycji tych dokonać b ę ­ dzie m usiała w głów nej m ierze — ku w łasnej k o rzy ­ ści — w iejska inicjatyw a społeczna oraz sam orząd w iejski. W yłożone na ten cel koszty zw rócą się szy b ­ ko i w ielokrotnie, trzeb a tylko zm obilizow ać siły sp o ­ łeczne i środki m aterialne. 27

P rzem yśl lu d o w y D o d atk o w y m ź ró d łe m d o c h o d u lu d n o śc i w ie j­ skiej, z w łaszc za w o k re s a c h m niej in ten sy w n ej p ra c y p rz y g o s p o d a rs tw ie jak np. w zim ie, je st p rz e m y sł lu ­ d o w y , jak tk a ctw o , cera m ik a, haft arty sty c z n y , w y ró b p rz e d m io tó w d re w n ia n y c h i t. d. O rg a n iz a c je te re n o w e w in n y p o p ie ra ć te n p r z e ­ m y sł w sz ęd zie , g d z ie on istn ieje jak o p rz e ja w tr a d y ­ cyjnej k u ltu ry lu d o w ej, o ra z ro zw ija ć go tam , g d zie już zginął. D użą ro lę o d e g ra tu zn o w u ak cja w y sz k o ­ le n ia fa ch o w eg o m ło d zieży , w y c h o w a n ie ele m e n tu in ­ s tru k to rs k ie g o , k tó ry b ę d z ie k rz e w ił sw o ją u m ie­ ję tn o ść w śró d lu d n o ści. P rzem y sł lu d o w y — p o z a sw oim zn ac zen ie m g o s p o d a rc z y m — p o s ia d a ró w n ież d o n io słe z n a c z e n ie k u ltu ra ln e , jako g ałąź b o g a te j n ie ­ g d y ś, a n a s tę p n ie za n ie d b a n e j, sam o d zieln e j tw ó rc z o ­ ści lu d o w ej.

W y zy sk a n ie b o g a ctw n a tu raln ych ró w n ie ż u z a le ż n io n e je st o d in ic ja ty w y sp o łecz n ej, o r­ g a n izacji p ra c y i zb y tu . Sami n a w e t n ie w iem y, ile k o ­ rz y ś c i m o żn a w y d o b y ć z ra c jo n a ln ie p ro w a d z o n e g o zbieractw a ziół leczn iczy ch , jagód, g rzy b ó w i t. pW n ie k tó ry c h o k o lic a c h ak cję z b ie ra n ia i sk u p u ta k ich p ro d u k tó w jak zioła, żo łęd zie, g rz y b y b ą d ź ja g o d y z o rg a n iz o w a li p ry w a tn i p rz e d s ię b io rc y n a b ijają c z re s z tą w ła sn ą k ie sz e ń i ro b ią c m ajątk i w sp o só b n ie ­ uczciw y , b o p rz e z w y zy sk nieśw iadom ej ludności, k tó re j p ła cili g ro s z e za to w ar, z a ra b ia ją c n a nim g r u ­ b e sum y. D ochód te n m ó g łb y p o z o sta ć w rę k a c h lu d ­ n o śc i w iejsk iej, g d y b y o n a p o tra fiła g o o siąg n ąć . A to je st zn o w u m o żliw e ty lk o p rz y o d p o w ie d n im u ś w ia ­ d o m ien iu i o rg an iz acji.

K ursy o g n io trw a łeg o b u d o w n ictw a bądź z cegły, tam gdzie jest glina i tani opał, bądź z cem entu, gdzie jest żw ir i bliska dostaw a, oraz w spółdziałanie ze Związkiem Straży Pożarnych zm niejszą rozm iary rujnujących w ieś polską klęsk pożarów .

S tan h ig ien y i zd ro w o tn o ści w s i b ard zo w iele pozostaw ia do życzenia. Straszliwe po­ kłosie gruźlicy dziesiątkującej ludność wiejską, sp a ­ dek p rz y ro stu naturalnego, alarm ują o szybką i sku­ teczną pom oc. Wieś pozbaw iona jest p raw ie zupełnie pom ocy lekarskiej w obec b ra k u lekarzy i n ie d o stęp ­ nym cenom p o ra d i leków . T rzeba organizow ać sze ­ roką akcję społeczną, pow ołać do życia spółdzielnie zdrowia, jak to już z pow odzeniem uczyniono w n ie­ k tórych okolicach, w reszcie dom agać się od Państw a i sam orządów stw orzenia sieci w iejskich ośro d k ó w zdrow ia oraz opieki n ad m atką i dzieckiem . W szystkie niem al istniejące dotychczas w Polsce ośrodki z d ro ­ w ia skoncentrow ane zostały w m iastach, a dzieje się to z krzyw dą wsi, tego olbrzym iego rezerw u aru sił żyw otnych narodu, toczonego dziś p rzez ch o ro b y i pozbaw ionego opieki lekarskiej.

ST''"

W sp an iała k u ltu ra lu d o w a —

p raźró d ło kultury narodow ej p rzeży w a dziś o k res upadku po spustoszeniach, zadanych jej p rzez w ojen­ ną zaw ieruchę. O budzenie patriotyzm u regionalnego, dumy chłopskiej, prom ieniow anie praw dziw ej, wysokow artościow ej kultury ogólnonarodow ej od ro d zi 29

zn o w u jej źró d ła. W iejska k u ltu ra re g io n a ln a stan ie się zn o w u siłą żyw ą, a n ie zab y tk iem m u zealn y m , s ta ­ n ie się d ro g o c e n n y m w k ład em w si d o s k a rb n ic y ogóln o -n aro d o w ej. C ałk o w ite i sk u tecz n e.

W yk on an ie reform y rolnej p rz e k s z ta łc i o b lic z e w si w k ie ru n k u w y ra ź n ie c h ło p ­ skim s tw a rz a ją c w a ru n k i do ro z w o ju tej p o d sta w o w e j w a rs tw y n a ro d u . J e d n a k k o n ie czn y m u z u p e łn ie n ie m refo rm y ro ln ej je st w zm o że n ie ak ty w n o śc i w si, je st św ia d o m a i c e lo w a p ra c a sam ej w si n a d sobą. W iększe o ś ro d k i ro ln e, k tó re p o z o sta n ą , m u szą sta ć się w a rsz ta ta m i d o św iad cza ln y m i, h o d o w lan y m i, ź ró d ła m i w y tw o rstw a zb o ż a siew n eg o , k tó re n a d r o b ­ n y c h g o s p o d a rs tw a c h ra c jo n a ln ie p ro d u k o w a n e b y ć n ie m oże. T rz e b a tw o rz y ć o ś ro d k i k u ltu ry i o św ia ty n a w si w p o s ta c i d o m ó w lu d o w y c h i św ietlic, ch ó ró w , z e s p o ­ łó w te a tra ln y c h , ro z w ija ć czy te ln ic tw o i rad io fo n izację. T rz e b a obudzić drzemiącą w ieś, p o p c h n ą ć ją do c zy n u , d ziałan ia, do z e sp o le n ia m yśli, d ą ż e ń i o d c z u ­ w a ń z re s z tą n a ro d u . T rzeba... N ap ró ż n o b y ło b y silić się n a s tw o rz e n ie w y c z e rp u ją c e g o p ro g ra m u d zia ła n ia i c e ló w OZN na w si. J e s t on ta k o b sz e rn y , tak b o g a ty , jak sam o życie. K ażda w ieś — to o d rę b n y k o m p lek s z a g a d n ie ń , k tó re o d rę b n ie , w za le ż n o śc i o d p o trz e b i m o żliw o ści t r z e ­ b a ro zw iąz y w ać . T ylko ch cieć, ty lk o z je d n o c z y ć się, ty lk o w y rz e c się w a rc h o lstw a , ty lk o zesp o lić w y siłk i, w y k rz e s a ć z sie b ie p o tę ż n ą w o lę d z iałan ia i zw y cięstw a! 30

Dość chłopskiej nędzy „Jednak najlepsze rozw iązanie kw estii rolnej w Polsce naw et w w ypadku, g d yby nasza kultura ro l­ na dorów nała krajom zachodnio - europejskim nie za­ łatw i definityw nie spraw y przelu d n ien ia wsi. K oniecz­ ne w ięc b ęd zie stopniow e p rzech o d zen ie ludności ro l­ niczej do innych zaw odów . Do tego celu zm ierzać b ę ­ dzie zorganizow ane na szeroką skalę p rzy sp o so b ien ie rzem ieślnicze". Synow ie chłopscy m uszą i b ęd ą m usieli w p rz y ­ szłości em igrow ać z rodzinnej zagro d y w św iat za chlebem . Wieś polska d ostarczała dotychczas p raw ie w yłącznie niew ykw alifikow anego, m arnie płatn eg o robotnika. Szedł on do m iast i za gran icę „na Saksy", jako najtańsza i w yzyskiw ana siła robocza, jako „bia­ ły m urzyn", jako łatw y łup b ezro b o cia i nędzy. Trzeba z tym skończyć. Syn chłopski, k tó ry idzie ze w si do m iasta musi być uzbrojony w zaw ód, m usi przejść p rz e d tym przeszkolenie zaw odow e rzem ieśl­ nicze, techniczne, bądź handlow e, żeby m ógł w alczyć skutecznie o spolszczenie miast, o lep sze w arunki b y ­ tu dla siebie, żeby m ógł stać się w ro zb u d o w ie p rz e ­ m ysłow ej Polski elem entem użytecznym i w arto ścio ­ wym. Zdolniejsi synow ie chłopscy w inni otrzym ać d o ­ stęp do szkół w yższych, bow iem w dzisiejszych w a­ runkach dzieci chłopskie odsunięte są niemal zupełnie od w yższego szkolnictwa, co jest w ielką krzyw dą, w ielką niespraw iedliw ością i w ielką dla k u ltu ry n a ­ rodow ej stratą. Zapoczątkow ana p rzez rząd pom oc w postaci stypendiów dla synów chłopskich w inna znaleźć dalsze uzupełnienie w inicjatyw ie sam o rząd o ­ wej i społecznej. 31

Zdobądźmy się na akt silnej, dobrowolnej d y scy ­ pliny... Natchnijmy naród duchem tej dyscypliny.

P raca zesp o łu grom ad zk iego Ja k o d o ś w ia d c z o n y d ziałac z w iejsk i m iałem s p o ­ s o b n o ść o b s e rw o w a n ia p ra c y z e sp o łu g ro m a d z k ie g o OZN w p ew n ej w si, k tó rej n a z w y tu n ie w y m ien ię. K ilku z p o ś ró d czło n k ó w z e sp o łu n ale ż a ło do R ady G ro m ad zk iej. Ludzie ci, m a jący in icjaty w ę, k tó rą im d a ła id e o lo g ia OZN tc h n ęli n o w e g o d u c h a w p o c z y ­ n a n ia Rady, b ę d ą c ą do te g o c z a su in sty tu c ją m a rtw ą i zu p e łn ie n ie czy n n ą. In icjaty w a R ady b y ła o ty le w y d ajn a, że zn alazła o p a rc ie w g ru p ie czło n k ó w ze sp o łu OZN, d o k tó re g o n a le ż a ły n a jb a rd z ie j w a rto ś c io w e je d n o stk i w e w si. G ro m ad zc y d z ia ła c z e OZN n ie o g lą d a li się n a in ­ s tru k c je z C en trali, ro zu m iejąc, że p ro g ra m d z ia ła ln o ­ ści d y k tu ją im p o trz e b y m iejsco w e. R olnicy w tej w si b a rd z o c ie rp ie li z p o w o d u t. z. k am ien i n a rz u to w y c h , p o k ry w a ją c y c h całe p o la. G ru n t w tej o k o licy je st ta k k am ien isty , że tru d n o b y ło o rać, b o p łu g i się w y sz c z e rb ia ły . OZN zain icjo w a ł te d y p o ­ w sz e c h n ą z b ió rk ę k am ieni. W ak cji tej w zięła u d ział g ro m a d n ie cała lu d n o ść n ie w y łą c z a ją c d zieci. Z e b ra ­ n e m a sy k am ien i zg ro m a d z o n o w o lb rzy m ich p r y z ­ m ach w e w si i za c z ę to rad zić, jaki z n ich zro b ić u ż y ­ tek. R adzić n ie trz e b a b y ło d łu g o , p o n ie w a ż b ło tn ista i w y b o ista d ro g a w e w si sam a w sk a z y w a ła do cz e g o m o żn a u ży ć z e b ra n e z p o la kam ien ie. U ch w alo n o w y ­ b ru k o w a ć d ro g ę w iejsk ą, p rz y czym ro b o c iz n a z o s ta ­ ła ro z d z ie lo n a p o m ię d z y p o s z c z e g ó ln y c h g o s p o d a rz y n a m o cy u c h w a ły R ady G ro m ad zk iej, w k tó re j w ię k ­ szo ść stan o w ili c zło n k o w ie OZN. Dzisiaj d ro g a je st już 32

niem al na ukończeniu. Kamienie, k tó re dotychczas były nieużytkiem , a naw et dużą p rzeszk o d ą w u p ra ­ w ie roli stały się użytecznym m ateriałem i w ieś p o ­ siada dzisiaj przyzw oicie w ybrukow aną drogę. R ów nolegle ze zbiórką kam ieni p rzep ro w ad zo n o pow szechną w alkę z ostem . Po oczyszczeniu pól z k a ­ m ienia i ostu zespół OZN postanow ił p o d n ieść w y d aj­ ność gruntu p rzez w prow adzenie racjonalnych m etod upraw y. W tym celu zw rócono się do pow iatow ego in struktora rolnego p rzy pom ocy k tó reg o zo rg an izo ­ w ano zespół przy sp o so b ien ia rolniczego. Zespół ten p racu je p odług w skazów ek in struktora i z każdym ro ­ kiem obejm uje co raz to now e dziedziny up raw y gruntu oraz hodow li. K oniecznym uzupełnieniem działalności g o sp o ­ darczej było założenie zlew ni m leka zo rg an izo w a­ nej na zasadach spółdzielczych. W ten sposób w ieś pozbyła się p o śred n ictw a żydow skiego i zo rg a­ nizow ała sobie w spólnym i siłami dostaw ę m leka do m iasta. Dalszym etapem p ra c y była działalność k u ltu ral­ no - w ychow aw cza, obejm ującą w pierw szym rzędzie m łodzież. P racę tę zaczęto od p o d staw t. zn. od dziecka. G ospodynie w iejskie m ając w iele p racy w polu i p rzy obrządku g o sp o d arstw a nie mają czasu zajm o­ w ać się małymi dziećm i, niechodzącym i jeszcze do szkoły. W m iastach istnieją ogródki Jo rdanow skie, p rzed szk o la i tym p o d o b n e instytucje, którym m ogą p o w ierzać opiekę nad dziećm i m atki pracujące. Na w si nikt dotychczas nie pom yślał o p o trzeb ie z o rg a ­ nizow ania opieki nad pozbaw ionym i p ieczy m atek w ciągu całego niem al dnia, dziećm i. Zespół OZN po33

stanow ił założyć w e w si o g ró d ek Jo rd an o w sk i na co przeznaczono część w ygonu grom adzkiego. Jed n a z dziew cząt, k tó ra ukończyła szkołę pow szechną, zo­ stała w ysłana na k urs przedszkolanek. Po p o w ro cie obejm ie ona kierow nictw o n ad w iejskim ogródkiem Jordanow skim , gdzie spędzać b ę d ą czas dzieci p o d ­ czas, kiedy ich m atki p racu ją w polu i p rzy g o sp o d a r­ stw ie. Zespół OZN zainteresow ał się rów nież m łodzieżą, zakładając dla nich św ietlicę i biblioteczkę. Dla sta r­ szej m łodzieży założono oddział Strzelca w iejskiego. W reszcie założono straż pożarn ą i w ybudow ano dla niej w spólnym i siłam i rem izę. Remiza ta spełnia je d ­ nocześnie rolę dom u ludow ego oraz sali teatralnej, g dzie odbyw ają się od czasu do czasu p rz e d sta w ie ­ nia, u rząd zan e p rzez m iejscow y te a tr ludow y. Tak w ięc już p ierw sze lata p ra c y OZN zm ieniły gruntow nie oblicze i zaintereso w an ia wsi. Z apocząt­ kow ano sze re g prac, k tó re zczasem rozw ijać się b ę ­ dą co raz bardziej, podnosząc poziom życia g o sp o ­ d arczeg o i kulturalnego wsi. O środkiem w szelkiej inicjatyw y jest zespół grom adzki OZN, k tó ry ustala, w jakiej kolejności należy p rz e d się b ra ć p race, żeby nie rozproszkow yw ać w ysiłków i zaspakajać kolejno najbardziej palące potrzeby. Jeżeli w szystkie zespoły w iejskie w p o d o b n y sp o ­ sób pojm ą sw oje zadania, to p ro g ram OZN na teren ie w si d oczeka się pełnej realizacji, a pro g ram em tym jest dobrobyt i kultura wsi.

W m ałym m ia steczk u C hciałbym przy to czy ć jeszcze jed en przykład, tym razem z te re n u m ałego m iasteczka. Je st to typo34

w a b ru d n a , b ło tn ista z a p a d ła m ieścin a. Ż ycie w niej p ły n ę ło le n iw ie i o sp ale, lu d z ie s p ę d z a li cza s n a p lo t­ k a c h i n arze k an iu . D ziałalność OZN s tw o rz y ła w m ia ste c z k u p o w ie w n o w e g o życia. Z o rg an izo w an y w m ia ste c z k u O d d ział OZN z ac zął sw o ją p ra c ę o d ro z e jrz e n ia się w p o tr z e ­ b a c h m iejsco w y ch , k tó ry c h b y ło aż n a d to w ie le i u ło ­ ży ła so b ie p la n p ra c , zm ie rz a ją c y c h do z a sp o k o je n ia ty c h p o trz e b . N ie m o żn a b y ło n a p o c z ą te k ro z p o c z y ­ n ać p ra c y n a w sz y stk ic h o d cin k ach , b o to nie d ało b y re z u lta tó w . T rze b a b y ło sk u p ić w y siłk i n a p ra c a c h n a jb a rd z ie j p o trz e b n y c h . P o n iew aż cały n iem al h a n ­ d e l w m ia ste c z k u zn ajd o w a ł się w rę k a c h ży d o w sk ich , ko ło m iejsco w e OZN p o sta n o w iło p rz y jś ć z p o m o c ą k u p c o m ch rz e śc ija n o m i w tym celu zało żo n o k a sę k re d y tu b e z p ro c e n to w e g o . K o rzy stając z p o m o c y k a ­ sy k ilk u ch ło p ó w i rzem ie śln ik ó w ro zw in ęło sw o je p rz e d s ię b io rs tw a , k o n k u ru ją c s k u te c z n ie z Żydam i i d o sta rc z a ją c rz e te ln y c h u słu g lu d n o śc i m ia ste c z k a o ra z w si oko liczn y ch . M iaste czk o to w sw oim c za sie sły n ęło z w y ro b u k o żu ch ó w . P rzem y sł k u śn ie rsk i w o k re s ie k ry z y su z u p e łn ie u p a d ł i m iejsco w i rze m ie śln ic y - k u śn ie rz e c ie rp ie li n ęd zę . Z ało żo n a p rz e z OZN k a sa k re d y tu b e z p ro c e n to w e g o p rz y s z ła im z p o m o c ą i p rz y c z y n i­ ła się do z o rg a n iz o w a n ia sp ó łd zieln i k u śn ie rz y - koż u sz n ik ó w o ra z z a ło żen ia i z a in w e sto w a n ia u rz ą d z e ń d o b a rd z ie j n o w o czesn ej p ro d u k c ji k o żu ch ó w . W te n s p o só b o d ro d z ił się m iejsco w y p rz e m y sł i g ru p a b e z ­ ro b o tn y c h rze m ie śln ik ó w zn alazła w a rs z ta t p racy . P o n ad to z in icjaty w y OZN zało żo n o sp ó łd z ie lc z ą ja tk ę ry b n ą, p o n ie w a ż m iastecz k o p o ło ż o n e je st n a d rz e k ą i cały h a n d e l ry b o d d a w n a z a g a rn ię ty b y ł p rz e z 35

Żydów, któ rzy dużo na nim zarabiali, w yzyskując m iejscow ych rybaków . Nie m ogąc p rz y pom ocy w yżej opisanej akcji za­ trudnić w szystkich b ezro b o tn y ch m iasteczka koło OZN p rzystąpiło do zorganizow ania pom ocy dla b e z ro b o t­ nych w innej jeszcze formie. Przeznaczono m ianow i­ cie n ależące do m iasta, a b ezu ży teczn e d otychczas te re n y na ogródki działkow e dla bezrobotnych. O gródki działkow e dają b ezro b o tn y m częściow e za­ trud n ien ie oraz dostarczają im p ro d u k tó w sp o ży w ­ czych. W o g ró d k ach tych posadzono oprócz różnych w arzyw i jarzyn sp ro w ad zo n e przez koło OZN k rz e ­ w y m orw y. W przyszłości pro jek tu je się zatrudnienie b ezro b o tn y ch p rz y hodow li jedw abników , do któ ry ch w yżyw ienia konieczne są liście m orw y. To są p ierw sze poczynania. Za nimi pójdą inne. P rzykłady te zacytow ałem dla tego, żeby w skazać, w jaki sposób rozpoczęła się już realizacja p ro g ram u OZN w skali w si i m ałego m iasteczka.

P od ciągn ąć P olsk ę w z w y ż Na nabożeństw ie, odpraw ionym z racji o b ra d Ra­ dy N aczelnej O. Z. N. ks. re k to r Al. W óycicki, w ygłosił kazanie, obrazując w słow ach głębokich i podniosłych c h arak te r i zadania naszego Obozu, m ów iąc m. in. „My, dzisiejsze pokolenie Polaków , co w łasnym i oczym a patrzyliśm y na cud o ręża polskiego, kiedy Lwy Piłsudskiego zdruzgotały p o tró jn eg o w roga, zrzuciły nam z rąk kajdany niew oli — w ierzym y w cud pojednania. — I radujem y się, że znaleźli się ludzie w Polsce w spółczesnej, któ rzy w ysoko p o d ­ nieśli sztan d ar jedności narodow ej. Ogromną w łaśnie zasługą Obozu Zjednoczenia N arodow ego jest, że abstrakcyjne hasło jedności 36

przekuł sobie na konkretny program ; że b ratn ie zjed ­ noczenie z górnych regionów w estchnień ściągnął na nasz p ad ó ł ziem ski; że ideał zgodnej w spółpracy, ten w ysoki ideał chrześcijańskiej m oralności, uczynił re ­ gułą p raktyczną polskich stosunków w ew nętrznych w dziedzinie państw ow ej, g ospodarczej, społecznej i kulturalnej". Wódz N aczelny M arszałek Polski Smigły-Rydz, tymi słow y zw rócił się do uczestników obrad: „Ideologia i cele O bozu Zjednoczenia N aro d o w e­ go, w edług m ojego rozum ienia żołnierskiego i o b y ­ w atelskiego są jasne, są słuszne, są zbaw ienne, są w edług m ego rozum ienia konieczne dla Polski... W ierzę, że w ielki Wasz cel, któ ry jest w ielkim jednocześnie dla Polski w ypełnicie". Więc śpieszm y się. Bo czas nie stoi w m iejscu. Realnymi czynam i i rzetelną p racą w ypełnim y nasz program , a spełnim y cuda. Zadania nasze i p ro g ram są jasne i zrozum iałe, bo najw iększe p raw d y są proste. Realizacja tych p raw d da nam Polskę potężną i szczęśliw ą. Czyż m oże być cel w iększy i bardziej poryw ający? Czyż m oże być p iękniejsze zadanie? Razem, silnym i dłońm i chw yćm y za łańcuch i cią­ gnijmy, jak kazał nam Wódz N aczelny, „żeby w k rzy ­ żach trzeszczało". W iedzm y bow iem , że nasz los w naszych w ła­ snych jest rękach.